Prawa więźniów i aresztowanych już są zaostrzone a będzie jeszcze gorzejfaktyianalizy.info

Jeden telefon na tydzień trwający maksymalnie 10 minut czy ograniczanie korespondencji listownych to już funkcjonujące od roku zmiany prawne. Niezależnie od tego, czy jest się aresztowanym, czy odsiaduje się wyrok. Nie wspominając o niesłusznych wyrokach, powiedzmy także o aresztach wydobywczych

http://faktyianalizy.info/2023/07/20/prawa-wiezniow-i-aresztowanych-juz-sa-zaostrzone-a-bedzie-jeszcze-gorzej/

#polska #afera #prawo #gruparatowaniapoziomu #ciekawoski

5

11 listopada 1918 roku wielonarodowe Austro-Węgry rozpadły się. Na gruzach Imperium Habsburgów powstały nowe państwa, na czele z Austrią i Węgrami. Słaba Republika Austrii, zajmująca 84 tys. km2 (12 % terytorium dawnych Austro-Węgier) nie była w stanie walczyć o większość terytoriów. Co więcej, dotykał ją kryzys tożsamości. Wraz z upadkiem Austro-Węgier znikła monarchia habsburska, spajająca dotąd wokół siebie poddanych i będąca wyznacznikiem odrębności Austriaków. Ci po I Wojnie Światowej gremialnie uważali się za Niemców. 10 września 1919 roku kanclerz Republiki, ''prawicowy socjaldemokrata'' Karl Renner (zapamiętajcie to nazwisko), podpisał traktat w Saint-Germain ze zwycięskimi państwami Ententy. Traktat ten ograniczał armię Austrii do 30 tys. żołnierzy (bez broni ciężkiej i lotnictwa), dzielił ziemie dawnego Cesarstwa Austrii między nowopowstałe państwa i kraje Ententy, a przede wszystkim - zakazywał zjednoczenia z Niemcami.

Tyle teoria. Większość austriackich środowisk politycznych, na czele z samym Rennerem (trzykrotnym kanclerzem Austrii) dążyła do zjednoczenia z Niemcami. Idea zjednoczenia była bliska głównie lewicowym środowiskom austriackim, choć nie brakowało poparcia wśród prawicowców. Austriacy chcieli dołączyć do ''większego brata'' i odzyskać utracone terytoria w Czechosłowacji, Jugosławii i Włoszech. Wielu obywateli dawnych Austro-Węgier nie identyfikowała się z nowym państwem i była bezpaństwowcami.

Wśród nich był także pewien mało znany wówczas mówca z wioski Braunau am Inn pod Linzem...

Na drodze socjaldemokratom, antykatolickim partiom wszechniemieckim i raczkującym jeszcze w Austrii nazistom stanęły środowiska chrześcijańsko-demokratyczne i katolickie. Opowiadały się one za niezależnością Austrii, mając duże poparcie w armii, kołach konserwatywnych i Kościele Katolickim. By uspokoić nastroje, 4 października 1922 roku podpisane zostały tzw. Protokoły Genewskie, które zobowiązywały Ententę do stania na straży niepodległości Austrii oraz udzielały pożyczki w wysokości 650 mln złotych koron na rzecz naprawy państwa austriackiego. W rewanżu Austria zobowiązywała się przestrzegać traktatu z Saint-Germain.

Przez kilka lat w Austrii panował spokój. Dopiero w końcu lat 20. Austrią zaczęły targać kryzysy. Zaczęło się od Heimwehry - prawicowej organizacji paramilitarnej, utworzonej z byłych żołnierzy armii C.K. Formacja ta nie miała sprecyzowanego programu politycznego, tworzyli ją ludzie o nierzadko sprzecznych poglądach (byli zarówno zadeklarowani monarchiści, tęskniący za Habsburgami, jak i zatwardziali republikanie). Heimwehra odpowiadała Freikorpsom, powstałym w Niemczech po I WŚ. W 1927 roku oddziały Heimwehry zostały użyte do spacyfikowania strajków robotniczych. Dało to nadzieję przywódcom organizacji, że zostaną włączeni do rządu, jednak nic takiego się nie stało. Rozgoryczeni przywódcy Heimwehry próbowali przeprowadzić zamach stanu w 1931 roku, zakończony fiaskiem. Kompromitacja ta przyspieszyła marginalizację ugrupowania.

Wówczas na scenie politycznej Austrii jak duchy pojawili się naziści. Ci praktycznie zniknęli po fiasku puczu monachijskiego w 1923 roku. W 1926 roku założono nową partię, będącą austriacką filią niemieckiej NSDAP. Ta wchłonęła struktury dawnej austriackiej partii nazistowskiej, Partię Wszechniemiecką, część Heimwehry i inne ugrupowania. Z początku ugrupowanie to było jedynie ciekawostką - w wyborach z 1930 roku uzyskało 3 % głosów i żadnego mandatu - rosło w siłę. Bardzo pomógł im w tym kryzys - wysokie bezrobocie spowodowało radykalizację nastrojów. W wyborach lokalnych do rad gmin NSDAP uzyskała drugie miejsce po chadekach. Na drodze do ich kolejnego sukcesu wyborczego stanął jeden człowiek.

Engelbert Dollfuß.

Niziutki (zaledwie 155 cm wzrostu, nazywany przez to ''Millimetternich''; przezwiska tego sam chętnie używał - znany był z dystansu do siebie i poczucia humoru), 39-letni weteran I wojny światowej, absolwent prawa Uniwersytetu Wiedeńskiego. Zagorzały katolik. Twardy zwolennik niepodległości Austrii. Nazistów i komunistów nazywał wywrotowcami i szczerze nienawidził. Przemawiającego na wiecu w Wiedniu Hansa Franka, późniejszego gubernatora w Polsce, kazał aresztować i deportować z Austrii.

Dollfuß w maju 1932 roku został kanclerzem, zaś w marcu 1933 roku rozwiązał parlament. Odtąd partią wspierającą rząd był Front Ojczyźniany. W lutym 1934 roku Dollfuß przejął władzę w Austrii, przemianowanej wówczas na Federację Austriacką. Zmieniono też herb Austrii i wprowadzono symbol Krückenkreuz, będący przeciwwagą dla swastyki i sierpa i młota. Wzorował się na pewnym włoskim dziennikarzu, dlatego też jego rządy nazywa się niekiedy ''austrofaszyzmem''. Austria związała się politycznie i militarnie z Włochami, rozbudowując swoją armię i kupując uzbrojenie we Włoszech. Armia zmieniła nazwę na Bundesheer i liczyła 60 tys. zawodowych oraz 130 tys. rezerwowych żołnierzy, wspartych przez 80 pojazdów pancernych i 100 samolotów. Ważnym poparciem były tzw. protokoły rzymskie z 17 marca 1934 roku, w których Włochy i Węgry zobowiązały się do wspierania niepodległości Austrii.

