Wiara w "naukę" utracona. 🔥 😱 🔬youtu.be
Sabine Hossenfelder niemiecka doktor fizyki teoretycznej, filozof nauki i popularyzatorka tych dyscyplin. Dzieli się listem do niej... który miał pozostać poufny.

Pogadanka o korupcji w środowisku naukowym (nie tylko CERN). Niestety, zjawisko to nie ogranicza się do fizyki cząstek. Ta sama chciwość, i tworzenie bzdur, jest powszechna w większości przypadków, gdy „badacze” gonią za pieniędzmi z grantów i posadami. Przy zasadzie „publikuj albo giń” na pełnej mocy... co mogłoby pójść nie tak? Potrzeba więcej odważnych ludzi takich jak Sabina, by pomóc nauce oderwać się od pseudo naukowych cwaniaków.
------------------------------------------------------------
http://youtu.be/shFUDPqVmTg?si=DNSaggm_OnKEtGy3
------------------------------------------------------------
#ciekawoski #nauka #fizyka #korupcja #zlodzieje #teoriespiskowe #pseudonauka

Pogadanka o korupcji w środowisku naukowym (nie tylko CERN). Niestety, zjawisko to nie ogranicza się do fizyki cząstek. Ta sama chciwość, i tworzenie bzdur, jest powszechna w większości przypadków, gdy „badacze” gonią za pieniędzmi z grantów i posadami. Przy zasadzie „publikuj albo giń” na pełnej mocy... co mogłoby pójść nie tak? Potrzeba więcej odważnych ludzi takich jak Sabina, by pomóc nauce oderwać się od pseudo naukowych cwaniaków.
------------------------------------------------------------
http://youtu.be/shFUDPqVmTg?si=DNSaggm_OnKEtGy3
------------------------------------------------------------
#ciekawoski #nauka #fizyka #korupcja #zlodzieje #teoriespiskowe #pseudonauka
19
Giertych lata temu ukradł dużo kasy z banków. Teraz jak wychodzi to na jaw, to walczy z informacją w najgłupszy sposób, czyli grożąc pozwami dla tych, którzy podają dalej filmik.
Przez to dowiedzą się o tym również jego fani:

Komedia się dzieje dzięki Notatkom Społeczności (Community Notes), które podają dalej filmik pod wpisem Giertycha.
Uznał że skasuje wpis i wstawi jeszcze raz by się go pozbyć, ale średni jest efekt:

To już też skasował i wstawił nowy post znowu.
W jednej wersji z pierwszych jego skasowanych postów brzmiało to szczególnie komicznie:

Pisał o amnestii w zamian za przeproszenie go.

Chodzi o ten filmik: http://www.youtube.com/watch?v=LovJXEuVWDY
#giertych #platformaobywatelska #zlodzieje #polityka #koalicjaobywatelska
Przez to dowiedzą się o tym również jego fani:

Komedia się dzieje dzięki Notatkom Społeczności (Community Notes), które podają dalej filmik pod wpisem Giertycha.
Uznał że skasuje wpis i wstawi jeszcze raz by się go pozbyć, ale średni jest efekt:

To już też skasował i wstawił nowy post znowu.

W jednej wersji z pierwszych jego skasowanych postów brzmiało to szczególnie komicznie:

Pisał o amnestii w zamian za przeproszenie go.

Chodzi o ten filmik: http://www.youtube.com/watch?v=LovJXEuVWDY
#giertych #platformaobywatelska #zlodzieje #polityka #koalicjaobywatelska
26
Ja pierdolę, kto na to się nabiera? Próba oszustwa cd.
#zlodzieje
Zamówię kurierem przez OLX. Kurier sam wszystko zapakuje.
Wygląda mniej więcej tak:
1) Pan otrzyma maiI z potwierdzeniem zamówienia
2) Pan musi podać swoje konto bankowe(na które trafi przelew od OLX) na stronie potwierdzenia zamowienia i zweryfikować go, natychmiast po czym pieniądze zostaną przelane na to konto bankowe przed wysyłką.
3) Pan otrzyma telefon od kuriera do uzgodnienia miejsca i godziny spotkania.
#zlodzieje
7
#usa #ciekawoski #wojsko #pentagon #korupacja #zlodzieje #nwo #oszukujo
Pentagon nie przeszedł pozytywnego audytu środków... 7 raz z rzędu. Operuje 824 miliardami $. No i co teraz zrobisz? Nic nie zrobisz, takie życie Bożenko. - to oficjalnie.

Nieoficjalnie - znaczne ilości środków zostały przeznaczone na tajne projekty wojskowe pod ziemią. Mówi się o rozwijaniu starych i budowie nowych bunkrów na apokalipsę. Ale dla tych wybranych. Cześć pieniędzy miała być tez przytulona do kieszeni przez tychże wybranych.
---------------------------------------------------------
http://americanmilitarynews.com/2024/11/pentagon-fails-7th-audit-cant-fully-account-for-824-billion/
---------------------------------------------------------
Pentagon nie przeszedł pozytywnego audytu środków... 7 raz z rzędu. Operuje 824 miliardami $. No i co teraz zrobisz? Nic nie zrobisz, takie życie Bożenko. - to oficjalnie.

Nieoficjalnie - znaczne ilości środków zostały przeznaczone na tajne projekty wojskowe pod ziemią. Mówi się o rozwijaniu starych i budowie nowych bunkrów na apokalipsę. Ale dla tych wybranych. Cześć pieniędzy miała być tez przytulona do kieszeni przez tychże wybranych.
---------------------------------------------------------
http://americanmilitarynews.com/2024/11/pentagon-fails-7th-audit-cant-fully-account-for-824-billion/
---------------------------------------------------------
9
Ile zarabiają ciężko pracujący Europosłowie? 💶 🤩 🇪🇺en.protothema.gr
Pensja w Parlamencie Europejskim dla przeciętnego europosła w Brukseli składa się z kilku czynników oto one:

+ podstawa - 8 000EU (34 000zł)/mies
+ za codzienną obecność - 350EU (1 500zł)/dzień
+ wynagrodzenie dla zespołu poselskiego każdego europosła - 30 000EU (127 700zł)/mies
+ wydatki na biuro 5 000EU (21 300zł)/mies
+ wynagrodzenie za promocję pracy 4 000EU (17 000zł)/mies
+ bonus za zaproszenie i utrzymanie obserwatorów 10 000EU (42 600zł)/mies
+ bonus prywatny kierowca dla europosła
+ bonus bilety lotnicze w klasie biznesowej na przeloty do kraju pochodzenia
Łącznie 57 000 Euro/mies + 350 Euro za codzienną obecność (242 600zł/mies + dniowe 1 500zł).
Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się dla czego tak bardzo niektórym posłom zależy na unijnym stanowisku i dla czego tak bardzo trudno odciąć Polskę od wpływu UE to już macie odpowiedź.
------------------------------------------------------
Za przekazanie tych informacji trzeba podziękować europosłowi z Cypru oraz youtuberowi Phidias'owi Panayiotou który sam był zaskoczony tymi liczbami.
-----------------------------------------------------
http://en.protothema.gr/2024/07/06/phidias-panayiotou-reveals-his-earnings-as-an-mep/
-----------------------------------------------------
Czy sądzisz, że Europosłowie będą w stanie wyżyć z tych skromnych 57 000+ EU pobieranych z twoich podatków?
#ciekawoski #pieniadze #zarobki #parlamenteuropejski #europarlament #eu #zlodzieje

