Pamiętam, jak rozmawiałem kiedyś z psychologiem o trudnościach w dyskusji o naukach społecznych. Powiedziała mi, że najłatwiejszą rzeczą w byciu fizykiem jest to, że większość ludzi nie jest zbyt dobrze zaznajomiona z fizyką - gwiazdami, kwarkami i promieniami gamma - więc jeśli przeprowadziłeś badania i masz dobre powody, by wierzyć, że coś jest prawdą, ludzie uwierzą ci na słowo.
W przeciwieństwie do tego, większość ludzi jest niewiarygodnie zaznajomiona z przedmiotem nauk społecznych: ludźmi. Mają już wiele przekonań i intuicji na temat tego, jacy są ludzie. Dlatego, gdy przeprowadzisz badania i dowiesz się czegoś o tym, jak ludzie się zachowują, co przeczy ich intuicji, nie uwierzą ci, spróbują wymyślić coraz rozmaitsze argumenty przeciwko, aby udowodnić tobie (i co najważniejsze sobie), że ich intuicje nie zawiodły.
Uwielbiam mówić o tym, co nazywam "błąd typowego umysłu", który ilustruje w następujący sposób:
Pod koniec XIX wieku toczyła się debata na temat tego, czy "wyobraźnia" to po prostu fraza, czy rzeczywiste zjawisko. To znaczy, czy ludzie rzeczywiście mogą tworzyć w swoich umysłach obrazy, które widzą jako żywe, czy też po prostu mówią "widziałem to w myślach" jako metaforę rozważań na temat tego, jak to wyglądało?
Kiedy to usłyszałem, moja reakcja była następująca: "Jakim cudem to była prawdziwa debata? Oczywiście, że mamy wyobrażenia mentalne. Każdy, kto sądzi, że ich nie mamy, jest albo tak fanatycznym Behawiorystą, że wątpi w dowody własnych zmysłów, albo po prostu obłąkany. Niestety, można przytoczyć długą listę sławnych ludzi, którzy zaprzeczali wyobrażeniom mentalnym, w tym niektórych czołowych naukowców epoki. A wszystko to działo się zanim jeszcze istniał behawioryzm.
Debata została rozstrzygnięta przez Francisa Galtona. Galton przeprowadził wśród ludzi kilka bardzo szczegółowych ankiet i stwierdził, że niektórzy ludzie mają wyobrażenia umysłowe, a inni nie. Ci, którzy mieli zdolność wyobrażeń ejdenicznych, po prostu zakładali, że wszyscy tak mają, a ci, którzy nie mieli wyobrażeń wcale, po prostu zakładali, że wszyscy ich nie mają, do tego stopnia, że pierwsza strona wymyślała czasami absurdalne uzasadnienia, dlaczego druga strona sporu kłamie lub spierając się, że źle zrozumieli pytanie. Istniało szerokie spektrum zdolności do wyobrażeń, od około pięciu procent ludzi z doskonałym wyobrażeniem ejdetycznym do trzech procent ludzi całkowicie niezdolnych do tworzenia wyobrażeń.
Można uogólnić to do definicji: ludzka tendencja do wierzenia, że czyjaś własna struktura umysłowa może być uogólniona i stosowana do wszystkich innych.
Na przykład, należę do grupy najbardziej introwertycznych osób. Przez całą podstawówkę i gimnazjum podejrzewałem, że inne dzieci chcą mnie dopaść. Ciągle mnie zaczepiali, kiedy byłem czymś zajęty i próbowali mnie odciągnąć, żebym wykonywał jakieś zabawne czynności z nimi i ich przyjaciółmi. Kiedy protestowałem, oni kontrprotestowali i mówili mi, że naprawdę muszę przestać robić to, co robię i przyjść do nich. Wyobrażałem sobie, że to łobuzy, które próbują mnie zdenerwować i znajdowałem argumenty, aby im odmawiać.