12 lutego 1934 roku w odpowiedzi na proklamację przejęcia władzy przez Dollfußa w Wiedniu wybuchł inspirowany przez komunistów i socjaldemokratów pucz. Ten przerodził się w wojnę domową. Do walki z lewicowymi bojówkami Schutzbundu ruszyła Heimwehra. Kilkudniowa wojna domowa została spacyfikowana przez armię austriacką 17 lutego. Zginęło ok. 400 osób. W reakcji na to Dollfuß zdelegalizował partię socjaldemokratyczną, aresztował jej przywódców i wprowadził cenzurę. Także Schutzbund został rozpędzony na cztery wiatry.

Na jego celowniku znaleźli się także austriaccy naziści, których banda została zdelegalizowana w czerwcu 1933 roku. Nazistowscy terroryści bowiem wielokrotnie dopuszczali się ataków i napaści (zabili w sumie 800 osób). Na reakcję nie trzeba było długo czekać - nazistowski terrorysta Rudolf Drtil w październiku 1933 roku ostrzelał wychodzącego z gmachu parlamentu Dollfußa.

Działania Dollfußa w targanej radykalnymi nastrojami Austrii nie przyniosły mu popularności. Kulminacją tego był nazistowski pucz z 25 lipca 1934 roku. 154 austriackich nazistów próbowało dokonać zamachu stanu. Zajęli m.in. rozgłośnię radiową RAVAG. Dziesięciu z nich wdarło się do gmachu parlamentu w Wiedniu i śmiertelnie ranili Dollfußa. Kanclerz został zamknięty samotnie w jednym pokoju, gdzie wykrwawił się. Tuż przed śmiercią prosił o księdza, ale bandyci odmówili spełnienia jego ostatniej prośby. Pogrzeb kanclerza 28 lipca zgromadził 500 tys. ludzi.

Terroryści zostali szybko otoczeni przez siły rządowe i Heimwehrę i pokonani do 30 lipca. Zginęło 111 nazistów i 104 członków sił rządowych. Szturm na pałac kanclerski przemienił się w regularną bitwę, a austriaccy żołnierze strzelali tak, aby zabić. Trzynastu austriackich nazistów, na czele z mordercą Dollfußa, esesmanem Otto Planettą, powieszono. Zamęt w Austrii próbowała wykorzystać III Rzesza, przygotowująca się do zajęcia Austrii m.in. siłami złożonego z emigrantów Legionu Austriackiego.

Jednak wówczas Benito Mussolini zareagował z furią. Natychmiast nad granicę z Austrią zostały skierowane włoskie wojska. W przemówieniu radiowym Duce obwieścił: ''Niepodległość Austrii, za którą zginął, będzie chroniona przez Włochy jeszcze bardziej wytrwale!''. Przyjął też wdowę po kanclerzu i złożył jej szczere kondolencje. Na Palazzio Venezia, miejsca swych przemówień grzmiał zaś proroczo: ''Gdyby ten kraj morderców i pederastów miał opanować kontynent, byłby to koniec Europy".

Był to najostrzejszy moment między Niemcami, a Włochami. Kilka miesięcy później austriaccy naziści będą walczyć w Abisynii przeciwko włoskim żołnierzom, a z III Rzeszy popłynie wsparcie dla armii etiopskiej. Włosi odpowiedzą kpinami z nazistowskich bredni rasowych, a we włoskim rządzie ostentacyjnie pojawią się Żydzi.

Jednak postawienie w gotowości armii włoskiej spowodowało, że Berlin odpuścił sobie próbę Anschlussu. Władzę przejął bliski współpracownik Dollfußa, Kurt Schuschnigg. Ten rozwiązał Heimwehrę i inne siły paramilitarne. Wielu austriackich nazistów uciekło do Niemiec. Austriacka policja i służby bezpieczeństwa do 1935 roku spacyfikowały środowiska nazistów i komunistów, osadzając ich w obozach koncentracyjnych (Haltenlager). Trafiło tam m.in. 4 tys. austriackich nazistów.

Europa jednak zlekceważyła Juliputsch i zignorowała to, że narodowi socjaliści mają agresywne zamiary.

Na chwilę w Austrii zapanował spokój. Pewien wpływ miała na to decyzja Grofaza, by zmniejszyć wsparcie dla austriackich nazistów (zlikwidowano m.in. radiostację, nadającą z Niemiec). Hitler chciał udobruchać włoskiego dziennikarza, a przełomem w relacjach niemiecko-włoskich był wybuch wojny domowej w Hiszpanii oraz izolacja Włoch na arenie międzynarodowej po wojnie z Abisynią. Włosi byli zresztą zajęci budową swojego imperium kolonialnego i nie mieli czasu zajmować się północnym sąsiadem. 25 października 1936 roku Niemcy i Włochy podpisały pakt o przyjaźni, nazwany przez włoskiego dziennikarza ''Osią Berlin-Rzym''. Pakt ten spowodował, że Włochy przestały być gwarantem niepodległości Austrii.

Kanclerz Schuschnigg 11 lipca 1936 roku zawarł z Niemcami porozumienie, zobowiązując się do zalegalizowania austriackiej filii NSDAP i wprowadzenia jej członków do rządu. W zamian Berlin gwarantował niepodległość Austrii. Był to skromny sukces Führera, ale w tym czasie byli zaangażowani w wojnę domową w Hiszpanii i nie byli w stanie działać na dwa fronty. Na nieco ponad rok odłożono kwestię ad acta.

12 stycznia 1938 roku w Budapeszcie odbyła się konferencja sygnatariuszy protokołów rzymskich. Węgry i Włochy odmówiły umieszczenia punktu dot. niepodległości Austrii. Powody były różne: Węgry ostrzyły sobie zęby na ziemie Czechosłowacji, Włochy - liczyły na wsparcie ich interesów w basenie Morza Śródziemnego. Poza tym włoski dziennikarz dostrzegł przyzwolenie Wlk. Brytanii i Francji na działania niemieckiego kanclerza i, jak sam oświadczył, nie zamierzał ''wyciągać za nich kasztanów z ognia''.

