Dzisiejszy post w ramach serii związanej z życiem magicznym starożytnych cywilizacji już po raz drugi dedykuje Japonii. Kraj ten już od V w. p.n.e. wyróżniał się specyficznym podejściem do praktyk magicznych, które zostały silnie zinstytucjonalizowane. Do dnia dzisiejszego mieszkańcom Europy kojarzy się z mistycznymi wyspami okolonymi mgłą, pełnymi egzotycznych widoków gór, rzecznych potoków i tajemniczych lasów. Zapraszam do lektury dzięki, której można zapoznać się z podstawowymi wiadomościami na temat wierzeń i praktyk Japończyków z tamtego okresu.

Cykl porusza zagadnienia związane z magią, okultyzmem i ludźmi je praktykującymi tag #occulto. Lista dotychczasowych opublikowanych wpisów o stosunku do magii wśród starożytnych cywilizacji znajduje się na końcu postu.

#historia #ciekawostkihistoryczne #sztuka #rzezba #japonia #kultura #tradycja #magia #occulto

Wstęp- tradycja, religia i magia

W tradycyjnej japońskiej religii shinto wszystkie drzewa, rzeki, góry, czy nawet budynki były zamieszkane przez kami. Czyli wszelkiej maści duchowe istoty, których moce mogły być okiełznane lub złagodzone jedynie przez wąską grupę specjalistów. Jedną z najciekawszy istot duchowych były kitsune-tsukai (czarownice opętane przez lisie duchy). Należały do szczególnie potężnych formy kami. Mogły one zmieniać kształt, stawać się niewidzialne, a także opętywać ludzi. Nawet współcześnie te legendarne istoty posiadają swoją duchową progeniturę widoczną w sztuce japońskiego rysunku i animacji (manga/anime). Na przełomie V i VI wieku n.e. nowe prądy filozoficzne takie jak: chiński system Pięciu Żywiołów i yin-yang, oraz religie: buddyzm i taoizm zaczęły przenikać się z tradycyjną religią shinto. W odpowiedzi na nowo pojawiające się wpływy i w celu ustalenia woli kami jako dominującej, Japończycy opracowali złożony system wróżenia.

Fotografia nr 1

Buddyjskie bóstwo górskie. Posąg z brązu przedstawiający Zaō Gongena, boga kojarzonego z odległymi górami. Był czczony przez pustelników, którzy praktykowali jugondo, aby zdobyć jego fizyczną moc.

Zdjęcie

Praktyki magiczne sankcjonowane przez władzę

Okultystyczni praktycy zwani onmyōji wykonywali rytuały wróżenia i odczytywali znaki z nieba, gwiazd czy zjawisk astronomicznych, takich jak zaćmienia. Przeprowadzali również sankcjonowane egzorcyzmy, przywołując ducha do ciała ofiary w celu jego przesłuchania oraz identyfikacji. Następnie mogli wykonać odpowiedni rytuał, aby wypędzić niechcianego ducha. Ich działania były tak popularne, że w końcu onmyōji awansowali na urzędników sądowych. Zaś ich praktyka zwana onmyōdō stała się tak akceptowana, że powstało nawet ”Biuro Wróżbiarstwa”.

Fotografia nr 2

Rytuały z gwiazdą i planetą. Rysunek pochodzący z japońskiego tekstu astrologicznego przedstawia Doyō. Bóstwo związane z planetą Saturn oraz ostatnim dniem tygodnia, uważanym za najgorszy dzień na zawarcie związku małżeńskiego. Kojarzony był również z chorobami i kłótniami.

Zdjęcie

Istniała również praktyka zwana monoimi, wedle której po wcześniejszych ustaleniach przez onmyojich decydowano, czy na przykład przyjąć danego gościa do swojego domu. Innym przykładem była henbai, rytuał ten miał na celu ochronę członków dworu panującego podczas długich podróży. Kres tego typu praktykom i rytuałom położył cesarz Meiji po dojściu do władzy w 1868 roku.

Fotografia nr 3

Najsłynniejszy mistrz onmyoji- Abe no Seimei. Specjalizował się w analizowaniu dziwnych wydarzeń i odprawianiu egzorcyzmów. Autor kilku dzieł na temat wróżbiarstwa. Zyskał przychylność dworu, przepowiadając płeć nienarodzonych dzieci arystokratów i został szefem Biura Wróżbiarstwa. Zyskał sławę dzięki swoim mistycznym mocom, o których mówi się, że pochodzą od jego matki, którą była kitsune-tsukai. Niejednokrotnie pojedynkował się z innymi magami i demonami. W jednej takiej historii pewien duch (demon) ukrył w pudełku 15 pomarańczy i wezwał Abe do odgadnięcia. co znajduje się w środku. Mistrz zaś zmienił pomarańcze w szczury poprawnie odgadując ich liczbę oraz napuścił je na demona.

Zdjęcie

O czarach i magii ludowej

Zakres wiedzy onmyojich obejmował również działania zbliżone do klasycznych czarów. Wielu z nich posiadało duchowego sługę (chowańca) zwanego shikigami. Materializowały się one często w formie zwierząt i mogły być mściwe, jeśli odpowiedni rytuał został wykonany nieprawidłowo. Onmyoji używali amuletów do odpędzania zła zwanych ofuda, zazwyczaj w formie wiszących pasków papieru. Niektórzy praktykowali również jugondo, którego zakres obejmowało walka z złymi bytami (dosł. potworami) oraz leczeniem chorób. Na poziomie magii ludowej, wiele wypowiedzi onmyoji przenikły do wiejskiego folkloru. Ludzie wierzyli, że burzę można uciszyć paląc futro czarnego psa, a tchórzostwo wyleczyć żując wióry z drzewa, w które uderzył piorun.

Fotografie nr 4 i 5

Księżniczka Takiyasha, legendarna córka złego maga, przywołuje magiczną ropuchę, próbując pokonać bohatera o imieniu Mitsukuni. Po śmierci swego ojca Takiyasha spotkała Nikushisena, ducha ropuchy, którego czary pozwoliły jej wzniecić bunt. Została jednak ostatecznie pokonana dzięki odwadze Mitsukuni.

Zdjęcie

W japońskich opowieściach legendy o zamianie kształtu są bardzo powszechne. W tym przypadku stara wiedźma przybiera postać ogromnego kota, aby odwrócić uwagę młodych kobiet odwiedzających lokalną świątynię.

Zdjęcie

Lista:

Ludy Mezopotamii- http://lurker.land/post/mu5cwfhitx8s

Egipcjanie- http://lurker.land/post/hod4aebsvjz7

Żydzi- http://lurker.land/post/2akbjpptsx00

Persowie- http://lurker.land/post/6jyfngo7bdfk

Grecy- http://lurker.land/post/cxnji6my0nqk

Rzymianie- http://lurker.land/post/yigh6qmnadpz

Chińczycy- http://lurker.land/post/ddulwob3jtfy

8

#hitler #iiirzesza #ciekawostkihistoryczne

Czy Adolf Hitler wiedział? (wspomnienia adiutanta Grofaza, von Belowa)

Zdjęcie

18

#hitler #iiirzesza #islam #ciekawostkihistoryczne

Adolf Hitler a Islam. Pokuszę się o specjalną dedykację dla @JFE Fragment pochodzi ze wspomnień adiutanta Grofaza, von Belowa.

Zdjęcie

5

W Internecie przez pewien czas dużą popularnością cieszył się mem pt. „A ty jak często myślisz o Imperium Rzymskim?”. Teraz również jest okazja pomyśleć o Rzymie, choć w innej perspektywie niż wspaniałe zwycięstwa militarne i potężna administracja. Serdecznie zapraszam do minibloga omawiającego sprawy związane z wierzeniami magicznymi starożytnych Rzymian.

#historia #ciekawostkihistoryczne #kultura #sztuka #rzezba #religia #magia #rzym #rzymianie #occulto

Poza własnymi unikatowymi wierzeniami i rytuałami, Rzymianie odziedziczyli po Grekach przekonanie, że magia jest sposobem do uzyskania kontaktu z samymi bogami. Jednak pod panowaniem rzymskim podział między oficjalną religią a magią zaostrzył się, a osoby praktykujące magię były jawnie prześladowane. Przypatrzmy się więc różnym aspektom wierzeń magicznych tej cywilizacji.

Państwo i czary

Można powiedzieć, że znaczna część rzymskiej magii została odziedziczona po ludziach, którzy żyli w starożytnej Italii przed Rzymianami. Jest to widoczne na przykładzie haruspeksa, kapłana, który przepowiadał przyszłość na podstawie kształtu i zabarwienia wątroby zwierząt. Silna pozycja tego typu obrzędów pokazuje znaczący wpływ ludu Etrusków na wczesną rzymską tradycję magiczną. Składanie publicznych ofiar w celu zapewnienia bezpieczeństwa miasta datuje się już na VIII i VII wiek p.n.e. Podobnie z resztą jak wróżenie, które polegało między innymi na odczytywaniu omenów z wzorców pogodowych, lotów ptaków lub wnętrzności zwierząt ofiarnych.

