Nowy kontrowersyjny doradca Tuska. Jego ojciec wpłacił krocie na Platformę Obywatelskąnczas.info

Donald Tusk gromadzi wokół siebie osoby, które są dobierane z co najmniej kontrowersyjnego klucza. Kilka tygodni temu na głośno było o Kristinie Voronovskiej. Mniej więcej w tym czasie premierowi zaczął też doradzać Franciszek Bielowicki, syn znanego przedsiębiorcy. Opozycja pyta, czy na decyzję o zatrudnieniu miały wpływ hojne wpłaty ojca na rzecz partii Tuska.

Sprawę opisuje „Rzeczpospolita”. 23-letni Franciszek Bielowicki został doradcą premiera 15 lipca.

Zdjęcie

„W specjalnym kwestionariuszu wpisał, że w trzyletnim okresie poprzedzającym zatrudnienie w KPRM prowadził własną firmę Warsaw Memetica, zajmującą się marketingiem i reklamą, oraz pracował na umowie zlecenie w Platformie Obywatelskiej. Dlaczego w tak młodym wieku dostał tak prestiżową pracę? Centrum Informacyjne Rządu poinformowało, że 'ukończył on studia na dwóch wydziałach (ekonomii i filozofii) na University of Chicago, jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie’, a w środowisku PO działa od lat” – czytamy w „Rz”.

„Pan Franciszek aktywnie uczestniczył w wielu kampaniach wyborczych, w szczególności w kampanii poprzedzającej zeszłoroczne wybory parlamentarne, w tegorocznej kampanii samorządowej oraz do Parlamentu Europejskiego, a także w kampanii prezydenckiej z 2020 roku” – wyliczył gazecie CIR.

Jednak – jak zauważyła „Rz” – w Platformie Obywatelskiej nazwisko Bielowicki znane jest nie tylko z powodu Franciszka, lecz również jego ojca – Grzegorza Bielowickiego, który jest przedsiębiorcą, założycielem i partnerem zarządzającym funduszu Tar Heel Capital. Jak wskazała „Rz”, z rejestru wpłat Platformy Obywatelskiej wynika, że w ostatnich kilkunastu miesiącach trzykrotnie robił przelewy na rzecz PO, w sumie na kwotę 107,4 tys. zł. Po raz ostatni 50 tys. zł przelał na dwa miesiące przed zatrudnieniem syna w KPRM.

W rozmowie z dziennikiem Grzegorz Bielowicki zaznacza, że nie miał żadnego wpływu na zatrudnienie syna, w podobny sposób na pytania „Rz” odpowiedziało Centrum Informacyjne Rządu.

Jednak według dziennika, te zapewnienia nie przekonują opozycji. Poseł PiS Bartosz Kownacki zaznacza, że funkcja doradcy premiera może nie jest atrakcyjna finansowo, ale może wiązać z dużymi możliwościami działania i jest bardzo pożądaną pozycją w CV młodego człowieka. Kownacki przypomina, że przed laty politycy PO drwili z Edmunda Jannigera, młodego doradcy szefa MON Antoniego Macierewicza.

W przypadku Bielowickiego CIR wyjaśniło, że doradca premiera to jedynie nazwa stanowiska. „’Nie oznacza to, że jest on bezpośrednim doradcą premiera w zwyczajowym rozumieniu, to jest forma zaszeregowania w gabinecie politycznym’ – przekazało CIR. Dodano, że Bielowicki wspiera KPRM w zakresie 'komunikacji rządowej w internecie i mediach społecznościowych’. Zgodnie z niewaloryzowanym od wielu lat rządowym rozporządzeniem, na tym stanowisku można zrobić między 4,5 a 5,5 tys. zł brutto” – wskazała „Rz”.

http://nczas.info/2024/09/24/nowy-kontrowersyjny-doradca-tuska-jego-ojciec-wplacil-krocie-na-platforme-obywatelska/

#tusk #usmiechnietapolska

10

„Święty Graal dla lobby wiatrakowego”. Niebezpieczna wrzutka w projekcie Hennig-Kloski [VIDEO]youtube.com

Podczas konferencji prasowej przedstawiciele Konfederacji oświadczyli, że minister klimatu Paulina Hennig-Kloska powinna zostać zdymisjonowana. Wskazali na działalność lobby wiatrakowego oraz niebezpieczne zmiany szykowane w polskim prawie, przy bierności pseudoekologów.