12 lutego 1938 roku Adolf Hitler przyjął kanclerza Schuschnigga w Berghofie i postawił mu ultimatum: przekazania władzy austriackim nazistom i amnestii dla wszystkich uczestników puczu z 1934 roku. Na spotkaniu sterroryzował austriackiego polityka groźbami, że ''może już jutro spadnie na Wiedeń jak wiosenna burza''. Od spełnienia ultimatum uzależnione było potwierdzenie przez Hitlera układu z 1936 roku. Na oczach Schuschnigga przewijała się cała plejada wojskowych, raportujących Fuhrerowi gotowość Wehrmachtu nad granicą. Do tego austriacki polityk - nałogowy palacz- przez cały ten czas... nie mógł zapalić z powodu awersji Führera do tytoniu. Wszystko było zaplanowane tak, by zastraszyć Schuschnigga. Upokorzony kanclerz przystał na te warunki i tak ministrem spraw wewnętrznych Austrii został austriacki nazista, prawnik Arthur Seyss-Inquart, a ministrem finansów - dr Hans Fischböck.

Jednak Grofaz nie zamierzał dotrzymywać słowa. 20 lutego 1938 roku wygłosił przemówienie, w którym stwierdził, że: ''Rzesza Niemiecka nie będzie dłużej tolerować prześladowania dziesięciu milionów Niemców zamieszkałych poza jej granicami''. Dotyczyło to zarówno Austriaków, jak i Niemców sudeckich. Kanclerz Schuschnigg odpowiedział w przemówieniu, że: ''Całkowita przepaść oddziela Austrię od nazizmu. Odrzucamy jednolitość i centralizację. Chrześcijaństwo jest zakorzenione w naszej ziemi i nie znamy innego boga, niż Wszechmogącego''. 9 marca kanclerz ogłosił plebiscyt na 13 marca, w którym Austriacy mieli się wypowiedzieć, czy chcą pozostać niepodlegli, czy zostać włączeni do Rzeszy.

Gdy Hitler się o tym dowiedział, rozwścieczony nakazał odwołać referendum Schuschniggowi i przekazać władzę nazistom. Gdy kanclerz zorientował się, że jego rząd jest osamotniony na arenie międzynarodowej, podał się do dymisji. Jego stanowisko przejął Seyss-Inquart.

O 1. w nocy 12 marca 1938 roku 105 tysięcy żołnierzy niemieckiej 8. Armii, wspartych przez 40 tysięcy esesmanów przekroczyło granice Austrii. Inwazja przebiegała pokojowo - niemieccy żołnierze byli entuzjastycznie witani bramami powitalnymi i flagami ze swastyką. Austriacka Bundesheer nie stawiła oporu, a jej oficerowie, w pospiesznie obszytych nazistowskimi orłami mundurach, witali oddziały Wehrmachtu. Austriacka tożsamość narodowa wyparowała dosłownie z dnia na dzień. Zagraniczni korespondenci byli zdumieni, że nie stawiono nawet symbolicznego oporu. 12 marca do ojczystej Austrii przyjechał sam Führer, witany przez tłumy wiedeńczyków. Hitler początkowo nosił się z zamiarem utworzenia marionetkowego nazistowskiego państwa austriackiego, ale po ujrzeniu tłumów w Wiedniu 15 marca zdecydował się na inkorporację kraju. Tam też przemówił do tłumów: ''…najstarsza prowincja Niemiec będzie odtąd najnowszym bastionem Rzeszy Niemieckiej (…) Jako lider i Kanclerz narodu niemieckiego i Rzeszy ogłaszam wejście mojej Ojczyzny do Rzeszy Niemieckiej!''

13 marca Seyss-Inquart wydał swój jedyny dekret jako kanclerz Austrii - o unieważnieniu punktu traktatu z Saint-Germain, zakazującego zjednoczenia Austrii i Niemiec. Milczącą zgodę włoskiego przywódcy Führer skomentował: ''Nigdy mu [dziennikarzowi] tego nie zapomnę, cokolwiek się zdarzy. Jeśli kiedykolwiek będzie potrzebował pomocy albo znajdzie się w niebezpieczeństwie, może być pewien, że będę przy nim stał, cokolwiek się zdarzy, nawet jeśli cały świat będzie przeciwko niemu''.

Do Austrii natychmiast zjechali się esesmańscy siepacze Himmlera i rozpoczęli prześladowania. Aresztowano w sumie 70 tys. osób - głównie Żydów, komunistów, socjaldemokratów, monarchistów, zwolenników Dollfußa. Ci zostali już kilka dni po wkroczeniu Wehrmachtu zmuszeni do czyszczenia proniepodległościowych tablic i haseł. Niedługo potem Żydzi zaczęli być zmuszani do wyjazdów - oczywiście, po uiszczeniu słonych łapówek dla nazistowskich urzędników. Ludzie powiązani ze Schuschniggiem zaczęli ginąć w skrytobójczych mordach.

Na 10 kwietnia 1938 roku Hitler zapowiedział przeprowadzenie plebiscytu o Anschlussie. Do udziału w plebiscycie gorąco zachęcał socjaldemokratyczny kanclerz Karl Renner, zresztą bardzo lojalny względem nazistów. Plebiscyt odbył się i 99,7 % głosów oddano za włączeniem Austrii do Rzeszy. Pewnym zgrzytem było głosowanie we włoskim mieście Gaeta, gdzie w seminarium uczyła się grupa austriackich kleryków. Ci gremialnie opowiedzieli się przeciwko Anschlussowi. W nazistowskiej prasie okrzyknięto to ''hańbą z Gaeta''.

Zdjęcie

Anschluss Austrii zakończył się sukcesem. III Rzesza powiększyła się o 84 tys km2 i 6,7 mln ludności. Zajmując Austrię Niemcy skutecznie okrążyli Czechosłowację, stawiając ją w niekorzystnej sytuacji pół roku później. Jednak ''miesiąc miodowy'' trwał bardzo krótko. Austria przestała być Austrią i w składzie Rzeszy nosiła miano ''Marchii Wschodniej'' (Ostmark). Hitler nie zamierzał dzielić się władzą z lokalnymi nazistami. Pierwszy przywódca austriackich nazistów z 1918 roku, Walter Riehl, został nawet krótko uwięziony przez Gestapo, a potem odrzucono jego prośbę o przyjęcie do NSDAP. Przywódca austriackiej filii NSDAP, Josef Leopold, został odwołany po Anschlussie i zginął jako oficer Wehrmachtu na Wołyniu w 1941 roku. Arthur Seyss-Inquart namiestnikiem Austrii był krótko - do kwietnia 1939 roku.

