Przeklejam komentarz autorstwa nirvikalpasamadhi z pewnego izraelskiego portalu na literę W (tak, też jestem w szoku, że można tam znaleźć tak wartościowe treści :O) TL;DR: jak podjudza się Polaków i jak można z tym walczyć:
..że niby dopiero teraz widać ten problem... założyłem konto 2 lata temu, żeby ostrzegać przed podziałami społecznymi i z nimi walczyć, to temat bagatelizowano, a mnie minusowano, mówiono że "to normalne", "wszędzie są podziały", na co ja zawsze odpowiadałem, że nie aż takie i wymieniałem czynniki, bo przyczyn jest wiele i stało się dokładnie to, co przewidziałem - dopiero teraz budzimy się z ręką w nocniku.

Oto moja lista przyczyn powstawania podziałów obecnie w Polsce, chronologicznie (kolejne jest skutkiem poprzedniego:

1. Niestałość/rozbieżność w tym jaki kto widzi świat przez media i propagandę, każdy widzi co innego, każdy widzi inne fakty.
2. Wpadanie w sztucznie wygenerowane konflikty, wdawanie się w kłótnie które nie mają żadnego sensu.
3. Spadek zainteresowania istotnymi sprawami bieżącymi, które wymagają szerszego omówienia i dogłębnej analizy, zniechęcenie do wymiany poglądów. (powiązane z pkt 6)
4. Brak kultury w debacie publicznej, wykorzystywanie chwytów erystycznych, manipulacji, trolling, agresja, narzucanie poglądów.
5. Radykalizacja poglądów i naciskanie na osoby niezdecydowane lub centrowe, aby wybrały stronę konfliktu.
6. Antagonizm i tworzenie się głębokich podziałów społecznych, najczęściej wokół ściśle dobranych i kontrowersyjnych tematów zastępczych. (następstwo pkt. 2)
7. Tworzenie się coraz węższych baniek informacyjnych, niedopuszczenie innych poglądów i argumentów.
8. Nieumiejętność do walki z dezinformacją, brak zdolności do rozpoznawania i obrony przed propagandą i manipulacją.
9. Zniekształcenie opinii publicznej, niedostosowanie poglądów do rzeczywistości, brak wspólnej świadomości społecznej. (po pkt. 1)
10. Erozja grupy osób niezdecydowanych i o poglądach bliskich centrum. (skutek pkt 5)
11. Spadek nadziei i motywacji do działania, chęci współpracy.
12. Upadek wartości moralnych i etyki, demoralizacja, destabilizacja społeczeństwa.

Pierwsze co uważam za absolutny priorytet w Polsce, to podniesienie poziomu debaty publicznej. Jak? Jest kilka sposobów, nie muszą być zamordystyczne, ani inwazyjne.

1. Netykieta - zapomniana, często płynna w zależności od forum na jakim była, jako zestaw niepisanych lub pisanych zasad poszanowania rozmówcy, merytoryki, kultury i savoir vivre w internecie. Przywrócić, stosować, reprezentować samym sobą i oczekiwać od innych jej przestrzegania.

2. Koniec z podziałem lewica-prawica - podział ten jest nieadekwatny, nieaktualny, niemiarodajny i często mam wrażenie, że używa się go w mediach celowo, żeby ludzi wprowadzić w taką zerojedynkowość (liberalizm/koserwatyzm). Istnieje wiele lepszych alternatyw jak diagram Nolana, trójkąt Szczepańskiego, lub podział liniowy i teoria podkowy.
Do obrony i krytyki klasycznego podziału i wyjaśnienia alternatyw zapraszam tutaj: KLIK

3. Porzucenie zainteresowania tematami zastępczymi i nie angażowanie się w spory, których rozwiązanie jest niemożliwe.
Spieszę z wyjaśnieniem - jako tematy zastępcze rozumiem te o konkretnej specyfice, są to tematy wokół których narasta polaryzacja, które bazują na zerojedynkowości i których nie da się zakończyć w żaden sposób - jedynym skutkiem udziału w nich jest radykalizacja i powstawanie baniek światopoglądowych - grup ludzi o skrajnych poglądach. Społeczeństwo zostało wpędzone w te spory podobnie jak politycy i media, które te tematy ciągną (dla pieniędzy, lub żeby kontrolować ludzi przy pomocy strachu, gniewu - whatever - przyczyna tu nie jest istotna, ważny jest tego efekt, czyli podzielone społeczeństwo).

4. Zmiana sposobu prowadzenia dialogu na przyjazny i kulturalny - w dyspucie publicznej dominują takie zachowania jak obwinianie wszystkich dookoła, ironiczne wyśmiewanie i bagatelizowanie problemów, "kto kogo zaora" i nacisk na wygraną z "przeciwnikiem" w dyskusji, trollowanie i flaming - rozwiązanie jakiegoś problemu w drodze debaty wymaga współpracy rozmówców w wymianie poglądów i dochodzeniu do wspólnych wniosków (całkowicie odwrotnie do dominującej obecnie radykalizacji i popadania w skrajności), na których oprą rozwiązanie problemu.

5. Trolling, flamowanie i napuszczanie ludzi na siebie nawzajem powinno być banowane do skutku.

Na wykopie powinna istnieć osobna kategoria zgłoszenia jako trolling / flaming / celowe skłócanie ludzi.

Piszę to dlatego, że dostrzegam od dawna co się dzieje i nie tylko w internecie, ale ogólnie z ludźmi i ostrzegam od dawna.

Nie naprawimy niczego w Polsce i nigdy nie będzie lepiej, jeśli nie będziemy ze sobą rozmawiać jak należy.
Żeby się dogadywać i rozwiązywać nasze problemy, musimy potrafić się dogadać.
#polska #spoleczenstwo #psyop #goldenpill

11

Kryzys demokracji liberalnej: czeka nas chaos lub dehumanizacjainfo.wiara.pl

Od czasu rewolucji francuskiej zachodnie społeczeństwa liberalne systematycznie podcinają gałąź, na której siedzą, a przez pogoń za "wolnością" upadną i przekształcą się w swoje przeciwieństwo: chaos lub dehumanizację - mówi PAP belgijski historyk, prof. David Engels.
https://info.wiara.pl/doc/6845327.Kryzys-demokracji-liberalnej-czeka-nas-chaos-lub-dehumanizacja
#spoleczenstwo #liberalizm #nwo

10

Eugenika w Ameryce: Dziedzictwo Margaret Sanger i Billa Gatesa „Innowacyjność do zera”pubmedinfo.org

https://pubmedinfo.org/2020/02/23/eugenika-w-ameryce-dziedzictwo-margaret-sanger-i-billa-gatesa/ #społeczeństwo #eugenika #depopulacja #BillGates

Kontrola populacji ma również zasadnicze znaczenie w kwestii zmian klimatu, co jest kolejną pasją Billa Gatesa. W przemówieniu zatytułowanym „Innovating to Zero”, wygłoszonym na konferencji TED w 2010 roku, Gates wspomniał o osiągnięciu zredukowanej emisji dwutlenku węgla (CO2) nawet o 80% do 2050 r. Wyjaśnił swoją matematyczną formułę, według której ten cel może być osiągnięty.

„CO2 = populacja x usługi x energia x emisje.

Są cztery składniki tego równania, które należy przemnożyć. Po lewej stronie CO2, które chcemy sprowadzić do zera, na które składa się: liczba ludzi, usługi z jakich korzystają w uśrednieniu, średnia energia im towarzysząca oraz ilość CO2 emitowana na jednostkę energii. Spójrzmy więc na każdy z elementów i poszukajmy jak sprowadzić całość do zera. Prawdopodobnie jedna z tych liczb musi się znacząco zbliżyć do zera.” – Innovating to zero!

Wskazując, że pierwszym czynnikiem w równaniu jest populacja, Gates zauważył, że:

„Dziś na świecie żyje 6,8 mld ludzi. Z perspektywą wzrostu do około 9 miliardów. Jeśli uda nam się osiągnąć duży sukces z nowymi szczepionkami, służbą zdrowia i działaniami w sferze urodzeń, będziemy w stanie obniżyć tę liczbę o 10 do 15 procent.” – Innovating to zero!

8

Jak to możliwe, że w ciągu zaledwie dziesięciu miesięcy Ziemia przeistoczyła się w ogólnoświatowe więzienie?pokoleniex.com

https://www.pokoleniex.com/spoleczenstwo/2021/04/22/jak-to-mozliwe-ze-w-ciagu-zaledwie-dziesieciu-miesiecy-ziemia-przeistoczyla-sie-w-ogolnoswiatowe-wiezienie/ #społeczeństwo #felieton #geopolityka

Ostatnimi czasy zastanawiałem się nad tym, jak to możliwe, że w ciągu zaledwie dziesięciu miesięcy Ziemia przeistoczyła się w ogólnoświatowe więzienie, w koszmar, z którego nieprędko się wybudzimy, o ile w ogóle jeszcze kiedyś to nastąpi. Co takiego sprawiło, że mniemana pandemia słabo zbadanej choroby zakaźnej, praktycznie niewidocznej w ujęciu umieralności ogólnej, zdemolowała rzeczywistość i przemieliła wszystko na miazgę?

SYSTEM FINANSOWY

"Dług państwa przekłada się na jego instytucje – służbę zdrowia, wojsko, policję, straż pożarną i wiele innych. Zadłużone są całe województwa, miasta i powiaty. Zadłużone są przychodnie lekarskie, służby komunalne i urzędy. Zadłużone są kluby sportowe, kina, teatry.

Na końcu tego łańcucha znajdujesz się Ty – zwykły obywatel. Ty również jesteś zadłużony, ponieważ bez zaciągnięcia pożyczki w banku nie jesteś w stanie rozkręcić interesu, kupić działki pod zabudowę czy mieszkania.

Musisz wziąć kredyt, bo zarabiasz za mało. A zarabiasz mało, bo trzy czwarte twoich dochodów zabiera rząd. On z kolei musi regularnie cię okradać, by spłacać kredyt zaciągnięty w banku centralnym. I tak się to kręci – żyjemy w systemie opartym na finansowym niewolnictwie, z którego, przynajmniej na razie, nie ma wyjścia.- Ale jak to? Czy Polska nie jest tu wyjątkiem?"