Zdjęcie

http://www.youtube.com/watch?v=4TUif6OJi-o

– Lobbyści wiatrakowi, wyrzuceni drzwiami przed kilkoma miesiącami, teraz wracają oknem. Mogłoby się wydawać, że w okresie powodzi, w okresie klęski żywiołowej Ministerstwo Klimatu i Środowiska będzie zajmować się pomaganiem powodzianom, szykowaniem rozwiązań, które pozwolą uniknąć powodzi w przyszłości, albo które rozwiążą bieżące problemy. Ale niestety ministerstwo klimatu zamiast tego wykorzystuje powódź jako zasłonę dymną, pod przykrywką której może realizować swoje interesy, nawet nie swoje interesy, tylko interesy grup lobbingowych, które ewidentnie za tym ministerstwem stoją – stwierdził Michał Wawer.

– 18 września do Komitetu Stałego Rady Ministrów od pani minister klimatu Pauliny Hennig-Kloski trafił projekt ustawy. Gigantycznej ustawy, wdrażającej dyrektywy unijne, zmieniającej system nakładania opłat za prąd. I w tej gigantycznej, skomplikowanej ustawie znalazł się jeden malutki przepis, nie mający w zasadzie nic wspólnego z całą resztą treści tej ustawy. Jeden malutki przepis, który sprawia, że na terenach chronionych, na terenach Natura 2000, na terenach siedlisk zagrożonych gatunków zwierząt, budowanie wiatraków stanie się o wiele, wiele prostsze – zwrócił uwagę.

– Na czym polega ten mechanizm? Otóż do tej pory, żeby uzyskać zgodę na wybudowanie wiatraka na terenie chronionym, trzeba było udowodnić, że przemawia za tym nadrzędny interes publiczny. Czyli w każdej konkretnej sprawie producent, chcący postawić w danym miejscu wiatrak, być może też wyciąć drzewa przy okazji, musiał pójść do urzędu, pokazać, że o, tutaj ten wiatrak przyniesie interesowi publicznemu większe korzyści niż wywoła szkody poprzez naruszenie tego chronionego terytorium przyrodniczego. Siłą rzeczy było to bardzo trudne do wykazania, bo w większości takich wypadków urzędnicy odpowiedzialni za ochronę środowiska wysyłali osoby chcące stawiać wiatraki z kwitkiem – wyjaśnił.

– I co chce wprowadzić teraz minister Hennig-Kloska? Otóż chce wprowadzić automatyzm, że w każdej sytuacji, kiedy ktoś chce zbudować wiatrak czy inną instalację odnawialnego źródła energii na terytorium chronionym, na terytorium Natury 2000, na terytorium objętym ochroną zagrożonego gatunku, będzie z automatu przyjęte spełnienie kryterium nadrzędnego interesu publicznego. Czyli do ustawy zostanie wpisane, że budowa wiatraków jest zawsze nadrzędnym interesem publicznym w porównaniu do ochrony środowiska naturalnego – wskazał.

– I to jest oczywiście Święty Graal dla lobby wiatrakowego, dlatego że pozwoli budować wiatraki na masową skalę na terytoriach obecnie niezamieszkanych, czyli właśnie nieobjętych tymi regulacjami, jak daleko od domu muszą znajdować się wiatraki. Są to terytoria oczywiście najcenniejsze przyrodniczo – zaznaczył.

Wawer podkreślił, że mowa tu o „obszarach Natura 2000, które obejmują 20 proc. terytorium Polski: najcenniejszych przyrodniczo lasów, innych obszarów, gdzie żyją zagrożone gatunki zwierząt, gdzie rozwija się turystyka, gdzie jest zachowywane naturalne życie, naturalne środowisko”.

– Te miejsca zostaną wyjęte spod ochrony, jeżeli tylko ktokolwiek uzna, że w danym miejscu, o tu się opłaca wyciąć drzewa i postawić wiatrak. I pytanie brzmi, gdzie w tej sytuacji są organizacje ekologiczne? No toż organizacje ekologicznych nigdy nie widać – wskazał.

Jak mówił, ustawa jest znana opinii publicznej od trzech miesięcy i trafiła do konsultacji publicznych. Mimo to „żadna organizacja ekologiczna w tych konsultacjach publicznych nie wzięła udziału, nie zabrała głosu”.

– Teraz, kiedy minister klimatu chce wprowadzić zasadę, chcesz zbudować wiatrak, wytnij sobie drzewa na terenie chronionym, buduj wiatraki, to te organizacje ekologiczne, powiedzmy jasno: pseudoekologiczne, siedzą cicho, nie mają nic w tej sprawie do powiedzenia – skwitował.