W czasach Republiki Rzymskiej od 509 r. p.n.e. oba sposoby wróżenia stały się oficjalnymi praktykami państwa rzymskiego. Po rzymskim podboju Grecji w II wieku p.n.e., grecka wiara w magię wiążącą, w tym używanie tabliczek z klątwami zaczęła przenikać do kultury rzymskiej. Amulety również stały się bardziej powszechne (zwłaszcza bulla, amulet w kształcie fallusa noszony przez wszystkich rzymskich chłopców jako ochrona przed złym okiem).

Fotografia nr 1

Mozaika przedstawiająca złe oko. Dzieło pochodzące z Antiochii przedstawia złe oko zaatakowane przez dzikie zwierzęta i dźgane bronią. Oko broniło się przed atakiem, zaś ludzie mają nadzieję że jego spojrzenie już nigdy nie spadnie na domowników. Jakby się tak zastanowić to motyw „złego oka” dobrze użył Peter Jackson w ekranizacji LoTR.

Zdjęcie

Uważano, że nawet cesarze korzystali z magii. W 180 r. p.n.e., kiedy cesarz Marek Aureliusz zaatakował germańskie plemię Kwadów, jego wojska zostały uratowane przed śmiercią z pragnienia przez ulewę rzekomo wywołaną przez Arnouphisa, egipskiego maga. Cesarze szukali również odpowiedzi w Księgach Sybillińskich. Czyli w zbiorze przepowiedni, o których mówi się, że zostały nabyte około 520 r. p.n.e. od Sybilli, prorokini, która mieszkała w jaskini w Cumae. Przechowywane w świątyni Jowisza Kapitolińskiego, księgi te były konsultowane tylko w czasach kryzysu. Takich jak po tym, gdy Kartagińczycy pokonali armię rzymską pod Kannami w 216 r. p.n.e. Kiedy kapłani zinterpretowali księgi, doradzili, że konieczne jest złożenie w ofierze dwóch Galów i dwóch Greków. Czterej mężczyźni zostali pochowani żywcem pod Forum Boarium (jeden z rynków miasta).

Fotografia nr 2

Ofiara z byka. Cesarz Marek Aureliusz przewodniczy ofierze z byka w podzięce za zwycięstwo w wojnach markomańskich (166-180 n.e.). Na tej płaskorzeźbie flamen (kapłan) stoi po prawej stronie cesarza, a victimarius, który faktycznie zabije zwierzę dzierży rytualny topór.

Zdjęcie

Magia i astrologia

Magia połączyła się z filozofią i kultami misteryjnymi, gdy wśród zamożnych Rzymian wzrosło zainteresowanie ezoterycznymi systemami wierzeń. Obejmowały one między innymi pitagoreizm, kult Izydy i hermetyzm. Dla przypomnienia hermetyzm to gałąź filozoficzna szkoły neoplatonizmu, która przypisywała stworzenie świata fizycznego kobiecej mocy o imieniu Hekate. Jednak na tętniących życiem ulicach Rzymu, który we wczesnym cesarstwie liczył około miliona mieszkańców, kwitły również inne formy magii. Na każdego arystokratycznego badacza okultyzmu przypadały setki wróżbitów, praekantryczek (czarownic, które sprzedawały eliksiry miłosne i wykonywały proste rytuały lecznicze) oraz astrologów.

Fotografia nr 3

Ołtarz z domu w Pompejach pokazuje geniuszy (bóstwo przewodniczące żywiołom) oraz Lares, (opiekunka duchów przodków), których zadaniem była ochrona domu przed larwami (złośliwymi duchami). U dołu przedstawiony jest wężowaty Agathodaimon, jeden z duchów opiekuńczych.

Zdjęcie

Astrologia znajdowała się na pograniczu magii popularnej i arystokratycznej. Nigidius Figulus, wybitny uczony i przyjaciel męża stanu Cycerona, napisał książkę o egipskiej astrologii, która leżała u podstaw wielu rzymskich praktyk. Nawet wybitny astronom Klaudiusz Ptolemeusz (teoria sfer planetarnych i układu słonecznego skoncentrowanego na Ziemi) wskazał, że tak jak na odpływ i przypływ wpływał Księżyc. Tak ruch planet intuicyjnie wpływał na zachowanie ludzi. Rzymskie horoskopy zawierały niewiele rzeczywistych przepowiedni, mimo to były niezwykle popularne wśród Rzymian.

Fotografia nr 4

Trzy czarownice przygotowują się do przyjęcia klienta na tej mozaice z Pompejów. Ezoteryczny obraz czarownic był powszechny w literaturze rzymskiej. W Farsalii Lukana wiedźma Erichtho ożywia zwłoki wlewając do nich świeżą krew i plwocinę wściekłych psów. Horacy opowiadał o czynach Canidii i jej towarzyszki Sagany, których działalność obejmuje porywanie i mordowanie dzieci. Ze swoim przerażającym wyglądem i sławą te postacie są literackimi przodkiniami średniowiecznych wiedźm.

Zdjęcie

Opierały się one na przekonaniu, że dusza, zstępując na Ziemię w celu narodzin. Nabywa pewne cechy ze sfer planetarnych, takie jak przebiegłość od Saturna; duch walki od Marsa; oratorium od Merkurego, czy umiejętność rządzenia od Jowisza. W konsekwencji przepowiednie przyczyniły się do upadku astrologów. Jeden z horoskopów przepowiadający, że Drusus Libo, człowiek z poważnymi koneksjami, lecz rozwiązły, może pewnego dnia zostać cesarzem. Przepowiednia doprowadziła do jego aresztowania a następnie samobójstwa przed procesem. W następstwie skandalu wszyscy astrologowie zostali wydaleni z Rzymu.

Magia i prawo

Strach Rzymian przed szkodliwą magią był głęboki. Dwanaście Tablic z 451 r. p.n.e., pierwszy rzymski kodeks prawny, zabraniał podkradania plonów sąsiada. Zaś Lex Cornelia z 81 r. p.n.e. zaostrzała kary za veneficium (złośliwą magię). Okresowo miały miejsce masowe aresztowania. W 331 r. p.n.e. stracono 170 kobiet za rozdawanie magicznych mikstur z trucizną. Podczas gdy po aresztowaniu Libo przez Tyberiusza w 16 r. p.n.e. stracono 45 mężczyzn i 85 kobiet za naruszenie przepisów dotyczących magii. Nawet wysoko postawieni Rzymianie mogli naruszyć prawo. W 158 r. p.n.e. filozof Apulejusz z Madury był sądzony za użycie magii w celu uwiedzenia bogatej wdowy. Na szczęście język miał gibki i jego elokwentna mowa wybroniła go przed wyrokiem śmierci.

Fotografia nr 5

Rysunki przedstawiający rzymskie defixio, czyli tabliczki z klątwami. Postać związana przez dwa węże reprezentuje ofiarę magii wiązania. Część tekstu brzmi następująco: "Zmiażdż, zabij senatora Fistusa... Niech Fistus rozcieńczy się, marnieje, tonie i niech wszystkie jego kończyny się rozpuszczą." Zachowany oryginał tabliczki u dołu.

Zdjęcie

Nekromancja i misteria

Niektórzy Rzymianie praktykowali jeszcze bardziej przerażającą formę magii. Kiedy Germanik, przybrany syn Tyberiusza, zmarł nagle w 19 r. n.e., plotki powiązały jego śmierć z magią. Śledczy twierdzili, że pokój wodza był pełen tabliczek z klątwami, zaklęć i szczątków spalonych ciał. To ostatnie było związane z sztuką nekromancji. Dzięki, której jak wtedy twierdzono można było przekazywać wiadomości bogom i widzieli przyszłość. Cesarze o okrutnej reputacji podobno również korzystali z nekromancji. Mówiło się, że Neron przywołał ducha swojej matki, którą zamordował, aby błagać ją o przebaczenie.

Fotografia nr 6

Wotum dla Persefony. Na tym terakotowym wotum (ofiara religijna) z południowych Włoch, Persefona niesie snop pszenicy, symbol odnawiającego się życia, symbolizującego jej coroczny powrót z podziemi na wiosnę. Jako królowa krainy zmarłych była często przywoływana w magicznych modlitwach i klątwach.

Zdjęcie

Zwykłym mieszkańcom starożytnego Rzymu odmawiano udziału w publicznych rytuałach świątynnych. Wielu z nich zwróciło się więc ku kultom misteryjnym, nieoficjalnym religiom, które ich akceptowały. Kulty misteryjne oferowały bezpośredni związek z bogami, nadzieję na lepsze życie pozagrobowe i więzi społeczne. Rozwijały się po części dlatego, że Rzymianie byli niezwykle otwarci na obce religie. Ich główną cechą była tajemnica, zarówno wokół inicjacji do kultu, która działała jak mistyczne odrodzenie jak i jego rytuałów. Najbardziej popularnym kultem były misteria eleuzyńskie, które czciły Demeter (bogini urodzaju, płodności oraz cyklu życia i śmierci). Skupiały się one w mieście Eleusis, niedaleko Aten. Główną ceremonią był coroczny ośmiodniowy festiwal, podczas którego niedoszli wtajemniczeni brali udział w symulowanym zejście do Hadesu. Wierni podróżowali przez ciemny las z którego byli „ratowani” przez kapłanów z pochodniami.

