Totenkopfring der SS, czyli Totenkopf SS, jeden z najbardziej znanych dodatków do munduru SS, został wprowadzony przez Himmlera 10 kwietnia 1934 roku. Pierścień nie zaliczał się do oficjalnych niemieckich odznaczeń i stanowił rodzaj prezentu od Reichsfuhrera. Był niezwykle cennym wyróżnieniem, dowodem uznania osobistych osiągnięć, wiernej służby i lojalności wobec Hitlera.
Idea i runiczna forma sygnetu została zapożyczona przez Himmlera ze starogermańskiej mitologii, a dokładnie z opowieści o srebrnym pierścieniu boga Thora, na który ludzie mogli składać przysięgi, oraz o zaklęciach wyrytych pismem runicznym na włóczni Wotana.

Totenkopf SS był okraszony wieńcem z dębowych liści wraz z wyrytym wizerunkiem trupiej czaszki i numeracją runiczną. Każdy z sygnetów był odlewany, a następnie kunsztownie i ręcznie przygotowywany przez jubilerów z monachijskiej firmy Ottona Gahra, który zajmował się też sztandarami NSDAP. Pierścień tworzono z paska srebra zaginanego następnie w małą obręcz, tak, aby pasował do palca określonej grubości, i spajanego na przedzie. Wizerunek trupiej czaszki wykonywano z osobnego kawałka srebra i przylutowywano na spojeniu. Na prawie gotowym pierścieniu, po wewnętrznej stronie, misternie grawerowano litery "S.lb" (Seinem lieben, czyli "Dla drogiego….") oraz nazwisko posiadacza, datę wręczenia prezentu i faksymile podpisu Himmlera.

Początkowo takie solidne, ciężkie sygnety przysługiwały głównie weteranom „starej gwardii”, o numerze członkowskim SS poniżej 5000, lecz krąg nagradzanych nimi osób z czasem stopniowo się powiększał, by wreszcie, ok. 1939 roku, obejmować wszystkich oficerów SS, mających za sobą co najmniej trzyletni okres służby. Przyznawanie sygnetu wstrzymywano lub zawieszano na pewien czas, jeśli dana osoba została ukarana za naruszenie esesowskiego kodeksu dyscyplinarnego.
Zatwierdzone listy z nazwiskami nominowanych, wraz z rozmiarami ich palców, były regularnie składane przez zarządy Abschnitte SS w SS-Personalhauptamt w Berlinie. W wydziale tym rozpatrywano podania i przyznawano sygnety wraz z notą pochwalną w imieniu Reichsführera SS w brzmieniu:
Przyznaję Panu sygnet Totenkopf SS. Pierścień ten symbolizuje naszą wierność Führerowi, nasze niewzruszone posłuszeństwo i braterstwo broni. Symbol trupiej czaszki przypomina nam, że winniśmy w każdej chwili być gotowi do oddania życia dla dobra narodu niemieckiego.
Runy, tak bardzo różniące się od Totenkopf, to symbole z naszej przeszłości oraz symbole dostatku, który zostanie przywrócony za sprawą narodowego socjalizmu. Dwie runy Sig składają się na nazwę naszej SS. Swastyka i runa Hagal reprezentują naszą niezłomną wiarę w ostateczne zwycięstwo naszej ideologii. Pierścień wieńczą liście dębu, tradycyjnego germańskiego drzewa. Pierścienia Totenkopf nie wolno kupować ani sprzedawać i nigdy nie powinien trafić w ręce tych, którzy nie są upoważnieni do jego noszenia.
Po wystąpieniu z SS lub po śmierci należy zwrócić pierścień Reichsführerowi SS. Niedozwolone nabywanie albo duplikowanie pierścienia jest surowo zakazane i podlega karze na mocy prawa. Noś ten pierścień z honorem!

H. Himmler
Sygnet Totenkopf mógł być noszony wyłącznie na palcu serdecznym lewej dłoni, a przyznawano go w dniach ogłaszania awansów w SS.
Wszystkie tego rodzaju wyróżnienia odnotowywano w Dienstaltersliste, tj. w rejestrze korpusu oficerskiego, oraz w aktach personalnych posiadaczy sygnetów Totenkopf. Wszyscy zdegradowani, zawieszeni albo zwolnieni dyscyplinarnie z SS musieli zwrócić sygnety wraz z zaszczytną notą wydziałowi personalnemu SS.
Osoby przyjęte później z powrotem w esesowskie szeregi, były ponownie uprawnione do noszenia takiego sygnetu. Po śmierci posiadacza pierścienia krewni mogli zatrzymać notę, lecz przy tym powinni oddać sygnet do SS-Personalhauptamt, a wydział ten miał zadbać o to, by sygnet trafił do siedziby Himmlera w zamku Wewelsburg dla upamiętnienia zmarłego bądź zabitego esesmana. Podobnie sygnet członka SS poległego w walkach w składzie którejś z jednostek Wehrmachtu lub Waffen-SS, musiał być zabrany przez towarzyszy broni zabitego, przekazany dowódcy danej jednostki, a następnie do SS-Personalhauptamt na przechowanie. W rezultacie zbiór zwróconych pierścieni poległych esesmanów stanowił rodzaj memoriału, a w Wewelsburgu stale się powiększał „Schrein des Inhabers des Totenkopfringes” („Relikwiarz posiadaczy pierścienia Totenkopf”).
#ss #jfe #ciekawostkihistoryczne #gruparatowaniapoziomu

10

Traktaty laterańskie – grupa trzech traktatów wyodrębniających politycznie i terytorialnie państwo Watykan, uznających jego niezależność i niepodległość. Zostały podpisane 11 lutego 1929 przez papieskiego sekretarza stanu, kardynała Pietra Gasparriego i Benita Mussoliniego.

Mussolini, zdający sobie sprawę z władzy i autorytetu papieża Piusa XI, postanowił nawiązać z nim porozumienie, by przez jego przychylność zwiększyć poparcie wśród społeczeństwa. Powierzchnię Watykanu określono na 44 ha (0,44 km²). Traktaty uznawały papieża za osobę świętą, zobowiązywały Włochów do płacenia trybutu na rzecz Watykanu. Osoby tam mieszkające zostały uznane za nietykalne.
#jfe #ciekawostkihistoryczne #gruparatowaniapoziomu

6

Gdy nawet SS-man patrzy na Ciebie z obrzydzeniem. Bronisław Kamiński i RONA.

Formowanie jednej ze wschodniej formacji SS, będącej w istocie zbieraniną najgorszych szumowin - 29. Waffen Grenadier Division der SS (russische Nr.1) - rozpoczęło się w listopadzie 1941 roku w mieście Łokoć koło Briańska w Rosji, rabowanym przez sowieckich partyzantów i maruderów z Armii Czerwonej. W styczniu 1942 roku niewielki oddział sformowanej w listopadzie poprzedniego roku lokalnej milicji znalazł się pod komendą tamtejszego starosty, inżyniera Bronisława Kamińskiego. Niewiele jednostek wojskowych w historii okryło się taką niesławą z powodu popełnionych okrucieństwa, jak oddziały pod dowództwem Kamińskiego. Mieszanina niezdyscyplinowanych dezerterów z Armii Czerwonej, rosyjskich kolaborantów oraz białoruskich i ukraińskich (w internecie trafiłem na informację, że w skład tej formacji wchodzili też Polacy. Do zbadania) antykomunistów utworzyła siły samoobrony przed bolszewicką partyzantką.

Kamiński, wykształcony i znający kilka języków, przed wojną padł ofiarą paranoicznej podejrzliwości bolszewickich władz i po kilkuletnim pobycie w sowieckich łagrach stał się fanatycznym antykomunistą. W marcu 1942 roku milicja Kamińskiego liczyła około 1600 osób. Pod dowództwem Kamińskiego tamtejsi mieszkańcy poradzili sobie z okoliczną partyzantką i mogli się zająć rolnictwem - w żywność zaopatrywali nawet Niemców.
Przez całe lato 1942 roku milicja Kamińskiego współdziałała z niemieckimi i węgierskimi oddziałami w bezwzględnych akcjach przeciw zbrojnemu podziemiu, a z końcem roku rozrosła się liczebnie do 10 000 ludzi.

Pod patronatem Alfreda Rosenberga, ministra Rzeszy do spraw okupowanych terenów wschodnich, w maju 1943 roku rejon Łokocki otrzymał od Niemców duże swobody i stał się znany jako Republika Łokocka. W tym samym czasie Kamiński zaczął dążyć do zorganizowania rosyjskiego ugrupowania nazistowskiego, którego siłą zbrojną miała być Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Ludowa (RONA). Kamiński wiódł wtedy żywot watażki, a jego ludzie rabowali i zabijali do woli.
Wobec zagrożenia, jakie na pobliskich obszarach nadal stanowiła licząca około 20 000 ludzi sowiecka partyzantka, Kamiński przymusowo wcielał wiele osób do swojej prywatnej armii - w tym zwerbowanych sowieckich jeńców i maruderów, a sama RONA dopuszczała się coraz liczniejszych zbrodni.

Wiosną 1943 roku RONA uczestniczyła u boku regularnych jednostek niemieckich i węgierskich, w licznych obławach na partyzantów. Do czerwca została przeorganizowana w brygadę, z pięcioma pułkami, z których każdy liczył około 2000 ludzi, a w lipcu Niemcy przekazały Kamińskiemu 36 sowieckich dział polowych oraz ponad 20 zdobytych pancernych samochodów i czołgów (w tym kilka sztuk T-34). Jednakże po niepomyślnym dla Niemców wyniku bitwy pod Kurskiem, we wrześniu i październiku 1943 roku RONA musiała wycofać się na zachód wraz ze swoimi protektorami - wywiozła wtedy tabory obładowane ludźmi i żywnością. Kamiński surowo zwalczał wszelkie próby niezadowolenia i defetyzmu, a każda próba dezercji kończyła się rozstrzelaniem.

