Zagadka

Czołem wszystkim lurkowym przyrodnikom i spacerowiczom. Takiego okazałego "okrajka", obok klonu, znalazłem na skraju lasu (grądu). Na północy właśnie wypuszcza liście. Kto zgadnie, z przedstawicielem jakiego gatunku mamy do czynienia, temu kłaniam się w pas

Podpowiedzi:
1.
3. Rrząd - różowce.
4. Wysokość: 15 -20 m.
5. Drewno pierścieniowo - naczyniowe. Biel od jasnożółtego do jasnozielonego, twardziel we wszystkich odmianach brązu, słoje lekko falowane. Bardzo cenione przez rzeźbiarzy.
#las #przyroda #pytanie #ciekawostki

Czołem wszystkim lurkowym przyrodnikom i spacerowiczom. Takiego okazałego "okrajka", obok klonu, znalazłem na skraju lasu (grądu). Na północy właśnie wypuszcza liście. Kto zgadnie, z przedstawicielem jakiego gatunku mamy do czynienia, temu kłaniam się w pas


Podpowiedzi:
1.
lasu (grądu)2. Nie jest przewidziany w składzie gatunkowym w polskich lasach.
3. Rrząd - różowce.
4. Wysokość: 15 -20 m.
5. Drewno pierścieniowo - naczyniowe. Biel od jasnożółtego do jasnozielonego, twardziel we wszystkich odmianach brązu, słoje lekko falowane. Bardzo cenione przez rzeźbiarzy.
#las #przyroda #pytanie #ciekawostki
9
Z moich obserwacji wynika, że każdego dnia w Polsce gwałci się wolność, a @wolnosciowiec masakruje logikę kilka razy dziennie na lurker.land. Czy jakiekolwiek prawo ochroni nas przed tymi podłymi atakami?
#heheszki #lurker #spolecznosc #pytanie
#heheszki #lurker #spolecznosc #pytanie
8
Czołem. Konto założone dawno temu (gdzieś przy starcie projektu), ale odkurzone dopiero teraz. Jak dużą macie w tym momencie społeczność? Jest już dość ludzi żeby mogły funkcjonować bardziej niszowe tagi w rodzaju wykopowych #grybezpradu albo #gryfabularne ? Polecacie jakieś tagi hobbystyczne?
#pytanie #witamsie
#pytanie #witamsie
12
Sorki #lurker, ale długo mnie nie było i w związku z tym nie wszystkich nowych kojarzę, dlatego mam #pytanie: czy @gpspox dowala się do wszystkich, czy tylko mnie planuje czegoś nauczyć?
#spolecznosc
#spolecznosc
5
TL;DR
Jak przez własną głupotę skończyłem bez kasy i odciąłem się od ludzi, których nazywałem przyjaciółmi. O tym że trzeba myśleć o własnej dupie. I jak z ludzi wychodzi jad, gdy się im na to pozwoli.
Zatrudniłem się dwa lata temu na warsztacie stolarskim, jako pomocnik. Nie będę wchodził w szczegóły jak do tego doszło, albo jak po depresji radziłem sobie w nowym otoczeniu po prawie roku przerwy w zatrudnieniu. Mniejsza. W każdym razie mimo ciężkich początków, przepracowałem tam dwa lata. Robiłem tylko z jedną osobą, która była jednocześnie pracownikiem, szefem i moim kolegą. Mimo wszystko 9 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu robiło swoje i nie dało się inaczej.
Dużo się nauczyłem i mimo wszystko dobrze się u nich pracowało. Dostawałem 3200 zł na rękę, nigdy nie dłużej niż do połowy następnego miesiąca. Opłacali mnie, byli ze mnie zadowoleni, a ja byłem zadowolony z nich. Mimo, że odwalali krzywe akcje to czułem się jak równy z równym. Mogłem powiedzieć co myślę, wydrzeć się czasem i usiąść na spokojnie porozmawiać o tym co się dzieje na warsztacie i ustalić plan działania u klienta. Praca od całkowitych podstaw. Od pomiarów do montaży. Mimo 25 lat na karku byłem w stanie sam zrobić od podstaw kuchnię. Dużo się nauczyłem i zdarzało się, że nawet inne firmy mnie zaczepiały czy nie chcę pracy zmienić. Odmawiałem, bo byłem fair i było mi tam dobrze, a poza tym wyższe zarobki by mi nie rekompensowały też swobody w tym miejscu pracy. Mogłem sobie usiąść w trakcie pracy, zapalić papierosa, a na pytanie szefa co robię odpowiadałem, że mi się nie chce. Siadał wtedy ze mną i mówił, że jemu też i tak siedzieliśmy i gadaliśmy o głupotach. Oczywiście potem kończyło się to na nadgodzinach, ale coś za coś. Nawet gdybym nie palił, pracował te 8 godzin to i tak by był ten sam efekt.
Siedziałem na nadgodzinach czasami nawet 16 godzin i następnego dnia szedłem do pracy. Miałem okres dwóch miesięcy, gdzie robiłem minimum 10 godzin dziennie i jeszcze w soboty. Najlepsze jest to, że za nadgodzinę dostawałem 10 zł, ale nic nie mówiłem, bo premia w wysokości 70% mojej pensji mi to rekompensowała, chociaż niekoniecznie to było zadowalające i miałem dosyć takiej pracy. Plus to, że zmęczenie wpływało na nasze pomyłki, a każda taka była okupiona olbrzymią stratą. Wymiar pomylony o 1cm mógł ich kosztować kupę kasy i czasu. Bo trzeba kupić nową płytę, bo trzeba po nią pojechać, bo znów trzeba pociąć, okleić itp.
Były plusy i minusy takiej pracy. Teraz to nawet nie będę miał oporów poopowiadać do jakich głupot doprowadzili mój szef i jego żona. Jednak póki kasa była to moje uwagi były tylko moją opinią i robiłem to za co mi płacili. Zżyliśmy się tak, że potrafiliśmy się umówić gdzieś na mieście na piwo, albo wpaść do siebie na urodziny.
Na początku się godziłem na wszystko, potem się zasiedziałem. Na początku byłem bez grosza przy duszy i potrafiłem jeździć 15km w jedną stronę rowerem, bo już byłem tak spłukany. Potem zdałem sobie sprawę jak wiele się nauczyłem. Rozmawiać z ludźmi, nie byłem już taki zamknięty i miałem fach w ręku, gdzie ktoś potem potrafił się o mnie pytać czy nie zrobię mu tego czy tamtego.
Jakie głupie akcje odwalali?
Jak klient był miły i ich ,,porobił” to schodzili z ceny tak bardzo, że wychodzili na zero zakładając że nie będą musieli nic dokupować, dorabiać itp. Wychodzili wtedy na minusie
Mimo ustaleń uzgodnionych przez klienta, potrafili iść mu na rękę. Na przykład. Zawiasy do szafek były uzgodnione inne, a klient stwierdził, że chce blumy (te z górnej półki) różnica w cenie była 7zł, ale gdy kupić musisz takich 60 to wychodzi 420zł, a zakładając że robili mu za prawie bezcen, wychodzili na minusie.
