Pojechałem wczesnym rankiem na ryby. Zapiąłem rower na parkingu rowerowym, który był bardzo dobrze oświetlony. Poszedłem łowić. Po 15 min wracam, zdejmuje dwa zabezpieczenia i odjeżdżam. Po pewnym czasie dupsko sygnalizuje mi że coś jest nie tak. Zatrzymuje się, patrzę a tam na siodełko brakuje nakładki żelowej! To nie była zwykła nakładka, a taka na wypasie. Miałem ją prawie rok, aż do dziś. Do tej pory zostawiałem wszędzie damkę i nigdy nikt jej nie zajebał. Specjalny sposobem omotałem linkę pod siodełkiem a sam węzeł był krótko przycięty, dodatkowo zalany super glue. Nie było możliwości tego rozwiązania. Okazało się że linka była przecięta czymś ostrym, najprawdopodobniej noże. I tu pojawia się pytanie, kto rano spaceruje po ścisłym centrum miasta z nożem? Przez to co mnie spotkało, teraz chodzę nabuzowany. Szkoda że nie udało mi się zajść od tyłu tego złodzieja, gdy był zajęty pozyskiwaniem mojej własności. Nie wiem jakbym się wtedy zachował, ale kopniak w mordę przykucniętego typa byłby dobrym rozwiązaniem. Może kiedyś trafię rower z taką nakładką bez linki z zaciskiem... #zalesie
9
#smiecizglowy
Dostałem załamania nerwowego. Nie traktuje już samobójstwa jako wyjścia tchórza, którego życie przerosło, albo zniszczonych psychicznie ludzi, których nic nie czeka. Tylko podliczając rachunek zysków i strat uważam je za dobre rozwiązanie.
Dostałem takiego załamania, że chciałem już się rzucić z okna, ale poszedłem do dziewczyny i się rozpłakałem powtarzając w kółko: pomóż mi, pomóż mi. Bo mam już naprawdę serdecznie dosyć wszystkiego…
Jest godzina piąta rano i w sumie to od pierwszej próbuje zasnąć. Bezskutecznie. Nie dość, że mam trochę rzeczy na głowie to jeszcze cierpię na bezsenność…
Ostatni raz kiedy się wyspałem był chyba pod koniec lipca, albo początek sierpnia. Pracuję, a w wolne dni muszę załatwiać sprawy, których nie byłem w stanie załatwić gdy pracowałem. Trzeba zakupy zrobić, trzeba coś zrobić w domu, trzeba pomóc rodzinie, albo w wyniku mojego zmęczenia nie zgasiłem świateł w aucie i musiałem potem kombinować jak akumulator podładować i wracając z nocki o godzinie 6 rano poszedłem spać o 10, bo o 19 muszę wstać i się szykować na kolejną. Wróciłem z ostatniej nocki to cały dzień zajęty zaległymi sprawami. Chwila przerwy i w drogę, a potem powrót do domu o 21. Idę spać o 23, żeby się obudzić o 1 w nocy, bo nie mogę spać i tak sobie siedzę do 6 rano, żeby zasnąć
Dziś, a w zasadzie to wczoraj miałem wolny dzień, ale przespałem jego połowę, a dziś nie śpię w ogóle. Męczę się i spać nie mogę to usiadłem i piszę ten wpis.
Najbliższy termin kiedy będę mógł się wyspać? Niedziela za dwa tygodnie
bo pracuję, a dwa dni wolne, które mi przypadają to będę miał zajęte, bo już wiem, że ktoś potrzebuje mojej pomocy.
Nie mam problemów z asertywnością. Odmawiam, kiedy wiem, że ktoś sobie da radę beze mnie i mnie wykorzysta i każdy jest tego nauczony i nikt mnie nie prosi o pomoc jeśli naprawdę nie ma innego wyjścia. Ojca nie mam, teść mojej dziewczyny jest wiekowy, poza tym nie ma u nas w rodzinie żadnego faceta i do pewnych rzeczy jestem konieczny. Nie zostawię babci samej z dziadkiem, żeby dźwigali meble do domu na przykład.
Dziewczyna mnie nie prosi o pomoc w obowiązkach domowych jak to było wcześniej, ale kto wniesie ciężkie zakupy i ją zawiezie, skoro nie ma prawa jazdy i mieć nie może? I kiedy to zrobić, skoro ciągle pracuję? Kto zawiezie chorego dziadka na zabieg 150km od domu?
I ciągle tylko tego typu sytuacje w moim życiu.
Ostatnio byłem chory i z gorączką musiałem z dziadkiem jechać, bo zabieg był konieczny, a on już nie wytrzymywał z bólu. Ledwo trzymałem się na nogach i dzień później szedłem do pracy, gdzie bardzo łatwo stracić palce, ale nie mogę wziąć wolnego, chorobowego, bo każdy grosz się liczy przez to, że zostałem ojebany przez poprzednich pracodawców.
Piję 5-8 kaw dziennie, żeby jakoś się trzymać, ale poza palpitacją serca i dreszczami nie sprawia to, że mój mózg funkcjonuje jakoś lepiej…
Jak zasłabłem w pracy po takim maratonie to poszedłem do pielęgniarki zakładowej
kazała mi wypić herbatkę, zjeść coś i zapierdalać z powrotem do roboty!
I tak się żyje powoli. Nie mam już siły. Nie odpoczywam, ciągle coś robię, a jak nie to mój mózg mnie dobija i bombarduje myślami. Już nie gram, już nie czytam, już nie oglądam filmów. Już nie robię nic. Jedynie na co znajduję siły to oglądanie jakiś głupot na youtubie w pozycji leżącej i nim się obejrzę to znowu idę do pracy.
I ZNOWU I ZNOWU I ZNOWU!
W takim wypadku śmierć wydaje mi się ukojeniem i bardzo dobrym wyjściem. I tak mnie nic nie czeka i tak będzie moje życie wyglądać, ale przynajmniej dobrze, że dzieci nie mam
bo to dopiero by był dramat.
Dziewczyna mnie trzyma przy życiu. Nie chciałbym jej tego robić. Poświęciła wiele dla mnie i to jest jedyna osoba, której ufam i mam wsparcie. Sama by wzięła cały mój ciężar, gdyby tylko mogła.
Jednak jest już po 5. Nie mogę spać. Idę do pracy i czeka mnie kolejny maraton. Może nie zrobię sobie krzywdy na maszynie jak znów zasłabnę. Może nie dostanę zawału od kolejnej kawy. Może dzisiaj wrócę i będę w stanie zrobić coś więcej niż się położyć i próbować zasnąć?
#zalesie #depresja #gorzkiezale #samobojstwo
Dostałem załamania nerwowego. Nie traktuje już samobójstwa jako wyjścia tchórza, którego życie przerosło, albo zniszczonych psychicznie ludzi, których nic nie czeka. Tylko podliczając rachunek zysków i strat uważam je za dobre rozwiązanie.
Dostałem takiego załamania, że chciałem już się rzucić z okna, ale poszedłem do dziewczyny i się rozpłakałem powtarzając w kółko: pomóż mi, pomóż mi. Bo mam już naprawdę serdecznie dosyć wszystkiego…
Jest godzina piąta rano i w sumie to od pierwszej próbuje zasnąć. Bezskutecznie. Nie dość, że mam trochę rzeczy na głowie to jeszcze cierpię na bezsenność…
Ostatni raz kiedy się wyspałem był chyba pod koniec lipca, albo początek sierpnia. Pracuję, a w wolne dni muszę załatwiać sprawy, których nie byłem w stanie załatwić gdy pracowałem. Trzeba zakupy zrobić, trzeba coś zrobić w domu, trzeba pomóc rodzinie, albo w wyniku mojego zmęczenia nie zgasiłem świateł w aucie i musiałem potem kombinować jak akumulator podładować i wracając z nocki o godzinie 6 rano poszedłem spać o 10, bo o 19 muszę wstać i się szykować na kolejną. Wróciłem z ostatniej nocki to cały dzień zajęty zaległymi sprawami. Chwila przerwy i w drogę, a potem powrót do domu o 21. Idę spać o 23, żeby się obudzić o 1 w nocy, bo nie mogę spać i tak sobie siedzę do 6 rano, żeby zasnąć

Najbliższy termin kiedy będę mógł się wyspać? Niedziela za dwa tygodnie

Nie mam problemów z asertywnością. Odmawiam, kiedy wiem, że ktoś sobie da radę beze mnie i mnie wykorzysta i każdy jest tego nauczony i nikt mnie nie prosi o pomoc jeśli naprawdę nie ma innego wyjścia. Ojca nie mam, teść mojej dziewczyny jest wiekowy, poza tym nie ma u nas w rodzinie żadnego faceta i do pewnych rzeczy jestem konieczny. Nie zostawię babci samej z dziadkiem, żeby dźwigali meble do domu na przykład.
Dziewczyna mnie nie prosi o pomoc w obowiązkach domowych jak to było wcześniej, ale kto wniesie ciężkie zakupy i ją zawiezie, skoro nie ma prawa jazdy i mieć nie może? I kiedy to zrobić, skoro ciągle pracuję? Kto zawiezie chorego dziadka na zabieg 150km od domu?
I ciągle tylko tego typu sytuacje w moim życiu.
Ostatnio byłem chory i z gorączką musiałem z dziadkiem jechać, bo zabieg był konieczny, a on już nie wytrzymywał z bólu. Ledwo trzymałem się na nogach i dzień później szedłem do pracy, gdzie bardzo łatwo stracić palce, ale nie mogę wziąć wolnego, chorobowego, bo każdy grosz się liczy przez to, że zostałem ojebany przez poprzednich pracodawców.
Piję 5-8 kaw dziennie, żeby jakoś się trzymać, ale poza palpitacją serca i dreszczami nie sprawia to, że mój mózg funkcjonuje jakoś lepiej…
Jak zasłabłem w pracy po takim maratonie to poszedłem do pielęgniarki zakładowej

I tak się żyje powoli. Nie mam już siły. Nie odpoczywam, ciągle coś robię, a jak nie to mój mózg mnie dobija i bombarduje myślami. Już nie gram, już nie czytam, już nie oglądam filmów. Już nie robię nic. Jedynie na co znajduję siły to oglądanie jakiś głupot na youtubie w pozycji leżącej i nim się obejrzę to znowu idę do pracy.
I ZNOWU I ZNOWU I ZNOWU!
W takim wypadku śmierć wydaje mi się ukojeniem i bardzo dobrym wyjściem. I tak mnie nic nie czeka i tak będzie moje życie wyglądać, ale przynajmniej dobrze, że dzieci nie mam

Dziewczyna mnie trzyma przy życiu. Nie chciałbym jej tego robić. Poświęciła wiele dla mnie i to jest jedyna osoba, której ufam i mam wsparcie. Sama by wzięła cały mój ciężar, gdyby tylko mogła.
Jednak jest już po 5. Nie mogę spać. Idę do pracy i czeka mnie kolejny maraton. Może nie zrobię sobie krzywdy na maszynie jak znów zasłabnę. Może nie dostanę zawału od kolejnej kawy. Może dzisiaj wrócę i będę w stanie zrobić coś więcej niż się położyć i próbować zasnąć?
#zalesie #depresja #gorzkiezale #samobojstwo
7
Lurki, przeżyłem szok. Wjeżdżam sobie na Orlen, spoglądam na cenę LPG - 3.08… Dwa tygodnie temu jeszcze po 2.86 płaciłem.
