„Neutralna nauka jest niepożądana” - twierdzą klimatolodzy 🔥 🌎 🙋youtu.be

Klimatolodzy w mediach społecznościowych nieustannie promują ideę, że ich badania wymagają działania. Z jednej strony zmiana klimatu jest bardzo politycznie naładowanym tematem. Z drugiej strony naukowcy powinni zachować neutralność... no właśnie powinni.

Czy łączenie badań z aktywizmem jest kiedykolwiek w porządku?

Zdjęcie

----------------------------------------------------------

http://youtu.be/LqIqGVmtOQ8?si=PR866InQMUBdlOE6

----------------------------------------------------------

"Planeta płonie" jak to mawiają osoby zaangażowane w rabunek pieniędzy pod pretekstem klimatu.

#ciekawoski #nauka #klimat #polityka #zmianyklimatu #ekoterroryzm #aktywizm

13

a gdyby tak regularnie dodawać niewielkie ilości substancji zatrzymujących promienie Słońca do paliwa lotniczego, a tym baranom wmówić, że to smugi kondensacyjne? badania gleby i tak nie przebiją się do mediów głównego nurtu, a tych co o nich mówią zwyzywa się od foliarzy i płaskoziemców.

http://youtu.be/xirTB0WmfCI

#chemtrails #rmffm #teoriespiskowe #nauka #klimat

10

na #rmffm ostro dziś jadą. w wiadomościach o 17 mają mówić o pomyśle naukowców odnośnie rozpryskiwania czegoś w atmosferze żeby schładzać #klimat

ale przecież #chemtrails to miały być #teoriespiskowe foliowych szurów

http://matrix.fandom.com/wiki/Operation_Dark_Storm

#newage

9

Elektrownie wiatrowe spowalniaja przeplyw mas powierza. Jesli chlodniejsze powietrze z nad morza jest spowalniane przez turbiny wiatrowe to na ladzie bedzie cieplej i zanotujemy wyzsza temperature. Farmy wiatrowe powoduja zmiany klimatu i zatruwaja srodowisko. Dodatkowo psuja krajobraz i wytwarzaja halas. #wiatraki #klimat #pseudoekologia #halas #przemyslenia

15

Dla "znafcuf" klimatu, wiechów i innych szurów

Redaktor naczelny Tomasz Sommer rozmawia z prof. Piotrem Kowalczakiem, który w ostatniej rozmowie dostępnej na rumble.com przepowiedział powódź i wspominał o groźbach ekologów związanych z rzekomym wysychaniem Wisły. Nasz dzisiejszy gość specjalizuje się w hydrologii oraz jest autorem książki „Zmiany Klimatu” wydanej przez „Najwyższy Czas!” na początku roku, dostępnej w naszej niezależnej księgarni Biblioteka Wolności.

Tomasz Sommer: Co Cię skłoniło tydzień temu do powtórzenia prognozy o powodzi i jak oceniasz tę dramatyczną sytuację, która teraz ma miejsce?

Prof. Piotr Kowalczak: W każdym stuleciu zdarza się pięć lat suchych, zwanych suszami i przypada czas na trzy lata, kiedy występują bardzo porządne powodzie. Moja deklaracja, że będzie powódź, prześladowała mnie już od początku roku. Potem się coraz bardziej zagęszczała, ponieważ sądziłem, że wystąpi w okresie Wielkiej Wody Świętojańskiej, czyli w czerwcu lub lipcu. W tym roku się trochę opóźniła, nie należy się tu kierować żadną metodą naukową.

Powódź oczywiście też statystycznie musiała nastąpić, bo wiemy, jak mniej więcej w przeszłości taka sytuacja miała miejsce. Tutaj mamy powtórzenie tej samej sytuacji meteorologicznej, czyli słynnego cyklonu G, jak niektórzy żartują, czyli cyklonu genueńskiego. Zlewnia tych rzek na Dolnym Śląsku jest dosyć charakterystyczna, z tego względu powodzie są powtarzalne bardziej niż gdzie indziej. To może pojawić się w paru miejscach, bo wiadomo, że największa siła opadów zawsze wystąpi w trochę innym miejscu, ale jeśli spadnie w zlewni, to siłą rzeczy zlewa się do jednego ciągu rzek, który wodę zbiera, a gdzieniegdzie wylewa.