Szczytem była klientka, która chciała mebel w cenie materiału na co szef się zgodził, bo był robiony cały dom. Zrobiliśmy jej to, daliśmy i powiedzieliśmy jaka jest za to cena. Wtedy wyszły jej wielkie oczy i stwierdziła:
- Ja myślałam że jest w cenie tego co państwo sobie wypracowali.
Nie za bardzo rozumiałem o co chodzi, a potem się okazało, że na przykład. My z tej roboty mielibyśmy mieć 5k na plusie to za te 5k jej zrobimy ten mebel.
Szef odpuścił i zszedł jej z ceny!
Jedna, druga, trzecia taka akcja i nie miał kasy na materiał, żeby ruszyć z inną robotą, bo ciągle tracił. Żeby ruszyć z robotą, jechał na pomiar, a za kasę z zaliczki, zaczynał starą pracę. Dochodziło do tego, że nie miałem co robić cały dzień, bo nie było kasy na materiał, a jutro trzeba do klienta jechać. Co prowadziło do kolejnych nieprzyjemności i schodzenia klientowi z ceny za zwłokę i koło się toczyło. Brakowało kasy na materiał, opłaty i dla mnie, a ja jak głupi widząc to, nadal przy nich byłem.
Mimo że szefowa, beztrosko sobie żyła i twierdziła, że to problem szefa, że tak odwala. Więc poinformowałem ich, że niedługo upadną, a ja widząc co się dzieje, stwierdzam że czas szukać nowej pracy.
Było to przed świętami Bożego Narodzenia. Nie dostałem wtedy wypłaty za listopad i musiałem oszczędzać każdy grosz, żeby dać sobie radę. Razem z moją kobietą dawałem sobie radę, ale zaczynałem powoli czegoś szukać, bo mimo że ich lubiłem to wiedziałem, że za parę miesięcy będę udupiony. Nie myliłem się, ale kroki podjąłem za późno.
W końcu dostałem zaległe wypłaty i biznes dalej się kręcił, mimo tych problemów. Jednak nie mogłem wziąć urlopu, nie mogłem zachorować, nie mogłem nic. Bo cały czas miałem z tyłu głowy, że to wszystko się zawali i nic z tym nie zrobię i mogę być bez kasy. Miałem prawie 30 dni urlopu i nie mogłem go wziąć, więc poszedłem na l4, bo już byłem na wyczerpaniu i żyłem licząc każdy grosz, bo nie wiadomo, kiedy mi zapłacą. Po powrocie poinformowałem ich, że odchodzę i szukam nowej pracy. Dzień później miałem już zaklepaną pracę.
Lubiłem ich, nigdy nie czułem się oszukany i wykorzystany, więc odszedłem z pracy na mocy porozumienia stron. Pieniądze miały być wypłacane, gdy będą mogli. Znałem ich, ich sytuację i wiedziałem, że najlepsze co mogę zrobić to złożyć wypowiedzenie z ich winy i zażądać zapłaty w określonym terminie. Nie zrobiłem tego. Traktowałem ich jak przyjaciół. Poszedłem do nowej pracy. Bez dnia przerwy. Jednak tam mi się nie udało i wylądowałem na bezrobociu. Bez pieniędzy, bez zasiłku (bo przez porozumienie stron, muszę czekać 90dni) postawiony pod ścianą, pracować gdzieś na produkcji za nic lub iść do innego tego typu stolarza, gdzie znów skończę na nie wiadomo czym. Stwierdziłem, że mam dosyć, a pieniądze mi się od nich należą. Przyjaźnie, przyjaźniami, ale jeść trzeba, a ja nie mam za co żyć.
Wróciłem, przedstawiłem sytuację i powiedziałem, że nie mogę czekać, bo przez moją dobroć ja jestem teraz w kropce. Myślałem że zrozumieją, myślałem że mogę z nimi dogadać, a dziś dostaję od nich telefon: ,,To nie nasza wina, że ty nie masz pieniędzy, przez to że odszedłeś z dnia na dzień, nie mogliśmy ruszyć z robotami, byliśmy u adwokata i sam od nas odszedłeś i nic ci się nie należy. Pieniędzy nie mamy i ci nie damy. Dostaniesz jak będziemy mieć. Kiedy? Nie wiem” Oczywiście z podniesionym głosem, że nic nie mogę zrobić, oni są górą i to moja wina cała ta sytuacja…
Sam odszedłem, to po mojej stronie było wszystko do zrobienia i teraz mogę być sam sobie winny. Nie wyszło mi z nową pracą? To nie ich problem. Zadałem im pytanie czy miałem dalej za darmo u nich robić. To tylko zmienili temat.
Za moją głupotę i dobroć, skończyłem bez pieniędzy, na bezrobociu. Z niewykorzystanym urlopem, dwoma miesiącami w plecy.
Jutro jadę do Inspekcji Pracy i przedstawiam sytuację, jadę do adwokata i stosuję pismo. Za długo byłem za miękki i dobry dla innych palantów. Mam dosyć. Jak to łatwo się wszystko zmienia, gdy chodzi o kasę. Póki robiłem to byłem cacy, a teraz jestem tym złym.
Czy ja mogę im w jakiś sposób zaszkodzić? Jest szansa na w miarę szybkie odzyskanie tych pieniędzy? Oni mogą w każdej chwili upaść. J
Jak ktoś chce mnie zbesztać za moją głupotę to proszę bardzo. Nie mam nic przeciwko. Jednak czy mogę coś z tym wszystkim ugrać?
#smiecizglowy epizod 10
#praca #pracbaza #anonimowelurkowyznania #stolarstwo #pytanie #prawo
Jak przez własną głupotę skończyłem bez kasy i odciąłem się od ludzi, których nazywałem przyjaciółmi. O tym że trzeba myśleć o własnej dupie. I jak z ludzi wychodzi jad, gdy się im na to pozwoli.
Zatrudniłem się dwa lata temu na warsztacie stolarskim, jako pomocnik. Nie będę wchodził w szczegóły jak do tego doszło, albo jak po depresji radziłem sobie w nowym otoczeniu po prawie roku przerwy w zatrudnieniu. Mniejsza. W każdym razie mimo ciężkich początków, przepracowałem tam dwa lata. Robiłem tylko z jedną osobą, która była jednocześnie pracownikiem, szefem i moim kolegą. Mimo wszystko 9 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu robiło swoje i nie dało się inaczej.