#cenypaliw #zalesie
#cenypaliw #zalesie
13
#smiecizglowy epizod 30
Minęło prawie pół roku od mojego ostatniego wpisu w temacie moich byłych pracodawców, więc postanowiłem, mimo tego, że sprawa nie jest skończona na kolejny wpis w tym temacie. Czyli co u mnie, jak sprawa wygląda i co zrobił PIP.
Po waszych radach i namowach, zacząłem działać. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem było złożenie skargi to pip-u oraz pójście do adwokata. Wiem, że mi odradzaliście takie rzeczy i że mnie adwokat skasuje, ale ja jestem dobry w laniu wody i pisaniu oczywistości na moim tagu, a nie do pisania pism urzędniczych i dopieszczania ich na ostatni guzik, żeby się żaden urzędas nie przyczepił. Mniejsza. Skarga do pipu poszła i była napisana w moim stylu. Z kolei sprawy z sądem trzeba było załatwić przez adwokata.
Okazało się, że moi pracodawcy od początku to planowali i byli na wszystko gotowi. Zadzwonili do mnie z mordą, że nic mi nie zapłacą, bo nie mają. To moja wina, bo odszedłem i nie są w stanie skończyć robót etc, etc. U adwokata się dowiedziałem, że zadzwonili 2 tygodnie po otrzymaniu świadectwa pracy jak już poczty były zamknięte i nie mogłem nic w tym świadectwie zmienić, więc zostało wypowiedzenie za porozumieniem stron. Odcięło mnie to od koroniówki oraz zasiłku dla bezrobotnych, bo mimo że miałem kolejną pracę zaklepaną to musiałem z niej zrezygnować, bo od początku zaczęły się kombinacje, zmuszanie mnie do zarejestrowania się przez urząd i obowiązkowe nadgodziny. Podziękowałem i szukałem czegoś innego i trafiłem do najgorszej speluny w jakiej miałem okazję pracować. Nie dziękuję.
Adwokat przedstawił całą sytuację i co mogę zrobić. Jedyne na co mogłem liczyć to na napisanie pisma o przedsądowym wezwaniu do zapłaty, a gdyby nic to nie dało to rozprawa, która będzie trwać długo i będzie kosztować mnie prawie 2000zł. Oczywiście się nie zgodziłem na takie coś. Byłem ostrzegany, ale za pismo zapłaciłem i czekałem na odpowiedź pipu, lub list zwrotny.
Minęły prawie dwa miesiące jak pip zaczął działać. Tłumaczyli to nawałem spraw, które do nich trafiają i mogli rozeznać się w sytuacji dopiero po dwóch miesiącach.
W międzyczasie dostałem list od byłego pracodawcy, adresowany do mojego adwokata, w którym stwierdził:
- Nie mam pieniędzy przez pana Garztama
- Bo on mi odszedł z dnia na dzień
- Wypłacić pieniądze mogę dopiero pod koniec czerwca
- I to jest z mojej strony łaska
Poinformowałem pip o tej sytuacji i to był błąd, bo uznali, że w takim razie oni sobie poczekają aż zapłaci. Oczywistym jest że nie zapłaciła, a w międzyczasie sponsorowała pewien event oraz robiła sobie sesje fotograficzne. Wszystkimi zakupami, sponsorowaniem etc chwaliła się na facebooku. Zablokowała mnie i wszystkich moich znajomych, żeby nie można było widzieć jej tablicy, ale to nie był problem zobaczyć co robi. W międzyczasie zatrudniła i zwolniła kilku ludzi, bo nikt tam robić nie chciał
Tylko ja byłem takim idiotą.
Mój znajomy postanowił mi pomóc w tej sprawie i zaczęliśmy pisać pismo do sądu, bo ja wiedziałem, że nie zapłacą. Miałem już kilka pism, gdzie się przyznają do wszystkiego i dowodów było wystarczająco, żeby iść do sądu. Złożyłem sprawę do sądu upominawczego i czekałem.
Wtedy w końcu wszedł pip, bo oczywiście pod koniec czerwca nie wpłynęła mi nawet złotówka. Pominę fakt, że nie mogłem się dodzwonić prawie dwa tygodnie do Pipu i dopiero w połowie lipca poinformowałem o tej sprawie i dopiero wtedy pip wkroczył.
Wszedł, dostał oświadczenie od byłego pracodawcy, gdzie znów się do wszystkiego przyznaje i że deklaruje się, że zapłaci do końca lipca i będzie super. Oczywiście nie zapłaciła, a ja już czekałem na pismo od pipu, bo przecież tak to miało się skończyć. Nie wypłacili w terminie. Sprawa zakończona, dostają mandat, a ja list jak sprawa wyglądała i co pip ma. Jednak jak był koniec sierpnia, a ja nadal nie dostałem listu zadzwoniłem znów do PIP-u z pytaniem o co chodzi. Usłyszałem wtedy: A to panu nie zapłacili? No nie, informowałem o tym. A bo ja znów z nimi się umówiłem i zobowiązali się zapłacić do końca sierpnia
Dodzwonić mi się udało 31 sierpnia i nie było ani złotówki od nich. Jednak znowu sponsorowali event, kupili nowe auto i były szef założył drugą firmę na siebie.
Więc, uwaga!
Firma była na szefową. Szef wszystko robił. Firma szefowej stoi pusta i nikogo nie zatrudnia i Pip nie może nic zrobić w tej sprawie, ponieważ szefowa nikogo nie zatrudnia. Z kolei szef ma swoją firmę i na niej trzepie kasę, a ta firma na szefową leci ku bankructwu.
Pip nic nie może zrobić, bo ona nikogo nie zatrudnia i w domyśle nie jest pracodawcą. Sprawa idzie do sądu i może jej grozić kara w wysokości:
FAMFARY
TUTUTUTUTU
1000zł
I elo, pip kończy sprawę w tym temacie do widzenia.
W międzyczasie sąd upominawczy umorzył sprawę, bo: ,,Nie jesteśmy w stanie określić autentyczności pism”
Został mi tylko sąd pracy. Na dniach będę miał gotowe pismo i idę do sądu… Jednak czarno to widzę. Oczywiście adwokat mi odchodzi, bo znajomy mi we wszystkim pomaga, ale znów to będzie trwało, a ja tonę w długach i po wypłacie myślę cały miesiąc co mogę kupić, żeby nie skończyło się tak, że przed wypłatą nie mam co jeść. Kto ma ochotę może zajrzeć na mój tag i zobaczyć jak się moje życie toczy i jak blisko jestem załamania nerwowego.
Kolejny wpis w tym temacie nie wiem kiedy się pojawi.
#praca #pracbaza #anonimowelurkowyznania #zalesie #przegryw #depresja
Minęło prawie pół roku od mojego ostatniego wpisu w temacie moich byłych pracodawców, więc postanowiłem, mimo tego, że sprawa nie jest skończona na kolejny wpis w tym temacie. Czyli co u mnie, jak sprawa wygląda i co zrobił PIP.
Po waszych radach i namowach, zacząłem działać. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem było złożenie skargi to pip-u oraz pójście do adwokata. Wiem, że mi odradzaliście takie rzeczy i że mnie adwokat skasuje, ale ja jestem dobry w laniu wody i pisaniu oczywistości na moim tagu, a nie do pisania pism urzędniczych i dopieszczania ich na ostatni guzik, żeby się żaden urzędas nie przyczepił. Mniejsza. Skarga do pipu poszła i była napisana w moim stylu. Z kolei sprawy z sądem trzeba było załatwić przez adwokata.
Okazało się, że moi pracodawcy od początku to planowali i byli na wszystko gotowi. Zadzwonili do mnie z mordą, że nic mi nie zapłacą, bo nie mają. To moja wina, bo odszedłem i nie są w stanie skończyć robót etc, etc. U adwokata się dowiedziałem, że zadzwonili 2 tygodnie po otrzymaniu świadectwa pracy jak już poczty były zamknięte i nie mogłem nic w tym świadectwie zmienić, więc zostało wypowiedzenie za porozumieniem stron. Odcięło mnie to od koroniówki oraz zasiłku dla bezrobotnych, bo mimo że miałem kolejną pracę zaklepaną to musiałem z niej zrezygnować, bo od początku zaczęły się kombinacje, zmuszanie mnie do zarejestrowania się przez urząd i obowiązkowe nadgodziny. Podziękowałem i szukałem czegoś innego i trafiłem do najgorszej speluny w jakiej miałem okazję pracować. Nie dziękuję.
Adwokat przedstawił całą sytuację i co mogę zrobić. Jedyne na co mogłem liczyć to na napisanie pisma o przedsądowym wezwaniu do zapłaty, a gdyby nic to nie dało to rozprawa, która będzie trwać długo i będzie kosztować mnie prawie 2000zł. Oczywiście się nie zgodziłem na takie coś. Byłem ostrzegany, ale za pismo zapłaciłem i czekałem na odpowiedź pipu, lub list zwrotny.
Minęły prawie dwa miesiące jak pip zaczął działać. Tłumaczyli to nawałem spraw, które do nich trafiają i mogli rozeznać się w sytuacji dopiero po dwóch miesiącach.
W międzyczasie dostałem list od byłego pracodawcy, adresowany do mojego adwokata, w którym stwierdził:
- Nie mam pieniędzy przez pana Garztama
- Bo on mi odszedł z dnia na dzień
- Wypłacić pieniądze mogę dopiero pod koniec czerwca
- I to jest z mojej strony łaska
Poinformowałem pip o tej sytuacji i to był błąd, bo uznali, że w takim razie oni sobie poczekają aż zapłaci. Oczywistym jest że nie zapłaciła, a w międzyczasie sponsorowała pewien event oraz robiła sobie sesje fotograficzne. Wszystkimi zakupami, sponsorowaniem etc chwaliła się na facebooku. Zablokowała mnie i wszystkich moich znajomych, żeby nie można było widzieć jej tablicy, ale to nie był problem zobaczyć co robi. W międzyczasie zatrudniła i zwolniła kilku ludzi, bo nikt tam robić nie chciał

Mój znajomy postanowił mi pomóc w tej sprawie i zaczęliśmy pisać pismo do sądu, bo ja wiedziałem, że nie zapłacą. Miałem już kilka pism, gdzie się przyznają do wszystkiego i dowodów było wystarczająco, żeby iść do sądu. Złożyłem sprawę do sądu upominawczego i czekałem.
Wtedy w końcu wszedł pip, bo oczywiście pod koniec czerwca nie wpłynęła mi nawet złotówka. Pominę fakt, że nie mogłem się dodzwonić prawie dwa tygodnie do Pipu i dopiero w połowie lipca poinformowałem o tej sprawie i dopiero wtedy pip wkroczył.
Wszedł, dostał oświadczenie od byłego pracodawcy, gdzie znów się do wszystkiego przyznaje i że deklaruje się, że zapłaci do końca lipca i będzie super. Oczywiście nie zapłaciła, a ja już czekałem na pismo od pipu, bo przecież tak to miało się skończyć. Nie wypłacili w terminie. Sprawa zakończona, dostają mandat, a ja list jak sprawa wyglądała i co pip ma. Jednak jak był koniec sierpnia, a ja nadal nie dostałem listu zadzwoniłem znów do PIP-u z pytaniem o co chodzi. Usłyszałem wtedy: A to panu nie zapłacili? No nie, informowałem o tym. A bo ja znów z nimi się umówiłem i zobowiązali się zapłacić do końca sierpnia

Dodzwonić mi się udało 31 sierpnia i nie było ani złotówki od nich. Jednak znowu sponsorowali event, kupili nowe auto i były szef założył drugą firmę na siebie.