"Otóż znajdziesz w tym kasynie wielu rozgrywających, ale liczą się wyłącznie takie podmioty jak Bank Światowy, banki centralne, Fed (System Rezerwy Federalnej), IMF (Międzynarodowy Fundusz Walutowy) oraz szwajcarski BIS (Bank Rozrachunków Międzynarodowych), czyli bank banków.

Całkowicie zależny od finansjery z Wall Street Bank Światowy to taka filantropijna fasada mafijnej posiadłości, marketing w najczystszym wydaniu. Banki centralne i Fed to drukarnie, z tym że zadaniem Fed-u jest dodatkowo patrzeć pozostałym drukarniom na ręce.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy to Consigliere ojca chrzestnego, posłaniec przychodzący z propozycją nie do odrzucenia. Bank Rozrachunków Międzynarodowych natomiast to głowa węża, centrum zarządzania. To ojciec chrzestny, księgowa i gość od brudnej roboty w jednym.

Jego zadaniem jest planowanie „strategii rozwojowych”, wyprowadzanie pieniędzy do rajów podatkowych, przykrywanie machlojek i wyduszanie haraczy od spóźnialskich. W telegraficznym skrócie tak to mniej więcej wygląda.Banki centralne i współpracujące z nimi podmioty pokochały pandemię, bo uwielbiają każdą sytuację doprowadzającą pożyczkobiorców do uzależnienia.

Kryzys gospodarczy zawsze powoduje inflację, bezrobocie i dziurę budżetową. Na wzroście inflacji korzystają właśnie banki centralne, gdyż wraz ze spadkiem siły nabywczej pieniądza coraz mniej rzeczy można za nie kupić. Kolejne potrzeby obywateli nie są już zaspokajane, co zmusza ich do zaciągania nowych kredytów. Zadłużać się musi także rząd, żeby ratować upadającą gospodarkę i spinać rosnące wydatki socjalne."

"W czasie każdej wojny, kryzysu czy kataklizmu następuje bowiem tzw. parcie pod ratusz, czyli zjawisko społeczne objawiające się znacznie większym niż normalnie zaufaniem dla władzy. Zdezorientowani i sparaliżowani strachem obywatele przymykają oko na dotychczasowe grzeszki rządzących w zamian za odzyskanie choćby odrobiny spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Polacy nie są tu wyjątkiem."

"Nie wolno im się już teraz zatrzymać, nie wolno im się z tego wycofać. To jest bilet w jedną stronę – PiS jest na pandemię koronawirusa po prostu skazany.W podobnej sytuacji znajdują się rządy wszystkich państw, które dały się wciągnąć w pandemiczne bagno. Politycy dali się omamić, wpadli w pułapkę bez wyjścia. Nastąpił efekt domina – kolejne kraje kopiowały od siebie rozwiązania, kierując się fałszywymi danymi WHO i odrażającą manipulacją medialną.

Było jednak widać bardzo wyraźnie, że one wszystkie wykonują czyjeś polecenia i że leci to z samej góry. Jest czymś absolutnie nienormalnym, by w tak krótkim czasie podejmować tak drastyczne decyzje niemal bez jakiejkolwiek analizy. Teraz nie mogą już zawrócić z obranej ścieżki, gdyż oznaczałoby to przyznanie się do błędu. Pandemia jest ich zgubą i kołem ratunkowym jednocześnie."

MAINSTREAMOWE MEDIA

"Jako osoba, która miała nieprzyjemność współpracować z kilkoma niemałymi redakcjami, mogę powiedzieć jedno – oni teraz mają żniwa. Wszyscy dobrze wiemy, że współczesne stacje telewizyjne i portale „informacyjne” żywią się przede wszystkim strachem i skandalami. Jeśli napiszesz dwa newsy – jeden z rzetelną informacją medyczną, a drugi na temat smogu, zagrożenia biologicznego albo zamachu na Bliskim Wschodzie, możesz być pewien, że ten drugi sprzeda się kilka-kilkanaście razy lepiej."

KONCERNY TECHNOLOGICZNE

"Ostatnią macką pięcioramiennej ośmiornicy oplatającej świat jest potężna dywizja znajdująca się po drugiej stronie Atlantyku, konkretnie w dolinie Santa Clara w Kalifornii. Stacjonują tam siedziby firm, których produkty większość z nas regularnie używa w swoich komputerach i telefonach – Apple, Google, Facebook, Twitter, Amazon, HP, Adobe, PayPal, Alphabet, Cisco Systems, eBay, Uber, Tesla, Intel, Nvidia czy Sandisk. Stawkę zamykają korporacje wyrastające poza Kalifornię: Microsoft, IBM, Dell Technologies, Samsung, Sony, LG, Orange, Softbank, AT&T i wiele innych. Ogromne znaczenie odgrywają tutaj także dostawcy współczesnej rozrywki, tacy jak Netflix, HBO, Disney czy Spotify."

Dlaczego wszystkie te kompanie również pokochały pandemię?

17

💎Sygnalizacja i "kontrsygnalizacja" - moda, "udawanie mądrego", rozwodzenie się nad subtelnymi korzyściami💎

Osoba należąca do klasy wyższej będzie wyraźnie sygnalizować swoją zamożność, kupując trudno dostępne towary. Osoba należąca do elity zasygnalizuje, że nie czuje potrzeby wyraźnego sygnalizowania swojego bogactwa, celowo nie kupując i nie nosząc trudno dostępnych dóbr.



Osoba, która jest w pewnym stopniu inteligentna, będzie wyraźnie sygnalizować swoją inteligencję, głosząc trudne do zrozumienia poglądy, celowo używając skomplikowanych wyjaśnień - czytaj więcej na temat "niezrozumiałego blefu" - ( https://lurker.land/post/orB3hYDVq ). Osoba bardzo inteligentna będzie wyraźnie sygnalizowała, że nie czuje potrzeby wyraźnego sygnalizowania swojej inteligencji, nie wygłaszając trudnych do zrozumienia opinii, a w dyskusji kierować się zwięzłością na tyle, ile pozwala na to temat.


Proces ten można nazwać kontrsygnalizacją i można znaleźć jego charakterystyczne wzorce w wielu dziedzinach życia. Ci, którzy zajmują się ludzkimi relacjami romantycznymi, ostrzegają mężczyzn, aby nie "podchodzili do tego zbyt poważnie (a przynajmniej dawali takie wrażenie)". Totalny nieudacznik może podejść do kobiety bez odrobiny romantyzmu, nic jej nie obiecać i zażądać seksu. Bardziej wyrafinowany mężczyzna może kupować prezenty dla kobiety, pisać jej wiersze miłosne, unosić się na jej każde życzenie, etc; to oznacza, że nie jest on całkowitym nieudacznikiem. Ale najbardziej pożądani mężczyźni mogą celowo unikać robienia miłych rzeczy dla kobiet, próbując zasygnalizować, że mają tak wysoki status, że nie muszą tego robić. Przeciętny mężczyzna próbuje odróżnić się od totalnego nieudacznika tym, że jest miły; wyjątkowo atrakcyjny mężczyzna próbuje odróżnić się od przeciętnego mężczyzny tym, że nie jest szczególnie miły.

We wszystkich tego typu przykładach, ludzie na szczycie piramidy w końcu wykazują cechy podobne do tych na dole. Hipsterzy celowo noszą te same ubrania, które noszą niefajni ludzie. A bardzo atrakcyjni mężczyźni podchodzą do kobiet z takim samym brakiem subtelności, jakiego użyłby totalny frajer.

Ale to, co jest tu naprawdę interesujące, to fakt, że ludzie na każdym poziomie piramidy nie tylko przestrzegają zwyczajów panujących na ich poziomie. Lubią przestrzegać zwyczajów, dobrze się czują mówiąc o tym, jak przestrzegają zwyczajów i poświęcają sporo energii na obrażanie ludzi z innych poziomów. Na przykład, mężczyźni, którzy nie muszą adorować kobiet, nazywają tych, którzy to robią "simpami". Zawsze, gdy zajmowanie jakiejś pozycji sprawia, że czujesz się lepszy i fajnie się o tym rozmawia, to dobry znak, że pozycja ta jest nie tylko praktyczna, ale i związana z sygnalizacją.

🔷Moda - celem mody jest sygnalizowanie statusu. Ale osoby o niskim statusie chciałyby obalić ten sygnał. Dlatego celem ludzi z niższej klasy jest wyglądać jak ludzie z klasy wyższej, a celem ludzi z klasy wyższej jest nie wyglądać jak ludzie z klasy niższej.

Jednym z rozwiązań jest noszenie przez klasę wyższą ubrań tak drogich, na które niższa klasa nie mogłaby sobie na to pozwolić - patrz streetwear (chyba, że jest coś nowego, wybaczcie, nie interesuje się modą). Kiedy klasa niższa nosi już modny przedmiot, klasa wyższa już nie jest nim zainteresowana. Muszą wybrać nowy element ubioru, który będzie sygnałem statusu, po krótkim okresie niższa klasa też to kopiuje i cykl zaczyna się od nowa.

Znacznie bardziej efektywnym sposobem sygnalizowania wysokiego statusu jest widoczne oburzenie. Załóż koszulkę z napisem "FUCK" wielkimi literami (lub, jeśli wolisz, FUCK U ALL) do pracy, na uroczyste przyjęcie czy na inne wydarzenie tego rodzaju. To sygnalizuje "Mam tak wysoki status, że mogę nosić słowo "FUCK" wielkimi literami na koszulce podczas tego wydarzenia i ujdzie mi to na sucho - mało tego! Masz szansę na to, że media opiszą cie jako osobę ekscentryczną, z poczuciem humoru etc. To całkiem dobry sygnał. To sygnał: pieprzyć to, co myślicie, jedynymi ludźmi, którzy byliby w stanie, czy to ekonomicznie czy psychologicznie, zwrócić mi uwagę, są osoby o wyższym statusie (a takich jest mało).