+ podstawa - 8 000EU (34 000zł)/mies
+ za codzienną obecność - 350EU (1 500zł)/dzień
+ wynagrodzenie dla zespołu poselskiego każdego europosła - 30 000EU (127 700zł)/mies
+ wydatki na biuro 5 000EU (21 300zł)/mies
+ wynagrodzenie za promocję pracy 4 000EU (17 000zł)/mies
+ bonus za zaproszenie i utrzymanie obserwatorów 10 000EU (42 600zł)/mies
+ bonus prywatny kierowca dla europosła
+ bonus bilety lotnicze w klasie biznesowej na przeloty do kraju pochodzenia
Łącznie 57 000 Euro/mies + 350 Euro za codzienną obecność (242 600zł/mies + dniowe 1 500zł).
Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się dla czego tak bardzo niektórym posłom zależy na unijnym stanowisku i dla czego tak bardzo trudno odciąć Polskę od wpływu UE to już macie odpowiedź.
------------------------------------------------------
Za przekazanie tych informacji trzeba podziękować europosłowi z Cypru oraz youtuberowi Phidias'owi Panayiotou który sam był zaskoczony tymi liczbami.
-----------------------------------------------------
http://en.protothema.gr/2024/07/06/phidias-panayiotou-reveals-his-earnings-as-an-mep/
-----------------------------------------------------
Czy sądzisz, że Europosłowie będą w stanie wyżyć z tych skromnych 57 000+ EU pobieranych z twoich podatków?
#ciekawoski #pieniadze #zarobki #parlamenteuropejski #europarlament #eu #zlodzieje
26
#notorasizm #zlodzieje #wybory #fraud
Demokraci już się przygotowują do wyborów prezydenckich na 5 listopada. Lets Go Brandon może i ma demencję, może i nosi pieluchę, może przy jego wieku nawet nie dożyje... ale za to jego wyborcy zrobią wszystko by wygrał "właściwy" kandydat.

Biuro szeryfa hrabstwa Maricopa szczegółowo opisuje incydent kradzieży w budynku wyborczym hrabstwa Maricopa, który doprowadził do aresztowania 27-letniego mężczyzny.
W nowym oświadczeniu śledczy utrzymują, że Ringfield został uchwycony na nagraniu z monitoringu w budynku wyborczym, gdy około godziny 17:00 zabierał breloczek zabezpieczający i klucze. w czwartek 20 czerwca.
„Na nagraniu widać, jak podchodzi do biurka i bierze czerwoną smycz na nadgarstek, zawierającą breloczek zabezpieczający i klucze” – czytamy w części oświadczenia. „Ringfield po krótkim rozciągnięciu włożył smycz do kieszeni spodenek”.
W oświadczeniu Ringfield zaprzeczył kradzieży podczas konfrontacji z pracodawcą, ale następnie „zasugerował, że smycz mogła znajdować się w jego samochodzie "gdyby zabrał ją przez pomyłkę”.
„Późniejsze przeszukanie jego pojazdu ujawniło czerwoną smycz i pasującą plastikową przywieszkę, ale brakowało breloczka” – czytamy w części oświadczenia.

Sprawca był znany, organom... ale jakoś przeoczono to przy zatrudnianiu.
------------------------------------------------------------
http://www.youtube.com/watch?v=YKtqN50FIL8
------------------------------------------------------------
Demokraci już się przygotowują do wyborów prezydenckich na 5 listopada. Lets Go Brandon może i ma demencję, może i nosi pieluchę, może przy jego wieku nawet nie dożyje... ale za to jego wyborcy zrobią wszystko by wygrał "właściwy" kandydat.

Biuro szeryfa hrabstwa Maricopa szczegółowo opisuje incydent kradzieży w budynku wyborczym hrabstwa Maricopa, który doprowadził do aresztowania 27-letniego mężczyzny.
W nowym oświadczeniu śledczy utrzymują, że Ringfield został uchwycony na nagraniu z monitoringu w budynku wyborczym, gdy około godziny 17:00 zabierał breloczek zabezpieczający i klucze. w czwartek 20 czerwca.
„Na nagraniu widać, jak podchodzi do biurka i bierze czerwoną smycz na nadgarstek, zawierającą breloczek zabezpieczający i klucze” – czytamy w części oświadczenia. „Ringfield po krótkim rozciągnięciu włożył smycz do kieszeni spodenek”.
W oświadczeniu Ringfield zaprzeczył kradzieży podczas konfrontacji z pracodawcą, ale następnie „zasugerował, że smycz mogła znajdować się w jego samochodzie "gdyby zabrał ją przez pomyłkę”.
„Późniejsze przeszukanie jego pojazdu ujawniło czerwoną smycz i pasującą plastikową przywieszkę, ale brakowało breloczka” – czytamy w części oświadczenia.

