Małżeństwo w SS
Ożenek w himmlerowskiej instytucji nie był prostą sprawą. W celu optymalnej germańskiej prokreacji niemieccy prawnicy, naukowcy, lekarze i biurokraci wypracowywali systemy, prawa i procedury, takie jak Ustawa o ochronie krwi niemieckiej i niemieckiej czci czy Ustawa o obywatelstwie Rzeszy, czyli ustawy norymberskie. Stosunki seksualne, jako sposób na utrzymanie czystości rasy lub ryzyko jej zanieczyszczenia, wymagały aprobaty państwa narodowego. Himmler uczynił siebie jedyną instancją władną wydawać zezwolenia na małżeństwa członków SS; szczególnie skupiał się na dokumentach wyższych oficerów i na kwestiach wątpliwych przodków.

Każdy, kto starał się o zezwolenie na małżeństwo – i esesman, i jego wybranka – musiał przedstawić Himmlerowi obszerną dokumentację potwierdzającą aryjskość przodków (szczegółowe dane genealogiczne sięgające połowy XVIII wieku, a często jeszcze dalej), lojalność ideologiczną, sprawność fizyczną, akceptowane cechy rasowe (wzrost, wagę, kolor włosów, kształt nosa, wymiary głowy, profil) i płodność. Setkom tysięcy przyszłych żon członków SS kazano poddać się inwazyjnym badaniom ginekologicznym, udowodnić umiejętność prowadzenia domu oraz instynkt macierzyński.

Jedno z przykładowych podań małżeńskich, które znalazło się na biurku Himmlera w 1942 roku, złożyli Vera Stähli i Julius Wohlauf. Vera doskonale odpowiadała narodowosocjalistycznemu ideałowi kobiecości: metr siedemdziesiąt pięć wzrostu, siedemdziesiąt dwa kilo wagi, „o okrągłej głowie, niebieskich oczach, jasnych włosach [i] prostym nosie”. Wiedziała, jak przekonać egzaminatorów z SS, że jest oszczędną, zaradną kobietą, która potrafi prowadzić dom. Lubiła porządek, miała dobry gust i była bystra. Ukończyła niezbędne kursy prowadzenia domu i opieki nad dziećmi, zdobywała też medale w zawodach sportowych. Do podania dołączyła swoje zdjęcia. Po akceptacji dokumentów i podpisie Himmlera wyjechała wraz z mężem do Lublina, gdzie Wohlauf miał objąć dowództwo plutonu w 101. policyjnym batalionie rezerwy (Policji Porządkowej, czyli Ordnungspolizei – Orpo).
#ss #trzeciarzesza #jfe

5

Tak wyglądał „Krzyż Honorowy Matki Niemki”, przyznawany matkom posiadającym liczne potomstwo, będący formą podkreślenia istotnej roli macierzyństwa w systemie społecznym Trzeciej Rzeszy. Nagroda, wprowadzona przez Fuhrera w roku 1938, była przyznawana w trzech klasach: brązowa (4-5 dzieci), srebrna (6-7 dzieci) i złota (8 i więcej). Odznaczenie było czymś więcej, niż tylko pustym gestem o czym świadczy fragment gazety Völkischer Beobachter (Obserwator Ludu) z 1938 roku:
"posiadacz Krzyża Honoru Matki Niemieckiej będzie w przyszłości korzystał z wszelkiego rodzaju przywilejów, które z natury zarezerwowaliśmy dla honorowych towarzyszy naszego narodu i naszych rannych weteranów wojennych”.
https://www.swr.de/swr2/wissen/1596459760603,swr2-zeitwort-20191216-adolf-hitler-stiftet-das-mutterkreuz-img-100~v-16x9@2dL-6c42aff4e68b43c7868c3240d3ebfa29867457da.jpg
#trzeciarzesza #jfe #niemcy

12

Ciała spalonego Goebbelsa i Magdy (a raczej to, co z nich zostało) oraz szóstka ich dzieci. Nie wiedzieć czemu, decyzję o ich otruciu przypisuje się często Josephowi, chociaż to jego żona postanowiła popełnić tę straszną zbrodnię, argumentując, że w świecie pozbawionym Fuhrera i Trzeciej Rzeszy nie ma sensu dalej żyć.
https://www.youtube.com/watch?v=GpMFNe3uD1Q&ab_channel=WorldWarFootage
#trzeciarzesza #jfe #historia

5

Hermann Göring, jako młody niemiecki lotnik, był już oskarżony o zbrodnie wojenne po I Wojnie Światowej. Wtedy uniknął odpowiedzialności, gdyż sprawy przyszłego trybunału wojskowego pozostawiono w gestii Niemców, licząc, że sami się oczyszcza we własnym gronie. Oczywiście do niczego takiego nie doszło.

Sam Göring, wylizując wojenne rany uzależnił się w szpitalu od morfiny, co miało opłakane skutki dla przyszłych losów Rzeszy. Na nic zdały się kuracje w Szwecji czy rozmowy w cztery oczy z Goebbelsem. Na haju potrafił nawet zjawić się w kwaterze wojennej i przy pomocy wahadełka, półprzytomnie, opierając się o stół, sprawdzać, w którym miejscu alianci przeprowadza kolejne bombardowanie (oczywiście, wprawiając pozostałych kolegów w osłupienie). Wraz z kolejnymi klęskami wojennymi, nie mogąc sprostać rzeczywistości i realiom wojny, Göring zaczął przypominać małe dziecko.

Czarę goryczy przelał, zwłaszcza los 6. Armii Paulusa pod Stalingradem, a konkretniej brak lotniczego wsparcia i zaopatrzenia. Hitler się wściekał, rzucał gromy na Göringa, a ten ze złami w oczach opuszczał salę narad. Gdy opadały emocje Führer i tak zawsze dzwonił do niego, pytając się, czy cały i zdrowy dojechał do swojego domu, a gdy czuł, że ostatnio za mocno na niego nakrzyczał, to dla poprawy humoru Göringa zwracał się do niego herr „Feldmarszałku”.

Malował również paznokcie rąk i nóg, a gdy jakaś narada wojenna odbywała się w jego posiadłości w Carinhall, to często otwierał drzwi ubrany w kimono albo kolorowe szlafroki. Albert Speer wspominał, że w czasie swoich przemów potrafił znienacka zasnąć, aby po pół godzinie zbudzić się z narkotycznego letargu i ponownie włączać się do dyskusji.
https://hdclump.com/wp-content/uploads/2019/07/Nuremberg-Nazis-on-Trial-episode-2-Hermann-Goering.jpg
#jfe #trzeciarzesza

10

Muszę przyznać, że trójkąt Fuhrer-Magda-Goebbels to jedna z najdziwniejszych relacji intymnych na szczeblu władzy. Adolf - pół człowiek - pół mnich, niepijący, niepalący, kobiet nieużywający, całe dnie i noce poświęca na rozterki natury patriotycznej i służbę narodowi, oraz państwo Goebbelsowie, stawiani na niemieckim świeczniku, jako wzór wspaniałej, siedmioosobowej rodziny, a w sumie to jeszcze można dorzucić syna Herolda z pierwszego małżeństwa.

