Trochę #czarnyhumor w #pracbaza

Przychodzę dziś do pracy. Podległy mi współpracownik chwali się swoją nową torbą. Taka jak na laptopa.
-chodź zobaczysz. Fajna torba, co?
-torba jak torba.
-zobacz to.
Pokazuje mi napisz Astra Zeneca na klapie.
-to ta firma co szczepionki robi.
-widzę właśnie.
Podnosi klapę torby a tam rysunek ziemi i napisane:
Worlds Council (albo convention coś takiego) of Lung Cancer i dużymi literami oncology. Śmiechłem trochę i pytam go.
-A Ty co, raka masz, że dostałeś torbę dzielnego pacjenta onkologii?
Przetłumaczyłem co było napisane. Bez słowa odwrócił się i poszedł

8

TL;DR

Jak przez własną głupotę skończyłem bez kasy i odciąłem się od ludzi, których nazywałem przyjaciółmi. O tym że trzeba myśleć o własnej dupie. I jak z ludzi wychodzi jad, gdy się im na to pozwoli.

Zatrudniłem się dwa lata temu na warsztacie stolarskim, jako pomocnik. Nie będę wchodził w szczegóły jak do tego doszło, albo jak po depresji radziłem sobie w nowym otoczeniu po prawie roku przerwy w zatrudnieniu. Mniejsza. W każdym razie mimo ciężkich początków, przepracowałem tam dwa lata. Robiłem tylko z jedną osobą, która była jednocześnie pracownikiem, szefem i moim kolegą. Mimo wszystko 9 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu robiło swoje i nie dało się inaczej.

Dużo się nauczyłem i mimo wszystko dobrze się u nich pracowało. Dostawałem 3200 zł na rękę, nigdy nie dłużej niż do połowy następnego miesiąca. Opłacali mnie, byli ze mnie zadowoleni, a ja byłem zadowolony z nich. Mimo, że odwalali krzywe akcje to czułem się jak równy z równym. Mogłem powiedzieć co myślę, wydrzeć się czasem i usiąść na spokojnie porozmawiać o tym co się dzieje na warsztacie i ustalić plan działania u klienta. Praca od całkowitych podstaw. Od pomiarów do montaży. Mimo 25 lat na karku byłem w stanie sam zrobić od podstaw kuchnię. Dużo się nauczyłem i zdarzało się, że nawet inne firmy mnie zaczepiały czy nie chcę pracy zmienić. Odmawiałem, bo byłem fair i było mi tam dobrze, a poza tym wyższe zarobki by mi nie rekompensowały też swobody w tym miejscu pracy. Mogłem sobie usiąść w trakcie pracy, zapalić papierosa, a na pytanie szefa co robię odpowiadałem, że mi się nie chce. Siadał wtedy ze mną i mówił, że jemu też i tak siedzieliśmy i gadaliśmy o głupotach. Oczywiście potem kończyło się to na nadgodzinach, ale coś za coś. Nawet gdybym nie palił, pracował te 8 godzin to i tak by był ten sam efekt.

Siedziałem na nadgodzinach czasami nawet 16 godzin i następnego dnia szedłem do pracy. Miałem okres dwóch miesięcy, gdzie robiłem minimum 10 godzin dziennie i jeszcze w soboty. Najlepsze jest to, że za nadgodzinę dostawałem 10 zł, ale nic nie mówiłem, bo premia w wysokości 70% mojej pensji mi to rekompensowała, chociaż niekoniecznie to było zadowalające i miałem dosyć takiej pracy. Plus to, że zmęczenie wpływało na nasze pomyłki, a każda taka była okupiona olbrzymią stratą. Wymiar pomylony o 1cm mógł ich kosztować kupę kasy i czasu. Bo trzeba kupić nową płytę, bo trzeba po nią pojechać, bo znów trzeba pociąć, okleić itp.

Były plusy i minusy takiej pracy. Teraz to nawet nie będę miał oporów poopowiadać do jakich głupot doprowadzili mój szef i jego żona. Jednak póki kasa była to moje uwagi były tylko moją opinią i robiłem to za co mi płacili. Zżyliśmy się tak, że potrafiliśmy się umówić gdzieś na mieście na piwo, albo wpaść do siebie na urodziny.

