kto dziś pracuje plusuje, a reszta niech się wyleguje w łóżkach ku chwale ludu pracującego miast i wsi
https://historiamniejznanaizapomniana.files.wordpress.com/2015/05/c59bwic499to-pracy-1.png
#socjalizm #praca #zebroplusy

8

#dziendobry Lukrecje i Lurkowie.

Idę dziś na wewnętrzną rozmowę rekrutacyjną, mam mega mieszane uczucia bo lubię to co robię obecnie, ale tam gdzie idę moje obecne brutto jest netto... po cichu liczę, że obecny przełożony będzie chciał mnie zatrzymać i sam dorzuci różnicę, a jak nie no to przydzie przywyknąć do nowych zadań... nadzieja umiera ostatnia. Trzymajcie kciuki!
A jak ktoś z Was szuka spoko #praca w #warszawa to piszcie prv.
Tymczasem:
https://streamable.com/rv1hqq
#sleevecontent #sleevefun

9

Pamiętajcie by równomiernie rozmieścić ładunek na przyczepie!
Na szczęście bez żadnych ofiar:)
#praca #rolnictwo

12

TL;DR

Jak przez własną głupotę skończyłem bez kasy i odciąłem się od ludzi, których nazywałem przyjaciółmi. O tym że trzeba myśleć o własnej dupie. I jak z ludzi wychodzi jad, gdy się im na to pozwoli.

Zatrudniłem się dwa lata temu na warsztacie stolarskim, jako pomocnik. Nie będę wchodził w szczegóły jak do tego doszło, albo jak po depresji radziłem sobie w nowym otoczeniu po prawie roku przerwy w zatrudnieniu. Mniejsza. W każdym razie mimo ciężkich początków, przepracowałem tam dwa lata. Robiłem tylko z jedną osobą, która była jednocześnie pracownikiem, szefem i moim kolegą. Mimo wszystko 9 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu robiło swoje i nie dało się inaczej.

Dużo się nauczyłem i mimo wszystko dobrze się u nich pracowało. Dostawałem 3200 zł na rękę, nigdy nie dłużej niż do połowy następnego miesiąca. Opłacali mnie, byli ze mnie zadowoleni, a ja byłem zadowolony z nich. Mimo, że odwalali krzywe akcje to czułem się jak równy z równym. Mogłem powiedzieć co myślę, wydrzeć się czasem i usiąść na spokojnie porozmawiać o tym co się dzieje na warsztacie i ustalić plan działania u klienta. Praca od całkowitych podstaw. Od pomiarów do montaży. Mimo 25 lat na karku byłem w stanie sam zrobić od podstaw kuchnię. Dużo się nauczyłem i zdarzało się, że nawet inne firmy mnie zaczepiały czy nie chcę pracy zmienić. Odmawiałem, bo byłem fair i było mi tam dobrze, a poza tym wyższe zarobki by mi nie rekompensowały też swobody w tym miejscu pracy. Mogłem sobie usiąść w trakcie pracy, zapalić papierosa, a na pytanie szefa co robię odpowiadałem, że mi się nie chce. Siadał wtedy ze mną i mówił, że jemu też i tak siedzieliśmy i gadaliśmy o głupotach. Oczywiście potem kończyło się to na nadgodzinach, ale coś za coś. Nawet gdybym nie palił, pracował te 8 godzin to i tak by był ten sam efekt.

Siedziałem na nadgodzinach czasami nawet 16 godzin i następnego dnia szedłem do pracy. Miałem okres dwóch miesięcy, gdzie robiłem minimum 10 godzin dziennie i jeszcze w soboty. Najlepsze jest to, że za nadgodzinę dostawałem 10 zł, ale nic nie mówiłem, bo premia w wysokości 70% mojej pensji mi to rekompensowała, chociaż niekoniecznie to było zadowalające i miałem dosyć takiej pracy. Plus to, że zmęczenie wpływało na nasze pomyłki, a każda taka była okupiona olbrzymią stratą. Wymiar pomylony o 1cm mógł ich kosztować kupę kasy i czasu. Bo trzeba kupić nową płytę, bo trzeba po nią pojechać, bo znów trzeba pociąć, okleić itp.