Austriacka Bundesheer została rozwiązana i na jej bazie utworzono dwie dywizje piechoty - 44. i 45., 4. Dywizję Lekką, oraz 2. i 3. Dywizje Górskie. Jej włoskie uzbrojenie sprzedano jednak Węgrom, albo przejęło je SS. Zwolniono większość oficerów i podoficerów - głównie za ich poglądy promonarchistyczne, niepodległościowe i tradycjonalistyczne. Pozostawiono głównie młodych oficerów, wśród których nazizm był popularną ideą. Przyjęto też licznych lokalnych nazistów. Austriackie SS, początkowo złożone z jednego Standarte (coś w rodzaju pułku) - 11., szybko się rozrosło. Powstały dwa okręgi: SS Donau i SS Alpenland - ten obejmował ochroną m.in. Berghof, rezydencję Führera. Po Anschlussie z Austrii wyjechało w sumie 130 000 osób, przeważnie Żydów. W Wehrmachcie i SS służyło przez całą wojnę 1,2 mln Austriaków.

Sam kanclerz Kurt Schuschnigg został aresztowany i uwięziony przez nazistów w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, gdzie spędził całą wojnę.

A o reszcie, w tym o Karlu Rennerze, lojalnych austriackich gestapowcach, stosunku Polaków do Austrii i nierozliczonymi nikczemnościami tego narodu i wszystkim, co budzi moje oburzenie - opowiem innym razem.

Mój fanpage na Facebooku: http://www.facebook.com/WojnawKolorze2.0/

BIBLIOGRAFIA:

''12-13 marca 1938 r. – aneksja (Anschluss) Austrii przez III Rzeszę''

Bejrowski Piotr, ''Anschluss Austrii — czy można było go powstrzymać?''

Cedzyński Sławomir, ''Kulisy Anszlusu Austrii''

Semka Piotr, ''Zamach na Dollfußa''

Zimmerman Mateusz, ''Wiwaty zamiast wystrzałów. Jak Hitler pożarł Austrię ''



Źródło:

http://wykop.pl/wpis/71740315/witam-wszystkich-po-kilku-latach-przerwy-niektorzy

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny

8

Kraj, który usunął jeden dzień z kalendarzayoutube.com

30 grudnia 2011 był dla Samoa wyjątkowym dniem, którego tak naprawdę NIE BYŁO. W tym wyspiarskim państwie leżącym na Pacyfiku decyzją rządu usunięto jeden dzień z kalendarza. A to wszystko ze względów ekonomicznych.

http://www.youtube.com/watch?v=OLPHdj9fpys

#ciekawoski #ciekawostka #geografia #gruparatowaniapoziomu

8

Wyspa, która co pół roku należy do innego krajuyoutube.com

Île des Faisans, po polsku Wyspa Bażantów, przez jedną połowę roku jest administrowana przez Francję, by przez kolejną połowę zarządzała nią już Hiszpania. A wynika to z zapisów Traktatu Pirenejskiego z 1659 roku

http://www.youtube.com/watch?v=QI2ajb_Ohso

#ciekawoski #ciekawostka #geografia #gruparatowaniapoziomu

9

Buty tak dobre, że zostały zakazane na Igrzyskach Olimpijskichyoutube.com

Firma Nike wypuściła model butów o nazwie Vaporfly. Na Igrzyskach Olimpijskich w Brazylii trzy pierwsze miejsca wywalczyli maratończycy wyposażeni w te właśnie buty, a później biegacz Eliud Kipchoge przebiegł w nich maraton poniżej 2 godzin, jako pierwszy człowiek historii. Te buty zostały uznane za tak dobre, że organizacja World Athletics zakazała ich na Igrzyskach Olimpijskich.

#ciekawoski #gruparatowaniapoziomu #sport #igrzyskaolimpijskie #nike #buty #technologia

http://www.youtube.com/watch?v=8oXQEMugbNY

13

W nocy z 5 na 6 kwietnia 1944 r. we wsi Pawlikówka pow. Kałusz, ukraińscy rezuni należący do UPA oraz miejscowi Ukraińcy, obrabowali i spalili około 100 gospodarstw polskich oraz zamordowali 124 Polaków.

Polacy mieszkali głównie w samej Pawlikówce oraz w przysiółku Budostan. Ukraińcy przeważali w przysiółkach Baranówka i Czeryszenka. Pierwszą ofiarą w Pawlikówce był gospodarz o nazwisku Gurdak, zabity w lipcu 1943 roku.

W nocy z 5 na 6 kwietnia 1944 r. (czasem podawana jest data 4/5 kwietnia) Pawlikówkę zajęła banda UPA. Ukraińcy podpalali polskie domostwa i strzelali do napotkanych osób. Ludność polska kryła się w piwnicach, ziemiankach i schronach, pozostali ukrywali się w zabudowaniach ukraińskich bądź uciekali w kierunku pobliskiego lasu. Wśród napastników rozpoznano kilku Ukraińców z Pawlikówki, zajmowali się oni także grabieżą mienia Polaków oraz wykrywaniem schronów. Do środka wrzucano granaty. Nachodzono także domy ukraińskie szukając ukrywających się Polaków. UPA opuściła Pawlikówkę następnego dnia po południu. Następnej nocy powtórzyła napad paląc ocalałe polskie domy i mordując kolejnych Polaków.

Po zbrodni ocalali Polacy zbiegli do Kałusza. Niektórym rodzinom udało się indywidualnie pochować zabitych. Większość ciał leżała na miejscu zbrodni przez około 2 tygodnie, po czym miejscowi Ukraińcy pochowali je w zbiorowej mogile na tutejszym cmentarzu greckokatolickim. Fakt zbrodni ukraińskich w Pawlikówce potwierdza śledztwo IPN sygn. akt S 10/01/Zi.

---------------------------------

✔Stefania Ambroziak:

"W tym miejscu, gdzie stał nasz dom, stoi inny, nowy dom ukraiński. Z tego domu wyszła córka „Kasunia” nieżyjącego już Hrynia Baziuka, mordercy mojego ojca. Ona teraz tam mieszka, na naszym gospodarstwie zagrabionym w sposób brutalny i okrutny. Straciłam dobra materialne, ale zabrałam ze sobą straszliwe przeżycia tej tragicznej nocy, okrutną śmierć mego ojca, ciągły strach i obawę o życie, jęki i wrzaski mordowanych ludzi, ryk i kwik palącego się bydła i świń w stajniach, łuny pożarów palących się wokół budynków, spanie w lesie i w różnych kryjówkach w mroźne noce i ta ciągła modlitwa o lekką śmierć sprawiały, że mój system nerwowy stał się chory. Dość często zdarza mi się, że podczas snu ciągle uciekam przed Ukraińcami – banderowcami i ogarnięta strachem budzę się i stwierdzam, że to tylko sen.

