W 1936 roku weszła znienawidzona przeze mnie osobiście reforma języka polskiego, z której cudacznymi rozwiązaniami zmagamy się do tej pory. Taka nieprzyjazna wobec reformy refleksja naszła mnie już w podstawówce, gdzie czytając masowo literaturą przygodową ze szkolnej biblioteki, wciąż się natykałem na wydania lwowskiego Ossolineum sprzed 1936 roku. Taką polszczyznę czytało się naturalniej i przyjaźniej dla oka i ucha. O ile na samą nieszczęsną reformę nic już poradzić nie mogę i sam w jej duchu zostałem wyuczony, to wciąż bywam świadkiem z jakimi okropieństwami jej wyjątków i reguł muszą się zmagać polskie dzieci w emigracyjnych szkołach i ci co języka polskiego się uczą od podstaw. Uważam też, że współcześnie przydałaby się kolejna reforma, która wyrzuciłaby poza nawias te przeogromne ilości wyjątków i generalnie uprościła pisownię. Załączam kawałek artykułu z "GAZETY ŚWIĄTECZNEJ" z września 1936 roku, wyrażającej pogląd na temat owej, niezbyt udanej, reformy.
#ciekawostkijezykowe #reforma #jezykpolski #kiedystobylo #takasytuacja #ortografia

15

W czasie działań nad Afganistanem do radzieckich załóg śmigłowców szturmowych Mi-24, którym wyznaczano do zniszczenia istotny cel dołączano czasami znających teren afgańskich oficerów, mających go wskazać. 4 maja 1982 roku z zadaniem zniszczenia rozpoznanego składu amunicji wystartowała taka właśnie obsada „ognistego rydwanu”, której problemem było to, że „ludzie radzieccy” nie znali afgańskiego, a dołączony Afgańczyk rosyjskiego. Z konieczności komunikowano się więc na migi. W czasie przelotu nad wioską położoną w rejonie celu Afgańczyk pokrzykując wielokrotne wskazał budynki na ziemi, po czym rosyjska załoga wykonała zajście i przeprowadziła na nie „uderzenie ogniowe”. Wszystko to ku osłupieniu Afgańczyka, który tylko chciał się pochwalić rodzinnym gospodarstwem…
źródło: https://www.facebook.com/ZimnaWojna19461991/photos/a.101734871524304/387363792961409/
#heheszki #takasytuacja #afganistan #rosjatostanumyslu

7

Pejsbuk przypomniał mi sytuację z 2014, kiedy to mieszkanie sprzedawałem. Trochę po latach śmiechłem ale #takbylo:

Urząd do spraw zupełnie niepotrzebnych wynikających z nieprzestrzeganego prawa - ewidencja i zameldowanie ludności.
- Chciałbym taki dokument, że nikt nie jest zameldowany z moim mieszkaniu…
- ……………
- Chciałbym dokument…
- Nie słyszę Pana!
- Chcę sprzedać mieszkanie!
- hymm ?
Pani pokazała palcem na otwór wielkości męskiej pięści u dołu wielkiej szyby oddzielającej władnych mandarynów od reszty hunhuzów. Nachyliłem się niczym Adaś Miałczyński do budki telefonicznej i powtarzam.
- Tak, tak wiem. Pan jest właścicielem mieszkania?
- Tak.
- Opłata za zaświadczenie to 17 złotych.
- Dlaczego 17?
- Nie ja o tym decyduję.
- Równie dobra by była opłata 20 złotych, albo 50 złotych. Albo w cenie podatków…
- ……….
- Mam akt notarialny,
- To jest kopia.
- I co z tego? Kopia z oryginału.
- Każdy może mieć kopię…
- Ale mam ją ja. Właściciel. Zresztą co za różnica?
- Potrzebuję potwierdzenia, że jest Pan właścicielem.
- A co to może być?
- Kiedy ma Pan notariusza?
- Nie wiem. Jak najszybciej. Co za różnica?
- Bo jak Pan weźmie zaświadczenie teraz, a notariusza ma Pan za dwa tygodnie, to może notariusz zechcieć nowe zaświadczenie, z datą na dwa dni przed spisaniem umowy. I znów zapłaci Pan 17 złotych.
- Dlaczego?
- Bo może tak być, że weźmie Pan zaświadczenie teraz a potem Pan kogoś zamelduje.
- Ale ja nie chcę nikogo zameldowywać, chcę sprzedać mieszkanie…
- Różni są ludzie…
- To nie ma sensu…
- Wie Pan, ludzie sobie nie ufają…
- Wie Pani, że w Anglii założyłem bankowe konto spółki, nie mając jeszcze umowy spółki ani tamtejszego NIP-u? Nawet karty debetowe przysłali.
- Tu jest Polska proszę Pana. Przepraszam bardzo.
- Tak, trudno, Jutro postaram przygotować się lepiej. Do zobaczenia.
#administracja #takasytuacja #mieszkanie #urzad #polska
https://youtu.be/WOdjCb4LwQY

5

#aliorbank - niższa kultura bankowości.

Dzwoniąc na infolinię nie macie połączenia z konsultantem, tylko z botem który nie rozumie co do niego mówicie. Nie ma żadnych komunikatów typu "naciśnij 5 aby cośtam". No dobra, dla wyboru języka angielskiego i ukraińskiego takie opcje zostawili. Ale cała reszta leży, możesz sobie naciskać co chcesz.

Bot zadaje ci pytanie w jakiej sprawie dzwonisz, a następnie mówi że nie zrozumiał twojej odpowiedzi, albo zadaje kolejne pytanie totalnie niezwiązane z odpowiedzią.

Nawet zrobiłem test i powiedziałem najbardziej ogólnie, że dzwonię w sprawie bankowości. Bot na to "nie zrozumiałam twojej odpowiedzi"

Inna sytuacja. Bot pyta czy dzwonię w sprawie rachunku debetowego czy kredytowego, czy jakoś tak (pytanie od czapy). Odpowiedziałem, że nie w tej sprawie dzwonię. Bot zaczął się zapętlać. Pozostało mi się rozłączyć

----------------------------------
Kilka chwil później…
----------------------------------
Wygrałem z systemem. Oto przybliżony przebieg rozmowy:
-W jakiej sprawie dzwonisz?
-Kilo cukru chciałem kupić.
-Nie usłyszałam twojej odpowiedzi.
-Kilo cukru chciałem kupić.
-Nie zrozumiałam.
-No dobra, to kilo mąki poproszę.
-Proszę czekać na połączenie z konsultantem.

Aż mi się "Dwanaście prac Asterixa" przypomniało

Konsultanci bardzo uprzejmi i pomogli mi załatwić problem w 5 minut. Nie mam pojęcia po co dali tego bota... Zmarnowali mi tym masę czasu i nerwów.
#bankowość #problemypierwszegoswiata #takasytuacja

14