Były plusy i minusy takiej pracy. Teraz to nawet nie będę miał oporów poopowiadać do jakich głupot doprowadzili mój szef i jego żona. Jednak póki kasa była to moje uwagi były tylko moją opinią i robiłem to za co mi płacili. Zżyliśmy się tak, że potrafiliśmy się umówić gdzieś na mieście na piwo, albo wpaść do siebie na urodziny.

Na początku się godziłem na wszystko, potem się zasiedziałem. Na początku byłem bez grosza przy duszy i potrafiłem jeździć 15km w jedną stronę rowerem, bo już byłem tak spłukany. Potem zdałem sobie sprawę jak wiele się nauczyłem. Rozmawiać z ludźmi, nie byłem już taki zamknięty i miałem fach w ręku, gdzie ktoś potem potrafił się o mnie pytać czy nie zrobię mu tego czy tamtego.

Jakie głupie akcje odwalali?

Jak klient był miły i ich ,,porobił” to schodzili z ceny tak bardzo, że wychodzili na zero zakładając że nie będą musieli nic dokupować, dorabiać itp. Wychodzili wtedy na minusie

Mimo ustaleń uzgodnionych przez klienta, potrafili iść mu na rękę. Na przykład. Zawiasy do szafek były uzgodnione inne, a klient stwierdził, że chce blumy (te z górnej półki) różnica w cenie była 7zł, ale gdy kupić musisz takich 60 to wychodzi 420zł, a zakładając że robili mu za prawie bezcen, wychodzili na minusie.

Szczytem była klientka, która chciała mebel w cenie materiału na co szef się zgodził, bo był robiony cały dom. Zrobiliśmy jej to, daliśmy i powiedzieliśmy jaka jest za to cena. Wtedy wyszły jej wielkie oczy i stwierdziła:

- Ja myślałam że jest w cenie tego co państwo sobie wypracowali.

Nie za bardzo rozumiałem o co chodzi, a potem się okazało, że na przykład. My z tej roboty mielibyśmy mieć 5k na plusie to za te 5k jej zrobimy ten mebel.

Szef odpuścił i zszedł jej z ceny!

Jedna, druga, trzecia taka akcja i nie miał kasy na materiał, żeby ruszyć z inną robotą, bo ciągle tracił. Żeby ruszyć z robotą, jechał na pomiar, a za kasę z zaliczki, zaczynał starą pracę. Dochodziło do tego, że nie miałem co robić cały dzień, bo nie było kasy na materiał, a jutro trzeba do klienta jechać. Co prowadziło do kolejnych nieprzyjemności i schodzenia klientowi z ceny za zwłokę i koło się toczyło. Brakowało kasy na materiał, opłaty i dla mnie, a ja jak głupi widząc to, nadal przy nich byłem.

Mimo że szefowa, beztrosko sobie żyła i twierdziła, że to problem szefa, że tak odwala. Więc poinformowałem ich, że niedługo upadną, a ja widząc co się dzieje, stwierdzam że czas szukać nowej pracy.

Było to przed świętami Bożego Narodzenia. Nie dostałem wtedy wypłaty za listopad i musiałem oszczędzać każdy grosz, żeby dać sobie radę. Razem z moją kobietą dawałem sobie radę, ale zaczynałem powoli czegoś szukać, bo mimo że ich lubiłem to wiedziałem, że za parę miesięcy będę udupiony. Nie myliłem się, ale kroki podjąłem za późno.