Hitler sprytnie obszedł wszelkie trudności niosące ze sobą trudy małżeństwa i najzwyczajniej postanowił sobie Magdę od Goebbelsa wypożyczać. Zabierał ją na festiwale muzyczne, wystawy sztuki itp (Magda, arystokratka o belgijskim rodowodzie, była tym zachwycona), a potem zwracał swojemu wiernemu paladynowi, który, co się w końcu okazało, był na bakier z wiernością i na każdym kroku szukał okazji do podrywu. Czarę goryczy przelał romans z czeską aktorką, Lidą Baarovą. Magda powiedziała dość i poszła na skargę do Fuhrera, żaląc się na wszystkie matrymonialne podboje swojego kulawego, pół holenderskiego, męża.

Przed mediacją z udziałem całej trójki, Goebbels porozmawiał sam na sam z Hitlerem. Poprosił go o przeniesienie do japońskiej placówki, aby pełnić tam funkcję ambasadora (oczywiście sprowadzając ze sobą czeską piękność). Hitler się wściekł. Raz, że odpadał mu doskonały mówca zapewniający sukces propagandowy i dbający o odpowiednie morale w narodzie, dwa, rozwód Goebbelsów zostałby odebrany przez Niemców jako skandal obyczajowy, trzy, sam Adolf utraciłby możliwość "sterylnego" korzystania z towarzystwa Magdy. Nakazał więc Goebbelsowi zakończyć romans, Baarovą wyprosił z kraju, a Magdę na późniejszym spotkaniu zapewnił, że wszystko będzie w porządku.
https://i.dailymail.co.uk/1s/2019/11/22/20/21353852-0-image-a-15_1574456308568.jpg
#fuhrer #jfe #trzeciarzesza

21

Hitler hipnotyzer
Przemowienia Fuhrera trwały zwykle dwie do trzech godzin. Ich wpływ na słuchaczy mozna zrozumiec tylko wtedy, gdy uwzgledni sie fakt, ze na przybycie swojego wodza ludzie musieli czekac w tłumie czesto po kilka godzin. Osłabieni fizycznie długim oczekiwaniem, szybko ponownie popadali w fizyczne i psychiczne znuzenie, słuchajac pierwszej czesci przemowienia z niekonczacymi sie wywodami i długimi okresami zdaniowymi. Psycholog Detlev Grieswelle uwaza, ze Niemcy byli wtracani w stan całkowitego znuzenia, a pokretne opisy paralizowały ich siłe oporu.

W tej pierwszej fazie przemowien Hitlera rozpoznac mozna sprzyjajace hipnozie techniki komunikacyjne, majace na celu zmacenie swiadomosci słuchaczy. Hans Dieter Konig okresla te faze jako interakcje matczyno usypiajaca, wprawiajaca słuchacza w stan, w ktorym jednostki wolały zrezygnowac ze swiadomej kontroli nad soba, by stopic sie z pozostałymi. Z tego zanurzenia w swiecie dziecinstwa Hitler wyrywał słuchaczy zachowaniem wymagajacego ojca przechodzacym w koncu w ekstatyczny szał, do ktorego dzis we wszystkich dokumentach historycznych sprowadza sie jego retoryke.

W drugiej czesci swoich wystaoien Fuhrer stosował szereg technik komunikacyjnych, przykuwajac uwage i kierujac ja na cele wskazane przez siebie, a wiec hipnotyzera. Mowy Hitlera uwazano za wzorcowe. W niemieckich szkołach dla retorow uczono sie ich na pamiec i wygłaszano na egzaminach. Szczegolna uwage przywiazywano do odpowiedniego zakonczenia. Absolwenci tych kierunkow byli wdrazani do traktowania uczestnikow masowych zgromadzen jako obiektow hipnozy. W jednym z podrecznikow zalecano, aby w zakonczeniu przemowienia zawrzec jakas sugestie "na potem", tak jak hipnotyzer mowi pograzonemu we snie; "Po przebudzeniu zrobisz to i to", tak jak Hitler czesto zwracał sie do Niemcow "Kiedy wrocicie do swoich domow, badzcie tacy i tacy, robcie to i to, a tamto zwalczajcie na smierc i zycie".
https://i.redd.it/qa6u7tr0mi011.jpg

Fragment ksiazki "Dlaczego poszli za Hitlerem"
#fuhrer #jfe #trzeciarzesza

11

Firma Grünenthal w latach 50. wypuściła na rynek specyfik, który miał uwolnić ciężarne kobiety od porannych nudności. Lek o nazwie talidomid miał być sprzedawany pod nazwą handlową Contergan. Otto Ambros był członkiem zarządu Chemie Grünenthal. Pod koniec lat 50. mało kto wiedział, że firma była bezpiecznym schronieniem dla wielu nazistów, w tym dla dr. Ernsta-Günthera Schencka, inspektora ds. żywienia SS, oraz dr. Heinza Baumköttera, Hauptsturmführera SS i głównego lekarza obozów koncentracyjnych w Mauthausen, Natzweiler-Struthof i Sachsenhausen.

Dziesięć miesięcy przed pojawieniem się talidomidu na rynku żona pracownika firmy Grünenthal, która przyjmowała lek z powodu porannych nudności, urodziła dziecko bez uszu. Nikt nie powiązał tego faktu z przyjmowaniem leku i talidomid trafił do aptek. Po kilku miesiącach, w 1959 roku, pojawiły się pierwsze raporty, z których wynikało, że talidomid wywołuje w dłoniach i stopach starszych ludzi polineuropatię, czyli uszkodzenie układu nerwowego. Od tej pory lek można było kupić tylko na receptę.

Mimo to talidomid był nadal szeroko reklamowany w czterdziestu sześciu krajach z dopiskiem na ulotce, że może być „całkowicie bezpiecznie stosowany przez kobiety w ciąży i karmiące matki bez ryzyka powikłań u matki lub dziecka”. W rezultacie przyjmowania leku ponad dziesięć tysięcy kobiet urodziło dzieci z przerażającymi deformacjami ciała. Dzieci rodziły się bez uszu, ramion i nóg albo z przypominającymi płetwy wyrostkami w miejsce kończyn. Początki istnienia talidomidu nigdy nie zostały wyjaśnione. Firma Grünenthal zawsze twierdziła, że dokumentacja, kto i kiedy dokonał pierwszych badań klinicznych leku, zaginęła. I oto w 2008 roku Thalidomide Trust kierowany przez dr. Martina Johnsona odnalazł dokumenty z czasów nazistowskich świadczące o związkach talidomidu z lekami, nad którymi pracowali w czasie wojny chemicy IG Farben.

