"Może się to wydawać dziwne, ale ustawy norymberskie uznawały Żydów za Żydów - mających własne prawa, ale, rzecz jasna, także obowiązki. Albowiem Izraelita niekoniecznie musi mieć same tylko prawa, szczególnie, jeśli korzysta z gościnności innego kraju i dóbr, jakie ten kraj zapewnia. Niemcy z roku 1935 uznały rasę żydowską, z której Żydzi są tak dumni, za rasę odrębną. I cóż w tym dziwnego? Cóż innego uczynili Żydzi w 1948 roku, gdy powstało państwo izraelskie? Ustanowili, biorąc pod uwagę prawo mojżeszowe, prymat własnej rasy, określając nie-Żydów jako cudzoziemców lub podwładnych - w szczególności dotyczy to Palestyńczyków - którzy są odmienni od społeczności żydowskiej.

Od czasów poprzedzających narodziny Chrystusa ich milenaryjna rasa rozciąga swe macki na cały świat. Żydzi zawsze zachowywali swą odrębność etniczną przy zachowaniu najsurowszych rygorów. Nawet w Izraelu Żydzi dbają o ścisłe utrzymanie swych zasad i obyczajów, zazdrośnie strzegąc ścisłej czystości krwi. Zasady te stały się podstawą ich historycznego przetrwania. Ich religia zawsze zabrania, czasami wręcz w sposób niebywale nietolerancyjny, jakiegokolwiek krzyżowania się z innymi rasami. Skoro tak, co daje Izraelitom prawo, za każdym razem kiedy przebywają za granicą, do twierdzenia, iż będąc członkami swojej własnej narodowości jednocześnie należą do innej? Japończyk w Berlinie nie był jednocześnie Japończykiem i Niemcem. Czy Francuz w Tel Awiwie jest jednocześnie Francuzem, jak i Żydem?"
https://www.warrelics.eu/forum/attachments/german-photographs-postcards/14595d1221612805-hommage-leon-degrelle-degrel1.jpg
Leon Degrelle, "Wiek Hitlera"
#jfe #degrelle #żydzi

18

Gdy ludzie zaczeli zachwycac sie postaciami kreowanymi przez Christopha Waltza w tarantinowskich filmach, ja znałem go od juz dłuzszego czasu, dzieki filmowi "Zycie za zycie. Maksymilian Kolbe" opisujacym meczenska smierc naszego swietego rodaka w niemieckim obozie. Waltz gra tam role wieznia, ktoremu udało sie uciec. Polecam, bo to piekny film.
https://www.youtube.com/watch?v=AJecKMuhXwQ
#jfe #filmy #iiwojnaswiatowa #kolbe

16

Ciesza podobne inicjatywy. Im wiecej pronarodowych stowarzyszen, kongresow i zrzeszania sie w sprawnie funkcjonujace organizacje, tym wiekszy mozna zbudowac antybolszewicki mur, jaki naciera do nas z Brukseli, Moskwy czy usraela
https://3droga.pl/aktywizm/krakow-odbyl-sie-pierwszy-kongres-stowarzyszenia-trzecia-droga/
https://trzeciadroga.nazwa.pl/public_html/wp-content/uploads/2021/08/photo_2021-08-30_16-21-40-1024x668.jpg
#jfe #narodowcy #4konserwy

16

Głód straszna rzecz
System reglamentacji żywności i rozmaitych produktów przemysłowych, jaki obowiązywał po zakończeniu wojny aż do końca 1948 roku, obejmował wszystkich pracowników. Kartki umożliwiały zakupy po niższych cenach, tak więc w praktyce stanowiły istotną część wynagrodzenia. Wiosną 1945 roku chleb na kartki kosztował około 1,5 zł, na wolnym rynku 45–50 zł.

Istniało kilka, początkowo aż pięć, kategorii kart, które rozdzielano zależnie od przydatności dla państwa określonej grupy zawodowej. Mniejsze przydziały otrzymywano na prowincji, w miejscowościach mających poniżej 10 tysięcy mieszkańców. Dzięki reglamentacji władza mogła sterować nastrojami społecznymi – zwiększać przydziały tym, których chciała pozyskać, lub zmniejszać tym, których chciała ukarać – a także motywować do pracy w kluczowych dla państwa gałęziach przemysłu. Górnicy na przykład otrzymywali przydziały chleba i mięsa nawet dwukrotnie większe niż inne grupy zawodowe.

