Niemcy chcą wprowadzić 4 dniowy tydzień pracy.youtu.be

W felietonie zastanowimy się jaki sens ma wprowadzanie skróconego tygodnia pracy w momencie gdy na rynku brakuje pracowników i kraje europejskie a głównie Niemcy muszą posiłkować się imigracją.

Imigracją która i tak woli siedzieć na socjalu albo się do niczego nie nadaje.

Zdjęcie

Adnotacja.

Za przykład poniższych wywodów jest brana praca biurowa w Niemczech, pojawia się też wątek, że reszta krajów europejskich też będzie musiała prędzej czy później wprowadzić podobny system.

Czy przy niewydolnym systemie emerytalnym ma to sens? no i jak to wpłynie na nasze i tak bardzo niskie zarobki.

Gdyby tylko pracownicy chcieli to przecież mogli by pracować wydajniej... Hola Hola STOP.

Powoli mi się scyzoryk w kieszeni otwiera. Pracowałem tak samo w biurze jak i obecnie na produkcji. Realia przynajmniej te nasze rodzime są takie, że zarząd przez ostanie lata wręcz stawał na głowie by wydusić z pracownika jak najwięcej i jak najmniejszym kosztem + obowiązkowe bezpłatne nadgodziny + zaganianie na soboty i niedziele. W tego typu warunkach wprowadzenie 4 dniowego tyg. pracy może i było by możliwe, ale realnie nic by nie zmieniło.

To tylko z mojej perspektywy.

Co do felietonu. Warto posłuchać i wyrobić własną opinię.

---------------------------------------

http://youtu.be/0O52z-PkrcU

---------------------------------------

#praca #ciekawoski #niemcy #prawo #uniaeuropejska #czterodniowytydzienpracy #felieton #dyskusja

5

TL:DR - niewazne jakiego masz psa powinienes go pilnować. Oraz dlaczego głównie widzimi filmiki/artykuly z pewnymi rasami psów.

Jako że rozgorzała dyskusja o psach i pewien uzytkownik po tym jak postawil chochola - probował go obalić a na koniec wywrócił się o własne sznurowadła swtierdził ze powinienem się leczyć i zablokował wpis/mnie - nie wiem jak to działa a wrzuciałem w miarę sensowny tam komentarz to go tu przekleje. Oraz dorzucam ciekawa analize nieopartą na "jo żem widzial amstafa to tylko amstafy gryzo" https://www.vetpol.org.pl/dmdocuments/ZW-2012-12-07.pdf

Dotyczy tego dlaczego widać głównie amstaffy, pitbulee itp - bez smyczy/atakujące inne psy. Oraz dlaczego kazdy pies powinien być pilnowany a nie tylko "amstaff".

Wlasnie podalem ci problem z corgimi. ( opisywalem wczesniej sytuacje jak corgi atakuja szczeniaka amstafa a wlascicielka ma je w dupie i siedzi po drugiej stronie parku) Miewalem problemy z jamnikami itp itd. Jednak problemy z duzymi silnymi psami są częstsze bo nie wystarczy kopnąć żeby polecał w pizdu i się odjebał.
to powod nr 1.
Powod nr 2:
W przypadku ze jak w naszym a pies bedzie dorosly, baba nie bedzie reagowac na zwracanie uwagi to mastaff w obronie rozerwie takiego serdla i gdy przyjedzie policja itp to bedzie naglowek ze amstaff zagryzl 2 corgi ( dlatego warto nagrywac to jak cokolwiek zaczepia wasze psy nawet jesli umieja sie obronic)
Powod 3:
Niestety ta rasa przez to ze jest "silna" przypadla do gustu typowej patologii, ktora nie potrafi się zająć samym sobą a co dopiero psem. A chyba kazdy wie ze pies zle wychowany moze byc agresywny i niebezpieczny niezalenznie od rasy
Powód 4:
Brak dopowiedniego szkolenia - ludzie olewaja szkolenie szczeniaków bo tewdy są jeszcze małe i nie są niebezpiecznie - problem pojawia się później a wtedy już często jest po ptakach.
Powód 5:
To medialne - ile klików i oburzenia będzie gdy nagłówek jest pitbull/amstaff pogryzl dziecko!
A ile gdy "kundelek pogryzł dziecko" "jamniczek pogryzl dziecko"
co w sumie potwierdzaja badania https://www.vetpol.org.pl/dmdocuments/ZW-2012-12-07.pdf
Pitbull mniej pogryzien niz jamniki czy goldeny patrz tab.1

Jesli pies u ciebie ma cieczke to gender zaszło za daleko Po za tym wlasnie sobie dospiewales cos co nie mialo miejsca i obalasz chochola - szczeniak nawet cieczki pierwszej nei miala a co dopiero mowic o innej. Są tam dziesiatki psow problem byl tylko z ty,i 2 corgi i ich wlascicielka.