Doktor Johnson podkreślał, że patent na lek otrzymany przez producenta w 1954 roku zawiera deklarację, iż badania kliniczne zostały już przeprowadzone, ale firma nie jest w stanie dostarczyć danych, ponieważ dokumentacja zaginęła najprawdopodobniej w czasie wojny. „Z treści wniosku patentowego wynika, że talidomid był jednym z produktów powstałych w kierowanym przez Ottona Ambrosa laboratorium w Dyhernfurcie albo w Auschwitz=Monowitz, gdzie pracowano nad produkcją gazów bojowych”, twierdził dr Johnson. Thalidomide Trust z tragedią z przełomu lat 50. i 60. łączy także osobę Richarda Kuhna. „W trakcie badań nad gazami bojowymi Kuhn zajmował się różnymi związkami chemicznymi, a w badaniach nad antidotum używał anterganu, który jest naszym zdaniem «siostrzanym lekiem» conterganu”, tłumaczy dr Johnson.

W 2005 roku Stowarzyszenie Chemików Niemieckich (Gesellschaft Deutscher Chemiker – GDCh) ogłosiło, że nie będzie już przyznawać prestiżowego niegdyś odznaczenia, medalu Richarda Kuhna. Nazistowskie dokumenty dotyczące Kuhna zwróciły uwagę stowarzyszenia, a wynikało z nich, że „wiosną 1943 roku Kuhn poprosił sekretarza generalnego Towarzystwa Cesarza Wilhelma, Ernsta Telschowa, o znalezienie do jego badań nad gazem paraliżującym mózgów «młodych i zdrowych mężczyzn»”.
https://i.iplsc.com/pod-koniec-lat-50-ubieglego-wieku-na-swiat-zaczely-przychodz/00084ARE0UAWORSM-C122-F4.jpg
#niemcy #trzeciarzesza #jfe

18

Hitlera przedstawiano jako ślepego nacjonalistę, który, jeśli wierzyć słowom krytyków, wszystko co jest nieniemieckie uważał za draństwo i plewa. W rzeczywistości obrał za swych najważniejszych współpracowników ludzi, którzy pochodzili z innych krajów lub mieli silne kontakty z zagranicą.

Rudolf Hess, jego prawa ręka, urodził się w Egipcie i odebrał brytyjskie wykształcenie. Himmler miał francuskiego pradziadka, nazwiskiem Passaquay, pochodzącego z rejonu de la Roche. Baldur von Schirach był półkrwi Amerykaninem, a u niego w domu mówiono wyłącznie po angielsku. Goring ożenił się ze Szwedką. Goebbels byl pół-holendrem i w tym właśnie języku rozmawiał w swoim rodzinnym domu. Rosenberg był rosyjsko-francusko-bałtyckim Niemcem. Darre przyszedł na świat w Argentynie, a Herbert Backe w Gruzji. Całość dopełniała postać Scheubnera-Richtera, głównego doradcy Hitlera na początku działalności NSDAP. Był to emigrant z Rosji, który uciekł z niej po rewolucji bolszewickiej i stał się fanatycznym antykomunistą.

Podobnie było z muzyką. Podczas jednego z przyjęć Ernst Hanfstaengl zaczął grać marsze sportowe z Harvardu. Kiedy wyjaśnił, jak amerykańskie cheerleaderki i maszerująca orkiestra wprawiają rozkrzyczany tłum w stan graniczący z histerią, Hitler się ożywił. Hanfstaengl zademonstrował, jak można wykonywać niemieckie marsze w energicznym amerykańskim rytmie. "To jest to!" wykrzyknął Hitler, paradując po salonie. "Właśnie tego potrzebuje nasz ruch! To wspaniałe!". Hanfstaengl napisał dla orkiestry SA kilka marszów utrzymanych w stym stylu, a jego największym dokonaniem było przekształcenie harvardzkiego Fight, Fight, Fight w Sieg Heil, Sieg Heil!

Hitlera otaczały również zagraniczne kobiety. Elsa, żona wydawcy, Bruckmana, była Węgierką, z domu księżną Cantecuzene. Helena Hanfstaengl była posągową nowojorczanką, którą Hitler otaczał prawdziwą adoracją. Gertrude von Seydlitz była bardzo majętną fińską dziedziczką. Hrabina d'Allemont, która poznawszy Hitlera w Berlinie w roku 1921 przepowiedziała, iż stanie się Mesjaszem Niemiec, była Francuzką. Córka amerykańskiego ambasadora Williama Dodda, Martha, szalała za Fuhrerem. Unity Valkyrie Mitford, obłąkana na punkcie Fuhrera córka Lorda Redesdale, była Brytyjką. Takim samym uczuciem, darzyła go zresztą jej siostra, Diana.
#jfe #fuhrer #historia #trzeciarzesza

7

Na zdjęciu uroczystość zaprzysiężenia pielęgniarek Czerwonego Krzyża w Berlinie. Ze wszystkich zawodów to właśnie pielęgniarki w największej liczbie miały bezpośredni kontakt z wojną i niemieckim ludobójstwem, ponieważ w rozwijającym się państwie rasowym otrzymały oprócz tradycyjnych także nowe role. Szkoliły zwykłe kobiety w sprawach „higieny rasowej” i chorób dziedzicznych.
W Niemczech uczestniczyły w selekcji chorych psychicznie i niepełnosprawnych fizycznie w szpitalach, oraz eskortowały ofiary na śmierć w komorach gazowych lub robiły im zastrzyki z trucizną. Na terytoriach wschodnich opiekowały się niemieckimi żołnierzami będąc świadkami śmierci jeńców wojennych i więźniów obozów.

Pracowały w salach chorych w obozach koncentracyjnych. Zajmowały się również opieką psychologiczną tych niemieckich żołnierzy, którzy dostawali załamania nerwowego po masowych egzekucjach (był takie przypadki). Pielęgniarki odwiedzały też getta z oficjalnymi inspekcjami zdrowotnymi, a także prywatnie, z ciekawości lub żeby zdobyć jakiś przedmiot czy uzyskać usługę.
#jfe #trzeciarzesza

9

Niemcom od samego początku okupacji Francji zależało na pokazaniu wszystkim mieszkańcom (a szczególnie Paryżanom), że są przedstawicielami światłych Germanów, którzy przewyższają lokalsów nawet pod względem dbałości o zabytki. W grudniu 1940 roku, na osobiste polecenie Hitlera, postanowiono sprowadzić do Paryża szczątki syna Napoleona, które dotychczas znajdowały się od ponad 100 lat w starodawnej, wiedeńskiej krypcie Capuchino.
Całością prac kierował były ambasador Niemiec w stolicy Francji, Otto Abetz (zagorzały francuzofil, studiował nad Sekwaną, jego żoną była rodowita Francuzka). W świetle płonących pochodni (Niemcy zadbali oczywiście o odpowiedni teutoński charakter całej ceremonii) o północy 15 grudnia 1940 roku uroczysty żałobny orszak ruszył w kierunku Placu Inwalidów. Zwłoki Franciszka Bonaparte, księcia Rzeszy, spoczęły u boku jego wielkiego ojca.
#jfe #iiwojnaswiatowa #trzeciarzesza #vichy

15

Podczas różnych dyskusji o zbrodniach nazistów pojawiają się głosy, że Niemcy w ramach zemsty powinny zostać zrównane z ziemią. Jedną z głównych osób stojących na przeszkodzie zrealizowania tego scenariusza był dyrektor CIA Allen Dulles.