Fotografia nr 7

Inicjacja eleuzyńska. Na tej tabliczce czciciel jest inicjowany do kultu misteriów eleuzyńskich. Część ceremonii odtwarzała poszukiwanie przez bogini Demeter jej córki Kory, która została porwana przez Hadesa i zabrana do podziemi.

Zdjęcie

Kulty, wino i księżycowe orgie

Wtajemniczeni w kulcie Dionizosa, (grecki bóg wina) angażowali się w teletai. Był to rytuał obejmujący ekstatyczny taniec i śpiew, uczestnicy nosili thyrsoi, (różdżki kopru włoskiego) owinięte bluszczem i zwieńczone szyszkami. Działalność kultu szczególnie zaniepokoiła władze rzymskie, które w 186 r. p.n.e. próbowały go zakazać. Podobne obawy wyrażano wobec kultu Magna Mater, wywodzącego się od azjatyckiej bogini księżyca Kybele i jej małżonka Attisa. Jej czciciele, zwani Korybantes, używali zderzających się cymbałów, aby pobudzić się do euforycznego szału, a najbardziej entuzjastyczni męscy czciciele nawet się wykastrowali.

Fotografia nr 8

Obrzędy dionizyjskie. Freski w Willi Misteriów w Pompejach pokazują inicjację do kultu Dionizosa. Jeden z rytuałów obejmował ponowne odtworzenie małżeństwa Dionizosa ze śmiertelniczką Ariadną. Na pierwszym planie tańczącą naga maenada (wyznawczyni).

Zdjęcie

Kult egipskiej bogini Izydy posiadał własną świątynię w Rzymie. Jej kapłani wysoko cenili rytualną czystość, goląc głowy i ubierając się w len, chociaż również angażowali się w hałaśliwe rytuały przy użyciu sistrum (instrumentu perkusyjnego).

Najbardziej rozpowszechniony i tajny był kult Mitry. Pojawił się on w I wieku n.e, wywodził się pośrednio z wierzeń perskich, a jego głównym rytuałem była** tauroktonia** (ofiara z byka). Podczas, której przelewająca się krew umierającego zwierzęcia symbolizowała czystość i odrodzenie. Członkowie, składający się wyłącznie z mężczyzn i byli podzieleni na siedem stopni, od Corax (Kruk) do Pater (Ojciec). Wtajemniczeni czcili Mitrę w mithraea, podziemnych prostokątnych świątyniach imitujących jaskinie. Mitraizm kwitł w całym Imperium Rzymskim, ale wraz z innymi kultami misteryjnymi został stłumiony, gdy Imperium stawało się chrześcijańskie w IV w. n.e.

Fotografia nr 9

Kybele z cymbałami. Bogini, zwana również Magna Mater (Wielka Matka) przedstawiona na te tablicy wotywnej. Trzyma ona cymbały i ma chowa przy sobie dwa lwy, symbole jej powiązań z dzikością natury i hałaśliwym szaleństwem jej kultu.

Zdjęcie

Poprzednie części:

Ludy Mezopotamii- http://lurker.land/post/mu5cwfhitx8s

Egipcjanie- http://lurker.land/post/hod4aebsvjz7

Żydzi- http://lurker.land/post/2akbjpptsx00

Persowie- http://lurker.land/post/6jyfngo7bdfk

Grecy- http://lurker.land/post/cxnji6my0nqk

5

#kiedystobylo #ciekawostki #jezyk #korespondencja #ciekawostkihistoryczne

Zwroty grzecznościowe stosowane na początku XX wieku. Strona pochodzi z kobiecego notesika z 1907 roku. Kiedyś to się aspirowało w górę A teraz nie wszyscy wiedzą co to imho, lol i yolo

18

W ramach cyklu poruszającego zagadnienia związane z magią, okultyzmem i ludźmi je praktykującymi #occulto przedstawiam serię wpisów prezentujący życie magiczne starożytnych cywilizacji. W miniblogu zostanie krótko opisany stosunek do magii, takich ludów jak: mieszkańcy Mezopotamii, Egipcjanie, Żydzi, Persowie, Grecy, Rzymianie, Chińczycy, Japończycy, Hindusi i Majowie. Dzisiejszy miniblog został poświęcony starożytnych Grekom, których życie magiczne obfituje w wiele źródeł zachowanych do naszych czasów. Serdecznie zapraszam do lektury minibloga. Linki do poprzednich części na dole pod wpisem.

#historia #ciekawostkihistoryczne #kultura #sztuka #rzezba #grecja #starozytnosc #magia #occulto

Magia w świeci antycznych Greków

Od Iliady Homera w epoce brązu poprzez stulecia aż do czasów hellenistycznych we wczesnych wiekach naszej ery: księgi, zaklęcia, amulety, przekazy literackie i inskrypcje świadczą o wszechobecności magii w życiu Greków. Podobnie jak w przypadku wielu starych systemów wierzeń, formalna religia oraz magia były ze sobą powiązane. Wpływy istot uważanych za boskie rozprzestrzenił się na cały świat helleński. Zaś do osób uprawnionych do komunikowania się z nimi należeli kapłani, filozofowie, lekarze i poeci. Formalna religia w starożytnej Grecji była sprawą publiczną składającą się z ofiar i modlitw, świąt i świątyń. Magia zaś była bardziej skrytą i czasem nawet przestępczą formą odwoływania się do bogów. Często używaną dla osobistych korzyści lub wyrządzenia krzywdy innym. Chociaż kapłani świątynni mogli wykonywać magię rytualną, to osobiste prośby były częściej spełniane przez inne grupy społeczne. Przez wędrownych magów i wróżbitów, a nawet ludzi z marginesu społeczeństwa, takich jak na przykład prostytutki, które czasami rzucały zaklęcia miłosne.

Greccy filozofowie stanowczo odrzucali magię, zaś autorzy tekstu medycznego O świętej chorobie wręcz gardzili poglądem, że zaklęcia mogą powodować zaćmienie słońca lub leczyć gorączkę. Jednakże ci sami lekarze zalecali spanie w świętym miejscu boga Asklepiosa, aby leczyć dolegliwości. Grecy na wszystkich poziomach w dalszym ciągu uciekali się do różnych środków, aby zapewnić sobie przychylność Erosa, boga miłości lub mrocznej Hekate, bogini czarów. Magia będąca pierwotnie tradycją ustną, pojawiła się w greckich dokumentach w VI wieku p.n.e. Było to w czasie, gdy idee magii przenikały na zachód z imperium perskiego (magowie byli czasami nazywani Chaldejczykami, od perskiej prowincji graniczącej z Babilonią). Obejmują ona wiele tematów, w tym zaklęcia do leczenia, unikania zła i krzywdzenia wrogów.

Fotografia nr 1

Owce ofiarne. Składanie ofiar ze zwierząt było powszechnym sposobem na udobruchanie bogów. Ten panel wotywny z VI wieku p.n.e. z Pitsy w Grecji przedstawia celebransów ofiarujących owcę nimfom.

Zdjęcie

Narzędzia magii

Uważano, że niektóre kamienie posiadają magiczne moce, takie jak hematyt (kamień krwi), który miał chronić nienarodzone dzieci oraz jasnozielony jaspis, stosowany w leczeniu infekcji żołądka. Były one umieszczane w amuletach z drewna, kości lub kamienia, które petent mógł nosić. Żeglarze, którzy mieli wyruszyć w niebezpieczną podróż, mogli skorzystać z ochronnego wisiorka przedstawiającego Posejdona (boga morza) z trójzębem w dłoni i stopę na delfinie. Ci którzy obawiali się baskania (złego oka), mogli użyć wisiorka w kształcie oka, aby odeprzeć jego spojrzenie. Księgi zaklęć określały rytuały, które należało wykonać podczas tworzenia amuletów, obejmujące zaklęcia i gesty dłoni. Wiele amuletów było zapisanych anagramami lub palindromami imion bogów lub umieszczano je w medalionach z papirusowymi tekstami zawierającymi mityczne narracje. Różne narzędzia uzupełniały zestaw rytualny maga. Od różdżek, takich jakie posiadała czarodziejka Kirke, po wypolerowane kamienie, lustra, zbiorniki na wodę, cymbały, harfy i rhombos. Magowie stosowali również pharmaka (mikstury). W Odysei sam Odyseusz zażywa jedną z moly (magiczne zioło), aby powstrzymać Kirke przed zamienieniem go w świnię. Pharmake uzupełniały philtra (eliksiry miłosne i trucizny). Te ostatnie pojawiły się w mitach o Heraklesie. Deianeira, żona bohatera, przypadkowo zabiła męża, gdy posmarowała jego płaszcz philtronem, zawierającym krew centaura Nessusa.