Więc, uwaga!
Firma była na szefową. Szef wszystko robił. Firma szefowej stoi pusta i nikogo nie zatrudnia i Pip nie może nic zrobić w tej sprawie, ponieważ szefowa nikogo nie zatrudnia. Z kolei szef ma swoją firmę i na niej trzepie kasę, a ta firma na szefową leci ku bankructwu.
Pip nic nie może zrobić, bo ona nikogo nie zatrudnia i w domyśle nie jest pracodawcą. Sprawa idzie do sądu i może jej grozić kara w wysokości:
FAMFARY
TUTUTUTUTU
1000zł
I elo, pip kończy sprawę w tym temacie do widzenia.
W międzyczasie sąd upominawczy umorzył sprawę, bo: ,,Nie jesteśmy w stanie określić autentyczności pism”
Został mi tylko sąd pracy. Na dniach będę miał gotowe pismo i idę do sądu… Jednak czarno to widzę. Oczywiście adwokat mi odchodzi, bo znajomy mi we wszystkim pomaga, ale znów to będzie trwało, a ja tonę w długach i po wypłacie myślę cały miesiąc co mogę kupić, żeby nie skończyło się tak, że przed wypłatą nie mam co jeść. Kto ma ochotę może zajrzeć na mój tag i zobaczyć jak się moje życie toczy i jak blisko jestem załamania nerwowego.
Kolejny wpis w tym temacie nie wiem kiedy się pojawi.
#praca #pracbaza #anonimowelurkowyznania #zalesie #przegryw #depresja
13
#smiecizglowy epizod 29
Jest niedziela wieczór, jestem zły, wykończony i mam po prostu wszystkiego dosyć. Jeszcze nie pisałem tekstu w takim stanie, a często się czuję tak jak dzisiaj. Doprowadziłem się na stan wytrzymałości. Najchętniej bym poszedł spać, ale wiem że jutro będę na wszystko patrzył inaczej, bo jutro w końcu mam wolne, chociaż nie odpocznę i nie będę miał czasu, a we wtorek znowu cztery dni będę w pracy na mojej znienawidzonej zmianie, czyli jedynki. Piszę ten wpis teraz, dzisiaj, bo nigdy tego nie robiłem.
Mam dosyć życia. Mam dosyć tego systemu, Mam po prostu dosyć wszystkiego. Jestem zmęczony i nic nie wskazuje na to, żeby miało być lepiej. Mogę tylko odliczać godziny do wolnego, bo tylko to mam, a jak mam wolne to i tak muszę załatwiać jakieś osobiste sprawy, których nie załatwiłem w dni pracujące, bo nie miałem siły. Dni kiedy mogę się wyspać mam zapisane w kalendarzu, a i tak zawsze coś wychodzi. Na ten moment jest to sobota, ale nie ma opcji, że to mi się uda. Ostatnim takim dniem była środa, ale też mi się nie udało, bo potrzebny był kierowca, który wstanie o 5 rano, poprzedniego dnia też mi się nie udało, bo złapało mnie przeziębienie. Im bardziej jestem zmęczony, tym większa szansa, że będę chory. I tak jak mogłem kiedyś w temperaturze minusowej chodzić na krótki rękaw i jeść lody, tak dzisiaj padam bo trochę mnie zawieje. Chociaż może to oznaka starości i tego, że bliżej mi do 30-tki niż do 20-tki.
Denerwuje mnie to wszystko. Praca, dom, praca, dom i tylko tyle. Praca to największy złodziej czasu i energii jaki jest. Nie potrafię funkcjonować po pracy. Wysysa ze mnie życie. Wysysa energię. Wysysa czas.
W ostatnim wpisie wspomniałem, że jest lepiej, ale pisałem to gdy w końcu miałem wolne i w końcu miałem reset. Nie jestem w stanie pracować cały etat, jestem po prostu za cienki na to i mnie to wkurwia. Napisałem, że wróciłem do grania w tibię. Ta… Może w ciągu tygodnia pogram te 3 godziny łącznie, bo po pracy nie mam siły na żadne przyjemności. Ostatnio wyciągnąłem kostkę rubika i znowu chcę zejść poniżej 20 sekund, ale muszę się nauczyć 90 algorytmów. Jeden dziennie będzie ok. Taki ch**. W dni wolne może się nauczę. W pracujące nie jestem w stanie. Bezmyślnie przekręcam te ścianki i po godzinie nadal nie potrafię zapamiętać kilku ruchów na jeden algorytm. Jedynie na co mi starczy siły to na bezmyślne przyjemności jak na przykład telewizja, albo oglądanie głupot na youtubie. Ja się nie dziwię, że większość starych jest takich zdziadziałych, albo sięga po alkohol. Po prostu na nic innego im nie starczy siły i tylko tyle mogą mieć z życia.
Oczywiście ktoś się odezwie, że trzeba było się uczyć, ogarnąć etc… Może zabrzmię jak boomer, ale życia nie znasz. Większość społeczeństwa to idioci, którzy mają problem przyswoić tabliczkę mnożenia i dla nich tworzy się miejsca pracy, gdzie bezmyślnie powtarzają jedną czynność. Studia? Edukacja? Nie masz takiej siły przebicia, żeby się przedostać przez konkurencję i znajomości. Jesteś jednym z wielu. Mamy za dużo wykształconych ludzi i ile jest historii, gdzie takie osoby muszą i tak pracować w gównorobotach? U mnie w fabryce brakuje pracowników fizycznych, a kierownictwo to chyba połowa załogi. I widzę ten trend u mnie w mieście. Kupę umysłowców, mało fizycznych. Fach w ręku już jest bardziej ceniony, ale zarobki nadal mniejsze. Za jakiś czas to będzie pięć osób nadzorujących jedną robotę i jeden pracownik.
Będzie kierownik do utrzymywania porządku przy miejscu pracy przez pracownika, kierownik do spraw noszenia poprawnie maseczki przez pracownika, kierownik do sprawdzania norm pracownika, kierownik do organizowania roboty dla pracownika i kierownik do kontrolowania czasu wejścia i wyjścia pracownika. Z czego najśmieszniejsze jest to, że pracownik sam wszystko załatwi i kierownictwo będzie siedzieć i pić kawę, a poruszenie będzie jak pracownik zda o minutę mniejszą normę, wyjdzie pięć minut wcześniej etc. Wtedy wyjdą i zaczną robić cyrk, żeby pokazać, że tutaj są i coś robią, a kawa będzie stygnąć.
I jak myślicie? Kto siedzi w tym kierownictwie? Pani Aneta, jej syn, synowa, wujek i szwagier.
Znowu uogólniam jak to mam w zwyczaju, bo nie chce mi się tłumaczyć, że są pojedyncze jednostki, które robią robotę za kilku, albo nie w każdej firmie tak to wygląda. Jednak niech nikt mi nie zarzuci, że jestem głupim robolem i mi się wydaje że tak robota wygląda, a jest strasznie ciężka. Tak ciężka, że mają jeszcze siłę na cokolwiek innego po pracy.
Żebym ja był zły na nich, ale nie jestem. Może jakbym był większym cwaniakiem, wchodził komu trzeba w dupę i był mniej uczciwszy to bym tak robił i śmiał bym się z frajerów na dole. Jednak nie jestem, w myśl zasady pokorne ciele, dwie matki ssie. Gońcie się z taką filozofią, gońcie się z byciem dobrym, uczynnym i miłym dla ludzi. Ludzie, których nazywałem przyjaciółmi i znałem się dwa lata załatwili mnie tak, że odczuwam to do teraz i jeszcze długo będę. Pier****e się!
Zamiast mnie zamykać w pokoju, wyzywać i bić, żebym nie dostawał ocen poniżej 4- trzeba było mnie nauczyć cwaniakowania i bycia mendą. Z moich dobrych ocen dzisiaj mam depresję, chujowe i ciężkie do przepracowania dzieciństwo, problemy w kontaktach międzyludzkich i kupę bezużytecznej wiedzy. Jest tego więcej, ale jestem zmęczony, by coś wymyślić.
Mam dosyć takiego życia. Znowu iść do pracy i być 8 godzin skupionym, czujnym i wyrabiać jeszcze normy. Uważać na każdego jednego kierownika, który przychodzi i zwraca mi uwagę, kiedy jestem 5 metrów od najbliższe osoby, że muszę mieć maseczkę na nosie przez bite osiem godzin. Największym zagrożeniem dla mnie i dla niego jest to, że podchodzi do mnie i nie zachowuje dystansu.
Nie żeby w jakiejkolwiek pracy w jakiej byłem, było lepiej. Ja zawsze staram się dawać 100% z siebie, ale zawsze to za mało, zawsze mnie to za dużo kosztuje. Mniej się przejmować, mniej robić? Męczy mnie to jeszcze bardziej niż faktyczna praca. 8 Godzin! 8 Jeb***ch godzin. Dzień w dzień i czekanie na wolne, z którego nic nie mam.
Zazdroszczę osobom z #neet tak się powinno żyć. Pasożytować na innych i żyć minimalistycznie. Zazdroszczę i podziwiam. Sam kiedyś neetowałem i nawet nie wiedziałem że to robię. Siedziałem na dupie prawie dwa lata, zniszczony przez depresję i bardzo dobrze to wspominam. Robiłem sobie naleśniki i tylko to żarłem. Grałem w tibię i zarabiałem na pacca, siedząc po kilka godzin dziennie bijąc moby, uprawiając handel etc. Miałem ekipę i zawsze z kimś sobie rozmawiałem. Mimo wszystko to było dobre, a największym problemem byli ludzie, którzy siedzieli po 8 godzin dziennie w robocie, mieli dzieci i byli tak zj***ni jak ja teraz i tylko ich gadanie mnie bardziej niszczyło niż taki tryb życia. Byłem pasożytem na czyimś utrzymaniu? Byłem! Teraz nie jestem i życie mnie mdli bardziej niż wtedy. Teraz bym poszedł do roboty i przepracował kilka miesięcy, żeby resztę roku neetować. Długo tak bym nie dał rady, bo koszty życia są okropnie wysokie i tak naprawdę żyję tak jak wtedy, z tym że nie mam czasu, ani siły na przyjemności i zapierdalam po to tylko, żeby przeżyć kolejny dzień!
Tylko jest tutaj kolejna sprzeczność, bo mam dziewczynę, którą bardzo kocham i chcę z nią być… Coś za coś. Raczej długo byśmy nie wytrzymali, gdybym neetował, a jakbym znów był sam to też by mnie depresja pochłonęła…
Potrzebny mi jakiś złoty środek w tym wszystkim, ale przecież nie ma czegoś takiego. Chcę pracować na pół etatu i zarabiać godziwe pieniądze. Jednak nie dla prostego robola to.
Ja mam zapie*****ć aż zdechnę jak pies, bo tylko tyle jestem warty. Nie daj boże żebym się położył, albo nic nie robił, bo mnie wszyscy zjedzą. Zawiść ich strzeli.