Sprawca był znany, organom... ale jakoś przeoczono to przy zatrudnianiu.
------------------------------------------------------------
http://www.youtube.com/watch?v=YKtqN50FIL8
------------------------------------------------------------
6
„Pandemia rabunku”. Konfederacja chce komisji śledczej ds. covida. „Koalicja antyobywatelska odmówiła” [VIDEO]youtube.com
Konfederacja chce utworzenia komisji śledczej do wyjaśnienia nadużyć i łamania prawa w trakcie ogłoszonej pandemii koronawirusa. – Koalicja antyobywatelska odmówiła – powiedział z mównicy sejmowej poseł Włodzimierz Skalik.
Nowa władza chętnie powołuje komisje śledcze, ale tylko do tych spraw, które są dla nich wygodne politycznie. Nie ma chętnych, poza Konfederacją, by rozliczyć czas ogłoszonej pandemii i wszelkich absurdalnych działań podejmowanych pod pretekstem walki z COVID-19.
Projekt Norymberga 2
Kwestię tę w Sejmie poruszył poseł Skalik. – Konfederacja na początku obecnej kadencji Sejmu poprosiła innych posłów o podpisanie tego projektu, ponieważ w sprawie powołania komisji śledczej wniosek może złożyć co najmniej 46 posłów. Konfederacja jest świetnie przygotowana do pracy wnioskowanej komisji. Mamy pełne archiwum, które jest wynikiem trzyletniej pracy projektu Norymberga 2, które pozwoliłoby ukazać opinii publicznej prawdę o skali bezprawia i nadużyć rządzących w latach 2020-2022 i złożyć stosowne wnioski o ukaranie sprawców bezprawnych działań i zaniechań – mówił poseł Konfederacji.
– W pierwszej chwili byliśmy zaskoczeni tą odmową. Jednak po chwili zastanowienia zaczynamy domyślać się, co stoi za tą oportunistyczną i antyobywatelską postawą. Otóż wnioskowana sejmowa komisja śledcza w naszej opinii ukazałaby prawdę, że tzw. Zjednoczona łże-Prawica wspólnie z totalną opozycją aktywnie organizowali i wspierali COVID-ową patologię państwa polskiego – kontynuował przedstawiciel Konfederacji Korony Polskiej.
Pandemia rabunku
Przypomniał, że obecna władza, gdy była w opozycji, krytykowała Prawo i Sprawiedliwość za wydawanie pieniędzy poza budżetem. Chodzi o utworzenie Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, którego wydatki nie były objęte regułą budżetową. Tymczasem, gdy Tusk i reszta do władzy doszli, układ ten przestał im przeszkadzać i czerpią z niego garściami. – Zadłużenie funduszu COVID-owego w ostatnim kwartale ub.r. wzrosło o 1,33 mld zł i osiągnęło pułap 170 mld zł – podkreślił.
– I co szczególnie ciekawe, zgodnie z planami rządu na 2024 r. fundusz ten zadłuży się poza kontrolą Sejmu na ponad 38 mld zł. To jest wzrost o ponad 40% w stosunku do wzrostu zadłużenia tego funduszu w roku ubiegłym, 2023 r. Wobec tego pandemia rabunku przyszłych i obecnych pokoleń naszych rodaków trwa w najlepsze, jak również rujnowanie finansów państwa polskiego – podsumował Skalik.
#plandemia #rabunek #gospodarka #zlodzieje #konfederacja
http://www.youtube.com/watch?time_continue=2&v=ckOzjiYmMZc&embeds_referring_euri=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F&source_ve_path=Mjg2NjY&feature=emb_logo
http://nczas.info/2024/04/13/pandemia-rabunku-konfederacja-chce-komisji-sledczej-ds-covida-koalicja-antyobywatelska-odmowila-video/
Nowa władza chętnie powołuje komisje śledcze, ale tylko do tych spraw, które są dla nich wygodne politycznie. Nie ma chętnych, poza Konfederacją, by rozliczyć czas ogłoszonej pandemii i wszelkich absurdalnych działań podejmowanych pod pretekstem walki z COVID-19.
Projekt Norymberga 2
Kwestię tę w Sejmie poruszył poseł Skalik. – Konfederacja na początku obecnej kadencji Sejmu poprosiła innych posłów o podpisanie tego projektu, ponieważ w sprawie powołania komisji śledczej wniosek może złożyć co najmniej 46 posłów. Konfederacja jest świetnie przygotowana do pracy wnioskowanej komisji. Mamy pełne archiwum, które jest wynikiem trzyletniej pracy projektu Norymberga 2, które pozwoliłoby ukazać opinii publicznej prawdę o skali bezprawia i nadużyć rządzących w latach 2020-2022 i złożyć stosowne wnioski o ukaranie sprawców bezprawnych działań i zaniechań – mówił poseł Konfederacji.
– W pierwszej chwili byliśmy zaskoczeni tą odmową. Jednak po chwili zastanowienia zaczynamy domyślać się, co stoi za tą oportunistyczną i antyobywatelską postawą. Otóż wnioskowana sejmowa komisja śledcza w naszej opinii ukazałaby prawdę, że tzw. Zjednoczona łże-Prawica wspólnie z totalną opozycją aktywnie organizowali i wspierali COVID-ową patologię państwa polskiego – kontynuował przedstawiciel Konfederacji Korony Polskiej.
Pandemia rabunku
Przypomniał, że obecna władza, gdy była w opozycji, krytykowała Prawo i Sprawiedliwość za wydawanie pieniędzy poza budżetem. Chodzi o utworzenie Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, którego wydatki nie były objęte regułą budżetową. Tymczasem, gdy Tusk i reszta do władzy doszli, układ ten przestał im przeszkadzać i czerpią z niego garściami. – Zadłużenie funduszu COVID-owego w ostatnim kwartale ub.r. wzrosło o 1,33 mld zł i osiągnęło pułap 170 mld zł – podkreślił.
– I co szczególnie ciekawe, zgodnie z planami rządu na 2024 r. fundusz ten zadłuży się poza kontrolą Sejmu na ponad 38 mld zł. To jest wzrost o ponad 40% w stosunku do wzrostu zadłużenia tego funduszu w roku ubiegłym, 2023 r. Wobec tego pandemia rabunku przyszłych i obecnych pokoleń naszych rodaków trwa w najlepsze, jak również rujnowanie finansów państwa polskiego – podsumował Skalik.
#plandemia #rabunek #gospodarka #zlodzieje #konfederacja
http://www.youtube.com/watch?time_continue=2&v=ckOzjiYmMZc&embeds_referring_euri=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F&source_ve_path=Mjg2NjY&feature=emb_logo
http://nczas.info/2024/04/13/pandemia-rabunku-konfederacja-chce-komisji-sledczej-ds-covida-koalicja-antyobywatelska-odmowila-video/
18
RPA i znikające światła drogowe. 🙈🙉🙊🚦youtu.be
Ach ta Wakanda, bijące serce czarnego lądu. Jak ona wspaniale się rozwija pod rządami czarnych plemion, kto biały to stamtąd ucieka (prędko). Obejrzymy trochę dzikiej fauny z której słynie... oto małpka która upolowała kawałek stalowej rury... a nie czekaj to nie małpa, to "tsotsi" lepiej nie podchodź. Serio, do "totsi" lepiej nie podchodzić. 🔫🗡️

Nagranie + odrobina statystyk + objaśnienie zjawiska. I pamiętaj "Apartheid to niedobra jest" nie ma go i wszystko jest jak trzeba. Tak, na pewno tak.
-----------------------------------------------------------------------
http://youtu.be/liqvp6FWfXI?si=hHpQg7n1IjAkRhv1
-----------------------------------------------------------------------
#afryka #rpa #przestepczosc #gangi #zlodzieje #wartowiedziec #zagrozenie