Fotografia nr 2

Waza przedstawiająca Medeę demonstrującą swoje umiejętności. Rozczłonkowuje i gotuje starego barana. Magiczne zioła w kotle przywracają go do życia i odmładzają .

Zdjęcie

Magia wiązania oraz klątwy

Za częścią teorii greckiej magii kryła się koncepcja wiązania, czyli przejmowania kontroli nad fizycznymi lub intelektualnymi atrybutami ofiary i wiązania ich z wolą rzucającego zaklęcie. Nawet obiekty niebieskie, takie jak księżyc, mogły zostać związane w rytuale znanym jako ściąganie księżyca. Była to specjalność trackich czarownic, które zbierały ”pianę księżycową”, aby działała jako wzmacniacz w magicznych miksturach.

Często formuły zaczynały się do słów Ja wiążę. Przy tym wymieniając wszystkie części ciała ofiary. Chociaż w przypadku niektórych celów, takich jak sportowcy. Można było po prostu związać kończyny aby zrujnować zdolność danej osoby do rywalizacji. Związanie woli bogów było znacznie trudniejszym zadaniem, wymagającym zastosowania gałęzi magii znanej jako teurgia. Praktykujący teurgię mogli przenieść się do boskiego królestwa poprzez sny lub osiągać wizje poprzez lekanomancje (upuszczanie oleju na wodę w zbiorniku - powstałe fale inspirowały boską komunikację) lub libanomancji (wróżenie poprzez patrzenie na wzory dymu z płonącego kadzidła).

Klątwy były wyspecjalizowaną formą magii wiążącej. Czasami były publiczne, takie jak te na grobowcach, które ostrzegały przechodniów przed naruszeniem grobu. Czy też obywatelskie, jak te związane z przysięgą złożoną przez mieszkańców Thery (na wyspie Santorini), aby skolonizować Cyrenę w Afryce Północnej. Gdy Theranie składali przysięgę topili woskowe figurki, aby w przypadku niedotrzymania przysięgi spadła na nich klątwa. Bardziej prywatne klątwy były potajemnie zapisywane na papirusach i deponowane pod ziemią.

Fotografia nr 3

Magiczne rytuały czasami wymagały użycia glinianych lub metalowych figurek, reprezentujących osobę, która miała zostać związana lub przeklęta. Kończyny były często symbolicznie wiązane lub łamane, a ciało przebijane gwoździami (najlepiej zabranymi z wraku statku). Figurka była następnie umieszczana w miniaturowej ołowianej trumnie z wypisanym imieniem ofiary i klątwą. Następnie zakopywana w miejscu o magicznej mocy, takim jak skrzyżowanie dróg.

Zdjęcie

Wzywanie zmarłych

Klątwy reprezentowały ciemniejszą stronę greckiej magii. Przewyższała je jedynie nekromancja. Sztukę rozmawiania ze zmarłymi, a nawet ich wskrzeszania praktykowano w takich miejscach jak Necromanteion w Epirze. Niektóre klątwy zapisywano na lamellae (cienkich ołowianych arkuszach), które następnie zwijano i składano w studniach lub zakopywano wraz ze zwłokami. Przekazywały one pragnienia wzywając siły podziemia, takie jak Furie i Praxidikai, demoniczne duchy zemsty. Setki tabliczek z przekleństwami znaleziono w całym greckim świecie, a praktyka ta rozprzestrzeniła się później w całym Imperium Rzymskim. Tabliczki te obejmowały wezwania do wymierzenia sprawiedliwości złodziejom, niewiernym małżonkom lub konkurentom biznesowym.

Fotografia nr 4

Rzymska kopia posągu Hekate autorstwa greckiego rzeźbiarza Alkamenesa. Jest zwrócona w trzech kierunkach, dwie z postaci trzymają granat, podczas gdy trzecia trzyma pochodnię.

Zdjęcie

Wróżbici i wyrocznie

Praktyka wróżenia została po raz pierwszy odnotowana w Iliadzie. W poemacie Achilles sugeruje skonsultowanie się z "czytającym sny”, aby dowiedzieć się, dlaczego bóg Apollo był przeciw Grekom. Istniały różne sposoby poszukiwania boskiej woli. Wyspecjalizowani wróżbici obserwowali lot ptaków (ornitomancja), ptak lecący wysoko i z rozpostartymi skrzydłami był dobrym znakiem lub wątroby zwierząt ofiarnych (hepatomancja). Bogowie mogli również odpowiedzieć na pytanie w sposób, w jaki wróżbici ciągnęli losy lub wskazując litery na tablicy alfabetu za pomocą wahadłowego pierścienia zawieszonego na nici. Bliższy kontakt z bogami można było uzyskać, interpretując sny osoby śpiącej w określonym sanktuarium, takim jak sanktuarium boga uzdrawiania Asklepiosa w Epidauros. Greckie papirusy magiczne wymieniają co najmniej 30 różnych rytuałów mających na celu uzyskanie boskiego snu. Najbardziej bezpośrednie podejście do bogów odbywało się za pośrednictwem wyroczni (zwykle za pośrednictwem kapłanki). W świątyniach w całym świecie greckim, kapłanki udzielały odpowiedzi na pytania petentów, często będąc w boskim szale (mania, od której greckie wróżbiarstwo wzięło swoją nazwę, mantike). Najsłynniejsza świątynia znajdowała się w Delfach, gdzie Pytia, kapłanka Apolla udzielała porad w ekstazie inspirowanej oparami z podziemnej jaskini. Wiele miast zwracało się do delfickiej kapłanki w sprawach wagi państwowej, choć jej oracularne odpowiedzi były tajemnicze. Kiedy w 546 r. p.n.e. Krezus, król Lidii, zapytał, czy powinien zaangażować się w bitwę z najeżdżającymi Persami. Odpowiedź brzmiała, że jeśli to zrobi, zniszczy wielkie imperium. Krezus założył więc, że powinien zaatakować, ale został pokonany, a jego własne "imperium" zostało zniszczone.

Fotografia nr 5

Fotografia przedstawiająca fragment wazy na której bóg Apollo przemawia do kapłanki Pytii w Delfach. Podczas ceremonii wyrocznia siedziała na trójnogu i przekazała swoją wiadomość heksametrem, o którym mówiono, że został zainspirowany przez samego boga.

Zdjęcie

Fotografia nr 6

Terakotowa figurka z VI w. p.n.e. Przedstawiająca kapłana przygotowującego się do usunięcia wnętrzności z świni ofiarnej, aby przepowiedzieć przyszłość. Praktyka ta była znana jako haruspicja.

Zdjęcie

Poprzednie części:

Ludy Mezopotamii- http://lurker.land/post/mu5cwfhitx8s

Egipcjanie- http://lurker.land/post/hod4aebsvjz7

Żydzi- http://lurker.land/post/2akbjpptsx00

Persowie- http://lurker.land/post/6jyfngo7bdfk

7

#ciekawostkihistoryczne #handel #sasanidzi

Dystrybucja odnalezionych depozytów sasanidzkich monet z VI wieku n.e.

8

19 września 1940 roku rotmistrz Witold Pilecki dobrowolnie dał się zatrzymać Niemcom, aby dotrzeć do KL Auschwitz w celu zebrania informacji na temat obozu i utworzenia w nim organizacji konspiracyjne

#ciekawostkihistoryczne

24

Mapa dystrybucji rzymskiej monety w odnalezionych depozytach. #ciekawostkihistoryczne #starozytnosc #rzym #pieniadz #handel

17

Zapraszam wszystkich na krótką podróż w fascynujący świat dawnych tradycji i jakże ich współczesnych obrazów w drugiej części minibloga dedykowanej tradycjom pogańskim. Format podobny jak w części pierwszej wraz z fotografiami przedstawiającymi ciekawe obrzędy i rytuały.

Link do części pierwszej: http://lurker.land/post/vqoovhhzxdpu

P.S. Teksty tego typu pełnią funkcje popularno-naukową i nie stanowią bazy do sporów teologicznych w odniesieniu do prezentowanych nurtów, filozofii czy religii.