Tak tlumaczenie "on nic nie zrobi" to najwieksza patola - ale odnosnie kazdego psa - jak nie potrafisz panowac nad swoim psem to miej go na smyczy i w kagancu jesli jest niezbedny i chuj mnie to boli czy to jamnik. corgi czy srodkowoazjatycki.
#psy #dyskusja #prawo

10

Kilka refleksji na temat pandemii i prawideł rządzących światem.

Chciałem się podzielić tym, co moim, subiektywnym zdaniem jest dość istotne, by móc wyogniskować perspektywę wydarzeń na świecie.

Oglądam ponownie serial Utopia, którego gorąco polecam chociażby z artystycznych powodów. Wiadomo, oglądanie czegoś ponownie pozwala zobaczyć coś, co za pierwszym razem umyka. No i mój wniosek jest taki, że tam jest potencjalny schemat działań plandemistów tak wiernie odzworowujący to co dzieje się dziś, że jest to aż uderzające. Warto dodać, że serial bardzo dobrze oceniany został skasowany niespodziewanie po drugim sezonie. Nawet ciekawym może być to…, że początkowo na świecie ta cała pandemia miała bardzo dziwne ogniska, mocno rozrzucone i wcale nie w jakichś wielkich centrach transportowych, przecież mniej więcej miesiąc, może dwa po Wuhan był…. Iran, a powiedzmy kolejny miesiąc później Bergamo. Nie będę się zagłębiał w szczegóły, chętnym polecam serial, może szczególnie ze względu na nasz bieg wydarzeń.

Drugim elementem, który chciałbym przywołać, to niejaki Derren Brown i cały jego cykl występów różnej maści. Myślę, że dość trafnie można go opisać w trzech słowach: mentalista, iluzjonista, showman. Szybko przechodząc do sedna zadam pytanie, które może pobudzi pewne zakamarki wyobraźni. Derren wykazuje (pamiętajmy, że to jednak tv, nie musi być to koniecznie prawdziwe, co on za prawdziwe uważa), że można dość łatwo człowieka asasyna wyprodukować, że można człowiekowi wkręcić apokalipsę zombie, zahipnotyzować, w zasadzie programować i grać na nim, na prostych instynktach. No i jeśli on…z pomocą budżetu z takiego channel 4 i grona specjalistów jest w stanie wywołać takie skutki, to co jest w stanie zrobić na przykład wywiad jednego czy drugiego kraju, który ma takich specjalistów i pieniędzy krotnie wiecej?

Kolejnym elementem, który chciałem naświetlić jest kompletny, ale to doszczętny brak sprawiedliwości sądowej. Sprawiedliwość sądowa o ile w sprawach powszechnych, takich nie na afiszu może jako tako jeszcze jest, tak w sprawach wyższego sortu sporadycznie się pojawia, a w sprawach absolutnie wagi ciężkiej to są jakieś nieliczne przypadki mam wrażenie. Jest w nich tak, że albo są zasądzane kary, które są relatywnie małe do możliwości finansowych, albo te wyroki są w zawiasach, albo nie ma jak takiego oskarżonego w ogóle ruszyć. Przykładem niech będzie cały szereg komisji sejmowych, gdzie praktycznie żaden Chlebowski, czy inny gruby Rysiek nie dostali dużych wyroków bezwzględnych. Najbardziej dobitnym chyba jednak jest przykład Julian'a Assange'a. Założyciel wiki leaks, portalu który pozwalał anonimowo publikować materiały, które powinny być znane opinii publicznej, a które pewnym ludziom jednak nie w smak. Mówiąc wprost, zasłynął on tym, że publikował materiały co prawda tajne, ale jednak dokumentujące bardzo poważne przestępstwa USA. Morderstwa cywilów, artyleryjski ostrzał miejsc gdzie byli dziennikarze, cały szereg brudnych zagrywek Jankesów. Co warto podkreślić, nikt, nigdy nie udowodnił, że jakakolwiek treść tam publikowana była fałszywa. Co jednak się dzieje? Assange... Obecnie jest już od wielu lat jest ścigany, najpierw nieoficjalnie, potem oficjalnie, teraz ciągnie się proces o ekstradycję tego orędownika prawdy z UK do USA. Sfałszowana jak się okazazalo sprawa z napaścią seksualną, która doprowadziła do jego uwięzienia i tak się już przedawniła. Obecnie nie ma totalnie żadnych podstaw do tego by go więzić. Klasyczny przykład więźnia politycznego, człowieka, którego w sumie bardzo podziwiam za odwagę i wysokie standardy moralno-etyczne. W tej sprawie następuje kompletne odwrocenie ról. Oprawca, zbrodniarz wojenny, notoryczny kłamca, czyli rząd USA śmie nazywać innych terrorystami, przetępcami, wrogami publicznymi. Warto tutaj dodać, że na przykład USA nie wypłaciło ni centa Wietnamowi za rozpieprzenie ich kraju, na który spadło więcej bomb niż w całej drugiej wojnie światowej było użyte. Nie poczuwają się raczej jako winni rozwalenia na przykład Iraku, w którym to nie było mitycznej broni masowego rażenia. To samo się tyczy różnych wątków handlu ludźmi, siatek pedofilskich na najwyższym szczeblu, sekt rytualnych w swerach najwyższych. Sprawie jest z miejsca ukręcany łeb, a dupę jeśli ktoś zmoczy, to tylko kozioł ofiarny, co został wystawiony na odstrzał.