W końcu zrozumiałem, że to było podwójne nieporozumienie. Doszli do wniosku, że muszę być taki jak oni, a jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie przed graniem w ich zabawne gry było to, że byłem zbyt nieśmiały. Uznałem, że muszą być tacy jak ja, i że jedynym powodem, dla którego przerywaliby osobie, która ewidentnie była zajęta czytaniem, było to, że chcieli ją zdenerwować.
Podobnie, wyobraźmy sobie na jeszcze jednym przykładzie: Nie radzisz sobie z hałasem. Jeśli ktoś jest głośny, nie możesz spać, nie możesz się uczyć, nie możesz się skoncentrować, nie możesz robić nic poza waleniem głową w biurko i nadzieją, że ustanie. Załóżmy, że masz współlokatorkę. Za każdym razem, gdy prosisz ją, żeby się uspokoiła, mówi ci, że jesteś przewrażliwiony i powinieneś się uspokoić. Z drugiej strony ona jest bardzo schludna i ciągle krzyczy na ciebie, że zostawiasz rzeczy nie na swoim miejscu, a ty mówisz jej, że musi się uspokoić i nawet nie widać, że na komodzie był kurz. Schludność może być dla niej tak samo konieczna i bezkompromisowa jak dla ciebie cisza, i że jest to rzeczywista cecha tego, jak nasze umysły przetwarzają informacje, a nie tylko jakieś dziwactwo z jej strony.
Tak się składa, że wiesz, iż głośny hałas poważnie cię boli i osłabia, ale kiedy mówisz o tym innym ludziom, myślą, że wyrażasz tylko jakieś dziwne osobiste preferencje dotyczące ciszy.
Mamy tendencję do lekceważenia roli inaczej skonstruowanych umysłów w sporach i przypisywania problemów drugiej stronie jako celowo nieokrzesanych / zawiłych / niepoprawnych.
#frgtn #psychologia #umysl #spoleczenstwo #przemyslenia
W przeciwieństwie do tego, większość ludzi jest niewiarygodnie zaznajomiona z przedmiotem nauk społecznych: ludźmi. Mają już wiele przekonań i intuicji na temat tego, jacy są ludzie. Dlatego, gdy przeprowadzisz badania i dowiesz się czegoś o tym, jak ludzie się zachowują, co przeczy ich intuicji, nie uwierzą ci, spróbują wymyślić coraz rozmaitsze argumenty przeciwko, aby udowodnić tobie (i co najważniejsze sobie), że ich intuicje nie zawiodły.
Uwielbiam mówić o tym, co nazywam "błąd typowego umysłu", który ilustruje w następujący sposób:
Pod koniec XIX wieku toczyła się debata na temat tego, czy "wyobraźnia" to po prostu fraza, czy rzeczywiste zjawisko. To znaczy, czy ludzie rzeczywiście mogą tworzyć w swoich umysłach obrazy, które widzą jako żywe, czy też po prostu mówią "widziałem to w myślach" jako metaforę rozważań na temat tego, jak to wyglądało?
Kiedy to usłyszałem, moja reakcja była następująca: "Jakim cudem to była prawdziwa debata? Oczywiście, że mamy wyobrażenia mentalne. Każdy, kto sądzi, że ich nie mamy, jest albo tak fanatycznym Behawiorystą, że wątpi w dowody własnych zmysłów, albo po prostu obłąkany. Niestety, można przytoczyć długą listę sławnych ludzi, którzy zaprzeczali wyobrażeniom mentalnym, w tym niektórych czołowych naukowców epoki. A wszystko to działo się zanim jeszcze istniał behawioryzm.
Debata została rozstrzygnięta przez Francisa Galtona. Galton przeprowadził wśród ludzi kilka bardzo szczegółowych ankiet i stwierdził, że niektórzy ludzie mają wyobrażenia umysłowe, a inni nie. Ci, którzy mieli zdolność wyobrażeń ejdenicznych, po prostu zakładali, że wszyscy tak mają, a ci, którzy nie mieli wyobrażeń wcale, po prostu zakładali, że wszyscy ich nie mają, do tego stopnia, że pierwsza strona wymyślała czasami absurdalne uzasadnienia, dlaczego druga strona sporu kłamie lub spierając się, że źle zrozumieli pytanie. Istniało szerokie spektrum zdolności do wyobrażeń, od około pięciu procent ludzi z doskonałym wyobrażeniem ejdetycznym do trzech procent ludzi całkowicie niezdolnych do tworzenia wyobrażeń.