Na kartki, a więc po cenach znacznie niższych niż na wolnym rynku, kupowano mąkę, ziemniaki, chleb, cukier, mięso, smalec, mleko w proszku, warzywa, konserwy, sól, zapałki, naftę, kawę, herbatę, a nawet wyroby włókiennicze. Problem jednak polegał na tym, że przydziały były niewielkie, a i tak trudno je było zrealizować. Spóźniały się dostawy, ginęły transporty, słowem, kartkowych towarów nieustannie brakowało. Dla najuboższych rodzin, które nie mogły zaopatrywać się na wolnym rynku, oznaczało to często głód.

Pisarz i historyk literatury, Wacław Kubacki, zaraz po wojnie wykładowca Uniwersytetu Poznańskiego, notował w swoim dzienniku w kwietniu 1945 roku: „Stołówka w piwnicy gmachu uniwersyteckiego na ulicy Słowackiego. Okna zabite deskami. Jemy w szarówce przesączających się szparami promieni wiosennego słońca. Obiad składa się z talerza zupy i kawałka czarnego chleba. Brak naczyń. Stojąc pod ścianą, czekamy, aż umyją łyżkę i miskę. Jestem ciągle głodny. Na kartki dostajemy bochenek chleba na tydzień. To mi wystarcza na trzy dni. Potem znowu tylko zupa z kawałkiem chleba w stołówce”.

Edward Drabienko, prawnik zatrudniony w inspektoracie wojewody śląsko-dąbrowskiego, generała Aleksandra Zawadzkiego w Katowicach, zarabiał 800 złotych miesięcznie, a skromna
kolacja w tamtejszej restauracji – jajecznica z czterech jaj, chleb, masło i herbata – kosztowała 280 złotych. Jednak wygłodniały po kilku tygodniach jadania w stołówce, zdecydował się na rujnującą „ucztę”. „Do końca życia będę pamiętał, co wówczas jadłem i ile to kosztowało” – opowiadał we wspomnieniach.

Dopiero kiedy Drabienkę awansowano i zaczęły przysługiwać mu specjalne przydziały żywności z magazynów Urzędu Wojewódzkiego, „nastąpiła obfitość jedzenia”. „Pamiętam wielką 6- kilogramową szynkę z kością, którą ugotowaliśmy na maszynce elektrycznej w pokoju hotelowym – wspominał po latach. – W nocy usłyszałem jakieś szmery. Otworzyłem oczy i zobaczyłem stojącą przy oknie moją żonę, obgryzającą 6-kilogramową szynkę”.
https://st-lento.pl/adpics/original/04_2021/10/9828f0_wielka-trwoga-m-zaremba-milosc-do-wojny-james-hillman-zdjecia.jpg
#jfe #polska

6

Im wiecej widze cenzorskich absurdow w sieci, tym bardziej doceniam Lurka. Kolejne alternatywy dla twittera czy facebooka spadaja, badz ustepuja pod dyktatem teczakow i wycinaja nielewoskretny przekaz (np przypadek bitchute), a tutaj wystarczyło wymienic na zime hosting i wszystko smiga
Lurker to jedyne miejsce, gdzie dodaje swoje wpisy bez obawy, ze za godzine ich nie bedzie, tak jak mojego konta Jedyne czego potrzeba, to jakiejs swiezej reklamy, aby jak najwiecej ludzi dowiedziało sie o tym miejscu. @Thanos wrzucisz podsumowanie ostatnich miesiecy jak to wyglada pod wzgledem statystyk odwiedzin?
https://www.nowy-sacz.info/wp-content/uploads/2018/06/stop-cenzurze-internetu.jpg
#lurker #internet #jfe

31

Tusk i Trzaskowski to na tym kampusie małe fiki miki w porownaniu do radioaktywnego promieniowania, jakie niesie ze soba obecnosc pozostałych gwiazd. Nie wiem ile musieliby mi zapłacic, zebym z własnej woli tam poszedł i słuchał Matczaka albo Jachiry. A teraz sobie wyobrazcie, ze jestescie w młodziezowce PO i macie nakaz zjawienia sie na miejscu i bicia braw, usmiechow oraz "spontanicznych" pytan do zaproszonych gosci. Cyrki swiata
Na Campus przyjadą też m.in.: były przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński, były minister cyfryzacji Michał Boni, wicepremier i minister finansów z czasów transformacji ustrojowej Leszek Balcerowicz oraz naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik i prezes zarządu fundacji Batorego Edwin Bendyk. Z młodymi uczestnikami Campusu spotka się też prawnik i publicysta Marcin Matczak.