🔷Sztuka. Kupno obrazu "sztuki nowoczesnej" które jest tylko białym płótnem z czarną linią, ma sygnalizować "Jestem tak bogaty, że stać mnie na zapłacenie dużych pieniędzy za obraz, nawet jeśli jest on niepopularny i trudny do docenienia", albo nawet "Jestem tak pewny siebie w swojej kulturze, że mogę poprzeć tę sztukę, która jest niskiej jakości według wszystkich dotychczasowych standardów, a ludzie nadal będą szanować mnie i moje gusta.

🔷I ostatni przyład - hierarchia środowisk szkolnych - osoby na samym dole bezefektywnie starają się mieć dobre oceny równocześnie będąc "luzakami", uczniowie powyżej przeciętnej próbują wyróżnić się od tych na dole ciężko się ucząc i zdobywając świetne oceny, za to elita to ci, którzy na pierwszy rzut oka mogą sprawiać wrażenie osoby z najniższej hierarchi, ale w rzeczywistość jawnie sygnalizują swoją niechęć do "kujonów" (podobna sytuacja jak z "simpami"), sygnalizują, że mogą mieć totalną olewkę na naukę, bo są na tyle inteligentni / uzdolnieni, że wymaga to od nich minimalnego wysiłku, aby mieć dobre oceny. W czasie gdzie "kujony" siedzą godzinami przy biurku, oni poświęcają ten czas na rozwój swoich hobby, zainteresowań czy na życie społeczne.

📌Udawanie mądrego📌
Zapytaj jakiegokolwiek pięcioletniego dziecka, a powie ci, że śmierć jest zła. Śmierć jest zła, ponieważ spowoduje stratę twoich bliskich i finalnie twojej świadomości. Nie ma w tym nic subtelnego i nie musi być. Śmierć powszechnie wydaje się złe dla prawie wszystkich przy pierwszej analizie.

Obok gigantycznych kosztów, śmierć niesie ze sobą kilka małych korzyści. Zmniejsza przeludnienie, pozwala nowemu pokoleniu rozwijać się bez ingerencji starszych, daje motywację do szybkiego załatwiania spraw, w pewnym sensie nadaje sens życiu. Właśnie dlatego, że korzyści te są o wiele mniejsze niż koszty, trudno je zauważyć. Trzeba mieć wyjątkowo subtelny i bystry umysł, żeby je wymyślić. Każdy idiota może ci powiedzieć, dlaczego śmierć jest zła, ale trzeba być bardzo szczególnym rodzajem "idioty", aby uwierzyć, że śmierć może być dobra

Zatem wskazywanie na to nie powszechne stanowisko, że śmierć ma pewne korzyści, jest potencjalnie sygnałem wysokiej inteligencji. Nie jest to bardzo wiarygodny sygnał, ponieważ gdy pierwsza osoba go wysunie, wszyscy mogą go po prostu skopiować, ale jest to tani sygnał. I dla rodzaju osoby, która może nie być wystarczająco mądra, aby wymyślić korzyści ze śmierci, i tylko zauważa, że mądrzy ludzie wydają się o tym wspominać, może wydawać się super ekstra mądre, aby powiedzieć, że śmierć to naprawdę całkiem dobra rzecz. A jeśli inni ludzie przeciwstawiają się opinii takiej osoby - cóż, jest to opinia pięcioletniego dziecka. Stąd tytuł dla tej mentalności: "Udawanie mądrego".

Jeśli nie rozwodzenie się nad korzyściami płynącymi ze zła, to możesz również udawać mądrego, rozwodząc się nad kosztami wielkiego dobra. Biorąc wszystko pod uwagę, współczesna cywilizacja przemysłowa - jej zaawansowaną technologią, jego wysoki standard życia, brak głodu, chorób i skąpej edukacji - jest całkiem godna pochwały. Ale współczesna cywilizacja przemysłowa ma również wiele kosztów: wyobcowanie z natury, anonimowość życia w wielkim mieście, zanieczyszczenia, hałas, choroby psychiczne. Są to realne koszty i z pewnością warto je poważnie brać pod uwagę, niemniej jednak tłumy emigrantów próbujących przedostać się z Trzeciego Świata do Pierwszego i brak tłumów w przeciwnym kierunku sugerują, że korzyści przewyższają koszty. Mimo to ludzie spędzają o wiele więcej czasu na rozwodzeniu się nad negatywami niż nad pozytywami, a większość ludzi wróciwszy z kraju Trzeciego Świata musi mówić o tym, jak bardzo ich sposób życia jest autentyczny i jak wiele moglibyśmy się od nich nauczyć. Takie rozmowy brzmią mądrze, podczas gdy rozmowy o tym, jak miło jest mieć autobusy, które nie psują się codziennie, brzmią trywialnie i egoistycznie.

Moja hipoteza jest więc taka, że jeśli pewna strona jakiegoś zagadnienia ma bardzo oczywiste punkty na jego poparcie, a druga strona opiera się na dużo bardziej subtelnych punktach, których przeciętny człowiek nie jest w stanie pojąć, to przyjęcie drugiej strony zagadnienia stanie się sygnałem inteligencji, nawet jeśli ta strona argumentacji jest błędna.

Działa to tylko w kwestiach, które są tak zawiłe na początku, że nie ma faktów w sprawie, lub gdzie fakt w sprawie jest trudny do wyodrębnienia: więc nikt nie próbuje zasygnalizować inteligencji mówiąc, że 1+1 równa się 3

Średnie IQ z mojego środowiska internetowego to około 135. Ludzie na tej grupie różnią się od głównego nurtu tym, że są bardziej skłonni powiedzieć, że śmierć jest zła, bardziej skłonni powiedzieć, że nauka, kapitalizm i tym podobne są dobre, a mniej skłonni powiedzieć, że istnieje jakiś głęboki filozoficzny sens w 1+1 = 3. To sugeruje, że ludzie o tym poziomie inteligencji osiągnęli punkt, w którym nie czują już potrzeby odróżniania się od ludzi, którzy nie są na tyle inteligentni, by zrozumieć, że śmierć może przynieść korzyści. Zamiast tego, są na poziomie, na którym chcą się odróżnić od nieco mądrzejszych ludzi, którzy uważają, że korzyści uboczne śmierci są wspaniałe.

Jeszcze cztery następujące triady przychodzą mi na myśl:

- Rasista / politycznie poprawny liberał / "ale są naukowo udowodnione różnice genetyczne"
- mizoginizm / ruch na rzecz praw kobiet / ruch na rzecz praw mężczyzn
- konserwatywny / liberalny / libertariański
- nie dbają o Afrykę / "udzielajmy pomocy Afryce" / "nie udzielajmy pomocy Afryce"

To, co jest interesujące w tych triadach, jest to, że ludzie czerpią głęboką osobistą satysfakcję z argumentowania na rzecz tych stanowisk, nawet jeśli ich argumenty prawdopodobnie nie zmienią polityki - i że ludzie identyfikują się z tymi stanowiskami do tego stopnia, że spory o nie mogą stać się osobiste.
#frgtn #sygnalizacja #spoleczenstwo #psychologia #przemyslenia

12

Wielki reset – wyjaśnienie dla opornychodkrywamyzakryte.com

https://www.odkrywamyzakryte.com/wielki-reset-wyjasnienie-dla-opornych/ #społeczeństwo #wielkiReset #korporacje

"Wielki Reset to globalna reforma, która ma na celu zakłócenie wszystkich dziedzin życia na skalę całej planety: rząd, stosunki międzynarodowe, finanse, energia, żywność, medycyna, praca, urbanistyka, nieruchomości, organy ścigania i interakcje międzyludzkie."

"Niestety, wariaci są bogaci i mają dobre kontakty i mogą zatrudnić milion podwładnych, aby dawkować społeczeństwu przekonującą, przyjemną i racjonalną zewnętrzną prezentację na temat ich idei."

Mają pieniądze, żeby przekupić media, polityków, naukowców i organizatorów różnych kampanii – i tylko w tym tkwi ich siła.

12

Na naszych oczach rodzi się kolejny totalitaryzm, do którego przygotowywano się od wielu lat. Niemal wszędzie pojawia się ta magiczna data - rok 2030.pokoleniex.com

https://www.pokoleniex.com/spoleczenstwo/2021/04/22/narodziny-korporacjonizmu/ #społeczeństwo #korporacje #pandemia

"Obecnie ratowanie nierentownej gospodarki sprowadza się do prymitywnego dodruku nisko oprocentowanej waluty, udzielania kredytów bez pokrycia i kolejnych spekulacji giełdowych. Tych pieniędzy tak naprawdę nie ma, ludzie kupują i sprzedają obietnice zysku.

Utrzymywanie przy życiu tak nieefektywnego systemu przestało być możliwe. Właśnie dlatego banki centralne przygotowują się do wprowadzenia kryptowaluty, która pozwoli dokonywać błyskawicznej korekty podaży pieniądza w obiegu i na bieżąco ewidencjonować oszczędności wszystkich obywateli na Ziemi.

Jednak żeby wprowadzić tak gigantyczną zmianę, trzeba najpierw zresetować światową gospodarkę i sukcesywnie wycofywać gotówkę. Dlatego potrzebny jest lockdown – powolne uśmiercanie gospodarek uzależnionych od międzynarodowego systemu finansowego.

A nie będzie ku temu lepszej okazji niż „pandemia”. Prawdopodobnie banki centralne będą stopniowo przejmowały role banków komercyjnych. Podejrzewam, że w ciągu najbliższych kilku lat mniejsze banki komercyjne zbankrutują, dlatego to chyba nie jest najlepszy czas na robienie oszczędności gotówkowych.

Przy okazji resetu gospodarczego swój kawałek tortu dostaną korporacje i rządy, w zasadzie już się to dzieje. Korporacje będą wchłaniać rynek pracowniczy, który powstanie po uśmierceniu małych i średnich przedsiębiorstw. Rządy natomiast będą miały narzędzie kontroli społecznej, o jakiej Hitlerowi i Stalinowi się nawet nie śniło."