Nagranie + odrobina statystyk + objaśnienie zjawiska. I pamiętaj "Apartheid to niedobra jest" nie ma go i wszystko jest jak trzeba. Tak, na pewno tak.
-----------------------------------------------------------------------
http://youtu.be/liqvp6FWfXI?si=hHpQg7n1IjAkRhv1
-----------------------------------------------------------------------
#afryka #rpa #przestepczosc #gangi #zlodzieje #wartowiedziec #zagrozenie
10
Ja już wiem jakiego makaronu nie kupować.
Barilla to #januszebiznesu #zlodzieje
Historia zakładów Malma
Michel Marbot jest Francuzem, urodził się jednak we Włoszech. Jest absolwentem Instytutu Nauk Politycznych w Paryżu, Historii oraz Prawa na Sorbonie oraz uczelni INSEAD’u, która jest jedną z najbardziej renomowanych biznesowych szkół w Europie. Biegle mówi aż w siedmiu językach. Zrobił zawrotną karierę w bankowości. W wieku 27 lat został dyrektorem francuskiego banku w Grecji, a potem we Włoszech.
Przebywając we Włoszech poznał piękną Polkę, w której się zakochał. W 1990 roku, już jako małżeństwo podjęli decyzje, aby zamieszkać w Polsce. Michel sprzedał więc swój 400 metrowy luksusowy apartament w Mediolanie i przeprowadzał się do 39 metrowego mieszkania w Warszawie.
Mało kto wtedy wierzył, nawet wśród Polaków, że Polska definitywnie wygra walkę z komunizmem. Michel jednak wiązał z Polską duże nadzieje, również biznesowe.
Ponieważ pasją Michela było zawsze gotowanie (prowadził nawet program o gotowaniu Smakosze Rozkosze w Polsacie w latach 90-tych) i nieco też za sprawą przypadku odkrył w Malborku zaniedbane zakłady produkcji makaronu.
Dysponując kapitałem ok 100 tys. dolarów i lewarując to kredytem z francuskiego banku, dokonał w 1991 roku pierwszej w Polsce prywatyzacji. Zaraz po przejęciu zakładu zaczęły się inwestycje, wymieniono sprzęt, postawiono nowe hale. Michel łącznie zainwestował 50 milionów Euro, czyli dwa razy tyle niż obiecał w Umowie Prywatyzacyjnej.
Jak się jednak okazało, najważniejszymi decyzjami były te związane z pracownikami. Już w pierwszym miesiącu Michel podniósł pensje wszystkim pracownikom o 100% oraz każdemu z nich obiecał, że jeżeli zostanie zwolniony to dostanie odszkodowanie w wysokości 2 letniego wynagrodzenia.
Michel Marbot był pionierem naszej Polskiej przedsiębiorczości. Jako pierwszy pracodawca w Polsce ubezpieczył prywatnie wszystkich swoich pracowników. Z dumą pokazuje polisę ubezpieczeniową z numerem 1. Wtedy ubezpieczało się tylko pracowników elitarnych urzędów, żadna firma nie ubezpieczała robotników.
Nie tylko był on przyjaznym pracownikom przedsiębiorcą, ale był prawdziwym rewolucjonistą jeżeli chodzi o zarządzanie w postkomunistycznej Polsce. To On wypuścił pierwsze reklamy telewizyjne w TVP. Wziął w nich udział Wiesław Michnikowski, który zachwalał makrony słowami – „Nie ma jak u Malmy”.
Ponad to Michel przywiązywał ogromną uwagę do produktu. W tamtych czasach rynek chłonął wszystko. Michel mógł wsadzić „gówno” w ładne opakowanie i ludzie by je kupili. On jednak chciał stworzyć w Polsce najlepszy makaron na świecie. Aby to osiągnąć ściągnął do Polski pierwsze profesjonalne, szwajcarskie linie produkcyjne oraz stał się pierwszym importerem najszlachetniejszego surowca dla makaronu: pszenicy Amber Durum z Kanady.
W Polsce w latach 1990-1991 makarony z pszenicy Durum były prawie całkowicie importowane z Włoch i reprezentowały aż 30% rynku. Michel stworzył znak towarowy Malma, który szybko zdobył 25% rynku zostawiając dla Włochów zaledwie 5%.
Włoski gigant makaronowy Barilla, widząc jak taka mała firma z zacofanego kraju odbiera im rynek próbował nawet odkupić Malmę. Michel jednak nie zgodził się na to i planował dalsze inwestycje.Nic więc dziwnego, że Malma ciągle rosła w siłę. Michel kupił kolejny zakład we Wrocławiu (ratując go przed bankructwem) i ciągle zwiększał sprzedaż.
W 2003 roku Polskie makarony Malma zostały okrzyknięte najlepszymi makaronami na świecie, co wywołało burzę w Neapolu, stolicy makaronu.
W najlepszych restauracjach włoskich, w tym u słynnego Don Alfonso, podawano makarony Malma, a szefowie kuchni tych restauracji głośno o tym mówili. Nawet neapolitańska gwiazda Sophia Loren reklamowała Malmę. To tak jakby jakiś Polski znany aktor głośno mówił, że najlepszą wódką na świecie jest wódka z Włoch. Coś zupełnie niewyobrażalnego. Nic więc dziwnego, że w swojej największej świetności Michel zatrudniał 800 osób i planował kolejne inwestycje.
Wyzwania na 2004 rok.
W 2004 roku Polska przygotowywała się do wstąpienia do Unii Europejskiej. Otwierało to przed Malmą szansę dużego zwiększenia sprzedaży w Europie i nowych krajach członkowskich.
Jak donosi Newsweek, po wejściu do UE w większości nowych państw, również w Polsce, nie było można już używać do produkcji makaronów tzw. barwników. Bez tych barwników nie bardzo da się wytwarzać makaronu z rosnącej w naszej części świata miękkiej pszenicy. Nasza pszenica jest wspaniała do produkcji chleba, ale do makaronu nie bardzo. Tworzy blady kleisty makaron, który musi być specjalnie barwiony.
Po wejściu do UE, producenci w nowych krajach musieli po wolutku zastąpić naszą pszenicę, na jej twardą odmianę Durum, którą uprawia się w bardziej kontynentalnych częściach naszej szerokości geograficznej – Kanada, Kazachstan itp.
Wtedy w Polsce około 700 firm wytwarzało makarony z miękkiej pszenicy. Aby przejść na pszenicę Durum nie trzeba zmieniać maszyn ani procesu technologicznego. Trzeba jednak tę pszenicę sprowadzić, magazynować, a to wiązało się z zamrożeniem dużych pieniędzy w surowiec i jego magazynowanie.
Po wejściu Polski i innych krajów do UE miała pojawić się więc duża, licząca około 25% rynku luka na rynku makaronów i to we wszystkich nowych krajach członkowskich. Wielu przedsiębiorstw nie było stać na sprowadzenie odpowiedniej pszenicy i zamykali produkcję. Zapowiadał się więc pojedynek dużych firm o zagospodarowanie tej luki. Nikt lepiej niż Malma nie był gotowy do przejęcia tego rynku.
W samej tylko Polsce oceniano wartość tej luki na 400 milionów złotych rocznie, a w całej nowej Unii na 1,2 miliarda zł. Z tego Malmie miało przypaść od 10 do 25%, zakładając oczywiście, że ten „nowy rynek” rozłoży się proporcjonalnie do obecnego udziału w rynku.
Malma potrzebowała funduszy, aby przystąpić do „pojedynku”. Trzeba było zwiększyć moce przerobowe, sprowadzić więcej surowca oraz przygotować potężną kampanię promocyjną. Inwestycje oceniono na około 50 milionów złotych. Michel Marbot i jego pracownicy zaczęli szukać pieniędzy.
Wejście Polski do Unii miało także inny ważny dla historii Malmy efekt. Bardzo szybki wzrost cen nieruchomości. Okazuje się, że Michel miał piękne tereny w centrum Wrocławia i Malborka. To dało mu nową szansę i nową siłę. Stało się jednak inaczej.
Kredyt i wprowadzenie Malmy na giełdę
Sytuacja finansowa Malmy w latach 2001-2003 była bardzo dobra, spółka przynosiła wysokie zyski. Pomimo tego, że Michel miał już spłacony w połowie dług wzięty na kupno i inwestycje w zakład, to jednak spółka była nadal bardzo obciążona odsetkami bo właśnie wtedy, NBP (pod naciski lobby bankowego) prowadził politykę wysokich stóp procentowych (aż 20%) i silnej złotówki (co faworyzowało importerów makaronu).