Koncentracja tego zjawiska występuje w punkcie, gdzie spotykają się bardzo ciepłe i bardzo wilgotne wiatry. Powiedzmy że z południowego wschodu dotrze wiatr znad Genui w kierunku Polski i natrafi na chłodne masy powietrza. Te chłodne masy powietrza występują nieraz nad Karpatami i tam powodują wielki bałagan, jak było w 2002 r., a nas, w najnowszej historii złapało w 1903 r., w 1997, 2010 i dla miłośników zmian klimatu w 1813, i dalej wstecz mogę wymieniać. To jest zjawisko wywołane sytuacją, która istniała zawsze i jesteśmy w tej chwili w stanie łatwiej ją przewidywać wraz z określaniem jej rozmiarów i skutków. Występowanie niżu genueńskiego w związku z oczekiwaniami niebezpieczeństwa, strat i zagrożenia życia, jest większym wymaganiem dla synoptyków, którzy bazują na systemie bardzo wrednym, dlatego że za jego pomocą trudno coś prognozować. Kiedy cyklon wejdzie do kraju, to zachowuje się bardzo różnie. Warunki geograficzne, różnice temperatur, lokalne ukształtowanie terenu – oto różnice powodujące problemy i transformację opadów. Opady, które występowały ostatnio, powodowały głównie powodzie w małych zlewniach, co było tragedią ostatnich dni. Teraz ta woda będzie musiała spłynąć. Będzie płynąć Odrą w kierunku morza. Podejrzewam, że w środę lub najpóźniej w czwartek rano będziemy mieli kulminację we Wrocławiu. Potem powinna już płynąć, nie dokonując żadnych sensacji i strat.

Przypomnijmy, że byłeś uczestnikiem różnych sztabów kryzysowych i komitetów przeciwpowodziowych przez 30 lat, od 1980 do 2007 roku. Uczestniczyłeś też w różnych działaniach związanych ze słynną powodzią wrocławską. Jak więc oceniasz zagrożenie Wrocławia? W tej chwili jest to najważniejsze pytanie związane z obecną sytuacją. Czy sądzisz, że może dojść do jakiegoś przelewu w mieście, czy nie?

W tej chwili stan Odry we Wrocławiu jest bardzo wysoki. Jak się ogląda filmy stamtąd, to widać, że rzeka jest wysoko podniesiona, a woda będzie spływać z góry. Nadzieja wiąże się z nowym zbiornikiem, który zaczął już przyjmować wodę, a po 1977 r. poprawiono przepływ kanałów rzeki Odry w okolicach Wrocławia. Poza tym nastąpi rozrząd wody. Część wody będzie płynęła korytem, a część będzie omijała od północy Widawę i Wrocław. O wodzie nie można powiedzieć, że coś jest na pewno, bo zagrożenie jest zawsze. Ale jest mniejsze, gdy wiemy, co możemy wykorzystać w jakiej sytuacji. Słynne miejsce we Wrocławiu, które zostaje zalewane przy każdej większej wodzie, zostało w tej chwili otamowane i najprawdopodobniej nie będzie tam żadnej większej sensacji. Teraz wypada tylko czekać.

Czyli uważasz, że generalnie wszystko wskazuje na to, że tragedii nie powinno być tym razem?

Będą zagrożenia, będą szkody, ale nie powinno być tragedii.

Strefa mediów informacyjnych jest dosłownie zawalona oskarżeniami formułowanymi przez klimatystów, takich jak Partia Zieloni, Dominika Lasota czy Jakub Wiech. Ci sami ludzie dwa tygodnie temu twierdzili, że jest za mało wody w Wiśle. Tydzień temu komentowaliśmy alarm związany z suszą na Wiśle, a okazało się, że tej suszy właściwie nie było, a ktoś zatrzymał jedynie wodę w zbiorniku i robił jakieś eksperymenty, przez co Wisła się zatrzymała. Podtopienia, które czasem przeradzają się w takie katastrofy jak obecna, w Dolinie Kłodzkiej zdarzają się nie co kilkadziesiąt, tylko co kilka lat.

Nieraz w roku się zdarzało dwa razy, więc nie ma miejsca na emocje. Teraz jest czas na zwykłe, wyrachowane działanie, na zbieranie materiałów, które pozwolą nam ocenić, jakich zmian należy dokonać w naszych aparatach przeciwpowodziowych. To pomoże nam zadziałać kolejny raz przy podobnym zjawisku. Powodzie rzadko są podobne w przebiegu.

Ale wychodzą różne rzeczy techniczne, przykładowo przerwała się tama przy zbiorniku Topoła, ale powstała kwestia tzw. samochodów do obsługi. Najlepiej się sprawdzają duże, wysoko zawieszone samochody tankowane na Diesel. Są najbardziej odporne na wilgoć i nie da się ich zalać, chyba że zostaną całkiem zatopione. Nie można oprzeć jednak całej akcji ratunkowej o samochody elektryczne. W Czechach były liczne podtopienia autostrady i było bardzo dużo rejonów bez prądu. Urządzenia działające na prąd w takich sytuacjach po prostu przestają działać i z tego też trzeba wyciągać konsekwencje.