Dużo się nauczyłem i mimo wszystko dobrze się u nich pracowało. Dostawałem 3200 zł na rękę, nigdy nie dłużej niż do połowy następnego miesiąca. Opłacali mnie, byli ze mnie zadowoleni, a ja byłem zadowolony z nich. Mimo, że odwalali krzywe akcje to czułem się jak równy z równym. Mogłem powiedzieć co myślę, wydrzeć się czasem i usiąść na spokojnie porozmawiać o tym co się dzieje na warsztacie i ustalić plan działania u klienta. Praca od całkowitych podstaw. Od pomiarów do montaży. Mimo 25 lat na karku byłem w stanie sam zrobić od podstaw kuchnię. Dużo się nauczyłem i zdarzało się, że nawet inne firmy mnie zaczepiały czy nie chcę pracy zmienić. Odmawiałem, bo byłem fair i było mi tam dobrze, a poza tym wyższe zarobki by mi nie rekompensowały też swobody w tym miejscu pracy. Mogłem sobie usiąść w trakcie pracy, zapalić papierosa, a na pytanie szefa co robię odpowiadałem, że mi się nie chce. Siadał wtedy ze mną i mówił, że jemu też i tak siedzieliśmy i gadaliśmy o głupotach. Oczywiście potem kończyło się to na nadgodzinach, ale coś za coś. Nawet gdybym nie palił, pracował te 8 godzin to i tak by był ten sam efekt.
Siedziałem na nadgodzinach czasami nawet 16 godzin i następnego dnia szedłem do pracy. Miałem okres dwóch miesięcy, gdzie robiłem minimum 10 godzin dziennie i jeszcze w soboty. Najlepsze jest to, że za nadgodzinę dostawałem 10 zł, ale nic nie mówiłem, bo premia w wysokości 70% mojej pensji mi to rekompensowała, chociaż niekoniecznie to było zadowalające i miałem dosyć takiej pracy. Plus to, że zmęczenie wpływało na nasze pomyłki, a każda taka była okupiona olbrzymią stratą. Wymiar pomylony o 1cm mógł ich kosztować kupę kasy i czasu. Bo trzeba kupić nową płytę, bo trzeba po nią pojechać, bo znów trzeba pociąć, okleić itp.
Były plusy i minusy takiej pracy. Teraz to nawet nie będę miał oporów poopowiadać do jakich głupot doprowadzili mój szef i jego żona. Jednak póki kasa była to moje uwagi były tylko moją opinią i robiłem to za co mi płacili. Zżyliśmy się tak, że potrafiliśmy się umówić gdzieś na mieście na piwo, albo wpaść do siebie na urodziny.
Na początku się godziłem na wszystko, potem się zasiedziałem. Na początku byłem bez grosza przy duszy i potrafiłem jeździć 15km w jedną stronę rowerem, bo już byłem tak spłukany. Potem zdałem sobie sprawę jak wiele się nauczyłem. Rozmawiać z ludźmi, nie byłem już taki zamknięty i miałem fach w ręku, gdzie ktoś potem potrafił się o mnie pytać czy nie zrobię mu tego czy tamtego.
Jakie głupie akcje odwalali?
Jak klient był miły i ich ,,porobił” to schodzili z ceny tak bardzo, że wychodzili na zero zakładając że nie będą musieli nic dokupować, dorabiać itp. Wychodzili wtedy na minusie
Mimo ustaleń uzgodnionych przez klienta, potrafili iść mu na rękę. Na przykład. Zawiasy do szafek były uzgodnione inne, a klient stwierdził, że chce blumy (te z górnej półki) różnica w cenie była 7zł, ale gdy kupić musisz takich 60 to wychodzi 420zł, a zakładając że robili mu za prawie bezcen, wychodzili na minusie.
Szczytem była klientka, która chciała mebel w cenie materiału na co szef się zgodził, bo był robiony cały dom. Zrobiliśmy jej to, daliśmy i powiedzieliśmy jaka jest za to cena. Wtedy wyszły jej wielkie oczy i stwierdziła:
- Ja myślałam że jest w cenie tego co państwo sobie wypracowali.
Nie za bardzo rozumiałem o co chodzi, a potem się okazało, że na przykład. My z tej roboty mielibyśmy mieć 5k na plusie to za te 5k jej zrobimy ten mebel.
Szef odpuścił i zszedł jej z ceny!
Jedna, druga, trzecia taka akcja i nie miał kasy na materiał, żeby ruszyć z inną robotą, bo ciągle tracił. Żeby ruszyć z robotą, jechał na pomiar, a za kasę z zaliczki, zaczynał starą pracę. Dochodziło do tego, że nie miałem co robić cały dzień, bo nie było kasy na materiał, a jutro trzeba do klienta jechać. Co prowadziło do kolejnych nieprzyjemności i schodzenia klientowi z ceny za zwłokę i koło się toczyło. Brakowało kasy na materiał, opłaty i dla mnie, a ja jak głupi widząc to, nadal przy nich byłem.
Mimo że szefowa, beztrosko sobie żyła i twierdziła, że to problem szefa, że tak odwala. Więc poinformowałem ich, że niedługo upadną, a ja widząc co się dzieje, stwierdzam że czas szukać nowej pracy.
Było to przed świętami Bożego Narodzenia. Nie dostałem wtedy wypłaty za listopad i musiałem oszczędzać każdy grosz, żeby dać sobie radę. Razem z moją kobietą dawałem sobie radę, ale zaczynałem powoli czegoś szukać, bo mimo że ich lubiłem to wiedziałem, że za parę miesięcy będę udupiony. Nie myliłem się, ale kroki podjąłem za późno.
W końcu dostałem zaległe wypłaty i biznes dalej się kręcił, mimo tych problemów. Jednak nie mogłem wziąć urlopu, nie mogłem zachorować, nie mogłem nic. Bo cały czas miałem z tyłu głowy, że to wszystko się zawali i nic z tym nie zrobię i mogę być bez kasy. Miałem prawie 30 dni urlopu i nie mogłem go wziąć, więc poszedłem na l4, bo już byłem na wyczerpaniu i żyłem licząc każdy grosz, bo nie wiadomo, kiedy mi zapłacą. Po powrocie poinformowałem ich, że odchodzę i szukam nowej pracy. Dzień później miałem już zaklepaną pracę.
Lubiłem ich, nigdy nie czułem się oszukany i wykorzystany, więc odszedłem z pracy na mocy porozumienia stron. Pieniądze miały być wypłacane, gdy będą mogli. Znałem ich, ich sytuację i wiedziałem, że najlepsze co mogę zrobić to złożyć wypowiedzenie z ich winy i zażądać zapłaty w określonym terminie. Nie zrobiłem tego. Traktowałem ich jak przyjaciół. Poszedłem do nowej pracy. Bez dnia przerwy. Jednak tam mi się nie udało i wylądowałem na bezrobociu. Bez pieniędzy, bez zasiłku (bo przez porozumienie stron, muszę czekać 90dni) postawiony pod ścianą, pracować gdzieś na produkcji za nic lub iść do innego tego typu stolarza, gdzie znów skończę na nie wiadomo czym. Stwierdziłem, że mam dosyć, a pieniądze mi się od nich należą. Przyjaźnie, przyjaźniami, ale jeść trzeba, a ja nie mam za co żyć.
