Talmud to wrogie wyzwanie rzucone chrześcijaństwu - strategią walki dopasowaną do bieżących ruchów przeciwnika. Świeckie encyklopedie ukrywają ten fakt przed czytelnikami gojami. Według Encyklopedii Żydowskiej, "Żydowskie średniowieczne legendy zawarte w Talmudzie, Midrasz (kazaniach w synagodze) i w Życiu Jezusa Chrystusa (Toledoh Jeshua), tendencyjnie poniżają osobę Jezusa, przypisując mu nieprawe pochodzenie, czarnoksięstwo i haniebną śmierć".

Najczęściej określają go mianem "anonimowego", "kłamcy", "szarlatana", "bękarta". W żydowskich domach wymienianie imienia Jezusa jest zakazane. Legendy, które Encyklopedia Żydowska odnosi do średniowiecza, nie są żadnym kompromitującym wspomnieniem przeszłości - są do dzisiaj w użyciu w szkołach hebrajskich.
Były one wytworem rabinów epoki Talmudycznej i powtórzeniem całego szyderczego rytuału Drogi Krzyżowej w innej formie. Jezus jest tu przedstawiony, jako nieślubny syn Marii - żony fryzjera i rzymskiego żołnierza o nazwisku Pantera. Sam Jezus nazywany jest imieniem, które można przetłumaczyć na "Joye Virgo". Ojczym miał go zabrać do Egiptu, gdzie wyuczył się sztuki czarnoksięskiej.

Ciekawostką tej zmyślonej biografii (wyłącznej informacji o życiu Jezusa, jakiej Żydzi się uczą) jest fakt, że Jezus nie został ukrzyżowany przez Rzymian. Po ukazaniu się w Jerozolimie i po aresztowaniu jako agitator i magik, przekazany jest Sanhedrynowi i spędza 40 dni pod pręgierzem, po czym zostaje ukamieniowany i powieszony w święto Paschy. Talmud nazywa Jezusa "psem", "płodem lubieżności", "głupcem" i tym podobnymi epitetami.

Owoce tej wielowiekowej nauki widać w książce hiszpańskiego Żyda Mojżesza de Leona, wznowionej w 1880 roku, gdzie Jezus ukazany jest jako "zdechły pies", zagrzebany w "gnojowisku". Oryginalny tekst hebrajski tych talmudycznych aluzji pojawia się w pracy Laible'go pt "Jezus Chrystus w Talmudzie". Uczony pisze, że w okresie talmudycznym nienawiść do Jezusa stała się "myślą przewodnią nacjonalizmu judejskiego" oraz, że "nadejście chrześcijaństwa Żydzi przywitali wściekłą nienawiścią, graniczącą z szaleństwem"
Ustawa Synodu
Dążenie do ukrycia przed światem zewnętrznym tych obelżywych nauk Talmudu doprowadziło w XVII wieku do ocenzurowania podobnych ustępów. W tym czasie znajomość Talmudu stała się dość powszechna, zmuszając zakłopotanych mędrców talmudzkich do wydania następującego edyktu (przetłumaczonego z hebrajskiego przez P.L.B. Dracha, wychowanka szkoły talmudzkiej, który przeszedł na chrześcijaństwo)
"Dlatego nakazujemy pod groźbą najcięższej klątwy, aby w następnych wydaniach Miszny i Gemary nie drukować niczego, co odnosiłoby się do dobrych czy złych uczynków Jezusa Nazaretańskiego. Ustępy te należy zaznaczać kółkiem "O", ostrzegającym rabinów i nauczycieli, że treść ich może zostać przekazana uczniom jedynie ustnie. Ten środek ostrożności pozbawi nazerateńskich uczonych pretekstu do atakownia nas w tej sprawie"
(ustawa Synodu Judajskiego wydana w 1631 roku w Polsce)
https://i.ytimg.com/vi/KvOg3teOiZA/maxresdefault.jpg

Fragment książki "Spisek przeciwko Kościołowi" @republikaninPL
#katolicyzm #chrześcijaństwo #żydostwo #jfe