W czasie powodzi w 1997 r. udało się opracować model pokazujący, jakie byłyby skutki zalania miasta, gdyby został zerwany wał. Wszyscy uważaliśmy, że w takim przypadku wszystko zostanie zatopione. Tymczasem spokojna matematyka udowodniła, że wcale tak nie jest. Że można wykorzystać część sprzętu stojącego na terenie miasta do ewakuacji, co daje możliwość łatwiejszego dysponowania wszystkim, łącznie z ograniczeniem działalności infrastruktury miasta, bo nie wszystko od razu trzeba wyłączać. Ten model się bardzo sprawdził. Potrzeba wyrachowanego podejścia w kierowaniu akcją. Wejście elementów emocji sprawia, że psujemy wszystko. To miało miejsce w 2019 r. na demonstracji dotyczącej budowania zbiorników retencyjnych, na terenach dziś objętych powodzią.

W których uczestniczyły obecne ministry, że się tak wyrażę. Teraz im się to wytyka, a one są w sztabach przeciwpowodziowych i zaraz będą nawoływać do budowy zbiorników retencyjnych. Zarzuca się im, że protestowały w lipcu, czyli dwa miesiące temu. Gdyby oglądały Twój program z przełomu czerwca i lipca, w którym zapowiedziałeś powódź, to może byłyby mądrzejsze. Ale myślę że nie, bo by nie uwierzyły.

Niepotrzebnie w tym jest tak dużo polityki. Jedną z przyczyn słabości w gospodarowaniu wodą są zmiany koncepcji. Poprzedni rząd kazał budować duże zapory, a obecny twierdzi, że wszystko, co mogłoby zatrzymywać prąd rzeki, może okazać się bardzo szkodliwe dla przyrody. Musimy się nauczyć, że jesteśmy razem w tym wszystkim. Powinna być jedność i o tym zapominają z jednej strony ekolodzy, a z drugiej strony miłośnicy betonu.

Dziwią mnie postawy młodych panienek i chłopaków mówiących, że są ostatnim pokoleniem. Ostatnie pokolenie nie zależy od powodzi, tylko zależy od innych rzeczy, które młodzi mężczyźni mogą zrobić z tymi panienkami – co nie ma nic wspólnego rzekami.

Unikam złośliwości, ale skoro wspomniałeś, to powiem. Widziałem na jednym transparencie osoby przyklejonej do asfaltu napis: „Jesteśmy ostatnim pokoleniem”. Ale napis na drugim był optymistyczny i brzmiał: „Co powiemy naszym dzieciom?”.

Być może jeszcze w tym tygodniu nagramy drugi program na ten temat, ale będziemy patrzeć co się dzieje, zwłaszcza jeśli chodzi o Wrocław. Wszyscy politycy z Wrocławia stają przed kamerą, aby pokazać, że będą powstrzymywać wodę. Też mam wrażenie, na podstawie lektury różnych analiz, że tym razem na poważne zalanie Wrocławia wody jest troszeczkę za mało.

Mówię to samo, ale z podkreśleniem, że woda to jest woda. Nie wiemy, jaka będzie suma spadu i jak zadziała nowy zbiornik retencyjny Wrocławia.

Rozmawialiśmy z profesorem Piotrem Kowalczakiem – człowiekiem, który przewidział powódź. Dziękuję za rozmowę.


#klimat #powodz

9

Sommer w dyskusji o klimacie: Przede wszystkim nikt mi nie płaci za moje wypowiedzix.com

Redaktor naczelny Najwyższego Czasu! Tomasz Sommer wdał się w mediach społecznościowych w ostrą dyskusję na temat globalnego ocieplenia. Publicysta przypomniał, że jego obiektywność wynika z tego, że nie jest opłacany przez nikogo z zewnątrz.

„AD 2024 ogromna masa ludzi prawicy i wiary kwestionuje antropogeniczne przyczyny globalnego ocieplenia. Argumentem za brakiem konsensusu są badania ciągle powtarzających się osób. Postanowiłem zrobić listę najczęściej pojawiających się osób i info na ich temat” – napisał na X Piotr Nikołajuk i rzeczywiście dołączył do wpisu długą listę.

Jego wpis podał dalej i skomentował redaktor naczelny Najwyższego Czasu! Tomasz Sommer .

„Sprzeciw wobec szurii klimatycznej jak widać rośnie. Klimatyści są zaniepokojeni. Ten nowy łysenkizm w końcu zostanie obalony. Oby jak najszybciej” – napisał publicysta.

Jego komentarz skrytykował użytkownik ukrywający się pod pseudonimem „Chorąży Głuś”.