– Szanowni Państwo, dosyć ministerstwa klimatu, które jest tak naprawdę Ministerstwem Załatwiania Interesów Lobbingowych. Dosyć organizacji ekologicznych, które nie dbają o interesy polskiej przyrody, polskiego środowiska naturalnego. Hennig-Kloska do dymisji, organizacje ekologiczne do objęcia intensywną kontrolą – podsumował Wawer.

http://nczas.info/2024/09/23/swiety-graal-dla-lobby-wiatrakowego-niebezpieczna-wrzutka-w-projekcie-hennig-kloski-video/

#klimatyzm #konfederacja #usmiechnietapolska #natura2000 #eurokolchoz #lewactwo

16

Kompromitacja rządów PO. Do dymisji! Wszyscy!nczas.info

Chciałem opisać powodziowy dramat polityczny sam, ale skorzystam z lekko zmodyfikowanego tekstu w 12 punktach, napisanego przez posła Konfederacji Bronisława Foltyna. Bo (czary?) napisał on niemal dokładnie to, co ja chciałem napisać. Z powodzią było tak:

Zdjęcie



1. W latach 2015–23 PiS ignoruje budowę zbiorników retencyjnych na ścianie zachodniej.

2. Każda inicjatywa w tej sprawie jest torpedowana przez „ekologów” i „mieszkańców”.

3. Tych finansują służby niemieckie, a ABW miało i ma to tam, gdzie PiS miało zbiorniki.

4. Sprowadzane za niemieckie pieniądze „Paprotki”, a obecnie już „ministry”, w licznych wypowiedziach mówią, że ryby są ważniejsze niż inwestycje w zbiorniki retencyjne.

5, Po zwycięstwie „uśmiechniętych” nic się nie zmienia poza tym, że „paprotki” i „ekolodzy” dostają ministerstwo klimatu.

6. Od 10 września rządzący dostają z systemu Copernicus ponad 100 alertów o nadchodzącym kataklizmie, a prof. Piotr Kowalczak sześć dni przed powodzią ostrzega, że wystąpi ona w Kotlinie Kłodzkiej.

7. Tusk 13 września kłamie, że „prognozy nie są przesadnie alarmujące”.

8. Wody Polskie (Ministerstwo Infrastruktury) nie widzą potrzeby opróżniania zbiorników.

9. 14 września dochodzi do kataklizmu.

10. 16 września Tusk ogłasza klęskę żywiołową, a „ministry-paprotki” proponują powodzianom kredyt 2,5 proc.

11. Ursula von der Leyen pozwala „uśmiechniętym” wydać na odbudowę, 5 mld euro z przelanej już na KPO kasy, którą media reklamują jako „załatwioną przez Tuska”.

12. Propagandyści rządowi wraz ze służbami blokują przepływ informacji. Szykanują internautów. Nieoficjalnie mówi się o 50 ofiarach powodzi i ponad 100 osobach zaginionych.


To jest niepełny jeszcze obraz klęski rządu Tuska. Do dymisji! Wszyscy! Bo ten kataklizm mógł być opanowany. Na budowę zbiorników retencyjnych było 14 lat. Gdyby one zaistniały i zadziałały, to powódź byłaby pod kontrolą, woda zostałaby spiętrzona, a później wypuszczona, nikt by nie zginął i żadne budowle nie zostałyby zalane.

Wystarczyło tylko przeanalizować fakty i z faktów wyciągnąć wnioski. Ale jak można coś takiego zrobić, skoro polscy decyzyjni politycy są opanowani przez przekaz niemieckiej propagandy, którą przyjmują bezkrytycznie, bo za pieniądze. Za te pieniądze są w stanie uwierzyć we wszystko: w globalne ocieplenie, w katastrofę klimatyczną, w suszę, powódź, a nawet holokaust niedźwiedzi polarnych i koralowców.

A przecież powódź to nie jedyna katastrofa, jaką w efekcie wywołują. Przecież w tym samym tygodniu, w którym uderzyła w Polskę powódź, okazało się, że cena energii dla przemysłu jest u nas dwa razy wyższa niż w Niemczech i Francji. To musi doprowadzić do deindustrializacji naszego kraju. Czy incele u władzy, którzy do tego doprowadzili, naprawdę tego nie rozumieją? Oczywiście, że rozumieją. Ale łatwiej przyjąć niemieckie/unijne pieniądze, niż zrobić coś w interesie Polski. W efekcie w kraju stojącym na węglu brunatnym, z którego można wyprodukować najtańszą energię na świecie – energia jest najdroższa na świecie. Tylko dlatego, że klasa rządząca połasiła się na niemieckie łapówki. W takiej rzeczywistości, brutalnie znegliżowanej przez powódź, żyjemy.

Po długiej i męczącej kompromitacji rządów PiS przyszła błyskawiczna, choć nie mniej męcząca kompromitacja rządów PO. I powstaje pytanie, kiedy w końcu uwolnimy się od tych okropnych ludzi, którzy za niemieckie pieniądze są gotowi zniszczyć własny kraj?