20

Żydowscy kapo mordowali Polaków w obozie KL Majdanek

SZANIEC, Warszawa 15 lutego, 1943 rok (numer 4)
Jak wiadomo, po urzędowym stwierdzeniu przez generała Sikorskiego, że Niemcy w Polsce wymordowali miljon Żydów, odbyły się we wszystkich synagogach modły na intencję tych Żydów. Podczas jednego z takich nabożeństw w londyńskiej synagodze naczelny rabin Londynu wygłosił przemówienie, w którem polecał Jehowie "Żydów w Polsce, oddających życie za ojczyznę". Miesiąc temu pisaliśmy o tym m.in.
"Co do oddawania żydowskiego życia za ojczyznę, to jest świadome wprowadzanie w błąd….Jehowy. Rabini londyńscy równie dobrze jak my, wiedzą, że zydzi ginęli nie za Polskę ani za polskość; że przyjęliby wszelkie choćby najbardziej łajdackie propozycje niemieckie, gdyby je chciano im przedłożyć; giną, bo tego wymaga doktryna hitlerowska, bo nie od ich mocy woli, mocy i chęci zależy pozbycie się cech żydowskich, a te właśnie cechy w oczach Niemców są dostatecznem uzasadnieniem wyroku zagłady na żydostwo"
Komentarz ten wywołał oburzenie w pewnych "humanitarnych" kołach polskich, gdzie wytknięto nam, że w "antysemickim zacietrzewieniu nie uszanowaliśmy bluźniercze nawet żałoby po wymordowanych współobywatelach". Nie przejęliśmy się zbytnio tym zarzutem.
Dziś jednak wyznajemy ze skruchą, że - nie mieliśmy racji! Omyliliśmy się - nie co do Żydów, naturalnie, lecz co do…Niemców, przypuszczając, że nie zechcą ani przedłożyć Żydom jednej z takich "najbardziej łajdackich propozycji". Okazało się, że "zechcieli", że nawet i "doktryna" nie pomogła….

Oto w największym dziś obozie koncentracyjne-rozdzielczym w Majdanku pod Lublinem, dokąd zawieziono tysiące ofiar ostatniej olbrzymiej łapanki, dozorcami więźniów w barakach na oddziałach męskich są - Żydzi! Oczywiście nie tylko "są", lecz z lubością pastwią się nad Polakami! Mają nie tylko prawo, lecz i obowiązek bić aż do śmierci kogo im się podoba i - biją, i - właśnie aż do śmierci! Żyd dozorca zakatował na śmierć dwóch wynędzniałych więźniów - Polaków. Bez żadnego powodu, ot - przyszła mu taka fantazja. Co dzień w każdym baraku jest kilka takich "fantazji"

O obozie prawie nie widać Niemców. Są w komendaturze, z zewnątrz i na wieżach strażniczych z karabinami maszynowymi. Wewnątrz obozu straż pełnią zbrojni w karabiny Ukraińcy (którzy jednak dostają tylko po jednym naboju!), zaś wewnątrz baraków - Żydzi. W innych obozach, obok Żydów, występują zamiast Ukraińców Litwini, a nawet jeńcy bolszewiccy. Ten system "zgodnej współpracy narodów Europy pod światłem kierownictwem niemieckiem" działa bez zarzutu. Rzeczą niezwykłą jest tu dopuszczenie do "współpracy" Żydów, ale gdy się zważy, że idzie przecież o Polaków, to i dziwić się niema czemu. Trzeba tylko dobrze sobie zapamiętać ten system i w czasie właściwym - oddać pod opiekę Żydom te setki tysięcy Niemców, które po doraźnej rozprawie zostaną jeszcze przy życiu i będą oczekiwać na wynik śledztwa za zbrodnie dzisiejsze.

Dozorcy żydowscy nazywani są "kapo". Co to znaczy - nie wiadomo. Być może jest to lub może być skrót wyrazów "KAinowa POlileja", gdyż prawie wszyscy "kapo" są z policji żydowskiej w ghetto warszawskiem, gdzie na propozycję Niemców z zimną krwią mordowali dziesiątki tysięcy swych współplemieńców i współwyznawców. Jeden z "kapo" w przypływie szczerości tak uzasadniał stanowisko swoje i swych kolegów po fachu:
"Cóż, życie za życie. Nam za nasze zycie kazano mordować naszych - mordowaliśmy; teraz każą mordować Polaków - mordujemy; każą mordować Niemców - i też się zrobi. Aby żyć…"
Jak widzimy, nie jest to pozbawione nawet pewnego zacięcia filozoficznego….I nie dziw! Toż Niemcy i Żydzi zawsze słynęli jako narody filozofów! Tylko Żydzi, aby dojść w tej dziedzinie do dzisiejszej perfekcji, potrzebowali lat 6000, a Niemcom wystarczyło nie wiele więcej ponad 1000
#żydzi #jfe #iiwojnaswiatowa