W końcu dostałem zaległe wypłaty i biznes dalej się kręcił, mimo tych problemów. Jednak nie mogłem wziąć urlopu, nie mogłem zachorować, nie mogłem nic. Bo cały czas miałem z tyłu głowy, że to wszystko się zawali i nic z tym nie zrobię i mogę być bez kasy. Miałem prawie 30 dni urlopu i nie mogłem go wziąć, więc poszedłem na l4, bo już byłem na wyczerpaniu i żyłem licząc każdy grosz, bo nie wiadomo, kiedy mi zapłacą. Po powrocie poinformowałem ich, że odchodzę i szukam nowej pracy. Dzień później miałem już zaklepaną pracę.

Lubiłem ich, nigdy nie czułem się oszukany i wykorzystany, więc odszedłem z pracy na mocy porozumienia stron. Pieniądze miały być wypłacane, gdy będą mogli. Znałem ich, ich sytuację i wiedziałem, że najlepsze co mogę zrobić to złożyć wypowiedzenie z ich winy i zażądać zapłaty w określonym terminie. Nie zrobiłem tego. Traktowałem ich jak przyjaciół. Poszedłem do nowej pracy. Bez dnia przerwy. Jednak tam mi się nie udało i wylądowałem na bezrobociu. Bez pieniędzy, bez zasiłku (bo przez porozumienie stron, muszę czekać 90dni) postawiony pod ścianą, pracować gdzieś na produkcji za nic lub iść do innego tego typu stolarza, gdzie znów skończę na nie wiadomo czym. Stwierdziłem, że mam dosyć, a pieniądze mi się od nich należą. Przyjaźnie, przyjaźniami, ale jeść trzeba, a ja nie mam za co żyć.

Wróciłem, przedstawiłem sytuację i powiedziałem, że nie mogę czekać, bo przez moją dobroć ja jestem teraz w kropce. Myślałem że zrozumieją, myślałem że mogę z nimi dogadać, a dziś dostaję od nich telefon: ,,To nie nasza wina, że ty nie masz pieniędzy, przez to że odszedłeś z dnia na dzień, nie mogliśmy ruszyć z robotami, byliśmy u adwokata i sam od nas odszedłeś i nic ci się nie należy. Pieniędzy nie mamy i ci nie damy. Dostaniesz jak będziemy mieć. Kiedy? Nie wiem” Oczywiście z podniesionym głosem, że nic nie mogę zrobić, oni są górą i to moja wina cała ta sytuacja…

Sam odszedłem, to po mojej stronie było wszystko do zrobienia i teraz mogę być sam sobie winny. Nie wyszło mi z nową pracą? To nie ich problem. Zadałem im pytanie czy miałem dalej za darmo u nich robić. To tylko zmienili temat.

Za moją głupotę i dobroć, skończyłem bez pieniędzy, na bezrobociu. Z niewykorzystanym urlopem, dwoma miesiącami w plecy.

Jutro jadę do Inspekcji Pracy i przedstawiam sytuację, jadę do adwokata i stosuję pismo. Za długo byłem za miękki i dobry dla innych palantów. Mam dosyć. Jak to łatwo się wszystko zmienia, gdy chodzi o kasę. Póki robiłem to byłem cacy, a teraz jestem tym złym.

Czy ja mogę im w jakiś sposób zaszkodzić? Jest szansa na w miarę szybkie odzyskanie tych pieniędzy? Oni mogą w każdej chwili upaść. J

Jak ktoś chce mnie zbesztać za moją głupotę to proszę bardzo. Nie mam nic przeciwko. Jednak czy mogę coś z tym wszystkim ugrać?
#smiecizglowy epizod 10
#praca #pracbaza #anonimowelurkowyznania #stolarstwo #pytanie #prawo

13

Dla Polaków praca przy zbiorach szparagów nie jest już opłacalnatysol.pl

Jak pisze portal dziennika Rheinische Post, przewodniczący stowarzyszenia plantatorów szparagów z Nadrenii zwraca uwagę, że dla Polaków praca w Niemczech nie jest już opłacalna.
https://www.tysol.pl/a64229-Niemieckie-media-Dla-Polakow-praca-przy-zbiorach-szparagow-nie-jest-juz-oplacalna #niemcy #praca #szparagi

14

Drażni mnie pazerność ludzi na kasę.

