Mydlenia oczu ciąg dalszy

Jest zgoda Ukrainy na poszukiwania ofiar Rzezi Wołyńskiej

Michał Dworczyk poinformował w Radiu Wnet, że Ukraina wyraziła pierwszą zgodę na poszukiwania ofiar Rzezi Wołyńskiej

– Przez ponad osiem lat był zakaz prowadzenia poszukiwań, ekshumacji i pochówków. Dzisiaj ten zakaz został odblokowany, poszukiwania trwają. (…) Jest pierwsza zgoda na poszukiwania, jest złożonych szereg innych wniosków. Wierzę, że wkrótce zaczniemy ekshumować odnajdowane ofiary nacjonalistów ukraińskich. To jest temat, którego na pewno nie pozostawimy – stwierdził polityk.

Zapytany o pomoc ze strony władz Ukrainy, Dworczyk odparł, że „gdyby nie decyzje rządu ukraińskiego, nie zostałaby wydana – pierwszy raz od ośmiu lat – zgoda na poszukiwania ofiar”.

– Poszukiwanych jest około 100 ofiar, które zostały zabite przez ukraińskich nacjonalistów – powiedział polityk zapytany o skalę poszukiwań.

#ukraina #upa #polska #pis #wybory

http://nczas.com/2023/09/09/jest-zgoda-ukrainy-na-poszukiwania-ofiar-rzezi-wolynskiej/

12

Nie dla hasła „Sława Ukrainie”!wolnemedia.net

#ukraina #upa #ludobojstwo #chorwacja

Podczas wystąpienia w Zagrzebiu prezydent Chorwacji Milanović skomentował w rozmowie z dziennikarzami użycie hasła Ustaszów „Za dom spremni!” („Za ojczyznę – gotowi!”) przez siły prawicowe, co jest oficjalnie zakazane w Chorwacji. „Nie ma różnicy między »Za dom spremni!« a »Sława Ukrajini!« (»Chwała Ukrainie!«). To zawołanie najbardziej radykalnych szowinistów na zachodzie Ukrainy, którzy kolaborowali z nazistami i wymordowali tysiące Żydów i Polaków. Nie chcę tego słyszeć w Chorwacji” – powiedział. „Nie interesuje mnie, że niektórzy przywódcy są od tego »uzależnieni«. Niech wymyślą inne powitanie” – oświadczył chorwacki prezydent, nawiązując prawdopodobnie do postawy prezydent Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który ma w zwyczaju kończyć swoje publiczne wystąpienia słowami: „Sława Ukrajini!”.

„Podczas rozpadu Jugosławii i konfliktu między Serbami i Chorwatami w niepodległej Chorwacji kult ustaszy zaczął się odradzać. Ulice, place zaczęto nazywać na ich cześć, otwarto muzea. Trwało to około półtorej dekady, ale potem punkt widzenia zaczął się zmieniać w oficjalnych kręgach w Chorwacji. Prezydent Stjepan Mesić powiedział: »Jakakolwiek rehabilitacja idei ustaszy i faszyzmu nie może i nie powinna być możliwa! Nie można rehabilitować tych, którzy zabijali niewinnych ludzi«. W rezultacie symbole ustaszy, w tym okrzyk »Gotowi do domu!«, zostały zakazane.

http://wolnemedia.net/nie-dla-hasla-slawa-ukrainie/

26

Kapłan katolicki w sprawie Wołynia: O pamięć wołają ofiarynacjonalista.pl

Gdy dotknięci ukroszajbą, wzorem dawnych członków PZPR, próbują przemilczeć temat nierozliczonych zbrodni na Polakach, trzeba docenić głosy odważnych ludzi, którzy nie akceptują wybiórczej pamięci i zakłamywania prawdy. Ksiądz Rafał Trytek napisał:

W tym roku przypada osiemdziesiąta rocznica genocydu, dokonanego na narodzie polskim na Kresach południowo-wschodnich przez szowinistów z Ukraińskiej Powstańczej Armii. To ludobójstwo jest zamiatane regularnie „pod dywan” przez dużą część klasy politycznej w Polsce. Tym bardziej ciąży na nas obowiązek pamięci o zbrodniach dokonanych przez bandytów z UPA na niemal bezbronnej ludności polskiej, ormiańskiej, czeskiej, a także tej części ukraińskiej która nie przyłączyła się do rzezi sąsiadów. Pamiętajmy, że znakomita większość ofiar była katolikami – głównie łacińskiego obrządku. Wraz z polskimi wsiami palono i niszczono rzymskokatolickie kościoły i mordowano katolickich księży. Módlmy się również za dusze pomordowanych którzy często nie są osobno w modłach wspominani, bo nie mają już bliskich, którzy by o nich pamiętali, a ich kości rozrzucone są po polach i lasach.

Requiescant in pace,

ks. Rafał Trytek

W czasach powszechnego fałszu mówienie prawdy jest aktem rewolucyjnym. Podpisujemy się pod apelem katolickiego kapłana. Przy okazji trzeba przypomnieć, że bestialskie mordy na naszych rodakach dokonywane przez ukraińskich szowinistów nie zakończyły się w 1943 roku, lecz trwały jeszcze w kolejnych latach. Nie rozpoczęły się także w 1943 roku, lecz już w 1939 roku.

http://www.nacjonalista.pl/2023/03/25/kaplan-katolicki-w-sprawie-wolynia-o-pamiec-wolaja-ofiary/

#ukroszajba #upa #banderowcy #wolyn #polska

21

STEPAN BANDERA tajemnice Biografii - OUN, UPA i CIAyoutu.be

#bandera #oun #upa #cia #anglosasi #ukraina

W materiale omawiane są zagadkowe zjawiska w biografii Bandery oraz jego związki z różnymi agenturami.

Kto tak naprawdę inspirował ukraiński ruch nacjonalistyczny?

