Popularny epidemiolog wprost: Śmiertelność koronawirusa na poziomie grypy. Maski są idiotyzmem.nczas.com

W odważnym wywiadzie dla "Fuldaer Zeitung" profesor Karina Reiss i profesor Sucharit Bhakdi bronią swych kontrowersyjnych tez i obalają koronamity.
#bekazlewactwa #covid1984 #plandemia #gruparatowaniapoziomu #konfederacja

10

W szeregach Ostheer służyły rozmaite oddziały złożone z sowieckich ochotników. Oprócz znanej dywizji generała Własowa istniało kilka pułków Kozaków, którzy okazali się diabłami wcielonymi w materii maltretowania jeńców rosyjskich, jesli tylko ci mieli pecha wpaść w ich ręce. Ale najbardziej przerażał batalion złożony z kobiet. Te megiery najzwyczajniej w świecie rozbierały jeńców, przywiązywały ich do stołów lub łóżek, po czym podniecały nieszczęśników, a gdy ci już, chcąc nie chcąc, zaspokoili zwierzęce zachcianki seksualne swoich strażniczek, to na koniec odcinały swoim ofiarom penisy i wsadzały je im w usta albo rozbijały ich jądra młotkami. Porta był pewnego razu świadkiem podobnego zdarzenia, a to, co zobaczył, wystarczyło, aby siedem kobiet-oprawczyń zarobiło jeszcze tej samej nocy po kulce z jego snajperskiego karabinu.

Zdarzało się, że niektórzy z rosyjskich dezerterów nie potrafili znieść niemieckiej dyscypliny i powtórnie dezerterowali, tym razem do Rosjan. Nigdy nie dowiadywaliśmy się, jaki los spotkał ich po drugiej stronie. Przypuszczam, że wieszano ich za zdradę. W końcu Rosjanie skutecznie powstrzymali ten proceder- po prostu zaczęli zwracać nam wszystkich rosyjskich i ukraińskich uciekinierów. Nadlatywali z nimi nad nasze linie i tam wyrzucali wszystkich z samolotu bez spadochronu. Każda z ofiar miała przyczepioną na piersiach żółtą, urzędową kopertę z pokwitowaniem:

"174 jednostka NKWD zwraca ochotnika Borysa Piotrowicza, urodzonego 19 marca 1919 w Tyflisie, który zdezerterował 27 grudnia 1943 roku w Lebiedi z 18 batalionu SS i został pochwycony przez 192 pułk strzelców Armii Czerwonej. Dezerter ów zostaje zwrócony Armii Niemieckiej przez porucznika Barowicza z Sił Powietrznych Armii Czerwonej.
Pokwitowanie:
Niniejszym kwituje odbiór dezertera:
Stopień:
Nazwisko:
Jednostka:

Uprasza się o przekazanie powyższego pokwitowania po jego wypełnieniu do najbliższej jednostki Armii Czerwonej."

Tego rodzaju "niespodzianki" wywierały na żołnierzach przygnębiający efekt. Przez długi czas znajdowałem się w stanie dziwacznej, tępej rezygnacji i byłem gotów przekonywać moich kolegów, że jesteśmy skazani na zagładę i że nic właściwie się nie liczy, gdyż wszyscy ludzie, bez wyjątku, są źli i pełni nienawiści
#ksiazki #jfe #gruparatowaniapoziomu #iiwojnaswiatowa

6

Marsz pierwszej dywizji pancernejyoutube.com

Dziś przedstawiam wam kanał z sporą ilością piosenek patriotycvznych i wojskowych. Od czasów średniowiecznych do dzisiejszych. Oczywiście głównie polskie ale czasem wpadnie też perełka z zzagranicy. Miłego słuchania !
#polskiyoutube #gruparatowaniapoziomu #patriotyzm #polska #muzyka

7

W hiszpańskiej Błękitnej Dywizji pracowały ochotniczki pielęgniarki. Jedną z nich była Maria Monserrat Romeu Fernandez. W latach 1934-36 chodziła na kursy pielęgniarskie na wydziale medycznym uniwersytetu w Barcelonie. W roku 1936, gdy bojówkarze z Comite de Milicias Antifascistas napadli na jej dom rodzinny, z racji swoich przekonań musiała się ukrywać. W 1937 przez zieloną granicę udało się jej przedostać do Marsylii, a następnie do strefy powstańczej w San Sebastian. 8 lipca 1937 wstąpiła do sekcji żeńskiej Falangii i podjęła pracę w szpitalu imienia Generała Moli w San Sebastian. Żarliwa antykomunistka została jedną z pierwszych pielęgniarek ochotniczek w Błękitnej Dywizji. Wraz z pozostałymi 38 pielęgniarkami wyjechała na Wschód 22 sierpnia 1941. Najpierw pracowała w szpitalu hiszpańskim w Warszawie, a potem w szpitalach polowych w Smoleńsku, Porchowie i w Królewcu, z którego powróciła do kraju 16 lipca 1942 roku.