#historia #kultura #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #religia #tradycja #occulto

Pogaństwo jest dość problematyczną koncepcją. Poniekąd zmusza ludzi do przyjęcia chrześcijańskiego sposobu myślenia, który oddziela chrześcijan od niechrześcijan. Prawdziwą religię od zabobonnego bałwochwalstwa. Nic dziwnego, że antropolodzy i badacze religii nie stosują już tego pojęcia jako kategorii międzykulturowej. Wolą mówić na przykład o tradycyjnych religiach afrykańskich, religiach wschodnioazjatyckich lub religiach rdzennych Amerykanów. Słowo pogaństwo egzystuje wciąż wśród historyków i archeologów omawiających europejskie religie napotkane przez chrześcijaństwo w starożytności i średniowieczu. Choć nawet tutaj inne terminy, takie jak religia tradycyjna są coraz bardziej popularnymi zamiennikami. Bezpieczniejsze terytorium terminologiczne osiąga się tylko wtedy, gdy mówi się o współczesnym pogaństwie. Przy czym należy wspomnieć, że standardową konwencją naukową jest obecnie odnoszenie się do tych nowych ruchów religijnych z wielkiej litery Pogańskie (jako nazwy własnej). Zaś do ogólnej koncepcji myśli chrześcijańskiej małymi literami jako pogańskie. Pomaga to wyjaśnić, że ta pierwsza jest tożsamością, którą ludzie zwykle przypisują sobie, druga jest narzucana im z zewnątrz.

Fotografia nr 1, kraj: Litwa

Dominującą wiarą pogańską na Litwie jest Romuva. Kładzie ona silny nacisk na ogień jako symbol boskości. Na zdjęciu obchody święta letniego przesilenia w Wilnie.

Zdjęcie

Fotografia nr 2, kraj: Anglia

Druidzi w Stonehenge podczas obchodów swoich misteriów.

Zdjęcie

Jedną rzeczą, która łączy te różnorodne ruchy, niezależnie od tego, czy są to wymarłe tradycje przedchrześcijańskie, współczesne religie pogańskie czy żywe tradycyjne systemy nie-Abrahamowe jest ich stosunek do świata materialnego. Wszystkie wykorzystują przedmioty, budowle i otoczenie do utrzymywania relacji między ludźmi a bytami innymi niż człowiek. Niezależnie od tego, czy są to bogowie, przodkowie czy duchy, a nawet zwierzęta, rośliny i skały. Tradycje te są w dużej mierze politeistyczne i wielokrotnie przedstawiają postacie nadprzyrodzone w formie wizualnej. Od marmurowych rzeźb świata klasycznego po skomplikowane drewniane rzeźby domu spotkań Maorysów. Wiele z tych religii uznaje obecność boskości w środowisku naturalnym, traktując określone obszary jako święte miejsca. Niezależnie od tego, czy jest to japońska góra Fuji, czy zalesiony gaj w rosyjskiej Republice El Mari.

Fotografia nr 3, kraj: Stany Zjednoczone

Zdjęcia autorstwa Rika Garretta z albumu „Untitled (from Earth Magic)”. Uwolniona od opinii publicznej i wykorzystująca regenerującą moc wody kobieta swobodnie zanurza się w jej głębinach. Seria zdjęć Garretta ukazuje kobiety łączą się i wykorzystują pierwotną energię ziemi.

Zdjęcie

Fotografia nr 4, kraj: Grecja

Mieszkańcy Nedousy, wioski położonej na Peloponezie w Grecji. Na zdjęciu obchody święta Kathari Deftera (tzw. Czysty Poniedziałek) mającego miejsce w lutym lub w marcu. Folkloryści i historycy od dawna debatują nad tym w jakim stopniu zwyczaje takie jak ten wywodzą się z tradycji przedchrześcijańskich.

Zdjęcie

Wiele z tych pogańskich tradycji obawia się nadprzyrodzonej złośliwości w postaci chociażby czarownicy, czy też czarownika (zły urok/czarna magia). Choć w przypadku Wiccan tożsamość czarownicy jest aktywnie przyjmowana a jej sens ulega zmianie. Praktykujący te religie często gromadzą się wspólnie, aby świętować festiwale. Wielkie publiczne procesje podobne do tych, które niegdyś przemierzały starożytne miasta. Takie misteria do dziś możemy spotkać w miejskich centrach Indii i Japonii. Członkowie tych tradycji dostosowują swój wygląd fizyczny, aby pokazać swoją lojalność wobec społeczności lub swoją konkretną rolę. Czego przykładem mogą być nakrycia głowy noszone przez różnych syberyjskich specjalistów od rytuałów lub młot boga Thora. Wiele z tych religii naucza również, że istnieją inne królestwa, do których ludzie mogą podróżować. Tak po śmierci, jak i jeszcze za życia. Chociaż istnieją ogromne różnice kulturowe, językowe i estetyczne między wieloma społecznościami religijnymi, które chrześcijanie nazwali "pogańskimi". Istnieje również szereg powtarzających się cech, które, gdy są rozpatrywane obok siebie, oferują głębszy wgląd w złożoność ludzkiego doświadczenia. Podsumowując sama definicja pogaństwa z punktu widzenia religii judeochrześcijańskich jest dość ogólna i nie oddaje całości różnorodności współczesnych kultów wzorujących się na ich starożytnych odpowiednikach. Do tego wystarczy dodać, że wiele świąt ludowych wchłoniętych przez chrześcijaństwo posiada swoje korzenie w znacznie starszych i odleglejszych czasach.

Fotografia nr 5 i 6, u góry: Hiszpania, u dołu: Anglia

La Maya (hiszp.)

Odbywający się corocznie w maju festiwal w mieście Colmenar Viejo niedaleko Madrytu. Zdjęcie wykonane podczas święta wiosny, dziewczyna odgrywająca "Maye" ubrana w tradycyjny strój i ustawiona wśród kwiatów. W całej Europie spekuluje się, że wiele zwyczajów ludowych ma korzenie przedchrześcijańskie.

Zdjęcie

Crowning the New May Queen (ang.)

Nowo wybrana sześcioletnia „May Queen” przechodzi przez wartę honorową w drodze na ceremonię koronacji w mieście Staines Surrey, rok wykonania zdjęcia 1934.

Zdjęcie

9

W dzisiejszym miniblogu zaprezentuje pewną odskocznie od poprzednich tematów związanych z stosunkiem starożytnych cywilizacji do magii i rytuałów. Kilka słów wyjaśnienia należy się również na temat pogaństwa oraz historii tego terminu. Zapraszam do lektury na ten właśnie temat. Miniblog podzielony zostanie na dwie części.

P.S. Teksty tego typu pełnią funkcje popularno-naukową i nie stanowią bazy do sporów teologicznych w odniesieniu do prezentowanych nurtów, filozofii czy religii.

#historia #ciekawostkihistoryczne #religia #poganstwo #fotografia #occulto

Współcześnie wiele osób określa siebie dość ogólnikowym mianem poganina w celu swojej identyfikacji pod kątem tożsamości religijnej. W takich wypadkach trzeba zwróci uwagę na liczne podziały istniejące wśród dzisiejszych religii czy też ruchów pogańskich. Niektórzy z nich są Wiccanami, czyli członkami religii, której wyznawcy nazywają siebie "czarownicami”, zajmujący się rzucaniem zaklęć podczas swoich rytuałów. Inni zaś to druidzi, wyznawcy tradycji czczenia natury, którzy przyjmują tożsamość specjalistów od misteriów z epoki żelaza. Są też poganie, którzy czczą starych bogów i boginie występujące niegdyś w społecznościach germańskojęzycznych, takich jak Nordycy. Podczas, gdy jeszcze inni czczą bóstwa olimpijskie starożytnej Grecji. Wśród tego grona można znaleźć również członków ruchu bogini poświęconej kultowi kobiecej boskości oraz neo-szamanów, którzy koncentrują się na wizjonerskich doświadczeniach z swych podróży.

Fotografia nr 1 i 2

Virginia Lupu, czyli współczesne rumuńskie vrajitoare (czarownice). Podczas rytuałów prawdopodobnie związanych z wiosną na co wskazują wrzucane do strumienia wiązanki kwiatów oraz biały ubiór (symbolika błogosławieństwa).

Zdjęcie

Zdjęcie

Współczesne pogaństwo obejmuje rodzinę pokrewnych religii, które pojawiły się w XX i XXI wieku. Głównie w Europie, ale także w innych częściach świata, w których licznie osiedlili się europejscy koloniści jak w Ameryce Północnej. Istnieje ogromna różnorodność wśród tych współczesnych pogan, zarówno w ich praktykach jak i wierzeniach. Jednakowo istnieje również podstawowe podobieństwo. Wszyscy starają się wskrzesić coś z utraconych przedchrześcijańskich religii Europy, Afryki Północnej i Azji Zachodniej. Dostosowując je do dzisiejszego świata. Czyniąc to wykorzystują szereg źródeł. Od tekstów historycznych i artefaktów archeologicznych po własne wizjonerskie doświadczenia i przykłady zaczerpnięte z żywych tradycji politeistycznych. Użycie słowa pogaństwo w tym współczesnym kontekście jest pewnym aktem przywłaszczenia. Przyjęcie terminu o długiej historii negatywnych konotacji i nie zawsze jest zgodne z pewnymi przesłankami sprzed czasów powstania trzech wielkich religii Księgi.

Fotografia nr 3 i 4

Rosyjscy wyznawcy boga Roda (Rodnawii). Nowoczesna pogańska religia inspirowana przedchrześcijańskimi tradycjami Słowian. Na zdjęciach obchody święta Kupały w lesie niedaleko miejscowości Bronnica w obwodzie moskiewskim.

