#smiecizglowy

Dostałem załamania nerwowego. Nie traktuje już samobójstwa jako wyjścia tchórza, którego życie przerosło, albo zniszczonych psychicznie ludzi, których nic nie czeka. Tylko podliczając rachunek zysków i strat uważam je za dobre rozwiązanie.

Dostałem takiego załamania, że chciałem już się rzucić z okna, ale poszedłem do dziewczyny i się rozpłakałem powtarzając w kółko: pomóż mi, pomóż mi. Bo mam już naprawdę serdecznie dosyć wszystkiego…

Jest godzina piąta rano i w sumie to od pierwszej próbuje zasnąć. Bezskutecznie. Nie dość, że mam trochę rzeczy na głowie to jeszcze cierpię na bezsenność…

Ostatni raz kiedy się wyspałem był chyba pod koniec lipca, albo początek sierpnia. Pracuję, a w wolne dni muszę załatwiać sprawy, których nie byłem w stanie załatwić gdy pracowałem. Trzeba zakupy zrobić, trzeba coś zrobić w domu, trzeba pomóc rodzinie, albo w wyniku mojego zmęczenia nie zgasiłem świateł w aucie i musiałem potem kombinować jak akumulator podładować i wracając z nocki o godzinie 6 rano poszedłem spać o 10, bo o 19 muszę wstać i się szykować na kolejną. Wróciłem z ostatniej nocki to cały dzień zajęty zaległymi sprawami. Chwila przerwy i w drogę, a potem powrót do domu o 21. Idę spać o 23, żeby się obudzić o 1 w nocy, bo nie mogę spać i tak sobie siedzę do 6 rano, żeby zasnąć Dziś, a w zasadzie to wczoraj miałem wolny dzień, ale przespałem jego połowę, a dziś nie śpię w ogóle. Męczę się i spać nie mogę to usiadłem i piszę ten wpis.

Najbliższy termin kiedy będę mógł się wyspać? Niedziela za dwa tygodnie bo pracuję, a dwa dni wolne, które mi przypadają to będę miał zajęte, bo już wiem, że ktoś potrzebuje mojej pomocy.

Nie mam problemów z asertywnością. Odmawiam, kiedy wiem, że ktoś sobie da radę beze mnie i mnie wykorzysta i każdy jest tego nauczony i nikt mnie nie prosi o pomoc jeśli naprawdę nie ma innego wyjścia. Ojca nie mam, teść mojej dziewczyny jest wiekowy, poza tym nie ma u nas w rodzinie żadnego faceta i do pewnych rzeczy jestem konieczny. Nie zostawię babci samej z dziadkiem, żeby dźwigali meble do domu na przykład.

Dziewczyna mnie nie prosi o pomoc w obowiązkach domowych jak to było wcześniej, ale kto wniesie ciężkie zakupy i ją zawiezie, skoro nie ma prawa jazdy i mieć nie może? I kiedy to zrobić, skoro ciągle pracuję? Kto zawiezie chorego dziadka na zabieg 150km od domu?

I ciągle tylko tego typu sytuacje w moim życiu.

Ostatnio byłem chory i z gorączką musiałem z dziadkiem jechać, bo zabieg był konieczny, a on już nie wytrzymywał z bólu. Ledwo trzymałem się na nogach i dzień później szedłem do pracy, gdzie bardzo łatwo stracić palce, ale nie mogę wziąć wolnego, chorobowego, bo każdy grosz się liczy przez to, że zostałem ojebany przez poprzednich pracodawców.

Piję 5-8 kaw dziennie, żeby jakoś się trzymać, ale poza palpitacją serca i dreszczami nie sprawia to, że mój mózg funkcjonuje jakoś lepiej…

Jak zasłabłem w pracy po takim maratonie to poszedłem do pielęgniarki zakładowej kazała mi wypić herbatkę, zjeść coś i zapierdalać z powrotem do roboty!

I tak się żyje powoli. Nie mam już siły. Nie odpoczywam, ciągle coś robię, a jak nie to mój mózg mnie dobija i bombarduje myślami. Już nie gram, już nie czytam, już nie oglądam filmów. Już nie robię nic. Jedynie na co znajduję siły to oglądanie jakiś głupot na youtubie w pozycji leżącej i nim się obejrzę to znowu idę do pracy.