Moim marzeniem jest dokończenie uporządkowania i upamiętnienie zbiorowej mogiły pomordowanych przez banderowców 99 Polaków – mieszkańców wsi Pawlikówki w 1944 r. Spoczywają w niej: mój ojciec, krewni, sąsiedzi, znajomi, dorośli i dzieci, w tym również całe rodziny. W tej sprawie zwracałam się do Rady Ochrony Walk i Męczeństwa w Warszawie, skąd otrzymałam pismo informacyjne w 1996 r. Ostatnie pismo przysłane mi do wiadomości dostałam w 1998 r., jako odpowiedź na pismo skierowane do Konsula o wystąpienie do odpowiednich władz ukraińskich, aby wyraziły zgodę na uporządkowanie zbiorowej mogiły. Do dnia dzisiejszego takiego zezwolenia nie dostałam, ani też żadnej konkretnej odpowiedzi...".

#StopUkrainizacjiPolski #StopBanderyzacjiPolskiejRacjiStanu #ToNieNaszaWojna #banderowcy #banderyzm #bekazlewactwa #polska #4konserwy #bekazpodludzi #ukraina #ukrainskiezbrodnie #historia #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu

28

"Pamiętajcie o nas przynajmniej wy przyjaciele nasi". Ten napis znajduje się na grobie ofiar mordu UPA w Łubczu spoczywających na cmentarzu w Gródku.

5 kwietnia 1944 r. w Wielką Środę Ukraińcy dokonali mordu na 115 mieszańcach wsi Łubcze w powiecie Tomaszów Lubelski. Okrążyli wieś... Większość bezbronnych mieszkańców wsi podstępem zagnali w jedno miejsce. Kazali im schować się do dołów po wybranej glinie, tłumacząc, że to uchroni ich podczas walki. Gdy ludzie leżeli w dołach, bandyci wszystkich zastrzeli.

Po mordzie prawie całą wieś spalono. Miejsce, gdzie doszło do zbrodni, upamiętnia obelisk z tablicą, na której zapisano blisko 100 nazwisk pomordowanych oraz zawarto informację o 15 bezimiennych ofiarach, prawdopodobnie uciekinierach z Wołynia. Do dziś nie wiadomo, jaka sotnia ich zamordowała.

Tego samego dnia we wsi Jarczów pow. Tomaszów Lubelski, Ukraińcy zamordowali 18 Polaków. W walce z UPA poległo 50 partyzantów AK (w tym dwaj ciężko ranni dowódcy: "Zawisza" i "Malik", którzy popełnili samobójstwo nie chcąc dostać się w ręce ukraińskie).

--------------------

Wiosną 1944 roku OUN-UPA objęły swymi bandyckimi akcjami całe południowo-wschodnie pogranicze państwa polskiego. Oprawcy z dziką zaciekłością kontynuowali dzieło niszczenia tych terenów. W czasie tych pogromów ludność ginęła od siekier, noży i strzałów karabinowych. Zmusiło to pozostałych przy życiu mieszkańców do opuszczenia swoich gospodarstw i przeniesienia się do Tomaszowa lub innych miast. Ze szczególną zaciekłością ukraińscy bandyci likwidowali także wszystkie polskie oddziały partyzanckie. W latach 1944-1947 w powiecie tomaszowskim działała sotnia Dmytra Karpenko "Czausa", Wasyla Krala "Jara", "Wołodi", które dokonywały rzezi Pola­ków. Sotnie te były podporządkowane szowiniście ukraińskiemu Mirosławowi Onyszkiewiczowi. Niekorzystny dla Niemców rozwój sytuacji na froncie wschodnim zmusił przywódców OUN i UPA do przyśpieszenia realizacji planów opanowania południowej Lubelszczyzny. Począwszy od 5 kwietnia bandy ukraińskie "Żeleźniaka" i "Jahody" rozpoczęły brutalny atak na linii od Jarczowa przez Chodywańce, Szlatyn, Łubcze, Podlodów, Żemiki, Rokitno, Posadów, Steniatyn do Telatyna. Na całej tej linii polskie oddziały partyzanckie AK i BCh dzielnie broniły wymienionych miejscowości, nie dopuszczając bandytów do wejścia w głąb Zamojszczyzny.

Po zajęciu tych ziem przez Armię Sowiecką w 1944 roku wielu Ukraińców gorliwie współpracowało z nową "polską" władzą w prześladowaniu Polaków i zsyłaniu ich na Sybir.

#StopUkrainizacjiPolski #StopBanderyzacjiPolskiejRacjiStanu #ToNieNaszaWojna #banderowcy #banderyzm #bekazlewactwa #polska #4konserwy #bekazpodludzi #ukraina #ukrainskiezbrodnie #historia #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu

27

#justlurkerthings #gruparatowaniapoziomu

Postanowiłem dzisiaj trochę poeksperymentować z zakładką Mój Lurker, coby częściej z niej korzystać.

Rezygnacja z subskrypcji tagów na rzecz subskrypcji wybranych Lurków. Powiem Wam, że efekt naprawdę fajny, choć listę mam na razie krótką.

@Andrzej_Zielinski @WGS i dziadka Janka mam od dłuższego czasu- świetny content tu wrzucają. Mam nadzieję, że @zakowskijan72 jeszcze kiedyś wróci.

Właściwie, to dopiero ruszyłem z tematem. Także jak przyjdzie Wam do głowy ktoś wart polecenia, to będę wdzięczny za podzielenie się opinią.

5

Dlaczego amerykańska czekolada smakuje jak wymiociny?youtube.com

Amerykańska czekolada dla osób spoza USA często kojarzy się w smaku ze zjełczałym masłem lub wymiocinami. A jest to najprawdopodobniej zasługa procesu zwanego lipolizą, w wyniku którego w czekoladzie mlecznej powstaje kwas masłowy.
https://www.youtube.com/watch?v=jGfZcYkV5xE
#słodycze #jedzenie #ciekawostki #usa #gruparatowaniapoziomu

9

Rzeczy wystarczająco duże, by zobaczyć je z kosmosugagger.pl

Być może słyszałeś często powtarzaną ciekawostkę, że Wielki Mur Chiński jest jedynym obiektem stworzonym przez człowieka widocznym z kosmosu. Okazuje się, że to nieprawda: NASA mówi, że mur generalnie nie jest widoczny, „przynajmniej dla niewprawnego oka na niskiej orbicie Ziemi”.
#ciekawostki #nauka #gruparatowaniapoziomu #kosmos #ziemia
https://gagger.pl/3328/rzeczy-wystarczajaco-duze-by-zobaczyc-je-z-kosmosu/

6

Niesamowite naturalne formacje skalnegagger.pl

Formacje skalne są tworzone przez żywioły takie jak ciepło, wiatr, deszcz i erozja. To, co natura zrobiła z tymi narzędziami na palecie ziemi, jest zarówno zapierające dech w piersiach, jak i oszałamiające.