Mam wrażenie, że ludzie po prostu lubią jak ktoś ma tak samo źle jak oni, albo gorzej. Dlatego wszyscy napierają na dzieci, kredyty etc. Bo ja mam przej****e to ty też miej.
W jednej książce przeczytałem skrajny przykład kogoś takiego. Stracił jaja i strasznie go dupa piekła z tego powodu, więc założył klan eunuchów. Atakował innych ludzi, wycinał im jaja i kazał sobie służyć, a potem ci sami ludzie atakowali inne klany i wycinali jaja rywalom, żeby mieli tak samo źle jak oni i przynosiło im to ulgę.
Z każdym akapitem coraz bardziej zasypiam, a nerwy mi opadają. Już nawet nie pamiętam do czego dążyłem tym wpisem i nawet nie wiem ile luk i sprzeczności tutaj zostawiłem.
Jutro na to wszystko spojrzę inaczej.
Tak wiem, jestem idiotą, hipokrytą i mam za wysokie mniemanie o sobie.
Dobranoc.
#depresja #przegryw #zalesie #gorzkiezale #praca #pracbaza
Jest niedziela wieczór, jestem zły, wykończony i mam po prostu wszystkiego dosyć. Jeszcze nie pisałem tekstu w takim stanie, a często się czuję tak jak dzisiaj. Doprowadziłem się na stan wytrzymałości. Najchętniej bym poszedł spać, ale wiem że jutro będę na wszystko patrzył inaczej, bo jutro w końcu mam wolne, chociaż nie odpocznę i nie będę miał czasu, a we wtorek znowu cztery dni będę w pracy na mojej znienawidzonej zmianie, czyli jedynki. Piszę ten wpis teraz, dzisiaj, bo nigdy tego nie robiłem.
Mam dosyć życia. Mam dosyć tego systemu, Mam po prostu dosyć wszystkiego. Jestem zmęczony i nic nie wskazuje na to, żeby miało być lepiej. Mogę tylko odliczać godziny do wolnego, bo tylko to mam, a jak mam wolne to i tak muszę załatwiać jakieś osobiste sprawy, których nie załatwiłem w dni pracujące, bo nie miałem siły. Dni kiedy mogę się wyspać mam zapisane w kalendarzu, a i tak zawsze coś wychodzi. Na ten moment jest to sobota, ale nie ma opcji, że to mi się uda. Ostatnim takim dniem była środa, ale też mi się nie udało, bo potrzebny był kierowca, który wstanie o 5 rano, poprzedniego dnia też mi się nie udało, bo złapało mnie przeziębienie. Im bardziej jestem zmęczony, tym większa szansa, że będę chory. I tak jak mogłem kiedyś w temperaturze minusowej chodzić na krótki rękaw i jeść lody, tak dzisiaj padam bo trochę mnie zawieje. Chociaż może to oznaka starości i tego, że bliżej mi do 30-tki niż do 20-tki.
Denerwuje mnie to wszystko. Praca, dom, praca, dom i tylko tyle. Praca to największy złodziej czasu i energii jaki jest. Nie potrafię funkcjonować po pracy. Wysysa ze mnie życie. Wysysa energię. Wysysa czas.
W ostatnim wpisie wspomniałem, że jest lepiej, ale pisałem to gdy w końcu miałem wolne i w końcu miałem reset. Nie jestem w stanie pracować cały etat, jestem po prostu za cienki na to i mnie to wkurwia. Napisałem, że wróciłem do grania w tibię. Ta… Może w ciągu tygodnia pogram te 3 godziny łącznie, bo po pracy nie mam siły na żadne przyjemności. Ostatnio wyciągnąłem kostkę rubika i znowu chcę zejść poniżej 20 sekund, ale muszę się nauczyć 90 algorytmów. Jeden dziennie będzie ok. Taki ch**. W dni wolne może się nauczę. W pracujące nie jestem w stanie. Bezmyślnie przekręcam te ścianki i po godzinie nadal nie potrafię zapamiętać kilku ruchów na jeden algorytm. Jedynie na co mi starczy siły to na bezmyślne przyjemności jak na przykład telewizja, albo oglądanie głupot na youtubie. Ja się nie dziwię, że większość starych jest takich zdziadziałych, albo sięga po alkohol. Po prostu na nic innego im nie starczy siły i tylko tyle mogą mieć z życia.
Oczywiście ktoś się odezwie, że trzeba było się uczyć, ogarnąć etc… Może zabrzmię jak boomer, ale życia nie znasz. Większość społeczeństwa to idioci, którzy mają problem przyswoić tabliczkę mnożenia i dla nich tworzy się miejsca pracy, gdzie bezmyślnie powtarzają jedną czynność. Studia? Edukacja? Nie masz takiej siły przebicia, żeby się przedostać przez konkurencję i znajomości. Jesteś jednym z wielu. Mamy za dużo wykształconych ludzi i ile jest historii, gdzie takie osoby muszą i tak pracować w gównorobotach? U mnie w fabryce brakuje pracowników fizycznych, a kierownictwo to chyba połowa załogi. I widzę ten trend u mnie w mieście. Kupę umysłowców, mało fizycznych. Fach w ręku już jest bardziej ceniony, ale zarobki nadal mniejsze. Za jakiś czas to będzie pięć osób nadzorujących jedną robotę i jeden pracownik.
Będzie kierownik do utrzymywania porządku przy miejscu pracy przez pracownika, kierownik do spraw noszenia poprawnie maseczki przez pracownika, kierownik do sprawdzania norm pracownika, kierownik do organizowania roboty dla pracownika i kierownik do kontrolowania czasu wejścia i wyjścia pracownika. Z czego najśmieszniejsze jest to, że pracownik sam wszystko załatwi i kierownictwo będzie siedzieć i pić kawę, a poruszenie będzie jak pracownik zda o minutę mniejszą normę, wyjdzie pięć minut wcześniej etc. Wtedy wyjdą i zaczną robić cyrk, żeby pokazać, że tutaj są i coś robią, a kawa będzie stygnąć.
I jak myślicie? Kto siedzi w tym kierownictwie? Pani Aneta, jej syn, synowa, wujek i szwagier.
Znowu uogólniam jak to mam w zwyczaju, bo nie chce mi się tłumaczyć, że są pojedyncze jednostki, które robią robotę za kilku, albo nie w każdej firmie tak to wygląda. Jednak niech nikt mi nie zarzuci, że jestem głupim robolem i mi się wydaje że tak robota wygląda, a jest strasznie ciężka. Tak ciężka, że mają jeszcze siłę na cokolwiek innego po pracy.
Żebym ja był zły na nich, ale nie jestem. Może jakbym był większym cwaniakiem, wchodził komu trzeba w dupę i był mniej uczciwszy to bym tak robił i śmiał bym się z frajerów na dole. Jednak nie jestem, w myśl zasady pokorne ciele, dwie matki ssie. Gońcie się z taką filozofią, gońcie się z byciem dobrym, uczynnym i miłym dla ludzi. Ludzie, których nazywałem przyjaciółmi i znałem się dwa lata załatwili mnie tak, że odczuwam to do teraz i jeszcze długo będę. Pier****e się!
Zamiast mnie zamykać w pokoju, wyzywać i bić, żebym nie dostawał ocen poniżej 4- trzeba było mnie nauczyć cwaniakowania i bycia mendą. Z moich dobrych ocen dzisiaj mam depresję, chujowe i ciężkie do przepracowania dzieciństwo, problemy w kontaktach międzyludzkich i kupę bezużytecznej wiedzy. Jest tego więcej, ale jestem zmęczony, by coś wymyślić.
Mam dosyć takiego życia. Znowu iść do pracy i być 8 godzin skupionym, czujnym i wyrabiać jeszcze normy. Uważać na każdego jednego kierownika, który przychodzi i zwraca mi uwagę, kiedy jestem 5 metrów od najbliższe osoby, że muszę mieć maseczkę na nosie przez bite osiem godzin. Największym zagrożeniem dla mnie i dla niego jest to, że podchodzi do mnie i nie zachowuje dystansu.
Nie żeby w jakiejkolwiek pracy w jakiej byłem, było lepiej. Ja zawsze staram się dawać 100% z siebie, ale zawsze to za mało, zawsze mnie to za dużo kosztuje. Mniej się przejmować, mniej robić? Męczy mnie to jeszcze bardziej niż faktyczna praca. 8 Godzin! 8 Jeb***ch godzin. Dzień w dzień i czekanie na wolne, z którego nic nie mam.
Zazdroszczę osobom z #neet tak się powinno żyć. Pasożytować na innych i żyć minimalistycznie. Zazdroszczę i podziwiam. Sam kiedyś neetowałem i nawet nie wiedziałem że to robię. Siedziałem na dupie prawie dwa lata, zniszczony przez depresję i bardzo dobrze to wspominam. Robiłem sobie naleśniki i tylko to żarłem. Grałem w tibię i zarabiałem na pacca, siedząc po kilka godzin dziennie bijąc moby, uprawiając handel etc. Miałem ekipę i zawsze z kimś sobie rozmawiałem. Mimo wszystko to było dobre, a największym problemem byli ludzie, którzy siedzieli po 8 godzin dziennie w robocie, mieli dzieci i byli tak zj***ni jak ja teraz i tylko ich gadanie mnie bardziej niszczyło niż taki tryb życia. Byłem pasożytem na czyimś utrzymaniu? Byłem! Teraz nie jestem i życie mnie mdli bardziej niż wtedy. Teraz bym poszedł do roboty i przepracował kilka miesięcy, żeby resztę roku neetować. Długo tak bym nie dał rady, bo koszty życia są okropnie wysokie i tak naprawdę żyję tak jak wtedy, z tym że nie mam czasu, ani siły na przyjemności i zapierdalam po to tylko, żeby przeżyć kolejny dzień!
Tylko jest tutaj kolejna sprzeczność, bo mam dziewczynę, którą bardzo kocham i chcę z nią być… Coś za coś. Raczej długo byśmy nie wytrzymali, gdybym neetował, a jakbym znów był sam to też by mnie depresja pochłonęła…
Potrzebny mi jakiś złoty środek w tym wszystkim, ale przecież nie ma czegoś takiego. Chcę pracować na pół etatu i zarabiać godziwe pieniądze. Jednak nie dla prostego robola to.
Ja mam zapie*****ć aż zdechnę jak pies, bo tylko tyle jestem warty. Nie daj boże żebym się położył, albo nic nie robił, bo mnie wszyscy zjedzą. Zawiść ich strzeli.
Mam wrażenie, że ludzie po prostu lubią jak ktoś ma tak samo źle jak oni, albo gorzej. Dlatego wszyscy napierają na dzieci, kredyty etc. Bo ja mam przej****e to ty też miej.
W jednej książce przeczytałem skrajny przykład kogoś takiego. Stracił jaja i strasznie go dupa piekła z tego powodu, więc założył klan eunuchów. Atakował innych ludzi, wycinał im jaja i kazał sobie służyć, a potem ci sami ludzie atakowali inne klany i wycinali jaja rywalom, żeby mieli tak samo źle jak oni i przynosiło im to ulgę.
Z każdym akapitem coraz bardziej zasypiam, a nerwy mi opadają. Już nawet nie pamiętam do czego dążyłem tym wpisem i nawet nie wiem ile luk i sprzeczności tutaj zostawiłem.