Już podczas pierwszej wojny światowej Allen Dulles był młodym dyplomatą w ambasadzie amerykańskiej w Bernie, gdzie zbierał informacje na temat Austro-Węgier i Niemiec. Na konferencji paryskiej w 1919 roku wchodził w skład delegacji amerykańskiej jako doradca do spraw środkowoeuropejskich. Już wówczas Dulles musiał wierzyć w konieczność włączenia Niemiec do Zachodu jako czynnik stabilizujący w Europie. W 1941 roku zaczął pracować dla OSS, a w 1942 roku objął kierownictwo jego ważnej placówki w Bernie.

Dwa miesiące po przyjeździe Dullesa do Berna Roosevelt i Churchill sformułowali doktrynę „bezwarunkowej kapitulacji” Niemiec jako niepodlegający negocjacjom cel wojenny. Dulles sprzeciwiał się temu i odrzucał każdą formułę, która prowadziła do podziału, wygłodzenia lub upokorzenia Niemiec. Obawiał się, że takie stanowisko Zachodu może przynieść tylko ustanowienie radzieckiej dominacji nad Niemcami. Bardzo wcześnie zaczął postrzegać wojnę jako konflikt pomiędzy Wschodem a Zachodem i ustawicznie domagał się, aby Zachód walczył o serca i umysły Niemców i aby po wojnie Niemcy stały się częścią Zachodu

Dla niemieckich żołnierzy był prawdziwym wybawicielem, gdyż, dla potrzeb werbunku antysowieckiego wywiadu, był gotów przymykać oko na ich wszystkie zbrodnie. Dulles zawsze czuł się zobowiązany wobec swoich niemieckich partnerów w negocjacjach i jeśli tylko było to możliwe, starał się ich ochraniać przed jakimkolwiek oskarżeniem, np w 1947 roku Włosi wpadli na trop SS-Obersturmführer Eugena Dollmanna, zamieszanego w transport do obozów włoskich Żydów, dlatego Dulles szybko przeniósł go z włoskiego obozu jenieckiego do amerykańskiej strefy okupacyjnej, w której przeszedł błyskawiczną procedurę denazyfikacyjną.

Dulles by ł przekonany, że po wojnie Niemcy nadal będą odgrywać ważną rolę w przyszłości Europy. Chciał wiedzieć, czy staną po amerykańskiej stronie w walce z komunizmem. Niemieccy partnerzy Dullesa w negocjacjach byli świadomi takiej jego postawy i dlatego przyjęli taką samą linię. Od początku oficerowie SS zapewniali Brytyjczyków i Amerykanów, że mają wspólny pogląd na komunistyczne zagrożenie. Spiskowcy chcieli ofiarować aliantom zachodnim Rzeszę Niemiecką jako fortecę w walce z komunizmem.

Za sprawą Dullesa, po wojnie w amerykańskim kontrwywiadzie pracowali m.in adiutant Himmlera Karl Wolff, zamieszany w mordowanie węgierskich Żydów Wilhelm Höttl, oficer SS Karl Hass, członek SS i SD Guido Zimmer, wynalazca ruchomych komór gazowych Walter Rauff, SS-Sturmbannführer Helmut Triska czy generał Reinhard Gehlen, który, zwerbowany przez amerykanów do siatki szpiegowskiej w 1945 roku (Organizacja Gehlena) stał na jej czele przez 20 lat.
https://eliasalias.com/wp-content/uploads/2015/01/Allen-Dulles.png
#jfe #iiwojnaswiatowa #trzeciarzesza

11

W chwili przejęcia władzy w 1933 roku, Goebbels miał 35 lat, Heydrich 28, Speer 27, Eichmann 26, Mengele 21 a Himmler z Hansem Frankiem po 32 lata. Goring skończył wtedy lat 40. Przeciętny wiek głównych postaci reprezentujących średnie szczeble partii wynosił 34 lata, a w skali całego państwa 44 lata. Trzecia Rzesza była ruchem tworzonym przez młodych ludzi.
Dla młodych Niemców NSDAP nie kojarzyła się z dyktaturą czy uciskiem obywatelskim, ale z wolnością i przygodą. Widziano w niej kontynuację ruchów młodzieżowych, duchowy i cielesny program wiecznej młodości. To właśnie dlatego przewodnie hasło brzmiało: To do nas należy jutrzejszy dzień. Na konferencji w Wannsee, gdzie przypieczętowano los europejskich Żydów, pięć osób dopiero niedawno skończyła 30 lat. Mieszanka studentów i świeżo upieczonych absolwentów szkół wyższych.

Miliony Niemek i Niemców znalazły w służbie swojej partii wszystko, czego chcieli od życia: liczne, wystawiające na próbę siły duchowe i fizyczne wyzwania, poczucie odpowiedzialności i typową dla pionierskich działań samodzielność połączoną z koniecznością nieustającej improwizacji. Wiele z dekretów Fuhrera również na to wskazywało, dużo z nich było niejednoznacznych, takich, gdzie podwładny sam musiał wykazać się inicjatywą, pokazując, że warto na niego liczyć i awansować go wyżej na szczeblu organizacyjnym.
To właśnie stąd młodzi czerpali swoje sił aż do ostatniego końca, na czele z Werewolfem czy nawet 15 latkami, którzy w Normandii rzucali się pod koła amerykańskich czołgów z pancerfaustami w dłoni. Nazizm był bez dwóch zdań dyktaturą młodych. Żyjąc przyszłością, tworzyli wizję życia, które uznawali za przeciwieństwo stagnacji.
https://i.pinimg.com/originals/5c/ae/1d/5cae1db64203e4203d130c01ec7edc19.jpg
#jfe #trzeciarzesza

15

Ciekawy fragment wspomnień Waltera Schellenberga
Himmler przejawiał z pewnością jakiś rodzaj tchórzostwa: nie dlatego, aby lękał się kogoś skarcić czy pochwalić. Potrafił być brutalny, jeśli zachodziła tego potrzeba, ale w rzeczywistości wyrażanie jakichkolwiek opinii było sprzeczne z jego naturą. Uważał, że jest bezpieczniej, jeżeli kto inny znajdzie się w sytuacji, w której można go za coś obwinić. Jeżeli z czasem okazało się, że nagany udzielono niepotrzebnie, a winę zwalono na osobę niewłaściwą, zawsze można było tym obciążyć podwładnego. Ten system dawał Himmlerowi możliwość wyobcowania się, czynił z niego istotę stojącą ponad zwykłymi konfliktami — jakby ostatecznego arbitra. Uświadomiłem sobie niebezpieczeństwa tego systemu przy podejmowaniu ważnych decyzji politycznych, kiedy Himmler ujawnił znów te cechy osobowości.