Te niesamowite naturalne formacje skalne powstawały powoli przez miliony lat przy użyciu najtwardszych materiałów. Na szczęście dla nas, natura jest cierpliwym artystą.
#ciekawostki #natura #kamienikupa #szortydeadlyo #deadlyowrzuca #gruparatowaniapoziomu
https://gagger.pl/3203/niesamowite-naturalne-formacje-skalne/

7

mam naprawdę mądrych ludzi w pracy:
Długość danego przedmiotu jest to dwukrotność dystansu od jednego końca do środka tego przedmiotu.
#cytatywielkichludzi #gruparatowaniapoziomu #nauka #heheszki

10

laska wyglada jakby miala sciagac spodnie do srania i sie zorientowala ze jej ktos zdjecie robi #heheszki #gruparatowaniapoziomu #gownowpis #filmy

14

Wydra – drapieżnik z rodziny łasicowatych, przystosowany do ziemnowodnego trybu życia – występował w dawnej Polsce nieporównanie częściej aniżeli dziś. Wszakże najsłynniejszą okazała się oswojona wydra, należąca do Jana Chryzostoma Paska z Gosławic (ok. 1636 – ok. 1701), znanego skądinąd jako pieniacza i awanturnika, pięciokrotnie skazanego na banicję, a nawet infamię. Na kartach swoich głośnych Pamiętników (1690–1695) autor pod rokiem 1680 odnotował szczegółowo historię tego zwierzęcia, do którego był nadzwyczaj przywiązany.

Wydra, zwana Robakiem, sypiała ze swym panem w jednym łożu, odgrywając rolę stróża i budzika zarazem, kiedy Pasek nie mógł wytrzeźwieć. Rozumiała też w lot dawane jej polecenia, rzucając się jak pies, z wrzaskiem i kąsaniem na intruza. Największą z niej wyrękę miał właściciel, wydając komendę „Robak, hul! hul! w wodę”, gdyż pupilka wynosiła mu ad hoc z pierwszego lepszego stawu rybę jedną po drugiej. Toteż pan Pasek zabierał swoją wydrę w podróże, mając zapewniony pełny stół i zdumienie przygodnych obserwatorów. Wreszcie sława wydry dotarła do króla Jana III, który zapragnął za wszelką cenę mieć to zwierzę u siebie w Wilanowie. Pan Pasek z ciężkim sercem („wolałbym był partem substancyjej mojej dać aniżeli onę, com ją tak kochał”) musiał rozstać się z Robakiem; ten, tęskniący i osowiały, nie mógł się odnaleźć w nowym miejscu. Rychło pozbywszy się uprzykrzonej obróżki z dzwonkami, pomknął z pokojów na pola wilanowskie, aby tam znaleźć nieszczęśliwy koniec z ręki przypadkowego dragona. „Król przez cały dzień i nie jadł, i nie gadał z nikim; wszytek dwór jak powarzony. Takci i mnie zbawili tak kochanego zwierzęcia, i sami się nie nacieszyli” – skonstatował z żalem pamiętnikarz. #gruparatowaniapoziomu

14

Wspomnienia Witosa,czyli trochę o wsi w Polsce tuż przed odzyskaniem niepodległości

#historia #polityka #polska #gruparatowaniapoziomu
Kopiowane z Reddita z r/konfa
=za zgodą autora wrzucone z reddita=
Długo myślałem, jak napisać ten artykuł, ile w nim rzeczy zawrzeć, jak je opisać.

Postanowiłem napisać go jak najściślej z tym co przeczytałem, zgodnie z moimi odczuciami i przemyśleniami. Poruszę tutaj trochę rzeczy negatywnych, które naprawdę nie dają mi spokoju. Chciałbym tylko już na wstępie pozdrowić kolegów z lewa, którzy wykorzystają ten artykuł, albo wręcz polecą do biblioteki szukać tej książki by przepisywać stosowne fragmenty do tworzenia kolejnych antykatolickich memów. Bez ukazania szerszego kontekstu historycznego, bo i po co siebie i odbiorcę prawdą przemęczać. Nie jesteście warci powietrza, którym oddychacie. A Wasz wysiłek i praca nie jest wymierzony w budowanie i ulepszanie narodu polskiego, tylko na niszczenie kolejnych spoin, pięknych idei, wartości. Wszystko byleby nie czuć się wyobcowano i móc nurzać się w swoich szkaradztwach. Wstydźcie się.

Jako, że lubię czytać wartościowe pozycje, nie zainfekowane polityczną poprawnością trawiącą nasze czasy, często sięgam po pozycje z XIX i początku XX wieku. Pisali wtedy ludzie stojący na solidnych wartościach, o odważnych poglądach, nie bojących się pisać bez ogródek jak było i co stanowi istotę problemu. Bardzo brakuje mi tego, kiedy przez kolejne lata dosłownie widzę jak przez palce wymykają się mi, nam, Polakom te piękne wartości, bezkompromisowe postawy. Ta cudowna normalność, która jeszcze chwilę temu była wszędobylska, a teraz tylko ze świecą ją szukać. Niestety dla mojej rodziny, ta moja pasja oznacza, że zawsze na pytanie ,,co chcesz dostać na prezent’’ pada ,,pamiętnik / wspomnienia XX’’. Skoro więc czytam ciekawe i mało poprawne rzeczy, tak też i najczęściej rodzina zdesperowana szuka prezentu dla mnie nie po księgarniach a po antykwariatach.

W taki też sposób, na zamówienie trafiły do mnie wpierw ,,wybrane pisma Witosa’’, a następnie ,,Wspomnienia Witosa cz1”. Wpierw zacząłem lekturę ,,wybranych pism’’, ale stwierdziłem, że bez poznania całego kontekstu, nie będę mógł dobrze zrozumieć intencji autora w jego pismach, stąd przerzuciłem się na przeczytanie wpierw jego pamiętnika. Wiele złego czytałem o późnych poczynaniach Witosa i jego partii, szczególnie z okresu wojny, kiedy to przeszkadzali w prowadzeniu sprawnej polityki pod tak straszną nawałą. Wieści te mam od jego politycznych konkurentów (K. Pużak) Tak, że siadając do lektury miałem przed oczami kogoś, kogo mogłem jedynie określić najgorszymi politycznymi inwektywami. Jednak, chciałem dać szansę samemu Witosowi się wybronić.