„Przecież ty masz zerowe pojęcie na temat klimatu, a opowiadasz się radykalnie po jednej stronie, która to kwestionuje, dlaczego?” – zarzucił Sommerowi internauta.

http://x.com/1972tomek/status/1838111768813375500

Publicysta postanowił odpisać na ten komentarz, jednocześnie udostępniając go dalej:

„Myślę, że mam dość dużą znajomość tego tematu. A przede wszystkim nikt mi nie płaci za moje wypowiedzi. Mam więc wolność w ocenie argumentów. Po prostu nie jestem klimatycznie skorumpowany. Opinie tych, którzy z tego żyją i na tym robią karierę, są dla mnie kompletnie bezwartościowe” – stwierdził Tomasz Sommer.

http://x.com/1972tomek/status/1838131251124785350

http://nczas.info/2024/09/23/sommer-w-ostrej-dyskusji-przede-wszystkim-nikt-mi-nie-placi-za-moje-wypowiedzi/

#sommer #klimat #klimatyzm

6

Zielińska: Tamy „zubożają społeczeństwo” [VIDEO]x.com

W marcu ubiegłego roku podczas debaty zorganizowanej przez Polskę 2050 występowała obecna wiceminister klimatu Urszula Zielińska. Polityk Zielonych wypowiadała się wówczas przeciwko tamom.

W ostatnim czasie internauci przypomnieli obecnej wiceminister klimatu, że jeszcze w 2020 roku w swoich mediach społecznościowych opublikowała wpis, w którym krytykowała budowę zbiornika retencyjnego Wielowieś Klasztorna.

Zdjęcie

Teraz w sieci wypłynęło nagranie, również z 2020 roku, a dokładnie z marce, na którym Zielińska krytykuje budowę tam. Powiedziała to w trakcie debaty zorganizowanej przez Polskę 2050.

– Dzisiaj na świecie takich tam już nikt absolutnie nie radzi się nikomu budować, bo one zubożają społeczeństwo. Dlatego apeluję do państwa, żebyśmy nie mówili o tych budowlach jako o inwestycjach. To są dezinwestycje. To są sposoby na zubożenie naszego społeczeństwa – mówiła Urszula Zielińska.

Dziś raczej nikt nie ma wątpliwości, jak bardzo polityk Zielonych się myliła.

http://x.com/PatrykJaki/status/1835966955854983265

http://nczas.info/2024/09/17/zielinska-tamy-zubozaja-spoleczenstwo-video/

#klimat #powodz #lewactwo #ekologizm

16

W Rosji płonie magazyn ropy naftowej. Za atakiem stoją Ukraińcy [VIDEO]nczas.info

Ukraiński dron-kamikadze uderzył w magazyn ropy naftowej na terenie Federacji Rosyjskiej. Strażacy od dłuższego czasu walczą z pożarem.

Do ataku doszło około godz. 4 nad ranem na przedmieściach miasta Cymlańsk w obwodzie rostowskim.

„Według wstępnych danych nie było ofiar śmiertelnych ani poszkodowanych. (…). Na miejscu pracuje straż pożarna. Zaangażowanych jest 49 osób i 14 jednostek sprzętu. Informacje na temat ataku są weryfikowane” – informuje na Telegramie Wasilij Gołubiew, gubernator obwodu rostowskiego.

Zdjęcie

To już kolejny ukraiński atak w ostatnim czasie. Kijów regularnie wysyła drony, które niszczą rosyjskie magazyny z ropą naftową lub amunicją.

http://nczas.info/2024/07/13/w-rosji-plonie-magazyn-ropy-naftowej-za-atakiem-stoja-ukraincy-video/

#ukraina #rosja #wojna #drony #klimat

6

„Strefa Czystego Powietrza to WZROST ZANIECZYSZCZEŃ”nczas.info

Nie od dziś wiadomo, że lewacy to nieuki i/lub debile

Strefy 30km/h, nazywane Strefami Czystego Powietrza, paradoksalnie oznaczają wzrost zanieczyszczeń w mieście? Szokujące badania włoskich ekspertów komentują Adam Gwiazda i Tomasz Sommer.

„Strefa Czystego Powietrza to wzrost zanieczyszczeń. Mediolan chce wprowadzić strefę 30 km/h. Jednak badanie MIT wykazało, że doprowadzi to do wzrostu emisji tlenku i dwutlenku węgla (CO i CO2 ), tlenku azotu (NOx) i cząstek stałych (PM) o 2,7 pkt proc.” – pisze w swoich mediach społecznościowych mieszkający we Francji publicysta Adam Gwiazda i dołącza link do artykułu z badaniem.

„Wzrost, który oczywiście wzrósłby w godzinach szczytu, kiedy do miasta wjeżdża jednocześnie dziesiątki tysięcy samochodów” – czytamy w podanym artykule portalu ilgiornale.it.