Do października RONA ewakuowała się na Białoruś, gdzie została wchłonięta przez Brygadę Dirlewangera. W pierwszej połowie 1944 roku brała udział w zwalczaniu partyzantki. Trudno o ocenę wartości bojowej tej formacji, gdyż RONA w istocie przypominała wędrowną hordę, ocenianą liczbowo na około 27 000 kobiet i mężczyzn. W sierpniu 1944 roku, około 3000 żołnierzy RONA, wspartych kilkoma czołgami i paroma haubicami 122 mm, wysłano do Warszawy aby pomóc w tłumieniu powstania.
To właśnie tam banda Kamińskiego wykazała się szczególnym zdziczeniem, które przerażało nawet niemieckich SS-manów. Na Warszawskiej Woli i Ochocie członkowie RONA rozpoczęli orgię gwałtów, mordów i rabunków. Szacuje się, że ich ofiarami padło 14 000 cywilów. Sam Kamiński ochoczo uczestniczył w tych wszystkich bezeceństwach, a wśród dwóch z jego ofiar znalazły się nawet zgwałcone i zamordowane Niemki.

Kamińskiemu i kilku jego czołowym kompanom wydano rozkaz stawienia się w Łodzi, w kwaterze głównej Hohere SS und Polizeifuhrera (wyższego dowódcy policji i SS) rzekomo na naradę. Na miejscu postawiono ich przed zorganizowanym naprędce sądem polowym, skazano i rozstrzelano. Niemcy podali do wiadomości, że Kamiński zginął w zorganizowanej przez partyzantów pułapce, a sama RONA została wycofana z Warszawy i rozwiązana we wrześniu 1944 roku. Nieco ponad 3000 ludzi z tej formacji, uznanych za przydatnych dla niemieckiej armii, po pewnym czasie odesłano do Świętoszowa i włączono do Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej (ROA) generała Andrieja Własowa, przy wielkim sprzeciwie jednego z dowódców, generała Buniaczenki. Skierowano ich do pracy przy kopaniu umocnień polowych nad Odrą. Ich dalsze losy są nieznane.
#gruparatowaniapoziomu #ss #jfe #iiwojnaswiatowa

10

Sierpień 1939, ostatnie chwile przed wybuchem wojny i negocjacje polsko-niemieckie
(długie, ale ciekawe)

27 sierpnia Goebbels czytał raporty o nastrojach społecznych, sporządzone przez Gutterera na użytek Hitlera na podstawie doniesień lokalnych placówek Ministerstwa Propagandy. Ujmując rzecz lapidarnie, cały naród wypowiadał się przeciwko wojnie. Rzeczony dokument zawierał taki dynamit, że Goebbels nie zamierzał przekładać go Fuhrerowi osobiście.
Do Kancelarii Rzeszy zawitał w porze obiadowej wraz Guttererem przyodzianym na tę okazję w czarny mundur SS. Hitler przeczytał raport, spurpurowiał na twarzy, po czym zaprosił Gutterera na przechadzkę do ogrodu zimowego. Himmler, który niebawem do nich dołączył, poparł Gutterera pełnymi rozsądku słowami: stwierdził, że z dokumentów przedstawianych mu przez Gestapo wynikało to samo, wspominały również o antywojennych demonstracjach w Wiedniu.

wieczorem Goebbels spotkał się z Hitlerem, który dokonał przeglądu sytuacji. Goebbels zanotował:

"Jest ona bardzo poważna - Lecz Fuhrer nas z niej wyprowadzi. Odnośnie do Polski, naszym minimalnym żądaniem jest powrót Gdańska do Rzeszy oraz >>nasz korytarz<< przez ich >>korytarz>>. Maksymalne żądania: tak, jak zapisano w dokumentach. Fuhrer nie może zrezygnować z tych minimalnych żądań. Przeprowadzi wszystko, co zamierza. Stało się to obecnie sprawą honoru. Nie sposób teraz stwierdzić, co może nastąpić."
O 17 Fuhrer wygłosił przemówienie wobec posłów do Reichstagu zgromadzonych w apartamencie dla ambasadorów, urządzonych w Kancelarii Rzeszy. Kiedy zaapelował o odwagę, otrzymał owację. Powiedział zebranym, że zwrot Gdańska i uregulowanie kwestii "korytarza" stanowią minimalne żądania Niemiec. Gdyby doszło do wojny, zapewnił, on, Fuhrer, znajdzie się na pierwszej linii walk. "Dopóki ja żyję - zakończył dramatycznie - nigdy nawet nie padnie słowo kapitulacja"

Goebbels utrzymywał naczelnych redaktorów, ujmując rzecz porównaniem, w pozycji, która przypominała pozycję akrobatów zastygłych w powietrznym półskoku. Trwali oni tak, aż do momentu, gdy Hitler nakazał wznowienie przygotowań do realizacji planu "Weiss". Goebbels stał przed trudnym zadaniem. Niemcom nie mogła wymknąć się z rąk inicjatywa. Zezwolił na publikację, i to na pierwszych stronach, mnóstwa doniesień o wizytach ambasadorów i wymianach listów. Z raportów wynikało, że sytuacja uległa pogorszeniu.

Konferencja z 28 sierpnia trwała długo i nie przebiegała łatwo. Birger Dahlerus, tajny wysłannik Goeringa, przywiózł z Londynu wiadomość, że Anglicy mogliby ostatecznie przełknąć minimalne żądania Hitlera, będą jednak nalegać na zagwarantowanie nienaruszalności polskich granic. Kwestię kolonii byli skłonni odłożyć w celu późniejszego omówienia. Następnie rozpocząłby się długi okres pokoju między Niemcami a Wielką Brytanią, co mogłoby jednak stać się przyczyną konfliktu Rzeszy z Włochami.
"Zgoda, ale Rzym opuścił nas w potrzebie - wywodził Goebbels - poza tym również Moskwa musiałaby zagwarantować nienaruszalność polskich granic, na co Stalin nigdy nie przystanie"

Korzystając z poufnych informacji Włoch, Londyn ponad wszelką wątpliwość wiedział, w jak niekorzystnym położeniu znalazł się obecnie Hitler. Chamberlain sądził, że Niemcy powinny w tej sytuacji wypić piwo, jakiego same nawarzyły.
Tymczasem w Berlinie zaległa sierpniowa spiekota. W kolejkach przed sklepami spożywczymi wybuchały bójki, rozpoczęło się oblężenie banków. Przy obiedzie Hitler siedział z ponurą miną i wydawał się przemęczony. Zgodził się na propozycję zaproszenia przez Wielką Brytanię polskiego negocjatora do Berlina.
Goebbels wyraził obawę, że przybycie polskiego dyplomaty może wywołać w Niemczech szkodliwą falę optymizmu. 30 sierpnia podczas narady z redaktorami ponownie zaapelował o trzymanie fasonu i zachowanie zimnej krwi. O północy wezwał go Hitler:

"Fuhrer przedstawił obraz sytuacji. Anglicy nadal są twardzi. Z Polski nic jeszcze nie słychać. Fuhrer sądzi, że na pewno dojdzie do wojny. Zdrada Włoch jest nam właściwie na rękę, ponieważ to one są najbardziej narażone na zaatakowanie przez siły Ententy. Fuhrer przygotował projekt żądań: Gdańsk ma powrócić do Rzeszy, za dwanaście miesięcy na obszarze >>korytarz<< miałby odbyć się plebiscyt oparty na podobnych zasadach, co plebiscyt w 1918 roku, czyli decydowałoby 51% głosów. Strona przegrana otrzymałaby kilometrowej szerokości >>korytarz<< wiodący poprzez >>korytarz<< strony zwycięskiej. Kwestię mniejszości zbada i rozstrzygnie komisja międzynarodowa. We właściwym czasie Fuhrer rzuci ów dokument światu"
Nękany zawrotami głowy, wywołanymi troskami, pracą do późnych godzin i przemęczeniem, Goebbels nie znalazł czasu i sił, by uzupełnić zapiski w dzienniku pod datą 1 września - nawet kiedy rozpoczęła się i trwała wojna. Sytuacja zmieniała się z godziny na godzinę.

31 sierpnia Karl Borner dostarczył najnowsze raporty służb podsłuchowych Goeringa: wynikało z nich jednoznacznie, że w Paryżu i Londynie włączono dzwonki alarmowe. Podsłuchano m.in rozmowę ambasadorów brytyjskiego i francuskiego, umawiających się, że poproszą swojego kolegę po fachu, ambasadora Polski, Lipskiego, by ten zażądał spotkania z Hitlerem (Lipski utrzymywał świetne relacje z Hitlerem, często jeździł do Niemiec i odwiedzał go w jego rezydencji)

31 sierpnia Goebbels zanotował jeszcze:

"Goering nadal przejawia sceptycyzm. Fuhrer nie wierzy w interwencje Brytyjczyków. Nikt jeszcze nie może przewidzieć, czy to nastąpi. SS otrzymała specjalne rozkazy na najbliższą noc - chodziło o operacje w stylu komandoskim, przeprowadzone na polskim obszarze nadgranicznym.
Wieczorem Lipski poprosił o spotkanie z Hitlerem. Ten jednak nakazał zakończenie wszystkich rozmów i Lipskiego dopuszczono przed obliczę Ribbentropa, kiedy było już za późno. Gdy dyplomata przyznał, że nie otrzymał żadnych instrukcji z Warszawy (sic!!!), minister pożegnał go.

"A więc stało się - zanotował po raz ostatni tego dnia Goebbels - Fuhrer jest odtąd niedostępny dla wszystkich"
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/211171/goebbels-dzienniki-tom-3-1943-1945
#jfe #gruparatowaniapoziomu #iiwojnaswiatowa

12

Aborcja drogą do upadku cywilizacji

Tylko raz w historii Stanów Zjednoczonych ilość urodzin osiągnęła ujemny poziom przyrostu naturalnego. Było to podczas recesji, gdy gospodarka skurczyła się o połowę, jedna czwarta amerykańskich żywicieli została bez pracy, przy czym wielu z nich skończyło na ulicy. Pesymizm, poczucie beznadziei, przekonanie, że dobre czasy się skończyły, najwyraźniej miała wpływ na poziom płodności Amerykanów. "Cicha generacja" zrodzona w latach trzydziestych, była tak małą grupką, że jako jedyne pokolenie dwudziestego wieku nie wydała spośród siebie prezydenta.

