Pamiętajcie; historia kołem się toczy. U nas Biedroń i reszta podobnych mu idiotów też jednocześnie pluje na krzyż i paraduje w jarmułce obchodząc chanukę. A co do fragmentu o burzeniu figur Jezusa, to pewnie kwestia czasu, jeśli pisowcy nadal będą się bezczynnie przyglądać poczynaniom tęczowych bolszewików
Hiszpańska wojna domowa szybko się przerodziła również w batalię na symbole. Aby złamać i upokorzyć powstańców, reżim republikański wziął odwet na tym, co dla rebeliantów było najświętsze: na religii katolickiej, kapłanach, przedmiotach i obiektach kultu religijnego. W republikańskiej zonie 27 lipca opublikowano dekret o przejęciu na rzecz skarbu Republiki wszystkich budynków i obiektów kultu religijnego. Z mocy prawa religia katolicka, którą obarczono odpowiedzialnością za powstanie, została zakazana, rozpoczęły się okrutne prześladowania Kościoła, jego duchownych i wyznawców.

Aby jeszcze bardziej poniżyć katolików, religie mniejszościowe cieszyły się ostentacyjnym poparciem władz i ich świątynie działały bez przeszkód. W dniu 3 sierpnia 1936 r. samoloty republikańskie poleciały nad Saragossę, żeby bombami zburzyć bazylikę katedralną Nuestra Virgen/ Señora del Pilar, która dla Hiszpanów jest tym, czym Jasna Góra dla Polaków.

Do rangi upiornego symbolu urosła sfilmowana scena rozstrzelania figury Chrystusa przez pluton egzekucyjny złożony z robotników madryckich, po przeprowadzaniu obrzydliwej parodii procesu sądowego. Odbyło się to 7 sierpnia, 20 km na południe od Madrytu, w geograficznym centrum Hiszpanii w El Cerro de los Ángeles – Szczycie Aniołów. Przedmiotem profanacji stał się monument nazywany Sagrado Corazón de Jesús – Święte Serce Jezusowe. Górujący dotąd nad okolicą posąg Zbawiciela wysadzono ostatecznie dynamitem.
https://cdn.natemat.pl/23208c2cb6c0474ef6dc7652e528a8b5,1003,0,0,0.jpg
#jfe #hiszpania #polityka
Fragment książki "Wojna domowa w Hiszpanii 1936-1939"

9

Brak komentarzy. Napisz pierwszy