Biznes i Hitler
20 lutego 1933 roku odbyło się jedno z najważniejszych posiedzeń pomiędzy niemieckimi biznesmenami a przywódcami Trzeciej Rzeszy. Zjawiła się cała śmietanka: wiceprezes IG Farben Georg von Schnitzler, Krupp von Bohlen czy dr Albert Vogler a więc prezes Vereinigte Stahlwerke, drugiego największego na świecie koncercu stalowego. Przedsiębiorców powitali Hjalmar Schacht i Goering, Hitler przybył pół godziny później.

Fuhrer zaczął spotkanie od krótkiego wykładu politycznego, przestrzegając zgromadzonych, że demokracja z liberalizmem nieuchronnie prowadzą do socjaldemokracji i bolszewizmu. Zaznaczył, że po 14 latach degeneracji pojawia się moment na przezwyciężenie fatalnego podziału wewnętrznego niemieckiej polityki, a okazja do tego nadejdzie już 5 marca w czasie wyborów. Gdyby NSDAP udało się uzyskać w Reichstagu jeszcze 33 miejsca, wtedy wszystko uda się przeprowadzić w sposób konstytucyjny. Hitler nie owijał w bawełnę. Podkreślił gotowość zakończenia demokracji parlamentarnej a Goering zażartował, że jeśli wszystko się uda, to następne wybory zostaną przeprowadzone za 100 lat.

Schacht zaproponował fundusz wyborczy w wysokości trzech milionów marek po podziału między NSDAP i ich koalicyjnych partnerów. W ciągu następnych trzech tygodni otrzymał składki od 18 różnych grup biznesowych. Najwięcej przekazały Związek Przemysłu Górniczego oraz IG Farben - po 400 tysięcy marek i Deitsche Bank 200 tysięcy marek. 100 tysięcy wpłacili organizatorzy Berlińskiej Wystawy Samochodowej oraz przedstawiciele korporacji przemysłu elektrotechnicznego, m.in Telefunken, AEG i Accumulatoren Fabrik. Było to nieopisane wsparcie w sytuacji, gdy kasa partyjna świeciła pustkami.

Co skusiło liderów wielkiego biznesu do poparcia Hitlera? Przede wszystkim cenili sobie autorytarną atmosferę partyjną. W obrębie swoich własnych firm stali się teraz niekwestionowanymi przywódcami, stosując zasadę wodzostwa, a dokładniej Unternehmertum (przywództwo w przedsiębiorstwie). Naziści zlikwidowali również związki zawodowe, a te, zwłaszcza w Niemczech lat 20. były siedliskiem bolszewickiej V kolumny, nieustannie knując plany kolejnej rewolucji. Wielu z biznesmenów podzielało również poglądy nazistów; byli to często konserwatyści, z wyraźną niechęcią do demokracji parlamentarnej, którzy w Fuhrerze widzieli szanse na przyszłe odrodzenie Niemiec.

Dodatkowo naziści stawiali na ograniczenie importu, co przełożyło się na zupełną eliminację zagranicznej konkurencji z rynku wewnętrznego. Nie było importowane nic, co mogło zostać wyprodukowane w kraju, a to oznaczało praktycznie wszystkie wyroby fabryczne. W połączeniu z rosnącym poziomem popytu wewnętrznego rodzime firmy notowały ogromne zyski finansowe: bonusy wypłacane zarządom topowych firm były tak tłuste, że partyjna góra była w podzięce obdarowywana nowymi modelami samochodów czy zegarków.
https://superhistoria.pl/_thumb/e2/84/ab742a0a2528eff036c53fe8ae08.jpeg
#jfe #trzeciarzesza #historia

8

Brak komentarzy. Napisz pierwszy