"Miłość do dzieci jest cechą cywilizowanego społeczeństwa" - powiedział Joan Ganz Conney. Dlaczego kobiety Zachodu mają mniej dzieci, niż ich matki, lub nie mają ich wcale? Dlaczego tak wiele z nich zaciągnęło się na "wojnę przeciwko dziecku"? Co prawda od dawna miały dostęp do metod i środków kontroli urodzeń, ale nie robiły z tego użytku w stopniu takim, jak dzisiaj. To samo tyczyło się aborcji, jednak dopiero dzisiaj skala przerywanych ciąż doszła to tak masowej skali, że możemy mówić wręcz o samo-ludobójstwie. Samo-ludobójstwo ludzi o europejskich korzeniach oraz całych narodów. Czy ten trend da się odwrócić? Bo jeśli nie, to możemy zacząć pisać ostatnie rozdziały naszej cywilizacji - testament Zachodu.

Powojenny boom urodzeń rozpoczął się w 1946 roku, osiągnął swój szczyt w roku 1957, a wygasł w 1964. Jednak, gdy pokolenie II Wojny Światowej utraciło naturalną możliwość posiadania dzieci, a dzieci z wyżu demograficznego właśnie zaczynały wchodzić w okres inicjacji seksualnej, została wynaleziona nowa i wygodniejsza metoda zapobiegania ciąży. Historycy mogą pewnego dnia nazwać ową "pigułkę" samobójczą tabletką Zachodu. Pigułka ta po raz pierwszy otrzymała licencję w 1960 roku. Do roku 1963 6% amerykańskich kobiet używało wynalazku doktora Rocka, w roku 1970 już 40%!!!!! z nich było pod jej wpływem.

W przypadku aborcji w roku 1966 dokonywano jej 6000 razy, natomiast do roku 1970 liczba ta wzrosła do 200 000, gdyż gubernatorowie Rockefeller (Nowy Jork) i Reagan (Kalifornia) podpisali najbardziej liberalne prawo aborcyjne. Do roku 1973 liczba aborcji wzrosła do 600 000 przypadków. W tym też roku Sąd Najwyższy, przy czynnym udziale trzech spośród czterech sędziów nominowanych przez Nixona, wydał decyzję, że prawo kobiety do aborcji jest gwarantowane Konstytucją. W ciągu dziesięcioleci liczba aborcji wzrosła już do 1,5 miliona rocznie, a aborcja stała się najczęściej wykonywanym zabiegiem chirurgicznym w Ameryce (wcześniej pierwsze miejsce zajmowało usunięcie migdałków)

W roku 2000, Departament ds Żywności i Leków zgodził się na stosowanie podczas pierwszych siedmiu tygodni ciąży środka RU-486, specyfiku wczesnoporonnego samodzielnego stosowania. Ponieważ żadna z amerykańskich firm nie chciała być powiązana. Ponieważ żadna z amerykańskich firm nie chciała być powiązana z RU-486, produkcję rozpoczęła firma chińska. Cynicy mogliby określić rolę Chin w produkcji RU-486 dla Ameryki, jako chińską asystę przy akcie jej samobójstwa, jedynego narodu blokującego Pekinowi drogę do hegemonii na terenie Azji.

polecam manifest amerykańskiego antyaborcjonisty Erica Rudolpha
https://bdp.xportal.pl/publicystyka/eric-rudolph-wciaz-tu-jestem/
#jfe #gruparatowaniapoziomu #4konserwy

23

Wymieranie kultury

Jak pisał przed 50 laty ex-trockista i geostrateg, James Burnham:

"Nie wiem, jaki jest powód wyjątkowo szybkiego upadku Zachodu, ale ten proces najlepiej ilustruje pogłębiająca się u przywódców Zachodu utrata wiary w samych siebie, w wyjątkowość ich własnej cywilizacji oraz związana z tym słabość zachodniej woli przetrwania. Myślę, że powód, czy też powody, mają wiele wspólnego z rozpadem religii i nadmiarem materialnego luksusu oraz ze zmęczeniem, wyczerpaniem, które ma miejsce w wypadku wszystkich doczesnych spraw"
Zdobyte zostały nie tylko instytucje kulturalne Zachodu, ale także główne korporacje - prawdziwe ośrodki władzy. I tak, jak globalizm jest antytezą patriotyzmu, tak międzynarodowa korporacja jest naturalnym nieprzyjacielem tradycji. Ze swą umiejętnością przystosowania się, amoralnością i brakiem korzeni, może działać w każdym systemie.
Ponieważ wydajność jest jej główną zasadą, nie jest ona lojalna w stosunku do pracowników i nie uznaje lojalności w stosunku do żadnych krajów. Skoro ceny i akcje giełdowe stanowią jej raje bytu, poświęci ona wszystko i wszystkich na ołtarzu zysku. Globalny kapitalizm i konserwatyzm są jak Kain i Abel. W 2000 roku, na podstawie PKB, 52 ze 100 największych potęg gospodarczych stanowiły korporacje a zaledwie 48 były niezależnymi krajami.

Skoro rewolucja kulturowa potrzebowała pokoleń, by zatriumfować, będzie potrzeba pokoleń, by to odkręcić. Wielkie bitwy, jakie trzeba będzie stoczyć, nie będą starciami politycznymi, ale moralnymi, intelektualnymi i duchowymi. Bo adwersarzem nie jest inna partia, lecz inna wiara, inny sposób widzenia Boga i człowieka. A o końcowym wyniku nie zadecyduje sejm czy senat, ale szkoły i media. Stawką są dusze młodych ludzi. Do zwycięstwa potrzebny jest nie tylko konserwatywny duch, stojący na straży europejskiego dziedzictwa, ale duch kontrrewolucyjny, który odzyska stracone tereny. Aby zachować swe prawa i sposób życia taki, jaki uważali za stosowny, Ojcowie Założyciele Ameryki musieli stać się buntownikami.

Jean-Francois Revel pisał: "Rewolucja pisze sztukę, w której przywódcy polityczni grają swe role dużo później". Dokładnie o to chodzi w rewolucji marksistów: o zawładnięcie kultury, a wraz z nią władzy umożliwiającej napisanie sztuki, w której liderzy polityczni, niczym teatralne pacynki, odegrają własną rolę.

Reżimy, którym brak zakorzenienia w kulturze, nie przetrwają. Reżimy stalinowskie w podbitych krajach Europy Wschodniej nigdy nie zapuściły korzeni w kulturze. Gdy zniknęło zagrożenie rosyjskimi czołgami, zniknęły też reżimy. Dzisiejsza walka to przedłużenie Zimnej Wojny i zajmie sporą część naszego życia, chociaż prawdopodobnie nikt z nas nie dożyje czasu, aby móc ujrzeć ziemię obiecaną, ostatecznie zwycięstwo jest zapewnione. Bo najwyższy autorytet zapewnia, że prawda, nawet przygnieciona do ziemi, ponownie powstanie.
#jfe #gruparatowaniapoziomu #4konserwy

8

Totenkopf, a więc słynna trupia czaszka, to jeden z najsławniejszych symboli towarzyszących formacjom SS. Jednym z większych mitów dotyczących Trzeciej Rzeszy jest przeświadczenie, że czaszka ta miała budzić jedynie grozę. Był to symbol nawiązujący bezpośrednio do przeszłości, emblemat elitarnych jednostek wojskowych z czasów cesarskiej Rzeszy. Niemiecka średniowieczna literatura i romantyczna poezja były nasycone odniesieniami do wszelkich mrocznych sił i symboli kojarzonych ze śmiercią. Chociażby fragment eposu XVI wiecznego poety Garniera von Susterena:

"Patrzajcie na rycerza
w surową czerń odziany
Z czaszką na swojej piersi
Z chorągwią w krwiste plamy…"
Wizerunek trupiej czaszki (bez żuchwy) spoczywającej na piszczelach, wyszywany srebrną nicią, zdobił czarny pogrzebowy strój pruskiego króla Frederyka Wilhelma I już w 1740 roku. Dla upamiętnienia monarchy utworzono rok później 1. i 2. Husarskie Pułki Gwardii, elitarne pruskie jednostki straży przybocznej, wyróżniające się czarnymi mundurami i wielką Totenkopf na Pelzmutzen (bermycach - wysokich futrzanych czapach). W Brunszwiku skopiowano to w 1809 roku - emblemat trupiej czaszki został przyjęty przez 17. Pułk Huzarów oraz trzeci batalion 92. Pułku Piechoty.

Podczas I wojny światowej trupią czaszkę przyjęło jako swój emblemat wiele doborowych jednostek niemieckiej armii, na czele z formacją uderzeniową i oddziałami miotaczy ognia. Zaraz po zakończeniu wojny, w 1918 roku trupia czaszka pojawiła się ponownie, tym razem na hełmach i pojazdach Freikorpsów. Symbol ten nie tylko świadczył o wojowniczym charakterze formacji, ale stanowił też znak sprzeciwu wobec tradycjonalizmu czy antybolszewizmu.
Nie dziwota więc, że członkowie Stosstrupp Adolf Hitler ochoczo przyjęli Totenkopf w 1923 roku na swój emblemat i zakupili niewielki zapas tych odznak doczepianych do czapek z wojskowego demobilu. Ich następcy z SS skontaktowali się później z monachijską firmą Deschler i złożyli zamówienie na pokaźne ilości trupich czaszek w stylu pruskim, które były noszone na ss-owskich nakryciach głowy przez następne 11 lat.