Czy banderowcy działali na rzecz Ukrainy czy realizowali inne interesy?

http://youtu.be/G92RxSDC-hA

16

Polacy i Ukraińcy upamiętnili 79. rocznicę zagłady Huty Pieniackiejkresy24.pl

W miejscu dawnej Huty Pieniackiej niedaleko Brodów w obwodzie lwowskim w ostatnią niedzielę lutego uczczono pamięć ofiar masakry na polskiej ludności cywilnej tej wsi. W tym roku mija 79 lat od tamtych tragicznych wydarzeń.

W uroczystości udział wzięli przedstawiciele konsulatu RP we Lwowie, państwowej i rejonowej władzy Ukrainy, duchowieństwo, przedstawiciele polskich organizacji we Lwowie. Po wspólnej modlitwie zostały złożone kwiaty i zapalone znicze pod pomnikiem z nazwiskami pomordowanych. Ze względu na barbarzyńską napaść Rosji na Ukrainę w tym roku uroczystości były skromniejsze niż w latach poprzednich. Nie mogli być obecni przedstawiciele Stowarzyszenia Huta Pieniacka jak również inni goście z Polski.

28 lutego 1944 roku dokonano akcji pacyfikacyjnej przeciwko polskiej ludności cywilnej w Hucie Pieniackiej, w której wyniku śmierć poniosło około 850 osób. Zbrodni dokonali, według Instytutu Pamięci Narodowej, ukraińscy policjanci z batalionu 4 Pułku Policji SS pod niemieckim dowództwem wraz z oddziałem Ukraińskiej Powstańczej Armii. Opisy zbrodni zachowały się dzięki zeznaniom nielicznych ocalałych świadków.

http://kresy24.pl/polacy-i-ukraincy-upamietnili-79-rocznice-zaglady-huty-pieniackiej/

#polska #ukraina #historia #upa #wolyn

11

O tym jak ukraińska pisarka Oksana Zabużko prowadzi banderowską propagandę historycznąeasyupload.io

Ostatnio w Warszawie gorąca zwolenniczka banderyzmu Oksana Zabużko miała ponownie prelekcję. Na szczęście nasza młodzież się postawiła i udało się chociaż zaprotestować przeciw głoszonym jej wartościom. W związku z tym postanowiłem przeczytać jej jedną ze słynniejszych książek pod tytułem *„Muzeum porzuconych sekretów”*. Niesiony opiniami na temat autorki, nie chciałem opierać swojej wiedzy wyłącznie na już istniejących opracowaniach, a samemu zweryfikować pewne informacje. Podobno owa pozycja była wielokrotnie doceniana w społeczności międzynarodowej, lecz u nas mądrzy zauważyli, że jest to antypolska twórczość. Po zagłębieniu się w nią, okazało się, że jest to kłamstwo, gdyż... jest ona skrajnie antypolska, a jej przesłanie za pomocą ukraińskiego nacjonalizmu wybiela karty historii, a wręcz robi z nich męczennika regionu. Jednym słowem, to jest obrzydlistwo, co w niej zaprezentowano! Oczywiście wszystko jest pięknie ubrane w swoisty kubraczek, pod przykrywką opisów życia codziennego, tego jacy to byli oni waleczni, towarzyscy, prawi i dobrzy w życiu codziennym, choć co już nie jest napisane, w rzeczywistości ich bandycka działalność opierała się na mordach i nienawiści. Teraz jestem w pełni przekonany, że autorka tego tworu, która na przestrzeni lat jeszcze bardziej utwierdziła się w swoim zdaniu na temat UPA, powinna całkowicie być niedopuszczona do prezentowania w Polsce jakiejkolwiek treści, gdyż jest to pluciem nam w twarz.

Zapraszam do lektury poniższego cytaty z tej pozycji, w którym to autorka właściwe zrównuje Polaków z nazistami:

Świat, który nie podlegał jego kontroli, był wrogim terytorium: nie było tam miejsca na współczucie. Adrian wcześniej też znał tak nastawionych ludzi; na początku wojny było ich więcej, i on sam wtedy taki był. Spuścizna Polski – to ona swoim dwudziestoleciem rządzenia nami z pogardliwą, przez zęby cedzoną pewnością, że „Rusini” to nie ludzie, a „kabany”, wyhartowała nas jak dobrą siekierę, wyuczyła odpowiadać symetrycznie, tym samym... Ale Polska upadła, na zawsze wynosząc się z tych ziem, i upadła hitlerowska Rzesza, która przyszła tak samo uzbrojona w ślepą do nas pogardę jako do nieludzi, Untermenschów, i przyszli Moskale, dla których ludzie już w ogóle nie istnieli – swoich obracali w proch tak samo bezwzględnie, jak obcych – dziesiątki armii i setki plemion przetoczyły się przez Ukrainę (od wesołych Włochów, pięknych chłopców i niezdarnych jak bierz-co-chcesz-tylko-mnie-zostaw żołnierzy, którzy woleli oddać UPA całą amunicję, byleśmy bez walki puścili ich do domu, do różnobarwnych wąskookich koczowników, których chmary nadciągały z głębin azjatyckiego stepu, nasuwając skojarzenia z nowym marszem na Europę ord Czyngis-chana, ale jakoś spośród nich właśnie najwięcej chyba, oprócz Ukraińców, uciekało do nas wziętych do niewoli krasnoarmiejców) i przez upadłe granice w dymach pożarów zamajaczyła nam Wielka Ukraina, wymarzona przez naszych ojców, i już w pierwszych grupach marszowych nauczyliśmy się od niej, sponiewieranej i wymordowanej, tego, co na myśl nam nie przychodziło, tego, czego nie mogły nas nauczyć Polska ni Niemcy: że nie ma wolnego państwa bez wolnego w nim człowieka, a ten, kto niewoli innych, sam jest własnym więźniem.

I kiedy nasza wojskowa siła, przelawszy się przez brzegi jak wzbierająca rzeka, zaczęła spływać w koryto zemsty, i na Wołyniu i Podolu zapłonęły majątki polskich kolonistów, znalazła się wśród nas inna siła, która zatrzymała, zagrodziła drogę tamtego ruchu, zdążającego po trajektorii ślepego rewanżu – Ekscelencja ze świętojurskiego wzgórza, a za nim męczennicy-stygmatycy z podziemia rozrzucili ostrzegawczo ręce z krzyżem, wołając, by nasi ludzie nie plamili przed Bogiem świętej broni niewinną krwią, i Prowid19 ustami Trzeciego Zgromadzenia nakazał nam odrodzić się do dalszej walki – bo siła nasza służyć ma nie zemście, lecz wyzwoleniu, a ten, kto znęca się nad bezbronnym, sam jest własnym więźniem.