Skoro wzięcie kolejnych kredytów nie było możliwe, Michel szukał możliwości wejścia na Warszawską giełdę i pozyskania pieniędzy z rynku.
W tym momencie na scenę wszedł bank PeKaO SA (ten z żubrem w logo) z byłym premierem Janem Krzysztofem Bieleckim jako prezesem. Tym samym, który jako premier brał udział w otwarciu zakładów po prywatyzacji w 1991 roku.
Bank zaproponował Malmie takie oto wyjście. W pierwszej fazie zrefinansuje wszystkie kredyty Malmy. Inaczej mówiąc da Malmie, na lepszych warunkach kredyt, który pozwoli spłacić natychmiast wszystkie inne kredyty. Dzięki temu, PeKaO SA będzie jedynym wierzycielem zakładów.
Do tej pory Malmę finansowało 6 banków (w tym PeKaO) współpracowało z Malmą ponad 10 lat. Jest to normalna praktyka, aby rozłożyć ryzyko upadłości firmy na kilka banków.
W drugiej fazie Bank wprowadzi Malmę na giełdę. Zanim jednak Debiut giełdowy byłby możliwy zobowiązał się finansować Malmę. Po wejściu Malmy na giełdę i uzyskaniu kapitału, Malma miała spłacić kredyty do Pekao.
Jest to całkiem normalna praktyka. To tak jakby bank dał młodemu małżeństwu kredyt na 110% wartości nieruchomości, aby nie tylko mogli kupić mieszkanie, ale także wyremontować i podnieść jego wartość, a dzięki podniesieniu wartości kredyt nie będzie stanowił już 110%, a zaledwie 80%.
Sabotaż
Nagle po pół roku pan Jan Krzysztof Bielecki ciągle odraczał wprowadzenie firmy na giełdę. Malmie po wyczerpaniu się karencji na dodatkowy kredyt, przyszło spłacać duże raty, a pieniędzy z debiutu na giełdzie jak nie było, tak nie było. Co gorsza, bank zamiast adaptować koszt finansowania (odsetki, prowizje) do możliwości spółki, jak wymaga tego prawo, stawiał natychmiast odsetki karne. W ten sposób zamknął Malmę w tzw. pułapce kredytowej.
Bank miał zastaw hipoteczny na całej Malmie i wiedział, że wartość zakładu pokrywa, konserwatywnie licząc, tylko połowę wysokości udzielonych kredytów.
Jak się później okazało, aby móc takie kredyty przyznać i nie mieć problemu z Nadzorem Bankowym (NBP), Bank sztucznie dowartościował swoje zabezpieczenie. Na przykład teren w Malborku, który potem ekspert zatrudniony przez Michela oszacował na 3 miliony zł, Bank oszacował, jak się później okazało, w swoich księgach finansowych na 150 milionów!
Wówczas pan Bielecki, zobowiązał Malmę do zatrudnienia wskazanego przez siebie konsultanta, który okazał się Rewidentem Banku PeKaO. Sugeruje to wprost, że Bank „kupił”, za pośrednictwem Malmy łagodny „niezależny” raport roczny aby wprowadzić giełdę i swoich akcjonariuszy w błąd. Po publikacji raportu tych „niezależnych” rewidentów, który był pozytywny, zarząd banku płacił sobie nadzwyczajne premie.
Jednak zarząd Banku zablokował wszystkie inicjatywy, mające na celu oddłużenie Malmy. Działał aby powiększyć koszty (obsługa długu) i blokować funkcjonowania firmy, która była zadłużona na więcej, niż była warta. Był to jednak dług zgodny z planem, gdyż miał zostać spłacony poprzez wejście Malmy na giełdę, które to ciągle się odwlekało w czasie.
Fakt ten był sygnałem dla Michela, że jest on instrumentem nierzetelnego działania Zarządu Banku. Zaczął szukać nowego inwestora, aby zastąpić PeKaO. Poinformował o tym bank.
Dopiero wtedy Bank w ekspresowym tempie wypowiedział umowę kredytu i zażądał natychmiastowej (14 dni) jego spłaty. Wystarczyło okazać nieco dobrej woli i wydłużyć okres kredytowania o kilka lat lub obniżyć odsetki, aby raty były nieco mniejsze. Malma spokojnie by dług uciągnęła nawet nie wchodząc na giełdę, jednak Bank zażądał spłaty całego kredytu z dnia na dzień.
Sytuacja patowa
Bank, z winy własnego zarządu, znalazł się w trudnej sytuacji. Pożyczył spółce Malma więcej pieniędzy, niż ta była warta i doprowadził do niewypłacalności spółki. Mimo tego, Zarząd odrzucał każdą ofertę inwestorów, którzy chcieli odkupić działające przedsiębiorstwo. Najwyższa oferta inwestorów stanowiła równowartość ok 65% długu Malmy.
Po całkowitej blokadzie spółki (zajęcie kont bankowych), zarząd banku myślał sobie, że pracownicy i Michel pójdą do domu. A więc, że Bank przejmie puste nieruchomości.
Jednak historia Malmy się tutaj nie kończy. Pracownicy głosowali, że nie odpuszczą zakładów, będą ich pilnować, mimo braku możliwość zapłaty pensji (skoro bank blokował konta Malmy), i mimo że nie można było zapłacić także za prąd, wodę. Produkcja stanęła.
Bank zdecydował dopiero wtedy, że najlepszym rozwiązaniem będzie, aby jakiś syndyk zlikwidował Malmę i wniósł do sądu wniosek o upadłość. Sąd ustanowił syndyka masy upadłościowej. Zadaniem syndyka jest sprzedaż całego majtku firmy po najlepszej cenie i spłacenie wierzycieli upadłej firmy (w przypadku Malmy tylko bank), a jeżeli po spłaceniu długów coś zostanie, oddać te pieniądze wspólnikom.
Działalność zarządu banku na szkodę Banku
Działaniem banku przy złych kredytach powinno być ograniczenie strat, a więc sprzedaż majątku po najwyższej cenie. Jak wiemy, działająca firma, zatrudniająca ponad 100 osób, która ma 25% udział w rynku polskim jest więcej warta, niż same jej nieruchomości. W zasadzie sam znak towarowy Malmy był wyceniony przez Bank na 42 na miliony zł, czyli znacznie więcej niż wszystkie nieruchomości razem wzięte.
Bank odrzucił inwestora na 65% długu, dążąc do upadłości i zadowoleniem się tylko sprzedażą nieruchomości, których wartość nie wynosiła nawet 20% całego długu. Dlaczego Bank chciał stracić 80% zamiast 35% kwoty kredytu?
Tak samo nie jest zrozumiałe dlaczego bank przez 3 lata po zamknięciu zakładów i przejęcia konta bankowego Malmy nie dbał zupełnie o ochronę i ubezpieczenie majątku wartego według jego ksiąg 300 milionów zl, który stanowił jego zabezpieczenie, czyli de facto jej własności. Wyobraźcie sobie, że przejmujecie od kogoś za długi 12 hektarów pełne hal, budynków, maszyn, aut i nie zatrudniacie tam ani jednego ochroniarza, ani nie wykupujecie ubezpieczenia?
Niezrozumiałe tez jest dlaczego przez dwa lata, od 2005 do 2007 roku, bank nie przejmował całej spółki i jej majątku, skoro zależało to od jednego podpisu – banku – czyli Jana-Krzysztofa Bieleckiego. Jak się okazało majątek miał sobie przez 2 lata gnić i czekać na rozkradzenie.
Wniosek jest taki, że Bank nie chciał doprowadzić do zmniejszenia swojej straty i wyjść z twarzą z tej inwestycji, tylko za wszelką cenę chciał doprowadzić do zamknięcia zakładów, po czym sprzedać tylko jego nieruchomości, które są warte ok. 20% kredytu. Takim zachowaniem prezes banku jawnie działał na niekorzyść swojej firmy. Bo chyba lepiej odzyskać 65% niż 20%?
Tracą akcjonariusze
Bank na giełdę oczywiście Malmy nie wprowadził. Przejął ją za długi i stał się de facto jej właścicielem. Daleko mi od mówienia co kto ma robić ze swoją własnością. Jeżeli o mnie chodzi to Jan Krzysztof Bielecki mógłby nawet spalić zakłady, nic mi do tego. Mogliby to jednak zrobić, gdyby Malma lub PeKaO należało do nich osobiście, a tak nie jest.
Bank PeKaO s.a. jest spółką publiczną, której współwłaścicielami są różnego rodzaju akcjonariusze. Większościowy pakiet ma włoski Bank UniCredit, którego prezesem był wtedy Allesandro Profumo. Kilka procent miał do 2009 roku Skarb Państwa, czyli naród Polski, a resztę stanowią drobni akcjonariusze.
