Rodzina w szponach marksizmu
W gospodarce opartej na rolnictwie, miejscem pracy był dom; tu mąż i żona razem żyli i pracowali. W gospodarce przemysłowej, mężczyzna wychodził z domu, żeby pracować w fabryce, a żona zostawała w domu zajmując się dziećmi. Gospodarka oparta na rolnictwie dawała nam liczną, rozgałęzioną rodzinę, gospodarka przemysłowa - rodzinę elementarną. Ale w gospodarce postindustrialnej mąż i żona, oboje pracując w biurach, pozostawiają w domu swe dzieci bez opieki, jeśli w ogóle je posiadają. Jak pisze profesor politologii James Kurth z uniwersytetu Swarthmore: "Najwiekszym ruchem migracyjnym drugiej połowy XIX wieku była migracja mężczyzn, przemieszczających się z farm do fabryk….Zaś największym ruchem migracyjnym XX wieku była migracja kobiet z domu do biura. Ten ruch oddziela rodziców od ich dzieci, równocześnie umożliwiając żonom oddzielenie się od mężów. Rozdzielając rodzinę elementarną przyczynia się do zastąpienia rodziny elementarnym brakiem rodziny"
"możesz mieć wszystko!" słyszą współczesne kobiety - "możesz mieć dziecko i karierę". Współczesne kobiety otrzymały wszystko: niańki, korzyści płynące z otwartych granic, równą płacę za równą pracę, urlopy macierzyńskie, przedszkola, zrozumienie dla ich aspiracji ze strony rządu i przedsiębiorstwa - ten slogan nie jest zwykłym reklamowym kłamstwem. Jedyne, czego nie możesz mieć jednocześnie, to gromadka dzieci w domu i dotrzymywanie kroku w biurowym współzawodnictwie.
Przeprowadziwszy się z typowo robotniczych dzielnic do dzielnic zamieszkałych przez klasę średnią, żony muszą pracować, by dorównać sąsiadom z naprzeciwka. A więc posiadanie dzieci odsuwa się na później, czasami zupełnie z nich rezygnując. W roku 1950 88% kobiet z dziećmi poniżej 6 lat zostawało w domu, posiadając przy tym więcej, niż jedno dziecko. Dzisiaj, 64% Amerykanek mających dzieci w wieku poniżej 6 lat pracuje zawodowo.
"Jak zatrzymać ich na farmie po tym, jak widzieli Paryż?" - mówiło się o żołnierzach I Wojny Światowej, którzy wyjechali do Europy.
Jak je zaciągnąć z powrotem na przedmieścia, po tym, jak widziały Waszyngton? - można by spytać mając na myśli zdolne prawniczki, dziennikarki, specjalistki od public relation czy asystentki polityków.
W latach 30 XIX wieku, w przededniu rewolucji przemysłowej w Ameryce, Filadelski Związek Zawodowy ostrzegał swych członków przed ukrytym "żarłocznym kapitałem":
"Opierajcie się zatrudnianiu naszych kobiet całym swym umysłem i całą siłą, gdyż doprowadzi to nas do ruiny. Musimy dołożyć wszelkich starań, aby uzyskać wystarczające wynagrodzenia za naszą pracę, tak, byśmy byli w stanie zatrzymać żony, córki, i siostry naszych mężczyzn w domu….Żarłoczny kapitał zmusi każdego mężczyznę, kobietę i dziecko do harówki; ale użyjmy naszych rodzin, żeby przeciwstawić się jego zamierzeniom."
W roku 1848, gdy Karol Marks stworzył swój "Manifest komunistyczny", w wydawnictwie związkowym "Ten Hour Advocate" możemy przeczytać: "Miejmy nadzieję, że bliski jest ten dzień, gdy mężowie będą w stanie zapewnić utrzymanie swym żonom i rodzinom bez narażania żony na harówkę w przędzalni" - ta wizja amerykańskiej wolnej pracy stała w opozycji do poglądu głoszonego przez Marksa i jego patrona-współpracownika, Frederyka Engelsa, który w "Pochodzeniu rodziny, własności prywatnej i państwa" pisał:
"Pierwszym warunkiem wyzwolenia żony jest wprowadzenie całej płci żeńskiej do publicznego przemysłu a to z kolei wymaga obalenia monogamicznej rodziny jako ekonomicznej jednostki społeczeństwa"
#4konserwy #gruparatowaniapoziomu #rodzina