Chciałbym jeszcze przypomnieć, że dzień przed WTC Donald Rumsfeld przed kongresem zeznawał, że…. zgubiły się gdzies drobne tam biliony dolarów. Obecna wersja, która przekazuje Austin-Fitts, to zagubienie się... 21,5 biliona dolarów, o ile się nie mylę to chodzi o wydatki Pentagonu w ostatnich 20 latach.

No i na sam koniec jeszcze przywołam postać Ole Dammegard'a. Gość ma pasję, którą jest rozbieranie na czynniki pierwsze ataków terrorystycznych. Bez zbędnych szczegółów.,wyłuskam tylko kilka esencjonalnych wniosków, jego wniosków z jego działań.
Po pierwsze kilka razy sądując materiały wideo przyłapał "świadków" na tym, że są dziwnie podobni do świadków innego wydarzenia. Po drugie wiele razy osoby, które miały jakieś imię i nazwisko jako świadek z pierwszej ręki... nie istnieją, po trzecie działania czy to służb ratunkowych, czy sama akcja ewakuacyjna, czy nawet sam atak bywają alogiczne kompletnie alogiczne.

Wszystkie te elementy ja bym podsumował mniej więcej tak. Po pierwsze na pewne wydarzenia trzeba patrzeć z dalszej odległości, by ująć perspektywę. Co do pandemii, która w sumie jest kołem zamahowym wielkiego resetu, to czy ona nie może być swojego rodzaju bardzo dobrze zaplanowaną od dawna akcją? Wielką logistyczną operacją, którą koordynują psychopaci pokroju nazistów przekonani, że robią słusznie. Tacy ludzie mieliby dostęp do objazdowego cyrku śmierciii i terroru, z wprawnymi aktorami, z odpowiednimi rekwizytami, z ogromnym budżetem, z nietykalnością prawną, właściwie nawet oficjalnie nie istniejąc.
Czy to nie brzmi, jak coś co zwyczajnie jest realne?
#plandemia #filozofia #teoriespiskowe #dyskusja

8

#allegro #dyskusja #januszebiznesu

Widzę że z biegiem lat mam coraz mniej cierpliwości. Kiedyś bym wysłał tę reklamację i czekał. Zastanawiam się czy to zmiana na lepsze czy na gorsze

Jeszcze ludek z tego sklepu do mnie dzwonił w sprawie negatywnej oceny. Myślałem że skoro im tak zależy to się dogadamy. Ale nie. Wyślij i czekaj miesiąc na prawdopodobnie odmowną decyzję. Tak się bawić nie będę.