I odrodziliśmy się, przetopili w kotle walk, wyhartowali w stal brzmiącą, odsiali spośród siebie na wiatrach zmiennych frontów ulotny materiał, naniesiony przez wojnę – przypadkowych mesjaszy, przymusowo zmobilizowanych, wszystkich, którzy zmęczyli się i ponad broń przedkładali pług, i tych, dla których życie więcej ważyło niż wolność – pozostaliśmy sami ochotnicy śmierci, kochankowie śmierci, czysty jak dzwon szlachetny metal. I kiedy sowieci po swoim przyjściu zaczęli wieszać nas publicznie na placach (ale szybko to zarzucili, zobaczywszy, z kim mają do czynienia), to każda taka kaźń dodawała nam sił – nasi chłopcy szli na szafot z dumnie uniesionymi głowami, wołając do tłumu w ostatniej swojej minucie: „Chwała Ukrainie!” – i ludzkie morze głucho szumiało, nabrzmiewając gniewem wymuszonego milczenia, a nocą dziesiątki nowych ochotników uciekały do lasu, by zasłużyć na taką samą śmierć – śmierć wolnych ludzi. I wiedzieliśmy już: przeciw każdej niewolącej człowieka sile zawsze znajdzie się inna, większa siła – jak przeciw polskiej znalazła się niemiecka, a niemieckiej – moskiewska; i tylko siły wyzwolenia żadna nie pokona: jedna jest taka, na wszystkie plemiona i narody, ile ich żyje na ziemi.


Zdjęcie

Gdyby ktoś byłby zainteresowany sprawdzeniem tych bzdur, to załączam link do pobrania tej książki, który będzie ważny przez następne 30 dni. Dla leniwych polecam funkcję CTRL+F i wyszukiwanie danych fraz.

http://easyupload.io/7c2mxu

#stopbanderyzacji #ukraina #Polska #zabuzko #upa #banderyzm #literatura #historia #propagandapodprogowa

35

Wikipedia kłamie, IPN milczywprawo.pl

#antypolonizm #upa #ludobojstwo #bandera #wikipedia #propadanda #ipn #ukraina

Na anglojęzycznej Wikipedii poświęconej tematowi Rzezi Wołyńskiej w podrozdziale dotyczącym klasyfikacji jako ludobójstwo można znaleźć skandaliczne ideologiczne treści niemające nic wspólnego z naukowym podejściem. Pamiętajmy, że większość ludzi z całego świata czerpie wiedzę z angielskiej Wikipedii. Co można na niej znaleźć?

Możemy przeczytać tezy jednoznacznie apologetyczne wobec banderyzmu. Per Anders Rudling uważa, że Polska zmiażdżyła niepodległość Ukrainy, a Ukraińcy nie dokonali eksterminacji Polaków tylko czystki regionalnej. Iwan Katchanovski twierdzi, że „akcja” UPA była ograniczona do niewielkiego terytorium, a liczba zabitych Polaków była „niewielkim ułamkiem przedwojennej ludności polskiej”. Historyk Holokaustu Antony Polonsky uzasadnia, że rzeź wołyńska nie była ludobójstwem tylko zmuszeniem Polaków do opuszczenia kraju. Szkoda, że nie dodał, że Polacy byli u siebie. Grzegorz Rossoliński-Liebie inny znawca Holokaustu twierdzi, że mówienie o ludobójstwie na Wołyniu służy atakom politycznym na Ukrainę. W takim razie każdy Polak może być oskarżony o atak polityczny na Ukrainę.

http://wprawo.pl/wikipedia-klamie-ipn-milczy/

21

Paweł Bohdanowicz: „Parośla. Rzeź w polskiej wiosce na Wołyniu”kresy24.pl

Publikujemy obszerny artykuł Pana Pawła Bohdanowicza dotyczący zbrodni w Parośli uważanej przez historyków za pierwszy masowy mord UPA i początek Rzezi Wołyńskiej.

Artykuł w dużej części stanowi polemikę z publikacjami na ten temat polskiego historyka dr hab. Grzegorza Motyki. W szczególności kwestionowana jest w nim teza o dokonaniu tego mordu przez sotnię UPA pod dowództwem Hryhorija Perehijniaka „Korobki”.

Autor nie neguje jednak, iż „jest niemal pewne, że zbrodni dokonali ludzie narodowości ukraińskiej”. Nie uważa natomiast zbrodni w Parośli za „ludobójczą czystkę etniczną”, gdyż – jego zdaniem -„nie ma żadnych przesłanek do stwierdzenia, że narodowość ofiar była jedynym powodem morderstwa, ani że było to działanie zmierzające do unicestwienia narodu polskiego”.

Mord ten Paweł Bohdanowicz określa jako „zbrodnią wojenną”.

Ze wstępu:



Co się stało w Parośli?

Były dwie blisko położone miejscowości o tej nazwie. To piszę dla słabiej zorientowanych czytelników. Tu nazwy „Parośla” używam zawsze na określenie miejscowości, gdzie 9 lutego 1943 roku doszło do rzezi.

Na tym etapie nie chcę jeszcze zaczynać dyskusji. Napiszę więc tylko to, z czym zgadzają się wszyscy lub prawie wszyscy.

9 lutego 1943 roku, na północnowschodnim Wołyniu, w powiecie sarneńskim, pewien oddział partyzancki, grupa albo banda wkroczyła do polskiej wsi (kolonii) Parośla, podając się za sowieckich partyzantów. Grupa opanowała wieś, obezwładniła mieszkańców i pomordowała ich siekierami i ewentualnie inną białą bronią, lecz nie bronią palną. Po kilku miesiącach wioska została spalona i dziś nie istnieje.