W Rydze poznała Juana Fernandeza, 23 letniego oficera. Chorąży piechoty Juan Fernandez de Loyasa Casola zaciągnął się do Błękitnej Dywizji 1 lipca 41' a 1 sierpnia 41' przydzielono go do 12 kompanii III batalionu 262 pułku. Został poważnie ranny 10 lutego 43' w bitwie pod Krasnym Borem. Wybuch miny oślepił go i stracił lewe ramię. W lazarecie bohaterski kaleka i jego czuła pielęgniarka zakochali się. Ślub odbył się 21 czerwca 1945 roku. Małżeństwo dochowało się ośmiorga dzieci. Juan Fernandez w październiku 42' został awansowany na porucznika, a w 1977 na pułkownika. Podczas wojny, z tytułu swojego inwalidztwa, otrzymywał od Niemców 316 marek miesięcznie renty
#gruparatowaniapoziomu #historia #iiwojnaswiatowa #jfe .#blekitnadywizja

10

Covidowy zamordyzm w lewackiej Hiszpanii (FELIETON)prawy.pl

Paranoja związana z rzekomą epidemią Covid-19 ogarnia cały świat. Także w Polsce mamy szereg idiotycznych zarządzeń z kosmosu, jednak daleko nam do krajów, które osiągnęły szczyty w zakresie epidemicznej paranoi. Są to przede wszystkim kraje rządzone przez lewactwo. Takie jak Hiszpania i państwa anglosaskie – Australia, Nowa Zelandia, Kanada i n…
#bekazlewactwa #covid1984 #plandemia #hiszpania #gruparatowaniapoziomu #konfederacja

5

Wspólna etymologia Słowian i ludów irańskich

Na szczególną uwagę zasługuje tutaj sąsiadowanie dawnych Słowian, w szczególności z ludami irańskimi, co ma istotne znaczenie dla komparatystyki religioznawczej. Sąsiedztwo przebiegało na północ od Morza Czarnego i zostało przerwane dopiero w pierwszych stuleciach naszej ery. Prasłowianie graniczyli tam w II tysiącleciu p.n.e. z dość zróżnicowaną wspólnotą językową irańsko-scytyjską. W pierwszym tysiącleciu, zapewne od VIII/VII wieku p.n.e. reprezentowali ją, niemający bezpośredniego styku z Prasłowianami, raczej prymitywni Scytowie, a po nich, począwszy od III wieku p.n.e. - Sarmaci, których współżycie ze wschodnią grupą ludów prasłowiańskich i osobno z Prabałtami mogło przybierać nawet formy koegzystencji politycznej i kulturowej.

Wpływ irański na ludy słowiańskie dokonywał się na wspólnym podłożu indoeuropejskim, wzbogaconym przez treści swoiste wspólne odtąd Irańczykom i Prasłowianom, co wyróżnia ich razem spośród innych grup indoeuropejskich. O ile imiona bóstw irańskich, w szczególności sarmackich, pozostawały prawie niezauważone przez Prasłowian, o tyle istnieje wspólny irańsko-słowiański zasób słów wyrażających życie duchowe. Wkład irański w słownictwo słowiańskie - około trzydzieści słów - tym bardziej interesuje, że określa płaszczyznę stosunków jaka ukształtowała się pomiędzy obiema społecznościami.

Przyjrzyjmy się niektórym z tych zapożyczeń, wykrytych przez Andre Meilleta, Jana Rozwadowskiego, Romana Jakobsona, Jerzego Kuryłowicza i Kazimierza Moszyńskiego. Irańczycy i Prasłowianie usunęli ze swojego słowinictwa religijnego protoindoeuropejski termin dla "nieba" i "boga jasnego nieba" - *dieus. Jedni i drudzy przeprowadzili to, co Jakobson nazywa "swoistą rewolucją religijną". Zamienili mianowicie *dieus na oznaczenie "nieba" wyrazem pierwotnie znaczącycm "chmura", mianowicie irańskim "nebah" (słowiańskie nebo, polskie niebo)

Przymiotnik *deiwos, utrzymany w innych językach indoeuropejskich do określenia tego, co niebiańskie i boskie, Irańczycy i Słowianie używają w innym sensie, posługując się nim w odniesieniu do istot demonicznych lub dziwnych, zdumiewających (irańskie daeva, słowiańskie div poświadczony też poza dziwem w słowiańskiej demonologii wyrazami divozena, polska dziwożona).

Ludy irańskie posługują się terminem baga, a słowiańskie wyrazem bog - zarówno dla "dobra", "bogactwa" jak i jego nadprzyrodzonego rozdawcy "boga". Co najdziwniejsze, inskrypcja Dariusza mówi; "bagahja radi", "dla boga", a więc tak, jak w jakiejś skamielinie językowej trwa do dziś dnia w języku rosyjskim boga radi.