Wróciłem, przedstawiłem sytuację i powiedziałem, że nie mogę czekać, bo przez moją dobroć ja jestem teraz w kropce. Myślałem że zrozumieją, myślałem że mogę z nimi dogadać, a dziś dostaję od nich telefon: ,,To nie nasza wina, że ty nie masz pieniędzy, przez to że odszedłeś z dnia na dzień, nie mogliśmy ruszyć z robotami, byliśmy u adwokata i sam od nas odszedłeś i nic ci się nie należy. Pieniędzy nie mamy i ci nie damy. Dostaniesz jak będziemy mieć. Kiedy? Nie wiem” Oczywiście z podniesionym głosem, że nic nie mogę zrobić, oni są górą i to moja wina cała ta sytuacja…
Sam odszedłem, to po mojej stronie było wszystko do zrobienia i teraz mogę być sam sobie winny. Nie wyszło mi z nową pracą? To nie ich problem. Zadałem im pytanie czy miałem dalej za darmo u nich robić. To tylko zmienili temat.
Za moją głupotę i dobroć, skończyłem bez pieniędzy, na bezrobociu. Z niewykorzystanym urlopem, dwoma miesiącami w plecy.
Jutro jadę do Inspekcji Pracy i przedstawiam sytuację, jadę do adwokata i stosuję pismo. Za długo byłem za miękki i dobry dla innych palantów. Mam dosyć. Jak to łatwo się wszystko zmienia, gdy chodzi o kasę. Póki robiłem to byłem cacy, a teraz jestem tym złym.
Czy ja mogę im w jakiś sposób zaszkodzić? Jest szansa na w miarę szybkie odzyskanie tych pieniędzy? Oni mogą w każdej chwili upaść. J
Jak ktoś chce mnie zbesztać za moją głupotę to proszę bardzo. Nie mam nic przeciwko. Jednak czy mogę coś z tym wszystkim ugrać?
#smiecizglowy epizod 10
#praca #pracbaza #anonimowelurkowyznania #stolarstwo #pytanie #prawo
13
Mam kilka pytań do osób obeznanych w weganizmie, albo i osób przeciwko.
Chcę mieć jakieś argumenty, gdy będę znów rozmawiał z osobą, która będzie mnie przekonywać do tego trybu życia. Nie jest w stanie mnie przekonać, a ja nie mam argumentów przeciwko. Trochę czytałem, trochę pooglądałem podcastów, jednak nadal mi się to nie wyklarowało, więc pytam się was.
Od tej osoby bije trochę ślepy fanatyzm i w sumie dlatego też nie docierają do mnie argumenty tej drugiej osoby, bo czasami czuję, jakby w środowisku też to narzucała. Niby chodzi o ochronę zwierząt. Jednak sama by żywcem zakopała innego człowieka, bo taka z niej nienawiść bije
Obiad u rodziny nie zje, bo mleko, bo śmietana, bo coś innego.
Mam rolnika, który hoduje kurki. Mają olbrzymie pole, większość czasu na nim spędzają, zamykane jedynie na noc, żeby drapieżniki ich nie zjadły. Jajka znoszą tak jak im się podoba. Nie są nawet zabijane, bo dożywają późnej starości i po prostu zdychają. Rolnik sobie dorabia do emerytury i nawet nie chce ich zabijać, sprzedaje tylko jajka. Czy może zjeść te jajka? Bo z samych wypowiedzi rozumiem, że chodzi jedynie o wyzysk zwierząt. Dochodzi jedynie ochrona środowiska co też jest argumentem, ale w takim razie to można podciągnąć pod to, że w sumie wybicie 9/10 naszej populacji znaczącą poprawi środowisko.
Ostatnio zobaczyła więcej produktów wege w sklepach i stwierdziła, że świat stał się lepszym miejscem
A ja mam przed oczami wojny, sytuację na wschodzie i dzieci pracujące w kopalniach.
Plus oczywiście ekonomia. Bo mam wrażenie, że w ogóle jej nie rozumie
2k netto miesięcznie i żryj gówno, albo wydawaj połowę zarobków na produkty, które przypominają mięso, ale nim nie są.
#weganizm #dieta #dyskusja #pytanie
Chcę mieć jakieś argumenty, gdy będę znów rozmawiał z osobą, która będzie mnie przekonywać do tego trybu życia. Nie jest w stanie mnie przekonać, a ja nie mam argumentów przeciwko. Trochę czytałem, trochę pooglądałem podcastów, jednak nadal mi się to nie wyklarowało, więc pytam się was.
Od tej osoby bije trochę ślepy fanatyzm i w sumie dlatego też nie docierają do mnie argumenty tej drugiej osoby, bo czasami czuję, jakby w środowisku też to narzucała. Niby chodzi o ochronę zwierząt. Jednak sama by żywcem zakopała innego człowieka, bo taka z niej nienawiść bije

Obiad u rodziny nie zje, bo mleko, bo śmietana, bo coś innego.
Mam rolnika, który hoduje kurki. Mają olbrzymie pole, większość czasu na nim spędzają, zamykane jedynie na noc, żeby drapieżniki ich nie zjadły. Jajka znoszą tak jak im się podoba. Nie są nawet zabijane, bo dożywają późnej starości i po prostu zdychają. Rolnik sobie dorabia do emerytury i nawet nie chce ich zabijać, sprzedaje tylko jajka. Czy może zjeść te jajka? Bo z samych wypowiedzi rozumiem, że chodzi jedynie o wyzysk zwierząt. Dochodzi jedynie ochrona środowiska co też jest argumentem, ale w takim razie to można podciągnąć pod to, że w sumie wybicie 9/10 naszej populacji znaczącą poprawi środowisko.
Ostatnio zobaczyła więcej produktów wege w sklepach i stwierdziła, że świat stał się lepszym miejscem

A ja mam przed oczami wojny, sytuację na wschodzie i dzieci pracujące w kopalniach.
Plus oczywiście ekonomia. Bo mam wrażenie, że w ogóle jej nie rozumie

#weganizm #dieta #dyskusja #pytanie
9
5
#pytanie do Was Lureczki.
Zastanawiam się nad domkiem na działkę, ale chciałbym taki na zgłoszenie, czyli do 35m2. I tu pojawia się pytanie, jaki lepiej wybrać? Drewniany np. z bali czy kompozytowy mobilny czy jakieś jeszcze inne rozwiązanie? Parterowy czy z poddaszem? Chciałbym, żeby był całoroczny. Takie przeglądałem:
https://hocomo.pl/pl/configure-home
Tu trochę info co i jak, gdyby kogoś ciekawiło
https://smart-mod.pl/dom-na-zgloszenie/
#sleevecontent #dom
Zastanawiam się nad domkiem na działkę, ale chciałbym taki na zgłoszenie, czyli do 35m2. I tu pojawia się pytanie, jaki lepiej wybrać? Drewniany np. z bali czy kompozytowy mobilny czy jakieś jeszcze inne rozwiązanie? Parterowy czy z poddaszem? Chciałbym, żeby był całoroczny. Takie przeglądałem:
https://hocomo.pl/pl/configure-home
Tu trochę info co i jak, gdyby kogoś ciekawiło
https://smart-mod.pl/dom-na-zgloszenie/
#sleevecontent #dom
7
Kochani Lurkerowicze!