5

"Ignorancja i arogancja to dwie nierozłączne siostrzyce." ~Giordano Bruno
Jeśli TL;DR - nie czytaj tego wpisu, zajrzyj do komentarzy po materiał

Wpisy powiązane: https://lurker.land/post/gZb-g32DA - naiwny realizm
https://lurker.land/post/sNH1BpwX_ - słowa zagrażające tożsamości
https://lurker.land/post/6wNvKgTfj - hierarchia merytoryki argumentu

Przebywam na forach internetowych od kiedy pamiętam. Kiedy byłem młodszy byłem przekonany, że moje opinie są słuszne i chciałem, żeby inni internauci je zrozumieli, więc spędzałem niezliczone godziny na angażowaniu się w dyskusje. Ale potem zdałem sobie sprawę, że prawdziwy powód, dla którego to robiłem, był inny:

Czułem się w pewien sposób dumny z posiadania właściwych poglądów, a debatowanie było tylko sposobem na poprawienie sobie samopoczucia poprzez porównywanie mnie z ludźmi, których uważałem za nieco gorszych. To nie było zdrowe uczucie, zbudowałem w głowie demonizowany obraz drugiej strony i powtarzałem sobie, jaki jestem dobry i mądry. Nie wiem, czy rozpoznajesz siebie w tym opisie, ale w każdym razie zadaj sobie pytanie:
Dlaczego to robię? Czy naprawdę wierzę, że mogę zmienić zdanie ludzi poprzez argumentację i logiczną gadkę? Co chcę przez to osiągnąć?

Jeśli masz odrobinę zdrowego rozsądku, od razu zauważysz, że zmiana czyjegoś zdania poprzez kłótnie w Internecie jest wysoce nieprawdopodobna, nie biorąc pod uwagę faktu, że wielu ludzi pisze tam wszelkiego rodzaju bzdury tylko po to, aby cię zdenerwować.

Więc zrób sobie przysługę i przestań zwracać uwagę na to, co widzisz w Internecie, zamiast patrzeć na ludzi, którzy mają gorsze opinie, spójrz na tych, którzy są o wiele lepsi od ciebie i ucz się od nich, może to być bolesne na początku, ponieważ zdasz sobie sprawę, jak mało wiesz, ale to jedyny sposób. Chodzi mi o to, że jeśli porównujesz się z ludźmi, którzy są "gorsi" od Ciebie, będziesz czuł się dobrze, ale niczego się nie nauczysz i nie staniesz się mądrzejszym człowiekiem. Powinieneś być pokorny i otaczać się ludźmi lepszymi od siebie, nawet jeśli sprawi to, że poczujesz się nieadekwatny, głupi i niedojrzały.

Lurker i prawdopodobnie większość stron które znasz nie zapewnią ci dużych ugrupowań ludzi od których z czystym sumieniem mógłbyś się uczyć. A jeśli znasz to podziel się w komentarzach
Krytyka
Najczęstszy zarzut, jaki otrzymywałem, brzmiał następująco: "Czy nie powinieneś zawsze podchodzić do argumentów z otwartą ciekawością, motywowany chęcią nauki?".

Jest to w pewnym sensie zabawna rzecz, na którą mam odpowiedzieć, ponieważ tak często piszę i mówię o zaletach dążenia do zmiany własnego zdania.

Myślę, że "próba zmiany zdania" jest wspaniałym celem, do którego powinniśmy dążyć, ale w większości debat prawdopodobieństwo, że nam się to uda jest bardzo niskie i nie powinniśmy udawać, że jest inaczej.

Argumenty, w które się angażuję w nadziei na zmianę własnego zdania:

1. Argumenty, które brzmią źle, ale osoba je wygłaszająca wydaje się inteligentna i intelektualnie uczciwa, więc może coś mi umyka
2. Argumenty, w które powątpiewam, ale zostały pozytywnie przyjęte przez ludzi, których zdanie szanuję
3. Argumenty, których wcześniej nie słyszałem, które brzmią źle przy pierwszym podejściu, ale są interesujące i warte głębszego zastanowienia

Argumenty, którymi prawdopodobnie po prostu nie zawracałbym sobie głowy, gdyby moim głównym celem była zmiana własnego zdania:

1. Argumenty, które słyszałem już wiele razy
2. Argumenty, które wydają się w oczywisty sposób błędne, a w źródle nie ma nic obiecującego, co sugerowałoby, że mogę coś przeoczyć
3. Argumenty kogoś, kto daje znaki, że źle myśli. Na przykład, jeśli ktoś jest agresywny i przekręca słowa innych ludzi, to nie jest to zachęcający znak, że mogę się od niego uczyć

Zdecydowanie popieram poszukiwanie debat z kategorii (1), w celu zmiany własnego zdania, i dużo o tym mówię. Po prostu nie widziałem nikogo, kto przedstawiłby dobry argument za tym, dlaczego (2) może być również wartościowym wykorzystaniem czasu.
Tożsamość poszukiwacza prawdy
Cytat z wpisu https://lurker.land/post/sNH1BpwX_
Może być kilka rzeczy, których włączenie do swojej tożsamości jest korzystne. Na przykład, bycie naukowcem lub racjonalistą. Naukowiec nie jest zobowiązany do wierzenia w dobór naturalny w taki sam sposób, w jaki fundamentalista biblijny jest zobowiązany do odrzucenia go. Wszystko, do czego się zobowiązał, to podążanie za dowodami, dokądkolwiek one prowadzą. Uważanie się za naukowca/racjonaliste jest równoznaczne z postawieniem znaku na szafce z napisem "ta szafka musi być pusta". Wkładasz coś do szafki, ale ona nadal pozostaje pusta.


Ostatnio oglądałem wspaniałą debatę pomiędzy Jordanem Petersonem, profesorem psychologii klinicznej, a Samem Harrisem, neurobiologiem, dwoma intelektualnymi gigantami.
To tytanami w swoich szanowanych dziedzinach. Ale sposób, w jaki potrafią dyskutować z pojedynczymi osobami, wyróżnia ich spośród innych. Bez względu na to, kto stoi przed nimi.
Nawet jeśli podczas debaty mieli wiele przeciwstawnych poglądów. Pozostali spokojni i opanowani. Nigdy nie zachowywali się emocjonalnie. Wszystkie swoje argumenty budowali merytorycznie i z szacunkiem.

To dało mi do myślenia. Dlaczego tak źle radzimy sobie z argumentacją? Czy jest jakiś dobry powód, by kłócić się dla samej wygranej?
Jasne, po wygranej czujemy się dobrze. Ale prawdziwe pytanie brzmi: "Czy to czyni cię lepszym?

To, że jesteś werbalnie bardziej uzdolniony w konstruowaniu argumentów na gorąco, nie czyni cię bardziej prawym.

Kiedy mylisz się co do ważnego punktu, to tak jakbyś miał mapę, która nie pasuje do ulic, po których chodzisz. Może się zdarzyć, że trafisz do dzielnicy, w której nie chcesz się znaleźć.
Nawet jeśli, dajmy na to, osoba, z którą rozmawiasz, chce cię pokonać, jeśli wyjdziesz z rozmowy z większą wiedzą, mimo wszystko wygrałeś.

Jeśli wiesz, że zbliża się kłótnia, możesz się przygotować. Jeśli masz jasny cel w głowie, masz możliwość wynieść coś z dyskusji, albo uniknąć tej bezproduktywnej.
Jeśli więc następnym razem trafisz na kłótnię, zadaj sobie te pytania, zanim zaczniesz:
Czy wolę, żebym był otwarty z moimi myślami i pytaniami, czy zachował je dla siebie?
Czy chce, abyśmy przekonywali się nawzajem do swoich racji, czy też zamierzamy z otwartym umysłem wysłuchać poglądów każdego z nas?
Czy chcesz dowiedzieć się, co jest prawdą i co z tym zrobić?
Czy spierasz się ze mną, czy starasz się zrozumieć mój pogląd?


Oczywiście to, że ktoś coś mówi, nie oznacza, że musisz to zaakceptować. Ponownie, staraj się zrozumieć. Nie ślepo podążać za słowami lub by wygrywać kłótnie.

Cytat z wpisu: https://lurker.land/post/x8cIR_-Nn
Dlaczego chcemy produktywnych argumentów?
Z tego samego powodu dla którego chcemy Wikipedii: aby ludzie byli bardziej kompetentni. Istnieje tu "samolubna" intencja: kłótnie zwiększają wiedzę i poszerzają perspektywę, gdy inny spierający się ma lepsze argumenty.

Argumenty mogą być również produktywne negatywnie, jeśli wszyscy oddalają cię od prawdy. Mogłoby się tak zdarzyć, gdyby na przykład prawda zostanie przyćmiona przez nasze naturalne błędy poznawcze, logiczne, agresja jednej ze stron czy jak już wspominałem - bronienie twarzy i statusu, a nie dążenie do prawdy.

Prawdopodobnie największą przeszkodą w produktywnych argumentach jest chęć kłótni, aby zachować twarz i uniknąć publicznego przyznania się do błędu. Oczywiście trudno jest uzyskać dokładniejsze poglądy i wiedzę, jeśli żadna ze stron nie wyciągnie wniosków.

Ten problem pogłębia się, gdy argumentujący dyskredytują się nawzajem. Często w internecie jeśli upominasz drugą osobę, stajesz się jego wrogiem. Wynika to z tego, że w internecie mamy ograniczoną ilość informacji (nie słyszymy tonu głosu, nie widzimy mimiki twarzy itd.) Aby głębiej to zrozumieć rzuć okiem na mój wpis dotyczący chamstwa w internecie: https://www.lurker.pl/post/HhNsN3Uzj
Ludzie mają niezdrowy pogląd dotyczący dyskusji - przyznanie racji oznacza poddanie się wrogowi. I nikt tego nie lubi. Czujemy się poniżeni.
Dyskusja to potężny środek samodoskonalenia

Weźmy na przykład boksera - może on albo uderzać w worek, trenować z instruktorem, spa z kolegą z siłowni, albo wejść na ring i walczyć. Wszystko z tego ma różne korzyści - ale tylko jeden sprawi, że poprawi się jako rzeczywisty wojownik.

To samo odnosi się do rozwoju zdolności umysłowych - możesz pasywnie przyswajać informacje poprzez media, aktywnie przyswajać je poprzez czytanie lub badania, wspólnie zdobywać je poprzez uczestnictwo w kursie i uczenie się od ekspertów lub możesz wdać się w kłótnię i stoczyć bitwe.