Szanowni Państwo, przypominam, że od 29 listopada do 1 grudnia odbędzie się XV. Konfederacja Prawicy Wolnościowej, po raz pierwszy trzydniowa, na którą już proszę rezerwować sobie czas. Serdecznie zapraszam też wszystkich do odnawiania prenumeraty „Najwyższego CZAS!-u” – powoli idzie jesień i najwyższy już na to czas.

http://nczas.info/2024/09/23/kompromitacja-rzadow-po-do-dymisji-wszyscy/

#sommer #tusk #po #usmiechnietapolska

17

Żakowski w TVP Info: „Tusk sięgnął po metodę putinowską.” Wpis został szybko usunięty [FOTO/VIDEO]x.com

Skrajnie lewicowy dziennikarz Jacek Żakowski na antenie TVP Info dopuścił się „zbrodni” na uśmiechniętym premierze Donaldzie Tusku. Porównał jego metody zarządzania do metod… Władimira Putina. W Internecie wrze.

Jacek Żakowski komentował w TVP Info w niedzielę o poranku temat powodzi i odpowiedzialności za wszystkie „wypaczenia i niedociągnięcia” uśmiechniętego rządu. W pewnym momencie powiedział:

„Jaki jest długofalowy skutek czegoś takiego, bo Tusk sięgnął po metodę putinowską, której się w demokracjach nie stosuje. Nie ma tak, że jak jest powódź w USA to prezydent siedzi i ruga urzędników publicznie i to jest transmitowane. Tak nie ma w Niemczech, Wielkiej Brytanii, we Francji – nigdzie. To jest typowy, autorytarny model zarządzania” – stwierdził Żakowski.

Jakiś mało doświadczony politycznie administrator profilu TVP Info na portalu X zamieścił wypowiedź Żakowskiego razem z filmem. Najwyraźniej „oficer polityczny” w TVP szybko się zorientował jakaż to „zbrodnia” się stała i wpis został szybko usunięty.

http://x.com/michal_baranski/status/1837785352456519847

http://x.com/Rybitzky/status/1837804221019627905

http://nczas.info/2024/09/22/zakowski-w-tvp-info-tusk-siegnal-po-metode-putinowska-wpis-zostal-szybko-usuniety-foto-video/

#usmiechnietapolska #tusk

15

Państwo Polskie ma 1058 lat (z przerwami), ale to, że istnieje po dziś dzień, nie byłoby takie oczywiste bez Owsiaka 🤡

http://video.twimg.com/amplify_video/1836434016221667328/vid/avc1/1080x1920/YGhmCEOP2veMoB4z.mp4?tag=16

#owsiak #powodz #usmiechnietapolska

9

To jest hit! TAK państwo chce „pomóc” przedsiębiorcom z terenów objętych powodziąx.com

Minister finansów Andrzej Domański ogłosił za pośrednictwem mediów społecznościowych nowy program pomocowy dla przedsiębiorców, którzy ucierpieli z powodu powodzi.

Jak państwo może pomóc przedsiębiorcom, których dotknęła powódź? Tworząc dla nich ulgi podatkowe? Zwalniając ich, przynajmniej czasowo, z opłacania różnej maści składek?

Otóż nie. Polskie państwo chce pomóc polskim biznesmenom, pilnując, by pomimo tragedii, która ich dotknęła, dalej byli w stanie odprowadzać podatki.

„Ruszyliśmy z projektem wsparcia zakupu kas fiskalnych przez przedsiębiorców, którzy przez powódź stracili możliwość prowadzenia biznesu. Wsparcie wyniesie do 2000 zł” – poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych minister finansów Andrzej Domański.

Internauci nie pozostawiają na nim suchej nitki. Pod wpisem można przeczytać:

„Super robota! Wsparcie przedsiębiorców, aby móc ich dalej okradać z owoców ich pracy. Kapitan państwo w formie!”; „To konto satyryczne, prawda?”; „Sklep splądrowany, maszyny zalane, samochody szlag trafił, ale przedsiębiorcy na pewno mają teraz w głowie jak by tu na szybkości zorganizować kasę fiskalną. Brawo za refleks”; „Jak Pan widzi tragedię powodzian, to pierwsza rzeczą o jakiej Pan myśli, to żeby ich móc jak najszybciej opodatkować?”.

http://x.com/Domanski_Andrz/status/1837151273516151042

http://nczas.info/2024/09/21/to-jest-hit-tak-panstwo-chce-pomoc-przedsiebiorcom-z-terenow-objetych-powodzia/

#powodz #usmiechnietapolska

15

Aborcja i zła rodzina. Agresywna ofensywa rządu Tuskanczas.info

Nowe urządzenia do zabijania dzieci w łonach matek, nowe szkolenia dla aborterów i przepisy surowo traktujące kliniki odmawiające przeprowadzania aborcji – to tylko niektóre z narzędzi wprowadzanych agresywnie przez rząd Donalda Tuska w wielkiej ofensywie przeciwko tradycyjnej rodzinie.