Cieszy mnie, że jest nas na Lurkerze coraz więcej. Przybywa treści, przybywa też użytkowników. Wspólnymi siłami budujemy wolnościową platformę, na której nikt nie musi się obawiać, że po minucie od dodania wpisu zostanie on usunięty przy pomocy jakiegoś moderacyjnego bota. Świetną sprawą jest zaangażowanie tak wielu Lurkerowiczów w rozwój platformy. Jeśli macie jakieś sugestię w sprawie reklamy, albo z jakim podmiotem warto nawiązać współpracę - dajcie znać.
Temat wyzwisk kierowanych przez użytkowników w stronę innych użytkowników, to kwestia, która pozostała poruszona przez kilku użytkowników. Informuję, że @moderacja przyjęła taką zasadę, że z reguły ingeruje dopiero gdy do gry wchodzą mocne wyzwyska kierowane w stronę innych użytkowników. Takie banowanie za określenie kogoś "idiotą" czy "deblilem" może pójść w złą stronę pod względem cenzury. Pojawiają się np. sugestie, aby banować już nawet zwroty jak "pożyteczny idiota". W ten sposób możemy dojść małymi krokami do momentu, gdzie każdy będzie stosował autocenzurę w obawie przed zbanowaniem.
Od wersji v3 Lurka użytkownicy mają możliwość banowania i czarnolistowania innych użytkoników, domen i tagów, do czego mogę tylko wtórnie zachęcać. Jednemu będzie przeszkadzało słowo "debil" i z tego powodu zbanuje innego użytkownika, inny na taki zwrot machnie ręką i nic sobie z niego nie zrobi. Moderacja nie chce tutaj ingerować w treści, które umieszczają użytkownicy, dopóki mieszczą się w pewnym progu tolerancyjnym.
Kierunek portalu zależy tylko od nas i od umieszczanych przez nas treści: Nie ma nad nami żadnego bata, ani mocodawcy, który kontroluje kierunek ideologiczny portalu. W kwestii wspomnianej reklamy działamy coraz prężniej, natomiast wiele zależy też od Was, mam tu na myśli informowanie o Lurku znajomych i platform, na których przesiadujecie. Zapraszajcie tu każdego, kto ma coś sobą do zaoferowania; ciekawe treści, pasje albo hobby. Pamiętajcie: Lurker to Wy. Dzięki
P.S. Co prawda pełnię tu rolę @admin-a, ale nie zmienia to faktu, że jestem nadal zwykłym użytkownikiem tego portalu. Nawet jeśli mamy inne poglądy i wyrażam to w komentarzach, podczas moderowania kładę je na bok (a jeśli ktoś uważa, że mi to nie wychodzi, śmiało możecie mi zwracać na to uwagę)
#lurker #spolecznosclurkera #reklama #pytanie #wyzwiska #moderacja #moderacjacontent
Cieszy mnie, że jest nas na Lurkerze coraz więcej. Przybywa treści, przybywa też użytkowników. Wspólnymi siłami budujemy wolnościową platformę, na której nikt nie musi się obawiać, że po minucie od dodania wpisu zostanie on usunięty przy pomocy jakiegoś moderacyjnego bota. Świetną sprawą jest zaangażowanie tak wielu Lurkerowiczów w rozwój platformy. Jeśli macie jakieś sugestię w sprawie reklamy, albo z jakim podmiotem warto nawiązać współpracę - dajcie znać.
Temat wyzwisk kierowanych przez użytkowników w stronę innych użytkowników, to kwestia, która pozostała poruszona przez kilku użytkowników. Informuję, że @moderacja przyjęła taką zasadę, że z reguły ingeruje dopiero gdy do gry wchodzą mocne wyzwyska kierowane w stronę innych użytkowników. Takie banowanie za określenie kogoś "idiotą" czy "deblilem" może pójść w złą stronę pod względem cenzury. Pojawiają się np. sugestie, aby banować już nawet zwroty jak "pożyteczny idiota". W ten sposób możemy dojść małymi krokami do momentu, gdzie każdy będzie stosował autocenzurę w obawie przed zbanowaniem.
Od wersji v3 Lurka użytkownicy mają możliwość banowania i czarnolistowania innych użytkoników, domen i tagów, do czego mogę tylko wtórnie zachęcać. Jednemu będzie przeszkadzało słowo "debil" i z tego powodu zbanuje innego użytkownika, inny na taki zwrot machnie ręką i nic sobie z niego nie zrobi. Moderacja nie chce tutaj ingerować w treści, które umieszczają użytkownicy, dopóki mieszczą się w pewnym progu tolerancyjnym.
Kierunek portalu zależy tylko od nas i od umieszczanych przez nas treści: Nie ma nad nami żadnego bata, ani mocodawcy, który kontroluje kierunek ideologiczny portalu. W kwestii wspomnianej reklamy działamy coraz prężniej, natomiast wiele zależy też od Was, mam tu na myśli informowanie o Lurku znajomych i platform, na których przesiadujecie. Zapraszajcie tu każdego, kto ma coś sobą do zaoferowania; ciekawe treści, pasje albo hobby. Pamiętajcie: Lurker to Wy. Dzięki

P.S. Co prawda pełnię tu rolę @admin-a, ale nie zmienia to faktu, że jestem nadal zwykłym użytkownikiem tego portalu. Nawet jeśli mamy inne poglądy i wyrażam to w komentarzach, podczas moderowania kładę je na bok (a jeśli ktoś uważa, że mi to nie wychodzi, śmiało możecie mi zwracać na to uwagę)

#lurker #spolecznosclurkera #reklama #pytanie #wyzwiska #moderacja #moderacjacontent
30
Czy Der Onet umieścił już jakiś artykuł o smutnej Wielkanocy poza domem sprzed lat? #pytanie #deronet #wihajstermem #historia
8
Nie wiem już co myśleć na temat koronawirusa, pandemii i wszystkim co do tej pory się dzieje w Polsce i na świecie.
Zazwyczaj potrafię sobie wyrobić opinię na jakiś temat, po prostu śledząc jedną i drugą stronę barykady. Wyciągać wnioski z jednej i drugiej strony i osiągać jakiś środek, jednak nie tym razem. Mam taki mętlik w głowie, a widząc sprzeczności, które ciągle są nam podawane, nie wiem co myśleć. Na każdy jeden argument jest drugi kontrargument, na każde głupie pytanie, pojawia się równie głupia odpowiedź, a na mądre pytania, mądre odpowiedzi. Po jednej i drugiej stronie. Jakoś nie potrafię tego wypośrodkować. Bo albo będę szurem, albo panikarzem i nie ma absolutnie nic pomiędzy i nawet wokół siebie nie widzę innej tendencji.