27

@KwarcPL odnośnie Twojego wpisu o Carlinie i odwracaniu pojęć; polecam świetną książkę Józefa Mackiewicza "Droga donikąd" opisująca losy Polaków na ziemiach wschodnich po wkroczeniu bolszewików i sposób, w jaki bolszewicka trucizna powoli przeżerała ich ciała, dusze i umysły. Zwłaszcza fragment rozmowy o kolorze sufitu daje do myślenia:
- …trzeba zdać sobie przede wszystkim bardzo dokładnie sprawę z sytuacji - mówił Tadeusz, chodząc wielkimi krokami po pokoju Pawła tam i na powrót. - To, co widzimy wokół, jest rodzajem psychicznego paraliżu. Powiadasz: "Skutek terroru psychicznego, jakiego świat dotychczas nie widział". Słusznie, ale jakie są źródła, na czym bazuje się ten terror, skąd czerpie swą siłę magiczną? Znajomość psychiki ludzkiej? Owszem, zgadzam się, ale to jeszcze nie wyprowadza nas ze sfery ogólników. Trzeba wiedzieć z chirurgiczną dokładnością, który tu mianowicie klawisz ludzkich zwojów mózgowych jest naciskany.

Moim zdaniem, bolszewicy dokonali naprawdę epokowego wynalazku i jak wszystkie tego rodzaju, jest on względnie prosty. Natura ludzka wskutek swej niedoskonałości, nie jest w stanie posiąść prawdy absolutnej. W tych warunkach kłamstwo w dziedzinie psychicznej jest zjawiskiem równie naturalnym, jak, po wiedzmy, w dziedzinie fizycznej jest nim żywioł powietrza, wody i tak dalej, bez których nie możemy się obejść. Niezależnie od tego, czy będzie to kłamstwo złe, złośliwe, czy też niewinne, towarzyskie, czy, jak bywa, miłosierne.

Bolszewicy doszli na podstawie studiów bardziej praktycznych niż teoretycznych, że skoncentrowane kłamstwo ludzkie posiada siłę, której granic na razie nie znamy, że można dokonać przewrotu gruntownego w takich dziedzinach, jak mowa ludzka, znaczenie słów itd. - Tadeusz zatrzymał się pośrodku pokoju, uniósł głowę i wskazał palcem sufit:- Jeżeli ty albo ja, albo ktoś z normalnych ludzi w normalnych warunkach zechce na przykład zełgać, że sufit jest nie biały, a czarny, to rzecz wyda się nam zrazu bardzo trudną. Zaczniemy od kołowania, chrząkania, wskazywania na cienie po jego rogach, będziemy tłumaczyć, że w istocie swej nie jest on już tak zupełnie czysto biały...

Jednym słowem, będziemy się posługiwać skomplikowaną metodą, która zresztą nie doprowadzi w końcu do celu, bo nikogo nie przekona my, że sufit jest czarny. Co robią natomiast bolszewicy? Wskazują sufit i mówią od razu: "Widzicie ten sufit... On jest czarny jak smoła". Punkt, dowiedli od razu. Ty myślisz, że to jest ważne dla ludzi, że prawda jest odwrotna? Zapewne tak myślisz. A oni się przekonali na podstawie praktyki, że to wcale nie ważne. Że wszystko można twierdzić i że twierdzenie zależy nic od jego treści, a od sposobu jego wyrażenia.

I oto widzimy jak dochodzą do następnego etapu, powiadając do ludzi tak: "A teraz wyobraźcie sobie, że istnieją podli kłamcy, wrogowie wszelkiej prawdy naukowej, postępu i wiedzy, którzy tak nisko upadli w swym nikczemnym zakłamaniu za pieniądze kapitalistów, że ośmielają się łgać w żywe oczy, że sufit jest biały!" I zebrany tłum wyrazi swe oburzenie, wzgardę, a nawet śmiać się będzie i wykpiwać tak oczywiste kłamstwa tych wrogów prawdy...