„MIT (Massachusetts Institute of Technology) wyjaśnia, że wzrost ten wynika głównie z technologii i konstrukcji stosowanych w silnikach spalinowych, które są najbardziej rozpowszechnione w samochodach Mediolanu. Silnik tego typu został zaprojektowany tak, aby zapewniał najlepsze osiągi przy prędkościach 70–80 km/h. Dzięki zastosowaniu tak uwielbianego przez postępowych zielonych burmistrzów ograniczenia prędkości do 30 km/h amerykański uniwersytet obliczył, że nastąpi wzrost emisji dwutlenku węgla o półtora punktu procentowego w przypadku cząstek stałych, czyli drobnych cząstek, które są szczególnie szkodliwe dla zdrowia ludzkiego, istnieje ryzyko wzrostu o 2,7 punktu procentowego” – czytamy dalej.

„Strefa Czystego Powietrza brudzi powietrze. A progi w miastach niszczą kręgosłupy” – skomentował redaktor naczelny Najwyższego Czasu! Tomasz Sommer.

http://nczas.info/2024/07/09/szokujace-wyniki-badan-strefa-czystego-powietrza-to-wzrost-zanieczyszczen/

#lewactwo #ekologizm #srodowisko #klimat

17

#co2 #klimat #ocieplenieklimatu

Myślicie, że potrzeba produkcji prądu dla Ukrainy zakończy dekarbonizację i walkę o redukcję CO2 tak jak potrzeba przyjmowania przychodźców zakończyła covida?

6

Polska chce spalać polski węgiel i przesyłać energię BEZPŁATNIE Ukrainie? „Pan tak na poważnie, Panie premierze?” [VIDEO]nczas.info

TO JUŻ KURWA NIE JEST ŚMIESZNE

Pracujemy nad tym, aby móc spalać polski węgiel nie płacąc za emisję. A tak wytworzony przez polskie elektrownie prąd przesyłać istniejącym mostem energetycznym na Ukrainę, co przynajmniej w części może pomóc przetrwać zimę – powiedział w poniedziałek premier Donald Tusk.

Zdjęcie

Tusk podczas wspólnego z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim briefingu powiedział, że trwają pracę nad tym, aby by móc bezpośrednio pomóc naszemu wschodniemu sąsiadowi biorąc pod uwagę, że wszystkie ukraińskie zakłady energetyczne są zagrożenie rosyjskimi atakami rakietowymi.

„Pracujemy w tej chwili nad tym, aby móc spalać polski węgiel, którego mamy w tej chwili sporo tak, żeby nie płacić za jego spalanie, czyli za emisję, a prąd wytworzony przez polskie elektrownie z polskiego węgla za europejskie pieniądze przesłać istniejącym mostem energetycznym na Ukrainę” – powiedział.

Premier zaznaczył, że nie rozwiąże to w pełni problemu, ale „przynajmniej w części może pomóc Ukrainie przetrwać ciężką zimę”. Dodał, że będzie namawiał europejskich partnerów do „szukania kreatywnych pomysłów” by wspierać ukraińską energetykę.

Zacytowany na platformie X przez Tomasza Sommera, redaktora naczelnego nczas.info i „Najwyższego Czasu!”, poseł Grzegorz Płaczek tak opisał całą tę sytuację:

http://nczas.info/2024/07/08/polska-chce-spalac-polski-wegiel-i-przesylac-energie-bezplatnie-ukrainie-pan-tak-na-powaznie-panie-premierze-video/

#KLIMAT #ukraina #Polska #wegiel #tusk

12

O pomiarach średniej globalnej temperatury

We wszelkich dyskusjach dotyczących ocieplenia klimatu na Ziemi przewija się nieustanie pojęcie „średniej globalnej temperatury”, rozumianej zapewne jako średnia temperatura panująca na naszym globie. Celowo użyłem tutaj wyrazu „zapewne”, ponieważ nigdzie nie można znaleźć żadnej „oficjalnej” definicji rozważanego pojęcia, a zatem pozostają nam w tym wypadku jedynie bliżej nieokreślone domysły. Możemy tylko przypuszczać, że zapewne chodzi tutaj o średnią arytmetyczną temperatur wyznaczonych na obszarze całej kuli ziemskiej.

Oczywiście wartości średniej dowolnej wielkości fizycznej nie można ot tak, po prostu sobie zmierzyć, ponieważ trzeba ją dopiero wyliczyć na podstawie całej serii uprzednio wykonanych pomiarów. Oprócz zwykłej średniej arytmetycznej, w przypadku której sumujemy wyniki przeprowadzonych pomiarów, a następnie dzielimy uzyskany wynik przez ich liczbę, mogą być wyznaczane także różnego typu średnie ważone. Wówczas wyniki kolejnych pomiarów mnożymy przez tzw. współczynniki wagowe, a zatem wkład poszczególnych pomiarów do uzyskanej wartości średniej nie jest już bynajmniej taki sam, tylko zależy od wartości przypisanych im współczynników wagowych.