Co do tego wszyscy są mniej więcej zgodni. Spory zaczynają się, gdy mowa o tożsamości sprawców, o ich organizacyjnej przynależności i o przyczynach zbrodni. Ja dodam do tego jeszcze kolejne pytania: ilu ludzi zostało zamordowanych i czy na pewno byli to prawie wszyscy mieszkańcy?

Dlaczego Parośla jest tak ważna?

O co toczy się spór?

W czasie wojny sowiecko-chińskiej w 1969 roku, na środku zamarzniętej rzeki unieruchomiony został sowiecki czołg. Bardzo nowoczesny czołg. Chińczycy bardzo chcieli ściągnąć go na swoją stronę i przebadać, a sowieci za wszelką cenę starali się do tego nie dopuścić. Uwaga obu stron skupiła się na tym z pozoru drobnym elemencie.

Rzeź w Parośli (9 lutego 1943 roku), to kluczowy element, jak ten ruski czołg na zamarzniętej rzece, a nawet dużo, dużo ważniejszy. Obie strony historycznego i historyczno-politycznego polsko-ukraińskiego sporu przywiązują do Parośli ogromną wagę. W Polsce ta rzeź uznawana jest za początek ludobójczej czystki etnicznej. Trzeba, żeby czystka etniczna zaczęła się jak najwcześniej. Trzeba, żeby początek czystki etnicznej był jak najmniej oddalony w czasie od konferencji referentów wojskowych OUN-B z końca 1942 roku.

Trzeba, żeby UPA jeszcze na dobre nie zaistniało, a już zaczęło mordować Polaków. Trzeba, żeby mordowanie Polaków było dla OUN-B i UPA absolutnym priorytetem. Tak więc bardzo ważne jest, żeby rzezi dokonał oddział banderowców, a nie jakikolwiek inny oddział albo banda. Gdyby to był ktoś inny, to rozpadła by się prostota i jednorodność całej rzezi wołyńskiej. Cały misterny plan... musiałby zostać mocno okrojony. Nasi politycy od historii stają więc na głowie, żeby jakoś ulepić to, co tak bardzo jest nam potrzebne, żeby jakoś to z niepasujących części do kupy poskładać.

[...]

W lutym 1943 r. w okolicy była jedna, jedyna sotnia banderowców - sotnia Korobki.

Istniała od dwóch tygodni. Chyba wtedy w ogóle była tylko jedna mobilna banderowska sotnia, 8 a reszta to zwykłe wsiowe SKW (ukraińskie wiejskie oddziały samoobrony). Sotnia Korobki była zalążkiem tego, co dziś znane jest pod nazwą UPA, a co jest w historii bodaj trzecią organizacją używającą tej nazwy. Sotnia Korobki (i jak tu nie wierzyć w szczęśliwe zbiegi okoliczności?) była we Włodzimiercu, 10 kilometrów od Parośli, najpóźniej 8 lutego nad ranem, więc można z tego coś ulepić. Trzeba tylko zachachmęcić jakoś jedną dobę. Trzeba tylko nie zauważyć niewygodnych fragmentów we wspomnieniach i relacjach świadków.

„Siekiery były rodzajem politycznego kamuflażu (łapcie i baby jak rozumiem też). Decyzja zapadła na najwyższym szczeblu... itd., itd. Na Wołyniu ani jeden Polak nie zginął z rąk żadnej innej bandy, jak tylko banderowców, a banderowcem jest ten, kogo my za banderowca uznamy” – tak to mniej więcej w lekko krzywym zwierciadle wygląda. Siemaszkowie nie podzielają opinii o sprawstwie banderowców, twierdzą, że mordu dokonali bulbowcy. Mają jednak wielkie zasługi dla tej „polityki historycznej”, bo wprowadzili specjalną kategorię:

„zbrodnię sowiecko-ukraińską”. Jeżeli sowieci na Wołyniu jakichś Polaków zamordowali, to dlatego tylko, że Ukraińcy na Polaków donieśli, bo jak tu ludziom powiedzieć, że ktoś oprócz Ukraińców mordował Polaków? Można powiedzieć zgryźliwie: „nie sowieci mordowali, lecz Ukraińcy rękami sowietów i nie Niemcy, lecz Ukraińcy rękami Niemców”.

W imię „polityki historycznej” nasi historycy nie zauważają tego, co jak wół stoi w źródłach, na które sami się powołują. Nie zauważają świadków, którzy być może jeszcze żyją. Nie zauważają bardzo niepokojących rozbieżności w wynikach badań. Rozbieżności, których nie da się wytłumaczyć pomyłką, czy działaniem nieumyślnym. Ciemny lud wszystko kupi. Musi być tylko bardzo dużo okrucieństwa. Wewnętrzne sprzeczności nie są problemem, jeżeli umiejętnie przysłoni się je okrucieństwem. Najlepiej użyć pomordowanych dzieci. Wtedy nikt nie będzie zadawał niewygodnych pytań. Wtedy nikt się nie wychyli. Wtedy każdy będzie się bał, że dostanie od kresowiackiego Naukowca etykietkę „banderowskiego ścierwa”, przy którym sowieci byli aż do bólu łagodni...

A Katyń i tysiące ludzi umierających na Syberii, to była tylko niewinna psota, jak to między sąsiadami..


Pierwsza część to analiza ofiar, dokładnie trzech różnych list pomordowanych w Parośli, co podsumowuje ta tabelka:

Zdjęcie

Przez różne listy ofiar z Parośli, nie licząc „gości” i „anonimów”, przewinęło się około 210 osób. Z najstarszej znanej mi listy Czesława Piotrkowskiego na listę Siemaszków przeszło zaledwie 90 osób, czyli mniej niż połowa. Na listę Siemaszków wprowadzono nową rodzinę i nowe osoby do starych rodzin, często podając informacje w taki sposób, że nie da się ich zweryfikować – brak imion, brak płci. Ze starej listy Piotrowskiego znikały zazwyczaj całe domy. Albo nigdy nie istniały, albo po prostu zbyt wielu ludzi w tych domach przeżyło, albo jest jakieś inne wytłumaczenie, które nie przychodzi mi do głowy. Liczba ofiar bardzo zmalała. Może to być spowodowane tym, że zastosowano zasadę domniemania śmierci z rąk ukraińskich nacjonalistów każdego mieszkańca Parośli. Jeżeli tak, to gdy okazywało się, że ktoś przeżył rzeź, był on usuwany z listy ofiar, ale póki nikt tego nie udowodnił, póty „ofiara” była uznawana za ofiarę pewną, chociaż w rzeczywistości nie była ofiarą pewną.