9

"Ignorancja i arogancja to dwie nierozłączne siostrzyce." ~Giordano Bruno
Jeśli TL;DR - nie czytaj tego wpisu, zajrzyj do komentarzy po materiał

Wpisy powiązane: https://lurker.land/post/gZb-g32DA - naiwny realizm
https://lurker.land/post/sNH1BpwX_ - słowa zagrażające tożsamości
https://lurker.land/post/6wNvKgTfj - hierarchia merytoryki argumentu

Przebywam na forach internetowych od kiedy pamiętam. Kiedy byłem młodszy byłem przekonany, że moje opinie są słuszne i chciałem, żeby inni internauci je zrozumieli, więc spędzałem niezliczone godziny na angażowaniu się w dyskusje. Ale potem zdałem sobie sprawę, że prawdziwy powód, dla którego to robiłem, był inny:

Czułem się w pewien sposób dumny z posiadania właściwych poglądów, a debatowanie było tylko sposobem na poprawienie sobie samopoczucia poprzez porównywanie mnie z ludźmi, których uważałem za nieco gorszych. To nie było zdrowe uczucie, zbudowałem w głowie demonizowany obraz drugiej strony i powtarzałem sobie, jaki jestem dobry i mądry. Nie wiem, czy rozpoznajesz siebie w tym opisie, ale w każdym razie zadaj sobie pytanie:
Dlaczego to robię? Czy naprawdę wierzę, że mogę zmienić zdanie ludzi poprzez argumentację i logiczną gadkę? Co chcę przez to osiągnąć?

Jeśli masz odrobinę zdrowego rozsądku, od razu zauważysz, że zmiana czyjegoś zdania poprzez kłótnie w Internecie jest wysoce nieprawdopodobna, nie biorąc pod uwagę faktu, że wielu ludzi pisze tam wszelkiego rodzaju bzdury tylko po to, aby cię zdenerwować.

Więc zrób sobie przysługę i przestań zwracać uwagę na to, co widzisz w Internecie, zamiast patrzeć na ludzi, którzy mają gorsze opinie, spójrz na tych, którzy są o wiele lepsi od ciebie i ucz się od nich, może to być bolesne na początku, ponieważ zdasz sobie sprawę, jak mało wiesz, ale to jedyny sposób. Chodzi mi o to, że jeśli porównujesz się z ludźmi, którzy są "gorsi" od Ciebie, będziesz czuł się dobrze, ale niczego się nie nauczysz i nie staniesz się mądrzejszym człowiekiem. Powinieneś być pokorny i otaczać się ludźmi lepszymi od siebie, nawet jeśli sprawi to, że poczujesz się nieadekwatny, głupi i niedojrzały.

Lurker i prawdopodobnie większość stron które znasz nie zapewnią ci dużych ugrupowań ludzi od których z czystym sumieniem mógłbyś się uczyć. A jeśli znasz to podziel się w komentarzach
Krytyka
Najczęstszy zarzut, jaki otrzymywałem, brzmiał następująco: "Czy nie powinieneś zawsze podchodzić do argumentów z otwartą ciekawością, motywowany chęcią nauki?".

Jest to w pewnym sensie zabawna rzecz, na którą mam odpowiedzieć, ponieważ tak często piszę i mówię o zaletach dążenia do zmiany własnego zdania.

Myślę, że "próba zmiany zdania" jest wspaniałym celem, do którego powinniśmy dążyć, ale w większości debat prawdopodobieństwo, że nam się to uda jest bardzo niskie i nie powinniśmy udawać, że jest inaczej.

Argumenty, w które się angażuję w nadziei na zmianę własnego zdania:

1. Argumenty, które brzmią źle, ale osoba je wygłaszająca wydaje się inteligentna i intelektualnie uczciwa, więc może coś mi umyka
2. Argumenty, w które powątpiewam, ale zostały pozytywnie przyjęte przez ludzi, których zdanie szanuję
3. Argumenty, których wcześniej nie słyszałem, które brzmią źle przy pierwszym podejściu, ale są interesujące i warte głębszego zastanowienia

Argumenty, którymi prawdopodobnie po prostu nie zawracałbym sobie głowy, gdyby moim głównym celem była zmiana własnego zdania:

1. Argumenty, które słyszałem już wiele razy
2. Argumenty, które wydają się w oczywisty sposób błędne, a w źródle nie ma nic obiecującego, co sugerowałoby, że mogę coś przeoczyć
3. Argumenty kogoś, kto daje znaki, że źle myśli. Na przykład, jeśli ktoś jest agresywny i przekręca słowa innych ludzi, to nie jest to zachęcający znak, że mogę się od niego uczyć