Pole semantyczne wyrazu bóg i wyrazów zbliżonych jest w językach słowiańskich szerokie i obejmuje manifestacje bogactwa, dostatku rzeczy, zwłaszcza zboża, co w folklorze słowiańskim oznacza się jeszcze trzema innymi wyrazami o zabarwieniu mitologicznym. Jeden z nich to raj ( z irańskiego ray) który zanim posłużył do oznaczenia nieba w zaświatach, mógł być, jak w pieśni białoruskiej, istotą boską (Raj, Rajek), podobnie jak personifikowane Dobro oraz Spor (spor, por.sporzyć, przysporzyć). W ten sposób wpływ irański, szczególnie wydajny w wyrazie bóg, mógł ułatwić ludom słowiańskim podtrzymywanie idei aktywnej postaci bóstwa.
https://e.allegroimg.com/s1024/0cd95b/b2a5c47c4720b6be0c5f6801169e
#gruparatowaniapoziomu #ciekawostki #jfe

6

Kłopoty w małżeństwie Goebbelsów oraz interwencja Hitlera

Rok 1938 okazał się traumatycznym etapem w życiu Goebbelsa. Targały nim na przemian myśli samobójcze, oraz nerwica. Na przemówieniu do pracowników berlińskiego aparatu propagandy wygrażał zachrypłym głosem: "Osobiście uważam, że żydzi są międzynarodową zarazą i nie ustaną w zwalczaniu cywilizowanych narodów, aż do ich całkowitego ujarzmienia. Niszczą oni kulturę i wszystko to, co spaja gmach państwowy, podgryzają również gospodarkę, czemu kładzie kres dopiero przejęcie nad nią kontroli przez nacjonalistów. Utarło się mniemanie, że Żydzi są wspaniałymi pionierami kultury, geniuszami w dziedzinie ekonomii, dyplomacji, filozofii oraz poezji, a jednak ilekroć chcemy wcisnąć komuś tych geniuszy, drzwi zamykają z trzaskiem granice."

Nieustanne kłótnie z Magdą doprowadzają go na prześwietlenia rentgenowskie, które nie wykazują jednak żadnych patologicznych zmian. Dolegliwości nerwowe skutkują terapią w szpitalu La Charite. Magda, podejrzewając go o symulanctwo, udaje się na skargę do Fuhrera. Wprawdzie odwiedza męża w szpitalu, ale tylko po to, aby robić mu kolejne awantury. Bezpośrednią przyczyną nowej scysji staje się anonimowo przesłany dla Goebbelsa bukiet kwiatów. Po powrocie do domu spędza samotnie Boże Narodzenie przesiadując w gabinecie, chociaż za ścianą Magda wraz z rodziną bawią się w najlepsze. Przez cały wieczór nikt do niego nie zagląda.

Niemcy aż huczą od plotek o kryzysie małżeńskim ministra. Jedna z nich głosi, że Goebbels spłodził 23 bękarty. Zagraniczna prasa grzmi, iż czeka go sąd partyjny i utrata stanowiska. Himmler informuje Rosenberga, jakoby Magda wspominała o "dziesiątkach" mężowskich zdrad, oraz, że kobiety składają w Gestapo oświadczenia, jakoby Goebbels zmuszał je do uległości. (Himmler część z nich przekazał Fuhrerowi) Zdjęcia z balu dziennikarzy szybko robią szum wśród opinii publicznej. Przedstawiają Magdę z obojętnym, z lekka rozgoryczonym wyrazem twarzy, siedząc obok niekochanego męża.

Fuhrer zaprasza go na Obersalzberg. W Berchtesgaden zostaje mu przydzielony pokój w pawilonie gościnnym. Hitler odbywa z nim szczerą, trwającą prawie cztery godziny, rozmowę. Po powrocie do domu zawiera z Magdą niecodzienną umowę, której pomysłodawcą był Fuhrer: On, Joseph Goebbels, zobowiązuje się do poprawnego prowadzenia przez najbliższy rok. Magda będzie przez ten czas wypełniając jedynie czysto "reprezentacyjne" obowiązki żony, z upływem roku zaś będzie mogła - jeśli zechce - wystąpić o rozwód. On natomiast będzie mógł odwiedzać Schwanenwerder wyłącznie po uprzednim zaproszeniu.

Hitler zaproponował, że zostanie gwarantem porozumienia.

Spaceruje wraz z Fuhrerem przez dwie godziny wokół wzniesionego przez Speera budynku nowej Kancelarii Rzeszy i omawia z nim tę przykrą sprawę. Hitler poświęca małżeńskim problemom państwa Goebbelsów tyle czasu, bo po prostu lubi Magdę. Sporządzony przez nią projekt umowy jest nad wyraz konkretny i rzeczowy. Hitler po przebiegnięciu go wzrokiem proponuje wprowadzenie dwóch poprawek. Podpisanie dokumentu - jedynego traktatu pokojowego, pod którym widnieje podpis Hitlera - nastąpiło 22 stycznia w willi na Schwanenwerder. Josepha informuje, że dobrze zrobi mu odrobina mniejszego życia, a Magdę, iż powinna żyć jak zakonnica. "Mein Fuhrer - odparowuje Magda - ależ ja już od roku prowadzę takie życie".
#ciekawostki #gruparatowaniapoziomu #jfe #historia

7

Kryształowa noc i kłopoty Goebbelsa (Długie, ale ciekawe)

Z ulicy docierało coraz więcej doniesień o masowych demonstracjach antyżydowskich, tym razem w Kassel i Dessau, o podpaleniu synagogi połączonej z demolowaniem żydowskich sklepów. Z późnych godzinach popołudniowych Goebbels dowiedział się o śmierci Ernsta von Ratha. "Dość tego" - poinformował swoich przełożonych. O 17 wiadomość o zgonie ofiary zamachu podała rządowa agencja prasowa.
Tuż po rozpoczęciu przyjęcia NSDAP Goebbels i Hitler dowiedzieli się, że policja interweniowała przeciwko uczestnikom antyżydowskiej demonstracji w Monachium. Hitler zauważył, że służby, biorąc pod uwagę okoliczności, nie powinny działać zbyt ostro. Goebbels był przeciwnego zdania, podejmując decyzję o nieprzerywaniu pikiet oraz wycofaniu policji. "Niech żydzi poczują wreszcie gniew ludu" - zanotował.