I…bardzo mocno, pozytywnie się zaskoczyłem !

Sama postać Witosa mnie ujęła, to był bez wątpienia człowiek wybitny. Tylko ktoś taki mając zdane ledwo CZTERY klasy zimą potrafiłby się dobić stanowiska premiera Polski. Chłop, z wyjątkowo biednej rodziny, gdzie rodzina musiała specjalnie oszczędzać i przekładać kilka lat wysłanie syna do namiastki szkoły wybił się swoją ciężką pracą na zamożnego i szanowanego gospodarza. Pióro miał lekkie, zwięzłe, jego opis wsi XIX i XX wieku czyta się prosto, szybko i bardzo przyjemnie. Wiele razy sytuacje tam opisane powodowały moje olbrzymie oburzenie, innym razem głośny śmiech, kiedy rozbawiony prostotą (nie głupotą) czytałem podejście naszych rodaków do spraw rodziny, majątku czy wykonywania niektórych prac.

Pamiętnik (cz.1 , nie wiem czy druga część, tego co się działo po 1 WW. jest wydana) mam wydany za PRL, okraszony ciekawym wstępem zakończony oczywistą dla tamtych czasów złotą myślą w której wyrażono żal, że nie oświecił Witosa Socjalizm. No straszna szkoda po prostu. Ale jak widać takie były czasy, ze wypadało taką myśl przemycić by się pewne urzędy czy nadgorliwcy decydujący co może Polak przeczytać a co nie się odczepili. Swoją drogą ciekawe, jak wiele wartościowych rzeczy wydawano za PRL, tylko niekompletnie (wiadomo raczej czemu), a trzecia, ponoć wolna RP nie podejmuje już tego wysiłku. Strasznie smutne.

O tym dlaczego tak ważny jest kontekst historyczny niech posłuży mój przykład. W liceum pełen oburzenia czytałem ,,Chłopów’’ Reymonta. Byłem święcie przekonany, że to jakiś paszkwil napisany przez kolejnego ,,oświeconego’’ oikofobicznego Gombrowicza. W głowie mi się nie mieściły postawy niektórych przedstawionych tam chłopów. Szczególnie wątek wypędzonej matki każdej wiosny z domu wydawał mi się czymś po prostu odrażającym i niemożliwym ! W mojej katolickiej Polsce ? Wśród moich ziomków, którzy chleb nawet z błota podnieśli i pocałowali ? Odrzuciłem tą książkę (choć sprawdzian oczywiście zaliczony poprawnie, opracowań i streszczeń nigdy nie czytałem), ale po lekturze tych wspomnień coś czuję, że się z tym klasykiem przeproszę. Wspomnienia Witosa, z jego dzieciństwa, młodości i wczesnego dorosłego życia kreślą dokładnie taką samą wieś. Nagą, brudną, bojaźliwą, agresywną, poddańczą, wierzącą i bezbożną.

To co mnie najbardziej uderzyło to….okropny ucisk chłopstwa przez kler katolicki. Słów nie ma po prostu na moje oburzenie. Ogłupianie ludzi, opóźnianie ich rozwoju, upewnianie się, żeby ich ambicje czasem nie zagroziły dworowi i interesowi kościoła, kazanie poddawania się woli kleru w sprawach politycznych. Wręcz utworzono środowisko polityczne mające na celu podporządkowanie wsi klerowi. Jak nie mam nic przeciwko uczestnictwu polskich księży w polityce, tak tutaj to poszło w totalnie złą stronę. Nie tak miało to wyglądać, a księża zamiast wspierać, pielęgnować rozwój wsi tylko spychali ją swoimi postępkami w odmęty ciemnych wieków. Co gorsza bardziej odważni umysłem przez takie zachowanie kapłanów wiarę tracili. I dosłownie trzeba było siłą z urzędu doprowadzać ich do kościoła czy spowiedzi (ale czasy !). I szczerze im się nie dziwię. To, że ludzie widząc to wszystko, cierpiąc tak straszne niesprawiedliwości wiary nie utracili, a uchowali ją i przekazali dalej dla nas to jest po prostu cud. Mam ogromną nadzieję, że inaczej to wyglądało w innych zaborach, bo opisywany przez Witosa zabór Galicyjski to jest po prostu jakiś koszmar. Ten wyzysk ekonomiczny, to wspieranie Żydów zamiast Polaków, to trzymanie ich pod swoim obcasem i wszystko podlewane religijnym sosem. Ten brak edukacji choćby podstawowej ludu o swojej własnej przeszłości…drodzy księża jeśli to czytacie, to ja nie wiem jak można by to bronić. Ja, mimo swojej wiary, nie potrafię.

Dobrze przed tymi wspomnieniami jest przeczytać słynny artykuł z portalu Kresy.pl o pańszczyźnie, opisujący jaka pańszczyzna nie była do końca zła, a chłopi uciekali za pańszczyzną do Rosji. Z Kart Witosa płynie zupełnie inna narracja. Nikt za pańszczyzną nie tęsknił, wszyscy wspominali ją jak najgorzej, a wielu jeśliby mogło to by powtórzyło wyczyn Szeli i jego siepaczy. Ciekaw jestem, jak ustosunkowałby się autor tamtego artykułu do wspomnień Witosa.

I ciężko im się dziwić. Dwór niewiele pomagał sytuacji wsi, a często przeszkadzał. Tutaj również znów płynie żal autora, że polska przecież szlachta, wolała korzystać z pośrednictwa Żydów w sprzedawaniu im swoich płodów, zamiast wdawać się w bezpośrednie kontakty z chłopstwem. Przez co Ci ostatni popadali w coraz gorszą ruinę finansową, nabijając tylko kiesy sami-wiecie-komu.