I nie chodzi tutaj o to, że pieniądze szczęścia nie dają czy coś w tym rodzaju. Chodzi mi bardziej o to, że ludzie zaślepieni chęcią zysku, zrobią wszystko dla pieniędzy. Absolutnie wszystko. Jeżeli ktoś twierdzi, że nie to powiem tylko, że wszystko jest kwestią ceny. Przypomniał mi się stary żart, kiedyś zasłyszany:

- Oddałabyś się siedemdziesięciolatkowi za milion złotych?
- Tak.
- A za sto złotych?
- Oszalałeś? Za kogo ty mnie masz?
- To już ustaliliśmy, teraz negocjujemy cenę.

Ilu z was mając możliwość zrobić coś niemoralnego, zrobiłoby to za odpowiednią opłatą? Zabiłbyś własną matkę za ten milion złotych? Jeśli nawet powiesz, że nie to zaraz odezwie się twój rozum, który będzie próbował ze wszystkich sił usprawiedliwić ci ten czyn. Robisz za minimalną, masz dwoje dzieci i żonę na utrzymaniu, ten milion byłby dobrym startem w ich życiu, mógłbyś sobie coś kupić. BA! Nawet twoja matka sama ci się pozwoli zabić jak usłyszy za ile i będzie wiedzieć, że poprawi to życie tobie i wnukom!

Przykład wymyślony na poczekaniu, możecie wymyślić własne. Zjeść czyjegoś stolca, pójść z kimś do łóżka, przeparadować po mieście nago itd. Kwestia ceny i pewności, że te pieniądze otrzymacie oraz warunki w jakich żyjecie, mogą co niektórych pchać do takich czynów. Jednak nikt się o tym nie przekona, póki nie przyjdzie taki dzień, kiedy ktoś ci taką ofertę złoży. Możesz się zapierać, że czegoś w życiu nie zrobisz, ale jak ktoś ci podstawi pod nos kasę to jakoś momentalnie te sumienie może zostać uśpione.

Ludzie sprzedają swoją wolność, godność i bliskich za o wiele mniejsze stawki. Gdy jest troje rodzeństwa i jedno mieszkanie po rodzicach to dopiero wtedy można zobaczyć ile te więzy krwi były warte. Gdy jako mąż podupadniesz na zdrowiu i nie będzie szans na poprawę, dopiero wtedy zobaczysz ile znaczyłeś dla swojej żony.

Widziałem i słyszałem w życiu wiele sytuacji. Gdy mąż wyrzucił swoją żonę z domu, bo ta była chora na raka i nie robiła mu już obiadków. Gdy rodzeństwo po śmierci rodziców skakało sobie do gardeł, żeby jak najwięcej nachapać dla siebie. Gdy mąż zatrudnił braci swojej żony, a oni mu ukradli firmę i kopnęli w dupę swoją żonę i szwagra, aż ten się powiesił. I wiele, wiele innych.

Tak po prostu się sprzedać i dać sobą rządzić. Nigdy nie parłem, aż tak na pieniądze, żeby robić dla nich wszystko, a znam osoby, które potrafiły po rękach całować szefa, za to że im nadgodziny pozwolił robić i robili po 16 godzin dziennie, a nawet jak im szef pozwolił to przyszli w niedzielę!
Bo przecież więcej kasy. Mimo że traci się wszystko inne. Gdy ja nie chciałem zostawać godzinę dłużej w pracy to jak myślicie kto miał największe pretensje? Szef? Nie! Najbliżsi, który potrafili mnie za takie coś niemal palcami wytykać, obrażać i poniżać.

Bo parę złotych więcej… Tylko, że to byłyby moje pieniądze, a nie ich, a i tak ich strzelała zawiść na to, że nie chcę pracować więcej niż muszę! A i tak ci ludzie z tych pieniędzy nic nie mieli. W zależności od tego czy zarabiają 2k czy 3k to i tak życie się toczy od pierwszego do pierwszego, tylko przy tym drugim nie ma już nic z życia.