Jedno wydarzenie pozostanie mi na zawsze w pamięci. Znajdowaliśmy się wtedy w rejonie Poznania. Pociąg Fiihrera i specjalny pociąg “Heinrich" stały niedaleko od siebie. Himmler miał się stawić na konferencję o sytuacji ogólnej u Hitlera o wpół do dwunastej. Skończyłem właśnie składanie codziennego raportu, a kiedy Himmler wkładał płaszcz, wszedł jego ukochany Wolff. Reichsfuhrer SS będzie się musiał teraz śpieszyć — rzekł, rzucając w mym kierunku spojrzenie pełne wyrzutu. Pociąg stał na otwartej przestrzeni i dolny stopień wagonu znajdował się wysoko nad ziemią. Kierownik pociągu umieścił pod drzwiami wagonu skrzynię, aby zmniejszyć tę lukę. Kiedy Himmler wyszedł z wagonu, gapiąc się krótkowzrocznie przez swoje pincenez, ujrzałem, jak nagle stopa grzęźnie mu w pudle, a on sam pada twarzą na ziemię, rozsypując pincenez, rękawiczki i czapkę na wszystkie strony.

Nie bez trudności wyciągnięto mu nogę, otrzepano płaszcz, wyczyszczono czapkę i odszukano pincenez. Później cała grupa odmaszerowała, spowita ciemną chmurą niezadowolenia wodza SS. Przy obiedzie Wolff powiedział mi, że to ja jestem wszystkiemu winien, gdyż zatrzymałem Reischsfuhrera tak długo, co wprawiło go w stan nerwowego pośpiechu, i że zarówno on sam, jak i Reichsfuhrer SS są ze mnie bardzo niezadowoleni.

(…) Pewnego dnia na przegląd frontu wyruszyliśmy rano, kiedy termosy jeszcze nie były gotowe. Zaledwie wystarczyło mi czasu na zabranie tego, co pozostało z poprzedniego dnia — butelki koniaku, na wpół pełnej, i dwóch paczek z kanapkami, które umieściłem koło okna w nadziei, że pozostaną świeże przez noc. Po prawie dwugodzinnej jeździe w otwartym samochodzie Himmler poprosił o coś do jedzenia. Gruppenfiihrer Wolff wziął paczkę z kanapkami ode mnie i obaj zaczęli jeść. Skończyli pierwszą paczkę, kiedy przypadkiem popatrzyli na drugą. Reszta kanapek była pokryta zieloną pleśnią.

Twarz Himmlera pozieleniała jeszcze bardziej, gdy starał się nie zwymiotować. Szybko podałem mu koniak — zwykle nie pił, najwyżej kieliszek lub dwa wina stołowego, ale tym razem pociągnął spory haust, a potem, poczuwszy się nieco lepiej, utkwił we mnie stalowe spojrzenie. Byłem przygotowany na najgorsze. Widzę, że pan sam nie tknął tych kanapek — rzekł. Pospieszyłem z wyjaśnieniem, ale w jego oczach pojawił się złowieszczy wyraz, gdy dziękował mi za przywrócenie go do życia za pomocą koniaku, po uprzedniej "próbie otrucia mnie".
https://i.imgur.com/9AlAFW3.jpg
#jfe #himmler #trzeciarzesza

5

"Adolf Hitler nie gardził Polakami" - niemiecki historyk Rolf-Dieter Müller oraz autor książki „Wspólny wróg”