Później mamy przedstawione kontakty polsko-sowieckie, czasami przeradzające się w sojusz:

ZSRS traktowany był jako wróg numer dwa, który w dodatku, po podpisaniu układu Sikorski–Majski w 1941 roku, oficjalnie stał się sojusznikiem. I choć polskie podziemie patrzyło na niego bardzo nieufnie, to jednocześnie udzielało Sowietom wsparcia wywiadowczego, organizowało pomoc dla głodzonych sowieckich jeńców ([...]), i tym też należy tłumaczyć spontaniczne poparcie, z jakim z polskiej strony spotykały się sowieckie oddziały partyzanckie pojawiające się na przykład w końcu 1942 roku na Wołyniu


czy:

Według informacji niemieckich służb bezpieczeństwa oddział sowieckich spadochroniarzy, zrzucony na początku listopada 1942 r. pod miasteczkiem Rokitno [sam środek Zasłucza] na Wołyniu, natknął się na grupę nacjonalistów. Podczas walki część spadochroniarzy zginęła, nacjonaliści przechwycili zdobycz, w tym broń.

Wysyłane na Wołyń grupy zwiadowcze, nie znając terenu, szukały pomocy na miejscu „I znajdowały ją przede wszystkim u Polaków, ponieważ we wsiach ukraińskich będących pod wpływem nacjonalistów, groziło im niebezpieczeństwo prowokacji i wsypy”


I to samo odnośnie bezpośrednio Parośli:

Po napaści wojsk hitlerowskich, w czasie strasznego nalotu samolotów, wojsko radzieckie uciekając w popłochu, zostawiło dużo broni w lasach otaczających kolonię Parośla.

[...]

Prawdopodobnie Ukraińcy zorientowali się, iż Polacy [mieszkający w Parośli] są w posiadaniu większej ilości tej broni. Bardzo często już od lata 1942 r. kolonię Parośla

odwiedzały patrole ukraińskie, po pięciu, sześciu jeźdźców na koniach. W okresie jesienno-zimowym takie same patrole (ubrani w sukmany, postoły, uzbrojeni) były rozpoznawane przez Polaków, m.in. przez ojca, że są to Ukraińcy, a nie partyzantka [sowiecka], z którą przecież Polacy mieli łączność.



Później jest tłumaczenie fragmentów rozmowy Ołeksandra Szmalucha „Gruszki” vel Stepana Bakunca, co pominę.

I na koniec już sama polemika z samym Grzegorzem Motyką, często używając jego własnych cytatów z innych książek czy wystąpień, odnośnie powodów, daty, czy samych sprawców, np:

1/



Formułując hipotezę, że wydarzenia w Parośli były początkiem eksterminacji Polaków, Grzegorz Motyka ignoruje fakt, że była tam magazynowana broń i że mieszkańcy utrzymywali kontakt z sowiecką partyzantką. W tym czasie, w najbliższej okolicy żyli nie ochraniani przez nikogo Polacy, którzy nie byli mordowani. Nawet późniejszy o kilkanaście godzin napad na Hutę Stepańską (noc z 9 na 10 lutego) miał charakter wyraźnie selektywny – szukano broni, zamordowano kilku ludzi, wyłącznie mężczyzn. Tak więc jest mało prawdopodobne, żeby jedyną przyczyną mordowania Polaków w Parośli była ich narodowość, a bardzo prawdopodobne, że współpraca z sowiecką partyzantką i przechowywana broń (o tym wyraźnie mówi Witold Kołodyński, ale Grzegorz Motyka wie lepiej od niego). No i także to, że mieli jedzenie, buty, ubrania i inne rzeczy, które można było im zabrać na potrzeby oddziału (grupy, bandy), który dokonał zbrodni. Zamordowanie kogoś wraz z rodziną za współpracę z sowietami oraz dla rabunku jest zbrodnią wojenną, ale nie jest ludobójstwem i nie jest czystką etniczną. Podobne zbrodnie popełniano na Ukraińcach z powodu ich współpracy z Niemcami na zachodnich kresach terenu objętego polsko-ukraińskim konfliktem.

[...]

chciałbym się odnieść do hipotezy „punktowych masakr” mających na celu przerażenie polskiej ludności.

Grzegorz Motyka używa tu liczby mnogiej. Jeżeli za pierwszą „punktową masakrę” uznamy wydarzenia w Parośli, to gdzie nastąpiła druga „punktowa masakra” przeprowadzona przy użyciu siekier? Sytuacja przez miesiąc po wydarzeniach w Parośli nie odbiega od tego, co działo się wcześniej. Są likwidacje pojedynczych osób i pojedynczych polskich rodzin, głównie za wspieranie partyzantki sowieckiej oraz są morderstwa gajowych i nauczycieli.

Tak działo się przed Paroślą i tak dzieje się po niej. Częstotliwość mordów na Polakach w lutym 1943 roku na Wołyniu, poza Paroślą, nawet, gdyby uwierzyć Siemaszkom co do liczb, nie odbiega zbytnio od tego, co działo się z Ukraińcami na Chełmszczyźnie już w roku 1942.

Według Siemaszków, przez cały luty, ginie na Wołyniu, poza Paroślą i Tuptynem, około 120 Polaków w różnych miejscach i w różnych okolicznościach. Nie ma kolejnej dużej „masakry”.

Zabójstwa i morderstwa mają miejsce prawie wyłącznie w powiecie sarneńskim i kostopolskim, a więc tam, gdzie toczy się walka z partyzantką sowiecką wspieraną przez ludność polską.