Ten facet, który robił po 16 godzin, wracał co parę miesięcy do Polski i wszystko potrafił przepić w jeden tydzień, a za granicą to żył jak robak na głodowych porcjach, bez ogrzewania w domu, oszczędzając na wszystkim.

I pytam się w imię czego? W imię czego to wypruwanie sobie żył? Ojciec, który potrafi właśnie tak pracować i zaniedbywać wszystko inne. Mimo że robi po 12 godzin dziennie, soboty połowę tego, a w niedzielę odpoczywa po całym tygodniu. Zaniedbuje dom, dzieci, żonę. Dzieci nie znają ojca, a z czasem to już go nawet nie chcą widzieć w domu, bo zgrzybiały staruch, wyładowuje na nich swoją frustrację, bo dzieci zamiast robić z siebie niewolników jak on i zamiast poświęcać cały swój czas na naukę, tak jak on na pracę to wolą się bawić i mieć kontakty z rówieśnikami. Żona też się oddala, bo z czasem mąż staje się tylko gościem, który przynosi kasę i nic poza tym.

I potem taki ktoś potrafi mnie umoralniać, że jestem nieodpowiedzialny!

Zmieniłem niedawno pracę, bo umawiałem się inaczej z przyszłym szefem, a ostatecznie zrobił coś innego. Mniejsza z tym co i jak. W każdym razie miało nie być nadgodzin, tylko czasami, a na sam początek słyszę, że praca 9 godzin dziennie i soboty pracujące będą normą. Rzuciłem to w cholerę. I mimo że jestem teraz bez pracy to super się czuję, bo nie jestem niewolnikiem i robolem, który musi żyć by pracować. Już nawet komentarzy nie słyszę wokół siebie, mimo że czuję od bliskich taki chłód, że jak to tak bez pracy zostać? Widocznie już się zmieniłem na tyle, że nikt mi uwagi nie zwróci, ale jednak mam to z tyłu głowy, głupie uczucie, które mnie dobija, wierci i nęka odmęty mojej głowy. Wpajany całe życie kult niewolnika i pracy, aż padniesz z przemęczenia i zdechniesz.

Gdy w nowej pracy szef ogłosił te nadgodziny to nikt nie myślał o tym, że miało być inaczej, albo że nikt ich o zdanie nie pytał. Cieszyli się że mogą godzinę wcześniej zacząć pracę i nie będą musieli siedzieć tak długo (praca była od 8 do 16, a po tym ogłoszeniu od 7 do 16, więc się cieszyli, że nie muszą do 17 robić) a w soboty to tylko będą musieli robić jak będzie brzydka pogoda Następnego dnia przyjechałem normalnie na 8 z zamiarem wypowiedzenia (i tak robiłem na czarno i to była ta jedna z tych rzeczy, które miały być inaczej) to pierwsze co usłyszałem to to, że mi się pospało, a potem zdziwienie, dlaczego odchodzę.

Dobrze zrobiłem? Może nie? Czas pokaże.

Jednak nie jestem niewolnikiem, nie będę się dostosowywał do tego systemu więcej niż muszę, nie będę sobie pozwalał na wszystko w imię paru groszy więcej. Pięć lat takiej pracy i nic z tego nie miałem, oprócz nerwów, zmęczenia, depresji i zniszczonych relacji!
A inni? Nadal się nie uczą na błędach. Nic się nie dorobili, nic nie zyskali, stracili to co powinno być najcenniejsze, a dali się sprzedać za parę groszy. Gdyby coś wydarzyło się z tych rzeczy na samej górze to pewnie by poszli i zrobili to wszystko za jeszcze mniejsze pieniądze. Bo liczy się tylko kasa.

Jest tu ktoś podobny do mnie? Co wy o tym myślicie? Mam rację czy nie? Czy jest szansa na jakąkolwiek zmianę?