W związku z powyższym manipulując wartościami współczynników wagowych, możemy w dużym zakresie wpływać na wartość wyliczanej w ten sposób średniej. Pojawia się zatem niezmiernie ważne pytanie dotyczące tego, w jaki sposób wyliczana jest średnia temperatura na Ziemi, kryjąca się pod powszechnie używanym pojęciem „średniej globalnej temperatury”, ponieważ w tym wypadku przyjęta metodologia jej wyznaczania wydaje się mieć kluczowe znaczenie.

Krytyka pomiarów

W zasobach internetowych można między innymi natknąć się na zamieszony na rys. 1 wykres ukazujący, jak na przestrzeni ostatnich 140 lat zmieniała się średnia globalna temperatura. W związku z powyższym wykresem pojawia się jednak sporo wątpliwości, które dodatkowo nasuwają różnorakie pytania.

Przede wszystkim można zastanawiać się, za pomocą jakiej to niewątpliwie „wysoce zaawansowanej technologicznie” aparatury metrologicznej dokonywano pomiarów temperatury w 1880 roku – wszak półtora wieku temu o elektronice nikomu nawet się jeszcze nie śniło. Spoglądając na wykres zamieszczony na rys. 1, widać, że dokładność zamieszczonych tutaj wartości pomiarów średniej globalnej temperatury jest zapewne większa niż jedna dziesiąta stopnia Celsjusza (wystarczy porównać wysokość najmniejszych „schodków” na rozważanym wykresie).

Czy zatem w czasach, gdy na świecie nie było chyba jeszcze naszych pradziadków, istniała w ogóle możliwość wiarygodnego zmierzenia wartości temperatury powietrza z dokładnością do kilku setnych części stopnia Celsjusza? Jest to oczywiście pytanie do historyków nauki, a zwłaszcza historyków techniki. Szanowni Państwo – pomóżcie! Bo jeżeli półtora wieku temu nie było w ogóle możliwości dokonania wiarygodnych pomiarów temperatury powietrza z dokładnością na poziomie kilku setnych części stopnia Celsjusza, to jest to niezaprzeczalny dowód na to, że przestawiony na rys. 1 wykres został sfingowany, a przynajmniej jego początkowy obszar to czyste fantasmagorie!

Rys. 1. Wykres ukazujący zmiany średniej temperatury na ziemi przez ostatnie 140 lat. / Źródło: http://www.climateleadership.pl/pl/baza-wiedzy/neutralnosc-klimatyczna/srednia-globalna-temperatura-na-ziemi

Innym niezmiernie ważnym pytaniem jest, czy w roku 1880 temperatury powietrza były mierzone w jakiś regularny i systematyczny sposób? Zapewne nie – wręcz przeciwnie, można przyjąć, że z całą pewnością były one mierzone w przypadkowo wybranych miejscach i do tego w losowych momentach czasu. Zatem o żadnych danych pomiarowych, które byłyby miarodajne dla całego globu, w tym wypadku mowy być nie może.

Na marginesie warto przypomnieć, że pierwszym człowiekiem, który dotarł do bieguna północnego, był Robert Edwin Peary, a wyczynu tego dokonał w dniu 6 kwietnia 1909 roku. Z kolei na biegunie południowym po raz pierwszy w historii ludzkości stopę postawił Roald Amundsen, a miało to miejsce 14 grudnia 1911 roku. Warto także przypomnieć, że gdy 30 czerwca 1908 roku na obszarze środkowej Syberii doszło do upadku tzw. meteorytu tunguskiego, pierwsza ekspedycja zorganizowana przez radzieckiego uczonego – Leonida Kulika dotarła w ten rejon dopiero prawie 20 lat po tym wydarzeniu.

Jest zatem rzeczą oczywistą, że w 1880 roku na licznych obszarach kuli ziemskiej temperatura atmosfery nie mogła być w ogóle mierzona, a co dopiero w jakiś zorganizowany i systematyczny sposób. W związku z tym temperatury panujące na tych obszarach nie mogły być w żaden sposób wliczane do wyznaczonej wartości średniej. Zatem o jakiej średniej „globalnej” jest tutaj mowa – to są po prostu czyjeś urojenia!

A swoją drogą musielibyśmy mieć w tym wypadku do czynienia z jakimś wyjątkowo szczęśliwym zbiegiem okoliczności, polegającym na tym, że zapiski ze skrupulatnymi pomiarami temperatury powietrza dokonanymi w 1880 roku dotrwały w komplecie do naszych czasów i w związku z tym musiały przecież przetrwać liczne zawieruchy dziejowe, jak chociażby obie wojny światowe w dwudziestym wieku.