My sądzimy dotychczas, że oni mogą wyczyniać takie seanse zbiorowej hipnozy tylko u siebie po uprzednim zmaltretowaniu swoich obywateli. Nic podobnego. Oto przychodzą do nas i wydają na przykład broszurkę o tym, co u nas się działo. Dla nas o nas samych.
http://solidarni2010.pl/luba/dane/pliki/obrazy/jozef_mackiewicz_droga_donikad.jpg
#jfe #książki #mackiewicz

10

Walki w Rosji były konfrontacją barbarzyńców z ludźmi cywilizowanymi. Barbarzyńcy mogli spać byle gdzie, jeść byle co. Człowieka cywilizowanego krępowały jego przyzwyczajenia, potrzeba osobistego komfortu, wewnętrzne nakazy, brak kontaktu z naturą. Tatarowi, Samojedowi czy Mongołowi wystarczała skrzynia suchych liści.
A my nie mogliśmy się obejść bez szczoteczek do zębów, które dotarły do nas z dwumiesięcznym opóźnieniem! Skomplikowane wyposażenie, cały ten garb cywilizacji, musiał przepaść. A człowiek ze skrzyni z suchymi liśćmi, kiedy już pokona tysiące kilometrów, kiedy odniesie zwycięstwo nad człowiekiem cywilizowanym, zakończy wojnę defilując — włochaty i radosny — pod kwadrygą na Unter den Linden w Berlinie…

Przez trzy tygodnie ciągnęliśmy ze sobą tysiące wspaniałych pojazdów, samochody-radiostacje, samochody kliniki, autobusy dowództwa, potężne, bezużyteczne ciężarówki, załadowane milionami kilogramów najróżniejszych przedmiotów, papierzyskami, wszelkiego rodzaju skrzyniami, zapasami nadprogramowej żywności, ubraniami cywilnymi, naczyniami, fotelami, materacami, a nawet zapasami akordeonów, sanitariatami i grami planszowymi.

Od Petsamo do Morza Czarnego niemiecka armia dusiła się pod ciężarem ultranowoczesnego sprzętu i rosnących z roku na rok taborów. Już dawno należało zrezygnować z co najmniej trzech czwartych tego dobytku i walczyć jak Azjaci, spać jak Azjaci, jeść jak Azjaci, posuwać się do przodu jak Azjaci, prowadzić jak oni życie surowe, proste, bez komfortu i bez sterylnych ciężarów.

Ciągnęliśmy ze sobą przez wszystkie kraje brzemię cywilizacji; hordy drapieżników, które deptały nam po piętach miały całkowitą swobodę ruchów i wytrzymałość barbarzyńców: dziki Azjata wygrywał z ciężarówką, ponieważ potrafił przejść tam, gdzie ona nie była w stanie przejechać. Niemiecka porażka w śniegach i błocie Rosji w 1943 i 1944 roku była w dużej mierze porażką armii dobrze wyposażonej, lecz krępowanej przez własny tabor.
https://i.pinimg.com/originals/3b/a4/16/3ba4160ec1b5241eaea28882f9914818.jpg

Fragment "Leon Degrelle. Front Wschodni"
#jfe #degrelle #iiwojnaswiatowa

9

Hitler o ekonomii
Oto cała tajemnica wielkich sukcesów Amerykanów. Wytwarzają to, co my, przy trzy razy mniejszym nakładzie robocizny! Zawsze się to u nas nazywało: niemiecka precyzja. Miało to znaczyć, że chodzi o coś niedoścignionego. Pudło. Nowoczesna wysoko wydajna prasa wytłoczy nam to samo i o wiele dokładniej, niż to można zrobić po naszemu - ręcznie. Fabryki też urządzają tak, żeby tam pracowało jak najmniej ludzi. Pierwszą niemiecką fabryką tego rodzaju miał być Volkswagen. Jeszcze daleko nam do tego, co osiągnęli Amerykanie! Samochód waży tonę, niemiecki tonę osiemset. W 1920 roku ford kosztował dwieście czterdzieści pięć dolarów, a najtańszy niemiecki samochód - opel "żabka" - cztery tysiące sześćset marek. A wszystko to przez czysto automatyczną pracę, do której mogą wziąć każdego debila. O żadnym przyuczaniu nie ma mowy!

Musimy teraz całkiem inaczej dobierać obrabiarki. Uważano kiedyś, że takie rozwiązanie metod fabrykacji musi doprowadzić do utraty pracy przez robotników. Owszem, ale to nastąpi tylko wtedy, kiedy nie stworzymy innych miejsc pracy przez podwyższenie standardu życiowego w innych zakresach! Człowiek, który uprawiał rolę motyką, swoje sprzęty robił sam. Nie produkował więcej, niż sam zużywał. W miarę, jak ludziom udawało się ulepszyć metody, część z nich przestała być niezbędna na roli i przeszła na rzemiosło. Dziś na przykład w narodzie niemieckim tylko 27% ludności pracuje na roli, wszyscy inni gdzie indziej. Podobnie było potem z rzemiosłem.