Czy wirus istnieje?
Istnieje, a odmian koronawirusa jest podobno ponad 100! Tylko nie były one tak groźne jak ta odmiana przed którą nas wszyscy straszą. Czy faktycznie tak jest? Wiele osób przeszło covida bez ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i przeleżeli to jak normalną grypę, albo nawet nie mieli żadnych objawów. Tylko tych osób się nie pokazuje i skupia się na tragedii, liczbach itd.
Testy.
Testy to bardzo ciekawy temat. Udało mi się gdzieś wyczytać, że te testy nie wykazują czy masz tę odmianę koronawirusa, którą tak wszyscy straszą tylko pokazuje czy ogólnie masz koronawirusa! Czyli jedną ze stu odmian tego wirusa. Czyli tak naprawdę na sto osób tylko jedna ma Covida. (Przykro mi, nie mam źródeł. Jedne źródła i drugie źródła są albo od ,,szurów” albo od ,,panikarzy” ani jedni ani drudzy nie są wiarygodni, a nic obiektywnego na ten temat nie znalazłem) jednak miało to dla mnie największy sens i dlaczego te testy są niewiarygodne. Na mój rozum tylko to ma sens i jest to celowe zawyżanie statystyk.
Wpisywanie koronki, nawet gdy się jej nie ma.
Może niektórzy z was widzą historie w internecie, jak to wujek, babcia, mama próbowały się dostać do szpitala i musiały podpisywać papierek, że jadą z podejrzeniem covida. W sumie historie absurdalne i tak samo wiarygodne jak te o pełnych szpitalach. Jedna i druga strona tutaj przesadza i wszystko zależy od tego co was w życiu spotka. Chociaż faktem jest że lekarze dostają dodatek za pacjentów covidowych i starają się wpisywać każdemu koronkę, bo to się po prostu opłaca i moi znajomi już tego doświadczyli. Historii nie zweryfikuje, za to dodatek od pacjentów covidowych jest i każdy kto zna naturę ludzką wie, że to prowadzi do nadużyć.
Szczepionki
Faktem jest, że szczepionki robi się co najmniej dekadę, ponieważ nie można przewidzieć długoterminowych konsekwencji, jednak drugą stroną medalu jest to, że koronawirus jest znany już więcej czasu i w sumie szczepionkę opracowywano wiele lat wcześniej zanim zaczął się ten cały burdel. Ostatni rok to przyspieszył. (Znów nie mogę tego zweryfikować!)
Ostatnio słyszałem, że któraś szczepionka powodowała zakrzepy krwi i ludzie umierali przez nią. Pomyślałem sobie wtedy że łącząc skutek z dowolną przyczyną można osiągnąć ciekawe rezultaty. Na przykład to że dzisiaj pada, to zasługa tego, że gdzieś tam Indianie w rezerwatach zaczęli tańczyć taniec deszczu. Ludzie starsi, dostali zakrzepu krwi i po prostu umarli i w żaden sposób to nie zwiększyło śmiertelności, tylko czy by przyjęli czy nie, to i tak ten zakrzep by był.
Tak jak większość osób wpisanych że zostało zabitych przez covida! Mieli tyle chorób współistniejących, że czy by byli chorzy czy nie to i tak by umarli, zwykłe przeziębienie by ich zabiło. Jednak liczby rosną i jest czym straszyć.
Czy maski chronią?
Ulubionym cytatem jest powiedzenie naszego byłego już ministra Szumowskiego, który stwierdził, że maseczki nie mają sensu i jest to po części prawda. Jednak z jakiegoś powodu nosili jest lekarze. Mam wrażenie, że Szumowski po prostu znał się na ludziach i wiedział jak to wygląda. Zrobiłem kiedyś test i oglądałem się w sklepie jak te maseczki są używane i doszedłem do wniosków, które nie były dla mnie żadnym zdziwieniem. NIKT! Powtarzam! NIKT! Nie używał ich w sposób właściwy. Maseczki mają sens, jeśli zakładacie je tylko raz i wyrzucacie oraz nie dotykacie ich rękoma. Po pierwsze każdy dotknął maseczki czy po to żeby ją poprawić, czy po to żeby dotknąć dla samej zasady. Do tego dodajmy jeszcze, że ludzie zakładają je po kilka, kilkanaście razy zanim je zmienią, plus że te maseczki są trzymane w kieszeniach, albo torbach razem z innymi rzeczami użytku codziennego. Przecież nikt nie będzie przestrzegał zasad sanitarnych takich jak na przykład lekarze, więc pod tym względem są one niepraktyczne i mogą doprowadzić do gorszych rzeczy, bo ludzie są zwyczajnie głupi. O ewenementach noszących jedną i tą samą maskę od kwietnia tamtego roku nie wspomnę. Jak gaci nie będziecie zmieniać to też się nabawicie fajnych chorób.
Plandemia!
Nie wierzę w niczyją dobroć, a szczególnie rządów światowych, korporacji itp. W jednym z moich wpisów opowiadałem historię o tym jak korporacje i rządy zachęcały do palenia papierosów i wtedy też było mnóstwo ,,szurów” twierdzących że fajki to trucizna i byli wyszydzani podobnie jak ci nasi szurzy. Czas pokaże kto miał rację, jednak można powiedzieć szczerze, że niektóre z argumentów są tak absurdalne, że jednak nie można traktować ich poważnie. Jednak przesadzone teorie spiskowe, zaczynają się sprawdzać w inny sposób. Jak na przykład chipy w szczepionce. Od początku to było dla mnie niedorzeczne i nie zgadzam się z tym. Widzę jednak, że w inny sposób rządy to wykorzystują. Paszporty szczepionkowe czy jak to się zwie, pomysł żeby do restauracji był wstęp tylko dla osób zaszczepionych itp. Ktoś albo zarobi na tym dużo kasy, albo trzeba będzie podać o sobie tyle danych, że one będą to rekompensować i będzie się nas trzymać w garści i wiedzieć o nas wszystko. Najprawdopodobniej jedno i drugie, a nawet więcej.
Jeszcze kwestia filmików z żółtymi napisami. Obejrzałem jeden i powiem tak: Nie znam chińskiego, nikt u mnie nie zna chińskiego i nie mogę zweryfikować tych słów. Bo można w takie filmiki wstawiać dowolne linie dialogowe, a niektórzy zarabiają dużo na sianiu paniki. Jednak Bill Gates kiedyś powiedział, że chciałby zredukować liczbę ludzi na świecie to prawda. Jednak to było wyrwane z kontekstu i użyte w innej sytuacji. Ogólnie jego zamysł polegał na tym, żeby w krajach uboższych, ludzie się nie rozmnażali jak króliki. Jak urodzisz dziesięcioro dzieci i wiesz, że tylko troje z nich może przeżyje to rodzisz na potęgę i potem jest tych ludzi za dużo. Gates chciał po prostu, żeby zamiast iść w ilość, iść w jakość i żeby te dzieci przeżywały i nie umierały na byle pierdołę, gdy przyjdzie czas. To tak w dużym skrócie.