Zdecydowanie popieram poszukiwanie debat z kategorii (1), w celu zmiany własnego zdania, i dużo o tym mówię. Po prostu nie widziałem nikogo, kto przedstawiłby dobry argument za tym, dlaczego (2) może być również wartościowym wykorzystaniem czasu.
Tożsamość poszukiwacza prawdy
Cytat z wpisu https://lurker.land/post/sNH1BpwX_
Może być kilka rzeczy, których włączenie do swojej tożsamości jest korzystne. Na przykład, bycie naukowcem lub racjonalistą. Naukowiec nie jest zobowiązany do wierzenia w dobór naturalny w taki sam sposób, w jaki fundamentalista biblijny jest zobowiązany do odrzucenia go. Wszystko, do czego się zobowiązał, to podążanie za dowodami, dokądkolwiek one prowadzą. Uważanie się za naukowca/racjonaliste jest równoznaczne z postawieniem znaku na szafce z napisem "ta szafka musi być pusta". Wkładasz coś do szafki, ale ona nadal pozostaje pusta.


Ostatnio oglądałem wspaniałą debatę pomiędzy Jordanem Petersonem, profesorem psychologii klinicznej, a Samem Harrisem, neurobiologiem, dwoma intelektualnymi gigantami.
To tytanami w swoich szanowanych dziedzinach. Ale sposób, w jaki potrafią dyskutować z pojedynczymi osobami, wyróżnia ich spośród innych. Bez względu na to, kto stoi przed nimi.
Nawet jeśli podczas debaty mieli wiele przeciwstawnych poglądów. Pozostali spokojni i opanowani. Nigdy nie zachowywali się emocjonalnie. Wszystkie swoje argumenty budowali merytorycznie i z szacunkiem.

To dało mi do myślenia. Dlaczego tak źle radzimy sobie z argumentacją? Czy jest jakiś dobry powód, by kłócić się dla samej wygranej?
Jasne, po wygranej czujemy się dobrze. Ale prawdziwe pytanie brzmi: "Czy to czyni cię lepszym?

To, że jesteś werbalnie bardziej uzdolniony w konstruowaniu argumentów na gorąco, nie czyni cię bardziej prawym.

Kiedy mylisz się co do ważnego punktu, to tak jakbyś miał mapę, która nie pasuje do ulic, po których chodzisz. Może się zdarzyć, że trafisz do dzielnicy, w której nie chcesz się znaleźć.
Nawet jeśli, dajmy na to, osoba, z którą rozmawiasz, chce cię pokonać, jeśli wyjdziesz z rozmowy z większą wiedzą, mimo wszystko wygrałeś.

Jeśli wiesz, że zbliża się kłótnia, możesz się przygotować. Jeśli masz jasny cel w głowie, masz możliwość wynieść coś z dyskusji, albo uniknąć tej bezproduktywnej.
Jeśli więc następnym razem trafisz na kłótnię, zadaj sobie te pytania, zanim zaczniesz:
Czy wolę, żebym był otwarty z moimi myślami i pytaniami, czy zachował je dla siebie?
Czy chce, abyśmy przekonywali się nawzajem do swoich racji, czy też zamierzamy z otwartym umysłem wysłuchać poglądów każdego z nas?
Czy chcesz dowiedzieć się, co jest prawdą i co z tym zrobić?
Czy spierasz się ze mną, czy starasz się zrozumieć mój pogląd?


Oczywiście to, że ktoś coś mówi, nie oznacza, że musisz to zaakceptować. Ponownie, staraj się zrozumieć. Nie ślepo podążać za słowami lub by wygrywać kłótnie.

Cytat z wpisu: https://lurker.land/post/x8cIR_-Nn
Dlaczego chcemy produktywnych argumentów?
Z tego samego powodu dla którego chcemy Wikipedii: aby ludzie byli bardziej kompetentni. Istnieje tu "samolubna" intencja: kłótnie zwiększają wiedzę i poszerzają perspektywę, gdy inny spierający się ma lepsze argumenty.

Argumenty mogą być również produktywne negatywnie, jeśli wszyscy oddalają cię od prawdy. Mogłoby się tak zdarzyć, gdyby na przykład prawda zostanie przyćmiona przez nasze naturalne błędy poznawcze, logiczne, agresja jednej ze stron czy jak już wspominałem - bronienie twarzy i statusu, a nie dążenie do prawdy.

Prawdopodobnie największą przeszkodą w produktywnych argumentach jest chęć kłótni, aby zachować twarz i uniknąć publicznego przyznania się do błędu. Oczywiście trudno jest uzyskać dokładniejsze poglądy i wiedzę, jeśli żadna ze stron nie wyciągnie wniosków.