Jutro na to wszystko spojrzę inaczej.
Tak wiem, jestem idiotą, hipokrytą i mam za wysokie mniemanie o sobie.
Dobranoc.
#depresja #przegryw #zalesie #gorzkiezale #praca #pracbaza
5
Leśne #zalesie
Pojadę klasykiem z Pitbulla
Byłem gościem na forum i stwierdzam, że u nas nic nie można zrobić dobrze - na tapecie lasy.
Rozdawano, skądinąd trafione, gadżety w postaci nasion sosny. Inicjatywa słuszna, ale opakowanie to przerost formy nad treścią. Wystarczyłoby umieścić je w małej papierowej torebce razem z biologicznym starterem i krótką instrukcją "obsługi".
P.S.1 Nie nadaję się do wielkiego miasta w czasie wakacji - wróciłem zmęczony jakbym przeszedł tysiąc kilometrów.
P.S. 2 Nasiona trafią pod mikroskop - zobaczymy co rozdają.
#lasy #niewiemjaktootagowac
Pojadę klasykiem z Pitbulla
Ogólna wizja, misja - zero życia, zero piciaJacek "Gebels" Goc
Byłem gościem na forum i stwierdzam, że u nas nic nie można zrobić dobrze - na tapecie lasy.
Rozdawano, skądinąd trafione, gadżety w postaci nasion sosny. Inicjatywa słuszna, ale opakowanie to przerost formy nad treścią. Wystarczyłoby umieścić je w małej papierowej torebce razem z biologicznym starterem i krótką instrukcją "obsługi".
P.S.1 Nie nadaję się do wielkiego miasta w czasie wakacji - wróciłem zmęczony jakbym przeszedł tysiąc kilometrów.
P.S. 2 Nasiona trafią pod mikroskop - zobaczymy co rozdają.
#lasy #niewiemjaktootagowac
7
Niedawno miałem pensje z której byłem zadowolony, a dzisiaj choć kasa niby podobna, to czasy mniej stabilne, więc nie wiadomo jak długo się utrzyma, a w dodatku wszystko podrożało i znów człowiek czuje się jak przegryw życiowy.
#żalęsię #wyznanie #gównowpis
Za kilka godzin zaczynam urlop i jakoś nie jestem zrelaksowany
#żalęsię #wyznanie #gównowpis
Za kilka godzin zaczynam urlop i jakoś nie jestem zrelaksowany

14
Wybudowano jakiś czas temu w okolicach mojego bloku 2 spore markety. Jeden budowlany, drugi meblowy. Ochujeć można. Dlaczego? Bo prawie codziennie wieczorem zjeżdzają się mistrzowie kierownicy i prezentują swoje "drifty". W weekendy jak np. dziś jest najgorzej. Organizują sobie jakieś pseudozloty i tak hałasują, że człowieka kurwica bierze. Przed chwilą widziałem jak policja odjeżdża, oczywiście impreza wciąż trwa. Wiem, że nikogo to nie obchodzi, ale musiałem to z siebie wypluć
#zalesie
#zalesie
16
kupiłem kiedyś mamuśce takie ładne wentylki niebieskie do hondy, w sam raz pod kolor samochodu. i wiecie co?
Pokaż spoilerktoś je ostatnio zajebał xD
#zalesie
Pokaż spoilerktoś je ostatnio zajebał xD
#zalesie
12
A ja to #zalesie #żalesię bo #motoryzacja i #opony
Szwagra sąsiad zamienił felgi 19" na 17" + zajebiste opony. Według mechanika.
Sąsiada obróciło na rondzie w czasie deszczu. Dwie sytuację po dwa obroty.
Zajrzałem na DOT: któryś tydzień 2006.
Poprosił mnie o dobór opon. Na deszcz nie miałem lepszych niż Uniroyal. A już parę kompletów zeszło.
Dzwoni do mnie SZWAGIER* od mechanika i zamiast zapytać o co chodzi to wyskoczył z pretensjami, że Yolo zamówiłeś chujowe opony bo tak mówi mechanik.
Gdybym nie jeździł to bym nie polecał.
Ale tak coś czuję, że #zrodzinątonazdjęciach i już nikomu nie pomogę…
*-dzwoni co to on sąsiadowi zmieniał opony.
Szwagra sąsiad zamienił felgi 19" na 17" + zajebiste opony. Według mechanika.
Sąsiada obróciło na rondzie w czasie deszczu. Dwie sytuację po dwa obroty.
Zajrzałem na DOT: któryś tydzień 2006.
Poprosił mnie o dobór opon. Na deszcz nie miałem lepszych niż Uniroyal. A już parę kompletów zeszło.
Dzwoni do mnie SZWAGIER* od mechanika i zamiast zapytać o co chodzi to wyskoczył z pretensjami, że Yolo zamówiłeś chujowe opony bo tak mówi mechanik.
Gdybym nie jeździł to bym nie polecał.
Ale tak coś czuję, że #zrodzinątonazdjęciach i już nikomu nie pomogę…
*-dzwoni co to on sąsiadowi zmieniał opony.
6
Zastanawiam się nad kupieniem kamerki na rower. Tylko nie mam kasy;[ jak zawsze.
Odkąd mieszkam na podwrocławskim zadupiu spotkało mnie mnóstwo sytuacji kiedy samochody spychają mnie z pobocza lub mijają na centymetry, czy to idę pieszo czy jadę na rowerze właśnie. Nie wiem co za przyjebani ludzie tutaj żyją... Drogi wąskie, pobocza przeorane do tego remonty i budowy dookoła. Zaczynam mieć tego dość, zarówno kierowców jak i tych okolic. Wczoraj jakiś pajac prawie mnie rozjebał, bo widocznie bardzo się spieszył. Gratuluję rozumu i jak jeszcze ktoś będzie narzekał na rowerzystów to ma plaskacza ode mnie.
#zalesie #rower #kierowcy #polskiedrogi
Na zrzutach miejsce zdarzenia (czerwony okrąg), droga wąska, że dwa auta obok siebie się nie mieszczą, odcinek krótki, ruch wzmożony przez objazd, a zjeb się wziął za wyprzedzanie i kiedy z naprzeciwka NIEOCZEKIWANIE nadjechał samochód zaczął mi zajeżdżać drogę jednocześnie bokiem/tyłem zbliżając się do mnie. Nie pamiętam rejestracji, jakiś białoczerwony, stary smart lub coś podobnego, nie zdążyłem zwrócić na to uwagi. Skurwysynów nie brakuje, a szacunek do drugiego człowieka już dawno zaginął. Apeluję o trochę więcej wyobraźni. Dziękuję za uwagę. Wkurzyłem się i musiałem się wygadać #shitposting
Odkąd mieszkam na podwrocławskim zadupiu spotkało mnie mnóstwo sytuacji kiedy samochody spychają mnie z pobocza lub mijają na centymetry, czy to idę pieszo czy jadę na rowerze właśnie. Nie wiem co za przyjebani ludzie tutaj żyją... Drogi wąskie, pobocza przeorane do tego remonty i budowy dookoła. Zaczynam mieć tego dość, zarówno kierowców jak i tych okolic. Wczoraj jakiś pajac prawie mnie rozjebał, bo widocznie bardzo się spieszył. Gratuluję rozumu i jak jeszcze ktoś będzie narzekał na rowerzystów to ma plaskacza ode mnie.
#zalesie #rower #kierowcy #polskiedrogi
Na zrzutach miejsce zdarzenia (czerwony okrąg), droga wąska, że dwa auta obok siebie się nie mieszczą, odcinek krótki, ruch wzmożony przez objazd, a zjeb się wziął za wyprzedzanie i kiedy z naprzeciwka NIEOCZEKIWANIE nadjechał samochód zaczął mi zajeżdżać drogę jednocześnie bokiem/tyłem zbliżając się do mnie. Nie pamiętam rejestracji, jakiś białoczerwony, stary smart lub coś podobnego, nie zdążyłem zwrócić na to uwagi. Skurwysynów nie brakuje, a szacunek do drugiego człowieka już dawno zaginął. Apeluję o trochę więcej wyobraźni. Dziękuję za uwagę. Wkurzyłem się i musiałem się wygadać #shitposting
6
No i mam pierwszego szlifa…
Gość nie dał kierunkowskazu i w połowie mojego skrętu zajechał mi drogę, zeby mu oszczędzić lakiernika położyłem maszynę... Obita noga i przeszlifowany bok…
#Zalesie #moto #skuter #jednoslady
Gość nie dał kierunkowskazu i w połowie mojego skrętu zajechał mi drogę, zeby mu oszczędzić lakiernika położyłem maszynę... Obita noga i przeszlifowany bok…
#Zalesie #moto #skuter #jednoslady
7
Upał, skwar. Na hali obowiązek noszenia pełnego ubrania roboczego, maski i okularów hpowiec chodzi i sprawdza czy wszyscy tego przestrzegają.
Dziś wróciłem z takim bólem głowy, że nie funkcjonuję i nie mogę zasnąć.
Chyba długo nie popracuję w tej firmie bo:
1. Na całej hali nie ma nikogo kto byłby zwolniony z tego obowiązku. Jeśli jest 100 osób i każdy nosi maskę to oznacza to, że jest coś nie tak. Na te 100 osób musi się trafić przynajmniej jedna, która nie może jej nosić. Czyli albo nosisz maskę, albo out
2. Mam przeciwwskazania do noszenia maski, ale nie było mi ono nigdy potrzebne, bo moje problemy zdrowotne nie były aż tak duże i mogłem się przemęczyć np. w sklepie
3. Bhpowiec ciśnie na ludzi, bo robią z niego głupiego, bo zwraca uwagę żeby ludzie zasłaniali nos i po 15 minutach jak idzie do tej samej osoby to ta osoba się tłumaczy, że mu się zsunęła. Kary za to to upomnienie, nagana i mandaty.
Mi w ciągu piętnastu minut zsunęła się 6 razy
4. Zasłabnę i zrobię sobie krzywdę. Jest to pewne przy tych upałach i dodatkowo tym, że mam problemy z oddychaniem, a maseczka wcale nie pomaga.
Tylko że stanowisko jest takie, na które chciałem iść i w końcu po latach mogę robić coś co może mnie interesować, ale przez ten reżim, albo mnie zwolnią, albo spotka mnie wypadek przy pracy…
Głupia maska
ja nigdy się tym nie przejmowałem, jak musiałem nosić to nosiłem, ale co to ma być? Wielka hala. Lekko licząc 40 stopni, odległość między stanowiskami minimum kilka metrów i trzeba nosić te głupie maseczki?
Jeden typ jeszcze nie zaczął pracować, a już mu upomnieniem grozili
bo wyszedł na zewnątrz i zapomniał ją założyć jak wrócił.
#gorzkiezale #zalesie #praca #koronawirus
Dziś wróciłem z takim bólem głowy, że nie funkcjonuję i nie mogę zasnąć.