Podobnie jak na ringu bokserskim, istnieje możliwość spotkania się z nieczystymi wojownikami, lepszymi od ciebie, tchórzami itp. To wszystko jest częścią wyzwania, jakim jest konfrontacja z kimś na ringu w kłótni.

Dla boksera, walka w ringu pomaga stać się lepszym wojownikiem podobnie jak spieranie się pomaga stać się lepszym dyskutantem. Rozwijasz lepsze umiejętności rozumowania, lepsze umiejętności słuchania, lepsze riposty, stajesz się szybszy w myśleniu na gorąco, uczysz się być lepiej przygotowanym, uczysz się wybierać potencjalnie produktywne spory, uczysz się kontrolować swoje emocje i zdolność precyzyjnego zadawnia pytań, itp.

Słowami kończącymi - spieranie się ma sens - jest po to, by rozwijać swój umysł - ale jest wartościowe tylko dla ludzi, którym zależy na byciu dyskutantami - nie spotkasz tej postawy tak często jak ludzi twierdzących, że są kompetentnymi dyskutantami.
https://lurker.land/post/nJvjwuk2I - @Wokulski - "Władza to iluzja"

Więcej podonych treści znajdziesz pod tagiem #frgtn
#dyskusja #spoleczenstwo #psychologia #przemyslenia

10

Wpis powiązany: https://lurker.land/post/_m7I8moWU

Każdego dnia robimy rzeczy, których nie potrafimy łatwo usprawiedliwić. Gdyby ktoś chciał argumentować, że nie powinniśmy tego robić, wygrałby z łatwością. W odpowiedzi wyłączylibyśmy tę osobę z naszego życia i dalej robilibyśmy to samo.

Jeśli zmuszasz ludzi do czytelnego interpretowania wszystkiego, co robią, pod groźbą bycia nazwanym niepoważnym lub złym/niewychowanym, utrudniasz im życie i prawdopodobnie skończysz tak, że będą cię unikać.

Nie mogę wykonywać skomplikowanej pracy intelektualnej, gdy w pokoju jest inna osoba. Po prostu nie mogę. Możesz podać mi dobre powody, dla których się mylę: może ta druga osoba nie będzie robić hałasu. Może po prostu odwrócę się w drugą stronę i skupię się na moim komputerze i nie będę musiał w ogóle zauważać obecności drugiej osoby. Kłóć się ze mną wystarczająco długo, a przegram spór i będę pracował w tym samym pokoju co ty. Nie wykonam żadnej dobrej pracy, a większość czasu spędzę na nienawidzeniu cię i życzeniu, żebyś sobie poszedł.

Albo: nienawidzę dzwonić do ludzi przez telefon. Nie potrafię tego wyjaśnić. Nie mam problemu z rozmową osobiście twarzą w twarz. Ale nie znoszę dzwonić do nich na telefony.

Kiedy byłem młodszy, bardzo starałem się unikać dzwonienia do ludzi. Rodzice zwracali mi uwagę, że to głupie i prosili, żebym to uzasadnił. Nie potrafiłem. Powiedzieli mi, że jestem niepoważny. Więc dzwoniłem do ludzi na telefony i nienawidziłem tego. Gdy tylko nie ma rodziców w pobliżu i nikt nie może mnie zmusić do robienia rzeczy, unikam rozmów telefonicznych.

Moi rodzice nie byli autorytarni. Robili niby poprawną rzecz, używając racjonalnych argumentów, aby przekonać mnie do przyznania, że moja awersja do rozmów telefonicznych była całkowicie nieuzasadniona, i że wykonywanie rozmów telefonicznych ma wiele namacalnych korzyści, a następnie mówili mi, że prawdopodobnie powinienem zadzwonić.
Wstaw X w miejsce "wykonywanie telefonów", a uzyskasz ogólną zasadę, w której większość ludzi znajdzie coś dla siebie.

Staram się być bardzo ostrożny w stosunku do moich bliskich, aby nie pogarszać ich życia w ten sam sposób. Często łatwo jest skłonić ludzi do przyznania, że nie mają dobrego powodu dla tego, co robią; na przykład, osoby autystyczne zazwyczaj nie potrafią wyjaśnić, dlaczego "stymulują się", czyli wykonują dziwne ruchy. Te ruchy są rozpraszające i prawdopodobnie sprawiają dyskmofort ludziom wokół nich. Zapewne łatwo jest przekonać autystyczną osobę do przyznania, że stymulacja jest dla niej negatywna społecznie.

Jednak w jakiś sposób autystycy zawsze kończą nienawidząc ludzi, którzy wygrywają ten spór, i odchodzą gdzieś daleko od nich, aby móc stymulować się w spokoju.

Niewielu ludzi zwraca na to uwagę, ale typowi ludzie również stymulują się, zwykle kiedy są niespokojni. Po prostu mają tendencję do robienia tego rzadziej, i są wygodni dla otoczenia utrzymując swoje stymulacje w zakresie kulturowo akceptowanych zachowań, a nie muszą robić odstających od normy rzeczy jak machanie rękami. Oto lista niektórych kulturowo akceptowanych bodźców: Stukanie palcem lub długopisem, strzelanie palcami, potrząsanie nogą, żucie ołówka, masowanie piłeczki antystresowej, bawienie się włosami, bujanie się lub kołysanie na krześle i inne.

Mam nadzieję, że większość znajdzie przynajmniej jeden z powyższych przykładów, które są dla nich prawdziwe. Jeśli nie - jeśli nie nienawidzisz telefonów, ani nie masz problemów z pracą intelektualną w pobliżu innych, ani nie jesteś autystyczny - i jeśli myślisz "Wszystkie te rzeczy naprawdę wydają się irracjonalne" - Oto kilka potencjalnie alternatywnych punktów:

1. Mężczyźni - czy macie problem z zapraszaniem kobiet na randki? Dlaczego? Najgorsze, co może się stać, to że odmówią, prawda?

2. Czy zdarza Ci się zgadzać na rzeczy, których nie chcesz, bo czujesz się pod presją? Dlaczego? Wszystko co musisz zrobić, to powiedzieć "Wybacz, ale nie, dziękuję".

3. Czy masz problem z szczerością? Czy jeśli kolega namaluje obraz i pyta o zdanie, to masz małą blokadę w umyśle, która nie pozwala powiedzieć ci, że w ogóle ci się nie podoba? Masz prawo do negatywnej opinii. Koniec końców ta osoba przekona się, że warto pytać cię o opinie.

Nie chcę przez to powiedzieć, że te pytania są głębokimi tajemnicami, na które nikt nie może odpowiedzieć. Myślę, że istnieją dobre odpowiedzi na wszystkie z nich - na przykład, istnieją pewne neurologiczne teorie, które oferują całkiem dobre wyjaśnienie tego, jak stymulowanie pomaga autystycznym ludziom czuć się lepiej. Ale chcę powiedzieć, że większość ludzi w takich sytuacjach nie zna wyjaśnień, i że nie należy tego od nich oczekiwać. Wszystkie te działania są "nieczytelne".

Nieczytelność jest skomplikowana i zależna od kontekstu. Fetysze są nieczytelne, ale ponieważ mamy wspólne pojęcie fetyszu, ponieważ większość ludzi ma fetysze, i ponieważ nawet ludzie, którzy nie mają fetyszy, mają "dziwne-jeśli-o-tym-myślisz" nawyk pociągania seksualnego do innych ludzi - mogą po prostu powiedzieć "To jest mój fetysz" i staje się to w pewnym sensie czytelne. Nie kwestionujemy tego. I są tam różnego rodzaju zwroty typu "To wolny kraj" czy "Bo to mnie uszczęśliwia" które w pewnym sensie zwalniają nas z trudnej pracy utrzymania czytelności wszystkich naszych zachowań.

Chyba najgorszy i najgłupszy odbiór to ten, w którym nieczytelne działania grupy zewnętrznej są naturalnie zaokrąglane do "oni są źli i tylko to ukrywają". Pamiętam, jak raz poczułem się źle po wysłuchaniu feministki, która wyjaśniła, że jedynym powodem, dla którego mężczyźni gapią się na atrakcyjne kobiety, jest uciskanie ich, sprawienie, by czuły, że ich ciało istnieje dla przyjemności innych, i ugruntowanie męskiego przywileju. Sam czasami gapiłem się na atrakcyjne kobiety i nie potrafiłem złożyć spójnego powodu - czy ja tylko próbowałem je umniejszyć? Myślę, że prawidłowa odpowiedź na to pytanie powinna dotyczyć sposobu, w jaki przetwarzamy wrażliwość na bodźce - naturalnie wpatrujemy się w najbardziej pociągającą część ciała, a atrakcyjna osoba będzie dla nas naturalnie istotna, bo tak jesteśmy zaprogramowani.

Podsumowanie:
1. Płot Chestertona: spróbuj zrozumieć tradycje, zanim je odrzucisz.

2. Jeśli ktoś robi coś dziwnego, ale nie potrafi wyjaśnić dlaczego, akceptuj go tak długo, jak długo nie krzywdzi innych osób (i nie wymyślaj głupich wymówek, dlaczego jego działania tak naprawdę krzywdzą nas wszystkich). Nie bądźcie tak szybcy, by jako wytłumaczenie podawać "tak naprawdę robią to z wrodzonego zła/niepoprawności".
#frgtn #psychologia #spoleczenstwo #umysl #przemyslenia

7

Ciekawa analiza, ale z wieloma wnioskami się nie zgadzam. Przede wszystkim wcale nam nie minęła fascynacja Zachodem a wręcz przeciwnie, stała się kryterium politycznym. Przypominam, że po śmierci Igora Stachowiaka nikt nie protestował, ale w przypadku George'a Floyda doszło nawet do przypadków niszczenia pomników. Poza tym stabilności, która ówczesnych męczyła, w dzisiejszych realiach urasta wręcz do rangi luksusu
https://www.youtube.com/watch?v=ioEClqxtCn0
#youtube #spoleczenstwo #przemyslenia

8

Pamiętam, jak rozmawiałem kiedyś z psychologiem o trudnościach w dyskusji o naukach społecznych. Powiedziała mi, że najłatwiejszą rzeczą w byciu fizykiem jest to, że większość ludzi nie jest zbyt dobrze zaznajomiona z fizyką - gwiazdami, kwarkami i promieniami gamma - więc jeśli przeprowadziłeś badania i masz dobre powody, by wierzyć, że coś jest prawdą, ludzie uwierzą ci na słowo.