Skoro już o nich zaczepiłem, to autor poświęcił mniej więcej dwie strony opisując kolejne krzywdy, straty naszego narodu jakie doznawali Polacy od zawsze najniewinniejszych i wiecznie pokrzywdzonych. Występuje tu też opisywany przez Brauna parę lat temu na YT mechanizm prawa Chazaka (choć tu tak nie nazwany, ale widać jak na dłoni jego działanie). Ciekawe w ogóle, że jak do tej pory czytając wielu autorów, różnego pochodzenia, poglądów wiecznie widzę tylko krzywdy, rany i straty jakie ponosimy z ich strony. Nikt nigdy nie napisał o jakichś zaletach, szczęściu, że żyli między nami. Bardzo to interesujące. Pomimo tego, tych krzywd Witos wspomina, że i tak ludzie na ogół odnosili się ..z sympatią do nich. Nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć jak głęboką religijnością (również opisaną) Polaków.

To co mną wstrząsnęło, to głębokie zacofanie na wsi, nieludzki wyzysk, niesamowity przykład dekad nieudolności systemu edukacji, gdzie ludzie po kilku latach wychodzili ze szkoły wciąż nie umiejąc czytać i pisać !! Z kolejnych stron dowiadujemy się totalnego braku wychowania narodu do swojej własnej narodowości. Pozostaje spytać, gdzie była szlachta do cholery ? Przecież to do ich obowiązku należało wychowywanie narodu. Stroili się w piórka przewodnictwa narodu, stawiali się na samym piedestale..tylko po co ? Chyba, żeby z niego jak najniżej upaść…o czym też będzie za chwilę.

Czytając z przerażeniem kolejne strony coraz mniej się dziwiłem popularności ruchu komunistycznego w Polsce. Ten wyzysk, to całe zło musiało się tak skończyć, a antyklerykalne czy antypańskie hasła nie bez powodu padały na podatny grunt. Sami zainteresowani go dekadami przygotowywali.

Czemu jednak więc polska wieś się obroniła ? Uchroniła narodowość, obroniła się w dużej mierze przed komuną? Nie potrafię tego inaczej jak cudem wytłumaczyć. No chyba, że szlachta w innych zaborach dużo lepiej sobie radziła na polu pracy organicznej, bo tutaj w Małopolsce, za cesarza Franciszka Józefa to bimbała sobie w najlepsze, ze swoich moralnych obowiązków. Obraz jaki wciąż mam przed oczami to coś po prostu strasznego, wymagającego tytanicznej pracy nie nawet paru tysięcy zapaleńców szlachty, a głębokiej przemiany moralnej i ciężkiej, wspólnej pracy kilku pokoleń chłopów i szlachty. Wiem, że takie wysiłki były czynione, nawet Witos o nich wspomina, ale też podaje z przekąsem, że były one mizerne, nieregularne i bez przekonania.

To co napawa mnie gigantycznym optymizmem i dumą, bo przecież sam pochodzę z ludu, jest opis dynamicznych zmian na wsi między XIX a XX wiekiem. Kiedy to kolejne wolności uzyskiwane przez chłopów, każdy cent wydarty, zaoszczędzony, nieprzepity a zainwestowany powoli sprawiał, że wieś się bogaciła. Bardzo pomogła tu również znana nam jak widać od ponad stulecia..emigracja do USA. Kiedy to najobrotniejsi wracali po kilku latach z grubą kiesą, kupowali od szlachty kawały ziemi. Ale wracali bogatsi nie tylko ekonomicznie. Wracali bogatsi duchowo. Widzieli jak za oceanem człowiek może być wolny, bez zależności czy to od Żyda, czy od pana czy plebana. Opowiadali o tym innym, kolejni wyjeżdżali, kolejni wracali i inwestowali. Ciężko pracowali, odkupywali ziemię od szlachty, której jak widać odwidziało się życia na wsi i wzbogacali się. Witos opisuje nawet niesamowite historie prostych, ale obrotnych chłopów, którzy w kilka lat, sprytnym obrotem ziemią z kilku morgów (morg to pół hektara) dochrapywali się majątków po 100, 200 hektarów ! Często sąsiadując z kilkuhektarową szlachtą. Jakie inne uczucie może takie coś powodować jeśli nie dumę, radość, nadzieję na przyszłość ? O to chłopi, opisywani dosłownie jako strzępki człowieka, ciężką pracą w kilka lat, czy raptem jedno pokolenie potrafili się dorobić niesamowitych pieniędzy. Wystarczyło tylko dać im szansę i nieco otworzyć głowę ! Na moich oczach, w ciągu raptem kilkudziesięciu kartek z totalnego skansenu zaczęła powstawać nowa, silna, pewna swoich praw klasa średnia! Sami wykonali, przez nikogo instruowani pracę organiczną. Opis jak ze zacofanych, zabitych dechami pętli dla bocianów powstają nowoczesne, zadbane, dobrze utrzymane wsie jest niesamowicie budujący. Tutaj też można by szukać odporu komunizmu przez polską wieś. Oni nie potrzebowali pana ze śmieszną czapeczką i przyszytą niedbale czerwoną gwiazdeczką by im dał ukradzioną komuś innemu czy to krowę, czy ziemię. Sami sobie zapracowali. Wraz z zasobnością chłopstwa, rosły także ich ambicje, pewność siebie. Stara maksyma ,,im więcej własności tym więcej wolności’’ jak zawsze jest prawdziwa i ponadczasowa jak widać.

Nie wiem jak usprawiedliwiał swoje decyzje polityczne Witos później. Gdy z walki z okupantami przyszła walczyć politycznie wewnątrz kraju o przyszłość narodu. Do momentu końca wspomnień wsi, początków walk o niepodległość Polski Witos jak na razie ma u mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie. Smucą kolejne jego wpisy co z jego tak ciężkiej pracy, było potem niszczone przez Sanację, zawodowych polityków. Ludzi bez ambicji i zdolności, ale za to szerokim gardłem. Jak bardzo boli to, że wychowywany w kulcie marszałka muszę z kolejnych coraz to różniejszych źródeł czytać, jak niszczyli wszystko, co inni z takim trudem budowali. Mam nadzieję znaleźć późniejsze wspomnienia Witosa, by przeczytać co nim i jego towarzystwem kierowało za 2 wojny światowej.

A następny w kolejce po Witosie, jego pismach będzie socjalista Daszyński. Może się to wydawać dziwne, że będąc po prawej stronie stale czytam kogoś, kto się ze mną nie zgadza. Ale musicie mnie zrozumieć. Jak każdy nacjonalista kocham cały nasz naród. I muszę poznać jego bolączki, skargi. Każdej ze stron, by móc to jakoś razem ująć. Objąć to wszystko rozumem. Was również do tego zachęcam. Bez poznania historii, nie poznamy samych siebie i pozwolimy innym za nas opowiadać naszą historię. Do woli ją zniekształcając i obrabiają ją pod swoje interesy. Nie dajmy się !

5