2/

Wołodymyr Wiatrowicz powątpiewając w sprawstwo Korobki, zwraca uwagę na „siekierników” działających w interesującym nas czasie i miejscu. Autor uważa, że była to grupa współdziałająca z nacjonalistami, ale nie dająca się jednoznacznie przydzielić ani do bulbowców, ani do melnykowców, ani do banderowców. Nie jest prawdą, że cytowane przez Wołodymyra Wiatrowycza źródło nie odróżnia „siekierników” od innych 51 nacjonalistycznych grup i odłamów. Odróżnia ich bardzo wyraźnie, mówi i o jednych, i o drugich. Chyba, że cytat jest sfałszowany, ale Grzegorz Motyka tego Wołodymyrowi Wiatrowyczowi nie zarzuca.


3/

Datowanie akcji we Włodzimiercu na noc z 8 na 9 lutego 1943 roku? Które źródło tak ją datuje? Najczęściej podawana jest, za pierwszą notatką OUNowskiej podziemnej gazetki „Вісті з фронту УПА”, data 7 lutego 1943, w której też pojawia się być może przekręcony pseudonim „Dowbeszka”. Następnie spotyka się datowanie 7 na 8 lutego. Nie wydaje mi się, żeby datę 8 na 9 lutego podawała „każda historia UPA”. Nawet Siemaszkowie nie piszą o nocy z 8 na 9 lutego, lecz po prostu o 8 lutego.

[...]

Grzegorz Motyka najpierw przesuwał wydarzenia w Parośli na 8 lutego. Gdy okazały się trudne do przesunięcia, zaczął przesuwać wydarzenia we Włodzimiercu. One też są trudne do przesunięcia, bo te wydarzenia są datowane najpóźniej na noc z 7 na 8 lutego. A jest też dużo wcześniejsze datowanie Szmalucha-Bakunca, które moim zdaniem należy potraktować poważnie, co nie znaczy bezkrytycznie.


4/

To, że Grzegorz Motyka powołuje się na zeznania złożone przez upowców podczas sowieckiego śledztwa, to nic nowego, ale wcześniej nie pisał tak otwarcie, że przesłuchiwanych „badano”. To, że tym razem powołał się na książkę, która dość wyraźnie mówi o „badaniu”, trzeba docenić. Nie uważam, żeby hipoteza sowieckiego sprawstwa (prowokacji) w Parośli była prawdopodobna. Moim zdaniem jest ona mało prawdopodobna. Jednak to, że rzeź w Parośli, bardzo szybko została wykorzystana przez sowietów w celach propagandowych, wydaje mi się prawdopodobne.


TLDR:

Powyższa, dość ciekawa, polemika z jednym z bardziej znanych historyków pokazuje jak łatwo dobrać i pominąć fakty które nie pasują do tezy. I jak historia, mimo że się wydarzyła, nie jest zamkniętą książką.

http://kresy24.pl/pawel-bohdanowicz-parosla-rzez-w-polskiej-wiosce-na-wolyniu/

#polska #ukraina #wolyn #upa #historia #politykahistoryczna

9

80 lat temu UPA dokonała pierwszej wielkiej zbrodni na polskich mieszkańcach Wołyniatvp.info



#upa #ukraina #antypolonizm #ruskapropaganda #tvpinfo

80 lat temu, 9 lutego 1943 r., oddział Hryhorija Perehijniaka „Dowbeszki-Korobki”, uznany za pierwszą sotnię UPA, dokonał w kolonii Parośla I na Wołyniu masakry polskich mieszkańców, zabijając ok. 150 osób, w tym dzieci. Zbrodnia ta była pierwszym masowym mordem, jakiego dokonała Ukraińska Powstańcza Armia.

...

Dowódcą oddziału, który zamordował mieszkańców kolonii Parośla I, był Hryhorij Perehijniak „Dowbeszka-Korobka”, skazany przed 1939 r. za zabójstwo sołtysa Polaka. Odsiadywał wyrok wraz ze Stepanem Banderą, przywódcą krajowego kierownictwa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, i znajdował się wówczas pod jego wpływem. Obaj odzyskali wolność we wrześniu 1939 r. Perehijniak stał się członkiem jednej z ukraińskich grup dywersyjnych stworzonych przez armię niemiecką w celu prowadzenia działań pomocniczych na terenach okupowanego przez Niemców Wołynia. Został też członkiem Ukraińskiej Policji Pomocniczej, która dokonywała zbrodni na zamieszkujących na tym terenie Żydach.

..

Oddział „Dowbeszki-Korobki” wszedł do liczącej około 150 mieszkańców Parośli, przedstawiając się jako oddział partyzantki sowieckiej. Zażądali jedzenia oraz alkoholu. Przez kilka godzin świętowali i dopiero wtedy rozpoczęli dokonywanie morderstw. Mieszkańców przekonano, by położyli się na podłodze w swoich domach i pozwolili się związać. Dzięki temu mieliby uniknąć podejrzenia i zemsty Niemców za „dobrowolne” goszczenie i karmienie partyzantów.

Najmłodsza z ofiar zbrodni w Parośli miała kilkanaście miesięcy. Z rzezi ocalało 12 rannych osób. „Ocknąłem się po jakimś czasie, głowa mnie bolała. To cud, że nie zacząłem jęczeć, bo oni jeszcze byli w domu. Czekałem, byłem sparaliżowany strachem, udawałem nieżywego. Wtedy usłyszałem, jak mama odezwała się płaczliwym głosem. Ukrainiec poszedł, zamachnął się siekierą, rąbnął i zapanowała cisza. Potem trącali nas butem, sprawdzali, czy żyjemy. Nie wiem, jak to się stało, że wytrzymałem, że nie próbowałem uciekać” – wspominał jeden z ocalonych, Witold Kołodyński. Masakrę przeżyła także jego młodsza o cztery lata siostra. Co ciekawe, wieś nie została spalona, lecz pozostała opustoszała aż do lipca 1943 r. Dopiero wówczas została podpalona wraz z innymi polskimi miejscowościami. Dziś Paroślę porasta las. Jedynym śladem są prostokątne pagórki w miejscach dawnych zabudowań.