– „Dziękujemy Wam, Dziewczyny, za zestawy, do tej pory nie były dostępne w Polsce” – tak na swoim profilu w mediach społecznościowych napisała Gizela Jagielska – wicedyrektor Szpitala w Oleśnicy. W ten sposób podziękowała aborcyjnym aktywistkom za dostarczenie do szpitala tzw. „maszyn ssących” służących do przerywania ciąży. To urządzenia jak z horroru, służące do wykonywania brutalnych aborcji tzw. „metodą próżniową”. Polega ona na wysysaniu dzieci z łona matek i rozrywaniu ich na strzępy. Wcześniej tego „sprzętu” nie było na polskim rynku, szpital w Oleśnicy jest pierwszą placówką na terenie kraju, w którym będzie można zabijać nienarodzone dzieci tą nowoczesną, wyjątkowo brutalną metodą.

Jak z horroru

Opisy aborcji wykonywanych za pomocą maszyn ssących budzą przerażenie. Użycie tej metody opisuje dr Anthony Levatino, były lekarz – aborcjonista, który nawrócił się i dołączył do grup walczących o życie.

„Aborter używa metalowych prętów o różnej grubości, zwanych rozszerzaczami. Wprowadza je do szyjki macicy, zyskując w ten sposób dostęp do dziecka. Maluszek ma już palce u rąk i nóg, a jego serce bije, choć kości są wciąż słabe i kruche. Aborter bierze cewnik ssący i wsuwa go przez szyjkę macicy. Następnie włączana jest maszyna ssąca z mocą 10–20 razy większą niż domowy odkurzacz. Dziecko jest gwałtownie rozrywane na strzępy przez siłę ssania i wciskane razem z łożyskiem do maszyny ssącej”.

Na stronie internetowej Fundacji Pro-Prawo do życia znalazłem relację byłej położnej, która asystowała przy próżniowych aborcjach. „Kiedy doktor włączył maszynę ssącą, usłyszałam przerażające dźwięki… siorbanie, przełykanie… wysoki ton… wyglądało to tak, jakby wąż odkurzacza zadławił się czymś! To było okropne i przerażające. Znacznie gorszą częścią mojej pracy było opróżnianie maszyny ssącej każdego „dnia zabiegów”, i to nie tylko raz. Szczątki dzieci garściami wpadały do muszli klozetowej, chlapiąc dookoła na całą ubikację i podłogę. Nie cierpiałam wycierania krwi ze ścian, podłogi, spłuczki i sedesu”.

Opieka około aborcyjna

Dotychczas w szpitalu w Oleśnicy nienarodzone dzieci zabijano za pomocą wykonywania zastrzyków z trucizny prosto w serce. Teraz arsenał śmierci powiększy się o kolejne metody. Równolegle liczba aborcji w innych szpitalach w Polsce także szybko rośnie, a personel oleśnickiego szpitala szkoli innych „lekarzy” w abortowaniu dzieci. Aborcja okazuje się być wielkim biznesem – rynek pigułek poronnych wart jest na całym świecie kilkadziesiąt milionów dolarów. Częścią tego rynku są dochody ze sprzedaży urządzeń do przeprowadzania zabiegów aborcyjnych. – „Cieszymy się, że szpital w Oleśnicy wspólnie z nami wytycza standardy w dobrej opiece około aborcyjnej” – napisała na swojej stronie internetowej feministyczna organizacja, która dostarczyła szpitalowi „pompy ssące”. To szokujące, bowiem dotychczas w powszechnym użyciu funkcjonowało określenie „opieka okołoporodowa”. Co jednak może oznaczać to nowe sformułowanie? Częściową odpowiedź na to pytanie daje strona internetowa szpitala w Oleśnicy. Można tam znaleźć informację, że już wkrótce na terenie placówki zaczną się kursy doszkalające dla lekarzy ginekologów chcących prowadzić zabiegi aborcyjne. Czytamy: „We wrześniu planujemy pierwszy kurs z zakresu opieki aborcyjnej. Dziś rozpoczęliśmy zapisy, miejsc nie było już po 4 godzinach, co świadczy o ogromnym zapotrzebowaniu na taką wiedzę”. Nie jest to przypadek, że takie kursy organizuje właśnie szpital w Oleśnicy – dziś największe centrum aborcyjne w Polsce (przyjeżdżają tam kobiety z całego kraju). Celem tych kursów jest przeszkolenie ginekologów z innych miast i województw, tak aby wiedzieli, jak mordować dzieci i zaczęli zabijanie w swoich placówkach. Chodzi o to, aby aborcja stała się powszechną praktyką we wszystkich szpitalach na terenie całej Polski. Już teraz liczba aborcji bardzo szybko rośnie w wielu placówkach, na co wskazują niepokojące statystyki.