Na początku się godziłem na wszystko, potem się zasiedziałem. Na początku byłem bez grosza przy duszy i potrafiłem jeździć 15km w jedną stronę rowerem, bo już byłem tak spłukany. Potem zdałem sobie sprawę jak wiele się nauczyłem. Rozmawiać z ludźmi, nie byłem już taki zamknięty i miałem fach w ręku, gdzie ktoś potem potrafił się o mnie pytać czy nie zrobię mu tego czy tamtego.

Jakie głupie akcje odwalali?

Jak klient był miły i ich ,,porobił” to schodzili z ceny tak bardzo, że wychodzili na zero zakładając że nie będą musieli nic dokupować, dorabiać itp. Wychodzili wtedy na minusie

Mimo ustaleń uzgodnionych przez klienta, potrafili iść mu na rękę. Na przykład. Zawiasy do szafek były uzgodnione inne, a klient stwierdził, że chce blumy (te z górnej półki) różnica w cenie była 7zł, ale gdy kupić musisz takich 60 to wychodzi 420zł, a zakładając że robili mu za prawie bezcen, wychodzili na minusie.

Szczytem była klientka, która chciała mebel w cenie materiału na co szef się zgodził, bo był robiony cały dom. Zrobiliśmy jej to, daliśmy i powiedzieliśmy jaka jest za to cena. Wtedy wyszły jej wielkie oczy i stwierdziła:

- Ja myślałam że jest w cenie tego co państwo sobie wypracowali.

Nie za bardzo rozumiałem o co chodzi, a potem się okazało, że na przykład. My z tej roboty mielibyśmy mieć 5k na plusie to za te 5k jej zrobimy ten mebel.

Szef odpuścił i zszedł jej z ceny!

Jedna, druga, trzecia taka akcja i nie miał kasy na materiał, żeby ruszyć z inną robotą, bo ciągle tracił. Żeby ruszyć z robotą, jechał na pomiar, a za kasę z zaliczki, zaczynał starą pracę. Dochodziło do tego, że nie miałem co robić cały dzień, bo nie było kasy na materiał, a jutro trzeba do klienta jechać. Co prowadziło do kolejnych nieprzyjemności i schodzenia klientowi z ceny za zwłokę i koło się toczyło. Brakowało kasy na materiał, opłaty i dla mnie, a ja jak głupi widząc to, nadal przy nich byłem.

Mimo że szefowa, beztrosko sobie żyła i twierdziła, że to problem szefa, że tak odwala. Więc poinformowałem ich, że niedługo upadną, a ja widząc co się dzieje, stwierdzam że czas szukać nowej pracy.

Było to przed świętami Bożego Narodzenia. Nie dostałem wtedy wypłaty za listopad i musiałem oszczędzać każdy grosz, żeby dać sobie radę. Razem z moją kobietą dawałem sobie radę, ale zaczynałem powoli czegoś szukać, bo mimo że ich lubiłem to wiedziałem, że za parę miesięcy będę udupiony. Nie myliłem się, ale kroki podjąłem za późno.

W końcu dostałem zaległe wypłaty i biznes dalej się kręcił, mimo tych problemów. Jednak nie mogłem wziąć urlopu, nie mogłem zachorować, nie mogłem nic. Bo cały czas miałem z tyłu głowy, że to wszystko się zawali i nic z tym nie zrobię i mogę być bez kasy. Miałem prawie 30 dni urlopu i nie mogłem go wziąć, więc poszedłem na l4, bo już byłem na wyczerpaniu i żyłem licząc każdy grosz, bo nie wiadomo, kiedy mi zapłacą. Po powrocie poinformowałem ich, że odchodzę i szukam nowej pracy. Dzień później miałem już zaklepaną pracę.

Lubiłem ich, nigdy nie czułem się oszukany i wykorzystany, więc odszedłem z pracy na mocy porozumienia stron. Pieniądze miały być wypłacane, gdy będą mogli. Znałem ich, ich sytuację i wiedziałem, że najlepsze co mogę zrobić to złożyć wypowiedzenie z ich winy i zażądać zapłaty w określonym terminie. Nie zrobiłem tego. Traktowałem ich jak przyjaciół. Poszedłem do nowej pracy. Bez dnia przerwy. Jednak tam mi się nie udało i wylądowałem na bezrobociu. Bez pieniędzy, bez zasiłku (bo przez porozumienie stron, muszę czekać 90dni) postawiony pod ścianą, pracować gdzieś na produkcji za nic lub iść do innego tego typu stolarza, gdzie znów skończę na nie wiadomo czym. Stwierdziłem, że mam dosyć, a pieniądze mi się od nich należą. Przyjaźnie, przyjaźniami, ale jeść trzeba, a ja nie mam za co żyć.