Zdjęcie

Zdjęcie

Historycznie rzecz ujmując termin pogaństwo nie oznaczał konkretnej religii. Zamiast tego opisywał koncepcję za pomocą której chrześcijanie kategoryzowali te tradycje, które nie czciły Boga Abrahama. We wczesnych wiekach naszej ery oznaczało to wszystkie religie świata z wyjątkiem chrześcijaństwa i judaizmu. Czyli odnosiło się do tradycyjnych systemów wierzeń ludów Mezopotamii, Egipcjan, Greków, Rzymian i innych. Dla wczesnych chrześcijan każde bóstwo inne niż ich własne było fałszywym bogiem, zazwyczaj demonem w przebraniu. W związku z tym chrześcijanie byli monoteistami, wierzącymi w jednego Boga. Podczas gdy większość pozostałych obywateli Imperium Rzymskiego była politeistami, wierzącymi w wielu bogów i bogiń. Ta podstawowa różnica w poglądach była istotna i odzwierciedlała radykalizm myśli judeochrześcijańskiej. Termin poganin stał się bronią w retorycznym arsenale chrześcijaństwa. Częścią binarnego podziału, przez który pierwsi chrześcijanie postrzegali ludzkość. Ci, którzy go używali, uważali, że mają monopol na prawdę teologiczną i wierzyli w nawracanie. Dla nich oddawanie czci bóstwom innym niż ich własne było bałwochwalstwem, wyraźnie zabronionym w Dziesięciu Przykazaniach nakreślonych w Księdze Wyjścia.

Fotografia 5

Kadr z filmu The Wicker Man (pol. Kult). W filmie przedstawiono mieszkańców odległej wyspy, którzy praktykują celtyckie pogaństwo.

Zdjęcie

Po tym jak chrześcijaństwo stało się dominującą religią Imperium Rzymskiego, elastyczność koncepcji pogaństwa stała się bardziej widoczna. W VII powstała inna wielka monoteistyczna religia islam. Doprowadziło to niektórych chrześcijan do uznania jej za coś innego niż pogaństwo. Nawet wyznawanie wiary w Chrystusa nie zawsze wystarczało, by uniknąć oskarżeń o pogaństwo. W XVI wieku protestanci często twierdzili, że Kościół rzymskokatolicki, ze swoimi skomplikowanymi rytuałami, wystawnymi obrazami i kultem świętych jest pogański. Powstała w Cesarstwie Rzymskim terminologia chrześcijańska została w dużej mierze ukształtowana przez łacinę. Dobrym tego przykładem jest termin poganin. W języku łacińskim apaganus oznaczał kogoś, kto mieszkał w apagus, czyli w strefie wiejskiej, czy przysiółku. Nie jest pewne, w jaki sposób termin ten oznaczał wyznawcę religii innej niż chrześcijaństwo lub judaizm, ale historycy wysunęli kilka sugestii. Jednym z argumentów jest to, że termin pagani, rozumiany jako "ludzie miejsca”, stopniowo zaczął oznaczać tych, którzy kontynuowali tradycje religijne swoich miejsca zamieszkania. Podczas gdy alieni lub "ludzie z innych miejsc" byli chrześcijanami, czyli wyznawcami nowej religii.

Fotografia nr 6

Alex Sanders: Król czarownic, Anglia 1971 rok. Na zdjęciu Sanders konsekruje magiczny krąg ze swoim sabatem i rytualnym mieczem. Farrar (jeden z wspomnianych w innych wpisach arcykapłanów) upamiętniał narodziny nowej tradycji wiccańskiej poprzez zdjęcia i książki.

Zdjęcie

6

W ramach cyklu poruszającego zagadnienia związane z magią, okultyzmem i ludźmi je praktykującymi (#occulto) przedstawiam serię wpisów prezentujący życie magiczne starożytnych cywilizacji. W miniblogu zostanie krótko opisany stosunek do magii, takich ludów jak: mieszkańcy Mezopotamii, Egipcjanie, Żydzi, Persowie, Grecy, Rzymianie, Chińczycy, Japończycy, Hindusi i Majowie. Ta część została dedykowana praktykom magicznym stosowanym przez starożytnych Żydów. Życzę wszystkim miłej lektury.

Poprzednie części:

Ludy Mezopotamii- http://lurker.land/post/mu5cwfhitx8s

Egipt- http://lurker.land/post/hod4aebsvjz7

#historia #ciekawostkihistoryczne #kultura #obrazy #starozytnosc #zydzi #religia #magia #occulto

Antyczna magia hebrajska

W Tanachu (akronim określający hebrajską Biblie) znajduje się wiele odniesień do zjawisk nadprzyrodzonych. Chociaż kapłani religii żydowskiej sankcjonowali większość tych zapisów. To można w nim znaleźć liczne ukłony w stronę wcześniejszych wierzeń i praktyk rytualnych, które były uważane za zakazaną w judaizmie magię.

Prorocy

Konwencjonalne podejście do magii w Tanachu wynika z faktu, że naród żydowski wierzy wyłącznie w jednego Boga (YHWE). We wczesnym judaizmie praktyki religijne kojarzone z innymi systemami wierzeń mogły zostać uznane za demoniczne. Jednak magiczne elementy starożytnych wierzeń kananejskich nadal łączyły się z monoteistyczną religią. Tanach opowiada o tym, jak prorocy, którzy odegrali kluczową rolę w objawieniu słowa Bożego, wpadali w ekstatyczny trans, aby otrzymać wizje. Jeden z nich Eliasz spierał się z wyznawcami Baala (nie tego z Diablo 2 😊) na szczycie góry, aby udowodnić, kto może rozniecić ogień, aby spalić ofiarę. Tekst opisuje także jak modlitwy Eliasza zostały wysłuchane i spadł deszcz, który zakończył długotrwałą suszę nękającą ziemię Izraela. Sami biblijni patriarchowie dokonywali cudów będąc narzędziami bożej mocy. Podczas niewoli Izraelitów w Egipcie brat Mojżesza Aaron wdał się w pojedynek z magami faraona, którzy przemienili swoje laski w węże. Wtedy Aaron zmienił własną laskę w większego węża, który pożarł pozostałe.

Fotografia nr 1

Zesłanie wizji z nieba. W tej iluminacji pochodzącej z rękopisu widzimy proroka Ezechiela otoczonego przez anioły, zaś w prawym górnym rogu przedstawiono wyciągniętą rękę Boga. Iluminacja przedstawia dwa źródła wizji proroka, tym samym wykluczającą, że ich pochodzenie mogłoby być inne niż sam Bóg i jego posłańcy.

Zdjęcie

Fotografia nr 2

Średniowieczny manuskrypt. Mojżesz i jego brat Aaron przedstawieni w pojedynku z egipskimi magami oraz obraz jednej z plag- rzeki spływającej krwią.

Zdjęcie

Przepowiadanie przyszłości

W Księdze Powtórzonego Prawa 18:10-12 Mojżesz nakreślił:

Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni.

Pomimo tych zakazów proroctwo było autoryzowanym sposobem przepowiadania przyszłości. W Tanachu jest mnóstwo odniesień do przepowiadania przyszłości, włączając w to konsultacje z widzącymi w celu interpretacji snów. Takim przykładem były sny Józefa o chudym bydle, które przepowiadały głód w Egipcie, praktyki belomancji (potrząsanie strzałami w świętym kołczanie) oraz oficjalne wróżenie, prawdopodobnie w drodze rzucania losów.

Mówiono, że wszystkie te czynności wróżbiarskie raczej kierują wolę Boga niż przywołują magię. Bliższe starożytnym bliskowschodnim praktykom były opisy rytuału sotah. Kobieta podejrzana o niewierność piła wodę, w której rozpuszczono pergamin z konkretnymi wersetami z Tanachu. Jeśli była winna w jej ciele miały zachodzić natychmiastowo widoczne zmiany, które ostatecznie prowadzą do jej śmierci. Ostatecznie jednak Tanach wspiera jedynie interwencję człowieka usankcjonowaną przez Boga. Podobnie jak wtedy, gdy Izraelici dotarli do rzeki Jordan w drodze do Ziemi Obiecanej. Dzięki bożemu błogosławieństwu Arka Przymierza, którą nieśli kapłani spowodowała, że woda w cudowny sposób rozstąpiła się i pozwoliła im przejść bez szwanku.

Fotografia nr 3

Według Tanachu czasami nawet przywódcy Izraela uciekali się do praktykowania czarnej magii, aczkolwiek z tragicznymi konsekwencjami. Kiedy król Saul stanął w obliczu najazdu Filistynów, chciał zasięgnąć porady od wyroczni świątynnej, niestety bezskutecznie. W desperacji udał się do Endor w celu otrzymania wizji od wiedźmy. Wskrzeszenie ducha proroka Samuela okazało się jednak złym pomysłem. Duch zbeształ Saula za naruszenie jego spokoju i przepowiedział rychłą śmierć króla za nieposłuszeństwo wobec przykazań Boga. Przerażony Saul następnego dnia został pokonany i zginął w bitwie. Jego śmierć była straszliwym ostrzeżeniem dla tych, którzy odważyli by się na praktykę nekromancji.