Kiedy w 1934 roku Totenkopf w stylu pruskim stała się elitarną oznaką nowych jednostek pancernych, SS wprowadziła własny wzór "uśmiechniętej" trupiej czaszki, z żuchwą, i od tamtej pory go używała. SS-Totenkopf według wzoru z 1934 roku z czasem zaczęła przybierać różne formy - bywała zwrócona na prawo, na lewo lub w przód - pojawiała się na czapkach wszystkich SS-manów oraz kurtkach mundurowych i pojazdach SS-Totenkopfbande i Dywizji SS-Totenkopf
Z zagranicznych formacji Totenkopf stanowiła symbol również w marynarce Royal Navy i 17. Pułku Kawalerii w Wielkiej Brytanii, straży przybocznej Mussoliniego, jednostek amerykańskich sił specjalnych, kozaków z czasów Carskiej Rosji, fińskiej kawalerii, francuskich służb bezpieczeństwa, a nawet polskich czołgistów w okresie międzywojennym
#gruparatowaniapoziomu #ciekawostkihistoryczne #jfe

9

Kobieta w Trzeciej Rzeszy
Aktywność społeczna

Na uwagę zasługuje fakt, że antyfeministyczna Trzecia Rzesza zdołała włączyć w działalność publiczną znacznie więcej kobiet, niż uczyniło to państwo weimarskie, które dało przecież kobietom prawa wyborcze. Narodowosocjalistyczna Liga Kobiet stała się jedną z trzech największych organizacji państwowych, chociaż 70% działaczek nie należało do partii, co pokazuje, że wiele kobiet było zdolnych podjąć działania oświatowe czy administracyjne z pobudek pozapolitycznych. Najczęściej z potrzeby autoekspresji bądź dla zdobycia prestiżu.
Członkinie Ligi Kobiet prowadziły kursy opieki dla przyszłych matek, kursy gospodyń dla młodych dziewcząt, kursy opieki macierzyńskiej dla narzeczonych, a w czasie wojny odpowiadały za dostarczanie posiłku żołnierzom na stacjach kolejowych, pełniły służbę pomocniczą w Czerwonym Krzyżu, produkowały koce na front, prowadziły zajęcia z gotowania i szycia bądź zajmowały się selekcją złomu i reszty materiałów. W 1937 roku przewodnicząca Ligi Kobiet, Gertrude Scholtz-Klink, podczas zlotu partyjnego stwierdziła: "Nawet jeśli naszą jedyną bronią jest materiał jedwabiu bądź główka kapusty, jej działanie powinno być tak samo skuteczne jak inny rodzaj broni".
Praca

Wdrażanie tradycyjnego modelu społecznego zbierało swoje największe żniwa w wymiarze sprawiedliwości. Od 1936 roku kobiety nie mogły już występować jako sędziowie i prokuratorzy publiczni. Zabraniano wybierać kobiety do sądów przysięgłych, ponieważ "nie potrafią one myśleć logicznie i rozumować obiektywnie, nierzadko kierując się wyłącznie uczuciem". Liczba nauczycielek w żeńskich szkołach spadła do 1935 roku o 15%,a liczba kobiet-profesorów z 58 do 36. Głuchy na nowe porządki nie pozostawał również kościół. W 1935 biskup Hamburga uchylił reformę kościelną z czasów weirmarskich, która dopuszczała kobiety do pełnienia niektórych funkcji liturgicznych.

Choć wiele mówiono o zatrzymaniu kobiet w domu, z czasem ich praca stała się niezbędna. W 1933 roku stanowiły 37% ogółu siły roboczej Niemiec. Co prawda w 1937 roku ich udział zmniejszył się do 31% ale już w 1939 podskoczył do 38%. Prawie 8 milionów było zatrudnionych w przemyśle fabrycznym i biurowym, w całym przemyśle stanowił 23% personelu a wśród robotników rolnych aż 50%. Nawet w zakładach metalowych co 8 pracownik był kobietą. W roku 1944 pracujących kobiet było 14 milionów i podlegały obowiązkowi 56 godzinnego tygodnia pracy.
Co ciekawe, Front Pracy starał się zwalczać antyfeministyczne nastroje w halach fabrycznych. Mając na uwadze zmęczone nogi listonoszek, zażądał od właścicieli domów, aby na parterze instalowali wspólne skrzynki pocztowe dla wszystkich lokatorów oraz zabronił zatrudniania kobiet przy noszeniu ciężarów większych niż 15 kg. Niektórzy dowódcy przedsiębiorstw pozostawiali im swobodny wybór zmiany, bądź pozwalali pracować 5, zamiast 6 dni w tygodniu.
Tarcia na szczeblu władzy

Pod lupę wzięto też używki oraz makijaż. Mieszkańcom Mainz miejscowy szef policji zalecił zatrzymywanie na ulicy kobiet palących papierosy i przypominanie o ich obowiązkach Niemki i matki, natomiast komórka organizacyjna Frontu Pracy w Dolnej Frankonii zabroniła wstępu na swoje zebrania kobietom używającym szminki i pudru, a te, które zauważono z papierosem, traciły automatycznie prawa członkowskie. Takim zachowaniom wtórował Volkischer Beobachter, potępiając makijaż jako coś rażąco nieniemieckiego: "Najbardziej nienaturalną rzeczą, jaką możemy dziś zauważyć na ulicy, jest Niemka, która lekceważąc wszelkie reguły estetyczne wymalowała sobie twarz orientalną farbą wojenną".

Walka o prawo do palenia oraz konflikt estetyki z ideologią w kwestii wyglądu kobiet ciągnął się od samego momentu przejęcia władzy i trwał również w okresie wojennym, nie doczekując się nigdy oficjalnego rozstrzygnięcia. Tym bardziej, że, niejako w ich obronie, stawał chociażby Fuhrer: "Nie możemy w trakcie wojny totalnej wypowiadać wojny naszym kobietom. Stanowią one wielką siłę, a każdy, kto krytykuje ich starania o piękno, czyni sobie z nich wroga". Wtórował mu zresztą sam Joseph Goebbels: "Noszenie spodni przez kobiety nie powinno być sprawą publicznych dyskusji.
Zwłaszcza w zimniejszej porze roku mogą one śmiało chodzić w spodniach, nawet jeśli nie podoba się to niektórym członkom Partii. Musimy wyplenić zarazę bigoterii". Takie słowa nie mogą dziwić, wszak jego żona Magda patronowała Niemieckiemu Instytutowi Mody i zawsze z entuzjazmem zapatrywała się na pomysł łączenia przez rodaczki typowo rodzinnej roli kobiet ze stylistyczną kreatywnością.

Kult Hitlera rozbudził w Niemkach resztki lojalności dynastycznej i drzemiącą energię psychiczną połączoną z rozproszoną religijnością. W czasie oficjalnych imprez Trzeciej Rzeszy żeńska część tłumu bardzo często wpadała w specyficzną formę histerii, pod nazwą Kontaktsuch - nie dający się opanować popęd, aby dotknąć Fuhrera. To również płeć piękna była pod koniec wojny bardziej skłonna do samobójstwa, byleby nie żyć w świecie, w którym zabraknie Fuhrera. Dość napisać, że już w styczniu 32', w czasie spotkania Hitlera z potentatami przemysłowymi w Dusseldorfie, obecne tam damy płaciły szatniarzowi po marce, w zamian za możliwość powąchania bukietu kwiatów wręczonego Fuhrerowi przy wejściu.

Poza środowiskiem wyższej inteligencji, szowinizm nie był dla Niemek poważnym problemem. Najbardziej zatwardziałe feministki dochodziły do wniosku, że w ostatecznym rachunku stabilizacja ekonomiczna i korzyści płynące z kultu macierzyństwa rekompensują z nadwyżką dyskryminację płci oraz "polityczne wdowieństwo". Nawet skutki redukcji kobiet z personelu państwowego udało się załagodzić dzięki znalezieniu ujścia dla ich energii w Opiece Społecznej i wspomnianej Lidze Kobiet.
#gruparatowaniapoziomu #ciekawostkihistoryczne #iiwojnaswiatowa #jfe

8

SS-owski kordzik, zwany Dienstdolch, został wprowadzony wraz z podobnym sztyletem SA przez tymczasowego szefa sztabu tej organizacji, von Kraussera 15 grudnia 1933 roku. Był koloru czarno-srebrnego, a na jego ostrzu widniały motto SS oraz runy, natomiast uchwyt zdobił wizerunek orła.
Kordzik SS był noszony przez wszystkie rangi Allgemeine-SS do munduru służbowego lub wyjściowego, wręczano go podczas specjalnej ceremonii mianowania SS-Anwartera na SS-mana. W odróżnieniu od sztyletu SA, nie wydawano do masowo. Każdy SS-Anwarter sam płacił za swój egzemplarz, najczęściej w małych ratach. 17 lutego 1934 roku decyzją Kurta Wittje, wydał zakaz handlu oraz nabywania kordzika przez osoby prywatne. Od tej pory zamawiano je u producentów za pośrednictwem SS-Amt, a ich dystrybucją zajmowały się trzy główne hurtownie mundurowe SS w Monachium, Dreźnie i Berlinie, do których regularnie napływały zamówienia z siedzib różnych Oberabschnitte.

Sztylety posiadały wartość symboliczną, a przypadki pozbywania się lub gubienia kordzików przez SS-manów były traktowane jako wykroczenie dyscyplinarne. Dlatego też osoby nieupoważnione nie miały możliwości jego kupna.
Od 25 stycznia 1935 roku osoby wydalone z szeregów SS musiały zwracać swoje kordziki, pomimo, że przecież zakupiły je za własne pieniądze. Wolno było je zatrzymać w przypadku dobrowolnego wystąpienia ze służby, bądź odejścia w stan spoczynku. Działo się to po uzyskaniu specjalnego zaświadczenia, stwierdzającego, że dana osoba jest uprawniona do posiadania podobnej relikwii.
Najwcześniejsze egzemplarze cechowały się znakiem firmowym twórcy na ostrzu, ciemnogranatową anodyzowaną pochwą i niklowanym srebrnym okuciem, z odciśniętym na wewnętrznej stronie stemplem "I", "II" lub "III", oznaczającym, że kordzik przeszedł kontrolę jakości w głównych ośrodkach dystrybucyjnych. W latach 1936-1937 znak firmowy zastąpiono cyfrowym symbolem RZM, pochwy miały czarny kolor, a ponadto zrezygnowano ze stempli inspekcyjnych, gdyż nowym znakiem jakości stał się symbol RZM.