Wieczorem, gdy Hitler opuścił już salę, gauleiter Rudolf Jordan poinformował Goebbelsa o szerokiej fali aktów przemocy przeciw żydom w Magedburgu. Według Martina Bormanna Goebbels wydawał się zaskoczony takim obrotem wydarzeń, najwyraźniej wymykających się spod kontroli; ucierpiał bowiem na tym pieczołowicie pielęgnowany przez propagandę wizerunek niemieckiego ładu i porządku. Następnie pokuśtykał ku podium i obwieścił zebranym dyplomatom o śmierci von Ratha oraz antyżydowskich ekscesach; te ostatnie nazwał wyrazem "spontanicznego" gniewu społecznego.
Według relacji brytyjskiego konsulatu dodał również, że napaści na żydów są usprawiedliwione a SA wolno postępować z żydami tak, jak uzna za stosowne, zabronione jest jedynie rabunek i grabież. Po wydaniu odpowiednich instrukcji i wygłoszeniu przemówienia, Goebbelsa spotkała burza braw. Wątpliwości dopadły natomiast jednego z departamentu w ministerstwie, Karla Hedericha, który zauważył, że wystąpienie Goebbelsa stało w sprzeczności z niedawną wypowiedzią Hitlera.

Nadeszła północ. Goebbels uczestniczył w imponującej ceremonii zaprzysiężenia SS w Feldherrnhalle. Hitler, po wygłoszeniu przemówienia do nowo promowanych oficerów formacji, wrócił do swojego apartamentu w mieście. Goebbels natomiast w drodze do hotelu zauważył na niebie czerwoną łunę. Czym prędzej pośpieszył do siedziby naczelnych władz, jednak nikt nie wiedział co się dzieje. Poinstruował gauleiterów, aby skierowano do pożaru wozy strażackie. Ponieważ z zewnątrz napływały sprzeczne rozkazy, w całym kraju zapanował chaos. O 3.30 dowódca SA w Marburgu nakazał swoim podwładnym podpalenie miejscowej synagogi. Zniszczono również te w Darmstadt, mimo zakazu wydanego przez Herberta Lusta, gruppenfiihrera SA w Mannheim. Ten sam los spotkał synagogi w Bayreuth, Bambegrgu i Reutligen.

Bez dwóch zdań to właśnie Goebbels ponosi pełną odpowiedzialność za wydarzenia tamtej nocy. Sąd Najwyższy NSDAP, na czele z Walterem Buchem, stwierdził, że Goebbels wydał "ustne polecenia", które zostały "zrozumiane przez wszystkich obecnych na uroczystości funkcjonariuszy partyjnych w ten sposób, że Partia nie powinna ujawniać się jako inicjator zajść, lecz faktycznie miała przejąć ich organizację, oraz kierować przebiegiem."

Pogrom trwał w najlepsze a władze straciły kontrolę nad wydarzeniami. Zaledwie 3 z 88 SA-Gruppen otrzymało wyraźne polecenia dotyczące organizowania wystąpień antyżydowskich. Z całej Rzeszy zaczęły napływać doniesienia: płonie 50, potem 75 synagog. Rankiem okazało się, że z dymem poszło 191 z 400 synagog w Niemczech, a w 8000 ze 100 000 żydowskich sklepów rozbito wystawy. Zginęło również 36 żydów.

Himmler o poczynaniach Goebbelsa dowiedział się dopiero, gdy zapłonęła synagoga opodal monachijskiego hotelu "Cztery pory roku". Poinstruowany przez Himmlera Heydrich przekazał dowódcom policji polecenie przywrócenia ładu i porządku, oraz zapewnienie żydom ochrony, tak samo jak ich mieniu. Fuhrer o wszystkim został poinformowany przez kierownika hotelu, gdy odpoczywał w swoim mieszkaniu przy Prinz-Regenten-Platz. Wezwał do siebie przywódcę policji, Friedricha von Ebersteina, po czym zatelefonował do Goebbelsa i wpadł w furię wykrzykując, że ten, swoimi działaniami, zadał ogromny cios w zagraniczną reputację Niemców. Nastepnie wysłał swoich adiutantów na ulicę, aby ci zapobiegli grabieżom.

Goebbels spędził resztę nocy na "telefonowaniu". O 3 w nocy również Rudolf Hess zaczął w swoim sztabie wysyłać depesze, skierowane do gauleiterów w całych Niemczech, o zatrzymaniu rozpoczętego szaleństwa. W tym czasie jednak 20 tysięcy żydów zapędzano już na cieżarówki i odwożono do obozów w Dachau, Buchenwaldzie i Oranienburgu. Rankiem na Goebbelsa czekał stos doniesień z całego kraju. Był poruszony zarówno rozmiarami pogromu, jak i reakcją zagranicznej opinii publicznej. Pojechał do Hitlera na naradę co z tym wszystkim począć. Goebbels o 10 rano wystąpił przed mikrofonami Deutschland Sender wzywając do przywrócenia ładu i porządku. Dodał, że oburzenie po zamordowaniu von Ratha jest usprawiedliwione, ale kwestię żydowską można rozwiązać jedynie dozwolonymi prawnie środkami.