Zdjęcie

Fotografia nr 4

Cudowne wzniesienie. Włoski fresk przedstawiający proroka Eliasza wziętego do nieba na ognistym rydwanie pędzonym w górę przez wicher. Opuszczając ziemię Eliasz zrzucił swój płaszcz na Elizeusza, co było znakiem, że wybrał go na swojego następcę.

Zdjęcie

9

Józef Unrug, polski wiceadmirał.

W niewoli Józef Unrug rozmawiał z Niemcami tylko za pośrednictwem tłumaczy. Niemieccy oficerowie dziwili się, że nie mówi po niemiecku - wtedy admirał odpowiadał, że jest Polakiem, a niemieckiego zapomniał 1 września 1939

#ciekawostkihistoryczne #iiwojnaswiatowa

31

#ciekawostkihistoryczne #jedzenie #ciekawostki #czlowiek #polska #prusy #francja #uk

Charles Domery (ur. ok. 1778, zm. po 1800), znany także jako Charles Domerz – polski żołnierz służący w armii pruskiej, a następnie francuskiej, znany z niezwykle dużego apetytu. Służąc w armii pruskiej przeciwko Francji podczas pierwszej koalicji antyfrancuskiej, stwierdził, że racje żywnościowe Prusaków są niewystarczające i przystąpił do armii francuskiej w zamian za żywność. Chociaż ogólnie był zdrowy, cierpiał na nienasycony apetyt i podczas swojej służby we Francji zjadał wszelkie dostępne pożywienie. Podczas stacjonowania w pobliżu Paryża odnotowano, że w ciągu roku zjadł 174 koty i chociaż nie lubił warzyw, gdy nie mógł znaleźć innego jedzenia, zjadał od 1,8 do 2,3 kg trawy dziennie. Podczas służby na francuskim okręcie Hoche usiłował zjeść oderwaną nogę członka załogi trafionego ogniem armatnim, zanim inni członkowie załogi zdołali mu ją odebrać.

Zdjęcie

W lutym 1799 r. Hoche został przejęty przez siły brytyjskie, a załoga, w tym Domery, została internowana w Liverpoolu, gdzie zszokował Brytyjczyków swoim nienasyconym apetytem. Pomimo że przyznano mu dziesięciokrotnie większe racje żywnościowe, niż innym osadzonym, zjadł więziennego kota i co najmniej 20 szczurów, a także często zjadał więzienne świece. W jednym eksperymencie w ciągu jednego dnia zjadł w sumie 7,3 kg surowego krowiego wymienia, surowej wołowiny oraz łojowych świec, a także wypił cztery butelki portera, co udało mu się osiągnąć bez wypróżniania, oddawania moczu ani wywoływania wymiotów.

Prawie wszystko co wiadomo o Domery pochodzi z relacji dra J. Johnstona z 1799 r., opublikowanej w Medical and Physical Journal, która została oparta głównie na informacjach dostarczonych przez dra Thomasa Cochrane'a.

---

Więcej w wersji audio do posłuchania: http://youtu.be/9ENJp-sou3A

Więcej na wikipedii do poczytania: http://pl.wikipedia.org/wiki/Charles_Domery

---

16

20 lipca 1946 r. w Gdańsku została aresztowana Danuta Siedzikówna „Inka” (1928-1946) sanitariuszka V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej

#ciekawostkihistoryczne #komunizm

23

Elegancka mapa, dobrej rozdzielczości: Egiptu, Petry i kawałka Arabii. Druk w Londynie, druga połowa XIX wieku.

#historia #ciekawostkihistoryczne #ciekawoski #egipt #mapa

10

Prywatna wojna doktora Łazowskiego. Fałszywa epidemia, która ratowała życiamedicus.lublin.pl

Tym razem tyfus nie zabijał. Tym razem epidemia ratowała życie. Tyle, że nie była prawdziwa.

Zdjęcie

Prywatna wojna doktora Łazowskiego

„Achtung! Fleckfieber!” – widniało przez trzy lata na ostrzegawczych tablicach wokół Rozwadowa. Fleckfieber budził grozę w niemieckich wojskach okupacyjnych, toteż niewielu z żandarmów, gestapowców i policjantów miało odwagę wejść na skażony teren. Nie wchodzili, więc nie było łapanek wśród miejscowej ludności, nie ściągano kontyngentów, nie wywożono stąd ludzi na przymusowe roboty do III Rzeszy, żeby nie przywlec do kraju panów tego strasznego Fleckfieber. Przez trzy lata wokół Rozwadowa wojny jakby nie było, nie takiej, jaką ogarnięta była reszta kraju. Bo tu był tyfus – przekonani byli hitlerowcy. Przekonało ich dwóch młodych polskich lekarzy, którzy sami epidemię wywołali. Epidemię, której nigdy nie było.

Pomysł… zaraźliwie szalony

Eugeniusz Łazowski właśnie zdawał egzaminy końcowe na medyka na Uniwersytecie Józefa Piłsudskiego w Warszawie, kiedy kraj ogarnęła wojna. Zmobilizowanego, wysłano do Brześcia nad Bugiem i tu wojna dopadła go naprawdę. Od wschodu. Aresztowany przez Sowietów, uciekł z transportu na Syberię, wrócił do kraju, by zostać aresztowanym, tym razem przez Niemców. Trafił do obozu jenieckiego, ale i stąd uciekł. Wrócił do okupowanej już Warszawy, ale nie bardzo wiedział, co z sobą zrobić, dopóki nie przyszła propozycja od księżnej Anny Lubomirskiej: w Rozwadowie potrzebujemy lekarza. To pojechał z właśnie poślubioną żoną Murką, pod Stalową Wolę.

Prowincja, płacą tyle co nic – ostrzegali Łazowskiego koledzy po fachu, ale na miejscu przekonał się, że jednak jakby złotem płacili. Wojna, pieniądz wartości nie ma, a tu pacjenci w kurach,

jajkach, serze i ziemniakami płacą, to więcej niż papier banknotu.

Tak też napisał przyjacielowi, jeszcze z czasów Szkoły Podchorążych Sanitarnych. Stanisław Matulewicz też szukał pracy w wojennej zawierusze, więc Łazowski wspomniał mu o posadzie w Zbydniowie, nieopodal Rozwadowa. Matulewicz zjechał na prowincję, zajął dwuizbową chatę, a że dotknięty był pasją naukowca, w komórce na zapleczu swojej chaty urządził prowizoryczne laboratorium. W komórce narodził się pomysł, który uratował życie tysiącom ludzi.

„Niemcy zdawali sobie sprawę, że wraz z tysiącami ludzi wywożonych na roboty, mogą przenieść do swojego kraju wszy, zakażone tyfusem” – pisał po latach w swoich wspomnieniach Łazowski.

W komórce Matulewicz odkrył, że powszechnie występująca w naturze i z natury nieszkodliwa bakteria proteus vulgaris OX19 daje w teście Weila-Felixa dokładnie takie same reakcje, jak mikroorganizmy, wywołujące tyfus. A właśnie test Weila-Felixa Niemcy wykorzystywali do potwierdzenia, czy krew pacjenta skażona jest tyfusem. I zdarzyło się, że Matulewicza odwiedził mieszkaniec Zdanowic, który wrócił na dwutygodniowy urlop z przymusowych robót w Reichu. Błagał doktora, by obciął mu rękę albo nogę, byle nie musiał wracać, tyrać dla Hitlera. Matulewiczowi etyka lekarska nie pozwoliła amputować zdrowych kończyn, ale wstrzyknął domięśniowo młodemu mężczyźnie proteusa, instruując, że ma udawać otumanionego (jak to przy tyfusie), gorączkującego i zwijającego się w kłębek na skutek iście tyfusowego bólu brzucha. I żeby – broń Boże – rodzinie nie zdradzał, że tylko symuluje. Krew pacjenta wysłał hitlerowskim lekarzom do zbadania, po kilku dniach dostał czerwony telegram: „Odczyn Weila-Felixa” dodatni. Pacjent na roboty nie wrócił. I Matulewicz na tym pewnie skończyłby eksperyment, gdyby Łazowski nie znalazł wojennego zastosowania dla odkrycia przyjaciela.