Wróciłem, przedstawiłem sytuację i powiedziałem, że nie mogę czekać, bo przez moją dobroć ja jestem teraz w kropce. Myślałem że zrozumieją, myślałem że mogę z nimi dogadać, a dziś dostaję od nich telefon: ,,To nie nasza wina, że ty nie masz pieniędzy, przez to że odszedłeś z dnia na dzień, nie mogliśmy ruszyć z robotami, byliśmy u adwokata i sam od nas odszedłeś i nic ci się nie należy. Pieniędzy nie mamy i ci nie damy. Dostaniesz jak będziemy mieć. Kiedy? Nie wiem” Oczywiście z podniesionym głosem, że nic nie mogę zrobić, oni są górą i to moja wina cała ta sytuacja…

Sam odszedłem, to po mojej stronie było wszystko do zrobienia i teraz mogę być sam sobie winny. Nie wyszło mi z nową pracą? To nie ich problem. Zadałem im pytanie czy miałem dalej za darmo u nich robić. To tylko zmienili temat.

Za moją głupotę i dobroć, skończyłem bez pieniędzy, na bezrobociu. Z niewykorzystanym urlopem, dwoma miesiącami w plecy.

Jutro jadę do Inspekcji Pracy i przedstawiam sytuację, jadę do adwokata i stosuję pismo. Za długo byłem za miękki i dobry dla innych palantów. Mam dosyć. Jak to łatwo się wszystko zmienia, gdy chodzi o kasę. Póki robiłem to byłem cacy, a teraz jestem tym złym.

Czy ja mogę im w jakiś sposób zaszkodzić? Jest szansa na w miarę szybkie odzyskanie tych pieniędzy? Oni mogą w każdej chwili upaść. J

Jak ktoś chce mnie zbesztać za moją głupotę to proszę bardzo. Nie mam nic przeciwko. Jednak czy mogę coś z tym wszystkim ugrać?
#smiecizglowy epizod 10
#praca #pracbaza #anonimowelurkowyznania #stolarstwo #pytanie #prawo

13

Dziś takie wielkie zdziwienie w pracy, ktoś z rodziny dyrektora kadrowego miał operację, a tu nagle jebło i dupa blada ciemno. Po 30 sekundach wszystko na bloku stoi już w poprzednim stanie, dyrektor od razu dzwoni do dyrektora elektryków co my robimy i czemu nie przybiegliśmy jeszcze na blok operacyjny, by sprawdzić przyczynę i źródło zaniku, dodatkowo wypomniał fakt że jest zatrudnionych 30 elektryków. Pierwszym jego zdziwieniem było, że obecnie jest 2, a na pytanie gdzie reszta, to dla wygody kadrowych zamiast tworzyć nowe kategorie wszystkich dodają do elektryków, (kierowców wózków elektrycznych, wentylatorowych, kilku hydraulików), a elektryków z uprawnieniami to jest obecnie 9 z czego 6 jest na inne zmiany, a z jednym rozmawia a dwóch biega po całym szpitalu bo to awaria na cały szpital.
#pracbaza #asd

Morał jest taki,
Nie ważne jak ciężko pracujesz w państwowej(?) spółce, dyrektor i tak ma wyjebane na szeregowych pracowników. A dyrektor nawet techniczny może być po europeistyce byle popierał obecnie władającą obiektem partię i miał rodzinę tam gdzie trzeba.
Plus tego taki, że zdobyłem 3-4 zlecenia od chirurgów na wakacje na położenie i przygotowanie dokumentów do przyłączenia elektryki.

10

Dobra. Mam problem i staram się myśleć co teraz do jutra muszę podjąć decyzję, a niestety nie mam z kim pogadać i pożalę się tutaj, a może ktoś z was doradzi coś sensownego.

Musiałem odejść z poprzedniej pracy. Źle nie było, ludzie w porządku, wady tamtej pracy to nawet nie ma co pisać, bo koniec końców, musiałem odejść, bo jest kwiecień, a ja nie mam wypłaty za luty, marzec i prawie 20 dni urlopu.