W przeciwieństwie do tego, większość ludzi jest niewiarygodnie zaznajomiona z przedmiotem nauk społecznych: ludźmi. Mają już wiele przekonań i intuicji na temat tego, jacy są ludzie. Dlatego, gdy przeprowadzisz badania i dowiesz się czegoś o tym, jak ludzie się zachowują, co przeczy ich intuicji, nie uwierzą ci, spróbują wymyślić coraz rozmaitsze argumenty przeciwko, aby udowodnić tobie (i co najważniejsze sobie), że ich intuicje nie zawiodły.
Uwielbiam mówić o tym, co nazywam "błąd typowego umysłu", który ilustruje w następujący sposób:

Pod koniec XIX wieku toczyła się debata na temat tego, czy "wyobraźnia" to po prostu fraza, czy rzeczywiste zjawisko. To znaczy, czy ludzie rzeczywiście mogą tworzyć w swoich umysłach obrazy, które widzą jako żywe, czy też po prostu mówią "widziałem to w myślach" jako metaforę rozważań na temat tego, jak to wyglądało?

Kiedy to usłyszałem, moja reakcja była następująca: "Jakim cudem to była prawdziwa debata? Oczywiście, że mamy wyobrażenia mentalne. Każdy, kto sądzi, że ich nie mamy, jest albo tak fanatycznym Behawiorystą, że wątpi w dowody własnych zmysłów, albo po prostu obłąkany. Niestety, można przytoczyć długą listę sławnych ludzi, którzy zaprzeczali wyobrażeniom mentalnym, w tym niektórych czołowych naukowców epoki. A wszystko to działo się zanim jeszcze istniał behawioryzm.

Debata została rozstrzygnięta przez Francisa Galtona. Galton przeprowadził wśród ludzi kilka bardzo szczegółowych ankiet i stwierdził, że niektórzy ludzie mają wyobrażenia umysłowe, a inni nie. Ci, którzy mieli zdolność wyobrażeń ejdenicznych, po prostu zakładali, że wszyscy tak mają, a ci, którzy nie mieli wyobrażeń wcale, po prostu zakładali, że wszyscy ich nie mają, do tego stopnia, że pierwsza strona wymyślała czasami absurdalne uzasadnienia, dlaczego druga strona sporu kłamie lub spierając się, że źle zrozumieli pytanie. Istniało szerokie spektrum zdolności do wyobrażeń, od około pięciu procent ludzi z doskonałym wyobrażeniem ejdetycznym do trzech procent ludzi całkowicie niezdolnych do tworzenia wyobrażeń.

Można uogólnić to do definicji: ludzka tendencja do wierzenia, że czyjaś własna struktura umysłowa może być uogólniona i stosowana do wszystkich innych.
Wziął ten pomysł i zaczął go realizować. Sugerował, że doświadczenie świadomości i qualia są tak zmienne jak zdolności wyobrażania, i że filozofowie, którzy zaprzeczają ich istnieniu (Ryle? Dennett? Behawioryści?) byli po prostu ludźmi, którym umysłowi brakowało zdolności do łatwego doświadczania qualiów. Ogólnie rzecz biorąc, uważał, że filozofia umysłu jest usiana przykładami filozofów, którzy biorą swoje własne doświadczenia umysłowe i budują na nich teorie, a inni filozofowie z innymi doświadczeniami umysłowymi krytykują je i zastanawiają się, dlaczego inni się nie zgadzają.
Błąd typowego umysłu dotyczy poważnych spraw związanych ze strukturą umysłu. Ale natknąłem się też na coś podobnego z czymś, co bardziej przypomina psychikę niż umysł: tendencję do generalizowania na podstawie naszych osobowości i zachowań.

Na przykład, należę do grupy najbardziej introwertycznych osób. Przez całą podstawówkę i gimnazjum podejrzewałem, że inne dzieci chcą mnie dopaść. Ciągle mnie zaczepiali, kiedy byłem czymś zajęty i próbowali mnie odciągnąć, żebym wykonywał jakieś zabawne czynności z nimi i ich przyjaciółmi. Kiedy protestowałem, oni kontrprotestowali i mówili mi, że naprawdę muszę przestać robić to, co robię i przyjść do nich. Wyobrażałem sobie, że to łobuzy, które próbują mnie zdenerwować i znajdowałem argumenty, aby im odmawiać.

W końcu zrozumiałem, że to było podwójne nieporozumienie. Doszli do wniosku, że muszę być taki jak oni, a jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie przed graniem w ich zabawne gry było to, że byłem zbyt nieśmiały. Uznałem, że muszą być tacy jak ja, i że jedynym powodem, dla którego przerywaliby osobie, która ewidentnie była zajęta czytaniem, było to, że chcieli ją zdenerwować.

Podobnie, wyobraźmy sobie na jeszcze jednym przykładzie: Nie radzisz sobie z hałasem. Jeśli ktoś jest głośny, nie możesz spać, nie możesz się uczyć, nie możesz się skoncentrować, nie możesz robić nic poza waleniem głową w biurko i nadzieją, że ustanie. Załóżmy, że masz współlokatorkę. Za każdym razem, gdy prosisz ją, żeby się uspokoiła, mówi ci, że jesteś przewrażliwiony i powinieneś się uspokoić. Z drugiej strony ona jest bardzo schludna i ciągle krzyczy na ciebie, że zostawiasz rzeczy nie na swoim miejscu, a ty mówisz jej, że musi się uspokoić i nawet nie widać, że na komodzie był kurz. Schludność może być dla niej tak samo konieczna i bezkompromisowa jak dla ciebie cisza, i że jest to rzeczywista cecha tego, jak nasze umysły przetwarzają informacje, a nie tylko jakieś dziwactwo z jej strony.

Tak się składa, że wiesz, iż głośny hałas poważnie cię boli i osłabia, ale kiedy mówisz o tym innym ludziom, myślą, że wyrażasz tylko jakieś dziwne osobiste preferencje dotyczące ciszy.

Mamy tendencję do lekceważenia roli inaczej skonstruowanych umysłów w sporach i przypisywania problemów drugiej stronie jako celowo nieokrzesanych / zawiłych / niepoprawnych.
#frgtn #psychologia #umysl #spoleczenstwo #przemyslenia

9

Uczucia nie liczą się z faktami. Jak przetrwać w świecie amerykańskiej post-prawdy?youtube.com

https://youtu.be/WHcZ4MxjoaE

Społeczeństwo upada odcinek 3456 He He... ?

Tak.

Jednak nie szykuj się na raptowny kolaps. Świat to nie Atlantyda która zatonie w jeden dzień.
Za wiele jest wzajemnych połączeń, świat to system naczyń połączonych. To organizm.
Organizm toczony przez wirusa, postępactwa, degradacji wartości, neomarksizmu, politycznej poprawności i podmiany pojęć.

Obserwujemy powolne, bolesne i brudne spalanie.
Obserwujemy degenerację która się rzuca do żyły w gardle.
Obserwujemy cenzurę i niewolnictwo utytłane w szlachetnych frazesach o "równości", "tolerancji" i innych bajkach dla dzieci.
Obserwujemy korupcję polityczną i jad który wytwarza.

Obserwujemy też ludzi wkurwionych, którzy mają tego dosyć. Ludzi którzy budzą się z letargu. Wyrywają jak Neo z Matrixa stworzonego przez bezduszne korpo-elity.

Świat leci na pysk, powoli i mozolnie. Coraz głębiej w dół. Coraz mocniej się spala sam w sobie.
To jest czas rewolucji. To jest czas by zepchnąć neomarksizm z urwiska w otchłań niepamięci.

Obudź się.
#społeczeństwo #ciekawostki #swiat #usa #polityka #komentarz
https://youtu.be/YV4oYkIeGJc

9

Tożsamości to strategie do osiągania celów

Każdy z nas ma swoją tożsamość. Stwierdzenie w formie "Jestem -----" jest tożsamością. Oczywiście, zwykle rezerwujemy ten termin dla stwierdzeń, które są dla nas szczególnie istotne w opisywaniu i przewidywaniu siebie, w wyrażaniu naszych wartości i aspiracji. Takie tożsamości mogą mieć swoje zalety, ale niosą ze sobą również wiele niebezpieczeństw. W szczególności jesteśmy skłonni do a) wpadania w niepokój z powodu każdego postrzeganego zagrożenia dla tożsamości, b) wykazywania całkowitej nieelastyczności w kwestii zmiany, modyfikacji lub odrzucenia tożsamości, oraz zagrożenie płynące z dopuszczania do swojej tożsamości zbyt wiele rzeczy ( https://lurker.land/post/sNH1BpwX_ ). Zdrowy rozsądek można jednak odzyskać, jeśli uznamy, że nasze tożsamości nie istnieją same w sobie, a zamiast tego są (często podświadomymi) strategiami osiągania określonych celów i wartości.

Pomyśl o osobie, która szczyci się swoją tożsamością pisarza: „Jestem pisarzem”. Ta tożsamość jest cenna, ponieważ istnieje sygnalistyczne stwierdzenie w formie: „Jestem pisarzem (i dlatego będę miał pracę, dochód, status, przyjaciół, kochanków i moje życie będzie dobre)”. Ujawnione stwierdzenie jest celem, który należy osiągnąć, a jawna tożsamość jest strategią osiągnięcia tego celu. Wartość tożsamości wywodzi się z celu, jakim jest wsparcie. Plany te określam jako podświadome, ponieważ najczęściej nie są one artykułowane. Wiele osób ma tożsamość związaną z byciem inteligentnymi, ale spodziewam się, że jeśli zapytasz ich, dlaczego jest to ważne, będą potrzebować kilku chwil na wygenerowanie odpowiedzi. Spodziewam się również, że w wielu przypadkach wiara w użyteczność tożsamości jest odbierana przez społeczeństwo i to popędy społeczne motywują ją dla jednostki. W takim przypadku pełne stwierdzenie tożsamości mogłoby brzmieć „Jestem -----(i dlatego społeczeństwo mnie zaakceptuje)”. W najbardziej ogólnym przypadku jest to „Jestem -----(a zatem reprezentuje jakąś wartość / traktuj mnie odpowiednio do mojej tożsamości!)”.