Chaotycznie, bez ładu i składu!
Oddaje to idealnie jaki mam mętlik w głowie, strasznie zmęczył mnie ten wpis i nadal nie wiem co o tym myśleć. Zbyt złożony temat, zbyt dużo niewiadomych. Są osoby, które na tym zyskają, są osoby, które na tym stracą. Jednak ciężko odnaleźć jedną, lub nawet kilka przyczyn tego stanu rzeczy. Trzymanie nas w garści? Pieniądze? Zmiana sił na świecie? Wszystko? Czy może jedna z tych rzeczy, a reszta to skutki uboczne? Powoli i systematycznie coś się zmienia na świecie i nie możemy nic na to poradzić. Nawet gdy to się skończy to nic już nie będzie takie jak dawniej.
Czeka nas ciężki okres.
#smiecizglowy epizod 5
#koronawirus #pandemia #plandemia #pytanie
Zazwyczaj potrafię sobie wyrobić opinię na jakiś temat, po prostu śledząc jedną i drugą stronę barykady. Wyciągać wnioski z jednej i drugiej strony i osiągać jakiś środek, jednak nie tym razem. Mam taki mętlik w głowie, a widząc sprzeczności, które ciągle są nam podawane, nie wiem co myśleć. Na każdy jeden argument jest drugi kontrargument, na każde głupie pytanie, pojawia się równie głupia odpowiedź, a na mądre pytania, mądre odpowiedzi. Po jednej i drugiej stronie. Jakoś nie potrafię tego wypośrodkować. Bo albo będę szurem, albo panikarzem i nie ma absolutnie nic pomiędzy i nawet wokół siebie nie widzę innej tendencji.
Czy wirus istnieje?
Istnieje, a odmian koronawirusa jest podobno ponad 100! Tylko nie były one tak groźne jak ta odmiana przed którą nas wszyscy straszą. Czy faktycznie tak jest? Wiele osób przeszło covida bez ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i przeleżeli to jak normalną grypę, albo nawet nie mieli żadnych objawów. Tylko tych osób się nie pokazuje i skupia się na tragedii, liczbach itd.
Testy.
Testy to bardzo ciekawy temat. Udało mi się gdzieś wyczytać, że te testy nie wykazują czy masz tę odmianę koronawirusa, którą tak wszyscy straszą tylko pokazuje czy ogólnie masz koronawirusa! Czyli jedną ze stu odmian tego wirusa. Czyli tak naprawdę na sto osób tylko jedna ma Covida. (Przykro mi, nie mam źródeł. Jedne źródła i drugie źródła są albo od ,,szurów” albo od ,,panikarzy” ani jedni ani drudzy nie są wiarygodni, a nic obiektywnego na ten temat nie znalazłem) jednak miało to dla mnie największy sens i dlaczego te testy są niewiarygodne. Na mój rozum tylko to ma sens i jest to celowe zawyżanie statystyk.
Wpisywanie koronki, nawet gdy się jej nie ma.
Może niektórzy z was widzą historie w internecie, jak to wujek, babcia, mama próbowały się dostać do szpitala i musiały podpisywać papierek, że jadą z podejrzeniem covida. W sumie historie absurdalne i tak samo wiarygodne jak te o pełnych szpitalach. Jedna i druga strona tutaj przesadza i wszystko zależy od tego co was w życiu spotka. Chociaż faktem jest że lekarze dostają dodatek za pacjentów covidowych i starają się wpisywać każdemu koronkę, bo to się po prostu opłaca i moi znajomi już tego doświadczyli. Historii nie zweryfikuje, za to dodatek od pacjentów covidowych jest i każdy kto zna naturę ludzką wie, że to prowadzi do nadużyć.
Szczepionki
Faktem jest, że szczepionki robi się co najmniej dekadę, ponieważ nie można przewidzieć długoterminowych konsekwencji, jednak drugą stroną medalu jest to, że koronawirus jest znany już więcej czasu i w sumie szczepionkę opracowywano wiele lat wcześniej zanim zaczął się ten cały burdel. Ostatni rok to przyspieszył. (Znów nie mogę tego zweryfikować!)
Ostatnio słyszałem, że któraś szczepionka powodowała zakrzepy krwi i ludzie umierali przez nią. Pomyślałem sobie wtedy że łącząc skutek z dowolną przyczyną można osiągnąć ciekawe rezultaty. Na przykład to że dzisiaj pada, to zasługa tego, że gdzieś tam Indianie w rezerwatach zaczęli tańczyć taniec deszczu. Ludzie starsi, dostali zakrzepu krwi i po prostu umarli i w żaden sposób to nie zwiększyło śmiertelności, tylko czy by przyjęli czy nie, to i tak ten zakrzep by był.
Tak jak większość osób wpisanych że zostało zabitych przez covida! Mieli tyle chorób współistniejących, że czy by byli chorzy czy nie to i tak by umarli, zwykłe przeziębienie by ich zabiło. Jednak liczby rosną i jest czym straszyć.
Czy maski chronią?
Ulubionym cytatem jest powiedzenie naszego byłego już ministra Szumowskiego, który stwierdził, że maseczki nie mają sensu i jest to po części prawda. Jednak z jakiegoś powodu nosili jest lekarze. Mam wrażenie, że Szumowski po prostu znał się na ludziach i wiedział jak to wygląda. Zrobiłem kiedyś test i oglądałem się w sklepie jak te maseczki są używane i doszedłem do wniosków, które nie były dla mnie żadnym zdziwieniem. NIKT! Powtarzam! NIKT! Nie używał ich w sposób właściwy. Maseczki mają sens, jeśli zakładacie je tylko raz i wyrzucacie oraz nie dotykacie ich rękoma. Po pierwsze każdy dotknął maseczki czy po to żeby ją poprawić, czy po to żeby dotknąć dla samej zasady. Do tego dodajmy jeszcze, że ludzie zakładają je po kilka, kilkanaście razy zanim je zmienią, plus że te maseczki są trzymane w kieszeniach, albo torbach razem z innymi rzeczami użytku codziennego. Przecież nikt nie będzie przestrzegał zasad sanitarnych takich jak na przykład lekarze, więc pod tym względem są one niepraktyczne i mogą doprowadzić do gorszych rzeczy, bo ludzie są zwyczajnie głupi. O ewenementach noszących jedną i tą samą maskę od kwietnia tamtego roku nie wspomnę. Jak gaci nie będziecie zmieniać to też się nabawicie fajnych chorób.
Plandemia!