Dzięki generalizacji metod produkcji wszędzie oszczędzamy ludzką pracę. Teraz pojawiło się kretyńskie myślenie: Wyższego standardu życia już nie będzie! A przecież postęp polega na tym, żeby życie ludzkie uczynić piękniejszym! Byle tylko mieć co jeść! W ten sposób nie zmarnujemy ani jednej pary rąk do pracy! Właśnie powstaje dwujezdniowa autostrada, bo obecnie wymaga to połowę nakładów na osiągnięcie efektu, który jeszcze parę lat temu wymagał nakładów podwójnych.
Fragment: "Rozmowy przy stole"
#fuhrer #jfe

10

Holender Gerardus Mooyman został pierwszym zagranicznym żołnierzem odznaczonym Krzyżem Rycerskim, stając się tym samym bohaterem nazistowskiej propagandy, prasy i dziennikarzy, co zresztą widać na poniższym zdjęciu. Wraz ze swoim Legionem Niderlande brał udział w wojnie na froncie leningradzkim. 13 lutego 1943 roku, 19 letni Mooyman zniszczył 13 sowieckich T-34.
#ss #jfe

8

Alfons Białecki
Urodzony w Bogucicach koło Katowic, a w czasie wojny mieszkający już w Chełmie Śląskim. Uczęszczał przed 1939 rokiem do polskiego gimnazjum w Katowicach, a potem do miejscowej szkoły górniczej. Po wybuchu wojny pracował jako robotnik rolny w Bad Reinerz, a w 1940 roku dostał powołanie do Wehrmachtu, do jednostek saperskich.
Zgłosił się jednak ochotniczo do elitarnych wojsk spadochronowych i, ponieważ wyróżniał się na służbie, otrzymał wyjątkowo jako wpisany na DVL (lista volksdeustchów) najniższy stopień oficerski - podporucznika. Niespodziewanie także w 1944 roku odznaczono go Krzyżem Rycerskim za przeprowadzony z resztką kompanii kontratak na zdobytą już przez wojska sowieckie miejscowość niedaleko Rygi. Wtedy dopiero okazało się, że nie posiada on jeszcze wpisu na DVL.
Przyjęto go dopiero w listopadzie 1944 roku, ale tylko do trzeciej grupy. Kariera to nieprawdopodobna, a porucznik Białecki, wydaje się, znajdował satysfakcję ze służby w armii niemieckiej, o czym świadczy jego ochotniczy akces do elitarnych oddziałów spadochronowych. Należał więc do wcale niemałej grupy żołnierzy z DVL 3, którzy służbę w armii niemieckiej traktowali nie jako przymus, ale część młodzieńczej, wielkiej przygody.

Dowodem na to, że nie chodziło o ideologiczne zaangażowanie się po stronie nazistów, a więc nie kolaboracjonizm, był niespodziewany epilog losów podporucznika Białeckiego. Rafał Bula ustalił, że mimo autorytetu, który sobie wypracował wśród niemieckich notabli w swojej miejscowości, do końca wojny nie stracił kontaktu z innymi, polskimi mieszkańcami tej wsi i zawsze podkreślał swoje górnośląskie korzenie. We wspomnieniach mieszkańców Chełma Śląskiego zachowała się relacja potwierdzająca taką jego postawę w czasie sporu z miejscowym wójtem.
Oto jak zachował się Białecki podczas pobytu na urlopie. Po mszy w miejscowym kościele, gdy podszedł do grupy znajomych, chełmski urzędnik zwrócił mu uwagę, że nie wypada, by on, niemiecki bohater, rozmawiał z nimi po polsku. Białecki wówczas bez namysłu uderzył wójta w twarz, wykrzykując "Das ist meine Muttersprache!". Interweniował ponadto skutecznie w sprawie zwolnienia sąsiadów uwięzionych w KL Auschwitz. Zginął pod koniec wojny niedaleko miejscowości, w której znajdował się jego dom.
https://d-pt.ppstatic.pl/k/r/6/36/ca/4cb82a8982c20_p.jpg?1353381190
#jfe #wehrmacht
Fragment książki "Polacy w Wehrmachcie"