Podjąłem więc decyzję, że jednak jak nie teraz, to zaraz będę w okropnej chujnii, a kasa mi potrzebna, więc pożegnałem się z moimi byłymi pracodawcami i ruszyłem na szukanie pracy.

Poszedłem na rozmowę do jednej firmy. Człowiek wydawał się spoko. Nic nie było takiego co mogłoby wzbudzić moje podejrzenia. Ja jakieś doświadczenie mam i chcę się rozwijać, on chce takiego pracownika. Żadnego owijania w bawełnę, głupich pytań. Facet konkretny i byliśmy dogadani. Umówiliśmy się że przyjdę określonego dnia i podpisujemy umowę.

Wypowiedzenie, papierki i sru do nowej roboty. Bez żadnego dnia przerwy w zatrudnieniu. Przychodzę do pracy i słyszę: Wiesz anon, czasy są ciężkie, a ja akurat wczoraj się dowiedziałem, że można dostać dofinansowanie z urzędu na bezrobotnego. Byłbym ci bardzo wdzięczny, gdybyś się zarejestrował jako bezrobotny i przyszedł z urzędu. Oczywiście nie musisz tego robić, ale będę wdzięczny i nie pożałujesz. Wynagrodzę ci to jakoś. Wiesz… Wczoraj też był tu jakiś chłopak, też mi się z nim dobrze rozmawiało, ale powiedziałem mu, że mamy już komplet wiesz, człowiek honorowy ze mnie.

Powiedziałem, że muszę się zastanowić, pokręcił nosem, ale dał za wygraną.

A więc tak: Jestem w dupie, bo byłem za dobry i nie odszedłem z poprzedniej pracy, kiedy był na to czas. Nie mam kasy. Jestem umoczony z każdej strony i potrzebuję kasy i nie mogę na ten moment sobie pozwolić na brak pracy.

Więc ok

Powoli maszyna urzędnicza rusza, ale jakoś to idzie. Ja sobie pracuję i dopytuję się o tę firmę, szefów itd. Nic nie zapowiada że będą mnie chcieli jakoś oszukać, albo nie zapłaciliby za te kilka dni, gdyby jednak coś poszło nie tak, głowa spokojniesza.

W piątek nawet wszyscy podwyżki dostali, za dobrą pracę i myślę sobie, że coś jest nie tak.

I dzisiaj słyszę, że roboty masa, potrzebne są nadgodziny. Wszyscy w szoku, nikt nic nie mówi. Ja sam siedzę cicho, bo pracuję tu raptem kilka dni i jestem w dupie, chociaż w innych okolicznościach, bym coś powiedział na to.
Dodał też że teraz zamiast robić w soboty od 8 do 16 to będziemy robić od 6 do 14 to będziemy dwie godziny więcej soboty mieć i w soboty to tylko praca, jak będzie kiepska pogoda
a potem głosowanko kto jest za, a kt… Nie było czegoś takiego
Głosowanie:
Kto jest za tym żeby robić od 8 do 17, a kto jest za tym, żeby od 7 do 16
I wszyscy po zebraniu trajkoczą o tym, że dobrze, że nie muszą więcej w pracy siedzieć i wrócą o normalnej porze jeden tylko typ oprócz mnie był wkurwiony, bo wiedział jak on ich porobił. Nie mieliśmy żadnego wyboru poza tym, czy będziemy robić od 7 czy od 8 podwyżkę przecież dał, a to jest tylko tymczasowe. TA. Jasne. Już to przerobiłem i za nic nie dam się w takie coś znów wciągnąć.

Jestem wściekły na siebie, bo mam za miękką dupę i przez byłych pracodawców nie mam pieniędzy i będę dostawał to w ratach przez x miesięcy, a za dobry jestem, a oni byli zawsze wobec mnie w porządku i nie zadziałałem prawnie więcej. I przez to zamiast rzucić to w cholerę, jeszcze dzisiaj, musiałem wrócić i na spokojnie to sobie przemyśleć.

Nie mam jeszcze umowy, ale machina urzędnicza ruszyła i zastanawiam się jakie konsekwencje będą tego, że gdy urzędnik mi znajdzie pracę w ten firmie, a ja to odrzucę to czy poniosę jakieś konsekwencje? Byle nie prawne, bo zasiłki i inne takie to mam gdzieś znajdę coś innego, ale może przez urząd, będę w stanie znaleźć coś innego? Mam dosyć mojego zawodu i bym poszukał czegoś innego, dałoby radę przy następnej wizycie coś zmienić?