Biorąc pod uwagę, że tożsamość jest strategią osiągania celu, każde zagrożenie dla tożsamości jest zagrożeniem dla celu. Stopień odczuwanego zagrożenia jest proporcjonalny do wagi celu i stopnia, w jakim tożsamość jest jedyną strategią jego osiągnięcia. Jeśli ktoś wierzy, że bycie pisarzem jest jego jedyną drogą do posiadania dobrego i satysfakcjonującego życia, będzie się denerwował, gdy ta tożsamość zostanie podważona. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy osoba nie zdaje sobie sprawy, że jej tożsamość jest częścią planu. Wystarczy, że jakaś część ich umysłu mocno stempluje "bycie pisarzem" jako kluczowe dla posiadania dobrego życia. Weźmy jednak pod uwagę kogoś, kto ma tożsamość zarówno pisarza, jak i muzyka. Załóżmy, że osoba ta osiągnęła znaczną sławę jako muzyk i w rezultacie ma już pieniądze, przyjaciół, status społeczny itp. Przewiduję, że ta osoba będzie mniej zaniepokojona podważaniem umiejętności pisania niż osoba, która stawia sobie za cel bycie pisarzem. Jeśli tylko pisarz ma odrzuconą pracę, będzie to druzgocące, podczas gdy dla muzyka-pisarza będzie to zwykłe rozczarowanie.

Jeśli w zagrożeniach dla tożsamości chodzi w rzeczywistości o zagrożenie dla osiągnięcia celu, wtedy kluczem do pracy z tożsamościami staje się a) ujawnienie ukrytych celów oraz b) zapewnienie bezpieczeństwa wokół osiągnięcia tych celów. Powiedz dziecku, że nie nadaje się na pisarza i wpadnie w złość lub smutek, ale powiedz mu, że nie nadaje się na pisarza, ale ma fenomenalne umiejętności malarskie, a może po prostu posłucha. Zastąp jeden mniej opłacalny plan nowym i lepszym. Inne wariacje to ujawnienie, że cel faktycznie został już osiągnięty, jak w przypadku powyższego pisarza-muzyka, czy uznanie, że tożsamość faktycznie będzie planem nieskutecznym, np. rezygnacja z bycia X-em, ponieważ zdasz sobie sprawę, że nikt i tak nie uważa, że ​​X są fajni, posiadają pieniądze, czy szacunek.

Kiedy ostatni raz myślałem o samobójstwie, czułem, że jestem na to zbyt mądry. Jeśli faktycznie jestem ponadprzeciętny to powinienem umieć osiągnąć to co pragnę jeśli tylko mocno się na tym skupię. W przeciwnym wypadku większość moich przekonań o sobie ległaby w gruzach. Moja wiara w swój intelekt jest moją strategią tożsamości, która efektywnie blokuje mnie przed zrobieniem tak przerażającej rzeczy. Podobnie wiara ta motywuje mnie do posiadania pracy, która nie będzie pracą typowego Kowalskiego. Nie pogodziłbym się z ciężką pracą fizyczną po min. 8h dziennie - ponownie, jestem na to zbyt mądry. Dlatego będę robił wszystko co w mojej mocy, aby osiągnąć to co odzwierciedla moją tożsamość.

Tak działają strategie tożsamości.
#frgtn #tozsamosc #psychologia #spoleczenstwo #przemyslenia #statusspoleczny

8

Czy wolałbyś, aby średniowieczny Kościół wydawał wszystkie swoje pieniądze na pomoc biednym, zamiast wspierać sztukę? Więc może w średniowieczu byłoby mniej biednych ludzi, ale nie mielibyśmy katedr, tryptyków ani Kaplicy Sykstyńskiej?


Nie byłem zaskoczony, że tak wiele osób wybiera katedry. Myślę, że może wybór katedr jest tak atrakcyjny, ponieważ są one na wyciągnięcie ręki, można je zobaczyć, dotknąć, są one powodem dla którego lecimy do innego kraju, ale głodujący chłopi są ukryci w przeszłości, gdzie nie można ich zobaczyć. Czujesz się więc tak, jakbyś miał poświęcić coś, co naprawdę lubisz, dla czegoś, o czym w przeciwnym razie nie musiałbyś myśleć.

Jest to jeden z największych i najbardziej niepokojących problemów z utylitaryzmem. Utylitaryzm jest przynajmniej w pewnym sensie łatwy kiedy prosi cię o zamianę pewnych rzeczy z twojego normalnego świata na inne rzeczy z twojego normalnego świata.

Ale kiedy prosi cię, abyś uczynił to co uważasz za swój normalny świat, jednoznacznie gorszym, aby pomóc jakiejś innej sferze, o której w przeciwnym razie nigdy nie musiałbyś myśleć, wtedy zaczyna to być nieintuicyjne i przerażające.

Wyobraź sobie szczęśliwe miasto pełne zamożnych ludzi. Od czasu do czasu podejmują miłe, utylitarne decyzje, jak na przykład zrzucenie się przez wszystkich po trochu na pomoc komuś, kto zachorował, i czują się z tego powodu całkiem dobrze.

Pewnego dnia odkrywca odkrywa na obrzeżach miasta dziurę. W środku są setki ludzi uwięzionych w stanie skrajnej nędzy. "oprawcy" zgadzają się uwolnić swoich więźniów, ale tylko za wystawne ofiary.

Nagle decyzja nie jest tylko "ktoś w mieście robi małe poświęcenie, aby pomóc innym ludziom w mieście". Nagle okazuje się, że całe miasto odejmuje sobie z luksusów i dobrobytu, by ratować ludzi, których nawet nie znają, z tej dziury, o której jeszcze niedawno nie wiedzieli, że tam jest. To wydaje się trochę niesprawiedliwe.

Mówią więc odkrywcy, żeby przykrył dół wielkim brezentem, który wtopi się w otaczającą go trawę, tak żeby nie musieli go widzieć, a następnie kontynuują swoje życie.


Świat rozwijający się jest jakby taką bezdenną dziurą cierpienia z ludźmi pierwszego świata nie spodziewających się tutaj być. Ale myślę, że większość ludzi spodziewa się, że tam są jeśli tylko poruszy się ten temat, większość ludzi jest szczęśliwa, że może pomóc (trochę), i nie jest to zbytnio mylące lub dezorientujące, kiedy przypomina się nam, że oni nadal istnieją i nadal potrzebują pomocy.

Co z domami opieki lub ośrodkami wychowawczymi? Większość ludzi z którymi rozmawiałem, zgadza się, że większość z nich jest okropna. Nie mam silnego poczucia, jak złe są, ale wszystko, co widziałem i słyszałem, jest zgodne z tym, że przynajmniej niektóre z nich są bardzo złe. A im dalej w przeszłość tym gorsze one są z przemocą, torturami, głodzeniem, gwałtami i wyzyskiwaniem na porządku dziennym. I nie chce tu piętnować konkretnie tych, było wiele takich miejsc.

Rozwiązanie tego problemu byłoby naprawdę kosztowne. Rozwiązanie tego problemu również nie przyniosłoby żadnych widocznych korzyści, ponieważ starsi ludzie nie są już w stanie wnieść żadnej wartości w społeczeństwie, a dzieci z domu dziecka mogłyby zdemoralizować porządne dzieci - jeśli nie chcemy myśleć o tych miejscach, nie musimy. Gdybyśmy jako kraj postanowili skoncentrować się na zmniejszeniu liczby nadużyć w tych miejscach, być może musielibyśmy zabrać te pieniądze z ważnych spraw w naszym codziennym, widocznym świecie, takich jak opieka społeczna, infrastruktura i finansowanie edukacji. Musielibyśmy zabrać ograniczone zasoby uwagi publicznej i oburzenia z takich spraw jak aborcja, małżeństwa gejowskie oraz to, jakie napoje trzyma prezydent, gdy salutuje ludziom. Myślę, że wszyscy się zgodzą, że o wiele łatwiej jest o tym nie myśleć i nikt nie może nas zmusić.

Więzienia są jeszcze brzydszym przypadkiem. Nie dość, że więzienie jest z natury dość nędzne, to jeszcze dochodzi w nich do szalonych nadużyć i przemocy, w tym co najmniej 6% więźniów jest gwałconych rocznie. Jeśli masz poglądy stawiające na resocjaliacje niż ucisk, a usłyszysz, że kilku z nich popełniło nowe zbrodnie, to będziesz musiał to zobaczyć i przemyśleć. Albo możesz po prostu gwizdać, udawać, że nie widzisz tego problemu i dalej cieszyć się swoim miłym społeczeństwem o niskim poziomie przestępczości.