Na imprezie pojawią się również prezydenci miast: Gdańska - Aleksandra Dulkiewicz; Poznania - Jacek Jaśkowiak; Rzeszowa - Konrad Fijołek, Wrocławia - Jacek Sutryk oraz Białegostoku - Tadeusz Truskolaski. Ponadto przyjadą posłowie PO: Kamila Gasiuk-Pihowicz, Dariusz Joński, Michał Szczerba, Klaudia Jachira czy Katarzyna Lubnauer.
https://www.pap.pl/sites/default/files/styles/main_image/public/202108/pap_20210827_1R1.jpg?h=a70a996c&itok=00o5aV2g
#jfe #polityka #bekazlewactwa #4konserwy

13

Hitler hipnotyzer
Przemowienia Fuhrera trwały zwykle dwie do trzech godzin. Ich wpływ na słuchaczy mozna zrozumiec tylko wtedy, gdy uwzgledni sie fakt, ze na przybycie swojego wodza ludzie musieli czekac w tłumie czesto po kilka godzin. Osłabieni fizycznie długim oczekiwaniem, szybko ponownie popadali w fizyczne i psychiczne znuzenie, słuchajac pierwszej czesci przemowienia z niekonczacymi sie wywodami i długimi okresami zdaniowymi. Psycholog Detlev Grieswelle uwaza, ze Niemcy byli wtracani w stan całkowitego znuzenia, a pokretne opisy paralizowały ich siłe oporu.

W tej pierwszej fazie przemowien Hitlera rozpoznac mozna sprzyjajace hipnozie techniki komunikacyjne, majace na celu zmacenie swiadomosci słuchaczy. Hans Dieter Konig okresla te faze jako interakcje matczyno usypiajaca, wprawiajaca słuchacza w stan, w ktorym jednostki wolały zrezygnowac ze swiadomej kontroli nad soba, by stopic sie z pozostałymi. Z tego zanurzenia w swiecie dziecinstwa Hitler wyrywał słuchaczy zachowaniem wymagajacego ojca przechodzacym w koncu w ekstatyczny szał, do ktorego dzis we wszystkich dokumentach historycznych sprowadza sie jego retoryke.

W drugiej czesci swoich wystaoien Fuhrer stosował szereg technik komunikacyjnych, przykuwajac uwage i kierujac ja na cele wskazane przez siebie, a wiec hipnotyzera. Mowy Hitlera uwazano za wzorcowe. W niemieckich szkołach dla retorow uczono sie ich na pamiec i wygłaszano na egzaminach. Szczegolna uwage przywiazywano do odpowiedniego zakonczenia. Absolwenci tych kierunkow byli wdrazani do traktowania uczestnikow masowych zgromadzen jako obiektow hipnozy. W jednym z podrecznikow zalecano, aby w zakonczeniu przemowienia zawrzec jakas sugestie "na potem", tak jak hipnotyzer mowi pograzonemu we snie; "Po przebudzeniu zrobisz to i to", tak jak Hitler czesto zwracał sie do Niemcow "Kiedy wrocicie do swoich domow, badzcie tacy i tacy, robcie to i to, a tamto zwalczajcie na smierc i zycie".
https://i.redd.it/qa6u7tr0mi011.jpg

Fragment ksiazki "Dlaczego poszli za Hitlerem"
#fuhrer #jfe #trzeciarzesza

11

Jebany skurwysyn
przy pomocy szczucia na Straż Graniczną usprawiedliwia bolszewików w czasie Powstania
nawet mnie nie dziwi, że ta szmaciula przypięła tego twitta
#polityka #żydostwo #bolszewizm #jfe

15

Po bombardowaniu Drezna w odgruzowywaniu miasta pomagały ocalałe słonie z tamtejszego zoo (rowniez i na nie spadły bomby, przez kilka dni po miescie grasował m.in tygrys zajadajacy sie resztkami ciał)
#iiwojnaswiatowa #jfe #niemcy