Zabijaj lub bankrutuj

Jest to oczywiście element szerszej antyrodzinnej polityki rządu Donalda Tuska. Krokiem do jej realizacji stały się nowe wytyczne Ministerstwa Zdrowia. Były przygotowywane jeszcze w czasach poprzedniego rządu (gdy szefem resortu był Adam Niedzielski). Nowe wytyczne zakładają, że każdy szpital musi mieć w swojej ofercie zabiegi aborcyjne. Te zaś, które takich zabiegów nie świadczą, muszą liczyć się z tym, że nie podpiszą kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Dotyczy to – co ciekawe – również placówek prywatnych. To zaś oznacza bankructwo dla szpitali, które nie chcą świadczyć aborcji. – „Na koniec sierpnia, tak się umówiłam z premierem, ogłaszamy wytyczne ministra zdrowia dotyczące terminacji ciąży. Wytyczne to nie prawo, ale one determinują zachowania podmiotów leczniczych, które mają kontrakt z NFZ-em” – powiedziała w rozmowie z TOK FM minister zdrowia Izabela Leszczyna. Trzeba powiedzieć uczciwie, że jest to pierwszy w historii Polski przypadek tak agresywnego łamania sumień lekarskich.

Zła rodzina

Agresywna ofensywa aborcyjna to jeden z wielu elementów programowo antyrodzinnej polityki rządu Donalda Tuska. Niedawno w życie weszła nowelizacja kodeksu karnego rozszerzająca definicję gwałtu. Z nowej definicji wynika, iż gwałtem jest czynność dokonana bez „uprzednio wyrażonej zgody”. Taki zapis stworzył monstrualne pole do nadużyć. Od teraz kobieta będzie mogła oskarżyć mężczyznę o gwałt i to on będzie musiał udowodnić, że do zbliżenia doszło przy „uprzednio wyrażonej zgodzie”, co będzie trudne i w praktyce doprowadzi do wielu absurdalnych wyroków wydawanych przez politycznie poprawne sędziny orzekające w polskich sądach. Skutkiem długofalowym będzie rewolucja w stosunkach rodzinnych. Nowy przepis skutecznie zniechęci tysiące mężczyzn do zawierania związków małżeńskich, w ogóle do wiązania się z kobietami, bo będzie to oznaczało ryzyko ruiny finansowej. Taka sytuacja wprost przełoży się na spadek dzietności. Bez związków seksualnych i aktów płciowych nie będzie dzieci, zatem sytuacja demograficzna Polski – i tak już dziś bardzo zła – jeszcze się pogorszy.

Nie miej dzieci

Pod koniec sierpnia rozpoczęła się intensywna kampania społeczna promująca bezdzietność. W jej spotach występują kobiety, które chwalą się, że… „nie mają dzieci, bo nigdy nie chciały”. „Cześć, mam na imię Monika i jestem szczęśliwą, bezdzietną rozwódką”. Inna bohaterka, 24-letnia mężatka z dwuletnim (sic!) stażem małżeńskim, również deklaruje brak chęci posiadania dzieci. Najstarsza – Beata – chwali się możliwościami życiowymi, z których najwyraźniej nie mogłaby korzystać, gdyby miała dzieci. Tuż po rozpoczęciu tej kampanii, lewicowi aktywiści uknuli nową nazwę – to „osoby niedzietne”. Współorganizatorem kampanii jest fundacja Sexed należąca do modelki Anji Rubik (oszalałej lewaczki). Na jej stronie internetowej czytamy, że: „O niedzietności powinniśmy rozmawiać w szkole. Tak jak o rodzicielstwie”. Skrajnie lewacka organizacja Anji Rubik od lat instruuje młodzież w zakresie seksu analnego, masturbacji, ideologii LGBT. Na stronie fundacji możemy przeczytać również o takich pomysłach, jak np. „aktywizm na rzecz swobodnego krwawienia menstruacyjnego”, czyli bez użycia środków higienicznych (można się przyłączyć, by solidaryzować się z „ubóstwem menstruacyjnym”).