Drobni akcjonariusze widząc poczynania prezesa Banku, który za wszelką cenę chce doprowadzić do straty przez bank kilkudziesięciu milionów zł, złożyli do prokuratury serię podejrzeń o popełnieniu przestępstwa działania na szkodę banku.
Wszystkie doniesienia zostają uchylone, gdyż jak się okazuje, były premier, a obecnie doradca premiera jest nietykalny i żaden prokurator nie chce wytoczyć przeciwko niemu sprawy.
O co tak naprawdę chodziło bankowi?
Władze banku jawnie działały na niekorzyść akcjonariuszy na siłę forsując upadłość Malmy, zamiast ograniczenia swojej własnej straty. Chyba lepiej odzyskać 65% inwestycji, niż zaledwie 20%? Trudno uwierzyć, że zarząd tak dużego banku oraz właściciele większościowego pakietu akcji to idioci. Musieli więc mieć swoje własne cele.
Jak się okazuje Pan Aleksandro Profumo (Prezes UniCredit, większościowego udziałowca PeKaO) był też w zarządzie największego włoskiego dewelopera, firmy Pirelli! Ten sam człowiek pełnił też funkcję dyrektora zarządu w największym na świecie potentacie makaronowym – firmie Barilla. Barilla jest także jednym z największych klientów korporacyjnych banku UniCredit, ma w nim zaciągnięte zobowiązania na blisko 500 mln euro.
Interes Pana Profumo, nie był więc tożsamy z interesem banku.
Interes banku PeKaO polegał na sprzedaniu zakładu najdrożej jak się da i odzyskanie jak największej części pożyczonych pieniędzy. Natomiast osobistym interesem Pana Profumo, było doprowadzenie do zamknięcia zakładów pomimo wielkiej straty dla PeKaO. Jego ukrytym celem było odzyskanie terenów Malmy dla włoskich przyjaznych interesów (Pirelli) bez funkcjonującego zakładu, unikając nawet odszkodowania dla pracowników, a przy okazji oddać Włochom znów palmę pierwszeństwa na polskim rynku makaronu. Gdyby Malma była zamknięta (co w ciągu roku stało się faktem) to 25% udział Malmy w rynku zostałby uwolniony i firmy włoskie (w tym głównie Barilla) przejęłaby ten rynek w niemal 100%, gdyż inne polskie firmy produkujące makarony nie potrafiłyby natychmiast zastąpić Malmy w produkcji makaronu z pszenicy Durum.
Udział 25% rynku polskiego makaronu i dodatkowe około 25% związanego z wejściem Polski do UE okazał się dużym kąskiem dla Włochów. Chodzi o rynek warty około 1,2 miliarda złotych.
Działania Pana Profumo i jego interesy zmierzały więc do likwidacji Malmy, sprzedania jej nieruchomości do Pirelli, a rynku oddania Barilli. Co prawda PeKaO straci kilkadziesiąt, może nawet powyżej 100 milionów złotych. Ale inne firmy, z którymi Pan Profumo był powiązany zarobią jeszcze więcej.
Na całej tej transakcji stracą jednak mniejsi udziałowcy banku PeKaO, Polacy posiadający fundusze emerytalne, prywatni inwestorzy i Skarb Państwa.
Warto dodać, że dwa lata później, Pan Alessandro Profumo, który skazał Malmę na śmierć, wypłacił sobie premie i bonusy, mimo że wartość jego Banku Unicredit na giełdzie spadła o 90% (tak 90%!!! z 8 € do 0,8 €!) a wartość Pekao o spadła o 70%.
Umowa Chopin
Przypadek Malmy nie jest odosobniony, jednak jest najbardziej nagłośniony. W podobnej sytuacji w konflikcie z bankiem PeKaO znajduje się wiele osób. Jest to efekt tzw. umowy Chopin, której zadaniem jest wyprowadzenie po cichu kapitału z Polski w celu uratowanie pozycji UniCredit, wykorzystując ogromny potencjał hossy rynku nieruchomości w Polsce.
W ogólnym skrócie, Pirelli oraz UniCredit podpisali z PeKaO umowę (tzw. umowa Chopin) na podstawie której PeKaO zobowiązało się do ekskluzywnej współpracy z firmą Pirelli na okres 25 lat!
Umowa dotyczy wszystkich nieruchomości Banku, ale nie tylko. Umowa narusza interesy prawie każdego klienta kredytowego PeKaO, który posiada nieruchomość.
Gdy, przez najbliższe 25 lat kredytobiorca nie wywiązywał się ze spłaty kredytu (a są to sytuacje, które sam Bank mógłby prowokować), i bank chciał je sprzedać, to Bank musiałby dać najpierw znać firmie Pirelli, która otrzymywała prawo pierwokupu, nawet bez sprawdzenie ofert konkurencji, czyli na bardzo preferencyjnych warunkach.
Przykładowo budynki mieszkalne w centrum Warszawy zostały wycenione na 200 euro / m2, a więc przynajmniej 10 razy niżej niż jej wartość rynkowa. Jest to działalność na niekorzyść akcjonariuszy polskiego banku i wyprowadzanie zysków z Polski do Włoch do większościowego udziałowca.
Znowu powiem, że mi nic do tego, co bank robi ze swoimi nieruchomościami. Ale jeżeli mój wspólnik miałby większościowy pakiet akcji i sprzedał mieszkanie należące do naszej spółki za 10% wartości innej jego spółce, stając się 100% właścicielem to ja bym go nazwał złodziejem. Jeżeli to by było jego mieszkanie to proszę bardzo, może oddać za darmo, a jeżeli jest nasze to znaczy, że mnie okradł.
To w ramach umowy Chopina do włoskiego developera miały powędrować nieruchomości Malmy, tak samo jak powędrowały już inne aktywa. W ramach “Projektu Chopin” 1,4 mld euro (ok 6 miliardów złotych) znikło z Banku Pekao i trafiło do Pirelli.
Michel Marbot podobnie jak inni akcjonariusze mniejszościowi zainteresował się sprawą i złożył doniesienie do prokuratury o możliwość popełnienia przestępstwa działania na niekorzyść banku przez jego zarząd. Sprawa została oddalona. Potem ponownie została skierowana do rozpatrzenia przez rzecznika, jednak prokuratura ponownie oddaliła zarzuty. Teraz sąd rozpatruje sprawy prokuratorskie.
25 lutego b.r., po trzech latach walki i notorycznych odmów, Sąd Apelacyjny w Warszawie zobowiązał Sąd Cywilny pierwszej instancji do rozpoznania afery związanej z umową Chopin. Sąd zażądał od banku wydania wszystkich umów wiążących Jana Krzysztof Bieleckiego z bankiem w Polsce i we Włoszech. Bank odmówił wydania!
Michel kupił akcje banku Pekao oraz UniCrdit i brał udział w walnych zgromadzeniach akcjonariuszy. Przygotowywał się do składania także pozwu we włoskich sądach. Jednak jego adwokat, który specjalizował się w przestępczości zorganizowanej i był nawet członkiem komisji ds. przestępczości zorganizowanej, został zabity. Nie wiadomo czy miało to związek z zaangażowaniem w sprawę Malmy, umowy Chopina czy w związku z inną sprawą którą prowadził w swoim bujnym życiu prawnika specjalisty od mafii. Fakt jednak pozostaje faktem.
Bank przejmuje pełnomocnictwo od Michela i na bazie tego pełnomocnictwo podpisuje ze stroną trzecią umowę o zachowania tajemnica wobec Michela!
Gdy Michel został postawiony pod ścianą. Działając w dobrych intencjach, aby odroczyć zamknięcie zakładu, Michel poszedł na układ z bankiem i wystawił bankowi upoważnienie dla Banku do znalezienia inwestora. Celem wystawienia pełnomocnictwa było ratowanie zakładów.
Przejmując takie pełnomocnictwo, bank w sposób głęboko nieuczciwy, ukrył fakt podpisania umowy Chopina. Bank dysponował zatem pełnomocnictwem do sprzedaż zakładu (znalezienia inwestora) oraz dał do Pirelli, po cichu ekskluzywność na zakup nieruchomości.
Banku przejmując pełnomocnictwo nie chciał uratować swoich wierzytelności i zakładów Malma poprzez znalezienie nowego inwestora, lecz grał na czas. Blokował każdą ofertę Michela i innych firm. Bank podpisał z pewnymi kandydatami na inwestorów umowę o zachowania tajemnic wobec pana Marbot w imieniu którego bank negocjował!