Sztylet zawieszano u pasa pod kątem, na prostej skórzanej sprzączce, aż do listopada 1934 roku, kiedy to Himmler wprowadził pionową zawieszkę noszoną do służbowego munduru w czasie pilnowania masowych zgromadzeń. We wrześniu 1940 roku kordzik wycofano z produkcji na czas wojny. Na podstawie rozporządzenia Himmlera z 12 czerwca 1936 roku wprowadzono bardziej ozdobny sztylet SS, noszony tylko przez oficerów oraz tych podoficerów i szeregowych SS-manów starej gwardii, którzy wstąpili do SS przed 30 stycznia 1933 roku.
#jfe #gruparatowaniapoziomu #ciekawostkihistoryczne

7

Bunt Strassera i przyszłość NSDAP wisząca na włosku

Po odrzuceniu w 1932 roku przez Hitlera urzędu wicekanclerza, głos sprzeciwu zaczął podnosić Gregor Strasser. Jego zdaniem należało wejść do rządu von Schleichera, w przeciwnym bowiem wypadku partię nazistowską czeka popadnięcie w niebyt. Generał von Schleicher wysłał do nazistów nowego pośrednika, podpułkownika Eugena Otta. Dziennikarze oczekiwali w napięciu nowych wydarzeń. Hitler obstawiał jednak twardo przy swoich warunkach. "idźmy z nim! - zanotował Goebbels - bo tylko wtedy zatriumfujemy". 2 grudnia Hindenburg mianował von Schleichera kanclerzem. Pragnąc zneutralizować nazistów, von Schleicher uczynił obiektem swoich awansów Gregora Strassera. Zrezygnował, jak się wydawało, ze zjednania sobie Hitlera. Goebbels dowiedział się o ich spotkaniu, w niedzielę 4 grudnia, na których von Schleicher zaoferował Strasserowi wicekanclerstwo, oraz wspomniał, że inni renegaci z NSDAP mogliby również liczyć na stanowiska ministerialne.

Niebawem zapowiedziano posiedzenie nowego Reichstagu. Gdy Hitler ostrzegł w ostrych słowach nazistowskich posłów przed jakimikolwiek kompromisami, Goebbels zauważył, że oblicze Strassera stężało. Dwa dni później, gdy do Fuhrera dotarły bardziej konkretne pogłoski o zdradzie Strassera, wezwał go na dywanik. Po rozmowie Strasser chwycił kapelusz i wyszedł; jak się okazało, w wyniku tego kroku rozstał się na dobre z polityką, a 19 miesięcy później również i z własnym życiem. "Oto wychodzi zdrajca!" - zakrzyknął Streicher. Goebbels biegał od grupki do grupki nazistowskich posłów, informując ich o dalszych szczegółach zdrady Strassera.

8 grudnia w południe przebywającemu w Kaiserhof Hitlerowi doręczono list zawierający rezygnację Strassera ze wszystkich najwyższych stanowisk partyjnych, z powodu, jak napisał, odmowy ubicia interesu z nowym kanclerzem. Jednocześnie Strasser zaprosił na spotkanie wszystkich znaczniejszych gauleiterów, których Fuhrer mianował dopiero co Landesinspekteuren - z wyjątkiem Goebbelsa. Od sierpnia, oświadczył im, Hitler nie podejmuje żadnych rozsądnych działań, poprzestając na nudnych i monotonnych żądaniach mianowania go kanclerzem. "Powinien pojąć, że na dłuższą metę nie ma żadnych szans na objęcie urzędu kanclerza". On, Strasser, nie chce być świadkiem końca partii. Nie chce mieć również nic wspólnego z intryganckim "dworem" Hitlera. "Nie życzę sobie stać w jednym szeregu z Goeringiem, Goebbelsem, Rohmem i całą resztą. (Po latach Hans Frank napisał, że Strasser nazwał Goeringa brutalnym egoistą, którego nie obchodzą Niemcy, Goebbelsa "kulawym diabłem", Rohma zaś "świnią"). Jeden z gauleiterów wspominał "Gdy uczestnicy spotkania ochłonęli z konsternacji i przerażenia, opuścili pokój w oszołomieniu - niczym dzieci, które dowiedziały się, że straciły ojca".

Goebbels zastał po południu Hitlera przy lekturze pierwszego wydania "Taglicher Rundschau". Nagłówki dziennika krzyczały o postępku Strassera. "Jeśli partia się rozpadnie - oświadczył fuhrer Goebbelsowi - za trzy minuty palnę sobie w łeb!". Poranne antynazistowskie gazety wychwalały Strassera. Tego samego dnia po posiedzeniu Reichstagu (który odłożył obrady do połowy stycznia 1933 roku) Hitler w swoich apartamentach w Keiserhof wygłosił przemówienie do wszystkich gauleiterów. Mowa ta, istne arcydzieło tragizmu, prawdopodobnie uratowała partię przed popadnięciem w polityczny niebyt. Gdyby, wywodził Hitler, opuścili go teraz gauleiterzy, dzieło jego życia utraciłoby wszelki sens. "Żyję tylko dla naszego ruchu i dla wyznaczonej mi misji" - oświadczył, spoglądając ukosem na niewielkich rozmiarów popiersie Geli (siostrzenica Fuhrera) stojące na kominku. Całe przemówienie "tchnęło cudownym realizmem", nadto, jak zauważył Goebbels, "było zabójcze dla Strassera. Gdy Fuhrer skończył, otrzymał od słuchaczy spontaniczną owację. Wszyscy podali mu rękę. Strasser jest już skończony".

Hitler absolutnie panował nad sytuacją, a Strasser okazał się jedynie uczniem czarnoksięznika. Po dwóch miesiącach wypadki dowiodły słuszności strategii Hitlera, co każdego funkcjonariusza partii skłoniło do zdwojenia lojalności wobec wodza. Sam Hitler nie chciał zrywać nieodwołalnie ze Strasserem, toteż jego biuro prasowe wydało komunikat głoszący, że wyjechał on tylko na trzytygodniowy urlop.
#jfe #ciekawostkihistoryczne #gruparatowaniapoziomu

5

Pewnie już był wątek odnośnie rang, ale chciałem przedstawić moją propozycję.

Kolor nicka oznaczałby tylko poziom w ratingu.
Dla nowych userów, kont firmowych czy moderacji byłyby osobne oznaczenia (może obwódka wokół avatara, albo jakiś znaczek obok nicka. W ten sposób wszystkie konta nie zależnie od profesji jaką wykonują byłyby rozliczane za rating kolorem nicka.

Jedynie zastanawiam się nad moderatorami, bo oni mogą być atakowani minusami nie zależnie od tego co napiszą tylko za profesje którą wykonują, więc to zostawiam pod dyskusję.

Ale nowi użytkownicy którzy szybko nałapali plusów za wartościowy content nadal by mieli oznaczenie, że są nowi, bo było by to ograniczone czasowo, ale mogli by nabić ładny kolor nicka i mimo, że są nowi mieli by szacunek wśród społeczności Lurkera za to, że tak ładnie zaczęli współpracę.

A teraz rangi:
Liczby są umowne i sugerowałem się obecnymi statystykami userów. Wraz z rozwojem portalu przecież wymagania będą rosły, a nastukanie 10 tysięcy w ratingu nie będzie wyzwaniem, więc traktujcie to z przymrużeniem oka.

2 - Poziom niebieski (kolor loga lurkera największe wyróżnienie) - dla tych którzy praktycznie żyją na portalu i mają gigantyczną ilość plusów. Takie osoby miałyby zdjęte wszystkie blokady na ilość pisanych postów, tagi i może by dostawały jakieś dodatkowe emotki w nagrodę
(przykładowo na tę chwilę powyżej 10000)

1 - Poziom turkusowy czy jaśniejszy niebieski - ten poziom wymagałby przyłożenia się do jakości postów. Osoby z takim ratingiem byłyby już godne zaufania i polubione przez społeczność lurkera. Na tym poziomie można by zdjąć ewentualne blokady na ilość pisanych postów czy na tagi. Przykładowo jakby powstały tagi typu #gruparatowaniapoziomu gdzie byłyby same wysokiej jakości posty.
(przykładowo na tą chwilę powyżej 1000)

0 - Poziom zielony - poziom czyśćca, nautralny, przejściowy, startowy. Na tym poziomie nowy lurker miałby szansę poznać serwis. Mógłby zebrać określoną ilość minusów bez obawy, że od razu spadnie na niższy poziom. Można by wprowadzić jakieś bonusy za przywitanie się na tagu #dziendobry które by trochę szybciej mu podbiły rating. Starzy lurkerzy którzy spadli na ten poziom zobaczyli by jak to jest wrócić do korzeni. To dla nich szansa na poprawę. Taki poziom oznaczałby pewne ograniczenia z ilością pisanych postów. Blokadę na tag polityka bym raczej zrobił dla nowych userów a nie dla ratingu neutralnego na którym może siedzieć dużo userów z długim stażem.
(Tu bym określił widełki przykładowo od -1000 do 1000)

-1 - Poziom pomarańczowy- Takie pierwsze ostrzeżenie dla ludzi którym nie wystarczył neutralny poziom żeby się wpasować. Takie osoby już by nie były do końca brane na poważnie i wszyscy by podchodzili do nich z ograniczonym zaufaniem. Nie byłby to jednak poziom na którym nie można normalnie funkcjonować w serwisie. Porównałbym ten poziom do takiej osoby w klasie której nikt nie lubi bo śmierdzi i dziwnie wygląda, ale można z nią jakoś funkcjonować. Tutaj też można by wprowadzić pierwsze ograniczenia na tagi typu polityka
(przykładowo od -1000 do -10000)

-2 - Poziom bordowy - czerwony - Dojście do tego poziomu byłoby swego rodzaju sztuką, bo wiele osób wcześniej pewnie wyłapie perm-bana zanim dojdzie do takiego poziomu ratingu. Ten poziom przysługiwałby tylko wyjątkowym jednostkom które w jakiś magiczny sposób uchowały się przed radarami moderatorów, ale ich wypowiedzi przez długi czas nie podobały się użytkownikom lurkera i wyłapywały regularne minusy, albo wyłapywali terminowe bany od moderacji i wracali z banicji dalej jadąc niebezpiecznie po krawędzi.
Na tym poziomie mogłaby ich spotkać kara która by polegała na ukrywaniu treści które publikują tak jak macie ukryte tagi NSFW. Więc nie była by to cenzura której tak bardzo nie lubimy bo cały czas można by czytać post takiej osoby, ale zmniejszyło by to zasięg osób do których docierałby wpis. I osoby które cenią sobie spokój i porządek na serwisie by takie wypowiedzi pomijały bez rozwijania.
(przykładowo od -10000)

Oczywiście temat pod dyskusję, ale wydaje mi się, że to optymalna ilość rang. Zbyt duża ilość rang może spowodować, że będzie to wszystko nieczytelne.