I ZNOWU I ZNOWU I ZNOWU!

W takim wypadku śmierć wydaje mi się ukojeniem i bardzo dobrym wyjściem. I tak mnie nic nie czeka i tak będzie moje życie wyglądać, ale przynajmniej dobrze, że dzieci nie mam bo to dopiero by był dramat.

Dziewczyna mnie trzyma przy życiu. Nie chciałbym jej tego robić. Poświęciła wiele dla mnie i to jest jedyna osoba, której ufam i mam wsparcie. Sama by wzięła cały mój ciężar, gdyby tylko mogła.

Jednak jest już po 5. Nie mogę spać. Idę do pracy i czeka mnie kolejny maraton. Może nie zrobię sobie krzywdy na maszynie jak znów zasłabnę. Może nie dostanę zawału od kolejnej kawy. Może dzisiaj wrócę i będę w stanie zrobić coś więcej niż się położyć i próbować zasnąć?
#zalesie #depresja #gorzkiezale #samobojstwo

7

Tylko podliczając rachunek zysków i strat uważam je za dobre rozwiązanie.
@Wokulski, Jak już mam okazję zapytać kogoś w takim nastroju- zawsze mnie zastanawiało postępowanie ludzi, którzy się gdzieś wieszają albo trują po cichu. W końcu jak ktoś się chce zabić, to najwyraźniej jest mu wszystko jedno, dlaczego w takiej sytuacji nie robią czegoś z większym wykopem, jak:

- wzięcie chwilówek na miliony i balowanie przez ostatni miesiąc/ próba ucieczki za granicę i zaczęcia nowego życia
- zemsty na ludziach, którzy ich doprawadzili do obecego stanu (w przypadku gnębionych w szkole/wojsku/pracy) i porozbijaniu im łbów.
- zrobienie ze swojego odejścia jakiejś manifestacji, jak facet od Killdozera (https://pl.wikipedia.org/wiki/Marvin_Heemeyer)

Rozumiem jeszcze, że wierzących przed tymi opcjami powstrzymuje kwestia grzechu, ale z tego punktu widzenia samym samobójstwem sobie grabią (do niedawna szło się za nie prosto do piekła, więc i tak nie powino im robić różnicy).
@Eugeniusz, Odpowiem ci na to pytanie w najbliższej przyszłości, bo dałeś mi do myślenia, a odpowiedź by była długa jak większość moich wpisów na #smiecizglowy
Zawołam cię gdy go napiszę
@Wokulski, Chłopie potrzebujesz witaminy D4 + k2, i weź se B1+B6+B12 z magnezem. Widać że brakuje ci słońca i regularnego ruchu
@pichtovvy, robię spacery do pracy i z pracy. Prawie godzinę. Praca też jest fizyczną i mnie ona wykańcza.
Jak biegałem i musiałem stać 8 godzin i dźwigać to potem nie byłem w stanie chodzić
Zresztą, trenowałem kiedyś wyczynowo i wcale to nie polepszyło mojego stanu psychicznego, a wręcz przeciwnie. Po takim regularnym sporcie byłem bardziej zniszczony niż przed nim
@Wokulski, same porzucenie kawy i fajek wiele da jeśli palisz
@Fox, na pewno to okropny czas na to
@Wokulski, przeciwnie, jak wtzucisz tyle na bary to się albo zachartujesz albo zabijesz, więc jest tylko win-win
@Szachista, na rzucenie używek dobry jest urlop, a nie kiedy pracuję, będę czym się jak gówno i zrobię sobie krzywdę, albo mi wydajność spadnie i mnie zwolnią
@Wokulski, przy rzucaniu kawy będziesz jak trup, dlatego zaproponował em żebyś tymczasowo przerzucil się na amfetamine co o dziwo jest naprawdę dobrym pomysłem
@Szachista, amfa dobrym pomysłem ale minimum tramalu już oj nie nie
@Fox, biorąc pod uwagę ile kaw wypija to amfa jest dobrym zamiennikiem na czas odstawienia bo po nim przestanie, a tramal będzie cały czas walić
Postaram się odpisać jak znajdę chwilę
@Wokulski, wiesz że kawa działa odwrotnie do zamierzonego celu? Jak pijesz tyle kaw dziennie to nie dziwota że nie możesz zasnąć i jesteś zmęczony. Zrób se detox od kawy i nawet na amfe chwilowo przerzuc bo bez niej przez pierwszy tydzień będziesz nie do życia - efekty odstawienia
@Szachista, uważam że okres w jakim jestem jest okropnym czasem na odstawianie czegokolwiek
@Wokulski, jeśli odstawisz to twój stan się polepszy a z czasem będzie tylko gorzej. Swoją drogą, dbasz o dietę? Brak witamin i minerałów też swoją drogą dobiją, pamiętam jak w ciągu byłem i wyplukalem sobie właśnie te minerały i inne gowna przez co czułem się jak trup pomimo ze stan psychiczny był w porządku. Jeżeli nie cwiczysz, pijesz tyle kawy, palisz i Masz chujowa dietę, to nieważne jaki masz stan psychiczny bo tak czy siak będziesz czuć się jak trup. Biologii i jej potrzeb nie przeskoczysz
@Szachista, Brakuje mi czasu na robienie sobie żarcia. Jem to co nam i nie zwracam uwagi. A to jakaś pasta z tuńczyka, a to jakieś mięso, a to suche bułki, czasem jakiś makaron z warzywami i zupki chińskie.