Tego samego wieczoru Fuhrer przyjął w swoim gmachu 400 czołowych niemieckich dziennikarzy, po czym wygłosił do nich przemówienie. Nie wspomniał ani słowem o pogromach, a słuchający przez radio całej konferencji Goebbels postanowił udać się do Berlina. Coraz bardziej zaniepokojony rosnącym w świecie oburzeniem, następnego dnia o 14.30 zaprosił do ministerstwa 150 zagranicznych dziennikarzy. Cała konferencja prasowa przebiegała w lodowatej atmosferze a sam Goebbels, według obserwatorów, posiadał bladą, ziemistą twarz.

Z wrogim nastawieniem spotkał się również we władzach partii. Rosenberg oszacował z grubsza koszt zamieszek na dwuletnie wpływy na fundusz Pomocy Zimowej. Hess zaznaczył, że Goebbels jest jedynym odpowiedzialnym za całą aferę, oraz polecił Gestapo i aparatowi sądowemu NSDAP przeprowadzenie śledztwa w sprawie wywołania zajść i przekazanie winnych prokuraturze cywilnej. Himmler z kolei grzmiał na wieść, że Goebbels wydawał rozkazy niepodlegającej mu policji, a całą akcję nazwał efektem żądzy władzy oraz głupoty samego Goebbelsa.

Prawdziwe koszty zniszczeń znacznie przewyższały szacunkowe rachuby Rosenberga. Okazało się bowiem, że za bezmyślne akty wandalizmu odszkodowania musiały wypłacać niemieckie towarzystwa ubezpieczeniowe, ponieważ zniszczone budynki należały do Niemców, byli oni również faktycznymi właścicielami zagrabionych towarów, przekazanych żydom jedynie do sprzedaży komisowej. Oliwy do ognia dolał na koniec Goering, odgrażając się, że zamierza wpłynąć na Hitlera, aby ten zdymisjonował Goebbelsa. Nad ministrem propagandy zawisły czarne chmury….
#ciekawostki #historia #gruparatowaniapoziomu

6

Rodzina w szponach marksizmu

W gospodarce opartej na rolnictwie, miejscem pracy był dom; tu mąż i żona razem żyli i pracowali. W gospodarce przemysłowej, mężczyzna wychodził z domu, żeby pracować w fabryce, a żona zostawała w domu zajmując się dziećmi. Gospodarka oparta na rolnictwie dawała nam liczną, rozgałęzioną rodzinę, gospodarka przemysłowa - rodzinę elementarną. Ale w gospodarce postindustrialnej mąż i żona, oboje pracując w biurach, pozostawiają w domu swe dzieci bez opieki, jeśli w ogóle je posiadają. Jak pisze profesor politologii James Kurth z uniwersytetu Swarthmore: "Najwiekszym ruchem migracyjnym drugiej połowy XIX wieku była migracja mężczyzn, przemieszczających się z farm do fabryk….Zaś największym ruchem migracyjnym XX wieku była migracja kobiet z domu do biura. Ten ruch oddziela rodziców od ich dzieci, równocześnie umożliwiając żonom oddzielenie się od mężów. Rozdzielając rodzinę elementarną przyczynia się do zastąpienia rodziny elementarnym brakiem rodziny"

"możesz mieć wszystko!" słyszą współczesne kobiety - "możesz mieć dziecko i karierę". Współczesne kobiety otrzymały wszystko: niańki, korzyści płynące z otwartych granic, równą płacę za równą pracę, urlopy macierzyńskie, przedszkola, zrozumienie dla ich aspiracji ze strony rządu i przedsiębiorstwa - ten slogan nie jest zwykłym reklamowym kłamstwem. Jedyne, czego nie możesz mieć jednocześnie, to gromadka dzieci w domu i dotrzymywanie kroku w biurowym współzawodnictwie.

Przeprowadziwszy się z typowo robotniczych dzielnic do dzielnic zamieszkałych przez klasę średnią, żony muszą pracować, by dorównać sąsiadom z naprzeciwka. A więc posiadanie dzieci odsuwa się na później, czasami zupełnie z nich rezygnując. W roku 1950 88% kobiet z dziećmi poniżej 6 lat zostawało w domu, posiadając przy tym więcej, niż jedno dziecko. Dzisiaj, 64% Amerykanek mających dzieci w wieku poniżej 6 lat pracuje zawodowo.

"Jak zatrzymać ich na farmie po tym, jak widzieli Paryż?" - mówiło się o żołnierzach I Wojny Światowej, którzy wyjechali do Europy.

Jak je zaciągnąć z powrotem na przedmieścia, po tym, jak widziały Waszyngton? - można by spytać mając na myśli zdolne prawniczki, dziennikarki, specjalistki od public relation czy asystentki polityków.