Może to pierdoły z tym pracodawcą, ale on moje zaufanie już stracił, a na nadgodziny się nie godzę, bo już to przerobiłem w poprzednich pracach i mam dosyć.

Chyba już podjąłem decyzję, tylko szukam potwierdzenia.
#praca #pracbaza #zalesie #gorzkiezale

7

a taki ładny widoczek mam zawsze rano w #pracbaza

8

#pracbaza #heheszki
Pomysłowość szefa zaskakuje mnie coraz bardziej
Kumpel mój dzwonił do niego z informacją, że źle się czuje i ma biegunkę i nie będzie go dziś. W odpowiedzi usłyszał, że mamy potężne braki kadrowe i musi być. Ale, żeby nie utrudniać to postawi go na stanowisko bliżej toalety.
Jak mi to opowiedział, myślałem, że stracę panowanie nad autem ze śmiechu.

14

#NSFW / Treść ukryta

10

Siema lurki
Osuszam sobie browarka i dzwoni telefon. Zerkam na wyświetlacz, szef dzwoni. Odbieram i nawija mi przez chwilę o sytuacji w firmie. W końcu pyta czy miałbym możliwość podjechać po współpracownika i podrzucić go do firmy bo jutro zakład będzie sparaliżowany. Pytam kiedy miałbym go wieźć? On, że noo teraz, zaraz. Więc mu mówię, że nie mogę bo piłem. W telefonie usłyszałem:
-Aaach, no szkoda.
Przez 4 lata jak w firmie pracuje. Większego zawodu w jego głosie nie słyszałem
#pracbaza #oups

13

Kolega gotowy do wali z hekteram. Jak brat wyjechał 8 dni temu na pole tak go już nie widzę na gospodarstwie. Zostałem sam z paroma tysiącami świń i z ojcem co ma kryzys wieku średniego... kurwa...
#praca #pracbaza #rolnictwo

12

Czy wam się dzisiaj też nic nie chce? Zrobię co muszę i spadam do dzieciaków. Jutro obiad u teściów to chyba będę musiał zostać dłużej
#praca #pracbaza #gownowpis #rolnictwo

13

#it #pracait #pracbaza #praca #zarobki #linux

Pewnie lepiej byłoby pytać na wyk0pie, ale znaleźli na mnie multikonto, pierdolę nie zakładam tam więcej. Także…

Zmieniam pracę, ile wołać jako młodszy admin? 1,5 roku expa na stanowiskach "okołoadminowych", gdzie adminowanie/stawianie serwerów na linuxie to 25% pracy. Trochę wiem co się dzieje "pod spodem", znam standardowe zarządzanie systemem(myślę że miałbym sporą szansę zdać RHCSA bez przygotowania, patrząc po ich wymaganiach), podstawy sieci(bardziej od strony konfiguracji interfejsów/konfigów, typowych narzędzi cli) - nie dotykałem nigdy switchy, znajomość iptables(razem z NATami), podstawy lvm, podstawy administracji mysql(userzy, dumpy, proste replikacje itp), solidne podstawy nagiosa i ansibla, raczej skromne podstawy zarządzania webami. Przyzwoita znajomość skryptowania w BASHu.

Podsumowująć, moje najsilniejsze strony to Linux/ skrypty BASH, pozostałe technologie poziom raczej podstawowy. Doświadcznie zdobyte na środowiskach produkcyjnych, softskille stoją bardzo dobre. +1 za wypowiedzi byczqw z branży

11

Właśnie dostałem maila od szefostwa ze obroty w tym roku w porównaniu do zeszłego spadły o 55%. Coś czuję ze nie będzie świątecznej premii.
#praca #pracbaza