Co do kolorów to też chciałem odejść od systemu znanego z Zakopu który nie wydaje mi się taki wspaniały.
Zastosowanie koloru czerwonego, bordowego jako najgorszego byłby swego rodzaju prztyczkiem w nos dla społeczności Zakopu. Coś do czego tak wszyscy tam dążyli u nas było by czymś znienawidzonym.
A niebieski nawiązywałby do loga lurkera, albo jak ktoś lubi biblijne odniesienia do nieba.
#zglospomysl #lurker

6

Świetny artykuł o południu USA

Twierdzenie, że wszystkiemu byli winni nie budzący sympatii handlarze niewolników, nie znajduje pokrycia w faktach. Błędny jest także zarzut, jakoby byli także odpowiedzialni za niewolnictwo w Afryce. W rzeczywistości niewolnicy, którzy docierali potem na amerykańskie plantacje, niewolnikami byli już wcześniej, zanim opuścili Czarny Ląd. Niewolnictwo istniało w społecznościach afrykańskich jeszcze długo przed pojawieniem się białego człowieka. Było jednym z filarów tamtejszego porządku społecznego. Przekazy historyczne mówią przecież, że w wyniku wojen czy walk na mniejszą skalę, do niewoli trafiali jeńcy. Czasami prowadzono wojny jedynie po to, by zdobyć jak największą ich ilość, żeby można było potem ich z zyskiem sprzedać, np. arabskim handlarzom „żywym towarem”.
http://kontrrewolucja.net/historia/dixie-czyli-ludzie-poludnia
#4konserwy #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu

10

Polecam świetny reportaż, pochodzący z 1936 roku, autorstwa Zdzisława Broncela. Trzecia Rzesza oczami Polaka. „Prosto z Mostu”, nr 42, 1936.
Niemcy nie płacą długów… Niemcy zamroziły w swych bankach zagraniczne należności… Niemcy wprowadziły podwójną walutę… Niemcy zadały stanowczy cios zasadzie gold standartu… Za to olbrzymie sumy idą na zakup wojennego surowca, na fortyfikowanie Nadrenii, na samoloty i na rozbudowę fabryk Kruppa. Celem – wojna, środkiem – dynamit i żelazo.

To właśnie jest schemat. Nie tylko dla Kruppa są pieniądze. Chyba żaden rząd powojennych Niemiec nie otoczył sztuki taką opieką, jak ministerium Goebbelsa w Trzeciej Rzeszy. Bardzo poważne sumy przeznaczono na subwencje dla stowarzyszeń o zadaniach kulturalnych, teatry stały się bezpośrednią troską aż dwóch ministrów, organizacja „Kraft durch Freude” toruje drogę sztuce wśród najszerszych rzesz pracowniczych, a środki, zdobyte przez odważną politykę gospodarczą, idą na budowę nowych teatrów, sal koncertowych, na organizowanie wystaw, na nagrody, ustanawiane przez państwo, partię i samorząd we wszystkich dziedzinach twórczości.

Oczywiście nie będą tego uważać za opiekę nad sztuką ci, którzy jej ideał widzą w wyłożeniu pieniędzy na ladę i zwołaniu bratów-geniuszów: bierzcie ile chcecie! I temu tysiączek i temu parę setek. Z tej strony stosunek Trzeciej Rzeszy do sztuki spotyka się z zarzutem, jakiego nie warto by zamieniać na pochwałę, bo sam przez się starczy za najlepsze świadectwo. Śmiertelnym grzechem w stosunku Trzeciej Rzeszy do sztuki ma być to, że i w tej dziedzinie gospodarka jest planowa i że pieniędzy nie paćka się na prawo i lewo, ale używa ich w wykonaniu z góry powziętych zamierzeń. Można się spierać, jakie wyniki osiągnęła sztuka niemiecka po roku 1934, ale jest bezsporne, jako stan faktyczny, że w Trzeciej Rzeszy nie idzie ona samopas, że państwo o nią dba.
Dorzucam tematyczną fotkę.
https://m.nacjonalista.pl/2019/09/25/zdzislaw-broncel-sztuka-w-narodowo-socjalistycznych-niemczech/
#jfe #gruparatowaniapoziomu #ciekawostkihistoryczne

6

Mądrzejsze 500+. Polityka rodzinna w Trzeciej Rzeszy

Rządowe akcje prorodzinne miały charakter głównie finansowy. Stosowano trzy rodzaje bodźców rozrodczości;
-pożyczka małżeńska
-zasiłek na dzieci
-dodatek rodzinny

Nowożeńcy w ramach programu pożyczek mogli liczyć na wstępie na 1000 marek kredytu, natomiast wydanie na świat każdego dziecka przekształcało czwartą część pożyczki w swego rodzaju "prezent od rządu". Kredyt, pomniejszony o sumy wynikające z kolejnych urodzeń, był spłacany w skali 3% miesięcznie, pod warunkiem, że oboje rodzice pracowali, lub 1% miesięcznie, jeśli pracował tylko ojciec.

Zasiłki na dzieci przyznawano rodzicom o niewielkich dochodach, jednak mogły być one wykorzystane tylko na meble, ubrania i sprzęty domowe. Zasiłki nie mogły przekroczyć sumy 100 marek na dziecko i 1000 marek na rodzinę. Mogły się o nie ubiegać jedynie rodziny, które posiadały co najmniej czworo dzieci poniżej 16 roku życia, ale to zastrzeżenie nie stosowało się do niezamężnych, rozwiedzionych bądź owdowiałych matek. Dodatki rodzinne wynosiły 10 marek miesięcznie na trzecie i czwarte dziecko, oraz 20 marek miesięcznie na piąte.

Pronatalistyczna polityka rodziła również kilka problemów. Eksperci eugeniki podkreślali fakt, że rodziny nie starające się ograniczać swych rozmiarów (,,lekkomyślnie biedni") to aż nadto ludzie gorsi społecznie i oficjalne popieranie ich rozrodczości przeczyłoby świętej nazistowskiej zasadzie doskonalenia rasy. Dlatego władze udzielające pożyczek małżeńskich zasięgały opinii lokalnych urzędów zdrowia, szkolnych służb medycznych oraz agencji opieki społecznej, aby ustalić czy kandydaci stanowią wartość dodatnią dla narodu. Wśród tych, których podania odrzucono, połowę uznano za "poniżej przeciętnej fizycznej lub psychicznej", a 1/3 stanowili słabo wykwalifikowanych robotnicy.

Urząd Polityki Rasowej NSDAP zaprowadził też krajową kartotekę eugeniczną, w której "przyzwoite" duże rodziny, (najczęściej te, w których oboje rodziców pracowało na stanowiskach technicznych lub umysłowych), rejestrowano oddzielnie od dużych rodzin "antyspołecznych", żyjących na koszt niemieckiego podatnika.

Statystyki pokazują, że niemieckie rodziny "hojnie" odwdzięczyły się Fuhrerowi. Od roku 1933 do końca 1938 przyznano w sumie 1,1 miliona pożyczek małżeńskich; w tym samym czasie dokonano 980 tysięcy umorzeń z powodu urodzenia dziecka; a zatem owe inwestycje zwróciły się prawie w 90%. "Boom noworodków" stanowił formę "biologicznego zaufania" dla narodowego socjalizmu. Już w czasie drugiego roku nowej władzy stopa urodzeń wzrosła o 1/5; a w roku 1939, gdy osiągnięto 1 413 miliona noworodków, kwotowo jak i procentowo przekroczyła przeciętną z lat dwudziestych.

W kraju wprowadzono również prawdziwy kult macierzyństwa. Co roku, 12 sierpnia ( urodziny matki Fuhrera), szczególnie wydajne matki odznaczano Honorowym Orderem Matki Niemki, który miał trzy klasy: brązową za pięcioro dzieci, srebrną za siedmioro oraz złotą za dziewięcioro. Medale z wytłoczoną na awersie dewizą: "Dziecko uszlachetnia matkę", wręczane były podczas lokalnych ceremonii przez okręgowych liderów partyjnych. W narodowo socjalistycznych Niemczech płodna matka zajmowała we wspólnocie narodowej równie zaszczytne miejsce co frontowy żołnierz, ponieważ tak samo jak i on narażała swoje zdrowie i życie dla dobra Narodu i Ojczyzny.
#jfe #gruparatowaniapoziomu #ciekawostkihistoryczne

7

Fuhrer

Zainteresowania intelektualne Hitlera były nieograniczone. Doskonale orientował się w pracach najróżniejszych autorów i nie było takiego tematu, który był zbyt skomplikowany dla swoich zdolności pojmowania. Posiadał głęboką wiedzę i zrozumienie filozofii Budyy, Konfucjusza, Jezusa Chrystusa, Lutra, Kalwina czy Savonaroli, dzieł literackich mistrzów jak Dante, Schiller, Szekspir czy Goethe oraz badaczy pokroju Renana, Sorela i Chamberlaina. Doskonalił się w filozofii studiując działa Arystotelesa i Platona. Potrafił cytować z pamięci całe fragmenty z Schopenchauera i przez długi czas nosił ze sobą jego kieszonkowe wydanie jego prac.

Był samoukiem i nigdy nie próbował ukryć tego faktu. Niewielu czytało tyle co on. Przeważnie czytał jedną książkę dziennie; aby sprawdzić czy owa praca może być dla niego interesująca, zawsze zaczynał lekturę od wniosków końcowych i indeksu. Posiadał zdolność wydobycia esencji z każdej książki, a następnie przechowywania jej w swoim genialnym umyśle. Nawet w szczytowym okresie wojny potrafił z doskonała precyzją rozprawiać o pracach naukowych.