6

Członkini duńskiej NSU (National Socialist Youth) młodzieżowej organizacji DNSAP (duński odpowiednik NSDAP), 1941 rok. Duńczycy z dużą sympatią patrzyli na Trzecią Rzeszę, mniejszych i większych okołonazistowskich partii mieli u siebie ponad 20, jeszcze w 1943 roku DNSAP udało się wejść do parlamentu
https://www.warhistoryonline.com/wp-content/uploads/2019/01/nsu_girl__1941-499x640.jpg
#dania #historia #jfe

11

Dywizja Totenkopf w kotle demiańskim wiezie na saniach niezbędną amunicję. Sowiecki mróz i oblodzone drogi powodowały, że w niektórych sytuacjach efektywniejszym transportem stawała się podobna prowizorka.
#ss #iiwojnaswiatowa #jfe

7

Żydzi wspierali Gestapo w procesie mordowania swojej własnej rasybtx.home.pl

https://btx.home.pl/aleszum/index.php/poezja/9-blog/725-wspolpraca-zydow-z-gestapo-w-mordowaniu-wlasnego-narodu
W kwestii współdziałania Żydów z Niemcami nie było żadnych różnic pomiędzy wysoce zasymilowanymi społecznościami Żydów środkowo i zachodnioeuropejskich, a mówiącymi po żydowsku masami na Wschodzie.

Zarówno w Amsterdamie jak w Warszawie, w Berlinie, tak samo jak w Budapeszcie, można było mieć pewność, że funkcjonariusze żydowscy sporządzą wykazy imienne wraz z informacjami o majątku, zagwarantują uzyskanie od deportowanych pieniędzy na pokrycie kosztów ich deportacji i eksterminacji, będą aktualizować rejestr opróżnionych mieszkań, zapewnią pomoc własnej policji w chwytaniu i ładowaniu Żydów do pociągów, na koniec zaś - w ostatnim geście dobrej woli - przekażą nietknięte aktywa gminy żydowskiej do ostatecznej konfiskaty.

Przywódcy żydowscy rozprowadzali żółte gwiazdy, niekiedy zaś - na przykład w Warszawie - sprzedaż opasek zamieniła się w normalny interes, oprócz zwykłych płóciennych można było zakupić wymyślne zmywalne opaski z plastyku.
#jfe #żydzi #iiwojnaswiatowa

44

Helene Mayer świętująca srebro w szermierce na Olimpiadzie w Berlinie, 1936 rok. W jej geście nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że panna Mayer była Żydówką (ze strony ojca); przypominam - mistrzostwa odbyły się rok po wprowadzeniu ustaw norymberskich, jak widać niespecjalnie robiło to na niej wrażenie, trudno na tym zdjęciu dostrzec również jakąś formę manifestacji współczucia dla swoich ziomków
#trzeciarzesza #jfe #żydzi

14

Polecam książkę "On wrócił" - Hitler melduje się w Berlinie w roku 2011 i stara się ponownie zaskarbić sympatię Niemców. Praktycznie co strona, to jakieś rozbrajające przemyślenia i konkluzje Fuhrera Ekranizacja z 2015 roku też niczego sobie, ale polecam zacząć od lektury
Problem z tymi parlamentarzystami jest taki, że nic zgoła nie zrozumieli. To znaczy, dlaczego prowadziłem tę wojnę? Przecież nie dlatego, że tak lubię prowadzić wojny! Nienawidzę prowadzenia wojen. Gdyby Bormann jeszcze tu był, to każdy mógłby go zapytać, i on by to natychmiast potwierdził. Prowadzenie wojny jest straszne, z radością odstąpiłbym komuś ten obowiązek, gdyby tylko znalazł się ktoś lepszy. No a teraz, no więc w najbliższym czasie nie muszę się tym zajmować, ale na średnią i dłuższą metę znów mnie to pewnie czeka.

Bo któż inny ma się tym zająć? Kto inny miałby to w ogóle robić? Gdyby spytać dziś o te sprawy jakiegoś parlamentarzystę, to przecież z miejsca odpowie, że w obecnych czasach wojny nie są już potrzebne. Wtedy też tak twierdzili, i już wtedy było to takim samym nonsensem, jak dziś. Trudno wszak zaprzeczyć, że ta ziemia nie – rośnie. A liczba ludzi na niej owszem. A jeśli ludziom kurczą się zasoby naturalne, to jaka rasa dostanie te zasoby? Najsympatyczniejsza?