W latach 30 XIX wieku, w przededniu rewolucji przemysłowej w Ameryce, Filadelski Związek Zawodowy ostrzegał swych członków przed ukrytym "żarłocznym kapitałem":

"Opierajcie się zatrudnianiu naszych kobiet całym swym umysłem i całą siłą, gdyż doprowadzi to nas do ruiny. Musimy dołożyć wszelkich starań, aby uzyskać wystarczające wynagrodzenia za naszą pracę, tak, byśmy byli w stanie zatrzymać żony, córki, i siostry naszych mężczyzn w domu….Żarłoczny kapitał zmusi każdego mężczyznę, kobietę i dziecko do harówki; ale użyjmy naszych rodzin, żeby przeciwstawić się jego zamierzeniom."

W roku 1848, gdy Karol Marks stworzył swój "Manifest komunistyczny", w wydawnictwie związkowym "Ten Hour Advocate" możemy przeczytać: "Miejmy nadzieję, że bliski jest ten dzień, gdy mężowie będą w stanie zapewnić utrzymanie swym żonom i rodzinom bez narażania żony na harówkę w przędzalni" - ta wizja amerykańskiej wolnej pracy stała w opozycji do poglądu głoszonego przez Marksa i jego patrona-współpracownika, Frederyka Engelsa, który w "Pochodzeniu rodziny, własności prywatnej i państwa" pisał:

"Pierwszym warunkiem wyzwolenia żony jest wprowadzenie całej płci żeńskiej do publicznego przemysłu a to z kolei wymaga obalenia monogamicznej rodziny jako ekonomicznej jednostki społeczeństwa"
#4konserwy #gruparatowaniapoziomu #rodzina

7

Powstrzymać zagładę

Kardynał Giacomo Biffi z Bolonii apeluje do Rzymu o ograniczenie imigracji wyłącznie do katolików, aby "ocalić tożsamość narodu", wywołując zdumienie swymi uwagami, że muzułmanie mają "odmienną kuchnię, święta i rodzinne zasady moralne". Tylko gdzie Jego Eminencja proponuje znaleźć tych katolików? Z pewnością nie w Hiszpanii, gdzie w czasach Caudillo, generała Franco, wielkie rodziny były traktowane jak świętość i otrzymywały medale i prezenty od państwa.
Przyrost naturalny w Hiszpanii jest dziś najniższy w Europie i spadł tam do 1,07 na kobietę (dane z 2000 roku), a liczba ludności zmniejszy się o 25% w przeciągu 50 lat, podczas gdy liczba Hiszpanów w wieku ponad 65 lat zwiększy się o 117%. "W przeciągu jednej generacji przeszliśmy od społeczeństwa, w którym rodziny z ośmioma czy dwunastoma dziećmi nie były niezwykłością, do społeczeństwa, gdzie bezdzietne pary są zjawiskiem powszechnym, gdzie ludzie długo i ciężko zastanawiają się nad posiadaniem drugiego dziecka" - mówi madrycki socjolog, Victor Perez Diaz.
W 1950 roku Hiszpania miała trzy razy tyle ludności co Maroko po drugiej stronie Cieśniny Gibraltarskiej. W roku 2050 populacja Maroko będzie o 50% większa. Jeśli 100 młodych Hiszpanów zdecyduje się pobrać dzisiaj, mogą spodziewam się, że będą mieć 58 dzieci, 32 wnuków ale tylko 19 prawnuków.

W 2050 roku średnia wieku we Włoszech wyniesie 54, a w Hiszpanii 55 lat - czternaście lat więcej, niż w Japonii - najstarszym dziś społeczeństwie na ziemi. "Dobrobyt nas zadławił" - zauważa dr Pierpaolo Donati, profesor uniwersytetu w Bolonii. "Komfort jest teraz jedyną rzeczą, w którą każdy wierzy. Etyka poświęcenia dla rodziny - jednej z podstawowych idei ludzkich społeczeństw, stała się pojęciem historycznym. To wręcz zdumiewające".

"Nie mam dzieci, ponieważ lubię spać. Czytam wiele i mogę potem spokojnie spać w nocy", mówi 34 letnia pracowniczka banku, Gabrielle Thanheiser, przebywająca na wakacjach w Rzymie ze swoim partnerem. "Jesteśmy parą typu DINKS" przyznaje 37 letni Andreas Gerhmann, używając popularnego skrótu (double income, no kids - podwójny dochód, bezdzietny). Na dłuższą metę samozadowolenie DINKS'ów, takich jak Gerhmann i Thanheiser może się okazać dla Niemiec bardzo złowieszcze. Niemcy ze swą starzejącą się i wymierającą ludnością, przewidują do 2050 roku liczbę dzieci o 5 milionów niższą niż w roku 2000.

Na alarm biją też w Wielkiej Brytanii. To pierwszy przypadek w historii, podaje "London Observer", gdy "znacząca, rodzima ludność - nie poprzez wojnę, głód czy zarazę, ale dobrowolnie - staje się mniejszością". "Demografowie obliczyli, że przed końcem tego stulecia Anglicy będą mniejszością w swoim rodzinnym kraju. Anglicy nie mają wystarczająco dużo dzieci, aby się reprodukować jako naród", pisze felietonista Paul Craig Roberts
https://i.pinimg.com/originals/5e/99/f5/5e99f5c9aa5beeb2dccc83d5ce660179.jpg
#4konserwy #gruparatowaniapoziomu #europa

10

"Wszelkie życie musi być okupione krwią. Tak jest od urodzenia. Powie ktoś: takie życie mi nie odpowiada! Mogę mu tylko poradzić, żeby sobie to życie odebrał, bo inaczej naraża się na przeżywanie grozy co dnia. Ale - dlaczego być takim pesymistą? Przecież w życiu jest równocześnie tyle rzeczy pięknych! Dlaczego nie skoncentruje się na tym! Siły twórcze trzymają się optymistów. Ale podstawą każdego działania jest wiara!