PS. Chociaż pewnie chodzi tutaj też o warunki w jakich się żyje. Gdy nie musisz myśleć co sobie kupić, żeby ci starczyło do wypłaty. Za granicą mimo że robiłem za minimalną to nie musiałem patrzeć co chwilę na moje konto ile mi zostało kasy i nie było problemu by iść do restauracji, coś odłożyć itp. Jednak u nas w Polsce za minimalną nie masz takiego spokoju i jest on zarezerwowany dla osób, które zarabiają trochę więcej. Tylko, że to powinien być standard dla każdego człowieka, a nie dla wybranych, więc w sumie się nie dziwię tym ludziom. Jest mi po prostu ich żal.
#smiecizglowy epizod 8
#przemyslenia #pieniadze #praca

16

Typowa lewica jest typowa. Pamiętajcie, że praca w młodym wieku prowadzi do patologii.
#lewactwo #polityka #krytykapolityczna #praca #bekazlewactwa

20

Okazało się w pracy że szef się pomylił w obliczaniu odciąganych składek na tzw drugi filar. Odciągnął nam za mało.
Ja to jeszcze luz, bo to kwestia 500 chf, ale dwóch kumpli ma o wiele więcej.
I szef stwierdził ze sorki, moja wina, więc zapłacicie tylko 70% tego co powinniście a resztę ja pokryję z własnej kieszeni. Dodam tylko ze nasza firma praktycznie stoi i chuja zarabia poprzez lockdown.
#praca #emigracja

12

Dobra. Mam problem i staram się myśleć co teraz do jutra muszę podjąć decyzję, a niestety nie mam z kim pogadać i pożalę się tutaj, a może ktoś z was doradzi coś sensownego.

Musiałem odejść z poprzedniej pracy. Źle nie było, ludzie w porządku, wady tamtej pracy to nawet nie ma co pisać, bo koniec końców, musiałem odejść, bo jest kwiecień, a ja nie mam wypłaty za luty, marzec i prawie 20 dni urlopu.

Podjąłem więc decyzję, że jednak jak nie teraz, to zaraz będę w okropnej chujnii, a kasa mi potrzebna, więc pożegnałem się z moimi byłymi pracodawcami i ruszyłem na szukanie pracy.

Poszedłem na rozmowę do jednej firmy. Człowiek wydawał się spoko. Nic nie było takiego co mogłoby wzbudzić moje podejrzenia. Ja jakieś doświadczenie mam i chcę się rozwijać, on chce takiego pracownika. Żadnego owijania w bawełnę, głupich pytań. Facet konkretny i byliśmy dogadani. Umówiliśmy się że przyjdę określonego dnia i podpisujemy umowę.

Wypowiedzenie, papierki i sru do nowej roboty. Bez żadnego dnia przerwy w zatrudnieniu. Przychodzę do pracy i słyszę: Wiesz anon, czasy są ciężkie, a ja akurat wczoraj się dowiedziałem, że można dostać dofinansowanie z urzędu na bezrobotnego. Byłbym ci bardzo wdzięczny, gdybyś się zarejestrował jako bezrobotny i przyszedł z urzędu. Oczywiście nie musisz tego robić, ale będę wdzięczny i nie pożałujesz. Wynagrodzę ci to jakoś. Wiesz… Wczoraj też był tu jakiś chłopak, też mi się z nim dobrze rozmawiało, ale powiedziałem mu, że mamy już komplet wiesz, człowiek honorowy ze mnie.

Powiedziałem, że muszę się zastanowić, pokręcił nosem, ale dał za wygraną.

A więc tak: Jestem w dupie, bo byłem za dobry i nie odszedłem z poprzedniej pracy, kiedy był na to czas. Nie mam kasy. Jestem umoczony z każdej strony i potrzebuję kasy i nie mogę na ten moment sobie pozwolić na brak pracy.

Więc ok

Powoli maszyna urzędnicza rusza, ale jakoś to idzie. Ja sobie pracuję i dopytuję się o tę firmę, szefów itd. Nic nie zapowiada że będą mnie chcieli jakoś oszukać, albo nie zapłaciliby za te kilka dni, gdyby jednak coś poszło nie tak, głowa spokojniesza.