Jak zmierzyć średnią temperaturę

Gdybyśmy chcieli zmierzyć średnią temperaturę w danym miejscu na Ziemi, to sprawa wydaje się raczej stosunkowo prosta. Stawiamy tam po prostu budkę meteorologiczną, a w niej dwa metry nad powierzchnią gruntu umieszczamy czujnik temperatury. Pomiary wykonujemy regularnie, przykładowo co pięć minut, przez cały rok, więc w sumie wykonamy ich 105.120. Następnie wszystkie wyniki pomiarów sumujemy i dzielimy przez 105.120, a uzyskaną średnią arytmetyczną traktujemy jako średnią temperaturę panującą w danym miejscu na ziemi.

Natomiast aby można było wyznaczyć średnią globalną temperaturę dla naszego globu, należałoby dokonać uśrednienia nie tylko po czasie, ale także i po całej powierzchni Ziemi. W tym celu całą kulę ziemską należałoby pokryć regularną siatką czujników umieszczonych dwa metry nad jej powierzchnią. Gdyby na każdy kilometr kwadratowy powierzchni Ziemi przypadał tylko jeden taki czujnik, wówczas trzeba byłoby zainstalować ich aż 510.100.000. Po roku uzyskalibyśmy 53.621.712.000.000 wyników pomiarów (byłoby to ponad 200 TB danych zapisanych w zmiennoprzecinkowym formacie float), a po ich zsumowaniu i podzieleniu przez ich liczbę, otrzymalibyśmy wielkość, którą można byłoby uznać za średnią temperaturę dla całej Ziemi. Jednak tego rodzaju procedura z pewnością nie została nigdy przeprowadzona, ponieważ w praktyce jest ona po prostu niewykonalna.

Po pierwsze pokrycie całej powierzchni kuli ziemskiej siatką regularnie rozmieszczonych czujników temperatury jest niemożliwe, choćby z tego powodu, że ponad 70 proc. powierzchni Ziemi stanowią morza i oceany. Ponadto czujniki te należałoby umieścić również w tak niedostępnych obszarach kuli ziemskiej, jak Grenlandia, Alaska, Arktyka, Antarktyda, Himalaje, Andy itp. Taką regularną siatką czujników należałoby pokryć także cały obszar Sahary oraz innych wielkich pustyń występujących na Ziemi.

Nawet gdyby założyć, że jakimś cudem całą powierzchnię naszego globu udałoby się taką regularną siatką czujników pokryć, to i tak pojawiłby się kolejny problem. Można bowiem zastanawiać się, czy pomiary temperatury wykonane na niewielkich wysokościach nad poziomem morza są aby porównywalne z tymi wykonanymi w wysokich górach, kilka kilometrów powyżej tego poziomu, ponieważ temperatura wraz z wysokością spada zazwyczaj o około 0,6 stopnia Celsjusza na każde 100 metrów wysokości. Żeby temperatury mierzone na różnych wysokościach nad poziomem morza były wzajemnie porównywalne, należałoby je zapewne odpowiednio przeskalować do wartości, które występowałyby na poziomie morza, gdyby cała powierzchnia Ziemi była płaska i rozpościerała się właśnie na tym poziomie.

W tym celu wartości zmierzone przez poszczególne czujniki powinny zostać przemnożone przez odpowiednie współczynniki wagowe. Zatem w tym wypadku nie mamy już do czynienia ze zwykłą średnią arytmetyczną, tylko ze średnią ważoną, której wartość zależy od odpowiedniego doboru wartości rozważanych współczynników wagowych. Zatem wartość średniej globalnej temperatury zależałaby od metodologii doboru wartości rozważanych współczynników wagowych, co automatycznie otwierałoby drzwi do wszelkich możliwych na tym polu manipulacji.

Można wykazać wszystko!

Jak już wspomniano, to, co podawane jest jako średnia globalna temperatura, jest zapewne średnią arytmetyczną temperatur mierzonych w jakichś arbitralnie wybranych miejscach na Ziemi i w dodatku w przypadkowych momentach czasu. Jest oczywiste, że nie mamy tutaj do czynienia ze średnią temperaturą na Ziemi, a jedynie ze średnią arytmetyczną jakichś przypadkowych wyników pomiarowych. Dobierając arbitralnie wyniki pomiarów wchodzących w skład takiej średniej, jesteśmy w stanie wykazać dosłownie wszystko – przykładowo, że wartość tej średniej rośnie o około 0,2 stopnia Celsjusza na dekadę, co obecnie jest powszechnie głoszone.