Nasz ratunek w dziecku. Jeśli za tę wojnę zapłacimy ćwiercią miliona poległych i stu tysiącami kalek, zwróci nam ich nadwyżka urodzeń, jaką wykazuje naród niemiecki od przejęcia władzy - powrócą do nas w zwielokrotnionej liczbie w osiedlach, które zapewnię niemieckiej krwi. Czułbym się zbrodniarzem, gdybym poświęcił krew tylko dla możliwości pustego wykorzystywania skarbów natury. Prawo do ziemi mocą odwiecznego prawa naturalnego przysługuje temu, kto ją zdobędzie, gdy stare granice nie zapewnią dostatecznej przestrzeni wzrastającemu narodowi. To, że mamy dzieci, które chcą żyć, uzasadnia nasze wszelkie roszczenia w tym zakresie."
https://ichef.bbci.co.uk/news/976/cpsprodpb/BC0E/production/_104324184_207359e2-26ac-4e1b-b47b-400e4b1623ed.jpg
#gruparatowaniapoziomu #ciekawostki #fuhrer

9

Zachodnie lewicowe media wściekają się z powodu nominowania przez Trumpa na sędziego amerykańskiego Sądu Najwyższego konserwatywnej katoliczki prze...prawy.pl

USA jest krajem demokracji kontrolowanej. Decyzje reprezentantów Amerykanów stają się prawem, o ile pozwala na to Sąd Najwyższy (taka niedemokratyczna konstrukcja jest standardem na Zachodzie — niedemokratyczna bo demokracja polega na woli ludu, a nie na woli sędziów). Sędziowie amerykańskiego Sądu Najwyższego pełnią swoją funkcję dożywotnio. Wy…
#bekazlewactwa #usa #stanyzjednoczone #prawo #gruparatowaniapoziomu

17

Najbardziej rozwiniętym rytuałem dobroczynnym w Trzeciej Rzeszy była Pomoc Zimowa. Kampanie odznaczały się godną uwagi pomysłowością. Jedną z głównych nowości był obowiązujący raz na miesiąc ,,obiad jednogarnkowy", co oznaczało, że w tym dniu menu w każdym niemieckim domu ogranicza się do jednego dania; wszystkie osiągnięte w ten sposób oszczędności miały być przeznaczone na Pomoc Zimową. Z czasem ten w gruncie rzeczy prywatny obrzęd zaczęto celebrować publicznie: w 1937 roku w pochodzie karnawałowym w Moguncji znalazło się trzydzieści kuchni polowych, z ubranymi na biało kucharzami i porządkowymi. W miejscu, w którym kończył się pochód, rozstawiono pod gołym niebem długie stoły, przy których publiczność mogła spożyć ugotowany w tych kuchniach prostu posiłek - grochówkę na wędzonce - a wszystko przy akompaniamencie wojskowej muzyki.

Jeden z rytuałów Pomocy Zimowej praktykowany był tak masowo, że stał się integralnym elementem życia codziennego; było to zbieranie darów i pieniędzy. Każdej zimy, od października do marca, sprzedawano miesięcznie nalepki, które nabywca naklejał na drzwiach wejściowych, informując tym samym sąsiadów, że stał się jednym z ofiarodawców.

Ten rodzaj kwesty uprawiali ofiarni szeregowi działacze; natomiast w zbiórkach ulicznych otoczonych większą reklamą brały niekiedy udział gwiazdy filmowe, znani sportowcy, przywódcy partyjni i państwowi.
"W tym momencie punkt zbiórki darów obsługiwany był przez jego ekscelencję ministra spraw zagranicznych von Ribbentropa. Śmiejąc się, minister wyraził zadowolenie z ofiarności, jaką okazują berlińczycy. Z tłumu posypały się pogodne żarty i przyjazne pozdrowienia; brzęczały monety w puszkach, grała orkiestra, dwaj robotnicy tańczyli, a inni akomponiowali im śpiewem. Pewien mężczyzna, któremu szczęśliwe udało się przepchnąć przez tłum, wręczył różę damie z kwestarską puszką - Magdzie Goebbels"
#gruparatowaniapoziomu #historia #ciekawostki

11

Augustin Munoz Grandes był jednym z trzech cudzoziemskich sojuszników Hitlera, odznaczonych przez Fuhrera Krzyżem Żelaznym z Liśćmi Debu z Brylantami oraz posiadał życiorys nadający się na scenariusz filmu sensacyjnego. Urodził się w Madrycie 27 stycznia 1896 roku. W 1910 dostał się do akademii piechoty w Toledo. Po jej ukończeniu w 1915 roku dzielnie walczył w Maroku. Odrzucił propozycję zostania adiutantem króla Alfonsa III, wolał życie w okopach i na polowych kwaterach, niż parady, bale, salony i gabinety sztabowe. Szaleńczo odważny, słynął z niewyparzonego języka. Sam określał się centrowym republikaninem. Gdy w 1936 roku wybuchł bunt generała Franco, był podpułkownikiem. Podejrzany o sympatię do puczystów znalazł się w republikańskim więzieniu Modelo w Madrycie. Zbiegł z więzienia podczas przewożenia do szpitala. Przeszedł do strefy powstańczej, w roku 1937 dowodził IV brygadą wojsk powstańczych w Nawarze.