Do 1933 roku niemiecki sztab generalny zawsze wychodził z założenia, że następna wojna zacznie się od wspólnego z ZSRS uderzenia na Polskę, a później przyjdzie nam walczyć z francuskim supermocarstwem. Również w ministerstwie spraw zagranicznych, partii nazistowskiej i ogólnie w niemieckim społeczeństwie było wystarczająco dużo wrogo nastawionych do Polski sił, które nie chciały zaakceptować polskiej niepodległości.
Politycy i generałowie Republiki Weimarskiej prędzej byli gotowi potajemnie paktować z bolszewikami. Zgrzytali zębami, gdy Adolf Hitler po przejęciu władzy zerwał tajne kontakty z Armią Czerwoną. W tym sensie deklaracja o niestosowaniu przemocy z 1934 roku oznaczała dramatyczną zmianę kursu w niemieckiej polityce zagranicznej.
Dała też początek polsko-niemieckim rozmowom na najwyższym szczeblu. W kolejnych latach Hermann Göring, jeden z czołowych dygnitarzy NSDAP, kilkakrotnie gościł w Polsce na polowaniach. Czy było to coś więcej niż kurtuazja?
Rozmawiano o możliwościach niemiecko-polskiego sojuszu wojskowego przeciwko Związkowi Sowieckiemu. W odrzuceniu bolszewizmu widziano pewną wspólnotę ideologiczną. Polska w latach dwudziestych i wczesnych trzydziestych bez wątpienia była w Europie najsilniejszym bastionem przeciw bolszewizmowi. A właściwym celem Hitlera od początku była napaść na Rosję. Z perspektywy 1934 roku wyglądało to jednak tak, że nie istniała granica niemiecko-sowiecka. Spojrzenie Hitlera kierowało się więc ku Polsce i jej pięćdziesięciu dywizjom.
Nawet gdyby pozostały neutralne, dla Niemiec byłoby to korzystne. W wypadku wojny z ZSRS
niemieckie uderzenie mogłoby pójść na północy przez kraje bałtyckie, a na południowym wschodzie przez Rumunię i Ukrainę. W sprzyjających okolicznościach Hitler podjąłby się tego już w 1937 czy 1939 roku, bo w powszechnej ocenie sowiecka armia znajdowała się w tym czasie w opłakanym stanie.
W połowie lat trzydziestych w Niemczech ukazały się w czterech tomach pisma zebrane Józefa Piłsudskiego…
…z przedmową Hermanna Göringa, drugiego człowieka w państwie. Pojawiło się nawet limitowane wydanie marszałkowskie, które było rozprowadzane wśród wysokich rangą funkcjonariuszy nazistowskiego reżimu i trafiło m.in. do szefa SS Heinricha Himmlera.
Czy był to element starań, które miały na celu pozyskanie Polski jako sojusznika?
A czy w tym czasie lub nawet w roku 1940 byłoby do pomyślenia, żeby wydawnictwo należące do NSDAP oficjalnie wprowadziło na rynek księgarski pisma Józefa Stalina? Nie wiadomo mi również nic o podobnej inicjatywie w stosunku do Benito Mussoliniego – sojusznika Trzeciej Rzeszy. Przedsięwzięcie z niemieckim wydaniem wspomnień Piłsudskiego było więc szczególnym gestem. A zarazem jednym z wielu. W mojej książce wspominam o współpracy polskiej i niemieckiej policji czy wymianie młodzieży, w której mogli brać udział polscy harcerze i członkowie Hitlerjugend. Nie zawsze musi to być wyrazem szczerych intencji.
Ale niewątpliwie był taki okres, kiedy Hitler myślał o pięćdziesięciu polskich dywizjach i wierzył, że będzie w stanie włączyć Polskę do paktu antykominternowskiego wymierzonego w ZSRS. Piłsudski niekoniecznie był zwolennikiem niemieckiej polityki. Ale w powietrzu wisiały różne warianty.
Wydanie marszałkowskie pism Piłsudskiego było finansowanym przez państwo tłumaczeniem dzieł człowieka, który jeszcze niedawno uchodził za wroga Niemiec. Gdyby Hitler chciał uśpić uwagę Polski, nie musiałby aż tak przypochlebiać się Piłsudskiemu. Proszę sobie wyobrazić zagorzałego esesmana z Gdańska, który ma przeczytać pisma Piłsudskiego. Musiałby odstąpić od wiary! Gdybym był zdecydowany wyeliminować Polskę, byłbym szaleńcem, gdybym do tego stopnia dezorientował własnych zwolenników, że przedstawiałbym Piłsudskiego jako wybitnego męża stanu, który w 1920 roku uratował Europę przed komunizmem. Myślę, że Hitler był w stanie – mimo wszystkich rozbieżności i napięć politycznych – wyobrazić sobie Polskę jako
partnera, tak jak partnerami Trzeciej Rzeszy stały się Rumunia czy Węgry.
Pod koniec wojny Węgry zostały jednak zajęte przez Wehrmacht, a większość węgierskich Żydów – wymordowana.
Tak, ale wówczas u bram stała już Armia Czerwona. To było w roku 1944. Sytuacja była więc zupełnie inna. Poza tym Hitler był Austriakiem, a w Austrii istnieje wiele uprzedzeń w stosunku do Węgrów – „nie można na nich liczyć, to wieczni buntownicy”. Hitler gardził Węgrami. Nie chciał zresztą, by w 1941 roku wzięli udział w ataku na ZSRS. To był pomysł gen. Franza Haldera, szefa sztabu generalnego wojsk lądowych. W roku 1944 węgierski dyktator Miklós Horthy nie panował już nad sytuacją. Od czasu klęski pod Stalingradem Węgrzy myśleli o tym, jak wycofać się z wojny, i negocjowali z mocarstwami zachodnimi. W tym sensie rok 1944 nie
może być traktowany jako punkt odniesienia.
Powszechnie uważa się, że Hitler nienawidził Polaków.
Szukałem wrogich Polsce wypowiedzi Hitlera sprzed 1939 roku. W „Mein Kampf” trudno znaleźć konkrety. Podobnie zresztą rzecz się ma z okresem rządów NSDAP od roku 1933, jeśli nie liczyć książki „Rozmowy z Hitlerem” Hermanna Rauschninga. Człowiek ten był nazistą, który poróżnił się z Hitlerem, opuścił Gdańsk i po kampanii wrześniowej 1939 roku na zlecenie francuskich tajnych służb spisał wspomnienia. Krytyczna analiza pokazuje, że to źródło nie jest wiarygodne. Gdyby Rauschning miał rację, że Hitler był nastawiony antypolsko, to musiałoby się znaleźć więcej świadków. Dlaczego tylko Rauschningowi Hitler miałby powiedzieć o swojej
antypolskiej fobii? Nie miał przecież powodu, by przed najbliższym otoczeniem maskować swoje zamiary.
Po 1933 roku nie stronił od wypowiedzi antysowieckich. Dlaczego więc w pamiętnikach Josepha Goebbelsa nie znajduję antypolskich tyrad Hitlera? Sądzę, że Adolf Hitler nie gardził Polakami. Czuł pewien respekt przed Józefem Piłsudskim, który dopomógł swojemu narodowi w wywalczeniu niepodległości, w 1920 roku pokonał Armię Czerwoną, a później wziął w cugle słabą polską demokrację. Oczywiście, można wytknąć Hitlerowi awersję do Słowian. Ale Włosi, Węgrzy, Rumuni czy nawet Finowie też nie byli Germanami. Pakt Ribbentrop–Mołotow pokazał, że Hitler potrafił ze względów taktycznych odłożyć na bok ideologię. Tylko w dwóch sprawach naziści na dłuższą metę nie byli gotowi do ustępstw. Były to antysemityzm i antykomunizm. W innych sprawach Hitler był całkiem elastyczny.
Dlaczego więc zdecydował się na brutalną politykę okupacyjną w Polsce?
Z pewnością wiąże się to z dynamiką wewnątrz reżimu nazistowskiego. W pierwszych zbrodniach w Polsce uczestniczyli przeważnie naziści ze wschodnich, przygranicznych prowincji Rzeszy. Przez ponad pięć lat musieli trzymać język za zębami i znosić fakt, że Berlin prowadzi politykę przyjazną Polsce. Teraz jednak nadeszła ich godzina. Chodziło o to, by tereny, które w 1918/1919 roku utracono na rzecz Polski, znów przyłączyć do Rzeszy, i by zapanowały na nich „niemieckie stosunki”. Oznaczało to likwidację polskich elit i polskiego ruchu oporu. Ludzie z SS wkraczali do Polski bez skrupułów – zdecydowani barbarzyńsko mordować.
Zdarzały się oczywiście także zbrodnie, za które odpowiada Wehrmacht. Z drugiej strony silny opór Wojska Polskiego był czymś, co we wrześniu 1939 roku wśród niemieckich żołnierzy często wzbudzało respekt.
Wystarczy spojrzeć na sceny z honorowej kapitulacji Westerplatte czy Warszawy.
Wehrmacht – w pewnym uproszczeniu – chciał więc jednego, a SS drugiego. Hitler zaś zawsze był podatny na najradykalniejsze rozwiązanie. Wynikało to z jego osobowości i doświadczenia politycznego.
Nie chciał polskiego Pétaina albo Quislinga?
Przez krótki czas był brany pod uwagę wariant, by w centralnej Polsce pozostawić coś w rodzaju podporządkowanego Rzeszy Królestwa Kongresowego – z nadzieją, że skłoni to mocarstwa zachodnie do zakończenia wojny. Szybko jednak, już pod koniec września, Stalin wysłał sygnał, że nie jest zainteresowany istnieniem polskiego państwa buforowego. A skoro Zachód i tak nie akceptował klęski Polski i nie był gotowy do drugiego układu monachijskiego, to karta w postaci polskiego rządu marionetkowego straciła na znaczeniu.
Pewną rolę odgrywało też to, że po klęsce wojskowej we wrześniu 1939 roku natychmiast powstał polski ruch oporu. Cały świat liczył się z tym, że – jeśli dojdzie do starcia Niemiec z Francją i znów zamieni się ono w długotrwałą wojnę w okopach – wybuch powstania na ziemiach polskich może zachwiać pozycją Trzeciej Rzeszy. Z niemieckiego punktu widzenia postrzegano Polaków jako notorycznych buntowników. Myśl była taka: żeby zapobiec polskiemu powstaniu, trzeba od początku być bezlitosnym. Dyrektywy dla władz
okupacyjnych zostały więc dodatkowo zaostrzone.
Wróćmy do polsko-niemieckich rozmów w latach trzydziestych.
Jeszcze w styczniu 1939 roku Berlin dość otwarcie negocjował z Warszawą. Polskiemu ministrowi spraw zagranicznych Józefowi Beckowi proponowano na przykład podział wschodniej Ukrainy. Czy to wszystko było tylko manewrem mającym na celu zmylenie przeciwnika? Co by było, gdyby Warszawa była gotowa zrezygnować ze statusu Gdańska jako wolnego miasta i zaakceptować propozycję poprowadzenia przez polski korytarz na Pomorzu eksterytorialnej linii kolejowej i autostrady?
Jesienią 1938 roku – podczas konferencji monachijskiej – Hitler uzyskał od Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch zgodę na przyłączenie do Rzeszy należącego do Czechosłowacji Kraju Sudeckiego. To mu jednak nie wystarczyło i niespełna pół roku później Wehrmacht wkroczył do Pragi. Ten sam los spotkałby Polskę – można usłyszeć.
To dobry argument, ale nie można porównywać tych dwóch przypadków. Od 1935 roku Czechosłowacja była w sojuszu wojskowym z ZSRS. Pakt ten przewidywał, że w wypadku wojny w pierwszej kolejności na czechosłowackich lotniskach wyląduje kilka tysięcy sowieckich samolotów, które szybko będą mogły pojawić się nad Berlinem. Możliwość, że Czechosłowacja – wsparta dodatkowo sojuszem z Francją – stanie się sowieckim lotniskowcem, z punktu widzenia Niemiec była bardzo niebezpiecznym scenariuszem. Hitler chciał rozbić Czechosłowację również dlatego, że w przypadku wojny ze Związkiem Sowieckim potrzebował drogi z Drezna przez Pragę w stronę Ukrainy. W tym kontekście jest jasne, dlaczego na początku 1939 roku tak dużą rolę odgrywała sprawa Rusi Zakarpackiej – najbardziej wysuniętej na wschód części Czechosłowacji. Południowa droga do ZSRS prowadziła przez Słowację i właśnie Ruś Zakarpacką.
Ale Czechosłowacja nie graniczyła z ZSRS. Do wojny ze Związkiem Sowieckim Hitler i tak
potrzebował Polski albo Rumunii.