Nie dla dzieci

Kilka tygodni temu pisałem na łamach „NCz!” o szokującej akcji adults only. Polega ona na wprowadzaniu przez hotele i restauracje zakazu wstępu dla dzieci poniżej lat 12. Właściciele placówek, którzy wzięli udział w akcji tłumaczą to komfortem dorosłych klientów, którzy nie chcą prowadzić rozmów biznesowych lub wypoczywać w towarzystwie biegających i hałasujących dzieci. Ta akcja – chamska, agresywna i dyskryminująca najmłodszych – dziwnym trafem nie została zauważona przez Rzecznika Praw Dziecka, tak przecież ponoć wyczulonego na wszelką krzywdę dzieci. Także ten fakt pokazuje, że rząd Donalda Tuska wydał walkę tradycyjnej rodzinie i prowadzi ją z determinacją do ostatecznego zwycięstwa.

http://nczas.info/2024/09/20/aborcja-i-zla-rodzina-agresywna-ofensywa-rzadu-tuska/

#lewactwo #tusk #aborcja #dzieci #usmiechnietapolska

9

Wildstein: Każdy kolejny dzień pokazuje, że Hołownia jest nikimnczas.info

Publicysta Dawid Wildstein w bardzo ostrych słowach skomentował aktywność marszałka Sejmu Szymona Hołowni w czasie kryzysu powodziowego.

„A zauważyliście, kto jest największym nieobecnym tego kryzysu? A jak już się pojawią, to w roli klauna..” – napisał w swoich mediach społecznościowych Wildstein.

O kogo chodzi publicyście? Jak dalej wyjaśnia, we wpisie mowa jest o marszałku Sejmu Szymonie Hołowni.

Zdjęcie

„Tak, mowa tu o, jeszcze do niedawna, największej nadziei Polski, gigaChadzie i sigmie Hołowni, sprowadzonego dziś do roli nędznego potakiwacza Tuska, której największym wkładem w walkę z powodzią okazuje się pytanie dziennikarzy, ile oni pobudowali zbiorników retencyjnych…” – pisze Wildstein.

„Typ, który jedyne co dziś robi, to biega za ważniakami z PO, licząc, że może się złapie w kadrze, albo powtarza na wizji to, co mu wcześniej napisali koledzy z PO” – stwierdza dalej publicysta.

Dalej jest tylko ostrzej. Wildstein stwierdza, że „każdy kolejny dzień pokazuje, że Holownia jest nikim, że nic nie znaczy, że jego jedyną rola jest ta, którą da mu Tusk”.

„Że nic nie potrafi i chyba też nic nie chce poza tymi ochłapami, jakie da mu, od czasu do czasu, Uśmiechnięty Premier. Niebywała jest ta degeneracja, zważywszy, że był czas, kiedy on naprawdę mógł coś znaczyć, coś zmienić…” – czytamy.

W dalszej części Wildstein wspomina także koalicjanta Hołowni – wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza.

„No ale on i Kosiniak woleli zostać lokajami Tuska, który zrobił z nimi co chciał. Zeszmacił, umoczył ich w najbardziej bezprawne ze swoich działań a teraz ma ich gdzieś” – uważa dziennikarz.

„I zapewniam was, że jeśli Tusk uzna za stosowne wyciągnąć jakieś konsekwencje za tę patologię i blamaż państwa w sprawie powodzi, to polecą ludzie Kosiniaka i Hołowni. A ci się będą cieszyć. Niesamowite, jaki to jest typ ludzi…” – przewiduje Wildstein.

http://nczas.info/2024/09/20/wildstein-kazdy-kolejny-dzien-pokazuje-ze-holownia-jest-nikim/

#tusk #holownia #usmiechnietapolska

17

Polacy zostawieni na pastwę wielkiej wody. Łamią prawo, by ratować swój dobytek. „To, co powiem, jest przerażające”nczas.info

Mieszkańcy województwa lubuskiego postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, by ratować swój dobytek. Mimo grożących im za to mandatów, koszą wały przeciwpowodziowe, które – jak mówią – były zaniedbane przez Wody Polskie.

– Wiem, że to, co powiem, jest przerażające, ale w tym roku Wody Polskie ani razu nie kosiły wałów. Nie mogły więc dokonać porządnego ich przeglądu. To pokazuje, że ta instytucja jest fikcją. Nasze bezpieczeństwo też jest fikcyjne – powiedział „Gazecie Wyborczej” pan Andrzej, mieszkaniec gminy Bojadła w powiecie zielonogórskim.

Wały przeciwpowodziowe nad Odrą pamiętają jeszcze czasy niemieckie. Po powodziach w 1997 i 2010 roku zostały mocno nadwyrężone. Żerują tam bobry, które w wałach robią nory. Te miejsca muszą być uszczelnione workami z piaskiem – w przeciwnym razie woda może rozsadzić wały.

Mieszkańcy załamują ręce nad biernością organów odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. Pan Andrzej usiłował dodzwonić się do zlewni w Zielonej Górze, aby odszukać właściwego urzędnika. – Gdy w końcu udało mi się do niego dodzwonić, usłyszałem, że wiedzą, że powinni kosić, ale nie zdążą już tego zrobić. Spławił mnie. To skandaliczne – wskazał.

Mieszkańcy podkreślają, że w tym roku wały w ogóle nie były koszone, a w poprzednim – tylko raz. Gdy dopominali się o pomoc, zostali wyśmiani i usłyszeli od Wód Polskich, by „nie siali paniki”.