Ten problem pogłębia się, gdy argumentujący dyskredytują się nawzajem. Często w internecie jeśli upominasz drugą osobę, stajesz się jego wrogiem. Wynika to z tego, że w internecie mamy ograniczoną ilość informacji (nie słyszymy tonu głosu, nie widzimy mimiki twarzy itd.) Aby głębiej to zrozumieć rzuć okiem na mój wpis dotyczący chamstwa w internecie: https://www.lurker.pl/post/HhNsN3Uzj
Ludzie mają niezdrowy pogląd dotyczący dyskusji - przyznanie racji oznacza poddanie się wrogowi. I nikt tego nie lubi. Czujemy się poniżeni.
Dyskusja to potężny środek samodoskonalenia

Weźmy na przykład boksera - może on albo uderzać w worek, trenować z instruktorem, spa z kolegą z siłowni, albo wejść na ring i walczyć. Wszystko z tego ma różne korzyści - ale tylko jeden sprawi, że poprawi się jako rzeczywisty wojownik.

To samo odnosi się do rozwoju zdolności umysłowych - możesz pasywnie przyswajać informacje poprzez media, aktywnie przyswajać je poprzez czytanie lub badania, wspólnie zdobywać je poprzez uczestnictwo w kursie i uczenie się od ekspertów lub możesz wdać się w kłótnię i stoczyć bitwe.

Podobnie jak na ringu bokserskim, istnieje możliwość spotkania się z nieczystymi wojownikami, lepszymi od ciebie, tchórzami itp. To wszystko jest częścią wyzwania, jakim jest konfrontacja z kimś na ringu w kłótni.

Dla boksera, walka w ringu pomaga stać się lepszym wojownikiem podobnie jak spieranie się pomaga stać się lepszym dyskutantem. Rozwijasz lepsze umiejętności rozumowania, lepsze umiejętności słuchania, lepsze riposty, stajesz się szybszy w myśleniu na gorąco, uczysz się być lepiej przygotowanym, uczysz się wybierać potencjalnie produktywne spory, uczysz się kontrolować swoje emocje i zdolność precyzyjnego zadawnia pytań, itp.

Słowami kończącymi - spieranie się ma sens - jest po to, by rozwijać swój umysł - ale jest wartościowe tylko dla ludzi, którym zależy na byciu dyskutantami - nie spotkasz tej postawy tak często jak ludzi twierdzących, że są kompetentnymi dyskutantami.
https://lurker.land/post/nJvjwuk2I - @Wokulski - "Władza to iluzja"

Więcej podonych treści znajdziesz pod tagiem #frgtn
#dyskusja #spoleczenstwo #psychologia #przemyslenia

10

Mam kilka pytań do osób obeznanych w weganizmie, albo i osób przeciwko.

Chcę mieć jakieś argumenty, gdy będę znów rozmawiał z osobą, która będzie mnie przekonywać do tego trybu życia. Nie jest w stanie mnie przekonać, a ja nie mam argumentów przeciwko. Trochę czytałem, trochę pooglądałem podcastów, jednak nadal mi się to nie wyklarowało, więc pytam się was.

Od tej osoby bije trochę ślepy fanatyzm i w sumie dlatego też nie docierają do mnie argumenty tej drugiej osoby, bo czasami czuję, jakby w środowisku też to narzucała. Niby chodzi o ochronę zwierząt. Jednak sama by żywcem zakopała innego człowieka, bo taka z niej nienawiść bije
Obiad u rodziny nie zje, bo mleko, bo śmietana, bo coś innego.
Mam rolnika, który hoduje kurki. Mają olbrzymie pole, większość czasu na nim spędzają, zamykane jedynie na noc, żeby drapieżniki ich nie zjadły. Jajka znoszą tak jak im się podoba. Nie są nawet zabijane, bo dożywają późnej starości i po prostu zdychają. Rolnik sobie dorabia do emerytury i nawet nie chce ich zabijać, sprzedaje tylko jajka. Czy może zjeść te jajka? Bo z samych wypowiedzi rozumiem, że chodzi jedynie o wyzysk zwierząt. Dochodzi jedynie ochrona środowiska co też jest argumentem, ale w takim razie to można podciągnąć pod to, że w sumie wybicie 9/10 naszej populacji znaczącą poprawi środowisko.