W piątek nawet wszyscy podwyżki dostali, za dobrą pracę i myślę sobie, że coś jest nie tak.

I dzisiaj słyszę, że roboty masa, potrzebne są nadgodziny. Wszyscy w szoku, nikt nic nie mówi. Ja sam siedzę cicho, bo pracuję tu raptem kilka dni i jestem w dupie, chociaż w innych okolicznościach, bym coś powiedział na to.
Dodał też że teraz zamiast robić w soboty od 8 do 16 to będziemy robić od 6 do 14 to będziemy dwie godziny więcej soboty mieć i w soboty to tylko praca, jak będzie kiepska pogoda
a potem głosowanko kto jest za, a kt… Nie było czegoś takiego
Głosowanie:
Kto jest za tym żeby robić od 8 do 17, a kto jest za tym, żeby od 7 do 16
I wszyscy po zebraniu trajkoczą o tym, że dobrze, że nie muszą więcej w pracy siedzieć i wrócą o normalnej porze jeden tylko typ oprócz mnie był wkurwiony, bo wiedział jak on ich porobił. Nie mieliśmy żadnego wyboru poza tym, czy będziemy robić od 7 czy od 8 podwyżkę przecież dał, a to jest tylko tymczasowe. TA. Jasne. Już to przerobiłem i za nic nie dam się w takie coś znów wciągnąć.

Jestem wściekły na siebie, bo mam za miękką dupę i przez byłych pracodawców nie mam pieniędzy i będę dostawał to w ratach przez x miesięcy, a za dobry jestem, a oni byli zawsze wobec mnie w porządku i nie zadziałałem prawnie więcej. I przez to zamiast rzucić to w cholerę, jeszcze dzisiaj, musiałem wrócić i na spokojnie to sobie przemyśleć.

Nie mam jeszcze umowy, ale machina urzędnicza ruszyła i zastanawiam się jakie konsekwencje będą tego, że gdy urzędnik mi znajdzie pracę w ten firmie, a ja to odrzucę to czy poniosę jakieś konsekwencje? Byle nie prawne, bo zasiłki i inne takie to mam gdzieś znajdę coś innego, ale może przez urząd, będę w stanie znaleźć coś innego? Mam dosyć mojego zawodu i bym poszukał czegoś innego, dałoby radę przy następnej wizycie coś zmienić?

Może to pierdoły z tym pracodawcą, ale on moje zaufanie już stracił, a na nadgodziny się nie godzę, bo już to przerobiłem w poprzednich pracach i mam dosyć.

Chyba już podjąłem decyzję, tylko szukam potwierdzenia.
#praca #pracbaza #zalesie #gorzkiezale

7

Pierwszy raz zdarzyła mi się sytuacja, że po zwolnieniu się z pracy nie dostałem pieniędzy za miesiąc kiedy nastąpiło zwolnienie. Minął już ponad miesiąc. Jak mogę rozliczyć tych szmaciarzy? Pracowałem na umowie zlecenie. Przychodzi mi do głowy poinformowanie PIPu i przedsądowe wezwanie do zapłaty z blefem, że mam zdjęcie z arkusza ewidencji czasu pracy. Co byście zrobili na moim miejscu?
#praca #prawo

9

Proszę niech mnie ktoś weźmie na staż. Może być nawet za darmo.
Skills:
- Python
- JS/TS
- Django/Drf
- Vue
#praca #pracait #it #programowanie

9

Siedzę Sobie 6m nad ziemia na korycie, kable puszczone, ziom może już po mnie wjeżdżać i nagle zonk. Zwyżka padła no to czekam i lurkuje Sobie
#rylurker #praca

12

Dziś jest ten dzień.
Po 10 latach i 11 miesiącach zmieniłem pracę.
I wiecie co - czuję się zajebiście
#praca #ostryburritocontent

19