Chyba długo nie popracuję w tej firmie bo:
1. Na całej hali nie ma nikogo kto byłby zwolniony z tego obowiązku. Jeśli jest 100 osób i każdy nosi maskę to oznacza to, że jest coś nie tak. Na te 100 osób musi się trafić przynajmniej jedna, która nie może jej nosić. Czyli albo nosisz maskę, albo out
2. Mam przeciwwskazania do noszenia maski, ale nie było mi ono nigdy potrzebne, bo moje problemy zdrowotne nie były aż tak duże i mogłem się przemęczyć np. w sklepie
3. Bhpowiec ciśnie na ludzi, bo robią z niego głupiego, bo zwraca uwagę żeby ludzie zasłaniali nos i po 15 minutach jak idzie do tej samej osoby to ta osoba się tłumaczy, że mu się zsunęła. Kary za to to upomnienie, nagana i mandaty.
Mi w ciągu piętnastu minut zsunęła się 6 razy

4. Zasłabnę i zrobię sobie krzywdę. Jest to pewne przy tych upałach i dodatkowo tym, że mam problemy z oddychaniem, a maseczka wcale nie pomaga.
Tylko że stanowisko jest takie, na które chciałem iść i w końcu po latach mogę robić coś co może mnie interesować, ale przez ten reżim, albo mnie zwolnią, albo spotka mnie wypadek przy pracy…
Głupia maska

Jeden typ jeszcze nie zaczął pracować, a już mu upomnieniem grozili

#gorzkiezale #zalesie #praca #koronawirus
13
No chuj mnie strzela (╯°□°)╯︵ ┻━┻ moi byli pracodawcy nie wypłacili mi pieniędzy za trzy miesiące. W tym miesiącu wchodzi do nich inspekcja pracy, niedługo będziemy mieć rozprawę w sądzie, a on pojechał na jakiś event i jeszcze go sponsorował? Kasa za sponsoring porównywalna do tego co są mi winni. Oni są głupi czy ja czegoś nie widzę?
#pytanie #pracbaza #praca #gorzkiezale #zalesie #przegryw
#pytanie #pracbaza #praca #gorzkiezale #zalesie #przegryw
7
#smiecizglowy epizod 22
Czuję się mniej warty dla społeczeństwa jako facet.
Uwaga! Wpis nie jest jakimś wylaniem żali, mizoginistyczny czy incelowski. Po prostu wylanie swoich myśli jak to zawsze robię na moim tagu. Subiektywne odczucia i przemyślenia.
Ostatnio usłyszałem od osoby starszej, która była zmuszona słuchać od młodszej odnośnie zaimków bezosobowych, ubrania nie mają płci itp. Usłyszałem taki oto komentarz: Facet i kobieta to są dwie połówki sobie potrzebne, każdy ma swoją rolę i jesteśmy sobie nawzajem potrzebni.
I jest to popularna sentencja wśród osób starszych, która zaczyna wymierać. Nasi dziadkowie, rodzice itp. Mieli określone role i byli szanowani za to kim są i co robią. Jako kobieta, żona i matka. Jako mężczyzna, mąż i ojciec. Każdy miał swoją rolę i wypełniał określone obowiązki, które były mu narzucone społecznie. I co jest dobre czy nie to już inny temat. Jednak ja bym chciał się skupić na czymś innym. Na tym że rola mężczyzn została spłycona i są oni coraz bardziej umniejszani w życiu społecznym. Odnoszę się tylko do Polski. Nie mam porównania.
Od faceta wymagało się zaradności i zapewnienia stabilności swojej rodzinie, kobiecie zajmowania się domem i dziećmi. Jakoś to współgrało, chociaż bywało różnie i z jedną i z drugą stroną. Zakładamy teoretycznie, że obie strony spełniały te warunki i jeden bez drugiego nie mógł żyć. Co dzisiaj nie jest tak znowu oczywiste.
W dzisiejszych czasach coraz częściej jest jednak tak, że rola facetów jest umniejszana i w zasadzie mogliby oni przestać istnieć. Jeśli mi nie wierzycie to poczytajcie co piszą Julki na twitterze, facebooku itp. Nienawiść czasami to aż się wylewa z monitora i czuć to dosadnie. Zepsuty rynek matrymonialny (popularna zasada 80% dla 20%) odnosi się do wielu aspektów społecznych, ekonomicznych itp.
I nie ma w tym nic dziwnego. Kobiety z biologicznego punktu widzenia są bardziej wartościowe dla społeczeństwa jako iż zapewniają przetrwanie gatunku i gdyby w wiosce żyło 10 kobiet i 10 samców to gdyby 5 facetów zginęło to nadal może urodzić się dziesięcioro dzieci, zaś gdy zginie 5 kobiet to wtedy urodzi się tylko 5 w ciągu roku, dlatego to mężczyźni chodzili na wojny, podejmowali niebezpieczne prace, bo w razie czego była to mała strata, a jego żona nadal może rodzić dzieci, więc on jest niepotrzebny. Jednak kiedyś to było bardziej szanowane przez społeczeństwo. Dzisiaj mam odczucie, że umniejsza się ich role i moglibyśmy umierać na potęgę.
Zapewnienie bytowi rodzinie? Cóż. Do tego jesteśmy potrzebni, ale niekoniecznie musimy korzystać z przywilejów, które opisałem wyżej. Bardzo łatwo w tych czasach dostać rozwód i przyznać alimenty na dziecko. Możesz nawet tych dzieci nie mieć i płacić alimenty na byłą żonę, bo przecież przez tyle lat ona zajmowała się domem, a mogła robić karierę. Im bardziej facet wypruwa sobie żyły, pracując, biorąc nadgodziny by zapewnić byt rodzinie tym bardziej oddala się od niej i potem kończy się to rozwodem. Błędne koło, bo często jest tak, że nie możesz pogodzić pracy z życiem osobistym i stajesz się tylko lokatorem, który ma przynosić pieniądze do domu. Przykre, ale prawdziwe. Widziałem to zbyt wiele razy. Nie wiem jak to możliwe, ale ludzie starszej daty mają więcej wigoru, chęci i zaparcia niż młodsze pokolenia. Sześćdziesięciolatek potrafi zapieprzać po 12 godzin dziennie w pracy, wrócić, porobić coś przy domu, zająć się obowiązkami domowymi i iść spać bo trzeba iść do pracy następnego dnia. Dla mnie takie życie to nie życie, a wegetacja. Ja chcę odpocząć, zająć się swoimi pasjami, mieć czas dla mojej dziewczyny. Jednak z jakiegoś powodu czuję presję, że ja jako facet mam mieć siłę i chęci by oddać się CAŁKOWICIE rodzinie i zatracić siebie. Co wielu starszym osobom wychodzi, ale to kwestia czasów, w których żyli.
Kobiety mogą brać dodatki na dzieci, alimenty etc. (faceci też, ale nie zaprzeczycie, że to jest rzadkość, matka musi być ostrą patuską i jeszcze ojciec może nie dostać praw rodzicielskich). Łatwo można faceta oskarżyć o gwałt, założyć mu niebieską kartę. Kobieta jest zawsze stroną poszkodowaną i to mężczyzna musi udowadniać, że tak nie jest. Nawet nie wiecie jak łatwo by facet dostał niebieską kartę. Wystarczy że żona pójdzie do psychiatry i stwierdzi, że ojciec bije swoje dziecko. Z automatu jest to zgłoszone i karta jest założona, a sytuacje gdzie kobieta niesłusznie oskarża kogoś o gwałt? Pełno takich historii.
Gdy facet nie spełnia oczekiwań kobiety to bardzo łatwo jest go wywalić z domu, zwalić całą winę na niego i się go pozbyć. Różnie to bywa, nie powiem i sam doświadczyłem przemocy domowej ze strony ojca, jednak za moich czasów nie tak łatwo było patusów wywalić, a teraz jest niesamowicie prosto i obrywają też normalni ojcowie. Poszliśmy w drugą skrajność.
Kolejną rzeczą jest stosunek liczby samobójstw w Polsce 1 kobieta na 8 mężczyzn. I wcale się temu nie dziwię, a teraz opowiadam ze swojego doświadczenia jak to wyglądało i nie podważycie tego (do tego co napisałem wyżej pewnie bez problemu większość się odniesie, bo dane tam zawarte są dziurawe i zbyt ogólne, a patologia jest w obu przypadkach, tylko sensem mojej wypowiedzi jest co innego, ale o tym później).
Nie wiem od kiedy mam depresję, ale celuję w wiek 9 lat, kiedy to myśli samobójcze stały się u mnie normą. Okres podstawówki i gimnazjum warto pominąć, bo nikt tam nie wiedział co to jest depresja, bo ludzie byli wyrwani z komuny i dalej w niej żyli, a jako porady wychowawcze proponowali rodzicom pasek, a ja byłem uważany za upośledzonego dzieciaka. W technikum ludzie wiedzieli co to jest depresja i jak ona wygląda. BA, nawet mieli gości którzy się powiesili? Komentarz? Dobrze że zdechł, i tak był nic nie wart, ciota. Wprost słyszałem: Tylko się nie powieś.
Szukałem porad w internecie jak się zabić, nie wiedziałem wtedy o bing i innych tego typu wyszukiwarkach i co chwilę trafiałem na artykuły poświęcone temu byś się nie zabijała
Byś się nie zabijała… Na całą jedną stronę w wyszukiwarce tylko jeden artykuł był napisany w formie bezosobowej, żaden w formie męskiej. Kochana masz dla kogo żyć, to jego wina nie rób sobie tego, przytłacza cię życie? Ja też miałam problemy.
Od kobiet, albo dla kobiet. Czułem się jak odpad i mogę ginąć. Lata później, gdy czytałem te artykuły to były one też skierowane w większości do kobiet, ale rzadko do mężczyzn, a nawet jeśli już to pisane przez ludzi na wysokich stanowiskach i dla takich ludzi kierowane, lub po prostu do ludzi, którzy pracowali w biurze.
Jak ktoś znajdzie link to proszę bardzo. Czekam. Napisane przez faceta dla osób pracujących przy pracach fizycznych. Czekam. Jedyne co możesz znaleźć to żebyś wziął się garść, jesteś śmieciem i masa ludzi, którzy zamiast cię wspierać każą ci się ogarnąć, albo zdechnąć. Przed próbą samobójczą szukałem ratunku. Napisałem jakiś wpis i dostałem tylko komentarze: Idź się zajeb i daj już wszystkim spokój. Chciałem się dodzwonić na linię zaufania to nie byłem w stanie. Wszystkie znaki na ziemi mi mówiły, że jestem odpadem, nikogo nie obchodzę i żebym w końcu zdechł.
Ojciec kiedyś usłyszał o tym, że mam takie myśli to się wydarł na mnie i spuścił wpierdol. Matka stwierdziła że mam dobrze w domu, mam co jeść i w co się ubrać, więc nie ma problemu. Dalsza rodzina, że mi potrzebne są prawdziwe problemy, a jedyną atencję w ciągu życia to dostałem jak opisałem całe moje życie i ktoś mi w końcu po 20 latach zaczął współczuć. 20 lat czekania, żeby ktoś mi w końcu powiedział, że mi potrzebna pomoc.
Ilu facetów z chorobami psychicznymi ma kogoś? Dziwicie się że mamy zdesperowanych ludzi, którzy nie mając nikogo szukają sobie byle kogo do związku, kto tylko zwróci na nich uwagę i robi za betabankomaty i całkowitych służących? Że faceci dają sobie tak pomiatać, bo są samotni i muszą się ukrywać ze swoimi problemami, bo ludzie ich zjedzą i traktują jak gorszy sort?