Można uogólnić to do definicji: ludzka tendencja do wierzenia, że czyjaś własna struktura umysłowa może być uogólniona i stosowana do wszystkich innych.
Wziął ten pomysł i zaczął go realizować. Sugerował, że doświadczenie świadomości i qualia są tak zmienne jak zdolności wyobrażania, i że filozofowie, którzy zaprzeczają ich istnieniu (Ryle? Dennett? Behawioryści?) byli po prostu ludźmi, którym umysłowi brakowało zdolności do łatwego doświadczania qualiów. Ogólnie rzecz biorąc, uważał, że filozofia umysłu jest usiana przykładami filozofów, którzy biorą swoje własne doświadczenia umysłowe i budują na nich teorie, a inni filozofowie z innymi doświadczeniami umysłowymi krytykują je i zastanawiają się, dlaczego inni się nie zgadzają.Błąd typowego umysłu dotyczy poważnych spraw związanych ze strukturą umysłu. Ale natknąłem się też na coś podobnego z czymś, co bardziej przypomina psychikę niż umysł: tendencję do generalizowania na podstawie naszych osobowości i zachowań.
Na przykład, należę do grupy najbardziej introwertycznych osób. Przez całą podstawówkę i gimnazjum podejrzewałem, że inne dzieci chcą mnie dopaść. Ciągle mnie zaczepiali, kiedy byłem czymś zajęty i próbowali mnie odciągnąć, żebym wykonywał jakieś zabawne czynności z nimi i ich przyjaciółmi. Kiedy protestowałem, oni kontrprotestowali i mówili mi, że naprawdę muszę przestać robić to, co robię i przyjść do nich. Wyobrażałem sobie, że to łobuzy, które próbują mnie zdenerwować i znajdowałem argumenty, aby im odmawiać.
W końcu zrozumiałem, że to było podwójne nieporozumienie. Doszli do wniosku, że muszę być taki jak oni, a jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie przed graniem w ich zabawne gry było to, że byłem zbyt nieśmiały. Uznałem, że muszą być tacy jak ja, i że jedynym powodem, dla którego przerywaliby osobie, która ewidentnie była zajęta czytaniem, było to, że chcieli ją zdenerwować.
Podobnie, wyobraźmy sobie na jeszcze jednym przykładzie: Nie radzisz sobie z hałasem. Jeśli ktoś jest głośny, nie możesz spać, nie możesz się uczyć, nie możesz się skoncentrować, nie możesz robić nic poza waleniem głową w biurko i nadzieją, że ustanie. Załóżmy, że masz współlokatorkę. Za każdym razem, gdy prosisz ją, żeby się uspokoiła, mówi ci, że jesteś przewrażliwiony i powinieneś się uspokoić. Z drugiej strony ona jest bardzo schludna i ciągle krzyczy na ciebie, że zostawiasz rzeczy nie na swoim miejscu, a ty mówisz jej, że musi się uspokoić i nawet nie widać, że na komodzie był kurz. Schludność może być dla niej tak samo konieczna i bezkompromisowa jak dla ciebie cisza, i że jest to rzeczywista cecha tego, jak nasze umysły przetwarzają informacje, a nie tylko jakieś dziwactwo z jej strony.
Tak się składa, że wiesz, iż głośny hałas poważnie cię boli i osłabia, ale kiedy mówisz o tym innym ludziom, myślą, że wyrażasz tylko jakieś dziwne osobiste preferencje dotyczące ciszy.
Mamy tendencję do lekceważenia roli inaczej skonstruowanych umysłów w sporach i przypisywania problemów drugiej stronie jako celowo nieokrzesanych / zawiłych / niepoprawnych.
#frgtn #psychologia #umysl #spoleczenstwo #przemyslenia