Więc ta dieta taka nie za bardzo
@Szachista, Potwierdzam i zdecydowanie polecam koledze @Wokulski, przynajmniej zredukować ilość pitej kawy. Ja osobiście przerzuciłem się na herbatkę, która jest mieszanką yerba mate i guarany i piję tylko jedną dziennie dopiero gdy dopada mnie zmęczenie.

Przestałem miewać różne dziwne akcje z organizmem, typu tiki nerwowe, szczególnie najbardziej irytujący umieszczony gdzieś pod lewą piersią, który powoduje wrażenie, że masz arytmię serca a to zwykły nerwoból.

Jeszcze jedno kolego @Wokulski. Z tego co przeczytałem to kawa jest tylko jednym z problemów, ale największym jest przepracowanie. Nie wiem co mogę doradzić, bo nie wiem czym się zajmujesz, ale zacznijmy może od czegoś zasadniczego:

Na początek przeanalizuj swoje życie i zastanów się, czy aby na pewno nie masz zbyt dużych kosztów życia związanego z posiadaniem "rzeczy" które kosztują. Żyjemy w czasach gdzie jest presja, że musisz mieć to czy tamto a efektem tego jest to, że ledwo starcza do pierwszego. Czy koniecznie musisz mieć zajebisty samochód na kredyt? Czy musisz koniecznie mieszkać w drogim mieszkaniu itp. Może masz odwrotnie, tego nie wiem, ale skoro już tak zmieniasz prace, to może pójdź po prostu do jakiejś pracy gdzie się pracuje 8h dziennie a po wyjściu zapominasz o pracy. Standard życia może się zmniejszy ale tylko pod kątem materialnym, a gwarantuje Ci, że zobaczysz jak stan zdrowia psychicznego się poprawi.

A na koniec polecam nie bać się psychologa. Zapisz się w przychodni na NFZ najlepiej na jakąś terapię grupową i bądź wytrwały aż przyjdzie Twoja kolej. W międzyczasie chociaż raz w miesiącu prywatnie.

Więcej dobrych rad nie mam, ale te co wypisałem, daję na nie gwarancję że zobaczysz efekt, tylko musisz być cierpliwy i wytrwały.

A jak nie możesz zasypiać, to polecam herbatki z melisy, korzenia waleriany a w krytycznych momentach Forsen Forte z melatoniną, ale tego nie bierz codziennie.
@ObjectiveG, nie mam nic i nic co nie jest mi niezbędne do życia. Auto najtańsze byle jeździło. Mieszkanie mamy i trzeba czynsz opłacać i rachunki. Nie wiem jak mam sobie obniżyć jeszcze standard
Teraz to pracuję 8 godzin i nie myślę o pracy, poprzednia praca mnie dobijała, bo przynosiłem ją do domu, wieczne nadgodziny i nerwy związane z klientami. Teraz tego nie mam, ale 8 godzin to po prostu dla mnie za dużo i nie mam na to siły
Nie mam żadnych alternatyw na zmianę pracy, nawet wyjazd nie był dla mnie dobry, bo po trzech latach wróciłem z ciężką depresją, a kasy miałem sporo i nigdy nie patrzyłem na stan konta…

Idę na terapię, ale nie mam czasu nawet skierowania ogarnąć, więc to potrwa
@Wokulski, w takim razie po prostu cierpliwości. I na prawdę polecam wprowadzić w życie melisę. Herbapol ma bardzo fajną mieszankę Melisy z Pigwą, która powoduje że lepiej smakuje. Na efekty trzeba czekać, ale regularne picie zdecydowanie uspokaja.