#frgtn #spoleczenstwo #przemyslenia #utylitaryzm

9

O autorze akcji plakatów pro-life i prorodzinnych Marcinie Kłosku, pisała ostatnio @d00d. Co więc powiecie o krótkim wywiadzie z nim?
https://dorzeczy.pl/kraj/176048/akcja-pro-life-rozwscieczyla-lewice-mateusz-klosek-mowi-dlaczego-ja-zrobil.html
#rodzina #spoleczenstwo #aborcja #wiara

12

Słowa zagrażające tożsamości / "mój stary jest fanatykiem wędkarstwa"

Kiedy byłem nastolatkiem, sięgnąłem po książkę Dale Carnegie "Jak zdobyc przyjaciół i zjednać sobie ludzi". Jednym z rozdziałów, który wywarł na mnie największe wrażenie, był zatytułowany „Nie można wygrać kłótni”, w którym Carnegie pisze:
W dziewięciu przypadkach na dziesięć spór kończy się tym, że każda ze stron przekonana jest bardziej niż kiedykolwiek o własnej racji. Kłótnia jest zawsze twoją przegraną. Dlaczego? Ponieważ jeśli przegrasz, to przegrałeś, a jeśli wygrasz, to i tak przegrałeś. Przypuśćmy że zatriumfujesz nad innym człowiekiem, obracając w gruzy wszystkie jego argumenty. Udowodnisz mu, że jest non compos mentis. I co wtedy? Ty poczujesz się świetnie. A twój rozmówca? Pokażesz mu jego niższość, zranisz jego dumę i spowodujesz, że obrazi się za twoje zwycięstwo. Poza tym - Kto poległ w kłótni wbrew swej woli, opinii swojej nie odstoi.
W następnym rozdziale Carnegie cytuje Benjamina Franklina, który mówi, że jego zasadą jest, aby nigdy nikomu nie zaprzeczać. Carnegie aprobuje to: uważa, że nie należy się z nikim spierać ani nikomu przeczyć, ponieważ nie przekonasz go (nawet jeśli "rzucisz w niego całą logiką Platona lub Immanuela Kanta"), a tylko sprawisz, że będzie na ciebie zły. Może wydawać się dziwne, że ta rada jest cytowana, ponieważ ateo-sceptyczno-racjonalna sfera łamie tę radę rutynowo. W rzeczywistości nigdy nie próbowałem zastosować się do rady Carnegie'go - a jednak nie uważam, że przesłanki za nią stojące są całkowicie głupie.

Carnegie prawidłowo identyfikuje przyczynę, dla której ludzie mogą być irracjonalni w wielu nieistotnych kwestiach: duma. Ważne jest, że odporność ludzi na to, że ktoś im mówi, że się mylą, jest dość ogólna. Nie jest ograniczona do konkretnych tematów, takich jak religia czy polityka. W rzeczywistości, jeśli książka Carnegie'ego ma jeden nadrzędny temat, to jest nim niewiarygodna siła ludzkiej potrzeby wysokiego mniemania o sobie.

Posiadam dostęp do internetu od zawsze, więc już wcześnie zrozumiałem, dlaczego polityka i religia prowadzą do tak wyjątkowo bezużytecznych dyskusji.

Z reguły każda wzmianka o religii / polityce na forum internetowym zmienia się w "wojne religijną" . Dlaczego? Dlaczego tak się dzieje z religią, a nie z Javascriptem, pieczeniem lub innymi tematami, o których ludzie mówią na forach? Różnica w religii polega na tym, że ludzie nie czują potrzeby posiadania jakiejś szczególnej wiedzy, aby mieć na jej temat opinie. Potrzebują tylko silnych przekonań i każdy może je mieć. Żaden wątek o Javascript nie będzie się rozwijał tak szybko, jak ten o religii, ponieważ ludzie czują, że muszą przekroczyć pewien próg wiedzy, aby publikować komentarze na ten temat. Ale w religii każdy jest ekspertem. I oczywiście będzie działo się to wszędzie, gdzie subiektywność i różne obozy opinii dominują.


Wtedy zdałem sobie sprawę, że to jest problem także z polityką. Polityka, podobnie jak religia, jest tematem, w którym nie ma progu wiedzy, aby wyrazić swoją opinię. Wszystko czego potrzebujesz to silne przekonania. Czy religia i polityka mają ze sobą coś wspólnego, co tłumaczy to podobieństwo? Jednym z możliwych wyjaśnień jest to, że dotyczą one pytań, na które nie ma jednoznacznych odpowiedzi, więc nie ma presji na opinie ludzi. Dodatkową iskrą zapalną jest fakt, że wszelkiego rodzaju media trąbią do naszych uszu o polityce dzień w dzień powodując (często nieświadome) przeczucie, że musimy mieć jakieś prywatne zdanie na gorące kwestie polityczne, aby prezentować obraz osoby świadomej, zaangażowanej, myślącej itd. Ponieważ nikomu nie można udowodnić, że się myli, każda opinia jest tak samo ważna, a wyczuwając to, każdy pozwala sobie na swoje. Ale to nie jest do końca prawda. Z pewnością istnieją pewne pytania polityczne, na które można znaleźć mniej lub bardziej jednoznaczne odpowiedzi, ale i tak bardziej precyzyjne pytania polityczne spotyka ten sam los, co pytania niejasne.

Myślę, że religia i polityka mają to do siebie, że stają się częścią ludzkiej tożsamości, a ludzie nigdy nie mogą prowadzić owocnych sporów o coś, co jest częścią ich tożsamości. Z definicji są one stronnicze.

Ponieważ moment, w którym to się dzieje, zależy raczej od ludzi niż od tematu, błędem jest wyciąganie wniosku, że skoro jakieś pytanie wywołuje "wojny religijne", to nie może być na nie odpowiedzi. Na przykład, pytanie o względne zalety języków programowania często przeradza się w wojnę religijną, ponieważ tak wielu programistów identyfikuje się jako programiści X lub programiści Y. To czasami prowadzi ludzi do wniosku, że pytanie musi być bez odpowiedzi - że wszystkie języki są tak samo dobre. Oczywiście, że to nieprawda: wszystko inne, co tworzą ludzie, może być dobrze lub źle zaprojektowane; dlaczego miałoby to być wyjątkowo niemożliwe w przypadku języków programowania? I rzeczywiście, można prowadzić owocną dyskusję na temat względnych zalet języków programowania, o ile wykluczy się ludzi, którzy wypowiadają się z poziomu swojej tożsamości.


Mówiąc bardziej ogólnie, można prowadzić owocną dyskusję na jakiś temat tylko wtedy, gdy nie angażuje ona tożsamości żadnego z uczestników. To, co sprawia, że polityka i religia są takimi polami minowymi, to fakt, że angażują one tak wiele tożsamości ludzi. Ale z niektórymi ludźmi można w zasadzie prowadzić pożyteczną rozmowę na ich temat. Są też inne tematy, które mogą wydawać się nieszkodliwe, jak na przykład zalety konkretnych marek samochodów, o których nie można bezpiecznie rozmawiać z fanatykami. Najbardziej intrygującą rzeczą w tej teorii, jeśli jest słuszna, jest to, że wyjaśnia ona nie tylko to, jakich rodzajów dyskusji należy unikać, ale także to, jak mieć lepsze idee. Jeśli ludzie nie są w stanie myśleć jasno o czymkolwiek, co stało się częścią ich tożsamości to najlepszą decyzją dla każdego jest wpuszczenie do swojej tożsamości najmniej rzeczy jak to możliwe.

Może być kilka rzeczy, których włączenie do swojej tożsamości jest korzystne. Na przykład, bycie naukowcem lub racjonalistą. Naukowiec nie jest zobowiązany do wierzenia w dobór naturalny w taki sam sposób, w jaki fundamentalista biblijny jest zobowiązany do odrzucenia go. Wszystko, do czego się zobowiązał, to podążanie za dowodami, dokądkolwiek one prowadzą. Uważanie się za naukowca/racjonaliste jest równoznaczne z postawieniem znaku na szafce z napisem "ta szafka musi być pusta". Wkładasz coś do szafki, ale nie w zwykłym sensie.

Biorąc pod uwagę, że tożsamość jest strategią sygnalizacji społecznej, każde zagrożenie dla tożsamości jest zagrożeniem dla sygnalizacji. Stopień odczuwanego zagrożenia jest proporcjonalny do wagi sygnalizacji i stopnia uczynienia z niej naszej codzienności. Tak jak widzimy na przykładzie fanatyka wędkarstwa, który poświęca cały swój wolny czas na realizowaniu i sygnalizacji swojej wędkarskiej tożsamości, więc jakikolwiek spór w zakresie jego hobby i przekonań odbiera jako personalny atak.
"[…]Wspomniałem, że ojciec ma kolegę mirka, z którym jeździ na ryby. Kiedyś towarzyszem wypraw rybnych był hehe Zbyszek. Człowiek o kształcie piłki z wąsem i 365 dni w roku w kamizelce BOMBER. Byli z moim ojcem prawie jak bracia, przychodził z żoną Bożeną na wigilie do nas itd. Raz ojciec miał imieniny zbysio przyszedł na hehe kielicha. Najebali się i oczywiście cały czas gadali o wędkowaniu i rybach. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczeli drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepsze są szczupaki czy sumy.

WEŹ MNIE NIE WKURWIAJ ZBYCHU, WIDZIAŁEŚ TY KIEDYŚ JAKIE SZCZUPAK MA ZĘBY? CHAPS I RĘKA UJEBANA!

KURWA TADEK SUMY W POLSCE PO 80 KILO WAŻĄ, TWÓJ SZCZUPAK TO IM MOŻE NASKOCZYĆ

CO TY MI O SUMACH PIERDOLISZ JAK LEDWO UKLEJĘ POTRAFISZ Z WODY WYCIĄGNĄĆ. SZCZUPAK TO JEST KRÓL WODY JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI

No i aż się zaczeli nakurwiać zapasy na dywanie w dużym pokoju a ja z matką musieliśmy ich rodzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. W zeszłym roku zadzwoniła żona zbysia, że zbysio spadł z rowerka i zaprasza na pogrzeb. Odebrała akurat matka, złożyła kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym ojcu, a ojciec

'I bardzo kurwa dobrze'

Tak go za tego suma znienawidził."

#frgtn #spoleczenstwo #racjonalizm #psychologia #tozsamosc #laffeyracjonalnie

25

Zgrywanie ofiary się opłaca?youtube.com

Dlaczego fałszywe zgrywanie ofiary tak bardzo spopularyzowało się w XXI w. i jakie mogą być tego społeczne konsekwencje?
https://www.youtube.com/watch?v=VAoPlnH_C68
#psychologia #spoleczenstwo #wojnaidei

8

Stary stand-up, ale prawdziwy jak nigdy. Zwłaszcza fragment o tym, że ludziom się wydaje, że zmieniając nazwę, zmieniają to co im dolega. Świetnie to widać w tematach związanych z seksualnością. Poprawiamy definicje i cyk, transy już są zdrowi. To samo z aborcją, nazwijmy dziecko "zlepkiem komórek" i już nie ma moralnych wątpliwości.
https://www.youtube.com/watch?v=54SQtcvKtsc
#spoleczenstwo #lgbt #aborcja #takaprawda

17