Upoważnienie mogło skutecznie zablokować sprzedaż firmy, jednak nie mogło prawnie zabronić dzierżawy całego przedsiębiorstwa. Michel Marbot, aby uratować Malmę przed niejasnymi poczynaniami banku, znalazł firmę, która chciała wydzierżawić zakład Malma i podpisał z nią umowę dzierżawy na 25 lat, to uratowało firmę, która pomimo trudności działa do dzisiaj.
Dobremu przedsiębiorcy związki zawodowe sprzyjają
Jak wiemy w 1991 roku po przejęciu zakładów, Michel Marbot podniósł wypłaty pracownikom oraz zagwarantował odszkodowanie w wysokości 2 letnich pensji , w przypadku zwolnienia. Każdy w Malborku potwierdzi, że w Malmie bardzo dobrze płacili. Podwyżki i gwarancje rosły w miarę rozwoju firmy.
Syndyk nie może bez procesu sądowego rozwiązać umowy dzierżawy całego przedsiębiorstwa Malma i zlicytować jego majątek. Jeżeli jednak tak zrobi to musiałby wypłacić bardzo wysokie odszkodowanie dla zwalnianych pracowników.
Na chwilę obecną, wysokość hipotetycznych odszkodowań znacznie przekracza wartość nieruchomości Malmy, dlatego też syndyk nie ma interesu w jej wypowiadaniu. Jak się okazuje, warto być dobrym dla swoich pracowników. Malma funkcjonuje tylko i wyłącznie dzięki podpisanym 20 lat wcześniej gwarancjom pracowniczym.
Poważne uprzykrzanie
Syndyk skoro nie może wypowiedzieć umowy dzierżawy to chce zniszczyć dzierżawcę. Wspólnie z Sędzią Komisarzem systematycznie ignorują nie tylko prawa pracowników, ale ich straszą zwolnieniami i naruszają ich godność. Robią wszystko, aby to nie syndyk zwalniał pracowników, ale aby sami odchodzili z pracy oraz tak uprzykrzają działanie, aby Pan Marbot sam rozwiązał umowę dzierżawy.
Pracownicy nigdy nie poddali się i stoją murem za Michelem. W okresie ustania produkcji, pomimo braku wypłat organizowali się i na zmiany pilnowali zakładów 24 godziny na dobę, aby żaden złodziej nie rozkradł maszyn. Za własne pieniądze kupili broń i gaz do przenośnych grzejników. W zamkniętym zakładzie, bez ogrzewania i prądu organizowali wigilię. Kto by ich nie spotkał jest pod wrażeniem ich optymizmu i solidarnej walki. Sentymentalnie mówią, że nigdy się nie poddadzą niemoralnemu dyktatowi banku i syndyka.
Walki prawne, ogromne inwestycje dzierżawcy na ponowny rozruch (10 milionów złotych), wierność klientów, strategicznych dostawców oraz odbiorców, a także działania medialne prezesa (np. program Elżbiety Jaworowicz) doprowadzały do tego, że Malma wróciła na rynek, co w historii gospodarki jest bardzo rzadko spotykane.
Partnerzy Malmy także się z nią solidaryzują. Dostawcy z własnej inicjatywy zwiększają terminy płatności, a odbiorcy z własnej inicjatywy starają się płacić Malmie z góry. Stara przyjaźń i wspólnie zarobione pieniądze na sprzedaży makaronu teraz procentują. Przyjaciele Malmy stawiają ją na nogi. Michel podkreśla nawet ogromny fairplay polskich konkurentów Malmy. Początkowo pracy jest niewiele, jednak z biegiem czasu produkcja zwiększa się. Obecnie Malma po raz drugi zdobywa rynek. Odbudowała już 1/4 swojej wcześniejszej pozycji. Ciągle jednak pozostaje w konflikcie z bankiem i jego mało profesjonalnym syndykiem.
Zniechęcanie pracowników
Przedsiębiorstwo Malma jest dzierżawione w całości na rzecz amerykańskiego inwestora, który płaci czynsz dzierżawny. W umowie o dzierżawę jest między innymi zapis o tym, że to przedsiębiorca amerykański jest zobowiązany do ochraniania majątku oraz, że to on odpowiada za każdą stratę czy kradzież. Pomimo tego faktu, a więc bezprawnie, syndyk wynajął firmę ochroniarską, która pilnuje zakładu, utrudniając tak naprawdę jego funkcjonowanie.
Każdy wjeżdżający i wyjeżdżający samochód jest przeszukiwany i zapisywane są informacje, kto co przewozi itp. Każda wchodząca i wychodząca osoba jest przeszukiwana, kobiety proszone są przez ochroniarzy syndyka do okazania zawartości torebek. Niektóre osoby też nie są na teren zakładu wpuszczane. Ochrona nie wpuściła między innymi gości na uroczystość 20-lecia zakładu. Wśród gości oprócz pracowników byli m.in. ksiądz, euro posłowie oraz inne ważne osoby.
Ta sama ochrona nie chciała wypuścić mnie wraz z operatorami kamer, gdy w Malborku realizowaliśmy reportaż. Musiała interweniować policja i tylko dzięki jej interwencji nagrania nie zostały nam zabrane.
Zachowanie ochrony jest niemoralne, narusza prawa i godność człowieka i jest na granicy legalnego wywiadu gospodarczego, gdyż ochrona skrupulatnie pilnuje pracowników, spisuje co w Malmie się dzieje, kto z nią współpracuje, gdzie jakie paczki są wysyłane. A ochronę tę wynajmuje syndyk, który zarządza majątkiem de facto w imieniu Banku.
Zmiana prawa przez PeKaO
Michel wraz z żoną był 100% właścicielem Malmy. Dodatkowo cały jego i żony majątek prywatny był zastawiony pod kredyt bankowy. Michel Marbot uważa, że bank działa nieuczciwie i wraz z żoną, jako osoby fizyczne wytaczają proces o 200 milionów zł. odszkodowania. Sąd jednak uznaje, że państwo Marbot nie mają legitymacji, aby w ogóle wytoczyć pozew. Sąd traktuje ich jakby nie byli stroną. Pomimo, że to oni stracili cały majątek.
Prezesem sądu, który wydał taką, sprzyjającą bankowi interpretacje przepisów był Piotr Zimmerman, który pół roku później został prawnikiem banku w sporze PeKaO przeciwko Malmie i rodzinie Marbot.
Zamknięcie Malmy wiązałoby się z wypowiedzeniem umowy dzierżawy, a to skutkowałoby wielomilionowymi odszkodowaniami dla pracowników Malmy.
Bank postanowił więc zmienić prawo upadłościowe tak, aby syndyk mógł wypowiedzieć umowę dzierżawy pomiędzy bez wypłaty odszkodowań pracownikom. Jeżeli więc prawo broni w tym przypadku Malmę, to tym gorzej dla prawa.
W luty 2009 roku Sejm zmienił ustawę Prawo Upadłościowe i Naprawcze. Pracownicy i rolnicy spadli z pierwszej do drugiej kategorii w kolejność wypłaty pieniędzy wierzycielom wbrew regułom przejęty przez większość Państw europejskich.
Na komisję, która doradzała Rządowi w tej sprawie nie był zaproszony żaden związek zawodowy ani rolniczy! Był jednak zaproszony przedstawiciel lobby bankowego oraz przedstawiciel Syndyków oraz Komorników. Doradcą premiera w tej sprawie był także Piotr Zimmerman, adwokat Banku.
Należy też dodać, że obecny minister finansów Jacek Rostowski był wcześniej doradcą Jana Krzysztofa Bieleckiego w PeKaO.
Dziennikarze wyrzucani z pracy
W czasie, gdy produkcja ustała, a pracownicy pilnowali zakładu, sprawą zainteresowała się Elżbieta Jaworowicz, która nakręciła o tym program. Jak przystało na profesjonalnego dziennikarza, zaprosiła do programu także obrońców banku, którym miał być dziennikarz ekonomiczny Jan Fijor, którego rola jako wolnorynkowego myśliciela miała być taka, aby pozwolić upadłej firmie upaść i bronić prawa banku do zarządzania swoim zastawem kredytu.
Podczas programu okazało się, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana i dziennikarz zaczął bronić Malmę, a następnie postanowił zrobić z tej sprawy materiał. Po zbadaniu sprawy umówił się na spotkanie z Janem Krzysztofem Bieleckim, prezesem Pekao.