W życiu nikt nie ma lekko, nawet Ci co mają lepszy status finansowy mają problemy z psychą więc pamiętaj, że nie jesteś wyjątkiem. Nie ma jednego panaceum, ale pamiętaj, że samobój, to pójście na łatwiznę, mimo że sam czyn nie jest w cale taki prosty.
@ObjectiveG, a czy ja muszę ciągle robić wszystko z wysiłkiem? Nie mogę czasem na łatwiznę iść?

Cierpliwy jestem, ale już jestem tak zjebany, że czuję jak psychika mi siada
@Wokulski Kawe zamień na dobrą zieloną herbate. W zasypianiu i nie tylko, pomoże olejek lub kryształki CBD. Znajdź sobie 2-3 ważne cele (nieważne czy ci sie uda je osiągnąć czy nie), bo człowiek bez celu właśnie tak się czuje, jak opisałeś powyżej.
No i najlepiej by było zapisać się do psychologa, ale wiem, że nie każdego może być na to stać.
@MegaLur, nic mnie nie satysfakcjonuje i nigdy celu nie miałem w życiu, a jak chodziłem na terapię i brałem leki to każdy mi o tym celu gadał i gada dalej.
Nie mogę go znaleźć
@Wokulski, Rozumiem, nie musi cię on satysfakcjonować w 100%, wystarczy, że chociaż trochę. Być może jesteś perfekcjonistą i prokrastynatorem zarazem (częsta mieszanka, ja tak mam).
@MegaLur, nie wiedziałem że istnieje takie połączenie
@Wokulski, To zwykle idzie tak: -
1. Wiesz, że coś jesteś w stanie ogarnąć i zrobić bo masz na tyle wiedzy lub ją uzupełnisz jak wcześniej, bo wiesz gdzie szukać.
2. Rozpoczynasz, pchnąłeś coś do przodu w temacie, są jakieś pierwsze mini efekty.
3. Zaczynasz dostrzegać, że efekt końcowy jest bardziej odległy w czasie niż ci się wydawało, a przecież wszystko musi być dopracowane bo inaczej nie będzie zgodne z twoją wizją.
4. Zaczynasz prokrastynować żeby nakarmić gadzi instynkt jakąkolwiek dopaminą - przez co przestajesz się skupiać na swoim celu.
4a) Dopieszczasz nieistotne szczegóły w imie piękna i perfekcji.
5. Tutaj jest moment kluczowy, walczysz z punktami 3 i 4 i od tej walki zależy dalszy sukces
@MegaLur, pasuje to do mnie. Jak sobie z tym poradzić?
@MegaLur, czym to się różni od słomianego zapału?
@Wokulski, Tym sie różni ze mozesz doprowadzic całą sprawę prawie do końca, zrobić te 60-90% (zależnie jak mocny kto ma problem) i wtedy bać się zakończyć tematu, bo ogarnia cię strach przed tym, że jednak nie będzie idealnie jak sobie wymażyłeś. Lęk przed sukcesem - o tym poczytaj. Wszystko jest powiązane z prokrastynacją i brakiem szybkiej decyzyjności co prowadzi do frustracji i długotrwałego złego sapopuczucia, nawet depresji, problemów ze snem itd.

To jak ja sobie z tym radze, nie oznacza, że pomoże Tobie, gdyż każdy jest inny i miał inne życie, inne problemy, inną sytuacje zawodową itd.
Ja np dobrze wychodze na
* robieniu sobie planu np. w google calc, wypisuje co codziennie mam zrobić choćby w małej ilości i odhaczam jeśli to zrobiłem.
Zapisuje pomysły jak rozwiązać kolejny krok, dziele na mniejsze zadania.
* Jeśli celem jest nauczenie się czegoś nowego to staram się choćby 15min dziennie poświęcić jeśli nie jestem w stanie całej godziny czy więcej. Byle systematycznie, byle jak najczęściej, to nawet w 15min dziennie można coś osiągnąć gdy złoży się na to dziesiątki-setki dni.
* Mikromedytacji np po 3min na raz, ale kilka razy dziennie.
* Odstawieniu alkoholu, nawet jedno piwo może zniweczyć wszystkie ambitne plany na dany dzień.