Ostatnio zobaczyła więcej produktów wege w sklepach i stwierdziła, że świat stał się lepszym miejscem
A ja mam przed oczami wojny, sytuację na wschodzie i dzieci pracujące w kopalniach.
Plus oczywiście ekonomia. Bo mam wrażenie, że w ogóle jej nie rozumie 2k netto miesięcznie i żryj gówno, albo wydawaj połowę zarobków na produkty, które przypominają mięso, ale nim nie są.
#weganizm #dieta #dyskusja #pytanie

9

Komentarz znajomego na temat obecnej sytuacji
Jak zwykle w dyskusji o banowanie konserwatystów z platform społecznościowych powtarza się argument prywatna firma. Nie będę piętnował tutaj hipokryzji osób, które z jednej strony uważają, że piekarz nie ma prawa odmówić swoich usług parze gejowskiej, a z drugiej nie mają problemu z cenzurą polityczną mediów. Nie będę też uświadamiał, dlaczego media społecznościowe, nie są zwykłym towarem jak np płatki śniadaniowe. Bo każda osoba, która ma mózg rozumie, że portale takie jak facebook czy youtube pełnią rolę de facto usługi publicznej a nie towaru. I o ile zawsze możesz zamówić gejowski tort u tysiąca innych cukierników, to z perspektywy działalności publicznej - której celem jest dotarcie do jak najszerszej liczby osób - nie masz żadnej poważnej alternatywy dla wyżej wymienionych portali społecznościowych. Wkleję za to tekst, który napisałem w innym znalezisku już dłuższy czas temu.

Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu, szczególnie wśród libertarian panowało przekonanie, że nie będą oglądać mainstremowych mediów, ale stworzą sobie własne poprzez youtube. Jak tylko popularność politycznie niepoprawnych kanałów wzrosła to przydarzyła się demonetyzacja, przy czym przypadkowo dotknęła ona głównie kanały o profilu konserwatywnym/prawicowym. Każdy kto to zauważał, dostawał odpowiedź "jak wam się nie podoba, że korporacje nie chcą płacić za wasz content to znajdźcie sobie osoby które chcą za to płacić". No więc sobie znaleźli poprzez patreon. Po czym patreon zaczął ich banować, bo mają poglądy nie te co trzeba. Każdy kto to zauważał dostawał odpowiedź "jak wam się nie podoba, że patreon was banuje to sobie stwórzcie własny". No więc stworzyli alternatywy np hatreon. Co się okazało, że po początkowym sukcesie, obsługę finansową dla strony wyłączył najpierw paypal, a później visa. I takim sposobem doszliśmy do absurdu - jeśli chcesz promować swoje niepoprawne politycznie treści to zawsze możesz założyć międzynarodowy system płatniczy, który będzie standardem międzynarodowym. Oczywiście zakładając, że pozwolą Ci to zrobić te same osoby, które nie pozwoliły Ci prowadzić kanału na youtube…
#tweeter #gsb #wolnosc #libetarianizm #dyskusja #alternatywy #prawica #lewica

16

Czy uda się uratować Europę czy Europa jest stracona? Zapraszam do dyskusji:
#dyskusja #europa #etnicznosc #migracja #niewiemjaktotagowac

5

Wskazówki i porady dotyczące racjonalnej dyskusji - Część pierwsza
Wprowadzenie
Wszyscy mieliśmy kłótnie, które z perspektywy czasu wydawały się kompletną stratą czasu. Ale jednocześnie "kłótnie" między naukowcami, racjonalistami, analitykami politycznymi i innymi osobami odgrywają kluczową rolę w rozwoju społeczeństwa. Możesz sobie wyobrazić, jak kiepski byłyby świat, gdyby dążyli do bronienia swojej twarzy, a nie do prawdy.

Pod tagiem #LaffeyRacjonalnie w pierwszej kolejności wrzucę serię wpisów w których podpowiem, jak mieć „produktywne” argumenty. Na potrzebę tego tekstu - „produktywny” oznacza poprawę dokładności poglądów i opinii co najmniej jednej strony na jakiś ważny temat. Zgodnie z tą definicją argumenty, w których nikt nie zmienia zdania, są bezproduktywne. Tak samo jak spory o nieistotne tematy, lub w których obie strony dążą do pokazania społeczności, że to ten drugi jest głupi.
Dlaczego chcemy produktywnych argumentów?
Z tego samego powodu dla którego chcemy Wikipedii: aby ludzie byli bardziej kompetentni. Istnieje tu "samolubna" intencja: kłótnie zwiększają wiedzę i poszerzają perspektywę, gdy inny spierający się ma lepsze argumenty.