Sprawdźcie sobie i wpiszcie w google: jak się zabić. Sprawdźcie to o czym mówię i zobaczcie jakie wsparcie ma zwykły facet na najniższym szczeblu. No po prostu czuję się jak nieistotny śmieć i odpad społeczeństwa. Nikomu niepotrzebny.
Uogólniam? Tak! Bo na nas facetów nikt nie zwraca uwagi i często sami musimy się borykać ze swoimi problemami! Mogłem coś napisać o kobietach i że one też mają ciężko? ZNOWU?! 1 na 10 artykułów jest poświęcony kobietom i pisząc w końcu o facetach znowu mam wspominać o kobietach? Tak, mają ciężko, tak, też przeżywają piekło, tak, też mają depresję, tak one też są ofiarami. Teraz znajdź taką samą sentencję w artykułach dla kobiet. Szukaj wsparcia jako facet, albo jako kobieta.
Znalazłem zajebistą kobietę, która teraz jest moją partnerką, za nic jej nie puszczę, bo takie kobiety to skarb i nigdy bym się nie podniósł gdyby nie ona. I ona coś mi daje od siebie i ja daję jej. Partnerstwo i dawanie sobie nawzajem. Mój towarzysz, który pójdzie razem ze mną i mnie wspiera w moich działaniach, gdy upadam to cierpliwie czeka i pomaga mi wstać i ja jej.
Faceci, wcale nie jesteśmy gorsi, też zasługujemy na wsparcie i pomoc.
#depresja #przegryw #mezczyzna #gorzkiezale #zalesie
Czuję się mniej warty dla społeczeństwa jako facet.
Uwaga! Wpis nie jest jakimś wylaniem żali, mizoginistyczny czy incelowski. Po prostu wylanie swoich myśli jak to zawsze robię na moim tagu. Subiektywne odczucia i przemyślenia.
Ostatnio usłyszałem od osoby starszej, która była zmuszona słuchać od młodszej odnośnie zaimków bezosobowych, ubrania nie mają płci itp. Usłyszałem taki oto komentarz: Facet i kobieta to są dwie połówki sobie potrzebne, każdy ma swoją rolę i jesteśmy sobie nawzajem potrzebni.
I jest to popularna sentencja wśród osób starszych, która zaczyna wymierać. Nasi dziadkowie, rodzice itp. Mieli określone role i byli szanowani za to kim są i co robią. Jako kobieta, żona i matka. Jako mężczyzna, mąż i ojciec. Każdy miał swoją rolę i wypełniał określone obowiązki, które były mu narzucone społecznie. I co jest dobre czy nie to już inny temat. Jednak ja bym chciał się skupić na czymś innym. Na tym że rola mężczyzn została spłycona i są oni coraz bardziej umniejszani w życiu społecznym. Odnoszę się tylko do Polski. Nie mam porównania.
Od faceta wymagało się zaradności i zapewnienia stabilności swojej rodzinie, kobiecie zajmowania się domem i dziećmi. Jakoś to współgrało, chociaż bywało różnie i z jedną i z drugą stroną. Zakładamy teoretycznie, że obie strony spełniały te warunki i jeden bez drugiego nie mógł żyć. Co dzisiaj nie jest tak znowu oczywiste.
W dzisiejszych czasach coraz częściej jest jednak tak, że rola facetów jest umniejszana i w zasadzie mogliby oni przestać istnieć. Jeśli mi nie wierzycie to poczytajcie co piszą Julki na twitterze, facebooku itp. Nienawiść czasami to aż się wylewa z monitora i czuć to dosadnie. Zepsuty rynek matrymonialny (popularna zasada 80% dla 20%) odnosi się do wielu aspektów społecznych, ekonomicznych itp.
I nie ma w tym nic dziwnego. Kobiety z biologicznego punktu widzenia są bardziej wartościowe dla społeczeństwa jako iż zapewniają przetrwanie gatunku i gdyby w wiosce żyło 10 kobiet i 10 samców to gdyby 5 facetów zginęło to nadal może urodzić się dziesięcioro dzieci, zaś gdy zginie 5 kobiet to wtedy urodzi się tylko 5 w ciągu roku, dlatego to mężczyźni chodzili na wojny, podejmowali niebezpieczne prace, bo w razie czego była to mała strata, a jego żona nadal może rodzić dzieci, więc on jest niepotrzebny. Jednak kiedyś to było bardziej szanowane przez społeczeństwo. Dzisiaj mam odczucie, że umniejsza się ich role i moglibyśmy umierać na potęgę.
Zapewnienie bytowi rodzinie? Cóż. Do tego jesteśmy potrzebni, ale niekoniecznie musimy korzystać z przywilejów, które opisałem wyżej. Bardzo łatwo w tych czasach dostać rozwód i przyznać alimenty na dziecko. Możesz nawet tych dzieci nie mieć i płacić alimenty na byłą żonę, bo przecież przez tyle lat ona zajmowała się domem, a mogła robić karierę. Im bardziej facet wypruwa sobie żyły, pracując, biorąc nadgodziny by zapewnić byt rodzinie tym bardziej oddala się od niej i potem kończy się to rozwodem. Błędne koło, bo często jest tak, że nie możesz pogodzić pracy z życiem osobistym i stajesz się tylko lokatorem, który ma przynosić pieniądze do domu. Przykre, ale prawdziwe. Widziałem to zbyt wiele razy. Nie wiem jak to możliwe, ale ludzie starszej daty mają więcej wigoru, chęci i zaparcia niż młodsze pokolenia. Sześćdziesięciolatek potrafi zapieprzać po 12 godzin dziennie w pracy, wrócić, porobić coś przy domu, zająć się obowiązkami domowymi i iść spać bo trzeba iść do pracy następnego dnia. Dla mnie takie życie to nie życie, a wegetacja. Ja chcę odpocząć, zająć się swoimi pasjami, mieć czas dla mojej dziewczyny. Jednak z jakiegoś powodu czuję presję, że ja jako facet mam mieć siłę i chęci by oddać się CAŁKOWICIE rodzinie i zatracić siebie. Co wielu starszym osobom wychodzi, ale to kwestia czasów, w których żyli.
Kobiety mogą brać dodatki na dzieci, alimenty etc. (faceci też, ale nie zaprzeczycie, że to jest rzadkość, matka musi być ostrą patuską i jeszcze ojciec może nie dostać praw rodzicielskich). Łatwo można faceta oskarżyć o gwałt, założyć mu niebieską kartę. Kobieta jest zawsze stroną poszkodowaną i to mężczyzna musi udowadniać, że tak nie jest. Nawet nie wiecie jak łatwo by facet dostał niebieską kartę. Wystarczy że żona pójdzie do psychiatry i stwierdzi, że ojciec bije swoje dziecko. Z automatu jest to zgłoszone i karta jest założona, a sytuacje gdzie kobieta niesłusznie oskarża kogoś o gwałt? Pełno takich historii.
Gdy facet nie spełnia oczekiwań kobiety to bardzo łatwo jest go wywalić z domu, zwalić całą winę na niego i się go pozbyć. Różnie to bywa, nie powiem i sam doświadczyłem przemocy domowej ze strony ojca, jednak za moich czasów nie tak łatwo było patusów wywalić, a teraz jest niesamowicie prosto i obrywają też normalni ojcowie. Poszliśmy w drugą skrajność.
Kolejną rzeczą jest stosunek liczby samobójstw w Polsce 1 kobieta na 8 mężczyzn. I wcale się temu nie dziwię, a teraz opowiadam ze swojego doświadczenia jak to wyglądało i nie podważycie tego (do tego co napisałem wyżej pewnie bez problemu większość się odniesie, bo dane tam zawarte są dziurawe i zbyt ogólne, a patologia jest w obu przypadkach, tylko sensem mojej wypowiedzi jest co innego, ale o tym później).
Nie wiem od kiedy mam depresję, ale celuję w wiek 9 lat, kiedy to myśli samobójcze stały się u mnie normą. Okres podstawówki i gimnazjum warto pominąć, bo nikt tam nie wiedział co to jest depresja, bo ludzie byli wyrwani z komuny i dalej w niej żyli, a jako porady wychowawcze proponowali rodzicom pasek, a ja byłem uważany za upośledzonego dzieciaka. W technikum ludzie wiedzieli co to jest depresja i jak ona wygląda. BA, nawet mieli gości którzy się powiesili? Komentarz? Dobrze że zdechł, i tak był nic nie wart, ciota. Wprost słyszałem: Tylko się nie powieś.
Szukałem porad w internecie jak się zabić, nie wiedziałem wtedy o bing i innych tego typu wyszukiwarkach i co chwilę trafiałem na artykuły poświęcone temu byś się nie zabijała

Byś się nie zabijała… Na całą jedną stronę w wyszukiwarce tylko jeden artykuł był napisany w formie bezosobowej, żaden w formie męskiej. Kochana masz dla kogo żyć, to jego wina nie rób sobie tego, przytłacza cię życie? Ja też miałam problemy.
Od kobiet, albo dla kobiet. Czułem się jak odpad i mogę ginąć. Lata później, gdy czytałem te artykuły to były one też skierowane w większości do kobiet, ale rzadko do mężczyzn, a nawet jeśli już to pisane przez ludzi na wysokich stanowiskach i dla takich ludzi kierowane, lub po prostu do ludzi, którzy pracowali w biurze.
Jak ktoś znajdzie link to proszę bardzo. Czekam. Napisane przez faceta dla osób pracujących przy pracach fizycznych. Czekam. Jedyne co możesz znaleźć to żebyś wziął się garść, jesteś śmieciem i masa ludzi, którzy zamiast cię wspierać każą ci się ogarnąć, albo zdechnąć. Przed próbą samobójczą szukałem ratunku. Napisałem jakiś wpis i dostałem tylko komentarze: Idź się zajeb i daj już wszystkim spokój. Chciałem się dodzwonić na linię zaufania to nie byłem w stanie. Wszystkie znaki na ziemi mi mówiły, że jestem odpadem, nikogo nie obchodzę i żebym w końcu zdechł.
Ojciec kiedyś usłyszał o tym, że mam takie myśli to się wydarł na mnie i spuścił wpierdol. Matka stwierdziła że mam dobrze w domu, mam co jeść i w co się ubrać, więc nie ma problemu. Dalsza rodzina, że mi potrzebne są prawdziwe problemy, a jedyną atencję w ciągu życia to dostałem jak opisałem całe moje życie i ktoś mi w końcu po 20 latach zaczął współczuć. 20 lat czekania, żeby ktoś mi w końcu powiedział, że mi potrzebna pomoc.
Ilu facetów z chorobami psychicznymi ma kogoś? Dziwicie się że mamy zdesperowanych ludzi, którzy nie mając nikogo szukają sobie byle kogo do związku, kto tylko zwróci na nich uwagę i robi za betabankomaty i całkowitych służących? Że faceci dają sobie tak pomiatać, bo są samotni i muszą się ukrywać ze swoimi problemami, bo ludzie ich zjedzą i traktują jak gorszy sort?
Sprawdźcie sobie i wpiszcie w google: jak się zabić. Sprawdźcie to o czym mówię i zobaczcie jakie wsparcie ma zwykły facet na najniższym szczeblu. No po prostu czuję się jak nieistotny śmieć i odpad społeczeństwa. Nikomu niepotrzebny.