We wtorek 15 osób, wyposażonych w kosy, wyszło na wały i na własną rękę usuwało chaszcze. Skosili zarośla na pięciokilometrowym odcinku.

Przebywanie na wałach, ze względu na zagrożenie powodziowe, jest jednak nielegalne. Mieszkańcy de facto zmuszeni są więc łamać prawo, by ratować swój dobytek. „Albo stracą dorobek życia, albo dostaną mandat. Wybierają to drugie” – podsumowuje „Wyborcza”.

Pozostawieni sami sobie byli także mieszkańcy zalanego Kłodzka. W rozmowie z WP Sportowe Fakty pilot rajdowy Michał Majewski ujawnił, jak to wyglądało. We wtorek podczas spotkania z Donaldem Tuskiem w mieście wygarnął mu, co i jak.

– Wobec żywiołu zostaliśmy zupełnie sami, miałem wrażenie, że o nas zapomniano. Tak naprawdę do soboty nie było w naszym mieście żadnego alarmu, ani pomocy ze strony samorządu czy służb. Ludzie sami organizowali pomoc sąsiedzką, rozkładając worki z piaskiem, czy organizując wsparcie dla starszych ludzi. Nikt nie informował nas o zagrożeniu, korzystaliśmy jedynie z ogólnodostępnych prognoz pogody. Nie mogliśmy spodziewać się, że będzie aż tak źle. To wszystko powiedziałem na spotkaniu z premierem Tuskiem – wskazał.

http://nczas.info/2024/09/19/polacy-zostawieni-na-pastwe-wielkiej-wody-lamia-prawo-by-ratowac-swoj-dobytek-to-co-powiem-jest-przerazajace/

#usmiechnietapolska #powodz

13

Tylko Czechy wnioskowały o Europejski Mechanizm Ochrony Ludności. Polska nie!euractiv.pl

Komisarz UE ds. zarządzania kryzysowego mógł już uruchomić dla Czech Mechanizm Ochrony Ludności ws. powodzi bo Czeski premier Petr Fiala złożył wniosek. Rząd Donalda Tuska tego nie zrobił! KE wszytko skoordynuje i przygotuje, a także zapewni fundusze, które pokryją 3/4 kosztów dopiero po wniosku!

http://www.euractiv.pl/section/instytucje-ue/news/czechy-jako-pierwsze-uruchomily-z-powodu-powodzi-europejski-mechanizm-ochrony-ludnosci/

#tusk #powodz #uniaeuropejska #polska #bekazdebili #bekazfajnopolakow #bekazlewactwa #bekazpo #usmiechnietapolska

11

Mieszkaniec Głuchołaz ujawnia. To stało się po wyjeździe Tuska z miasta [VIDEO]x.com

Pan Tusk przyjechał, porobili sobie wspólne zdjęcia. Pan Tusk wyjechał, wszystkie służby zniknęły – mówi mieszkaniec Głuchołaz, czyli miasta, które dotkliwie ucierpiało przez powódź.

Dramatyczne świadectwo mieszkańca Głuchołaz rzuca nowe światło na kontrowersje związane z działaniami służb ratunkowych podczas powodzi. Według relacji jednego z mieszkańców, który aktywnie uczestniczył w akcji przeciwpowodziowej i budowie wałów, przed przyjazdem premiera Donalda Tuska do Głuchołaz można było zaobserwować niezwykłą mobilizację służb.

Zdjęcie

– Owszem, była cała ulica straży, wszystkie służby, bo miał przyjechać Pan Tusk – relacjonuje świadek.

– Pan Tusk przyjechał, porobili sobie wspólne zdjęcia. Pan Tusk wyjechał, wszystkie służby zniknęły. Potem przyszedł jeden policjant do nas na wały i powiedział: Ludzie, co wy tu robicie? Uciekajcie! Bo zaraz będzie katastrofa – mówi dalej.

Ta nagła obecność wszystkich służb sugeruje, że priorytetem mogło być stworzenie odpowiedniego wizerunku dla mediów, a nie faktyczna pomoc mieszkańcom. Wizyta wysokiego rangą polityka mogła mieć charakter bardziej PR-owy niż praktyczny w kontekście zarządzania kryzysowego.

http://x.com/alojjola/status/1836028894824034743

http://nczas.info/2024/09/18/mieszkaniec-glucholaz-ujawnia-to-stalo-sie-po-wyjezdzie-tuska-z-miasta-video/

#usmiechnietapolska #tusk

29



Zdjęcie

Ten wielki nos to na pewno przypadek. Wygrał na loterii genowej

Zdjęcie

#polityka #demokracjawalczaca #usmiechnietapolska

12