Nie, najsilniejsza. I dlatego uczyniłem wszystko, by wzmocnić rasę niemiecką. I wejść w paradę Rosjaninowi, zanim to on nas najedzie. W ostatniej chwili, jak mi się wydawało. W końcu wtedy żyło na ziemi 2,3 miliarda ludzi. Dwa miliardy przecinek trzy! Nikt nie mógł przewidzieć, że zmieści się tu jeszcze trzy razy tyle. Ale – i tu pojawia się sprawa decydująca: z tego faktu należy wyciągnąć właściwe wnioski. A właściwy wniosek nie brzmi naturalnie tak: skoro obecnie jest nas siedem miliardów, to wszystko wtedy było niepotrzebne. Nie, właściwy wniosek brzmi: jeśli już wtedy ja miałem rację, to dziś mam ją nawet po trzykroć. To jest prosta arytmetyka, to policzy państwu każdy trzecioklasista.
https://www.constantin-film.de/uploads/import/csm_EDA__Lars_Rudolph_Oliver_Masucci_DSC4180_bearb_1400_dd469ab757-500x500.jpg?v=1557319526
#książka #jfe #fuhrer

9

Proces załogi obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen przed brytyjskim trybunałem wojskowym we wrześniu 1945 roku. Szacuje się, że w latach 1941–1945 w obozie tym zginęło łącznie ok. 50 000 ludzi – głównie sowieckich jeńców wojennych.
#jfe #historia

6

Krypta Mussoliniego na cmentarzu San Cassiano w Predappio. Predappio to miejsce urodzenia Duce, miasto w prowincji Forlì-Cesena, w regionie Emilia-Romagna we Włoszech, liczy nieco ponad 6000 mieszkańców. Tysiące ludzi z całego świata przyjeżdża tu co roku, aby złożyć wyrazy szacunku dla byłego przywódcy Włoch.
#duce #jfe #włochy

9

Nimb, jakim otaczali Hitlera jego podwładni, którzy nie stykali się z nim bezpośrednio, był nieporównywalnie większy, niż w najbliższym mu kręgu osób. Tutaj nie mówiono z respektem "fuhrer", lecz "szef", oszczędzano sobie "Heil Hitler" i witano się przez "dzień dobry". Otwarcie nawet ironizowano na temat Fuhrera, który wcale na to nie reagował. Jego stałego powiedzenia: "Mamy tutaj dwie możliwości", często używała przy nim jedna z sekretarek, panna Schroder, mówiąc o najbardziej banalnych sprawach, na przykład: "Mamy tu dwie możliwości. Albo będzie padać, albo nie". Ewa Braun bez zażenowania zwracała uwagę Hitlerowi przy stole, że jego krawat nie pasuje do garnituru, a niekiedy, będąc w dobrym humorze, określała siebie mianem "monarchini".

Jeszcze przed wojną Hitler oświadczał czasem, że po osiągnięciu swych celów politycznych chce wycofać się ze spraw państwowych i dokonać życia w Linzu. Nie wywierałby wtedy żadnego wpływu na politykę, gdyż jego następca mógłby zdobyć sobie autorytet tylko po jego całkowitym usunięciu się. Nie będzie więc na niego oddziaływał. Zresztą ludzie szybko zwrócą się ku następcy, kiedy zorientują się, że teraz ten ma władzę. W takiej sytuacji on, Hitler, zostanie szybko zapomniany. Wszyscy go opuszczą. Wypowiadając te myśli, nie bez współczucia dla siebie samego, kontynuował
"Może odwiedzi mnie wtedy od czasu do czasu któryś z moich dawnych współpracowników. Ale nie liczę na to. Oprócz panny Braun nie zabiorę ze sobą nikogo: pannę Braun i swego psa. Będę samotny. Któż dobrowolnie wytrzyma przy mnie dłużej? Nikt nie będzie już na mnie zwracać uwagi. Wszyscy będą biegać za moim następcą. Może raz w roku zjawią się u mnie na urodziny"
Czasami zadawałem sobie pytanie: czego mi właściwie brakuje, by móc nazwać Hitlera swoim przyjacielem? Przebywałem w jego otoczeniu, w najbardziej prywatnym kręgu, prawie jak u siebie w domu, a do tego byłem pierwszym pracownikiem w jego najbardziej ulubionej dziedzinie, architekturze. Brakowało wszystkiego. Nigdy w życiu nie spotkałem człowieka, który tak rzadko okazywałby swe uczucia, a jeśli to uczynił, momentalnie znowu zamykał się w sobie. W Spandau (Speer odsiadywał tam wyrok 20 lat więzienia) rozmawiałem z Hessem o tej swoistej właściwości Hitlera. Jak zgodnie stwierdziliśmy, obaj mieliśmy przecież chwile, kiedy mogło się nam wydawać, że zbliżyliśmy się do niego. Ale to było zawsze złudzenie. Kiedy ostrożnie przechodziło się do serdeczniejszego tonu, od razu wznosił wokół siebie, jakby w odruchu obrony, mur nie do przebicia.