Uogólniam? Tak! Bo na nas facetów nikt nie zwraca uwagi i często sami musimy się borykać ze swoimi problemami! Mogłem coś napisać o kobietach i że one też mają ciężko? ZNOWU?! 1 na 10 artykułów jest poświęcony kobietom i pisząc w końcu o facetach znowu mam wspominać o kobietach? Tak, mają ciężko, tak, też przeżywają piekło, tak, też mają depresję, tak one też są ofiarami. Teraz znajdź taką samą sentencję w artykułach dla kobiet. Szukaj wsparcia jako facet, albo jako kobieta.
Znalazłem zajebistą kobietę, która teraz jest moją partnerką, za nic jej nie puszczę, bo takie kobiety to skarb i nigdy bym się nie podniósł gdyby nie ona. I ona coś mi daje od siebie i ja daję jej. Partnerstwo i dawanie sobie nawzajem. Mój towarzysz, który pójdzie razem ze mną i mnie wspiera w moich działaniach, gdy upadam to cierpliwie czeka i pomaga mi wstać i ja jej.
Faceci, wcale nie jesteśmy gorsi, też zasługujemy na wsparcie i pomoc.
#depresja #przegryw #mezczyzna #gorzkiezale #zalesie
9
Mam problem w tym by dobrze myśleć o rodakach, wiedząc jakie kurwy* wybrali na rząd. Z roku na rok ciężej mi się żyje mimo że pracuje coraz więcej. Mam już tego dość i nawet nie wiem jak się z tego wyrwać. Myślę niedługo zmienić pracę i może będzie odrobinę lepiej. Przez chwilę, do czasu gdy inflacja sprawi że moja wypłata znowu będzie nic nie warta.
Jeszcze nie zdążyłem kupić mieszkania, ani nawet działki pod budowę domu. A ceny (przynajmniej mieszkań) niedługo podskoczą do jeszcze bardziej chorego pułapu.
Życie tutaj jest już chujowe a będzie jeszcze gorzej. Ale nigdy nie było szału więc nie to mnie męczy najbardziej. Bardziej boli mnie brak nadziei na lepsze jutro i poczucie bezsilności. Kiedyś było kiepsko ale jednak z roku na rok coraz lepiej. Teraz czuję że się cofamy w rozwoju.
Powoli ciągnę do góry w życiu, ale nie mogę pokonać siły z jaką ta socjalistyczna dziura ciągnie mnie w dół. Boję się że nie da się z tymi złodziejami i ich poplecznikami (wyborcami) wygrać. A emigrować też jakoś wybitnie nie chcę, bo jednak polską kulturę i język bardzo cenię. Nie wiem co robić.
Wiem że te pokłady hejtu jakie się we mnie zbierają to wylewanie dziecka z kąpielą, bo nie wszyscy Polacy są niedorobieni na umyśle, ale jednak coraz ciężej jest mi szanować własny naród.
*Bez obrazy dla prostytutek. One ruchają tylko tych którzy tego chcą. PiS jebie wszystkich.
No to wyrzuciłem to z siebie, a teraz idę na spacerek.
#polityka #żalęsię #bóldupy
Jeszcze nie zdążyłem kupić mieszkania, ani nawet działki pod budowę domu. A ceny (przynajmniej mieszkań) niedługo podskoczą do jeszcze bardziej chorego pułapu.
Życie tutaj jest już chujowe a będzie jeszcze gorzej. Ale nigdy nie było szału więc nie to mnie męczy najbardziej. Bardziej boli mnie brak nadziei na lepsze jutro i poczucie bezsilności. Kiedyś było kiepsko ale jednak z roku na rok coraz lepiej. Teraz czuję że się cofamy w rozwoju.
Powoli ciągnę do góry w życiu, ale nie mogę pokonać siły z jaką ta socjalistyczna dziura ciągnie mnie w dół. Boję się że nie da się z tymi złodziejami i ich poplecznikami (wyborcami) wygrać. A emigrować też jakoś wybitnie nie chcę, bo jednak polską kulturę i język bardzo cenię. Nie wiem co robić.
Wiem że te pokłady hejtu jakie się we mnie zbierają to wylewanie dziecka z kąpielą, bo nie wszyscy Polacy są niedorobieni na umyśle, ale jednak coraz ciężej jest mi szanować własny naród.
*Bez obrazy dla prostytutek. One ruchają tylko tych którzy tego chcą. PiS jebie wszystkich.
No to wyrzuciłem to z siebie, a teraz idę na spacerek.
#polityka #żalęsię #bóldupy
7
Czy są tutaj z nami jacyś e-palacze? Może innych też to zainteresuje. Pięknie nas rząd ograbia,(niecenzuralne słowa). Dojebali akcyzę na akcesoria, że aż miło. Oby za dobrze ludziom nie było. Jeszcze daninę od nikotyny jakoś bym zrozumiał ale (z tego co usłyszałem kiedyś w sklepie od sprzedawczyni) podatkiem będą obciążone właśnie wszystkie akcesoria do e-papierosów czyli glikol i gliceryna też (ale tylko w sklepach z e-papierosami)
I teraz przykład jak zmieniła się cena bazy nikotynowej 18mg, 10ml: wcześniej: 3,50zł. teraz: jedyne 9,99zł! Jeszcze trochę i wrócę do palenia lewego tytoniu, bo się będzie bardziej opłacało:[
Nowy ład, dobra zmiana i jarozbaw… Ten kraj mnie nie chce.
https://web.archive.org/web/20201202060645/https://e-dym.pl/baza-ebn/4198-baza-ebn-18mg.html
https://e-dym.pl/baza-ebn/4198-baza-ebn-18mg.html
#epapierosy #podatki #zalesie

I teraz przykład jak zmieniła się cena bazy nikotynowej 18mg, 10ml: wcześniej: 3,50zł. teraz: jedyne 9,99zł! Jeszcze trochę i wrócę do palenia lewego tytoniu, bo się będzie bardziej opłacało:[
Nowy ład, dobra zmiana i jarozbaw… Ten kraj mnie nie chce.
https://web.archive.org/web/20201202060645/https://e-dym.pl/baza-ebn/4198-baza-ebn-18mg.html
https://e-dym.pl/baza-ebn/4198-baza-ebn-18mg.html
#epapierosy #podatki #zalesie
5
W nawiązaniu do wczorajszego wpisu: https://lurker.land/post/DwL_17YMX
To ogólnie dziś 2 kierowników i szef się mnie pytał o nadgodziny
każdemu odpowiadałem że nie. Dialog z szefem wyglądał tak:
- Zostajesz na nadgodzinach?
- Nie
- A czemu? Praca ci się nie podoba?
- Narazie to nie mam na co narzekać, ale nadgodzin nie będę robił.
Po 8 godzinach pracy, poszedłem do biura i powiedziałem co myślę:
- Jak pan pytał o dyspozycyjność to ja myślałem że chodzi panu o prace zmianowe, a nie że będę musiał codziennie nadgodziny robić. Rozumiem że nie przyszedłem do pracy, albo muszę wcześniej skończyć, ale żebym musiał się tłumaczyć czemu nadgodzin nie chcę robić to trochę nie halo.
- Nie ma problemu, nikt cię nie zmusza, nie chcesz to nie. Po prostu sobie nie dorobisz.
- To w takim razie jak moja przyszłość się tu klaruje, jeśli nie chcę ich robić? Bo nie chcę tracić mojego i państwa czasu.
- Nikt Pana nie zwolni za takie coś, to tylko po pana stronie.
Zapytałem o umowę
zrozumiałem że mam okres próbny bez umowy, a jednak nie. Umowę mam przygotowaną i tylko muszę podpisać. Tylko dlaczego nikt mi o tym nie powiedział?
oczywiście pytanie zostało bez odpowiedzi, ale cieszę się że mam jasność i narazie sobie pracuję, bo oprócz tej akcji to jeszcze nie mam na co narzekać. Czas pokaże.
#praca #pracbaza wczorajsze tagi #zalesie #gorzkiezale
To ogólnie dziś 2 kierowników i szef się mnie pytał o nadgodziny

- Zostajesz na nadgodzinach?
- Nie
- A czemu? Praca ci się nie podoba?
- Narazie to nie mam na co narzekać, ale nadgodzin nie będę robił.
Po 8 godzinach pracy, poszedłem do biura i powiedziałem co myślę:
- Jak pan pytał o dyspozycyjność to ja myślałem że chodzi panu o prace zmianowe, a nie że będę musiał codziennie nadgodziny robić. Rozumiem że nie przyszedłem do pracy, albo muszę wcześniej skończyć, ale żebym musiał się tłumaczyć czemu nadgodzin nie chcę robić to trochę nie halo.
- Nie ma problemu, nikt cię nie zmusza, nie chcesz to nie. Po prostu sobie nie dorobisz.
- To w takim razie jak moja przyszłość się tu klaruje, jeśli nie chcę ich robić? Bo nie chcę tracić mojego i państwa czasu.
- Nikt Pana nie zwolni za takie coś, to tylko po pana stronie.
Zapytałem o umowę


#praca #pracbaza wczorajsze tagi #zalesie #gorzkiezale
17
O Boże, rozmawiałem z wykopkami, to ze zwierzętami lepiej prowadzić dyskusje…
Postawiłem teze, ładnie zaargumentowałem, starałem się stronić od wszelkich emocji i ładnie wyrażać zdania, byłem ciekaw ich zdania bo był temat, który mnie interesował i czekałem na jakieś sensowne kontr-argumenty.
To się zdefekowali i zaczeli robić emocjonalne circlejerki nawzajem, przez bite 15 minut mnie wyzywali, obserwowałem to z zażenowaniem, jakieś dziwne emocjonalnie reagują na wszystko jak kobieta w ciąży... Najlepsze porównanie to chyba jak byście spróbowali dyskutować z dziećmi, którzy naoglądali się ekipy oraz innych rafonixów/the nitro zyniaków i będą c000l jeżeli też będą tak wyklinać i wyzywać... A to dorośli ludzie.
To jest ta wykopkowa maniera dyskusji…
A taki fajny humor miałem, bo wycisnąłem belke w OHP, którą z wielkim trudem na klate położyłem a tu jeszcze wypchnąć ponad głowę, ale poszło, jebać wykopków.
Chciałem sie wyżalić #zalesie #wykop #szambo #shitpost
Postawiłem teze, ładnie zaargumentowałem, starałem się stronić od wszelkich emocji i ładnie wyrażać zdania, byłem ciekaw ich zdania bo był temat, który mnie interesował i czekałem na jakieś sensowne kontr-argumenty.
To się zdefekowali i zaczeli robić emocjonalne circlejerki nawzajem, przez bite 15 minut mnie wyzywali, obserwowałem to z zażenowaniem, jakieś dziwne emocjonalnie reagują na wszystko jak kobieta w ciąży... Najlepsze porównanie to chyba jak byście spróbowali dyskutować z dziećmi, którzy naoglądali się ekipy oraz innych rafonixów/the nitro zyniaków i będą c000l jeżeli też będą tak wyklinać i wyzywać... A to dorośli ludzie.
To jest ta wykopkowa maniera dyskusji…
A taki fajny humor miałem, bo wycisnąłem belke w OHP, którą z wielkim trudem na klate położyłem a tu jeszcze wypchnąć ponad głowę, ale poszło, jebać wykopków.
Chciałem sie wyżalić #zalesie #wykop #szambo #shitpost
14