11

Kogo to jest drewno?
Spacerując po lesie z pewnością natknęliście się na sztuki lub stosy drewna oznaczone czerwonymi plakietkami z dziwnymi numerami. Co one oznaczają wyjaśnia zdjęcie zamieszczone przez jedno z nadleśnictw. Jest tam plakietka i cechówka Lasów Państwowych.
Oznacza się je urządzeniem robionym przez firmy takie jak Codimex czy Latschbacher.
Jak ono działa zobaczyć możecie tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=wgMWvbiWCV4
Jak oznacza się w Polsce pozyskane drewno z lasów nie będących własnością LP?
Wszystkie sztuki muszą mieć tabliczkę i nabitą cechówkę - ich wygląd wrzucę poniżej.
#lesnictwo #las #ciekawostki #pracbaza #praca

9

Lurki ale mi się nie chce siedzieć w tej robocie a tu jeszcze parę godzin
#gownowpis #pracbaza

8

Po prostu uwielbiam jak pada temat majonezu w nowej pracy, kto jaki lubi. Prawidłowa odpowiedź jest tylko jedna. Ale o tym na koniec. Zawsze, ale to ZAWSZE większość mówi WINIARY, a jak zapytasz czy próbowali inny to, że nie, bo po co skoro najlepszy jest tylko jeden.
Nosz kurwa właśnie, że nie.
No to wychodząc z pracy zahaczam o najbliższy sklep i kupuje ten ich majonez, tylko po to żeby go wywalić z tego słoika i przełożyć tam jedyny słuszny majonez Kielecki. Przygotowuję sałatkę, oczywiście nadmiar, żeby poczęstować pozostałych pracowników sałateczką z ich ukochanym majonezem. Celowo przynoszę ze sobą słoik, żeby widzieli napis "Winiary" Argumentuje to, że preferuje na świeżo dodawać majonezu do swojej sałatki, bo tak mi po prostu bardziej smakuje.
Każdy cieszy bułe bo w końcu jakieś żarcie inne niż gotowe ze sklepu, zaczynają nakładać i przychodzi pora na majonez. Nakładając dodają UUUAAA ten najlepszy (no kurwa wiadomo)
Zaczyna się.
Wszyscy wpierdalają i pytają co takiego dodałem do sałatki, że taka dobra. Podaję faktyczne składniki i każdy stwierdza, że robi tak samo a jego inaczej smakuje.
Jeden patrzy na majonez u jakiś inny kolor tego winiary, pewnie świeża partia.
W duchu się cieszę i patrzę na te wszystkie wesołe mordy, bo wiem że za chwilę ich świat legnie w gruzach.
Wchodzę na stół niczym Poniatowski mówię Jak wam smakuje majonez? hehe
-mmm dobry *odpowiadają wszyscy
Nie dobry, tylko najlepszy bo to kurwa kielecki
Od razu zaczęły się szepty, że jednak nie jest za dobra ta sałatka, oni robią lepszą. Ale w mojej pamięci i tak zostanie fakt, że wpierdalali moją sałatkę przyznając mi że ich język nigdy niczego lepszego skosztował.
A Ty co? nadal się oszukujesz?

P.S. Jutro do roboty biorę słoik kieleckiego wypełniony jogurtem naturalnym i szczyptą kurkumy dla koloru i będę wpierdalał go na ich oczach łyżką

P.S. 2 Jeżeli jesteście również fanami Kieleckiego i nie wiecie jak smakuje "inny majonez" to możecie spróbować kremu do rąk, którym równie dobrze można dekorować swoje potrawy.
#pracbaza #majonez #pasta #heheszki #wkoncucosinnegonizpolityka

10

#lurker wybaczcie dziś, ale po #pracbaza jestem tak wypluty, że już dziś nie będę pociskal pierdół na mikro, ani nie wrzucę dziś żadnego #content na główna.
Cel jest jeden, dożyć jutra. #dobranoc

6

Dziś dowiedziałem się, że szefowa wie, że będę się zwalniał.
Że wysyłałem CV do innej pracy.

Wsypał mnie współpracownik ( ̄。。 ̄)
W sumie nie jestem zły a rozbawiony
Pokaż spoilerSzkoda, kurwa, że moim współpracownikiem jest tylko JEDNA OSOBA
#pracbaza #heheszki

6

Ok, na dzisiaj z robotą fajrant! załatwiłem elegancko swojego głównego klienta - serwis poszedł na produkcję. No i luuuzik! Czy życie nie jest piekne? haha! Idę na szamę, wracam i zasiadam troche pokodzić.
#it #pracbaza
// PS. życzę wszystkim wyłącznie tak fajnych klientów, z jakimi ja współpracuję na co dzień. (picrel )

13