17

Podczas niemieckiej okupacji na gwiazdę francuskiego radia wyrósł Jean Herold-Paquis. Młody dziennikarz (miał 28 lat w 1940 roku) dwa razy dziennie komentował sytuację militarną na różnych frontach. Przed wojną związany był z prasą prawicową, publikując w "Action Francaise". W latach 1937-39 walczył jako ochotnik w hiszpańskiej wojnie domowej po stronie generała Franco. Po klęsce Francji szybko nawiązał współpracę z Niemcami, dla których za 12 000 franków miesięcznie zaczął pracę w Radio Paris. Kusząca w tym przypadku okazała się nie tylko sowita wypłata, lecz także porozumienie ideologiczne. Herold-Paquis odczuwał polityczną więź z Trzecią Rzeszą. Sam mówił o sobie z dumą: "Byłem i jestem nadal narodowym socjalistą, pozostałem francuskim nazi". Jego komentarzy, często podlanych płomienną retoryką, słuchało codziennie ponad 2 miliony Francuzów.

W odróżnieniu od Polaków, Francuzi nie musieli oddawać Niemcom prywatnych radioodbiorników. Zarówno w strefie okupowanej, jak i w Państwie Francuskim (Vichy) wolno im było posiadać radia w mieszkaniach. Słuchanie zagranicznych audycji, szczególnie BBC, było surowo zabronione. W październiku 1940 roku zakazano publicznego słuchania zagranicznych stacji, a po roku zakazano nawet słuchania ich w domowym zaciszu.

Przekaz płynący z radia niewiele różnił się pomiędzy strefą okupowaną a rządem Vichy. Powtarzano slogany goebbelsowskiej propagandy i starano się wpływać w sposób tonujący na nastroje społeczne. Wiadomości, zarówno polityczne jak i wojskowe, były odpowiednio dobierane przez grupę zawodowych dziennikarzy. W strefie północnej koszty działania stacji nadawczych ponosiła Francja. Pięć stacji (trzy publiczne i dwie prywatne) tworzyło nadające po francusku kolaboranckie Radio Paris. Sześć innych, w tym pięć publicznych, nadających po niemiecku podlegało bezpośrednio Niemcom.
https://img.over-blog-kiwi.com/0/99/13/66/20200814/ob_98ff86_paquis-jean-herold01.jpg
#vichy #jfe #iiwojnaswiatowa

5

Grzegorz Braun o holololo
Najwyraźniej nie przeszkadza tam nikomu faktyczna rola Sowietów w fałszowaniu pamięci II wojny światowej, np. fakt przetrzymywania przez nich zabranych w 1945 r. ksiąg oświęcimskich, co przez dziesiątki lat skutkowało monstrualnym przeszacowaniem liczby ofiar niemieckiego ludobójstwa w Auschwitz-Birkenau. Wszak jeszcze kiedy w 1979 r. Jan Paweł II wygłaszał w Oświęcimiu przejmujące kazanie, wspominał tu o „śmierci czterech milionów ludzi z różnych narodów”. Dopiero ponad dekadę później muzeum oświęcimskie oficjalnie skorygowało tę liczbę do „ok. 1,1 miliona ofiar” – po tym, jak pewnemu francuskiemu badaczowi po raz pierwszy udostępniono w Moskwie niemieckie rejestry obozowe. Notabene figuruje tam ponoć 69 tys. zgonów – liczba nadal porażająca, wszak radykalnie różna od wcześniejszych norymberskich szacunków. Ten dysonans poznawczy prowizorycznie załatano właśnie na przełomie lat 80. i 90., kiedy to jeden z ówczesnych „autorytetów moralnych” zasiadających w radzie muzeum stwierdzić miał podobno, że przecież „mniej niż milion” być nie może. I tak to „naukowo” ustaloną liczbę podał do wiadomości publicznej ówczesny kierownik działu historyczno-badawczego dr Franciszek Piper. Specjalistyczna wiedza tego ostatniego została spopularyzowana przez amerykańskiego Żyda rewizjonistę, który zarejestrował kamerą wideo objaśnienia dr. Pipera, że prezentowana zwiedzającym „komora gazowa” w Auschwitz I jest w istocie tylko rekonstrukcją czy – jak kto woli – dekoracją zaaranżowaną ex post, już po wojnie
#jfe #iiwojnaswiatowa #braun #holololo

5