Awanturniczość swojej egzystencji, wysokości stawki w swojej grze, Hitler musiał sobie szczególnie uświadomić w czasie długiej rozmowy z kardynałem Faulhaberem w listopadzie 1936 roku w Obersalzbergu. Po tym spotkaniu siedział tylko ze mną w wykuszu jadalni. Zapadał zmrok. Hitler milcząc wpatrywał się długo w okno, po czym powiedział w zamyśleniu: "Istnieją dla mnie dwie możliwości: albo przeforsować swoje plany, albo zawieść. Jeśli je przeforsuję, będę jedną z największych postaci w historii - jeśli zawiodę, zostanę potępiony, znienawidzony, przeklęty".
https://static.timesofisrael.com/www/uploads/2019/01/AP19019585452460.jpg

Fragment wspomnień Alberta Speera
#jfe #fuhrer

5

Przerażające zdjęcie….Francuzka z Ruchu Oporu jest prowadzona przez agenta Gestapo na brutalne przesłuchanie…..wątpię, czy wyszła z niego żywa
#jfe #iiwojnaswiatowa

19

Pamiętajcie; historia kołem się toczy. U nas Biedroń i reszta podobnych mu idiotów też jednocześnie pluje na krzyż i paraduje w jarmułce obchodząc chanukę. A co do fragmentu o burzeniu figur Jezusa, to pewnie kwestia czasu, jeśli pisowcy nadal będą się bezczynnie przyglądać poczynaniom tęczowych bolszewików
Hiszpańska wojna domowa szybko się przerodziła również w batalię na symbole. Aby złamać i upokorzyć powstańców, reżim republikański wziął odwet na tym, co dla rebeliantów było najświętsze: na religii katolickiej, kapłanach, przedmiotach i obiektach kultu religijnego. W republikańskiej zonie 27 lipca opublikowano dekret o przejęciu na rzecz skarbu Republiki wszystkich budynków i obiektów kultu religijnego. Z mocy prawa religia katolicka, którą obarczono odpowiedzialnością za powstanie, została zakazana, rozpoczęły się okrutne prześladowania Kościoła, jego duchownych i wyznawców.

Aby jeszcze bardziej poniżyć katolików, religie mniejszościowe cieszyły się ostentacyjnym poparciem władz i ich świątynie działały bez przeszkód. W dniu 3 sierpnia 1936 r. samoloty republikańskie poleciały nad Saragossę, żeby bombami zburzyć bazylikę katedralną Nuestra Virgen/ Señora del Pilar, która dla Hiszpanów jest tym, czym Jasna Góra dla Polaków.

Do rangi upiornego symbolu urosła sfilmowana scena rozstrzelania figury Chrystusa przez pluton egzekucyjny złożony z robotników madryckich, po przeprowadzaniu obrzydliwej parodii procesu sądowego. Odbyło się to 7 sierpnia, 20 km na południe od Madrytu, w geograficznym centrum Hiszpanii w El Cerro de los Ángeles – Szczycie Aniołów. Przedmiotem profanacji stał się monument nazywany Sagrado Corazón de Jesús – Święte Serce Jezusowe. Górujący dotąd nad okolicą posąg Zbawiciela wysadzono ostatecznie dynamitem.
https://cdn.natemat.pl/23208c2cb6c0474ef6dc7652e528a8b5,1003,0,0,0.jpg
#jfe #hiszpania #polityka
Fragment książki "Wojna domowa w Hiszpanii 1936-1939"

9

Granie w piłkę, ustępowanie miejsca w tramwaju, ratowanie przed Niemcami - stosunek hiszpańskich ochotników do Żydówatocihistoria.pl

http://atocihistoria.pl/1_2_22_hiszpanie-w-mundurach-wehrmachtu-ocalili-700-ydow.-niemozliwe.htm
Dość nietypowy widok – żołnierz w mundurze Wehrmachtu ustępujący miejsca Żydówce w berlińskim tramwaju. Hiszpanie walczący po stronie III Rzeszy potrafili wprowadzić sporo zamieszania. Nie zawsze było im po drodze z nazistami
#jfe #historia #blekitnadywizja

7