Nie wierzę w niczyją dobroć, a szczególnie rządów światowych, korporacji itp. W jednym z moich wpisów opowiadałem historię o tym jak korporacje i rządy zachęcały do palenia papierosów i wtedy też było mnóstwo ,,szurów” twierdzących że fajki to trucizna i byli wyszydzani podobnie jak ci nasi szurzy. Czas pokaże kto miał rację, jednak można powiedzieć szczerze, że niektóre z argumentów są tak absurdalne, że jednak nie można traktować ich poważnie. Jednak przesadzone teorie spiskowe, zaczynają się sprawdzać w inny sposób. Jak na przykład chipy w szczepionce. Od początku to było dla mnie niedorzeczne i nie zgadzam się z tym. Widzę jednak, że w inny sposób rządy to wykorzystują. Paszporty szczepionkowe czy jak to się zwie, pomysł żeby do restauracji był wstęp tylko dla osób zaszczepionych itp. Ktoś albo zarobi na tym dużo kasy, albo trzeba będzie podać o sobie tyle danych, że one będą to rekompensować i będzie się nas trzymać w garści i wiedzieć o nas wszystko. Najprawdopodobniej jedno i drugie, a nawet więcej.
Jeszcze kwestia filmików z żółtymi napisami. Obejrzałem jeden i powiem tak: Nie znam chińskiego, nikt u mnie nie zna chińskiego i nie mogę zweryfikować tych słów. Bo można w takie filmiki wstawiać dowolne linie dialogowe, a niektórzy zarabiają dużo na sianiu paniki. Jednak Bill Gates kiedyś powiedział, że chciałby zredukować liczbę ludzi na świecie to prawda. Jednak to było wyrwane z kontekstu i użyte w innej sytuacji. Ogólnie jego zamysł polegał na tym, żeby w krajach uboższych, ludzie się nie rozmnażali jak króliki. Jak urodzisz dziesięcioro dzieci i wiesz, że tylko troje z nich może przeżyje to rodzisz na potęgę i potem jest tych ludzi za dużo. Gates chciał po prostu, żeby zamiast iść w ilość, iść w jakość i żeby te dzieci przeżywały i nie umierały na byle pierdołę, gdy przyjdzie czas. To tak w dużym skrócie.
Chaotycznie, bez ładu i składu!
Oddaje to idealnie jaki mam mętlik w głowie, strasznie zmęczył mnie ten wpis i nadal nie wiem co o tym myśleć. Zbyt złożony temat, zbyt dużo niewiadomych. Są osoby, które na tym zyskają, są osoby, które na tym stracą. Jednak ciężko odnaleźć jedną, lub nawet kilka przyczyn tego stanu rzeczy. Trzymanie nas w garści? Pieniądze? Zmiana sił na świecie? Wszystko? Czy może jedna z tych rzeczy, a reszta to skutki uboczne? Powoli i systematycznie coś się zmienia na świecie i nie możemy nic na to poradzić. Nawet gdy to się skończy to nic już nie będzie takie jak dawniej.
Czeka nas ciężki okres.
#smiecizglowy epizod 5
#koronawirus #pandemia #plandemia #pytanie
6
5
https://i.imgur.com/RzjZWpq.png
WTF? Ktoś coś wie o co typowi chodzi? To jakiś troll czy coś?
#pytanie #lurkerpyta #heheszki #cotusieodpierdala #lurker
WTF? Ktoś coś wie o co typowi chodzi? To jakiś troll czy coś?

#pytanie #lurkerpyta #heheszki #cotusieodpierdala #lurker
13
Lurki, czy znacie jakąś alternatywę dla Windowsa? Równie kompatybilną z współczesnymi grami co okienko i tak samo współpracującą z większością współczesnych podzespołów?
#kiciochpyta #pytaniedolurkow #pytanie #it
#kiciochpyta #pytaniedolurkow #pytanie #it
6
No dobra, zachęcony kilkoma plusami zamieszczam.
Zwracam się do Was z ogromną prośbą o przekazanie 1% podatku na mojego bliskiego kolegę Piotrka, u którego w zeszłym roku zdiagnozowano stwardnienie rozsiane.
Choroba postępuje w zastraszającym tempie - od momentu diagnozy do dnia dzisiejszego minął niecały rok, a Piotrek praktycznie nie jest w stanie chodzić.
Potrzebni są ludzie, którzy wspomogą cel i przekażą 1% podatku czy drobną darowiznę na leczenie i rehabilitację.
Załączam link do jego strony na portalu dobropowraca.pl oraz zdjęcia ulotki i wizytówki z danymi do przelewów
https://dobropowraca.pl/podopieczni/283-piotr-skoczek.html
W imieniu Piotrka bardzo serdecznie dziękuję za każdą złotówkę!
Jeśli możecie - proszę, przekażcie dalej.


#pytanie #stwardnienierozsiane #choroby #darowizna #podatek
Zwracam się do Was z ogromną prośbą o przekazanie 1% podatku na mojego bliskiego kolegę Piotrka, u którego w zeszłym roku zdiagnozowano stwardnienie rozsiane.
Choroba postępuje w zastraszającym tempie - od momentu diagnozy do dnia dzisiejszego minął niecały rok, a Piotrek praktycznie nie jest w stanie chodzić.
Potrzebni są ludzie, którzy wspomogą cel i przekażą 1% podatku czy drobną darowiznę na leczenie i rehabilitację.
Załączam link do jego strony na portalu dobropowraca.pl oraz zdjęcia ulotki i wizytówki z danymi do przelewów
https://dobropowraca.pl/podopieczni/283-piotr-skoczek.html
W imieniu Piotrka bardzo serdecznie dziękuję za każdą złotówkę!
Jeśli możecie - proszę, przekażcie dalej.


#pytanie #stwardnienierozsiane #choroby #darowizna #podatek
13
Czy popełnię duże faux pas, jeśli zamieszczę na Lurku post z prośbą o przekazanie 1% podatku (lub darowizny) na leczenie i rehabilitację mojego dobrego kolegi, który zachorował na stwardnienie rozsiane?
#pytanie #stwardnienierozsiane #choroby #darowizna #podatek
#pytanie #stwardnienierozsiane #choroby #darowizna #podatek
8
Jaki ciągnik transportowy polecacie do 50k pln? jak na razie chyba wybór padnie na jbc fastrack 155.65, ogólnie żeby był dobry do małych prac polowych i przedewszystkim do transportu, może Wy będziecie mieć jakieś sugestie.
#rolnictwo #pytanie #jbc #transport #ciągniki #traktory #rolnictwo
#rolnictwo #pytanie #jbc #transport #ciągniki #traktory #rolnictwo
7
Odnośnie tego #superstraight - czy można używać skrótu, np "jestem SS"? Albo, dla dodatkowego podkreślenia swojej płci, dodać końcówkę - "jestem SS-manem"?
https://pbs.twimg.com/media/Ev0yGFbWgAAhDku.jpg
#pytanie
https://pbs.twimg.com/media/Ev0yGFbWgAAhDku.jpg
#pytanie
8