Następnie brał udział w zdobywaniu Katalonii. W 1939 został mianowany przez Franco na szefa bojówek milicji falangistowskiej FET y las JONS. Podczas wojen w Maroku i Hiszpanii został dziewięciokrotnie ranny. Uwielbiał walczyć na pierwszej linii frontu, w polu nie obnosił się z medalami, gdyż jak sam tłumaczył: "nie jestem ruchomą choinką". Głosił, że po śmierci Franco, wraz z Falangą przejmie władzę w Hiszpanii. W roku 1951, jako nowy minister obrony, zaszokował na oficjalnym przyjęciu dyplomatycznym w Waszyngtonie, pojawiając się w pełnej gali orderowej, łącznie ze wspomnianym Krzyżem Żelaznym. Franco bardzo go cenił i szanował, chociaż Munoz Grandes często przysparzał mu bólu głowy na forum dyplomatycznym. W latach 1962-67 sprawował urząd wicepremiera. Zmarł w Madrycie w 1970 roku. Niestety po śmierci nie zaznał spokoju, gdyż w 2015 roku dzikie hordy bolszewickich bojówek na madryckim cmentarzu Carabanchel zniszczyli i zbezcześcili jego grób.
#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #4konserwy #ciekawostki #blekitnadywizja

5

"Komunizm to choroba". Nicolas Vallejo-Najer
Od 1939 roku, czyli od czasu wprowadzenia dyktatury wojskowej, dzieci z rodzin o poglądach republikańskich lub lewicowych były odbierane rodzicom przez frankistów i przekazywane w ręce rodzin prawicowych lub do sierocińców prowadzonych przez kler, gdzie były wychowywane zgodnie z ideologią reżimu. Szczególną metodę przyjęto w stosunku do lewicowych aktywistek. W ramach represji oskarżonym kobietom notorycznie odbierano dzieci. Ideologiczne usprawiedliwienie dla tej praktyki dostarczył Nicolas Vallejo-Najera, czołowy psychiatra dyktatury, który wsławił się między innymi artykułami dowodzącymi, że kobiety są naturalnie podrzędne wobec mężczyzn.

Był zafascynowany tradycyjnym niemieckim podejściem do roli kobiety: Kinder, Kuche, Kirche. Ten lekarz, ideolog, uknuł termin "pozytywnej eugeniki", w znacznej mierze inspirowany niemieckimi dokonaniami i nazistowską praktyką. Dowodził, że komunizm i anarchizm to nieuleczalne choroby psychiczne, przenoszone z rodziców na dzieci. Twierdził, że dzieci komunistów da się uratować, odbierając je jak najwcześniej biologicznym rodzicom i oddając na reedukację prawicowym parom.

Frankiści wprowadzili przepisy, które pozwalały "rekwirować" dzieci i po oddaniu ich do adopcji zmieniać im nazwiska. Ten zabieg miał utrudnić ich odnalezienie przez biologicznych rodziców. Socjolog Francisco Gonzalez de Tuna przypuszcza, że do końca lat 50 rozdzielono w ten sposób 30 tysięcy rodzin. W roku 1941 ukazał się dekret, pozwalający umieszczać w metrykach fałszywe dane. Od tej pory rodziny dokonujące zaboru dzieci, czyli oficjalnej adopcji, traktowani byli jako rodzice biologiczni. W procederze uczestniczyli zarówno duchowni, lekarze, jak i przedstawiciele Franco.
#gruparatowaniapoziomu #iiwojnaswiatowa #4konserwy #ciekawostki #blekitnadywizja

7

Hiszpański salut
Franco 24 kwietnia 1937 roku zadekretował, że el branzo en alto saludo nacional – prawica uniesiona do góry – jest pozdrowieniem narodowym. Pozdrowienie wyciągniętą prawicą, co było odpowiedzią na marksistowski kułak, przemianowano w Hiszpanii narodowo na saludo a la Celtiberia – powitanie celtycko-iberyjskie. Jeszcze do śmierci Franco w 1975 roku na placu Oriente wielotysięczny tłum pozdrawiał generalissimusa faszystowskim pozdrowieniem.

Na wzór faszystowskich Włoch wprowadzono we frankistowskiej Hiszpanii nowy sposób datowania. Rok 1936 był pierwszym (od wybuchu powstania), rok 1937 – drugim, itd. Stosowano go w pismach urzędowych, obwieszczeniach i korespondencji prywatnej. Gdy wojna domowa dogasała, w Burgos 27 marca 1939 podpisano deklarację solidarności Hiszpanii z państwami Osi, czyli pakt antykominternowski, który upubliczniono dopiero 6 kwietnia. Ciekawa jest forma datowania dokumentu: po włosku w 17 roku ery faszystowskiej, po japońsku w 14 roku ery Sziowa, po frankistowsku w 3 roku Zwycięstwa i Budowy Nowego Państwa.
#gruparatowaniapoziomu #iiwojnaswiatowa #historia #ciekawostki #blekitnadywizja

7