Już w wieku 11 lat potrafił umiejętnie rysować. Szkice, które wykonał w tym wieku, przedstawiają niezwykłą siłę i wyrazistość. Obrazy namalowane w wieku 15 lat przepełnione są romantyką i wrażliwością. Jedna z jego najbardziej niezwykłych prac "Zamek Utopia" pokazuje również, że był on artystą o nieprzeciętnej wyobraźni. Orientacja artystyczna Hitlera przybierała wiele form. Pisał wiersze od czasu, gdy był małym chłopcem. Podyktował całą sztukę teatralną swojej młodszej siostrze Pauli.

W wieku 16 lat rozpoczął w Wiedniu pisanie opery, zaprojektował nawet scenografię i kostiumy. Postaciami dramatu byli wagnerowscy bohaterowie. Potrafił z pamięci odtworzyć w najdrobniejszych szczegółach kościelną kopułę czy misterne kształty kutego żelaza. Jego wielkim marzeniem było zostać architektem i właśnie w tym celu udał się w młodości do Wiednia.

Wydaje się wręcz zdumiewające, że jego egzaminatorzy z wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych oblali go na dwóch kolejnych egzaminach. Niemiecki historyk, Werner Maser, który w żadnym razie nie był nastawiony przyjaźnie do Hitlera, mówił: "Wszystkie prace Hitlera dowodzą niezwykłego talentu architektonicznego i wiedzy. Twórca Trzeciej Rzeszy daje powód do wstydu ówczesnej Akademii".

Zachwycony pięknem kościoła w benedyktyńskim klasztorze, w którym należał do chóru i służył jako ministrant, Hitler marzył o zostaniu benedyktyńskim mnichem. To właśnie wtedy po raz pierwszy ujrzał swastykę. Ilekroć udawał się na mszę, przechodził przez portal, nad którym wyryty był na rozecie ów symbol.

Pił tylko wodę. Po rzuceniu palenia przestał tolerować tytoń w swojej obecności. O pierwszej czy drugiej w nocy wciąż prowadził rozmowy przy kominku. Był pełen energii, często żartował. Nigdy nie okazywał żadnych oznak znużenia. Jego słuchacze mogli być wyczerpani, ale nie on. Najbardziej zauważalną cechą Hitlera była jego prostota. Najbardziej złożone problemy sprowadzał w swym umyśle do kilku podstawowych zasad. Jego działania były ukierunkowane na pomysły i decyzje, które mogły być zrozumiane przez wszystkich. Robotnik z Essen, prosty rolnik, przemysłowiec z Zagłębia Ruhry czy uniwerytecki profesor - każdy z nich z łatwością potrafił zrozumieć tok jego myśli.

Zachowanie i styl życia Fuhrera nigdy nie uległy zmianie, nawet wtedy, gdy stał się przywódcą całych Niemiec. Na początku swojego pobytu w Monachium wydawał na jedzenie nie więcej niż markę dziennie. Na żadnym etapie swojego życia nie wydawał pieniędzy na własne potrzeby. Przez 13 lat bycia kanclerzem nigdy nie nosił ze sobą gotówki ani portfela. Nie troszczył się o swoje życie prywatne. W Wiedniu mieszkał w obskurnych, ciasnych mieszkaniach. Ale mimo to wynajął fortepian, który zajmował połowę jego pokoju i skupił się na komponowaniu opery. Żył o chlebie, mlekiem i zupie warzywnej. Jego ubóstwo było w tamtym czasie prawdziwe. Nie posiadał nawet palta. Nosił bagaże na dworcach kolejowych. Wiele tygodni spędzał w schroniskach dla bezdomnych, lecz pomimo tego nigdy nie przestawał malować i czytać.

Zaskoczony był również rosnącą obecnością w Wiedniu brodatych żydów noszących kaftany. Był to widok zupełnie nieznany w Linzu. Czytał statystyki: w roku 1860 w Wiedniu było 69 żydowskich rodzin, 40 lat później już 200 000. Byli wszędzie. Fuhrer był świadkiem ich najazdu na uniwersytety, zawody prawnicze i medyczne, oraz zawłaszczanie przez nich prasy.

W latach młodości prowadził życie eremity. Jego największym marzeniem było wycofać się ze świata. W głębi duszy był samotnikiem. Wędrował, jadał skromne posiłki, ale pochłonął taką ilość książek, że można by nimi wypełnić trzy biblioteki. Unikał konwersacji i miał niewielu przyjaciół.

Posiadał nienasycony głód wiedzy. Spędził setki godzin analizując dzieła Tacyta i Mommsena, strategów wojskowych jak Clausewitz i budowniczych imperiów jak Bismarck. Nic nie umknęło jego uwadze: historia świata i historia cywilizacji, studia Biblii i Talmudu, filozofia tomistyczna oraz wszelkie arcydzieła Homera, Sofoklesa, Horacego, Owidiusza, Tytusa Liwiusza i Cycerona. Uniwersalność wiedzy Hitlera może wydawać się zaskakująca dla tych, którzy wcześniej o niej nie słyszeli, ale mimo wszystko jest ona historycznym faktem. Fuhrer był bez dwóch zdań jednym z najbardziej światłych umysłów tej epoki. Pod tym względem nie mógł się z nim równać ani Churchill, ani Pierre Laval, ani Roosvelt czy Eisenhower, którzy w swych lekturach nigdy nie wyszli poza powieści detektywistyczne.

(Autorem tekstu jest Leon Degrelle)
#jfe #fuhrer #ciekawostkihistoryczne #gruparatowaniapoziomu

6

Ziołolecznictwo i komory ciśnieniowe. O Dachau słów kilka.

Dachau, nieopodal bawarskiej stolicy, zostało założone jako pierwszy obóz koncentracyjny w Niemczech. Od początku wyraźne były tam wpływy nazistowskiego „Kierownictwa zdrowia” (Gesundheitsführung) i biologicznego rasizmu. Nic nie symbolizowało tego bardziej dobitnie niż „Instytut Ziołolecznictwa i Żywienia”, który szef SS Himmler polecił tutaj założyć zgodnie z radą swojego inspektora do spraw żywienia Günthera Schencka.
W największym ogrodzie ziołowym Europy więźniowie obozu koncentracyjnego musieli uprawiać na dwustu hektarach gruntu, zgodnie z biodynamicznymi wytycznymi, wszelkie roślinne surowce do wyrobu leków i zioła lecznicze, jakich Niemcy potrzebowały do prowadzenia wojny.
Niemal całe zapotrzebowanie na naturalne środki lecznicze i przyprawy dla Wehrmachtu i SS było zaspokajane przy użyciu roślin, które były uprawiane, zbierane, suszone i pakowane w Dachau. Chodziło o uniezależnienie się od importu, co potwierdził kierownik Głównego Urzędu Zdrowia Publicznego: „Duże zużycie roślinnych środków leczniczych w czasie wojny wymaga organizacji, która w danym momencie jest w stanie zastąpić import z zagranicy”.
Dobre bo niemieckie.

Pola mieczyków dostarczały witaminy C, wyhodowano nawet substytut pieprzu – Himmler nazywał go dumnie „pieprzem z Dachau”. Celem było, jak wyjaśnił Rudolf Höss, który od 1936 r. sprawował funkcję rapportführera (podoficera raportowego) w KL Dachau, i w maju 1940 r. został komendantem obozu w Auschwitz, „żeby odwieść naród niemiecki od szkodzących zdrowiu zagranicznych przypraw i sztucznych medykamentów i zachęcić do używania nieszkodliwych, dobrze smakujących i naturalnych ziół leczniczych”. Wszystko, co niemieckie, miało być coraz zdrowsze – wszystko, co nieniemieckie, miało zostać wykorzenione.
Służba w drużynie roboczej pracującej na „plantacji” w Dachau uchodziła za ciężką; obszar, który przylegał bezpośrednio do głównego terenu obozu koncentracyjnego, był pilnie strzeżony, nieustannie dochodziło do brutalnych zachowań, można powiedzieć, że zioła były zraszane krwią.

Dla Himmlera „ogród ziołowy” w Dachau stał się ważnym elementem tworzącym zrąb imperium gospodarczego, które chciał zbudować w ramach SS: badania i produkcja przy pełnym wykorzystaniu niemal niewyczerpalnych możliwości wyzysku w systemie obozów miały uczynić jego organizację terroru graczem światowym – z nim jako dyrektorem generalnym. Działalność ta obejmowała liczne firmy SS z sektora prozdrowotnego jak „Deutsche Versuchsanstalt für Ernährung und Verpflegung GmbH”, „Erholungsheime für naturgemäße Heil u. Lebensweise GmbH” czy „Deutsche Heilmittel GmbH”, a także kontrolę nad rynkiem wód mineralnych w okupowanej Europie.
Testy na ludziach

W Dachau, obok produkcji przypraw i naturalnych medykamentów prowadzono także eksperymenty medyczne na ludziach. Te przeprowadzała w obozie przede wszystkim Luftwaffe, by ustalić, na jakiej wysokości lotu dochodzi do zasłabnięcia organizmu, a także jak po strąceniu samolotu można przeżyć w lodowato zimnej wodzie. W tym celu więźniów w komorach ciśnieniowych poddawano działaniu symulowanej dużej wysokości (przez nagłe zmiany ciśnienia) i trzymano w lodowatej wodzie.
Prowadzono także eksperymenty biochemiczne (badano na więźniach oddziaływanie narkotyków i trucizn bojowych na centralny system nerwowy), by ustalić optymalne leczenie zainfekowanych ran oraz eksperymenty z malarią; te ostatnie miały ułatwić życie niemieckim osadnikom w południowych rejonach Związku Radzieckiego, na Krymie i Kaukazie.