I dlatego na początku 1939 roku Niemcy negocjowali z Polską na temat Rusi Zakarpackiej. Na zasadzie: damy wam Ruś Zakarpacką, a wy nam dacie wolną rękę w Gdańsku. To był interes, który – moim zdaniem – chciał ubić Hitler. Problem w tym, że Polacy powiedzieli: Ruś Zakarpacka niewiele nam daje, za to Wolne Miasto Gdańsk ze względów symbolicznych jest dla nas ważne i z niego nie zrezygnujemy. Dla Hitlera było to trudne do zrozumienia. Ostatecznie podarował Ruś Zakarpacką Węgrom, które mniej więcej w tym samym czasie przystąpiły do paktu antykominternowskiego.
W ubiegłym roku ukazała się w Polsce książka „Pakt Ribbentrop-Beck" Piotra Zychowicza. Autor przekonuje, że – na czas pierwszej fazy wojny – II RP powinna była zawrzeć sojusz z Hitlerem. Czy podpisuje się Pan pod tą tezą?
Nie chciałbym, żeby moja książka została zrozumiana jako mowa obrończa na rzecz polsko-niemieckiego sojuszu w 1939 roku. Chcę tylko pokazać, że historia jest otwarta i możliwe są różne opcje. Nie chcę argumentować w stylu Hitlera, że Polska powinna była zawrzeć przymierze z Trzecią Rzeszą. Być może w zupełności wystarczyłaby życzliwa neutralność. Czy w ostatecznym rozrachunku uratowałoby to Polskę?
Można to przewidywać tylko w ograniczonym stopniu. Dla przetrwania ludności cywilnej przypuszczalnie taki wariant byłby lepszy. Polska zdecydowała się jednak odrzucić ofertę Hitlera. W czasie sejmowego przemówienia w maju 1939 roku Józef Beck po raz pierwszy oznajmił światowej opinii publicznej: Polska suwerenność jest dla nas nietykalna i nie podlega negocjacjom, nawet jeśli ma nas to kosztować życie. Jest w tych słowach coś imponującego. A że pomylono się co do niezawodności Francji, to już tragizm… Kalkulacja Becka mogła się powieść tylko wówczas, gdyby piętnastego dnia wojny Brytyjczycy i Francuzi rzeczywiście podjęli obiecywaną wielką ofensywę na froncie zachodnim. Wówczas już jesienią 1939 roku Polska byłaby w obozie zwycięzców. Ale wiemy – i można to było wtedy przewidzieć – że Francja, której problemem były chwiejne rządy, czuła się bezpiecznie za Linią Maginota – gigantycznym systemem fortyfikacji. Władze w Paryżu grały na zwłokę i w jakimś sensie poświęciły Polskę. Nikt nie przewidywał jednak – tym bardziej nikt w Warszawie – że również Stalin prowadzi swoją grę. Zakładano, że Hitler i Stalin to śmiertelni wrogowie. W tym sensie pakt Ribbentrop–Mołotow był wielkim zaskoczeniem. Wszystko to było wielką grą, a Polska stała się jej pierwszą ofiarą.
#jfe #trzeciarzesza #fuhrer #iiwojnaswiatowa

9

Niemcy ze skonfiskowanych żydowskich majątków wypłacali coś w rodzaju odszkodowań wojennych. 14 grudnia 1941 roku niemieckie naczelne dowództwo nałożyło na Żydów paryskich zbiorczą karę w wysokości miliarda franków. Zobowiązana do działania francuska administracją państwowa sięgnęła wówczas po majątek ulokowany w akcjach należących do najbogatszych rodzin żydowskich, które uciekły do Ameryki. 100 milionów franków (czyli jakieś 10% łącznie skradzionych z tamtej akcji pieniędzy) Niemcy przekazali francuskim organizacjom charytatywnym, oraz mieszkańcom, którzy ponieśli straty wskutek brytyjskich nalotów na Paryż.