edit.
* Aha no i jeszcze trening fizyczny. Można zrobić w domu nawet bez hantli/sztangi jeśli nie masz. Również regularnie chociaż 2-3 razy w tygodniu jak początkowo nie dasz rady 3-4 razy. Zrobienie treningu samo w sobie jest już systemem praca-nagroda i cieszy umysł (oraz ciało później).
@MegaLur, ostatnio uczę się układać kostkę Rubika. Umiem ją układać ale w uproszczonych algorytmach. Żebym mógł zejść poniżej 20 sekund muszę się nauczyć ponad 100
I tak nauczyłem się już 20, ale widzę że mam przestarzałe algorytmy i są lepsze i szybsze i musiałbym od nowa się ich uczyć.
I teraz jestem w kropce. Uczyć się tych które mam, uczyć się nowych czy już dać sobie spokój.
Nawet jak gram to mam takie odczucie
@Wokulski, z takim nastawieniem to kroczysz pochyłą drogą do piachu. Potrzebujesz pomocy, nie powinieneś się wahać, żeby o nią zapytać, czy to lekarza, znachora, terapeuty, czy szamana.
@pentakilo, jak już mówiłem ten piach to ciekawa opcja.
Poszedłem do terapeuty, jednak wszystko trwa, a ja już jestem na granicy wytrzymałości

Wpis został usunięty przez autora

@Dyrygent,
Kawa jest dobra, ale pod warunkiem że nie jest substytutem snu.

Kawka rano aby szybciej wystartować, bo nie możesz się dobudzić? - Czemu nie.

Kawka o 22, aby wytrzymać jeszcze kilka godzin bez snu - odradzam. Okres półtrwania kofeiny to około 4h. Jak ktoś pali to jeszcze dłużej.
Więc jak się położyć spać o 2, to będzie tak jakbyś właśnie wypił pół kawy. Marne szanse że się wyśpisz. Zerowe wręcz. Wystarczy ponawiać ten cykl aby się wykończyć psychicznie. Sprawdzałem na sobie. Miałem objawy nerwicy. Chociaż mnie to nie tylko kawa dobijała, ale widzę że @Wokulski jest w podobnym ciągu chujni.
@Verum, powiem szczerze, że zdarzało mi się wypić kawę wieczorem, bo chciałem sobie chociaż pograć, albo zrobić coś dla siebie bardziej niż zmęczenie fizyczne to mnie dobija psychicznie
@Wokulski,
No ale jak śpisz z zablokowanymi receptorami adenozyny to psychika też gorzej odpoczywa.

Do grania kawa raczej nie potrzebna. Światło prosto w oczy robi swoje. A przynajmniej ja tak mam
@Verum, a ja po pięciu minutach mam dosyć i wyłączam. Czasem nawet gra mi się nie zdąży załadować
@Wokulski,
Swoją drogą. Pijesz prawdziwą kawę z ziaren czy jakiś sztuczny badziew?
@Verum, sztuczny bardziew jak najtańszy
@Wokulski,
To odstaw. Nic nie pobudza a wyniszcza bezlitośnie. Nawet najtańsze mielone ziarna weź, byle nie rozpuszczalna.
@Verum, poczytam o tym. Ja nawet nie wiedziałem że aż takie mogą być skutki uboczne, chociaż i tak to chyba lepsze niż energetyki, a odkąd zacząłem pracę to bez kawy nie daję rady
@Wokulski,
Testowałem sam na sobie.

Ciekawostka - naturalna kawa zawiera magnez. ta z saszetek niekoniecznie.

Picie kawy zużywa magnez. Nawet pijąc prawdziwą możesz miec niedobór. Co dopiero taką sztuczną.

Jakbyś kupował magnez to wybieraj sensowne związki.
https://lurker.land/post/znaqAQA6b
@Wokulski, brzmisz jak dziecko bohater z rodziny alkoholowej. Jesteś DDA?

Nie umiesz prosić o pomoc. Wydaje Ci się, że jesteś niezastąpiony.