Zamordowani zostali pochowani we wspólnym grobie. Na kurhanie masowej mogiły w 1974 r. miejscowy Ukrainiec Anton Dorofijewicz Kowalczuk wzniósł pamiątkowy krzyż z informacją, że zbrodni dokonali jego rodacy.

http://www.tvp.info/66133732/zbrodnia-wolynska-80-lat-temu-upa-dokonala-pierwszej-masakry-polskich-mieszkancow-w-kolonii-parosla-i-na-wolyniu

16

Leszek Samborski: Ukraińscy dobrodzieje rzucają ochłapy Polakomnacjonalista.pl

https://www.nacjonalista.pl/2022/12/02/leszek-samborski-ukrainscy-dobrodzieje-rzucaja-ochlapy-polakom/
#polska #ukraina #upa #bandera #ekshumacje
W maju tego roku ukraińscy przyjaciele p. A. Dudy i większości polskiego establishmentu ogłosili, że mer Lwowa wyraził zgodę na wypuszczenie z niewoli polskich lwów na cmentarzu Orląt Lwowskich. Lwy zostały wypuszczone z paździerzowej paki, ale bohaterscy Ukraińcy na wszelki wypadek wykastrowali je, żeby przypadkiem nie zaczęły groźnie ryczeć. Kastracji dokonano poprzez usunięcie z tarcz, które trzymają, napisu „Zawsze wierny – Tobie Polsko”. I tak sobie stoją spokojnie kamienne figurki. I nic nie znaczą.

W Święto Niepodległości media nagle ogłosiły, że ukraińscy dobrodzieje zgodzili się na ekshumacje Polaków pomordowanych przez UPA. Taki to prezent otrzymaliśmy w nasze święto narodowe od wielkiego przyjaciela Polaków, prezydenta Ukrainy p. W. Żeleńskiego.

Gdy się o tym dowiedziałem to z zadowoleniem zacząłem szukać informacji na ten temat. I oto okazuje się, że zgodę na ekshumację otrzymała Fundacja Wolność i Demokracja. Trochę poczułem się zaniepokojony, bo niby dlaczego nie państwo polskie tylko jakaś fundacja? Tym bardziej, że ta Fundacja ma w nazwie „wolność i demokrację”, co dla mnie jest absolutnie sprzeczne i zawsze budzi niepokój, bo jak wolność to nie demokracja. Nie da się tego pogodzić. Demokracja bowiem to przecież system dyktatury większości nad mniejszością, więc nie może tu być mowy o żadnej wolności. Ale niech tam.

Poczytałem na stronie Fundacji o co chodzi i dla mnie już wszystko jasne. To dokładnie tak jak z tymi lwami. Odsłonili, ale nie do końca. Fundacja i tylko ona „uzyskała zgodę władz ukraińskich na rozpoczęcie prac archeologiczno- poszukiwawczych mogiły Polaków zamordowanych przez oddział UPA w lutym 1945 roku w miejscowości Puźniki na Podolu, w dawnym województwie tarnopolskim.”. Nie żadna tam ekshumacja polskich ofiar, tylko konkretna mogiła w Puźnikach na Podolu – lwy odsłonięte, ale bez napisów na tarczach.

10

Polska nie wystosowała noty protestacyjnej ws. mianowania Melnyka wiceszefem MSZ Ukrainy. Prezydent Duda: „To ukraiński ekspert od spraw zagranicznych”wprawo.pl

#wprawo #ukraina #melnyk #bandera #upa #antypolonizm #polska #politykazagraniczna
W poniedziałek (21.11.2022) prezydent Andrzej Duda udzielił wywiadu telewizji Polsat News. Pytany o reakcję polskich władz na mianowanie Andrija Melnyka wiceministrem spraw zagranicznych Ukrainy odparł, że Polska nie wystosowała noty protestacyjnej w tej sprawie. Awans gloryfikującego Banderę dyplomaty nazwał „suwerenną decyzją” władz ukraińskich, a Melnyka określił jako „ukraińskiego eksperta od spraw zagranicznych”.

Reasumując: Ukraińcy mogą nam wejść na głowę, a prezydent Duda i tak będzie ich usprawiedliwiał. Przykro na to patrzeć, przykro tego słuchać.
https://wprawo.pl/duda-melnyk/

15

“Bandyci UPA mówili, że mają żniwa. Wpychali drut do oczu…” i wzywali do wspólnej walkiwprawo.pl

#wprawo #upa #antypolonizm #banderyzm #ukraina
Relacja Świadka Władysława Rachwała: W miesiącu kwietniu 1944 r. rozpoczęły się morderstwa na ludności polskiej w całym powiecie lubaczowskim. Ludność szukała schronienia za Sanem na terenie powiatów leżących na terenie powiatów leżących na zachód od powiatu lubaczowskiego. Masowo opuszczała powiat lubaczowski. Droga prowadziła przez Las Bachorski [położonego pomiędzy Lipiną a Jarosławiem – przyp. JM]. Bandyci UPA mówili, że nadeszły dla nich żniwa, więc mordowali wszystkich: dzieci, kobiety, starców. Pomordowani mieli niejednokrotnie połamane kości rąk, nóg, kręgosłupa i inne zniekształcenia ciała. Ciała pomordowanych były tak zmasakrowane przez zadawanie im różnych uderzeń, ciosów i innych tortur przy pomocy specjalnych narzędzi zbrodni, że w wielu wypadkach trudno było ustalić tożsamość zamordowanej osoby. To było bestialstwo, którego nie da się opisać.

Relacja Piotra Piekły: W Lesie Bachorski mordowano masowo ludność polską uciekającą za San, żołnierzy Wojska Polskiego i żołnierzy radzieckich. Dziś jeszcze można spotkać tam ludzkie kości. Bandyci spod znaku UPA mordowali bezlitośnie swoje ofiary. Łamali kości, wpychali drut do oczu, wydziobywali oczy.