Owe eksperymenty były zasadniczym kapitałem, jaki Hubert Strughold wykorzystał w swoich pertraktacjach z Amerykanami. W ramach „Operaton Paperclip” (operacja Spinacz) wraz z Wernherem von Braunem, który pod postacią rakiety V2 zaprojektował prototyp pocisku manewrującego, stał się jednym z prekursorów amerykańskiego programu kosmicznego, który doprowadził m.in. do skonstruowania rakiet Pershing II, które pod koniec lat osiemdziesiątych zdecydowały o rozstrzygnięciu zimnej wojny na korzyść USA.
#jfe #gruparatowaniapoziomu #iiwojnaswiatowa

5

Niewielu dziś zdaję sobie sprawę z tego, ile magii drzemie w nazwie gatunkowej niedźwiedź. Wyraz ten etymologicznie oznacza jedzącego miód. Słowo to wywodzi się z prasłowiańskiej formy medъvědь (medъ ‚miód’ + v +*ēd, od *ěsti ‚jeść’), która ma swą kontynuację niemalże we wszystkich językach słowiańskich: ros. медведь, chor. medvjed, czes. medvěd, słow. medved, biał. мядзьведзь, głuż. mjedwjedź, dłuż. mjadwjeź, ser. медвед, kasz. miedzwiédz, spol. miedźwiedź oraz nieco odmienne ukr. ведмідь. Nazwa ta jest typowo słowiańska, czego najlepszym dowodem jest brak podobnych form w innych językach. Wyjątek stanowi wyłącznie węg. medve, które łatwo można uzasadnić zapożyczeniem od państw słowiańskich, z którymi Węgrzy historycznie od zawsze byli blisko.
https://www.slawoslaw.pl/niedzwiedz-w-wierzeniach-slowian/
#gruparatowaniapoziomu #jfe #slowianie

10

Hitler w oczach Niemców

Począwszy od Bismarca, aż po epokę Adenauera, Niemcy gardzili przywódcami, którzy byli jedynie powiększeniem ich samych. W istocie potrzebowali nie mężów stanu, lecz idoli wyposażonych w nadludzkie atrybuty. Nieważne też było, czy owe wybitne postaci odznaczają się wyłącznie pozytywnymi cechami; pozytywne cechy wodza umożliwiały zastępczą identyfikację w okresach pomyślności, negatywne - dawały usprawiedliwienie przy przeciwnościach losu.

W przypadku Fuhrera ten podstawowy warunek przywództwa: być innym niż poddani - został spełniony w stopniu wręcz wyjątkowym. Odporny na pokusy, których życie dostarcza przeciętnemu człowiekowi, był abstynentem, wegetarianinem, nie palił, nie interesował się uganianiem za kobietami, żył bez rodziny. A przecież mimo tych wszystkich różnic jego osobowość odtwarzała typowe aspekty niemieckiej psychiki, zwłaszcza jej chorej odmiany - z bezgraniczną skłonnością do urazy, równie bezbożnym rozczulaniem się nad sobą, z autosugestywną paranoją i manią prześladowczą.

Wkrótce po dojściu do władzy Fuhrera wokół jego nazwiska powstał cały rój mitów. Słoneczne, bezchmurne niebo nad stromymi dachami Norymbergi w czasie dorocznego zlotu partyjnego nazywano powszechnie ,,pogodą Fuhrera" - za popularnym przed wojną powiedzeniem ,,pogoda Kaisera". Bezinteresowność Fuhrera (zrzekł się oficjalnej pensji) i jego bezgraniczne poświecenie sprawom publicznym składały się na portret, który w wielu niemieckich umysłach zrodził poczucie winy. Ten ascetyczny półmnich, półżołnierz, który dla dobra ojczyzny poświęcił nawet to, co najskromniejszy obywatel uważa za swój przywilej - życie prywatne - funkcjonował jako potężne superego, jako zinstytucjonalizowane sumienie zbiorowej świadomości niemieckiej. Osoba Fuhrera jako żołnierza miała nieomal mistyczne znaczenie. Ten anonimowy kapral z I WŚ, który stracił czasowo wzrok przez wojenne obrażenia, stał się ucieleśnieniem ,,Nieznanego Żołnierza", należącego jednocześnie do świata umarłych i do świata żywych.

Fuhrer stale dostawał całe kosze listów od wielbicielek - w tym wielu zamężnych - błagających, by zechciał być ojcem ich dziecka; niektóre ciężarne kobiety wykrzykiwały w czasie porodu jego imię, chcąc tym samym załagodzić bóle. W wielu zatłoczonych niemieckich miastach obładowane zakupami matki, przepychając się do zatloczonego metra, zwracały się do przechodniów słowami: ,,Dałam Fuhrerowi dziecko, proszę pomóc mi wnieść wózek". Niezwykły rozkład świadomości, jaki kultu Fuhrera powodował w kobiecych umysłach, można zilustrować reakcją matki chłopca z Hitlerjugend, zabitego przez SA w jakiejś międzyfrakcyjnej bójce. Fuhrer przysłał jej wieniec i list ,,Płaczę wraz z Panią nad tym młodym męczennikiem sprawy niemieckiej". Matka z dumą pokazywała wszystkim ten list.

Obok roli, jaką pełnił w imaginacyjnym życiu kobiet, Fuhrer był też wzorem wszystkich cnót mężczyzn. Nie było ani jednej grupy społecznej, która by się z nim w jakiejś mierze nie identyfikowała. Rolnicy uważali, że wyrósł z chłopskiej gleby, robotnicy widzieli w nim towarzysza o stwardniałych dłoniach, szczególnie dobrze rozumiejącego ich sytuację; dla żołnierzy był bezklasowym człowiekiem w mundurze, na poły kapralem, na poły najwyższym wodze,; dla przedstawicieli wolnych zawodów - genialnym samoukiem, który pomijając akademicką rutynę uzyskał swe dyplomy summa cum laude w szkole życia. A przy tym był także musisch (wrażliwy na głosy Muz) - bo czyż nie zajmował się akwarelami i architekturą, czyż nie wielbił Wagnera?

Uważano go powszechnie za medium pośredniczące między Opatrznością a narodem niemieckim, czasem przypisywano mu zaś nawet moc cudownego uzdrawiania; tak było podczas pogrzebu kilku budowniczych metra, kiedy wmieszał się w tłum żałobników i, wzorem średniowiecznych monarchów nie szczędził im uzdrawiającego dotyku swych rąk. Wyniesienie Fuhrera do królestwa duchowego spowodowało wielką falę pobożności, zwłaszcza wśród kobiet. Bywalcy kościołów, których martwiło, że Fuhrer nie chce oddawać się praktykom religijnym, modlili się o odpuszczenie grzechów i łaskę objawienia dla jego błądzącej duszy. Kiedy w szczytowym momencie wojny Goebbels wezwał wszystkich Niemców, by modlili się za Fuhrera, lampki w ,,kącikach Fuhrera" w swoich domach zapaliło wielu takich, którzy nigdy nie kupili świeczki wotywnej na intencję innych świętych.

W 1945 roku, gdy wojna była już najoczywiściej i nieodwracalnie przegrana, dla wielu Niemców Fuhrer wciąż był panem ich życia i smierci. Świadczy o tym fakt, że w prowincjach tak odległych od siebie jak Prusy Wschodnie i Bawaria jednocześnie zaczęły krążyć pogłoski, że Fuhrer przygotowuje dla swojego ludu łagodnie działający zabójczy gaz, który zostanie użyty w razie konieczności. Śmierć Fuhrera wywołała falę samobójstw, a ci wielbiciele, którzy byli niezdolni do takiej ofiary, zareagowali charakterystycznym gestem wyparcia, poprzez odrzucenie wszelkich świadectw zbrodni, jakich dopuścił się Fuhrer
#jfe #gruparatowaniapoziomu #iiwojnaswiatowa #ciekawostki

7

czysta i nieograniczona energia z GRAFENUphys.org

#grafen #nauka #technologia #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu #swiatnauki
Opublikowana w Physical Review praca dowodzi, że teoria fizyków z University of Arkansas, że grafen - pojedyncza warstwa atomów węgla - faluje i gnie się w sposób, który daje możliwość uzyskania energii jest prawdziwa. Teraz stworzyli obwód, który wykorzystuje te ruchy i przekształca je w prąd.
#elektryka #elektronika #freeenergy

8

Każde dzieło sztuki ma treść duchową. Wraz z formalnym traktowaniem można to zrozumieć jedynie na podstawie różnych dusz rasowych. Pod tym względem rodzimy i prawdziwie świadomy artysta zawsze postępował w sposób rasowo-formacyjny i na zewnątrz ucieleśniał prawdziwie duchowe cechy poprzez wykorzystanie tych rasowych typów, które go otaczały i które stały się nosicielami określonych rasowych form. Ten sposób myślenia szczególnie determinował rytm życia Grecji. Była to swoista estetyczna forma egzystencji.

Piękno było motywującym motywem Iliady. Poszukiwanie piękna przez Grecję trwało nawet długo po upadku świata polis. Pragnienie było tak silne, że gdy biedna, rozpadająca się Grecja stanęła przed rzymskim generałem, którego obecność budziła wspomnienie swoich dawnych przodków, Tytus Kwarcjusz Flamininus był traktowany ze względu na swoją godność i urodę jako bohater narodowy. Ateny czciły go, jako jednego ze swoich wielkich ludzi. Był to znak głębokiej tęsknoty za świetlistością życia, nawet podczas upadku. Naprawdę piękna osoba mogła zostać uhonorowana po swojej śmierci, jako półbóg w Hellas. Nawet w połowie greccy Egstanie wznieśli pomnik mężczyzny uważanego za najpiękniejszego Greka w walce z Kartagińczykami i złożyli mu ofiary.
Czasami Hellenowie byli w stanie oszczędzić przeciwnika, jeśli zrobił na nich wrażenie swoim pięknem, ponieważ estetyzm wydawał im się synonimem boskości, podobieństwem do Boga. Nawet perski generał Masistios, zabity przez Greków, po ujrzeniu jego piękna, został zebrany przez greckich wojowników, aby trumna z jego ciałem mogła być podziwiana przez spragnionych estetyzmu mieszkańców. Wygląd zewnętrzny był - pomimo wielu złych doświadczeń - uważany za odbicie szlachetnej duszy. Dla Greków bohater zawsze był piękny, a co za tym idzie, oznaczało to, że był wartościowy rasowo.
#jfe #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu #grecja

5