Co będzie z Twoimi dziadkami gdy wykitujesz na zawał bo nie szanujesz swojego zdrowia?
@wiktor, niestety rodzice nie pili i nie było nic co tłumaczyło ich przemoc

Jak wykituje to nic mnie obchodzić nie będzie. Odejdę w próżnię i przestanę istnieć.

Ja nienawidzę prosić o pomoc. Jak mogę to załatwię wszystko sam, albo jak już o coś proszę to jak najszybciej spłacam dług, żeby nie mieć niedokończonej sprawy. Wkurwia mnie to że ktoś coś dla mnie zrobi, a potem będzie mi to wypominać
@Wokulski, Miałeś złych rodziców, ale nie możesz pozwolić, żeby oni byli dla Ciebie usprawiedliwieniem tego, że nie radzisz sobie w życiu.

Musisz stać się dla siebie samego najważniejszą osobą w życiu bo z nikim nie spędzisz tyle czasu co z samym sobą.

Czy traktowałbyś drugą osobę tak jak Ty traktujesz siebie?
@wiktor, związek przyczynowo skutkowy doprowadził mnie do 12 lat w depresji i zjebania całego mojego dzieciństwa i młodej dorosłości.

Wiedza że nie miałem na to wpływu pozwoliła mi iść do przodu i zostawić to za sobą. Nie usprawiedliwiam się nimi i idę do przodu i jestem odcięty od nich i funkcjonuję.

Każdy jest kowalem swojego losu i jak każdy kowal nie wykuł swojego pierwszego młota i kowadła.
@Wokulski, przestań żłopać ten ściek i weź raz dziennie tramal malutką dawkę. np 30mg
@Fox, tramal przypadkiem nie usypia? Mam takie tabsy z tramalem i po 2 już zasypiam...
@Szachista, na początku tak, ale raczej duże dawki. Małe powinny odpuścić nerwy
@Fox, jak się od tego uzalezni to dopiero wtedy będzie mieć lipe
@Szachista, albo się w końcu wykończy. A antydepresanty tylko spłaszczają, są chujjowe brałem. Zresztą jeśli nie będzie zwiększał dawek to co z tego, wielu ludzi bierze leki do końca życia tak bywa.
@Fox, już lepiej jakby do lasu poszedł odpocząć niż brał jakieś gowno. Jest tyle rzeczy na uspokojenie a ty musiałeś mu akurat to polecić
@Szachista, do lasu to jeszcze sznur weźmie a prochy na uspokojenie nie działają brałem i wiem mała kontrolowana ilość tramalu nie zaszkodzi
@Szachista, @fox
Zobaczę nawet nie wiem co to jest
@Fox, kolego weź ten porady z tramalem, zapakuj w kapsułkę i zaaplikuj sobie w zad.
Nie ma czegoś takiego jak kontrolowana ilość tramalu, za to są a właściwie były osoby, które tę kontrolę utraciły i strzeliły samobója i sam znałem w życiu 2 takie osoby, z czego jednej nie ma już wśród nas gdy jeszcze był w liceum.

Kolego @Wokulski, totalnie zignoruj kolegę lisa bo to porada godna Złotej Skarpety Zięby.
@ObjectiveG, na mnie antydepresanty ani benzo ani przeciwlękowe nie działały zwykle przeciwbólowe są dla mnie Ok, myśle ze to ze się pozabijali nie miało nic wspólnego z tym ze to tramal.
Jako jedyne nie miksują mózgu ani nic dziwnego się nie dzieje mi po nich
@Wokulski, Nigdy się nie poddawaj. Załatw sobie receptę od psycha na zolpiden dobrze luzuje na sen bez ubocznych. Do tego po robo 3 piwka a jak ktoś ci powie że masz jechać to spierdalaj bo nie jadę po alkoholu. I czasem zajaraj a że idzie październik to zjedz naraz z 30 x łasiczka lancetowata i zobaczysz spokój
I najważniejsze - zmień pracę na taką w której zarobisz mniej ale stabilnie i każdy dzień będzie inny i cholerną niespodzianką
@xallax, mniej? Mam tylko perspektywy na minimalną... Tutaj zarabiam w końcu trochę więcej.
Muszę się umówić do psychiatry ale zanim mi się uda to minie sporo czasu.