Zaraza w Rozwadowie

„Możemy wywołać sztuczną epidemię tyfusu, nastraszyć Niemców – będą bali się szwendać w naszych stronach, wywozić ludzi do Rzeszy, może ustaną aresztowania i rewizje?” – wspominał Łazowski w książce. Plan opracowali natychmiast: ich sztuczna epidemia – zgodnie z regułami rządzącymi epidemiami – musi rozwijać się wzdłuż szlaków komunikacyjnych, żeby nadać jej wiarygodności. Ogniska epidemii ulokować trzeba w podleśnych przysiółkach, do których Niemcy i tak niechętnie się zapuszczali z obawy przed kontrakcją partyzantów. Zaraza ma eksplodować zimą, zanikać latem. I każdy z nich ma „zarażać”, zachowując rozsądek, co do ilości, miejsca i ludzi. Zasada podstawowa: nikt o ich akcji nie ma wiedzieć. Pacjenci też. Nawet żony obu lekarzy. Byli w tym tak konsekwentni, że jeszcze długo po wojnie mało kto wiedział, że przez trzy lata Rozwadowem rządziła epidemia, której nie było.

Łazowski zaczął od bezrobotnego elektryka, powalonego zapaleniem płuc, zastrzyk proteusa nie mógł wyrządzić mu krzywdy. Niemieckie laboratorium w Tarnobrzegu krew elektryka zbadało: „Weil-Feliks dodatni”. Pogłoska o kilku następnych przypadkach szybko dotarła do burmistrza Rozwadowa, policji niemieckiej, gestapo, hitlerowskiego lekarza powiatowego; rosła groza wśród władz okupacyjnych. Zimą z 1941 na 1942 rok na ziemi rozwadowskiej „chorowały” już setki ludzi. I te setki to byli pacjenci albo Łazowskiego albo Matulewicza. Trafiali do doktorów z przeziębieniem, objawami grypowymi, dolegliwościami gastrycznymi, z drobiazgami, które jednak – zdaniem obu lekarzy – wymagały zastrzyku. Opuszczali gabinet lekarski z diagnozą – tyfus.

Zaraza kontrolowana

Policja i żandarmeria przestała zapuszczać się w okolice Rozwadowa, teren kilku gmin objęto kwarantanną, na granicznych słupach i drzewach zawisły ostrzeżenia: „Achtung! Fleckfieber!”. „Każdy plakat i „Achtung! Seuchengebiet!” to dla nas jak dyplom uznania za osiągnięcia naszego celu” – wspominał Łazowski.

Volksdeutsche pierwsi zaczęli snuć podejrzenia, że… jakaś dziwna ta zaraza. A i władzom okupacyjnym zaczął dawać do myślenia nietypowy przebieg epidemii: mimo kwarantanny i środków zapobiegawczych liczba zarażeń wcale nie malała. Łazowski z Matulewiczem postanowili wzmóc środki ostrożności, ten pierwszy wpadł na pomysł, by pacjentów, u których któryś z dwójki konspiratorów stwierdzi prawdziwy(!) tyfus, podsyłać innym lekarzom. Żeby miłujący

statystykę Niemcy nie zaczęli się zastanawiać, dlaczego tylko Łazowski z Matulewiczem mają pecha do duru plamistego. Władającemu powiatem i przerażonemu epidemią Niemcowi, Martinowi Fuldnerowi Łazowski meldował o postępach walki z zarazą, kreślił plan opanowania epidemii i radził… zwiększyć przydziały mydła dla wszystkich urzędników i robotników. Fundner przyjął radę ze zrozumieniem i nawet się do niej zastosował.

I mydło nie pomogło, bo epidemia wciąż miała się dobrze, potęgując wątpliwości okupantów. Ci postanowili wysłać komisję do badania zarazy; nad dwójką lekarzy zawisła groźba dekonspiracji. Komisja lekarzy SS, żandarmeria i policja zjechały na inspekcję do miejscowości Turbia pod Rozwadowem w pierwszych dniach lutego 1944 roku. Łazowski przygotował pacjentów i wójta Turbii, który dla niemieckich gości stół zastawił suto, w kantorze czekało morze wódki. Komisja miała już dobrze w czubie, kiedy zdecydowano ruszyć na inspekcję. A Łazowski wytypował do inspekcji najbardziej chorych (choć niekoniecznie na tyfus), wycieńczonych chorobą i głodem, podeszłych wiekiem, trafił nawet na pacjenta, któremu medycyna ludowa postawiła na czole „bańkę”, bo tak medycyna ludowa leczyła wówczas ból głowy. Na inspektorach z SS zrobił piorunujące wrażenie. Półtrzeźwa komisja weszła do jednego domu, do drugiego, wszędzie nędza, choroba i strach, i jeszcze Łazowski, który głośno i barwnie ostrzegał przed apokaliptycznym „Fleckfieber”. Komisja

szybciutko wycofała się z inspekcji, pacjentów nawet nie badając i nie zauważając w półmroku wiejskich chat, że niby chorzy na tyfus, ale nie mają charakterystycznej dla tej choroby wysypki. Łazowskiemu polecono tu i tam pobranie krwi. To Łazowski pobrał. Od pacjentów, którym wcześniej zaaplikował proteusa. Komisja po badaniach próbek orzekła: „Wynik Weila-Felixa pozytywny”.

„Prywatna wojna, wojna immunologiczna, została wygrana” – zanotował Łazowski.

Latem 1944 roku epidemia w Rozwadowie wciąż miała się dobrze, kiedy zza Sanu słychać już było artylerię zbliżającego się frontu wschodniego. Tego lata do gabinetu doktora wpadł znajomy niemiecki żandarm z ostrzeżeniem: gestapo wie, przyjdą pana rozstrzelać. Żandarm miał powody do wdzięczności, bo nie tak dawno doktor wyleczył go z „frontowej choroby”, z którą Niemiec nie miał odwagi iść do lekarzy niemieckich. Łazowski wpadł w panikę, że trzyletnia tyfusowa mistyfikacja jednak wydała się, tymczasem nieświadomy przyczyn przerażenia żandarm wyjaśnił, że gestapo dowiedziało się, iż Łazowski… pomagał żołnierzom Armii Krajowej. Bo rzeczywiście pomagał. Czasem wezwanie do porodu w rzeczywistości było wezwaniem do rannego partyzanta. Nie roztrząsając przyczyn gestapowskiego zainteresowania, polecił żonie błyskawicznie się spakować. Murka złapała ich maleńką córkę Oleńkę, Łazowscy musieli błyskawicznie uciekać.

Rozstania i powroty

Matulewicz ze świeżo poślubioną żoną uciekli z dwuizbowej chaty w Zbydniowie na dwa lata przed ucieczką Łazowskich. W reakcji na masakrę, jakiej dokonał oddział SS na weselnikach zarządcy dóbr Lubomirskich w Zbydniowie. Łazowski na lata stracił z nim kontakt, a po wojnie rozpoczął pracę w Instytucie Matki i Dziecka.

Łazowscy w latach 50. wyjechali do USA, gdzie doktor kontynuował praktykę pediatryczną i zdobył tytuł profesorski. Matulewicz przez Belgię wyjechał do Zairu, tu na lata przepadł bez wieści. O szalonej

akcji obu polskich lekarzy świat dowiedział się ze wspomnień Łazowskiego, spisanych w latach 70. pt. Prywatna wojna. Wspomnienia lekarza-żołnierza 1933-1944. O dziwo, o wywołanej z przyjacielem epidemii wspomina stosunkowo niewiele, tymczasem – jak obliczono – „ich tyfus” uratował przed śmiercią, wywózką do obozów koncentracyjnych i na przymusowe roboty do Rzeszy ok. 8 tys. ludzi. Łazowski jeszcze w latach 70.

korespondencyjnie odnalazł w Zairze przyjaciela Stasia i okazało się, że i ten zrobił karierę. O ile Łazowski w USA leczył, wykładał, publikował w fachowych pismach medycznych, to Matulewicz został w Zairze jednym z najbardziej cenionych tam radiologów. Obaj po latach spotkali się w miejscu „prywatnej epidemii” sprzed ponad półwiecza.

„Wyjątkowy, pogodny, serdeczny człowiek” – wspomina Lucyna Mizera, dyrektor muzeum w Stalowej Woli, które w 2001 roku przygotowało wystawę o „wojennej” epidemii. – Przed śmiercią przekazał nam swoje archiwa, zawierające dorobek naukowy, twórczość pisarską, korespondencję. Podczas wernisażu podeszła do doktora starsza pani z kwiatami i powiedziała, że przyszła podziękować, bo bezinteresownie uratował jej życie. Była dzieckiem, kiedy ciężko zachorowała, jej ojciec w środku nocy przyszedł do doktora po pomoc. I doktor Łazowski – mówiła starsza pani – tak, jak stał, wyszedł do małej pacjentki. Po czym rozpłakała się i rzuciła doktorowi na szyję.

Eugeniusz Łazowski zmarł w Oregonie w 2006 roku. Wspólnie z Matulewiczem uratowali tysiące ludzi, ryzykując życiem własnym i bliskich. Oskar Schindler uratował setki, ryzykując niewiele, ale to on, a nie dwaj polscy lekarze, stał się filmowym symbolem człowieczeństwa w nieludzkich czasach.

Andrzej Plęs

http://medicus.lublin.pl/2014/10/post-1237/

#historia #zdrowie #ciekawostkihistoryczne

9