Dodatkowo w zdecydowanej większości pomiary temperatur powietrza dokonywane są na obszarach stosunkowo łatwo dostępnych i w związku z tym gęsto zamieszkanych przez ludzi. Takie zurbanizowane obszary z licznymi ośrodkami przemysłowymi są swego rodzaju „wyspami ciepła”, gdzie istotnie w ciągu ostatnich dekad mógł nastąpić wzrost średniej wartości temperatury powietrza rzędu kilku dziesiątych stopnia Celsjusza, ale tego rodzaju obszary to przysłowiowa kropla wody w morzu w porównaniu z powierzchnią całej Ziemi.

http://nczas.info/2024/04/13/o-pomiarach-sredniej-globalnej-temperatury/

#ekologizm #klimat #klimatyzm #oszustwo

5

Zdjęcie

Więc w FOX 26 teraz się martwią o wydostanie się związków „spośród których większość jest rakotwórczych”.

#ekologizm #klimat #fotowoltaika

30

kiedy kolorowanie na fioletowo to za mało i cyferki nie wyglądają zbyt imponująco wchodzi on, cały na czerwono - indeks cieplny xD

#propaganda #klimat #globalneocieplenie a raczej #globalneocipienie

12

Zmiany klimatyczne - czy łatwo je naprawić czy chodzi tylko o tłamszenie ludzi?img-9gag-fun.9cache.com

Walka ze zmianami klimatycznymi ma nie naprawić problemu tylko odebrać ludziom wolność. Russ George przeprowadził eksperyment który spowodował bardzo szybką odbudowę plankotu i innych form życia w okolicach Alaski, co spowodowało dodatkowo pochłonięcie sporej ilości CO2 z atmosfery. Jednak rozwiązania jest zbyt tanie i zbyt szybkie żeby na nim zarobić i odbrać ludziom resztki wolności. Wideo po angielsku ale język prosty http://img-9gag-fun.9cache.com/photo/aGEWXN0_460svav1.mp4

#klimat #klimatyzm #co2 #wolnosc #globalneocipienie #globalizm

18

Przejrzeli klimatyzm. Na razie na Wyspachnczas.info

Brytyjska opozycyjna Partia Pracy wycofała się w czwartek z jednej ze sztandarowych obietnic przedwyborczych – przeznaczania 28 mld funtów rocznie na zielone inwestycje. To kolejny przypadek urealniania przez brytyjskich polityków obietnic w zakresie walki ze zmianami klimatu.

Zapowiedź przeznaczania po dojściu do władzy 28 mld funtów rocznie na zielone inwestycje znajdowała się w programie laburzystów od 2021 r. Te inwestycje miały jednocześnie pomóc w osiągnieciu przez kraj zerowej emisji netto gazów cieplarnianych i stworzyć tysiące nowych miejsc pracy w „przyszłościowych” sektorach.

Jednak w miarę jak dojście do władzy stawało się coraz bardziej realne – wybory do Izby Gmin odbędą się w tym roku, a laburzyści mają ok. 20 punktów proc. przewagi nad rządzącą Partią Konserwatywną – tym bardziej ta obietnica zaczęła im ciążyć i przestali ją eksponować.

W czwartek Partia Pracy ostatecznie ogłosiła, że zamiast 28 mld funtów rocznie na zielone inwestycje przeznaczy 23,7 mld funtów, ale przez całą pierwszą kadencję, co oznacza niespełna 5 mld funtów rocznie.

Jej lider Keir Starmer wyjaśnił ten zwrot pogarszającymi się prognozami gospodarczymi i koniecznością zachowania dyscypliny fiskalnej. Zapewnił też, że inne elementy programu dotyczące transformacji energetycznej – jak utworzenie publicznej spółki Great British Energy czy uczynienie z Wielkiej Brytanii do 2030 r. potęgi w zakresie czystej energii – pozostają aktualne. Tym niemniej różnica w planowanych wydatkach jest znacząca.

Jest to kolejny przypadek wycofywania się brytyjskich polityków z zapowiedzi w zakresie walki ze zmianami klimatu, które okazały się zbyt kosztowne lub zbyt szybkie w oczach wyborców.

We wrześniu zeszłego roku premier Rishi Sunak odsunął o pięć lat – z 2030 r. do 2035 r. – wprowadzenie zakazu sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi, wycofał się z planu obowiązkowej wymiany kotłów gazowych na pompy cieplne oraz z planu zmuszania właścicieli wynajmowanych nieruchomości do poprawy energooszczędności lokali. Jak wyjaśnił, nadal jest przywiązany do celu, jakim jest zerowa emisja netto do 2050 r., ale konieczne jest „nowe podejście, aby ochronić ciężko doświadczone brytyjskie rodziny przed niedopuszczalnymi kosztami”.

http://nczas.info/2024/02/08/przejrzeli-klimatyzm-na-razie-na-wyspach/

#klimat #ekoterror #bolszewicy #eurokolchoz

6