Relacja Michała Ważnego: Było to w roku 1944, to jest zaraz po wyzwoleniu powiatu lubaczowskiego spod okupacji niemieckiej. Nie pamiętam dokładnie daty, ale doskonale utkwił mi w pamięci straszny obraz zbrodni. Idąc, spotkałem w Lesie Bachorskim około 20 żołnierzy Wojska Polskiego pomordowanych przez bandę. Widok był straszny. Ciała żołnierzy zmasakrowane, bez mundurów, bez bielizny leżały na drodze.
https://wprawo.pl/j-miedlar-ukrainska-wrazliwosc-na-podkarpaciu-bandyci-upa-mowili-ze-maja-zniwa-wpychali-drut-do-oczu-i-wzywali-do-wspolnej-walki/

14

Kopia wpisu z wykopu. Ale sensowny jakby w ogóle nie był stamtąd.
______________________________________

Może niektórym wyda się to dziwne, ale wciąż żyją ludzie którzy pamiętają ukraińskie zbrodnie, i też tacy co całe życie słuchali historii o tym który wujek, czyj ojciec, brat, czy siostra został zabity podczas rajdów upa czy oun. Więc nie rozumiem co jest w tym dziwnego, że niektórzy niechętnie podchodzą do upowców w ukraińskim rządzie i wojsku, czy kultu Bandery tam też obecnego.

Pochodzę z terenów w których grasowało OUN-UPA i to jeszcze długo po wojnie. Nie jestem wcale taki stary, mam 30 parę lat i przez całe życie nasłuchałem się od 'starszyzny' takich historii że głowa mała i można by na ich podstawie nie jeden hollywoodzki film nakręcić. I to nie żadne kolega kolegi, tylko z imienia kto, gdzie i kiedy został zabity, czyj dom został spalony, a komu i w jaki sposób udało się ujść z życiem.

Żałuje, że nie spisałem historii dziadka od strony ojca, jego brat był policjantem więc znał dużo szczegółów i mógł cały dzień opowiadać co się wtedy działo (brat został zabity w zamachu gdy Ukraińcy weszli na posterunek policji). Ukraińcy normalnie udawali Polaków, a w nocy chodzili, mordowali całe rodziny i 'przejmowali' majątki. Można było pewnego dnia pójść do sąsiada, a tam już ktoś inny mieszkał. Dziadek pamiętał jak całe noce nie spali i pilnowali każdego okna. Raz nawet ktoś przyszedł z siekierą do jednego okna co 'zapomnieli' zamknąć. Jego żona jeszcze długo ich nachodziła czy go nie widzieli tamtej nocy. Jak nie przejmowali, to zbierali się nocą w grupy żeby mordować i palić. Wioska 2km w linii prostej od rodzinnego domu dziadka, została pewnej nocy cała wymordowana i spalona przez OUN. Ogólnie w tych okolicach był duży problem bo Ukraińcy udawali Polaków i nie dało się z tym walczyć, jak na tym memie "Ukraina za dnia, Ukraina w nocy", dlatego ta cała akcja "Wisła" i przesiedlenia całych wiosek.

Pradziadek opowiadał mojemu ojcu, że Ukraińcy, a w szczególności ukraińskie dzieci zachowywały się jak zwierzęta. Już nie będę opisywał szczegółów ale ogólnie chodzi o męczenie zwierząt. To jeszcze długo przed wojną i mordami na Polakach.

Od mordów dużo lepsze były historie o tym jak udało się komuś uciec i przeżyć. Młody chłopak około 8 lat, słyszał od matki że jak przyjdą Ukraińcy to ma uciekać, ukryć się obok torów, i jak będzie nadjeżdżał pociąg to wskoczyć i się schować. A jak usłyszy język polski to może wyjść i Polacy mu pomogą. No i kiedyś w końcu przyszli. Pech chciał, że przez różne akcje wojenne, pociąg jechał raz tu, raz tam, a jak w końcu z niego wyszedł to okazało się że pojechał na wschód. Jak usłyszał że gadają po ukraińsku to udawał niemowę, coś tam go podejrzewali, ale uratowało go to że umiał się przeżegnać po ukraińsku. Parę lat się nad nim znęcali, spał z psami, a jak raz był taki głodny że sam się napił mleka prosto od krowy to prawie go skatowali na śmierć. W końcu postanowił uciec, zakopał się w wagonie z węglem, przebijali ten węgiel prętami ale go nie znaleźli. Jak już dłużej nie dał rady jechać to się odkopał i wyskoczył. Szedł drogą i zobaczył parę na powozie, okazało się że jest w Polsce. Para nie mogła mieć dzieci więc przyjęli chłopaka w opiekę i dali swoje nazwisko. I to jest historia mojego dziadka od strony matki. Mieszkał w środkowej Polsce, jak zabrakło rodziców to wrócił ze swoją rodziną w 'swoje' strony. Ogólnie znam dużo takich historii, jak ktoś schował się w rzece, albo uciekł z związanymi rękami jak upowcy byli zajęci torturowaniem jego rodziny.

Powiedzieć, że ludzie w tych rejonach są bardzo niechętnie nastawieni do Ukrainy, to duże niedomówienie xD. Nawet ciągle nie mogą zaakceptować że Polskie tereny teraz należą do Ukrainy. Jako ciekawostkę dodam, że do Niemców też są bardzo negatywnie nastawieni, podczas okupacji zabijali za byle co, zabierali całe jedzenie i bydło, aresztowania i egzekucje po uczciwym procesie też na porządku dziennym.

Dlatego ja rozumiem jak komuś przeszkadza idealizowanie Bandery i UPA. To że jest idealizowany i uważany za bohatera to jest fakt. Ogłoszenie 2022 roku rokiem UPA na terenach Lwowskich to jest kpina.

No ale przyjdzie WYKOPEK i powie, że ma to w dupie czy upa, czy nie upa dopóki biją Ruskich. A jak w tv pójdzie wywiad z Ukrainy i na ścianie wisi obraz Bandery to nic nie znaczy.
#wojna #ukraina #rosja #upa #bandera

25