Argumenty mogą być również produktywne negatywnie, jeśli wszyscy oddalają cię od prawdy. Mogłoby się tak zdarzyć, gdyby na przykład prawda zostanie przyćmiona przez nasze naturalne błędy poznawcze, logiczne, agresja jednej ze stron czy jak już wspominałem - bronienie twarzy i statusu, a nie dążenie do prawdy.

Prawdopodobnie największą przeszkodą w produktywnych argumentach jest chęć kłótni, aby zachować twarz i uniknąć publicznego przyznania się do błędu. Oczywiście trudno jest uzyskać dokładniejsze poglądy i wiedzę, jeśli żadna ze stron nie wyciągnie wniosków.

Ten problem pogłębia się, gdy argumentujący dyskredytują się nawzajem. Często w internecie jeśli upominasz drugą osobę, stajesz się jego wrogiem. Wynika to z tego, że w internecie mamy ograniczoną ilość informacji o postawie dyskutanta (nie słyszymy tonu głosu, nie widzimy mimiki twarzy itd.) Aby głębiej to zrozumieć rzuć okiem na mój wpis dotyczący chamstwa w internecie: https://www.lurker.pl/post/HhNsN3Uzj
Ludzie mają niezdrowy pogląd dotyczący dyskusji - przyznanie racji oznacza poddanie się wrogowi. I nikt tego nie lubi. Czujemy się poniżeni.
Utrzymujcie sprawy ciepłe i kolegialne. Tylko dlatego, że wasze idee są odmienne, nie oznacza, że ​​musicie się gwałtownie nie zgadzać jako ludzie. Zachowajcie klasę.
Chcąc budować społeczność Lurker bazującej na racjonalności, w największym możliwym stopniu przestrzegajmy normy społecznej w której nikt nie straci twarzy po publicznej zmianie zdania.

Tak więc każdemu tutaj chcę powiedzieć: To jest w porządku. Możesz przyznać się do swoich błędów. Możesz popełnić błąd i zmienić zdanie. Osobiście będę oklaskiwać twój rozwój, chwalić twój otwarty umysł i zostawię twój błąd w przeszłości - tam, gdzie jego miejsce.

W inteligentnej kłótni wszystkie strony będą ciekawe jak wygląda sprawa i gdzie leży prawda. Ale ciekawość i wrogość są nie do pogodzenia. Nie utrudniaj zbiorowego poszukiwania prawdy przez chamstwo lub niechęć.
#spoleczenstwo #dyskusja

16

Niepokojąca ilość osób nie umie dyskutować. Każda osoba jest przekonana o swojej obiektywności, więc powie ci, że umie dyskutować. Jednak w większości przypadków jest to kłótnia, nie dyskusja.

Większość argumentów i walk nie dotyczy faktów, decyzji lub polityki. Dotyczą tożsamości. Fakty są nudne, i bardzo dobrze, fakty nie powinny denerwować ludzi, nie są stronnicze. To nasze emocjonalne przywiązanie do pewnych informacji generuje intensywne reakcje, które następnie prowadzą do walki. Stajemy się niesamowicie obronni gdy ktoś odważy się krytykować nasze przekonania polityczne, członka rodziny lub ulubioną drużynę sportową. Dzieje się tak dlatego, że postrzegamy te rzeczy jako trwale związane z nami, a kiedy ludzie je kwestionują, karykaturujemy argument, czujemy potrzebę odwrócenia uwagi od siebie (i innych) od realnego argumentu. Na przykład, jeśli spojrzysz na artykuły w mediach społecznościowych, które są krytyczne wobec polityki X, z pewnością jeden z pierwszych komentarzy będzie brzmiał: „Polityka Y byłaby jeszcze gorsza!” To może być prawda lub nie, ale nie ma to znaczenia. To nie jest prawdziwy argument.

Kłótnia rzadko dotyczy kłótni. Zwykle dotyczy tożsamości osoby - jej wartości, nadziei i obaw. Zwykle chodzi o osobę przestraszoną - każdy z nas - starającą się związać świat w jakiś spójny sposób, który według nas jest słuszny i wyniosły. W obliczu tego modelu, który ludzie tworzą, fakty rzadko mają znaczenie. Przeciwne opinie są uważane za groźby, którym należy się sprzeciwić - groźby, które chcą zanegować cząstkę naszej tożsamości. A przedstawiony problem nigdy nie jest tak jasny, jak mogłoby się początkowo wydawać.

Więcej podobnych treści znajdziesz pod tagiem #frgtn
#przemyslenia #dyskusja #psychologia

15