Podobnie postępowano we francuskiej kolonii w Tunezji. W grudniu 1942 roku specjalny wysłannik niemieckiego MSZ Rudolf Rahn opisywał panujący w Tunisie chaos. Zarówno miasto jak i port wystawione były na ciężkie naloty bombowe dokonywane przez lotnictwo brytyjskie. Rahn informował o utworzeniu lokalnych jednostek policji, o powstaniu komitetu obywatelskiego zajmującego się pomaganiem ludziom w biedzie i organizowaniem pierwszej pomocy. Jednostki specjalne policji bezpieczeństwa i SD ściągnęły z majątków żydowskich sumę w wysokości 20 milionów franków i przekazały arabsko-włosko-francuskiemu komitetowi na natychmiastowe wsparcie osób poszkodowanych w czasie nalotów.
Brytyjskie działania nie ustały, dlatego po czterech miesiącach znowu zabrano się za Żydów, dzięki czemu wspomniany komitet przekazał 50 milionów franków dla poszkodowanych muzułmańskich rodzin. Podobną praktykę Niemcy stosowali we Włoszech i na Węgrzech.
https://static01.nyt.com/images/2015/01/06/blogs/06-iht-retrospective-cafe/06-iht-retrospective-cafe-blog480.jpg
#jfe #trzeciarzesza #iiwojnaswiatowa

15

Biznes i Hitler
20 lutego 1933 roku odbyło się jedno z najważniejszych posiedzeń pomiędzy niemieckimi biznesmenami a przywódcami Trzeciej Rzeszy. Zjawiła się cała śmietanka: wiceprezes IG Farben Georg von Schnitzler, Krupp von Bohlen czy dr Albert Vogler a więc prezes Vereinigte Stahlwerke, drugiego największego na świecie koncercu stalowego. Przedsiębiorców powitali Hjalmar Schacht i Goering, Hitler przybył pół godziny później.

Fuhrer zaczął spotkanie od krótkiego wykładu politycznego, przestrzegając zgromadzonych, że demokracja z liberalizmem nieuchronnie prowadzą do socjaldemokracji i bolszewizmu. Zaznaczył, że po 14 latach degeneracji pojawia się moment na przezwyciężenie fatalnego podziału wewnętrznego niemieckiej polityki, a okazja do tego nadejdzie już 5 marca w czasie wyborów. Gdyby NSDAP udało się uzyskać w Reichstagu jeszcze 33 miejsca, wtedy wszystko uda się przeprowadzić w sposób konstytucyjny. Hitler nie owijał w bawełnę. Podkreślił gotowość zakończenia demokracji parlamentarnej a Goering zażartował, że jeśli wszystko się uda, to następne wybory zostaną przeprowadzone za 100 lat.

Schacht zaproponował fundusz wyborczy w wysokości trzech milionów marek po podziału między NSDAP i ich koalicyjnych partnerów. W ciągu następnych trzech tygodni otrzymał składki od 18 różnych grup biznesowych. Najwięcej przekazały Związek Przemysłu Górniczego oraz IG Farben - po 400 tysięcy marek i Deitsche Bank 200 tysięcy marek. 100 tysięcy wpłacili organizatorzy Berlińskiej Wystawy Samochodowej oraz przedstawiciele korporacji przemysłu elektrotechnicznego, m.in Telefunken, AEG i Accumulatoren Fabrik. Było to nieopisane wsparcie w sytuacji, gdy kasa partyjna świeciła pustkami.

Co skusiło liderów wielkiego biznesu do poparcia Hitlera? Przede wszystkim cenili sobie autorytarną atmosferę partyjną. W obrębie swoich własnych firm stali się teraz niekwestionowanymi przywódcami, stosując zasadę wodzostwa, a dokładniej Unternehmertum (przywództwo w przedsiębiorstwie). Naziści zlikwidowali również związki zawodowe, a te, zwłaszcza w Niemczech lat 20. były siedliskiem bolszewickiej V kolumny, nieustannie knując plany kolejnej rewolucji. Wielu z biznesmenów podzielało również poglądy nazistów; byli to często konserwatyści, z wyraźną niechęcią do demokracji parlamentarnej, którzy w Fuhrerze widzieli szanse na przyszłe odrodzenie Niemiec.

Dodatkowo naziści stawiali na ograniczenie importu, co przełożyło się na zupełną eliminację zagranicznej konkurencji z rynku wewnętrznego. Nie było importowane nic, co mogło zostać wyprodukowane w kraju, a to oznaczało praktycznie wszystkie wyroby fabryczne. W połączeniu z rosnącym poziomem popytu wewnętrznego rodzime firmy notowały ogromne zyski finansowe: bonusy wypłacane zarządom topowych firm były tak tłuste, że partyjna góra była w podzięce obdarowywana nowymi modelami samochodów czy zegarków.
https://superhistoria.pl/_thumb/e2/84/ab742a0a2528eff036c53fe8ae08.jpeg
#jfe #trzeciarzesza #historia

8

@Kamien23 wspomniał dzisiaj o ekologii Hitlera. Jak najbardziej, NSDAP była partią o charakterze pro-środowiskowym. Motyw Ziemi i Krwi nie odnosił się tylko do kwestii rasowych czy nacjonalistycznych. Już pomijam fioła jakiego Goring, Himmler czy Fuhrer posiadali na punkcie ochrony zwierząt, ale spójrzmy na takich niemieckich robotników; hale fabryczne były budowane w nowatorski sposób, z dużą ilością okien, aby miejsce pracy było jak najbardziej nasłonecznione, wokół fabryk budowano ogrody i sadzono kwiaty, żeby w czasie przerwy można było odpocząć na łonie natury. Dodajmy do tego ustawę z 1935 o ochronie przyrody

NSDAP była pierwszą niemiecką partią, która wypowiedziała wojnę kartelowi tytoniowemu, w powojennych planach była również zmiana narodowej diety, z mięsnej na rybną,(słynna dieta biodynamiczna oparta na ścisłym wegetarianizmie Rudolfa Hessa) a sam Hitler zapowiadał też walkę ze spalinami i odpowiednie dyrektywy dla przemysłu, aby silniki były budowane z zachowaniem norm spalinowych.
Gdyby Fuhrer zstąpił dziś na ziemię i postanowił spróbować swoich sił w polityce, z pewnością wybrałby coś w stylu Zielonych, albo mutację etnonacjonalizmu. Pod pomysłami ekologicznymi głoszonymi przez Spurek czy Zandberga podpisałby się niejeden nazista.
Na plakacie widzimy radujące się zwierzęta po tym, jak Goring zakazał w 1933 roku wiwisekcji zwierząt.
https://digi.ub.uni-heidelberg.de/diglitData/image/kla1933/4/KLA_1933_569.jpg
#jfe #trzeciarzesza #historia

13