Kilkadziesiąt minut po spotkaniu z prezesem, do dziennikarza piszącego dla jednego z najważniejszych czasopism w Polsce, zadzwonił jego redaktor naczelny i wyrzucił go z pracy. Taką władzę ma Bank, którego wydatki na reklamy w mediach plasują się w krajowej czołówce. I choć afera i nadużycia związane z Malmą jest kilka razy większa, to nie ma szans na jej nagłośnienie tak jak została nagłośniona sprawa np. Pana Romana Kluski. Mafia urzędnicza nie daje pieniędzy na media. Mafia bankowa, a i owszem. Od tego czasu nikt nie chciał zainteresować się tematem Malmy, ani umową Chopina.
Przetrzymywanie zboża i więzienie
Jednym z wyrazistych wątków jest sprawa związana z przywłaszczeniem przez Michela Marbot’a zboża kupionego za blisko 6 milionów zł.
Jak wiemy, syndyk i bank robią wszystko, aby firma upadła. Jednym z takich radykalnych kroków było zamknięcie znajdującej się w spichlerzach pszenicy, kupionej jesienią, zaraz po zbiorach, która ma wystarczyć na ponad roczną produkcję.
Pszenica oczywiście należała do banku, gdyż została przejęta tytułem niespłaconych kredytów. Zmagazynowana była jednak w elewatorach Malmy, a Malma wydzierżawiona zewnętrznej firmie.
Michel kilkanaście razy wysyłał do banku informacje, aby bank zabrał swoją pszenicę, gdyż nie tylko nie będzie on za darmo magazynował w swoich silosach czyjejś pszenicy, ale co więcej pszenica mogła w każdej chwili się popsuć. Bank odpisał Malmie, że tę pszenicę zabierze, jednak skutecznie zwlekał z tym przez blisko rok.
Pojawia się tutaj taka oto logika. Jeżeli magazyny są pełne pszenicy to Dzierżawca nie może w nich magazynować swojej własnej pszenicy, a skoro nie może magazynować, to nie może produkować i jak na ironię, rzeczywiście produkcję blokowały pełne magazyny.
Pszenica jak wiemy, nie może być przechowywana nie wiadomo jak długo. Jest to organizm żywy, potrzebuje odpowiedniej wentylacji. Trzymana w silosach wydziela gaz, który może ulec samozapłonowi. Jest to bardzo kaloryczna substancja, istnieją piece centralnego ogrzewania, które jako paliwo wykorzystują zboże.
Tymczasem bank nie zgodził się nawet na to, aby tę pszenicę przemieszać z jednego silosu do drugiego, aby ją w ten sposób przewentylować i uratować. Magazyny Malmy z wolna stawały się cykającą bombą w centrum Wrocławia. A w razie pożarów, cała odpowiedzialność spadłaby na Michela Marbota, jako prezesa zarządu spółki, która pszenicę dla banku składowała, nie mając nawet do niej dostępu i nie mogąc badać jej stanu.
Wraz z końcem roku kończyło się ubezpieczenie na pszenicę, co zwiększało ryzyko dla dzierżawcy magazynowania pszenicy, a nadchodząca wiosna i wysokie temperatury zwiększały ryzyko samozapłonu i zepsucia. Bank pomimo nalegań dzierżawcy nie udostępnił mu wyników badań jakości pszenicy. Zgodnie z normami pszenica mogła być trzymana w takich warunkach do 2 tygodni, leżała już ponad pół roku, a właściciel magazynów nie wiedział w jakim jest stanie.
Michel Marbot, który pełnił funkcję prezesa zarządu w związku z niemożnością prowadzenia przedsiębiorstwa, zdecydował się sprzedać pszenicę należącą do Banku dzierżawcy przedsiębiorstwa Malma. Jak się okazało sprzedaż nastąpiła w ostatniej możliwej chwili, jeżeli rzeczywiście ktoś miałby tę pszenicę uratować.
Bank mimo wezwań, nie przekazał nowemu właścicielowi pszenicy nawet numeru konta, na który należy przelać zapłatę za pszenicę. W zamian za to złożył doniesienie do prokuratury. Złożył je jednak, dopiero trzy miesiące później.
Ironią losu jest to, że Michel Marbot przywłaszczając pszenicę Banku i sprzedając ją w jego imieniu nie spowodował żadnej straty dla Banku. Tak naprawdę uratował majątek Banku przed zepsuciem. Dzięki tej transakcji, bank nie musiał ponosić kosztów utylizacji, które by musiał ponieść, gdyby pszenica się zepsuła. Kwestia tygodni, bo wiosna była gorąca.
Dodatkowo Malma mogła ruszyć na nowo z produkcją makaronów. Wartość spółki Malma, której właścicielem jest bank, znacząco wzrosła. Jak wiemy działające przedsiębiorstwo jest więcej warte niż jego nieruchomości. Na rynek powrócił znak towarowy Malma, który zyskuje znowu na wartości. Jak było wspomniane Malma obecna to już 1/4 tego co kiedyś.
Każdego dnia Malma zdobywa od nowa rynek i robi to bardzo skutecznie. A ponieważ ciągle jest własnością Banku to im większa jest Malma, tym bank notuje mniejsze straty, ceny akcji banku rosną, zarabiają akcjonariusze.
Za przywłaszczenie pszenicy, które w naszym rozumowaniu należy uznać jako czyn na rzecz banku, Michel Marbot został skazany w pierwszej instancji na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat, zakaz prowadzenia spółek handlowych na lat 10 oraz nakaz zwrotu bankowi blisko 6 mln złotych tytułem utraconej pszenicy.
Sąd apelacyjny we Wrocławiu jednak przyznał więcej racji Malmie i znacznie złagodził wyrok. Zmniejszył zakaz prowadzenia spółek na 3 lata oraz uznał, że pszenica w momencie sprzedaży była warta ok 3 mln (nie 6 mln), i cofnął obowiązek wypłaty jakichkolwiek pieniędzy na rzecz banku.
Wynika z tego, że sprzedając pszenicę Michel Marbot umożliwił produkcję przez spółkę, która wydzierżawiła firmę i uratował Malmę oraz 160 miejsce pracy.
Zakończenie
Sprawa posiada więcej wątków i nie jest sprawą prostą. Przedstawiłem ją wam, tak jak ja to widzę po spędzeniu nad nią ładnych kilkuset godzin czasu i przeprowadzając dziesiątki wywiadów.
Warto odnotować z kim walczy Malma. Pan Profumo był odwołany z funkcji prezesa UniCredit przez radę nadzorczą UniCredit we wrześniu 2010 w związku z niejasnościami w księgach banku oraz z powodu burzy wokół wzrostu udziałów strony libijskiej w tym banku.
Jan Krzysztof Bielecki, jest szarą eminencją rządu Tuska, obecnie jego doradcą i osobiście podpisał Umowa Chopina, a bank odmówił wydania do Sądu jego osobistej umowy z bankiem.
Adwokat Banku, w sprawie Malmy, stał się doradca rządu by zmienić prawo upadłościowe.
Razi w oczy to, że w naszym kraju do sądu ciągnie się kobietę za nie nabicie paragonu za 20 groszy, a nikt nie chce wszcząć postępowania w sprawie okradzionych na setki milionów złotych akcjonariuszy PeKaO.
Zapraszam do zapoznania się ze źródłami. Nie wiem jak wy, ale ja od dzisiaj jem tylko i wyłącznie makaron Malma i każdego kogo spotkam będę namawiał do zlikwidowania rachunku w Banku PeKaO.
Barilla to #januszebiznesu #zlodzieje
Historia zakładów Malma
Michel Marbot jest Francuzem, urodził się jednak we Włoszech. Jest absolwentem Instytutu Nauk Politycznych w Paryżu, Historii oraz Prawa na Sorbonie oraz uczelni INSEAD’u, która jest jedną z najbardziej renomowanych biznesowych szkół w Europie. Biegle mówi aż w siedmiu językach. Zrobił zawrotną karierę w bankowości. W wieku 27 lat został dyrektorem francuskiego banku w Grecji, a potem we Włoszech.
Przebywając we Włoszech poznał piękną Polkę, w której się zakochał. W 1990 roku, już jako małżeństwo podjęli decyzje, aby zamieszkać w Polsce. Michel sprzedał więc swój 400 metrowy luksusowy apartament w Mediolanie i przeprowadzał się do 39 metrowego mieszkania w Warszawie.
Mało kto wtedy wierzył, nawet wśród Polaków, że Polska definitywnie wygra walkę z komunizmem. Michel jednak wiązał z Polską duże nadzieje, również biznesowe.
Ponieważ pasją Michela było zawsze gotowanie (prowadził nawet program o gotowaniu Smakosze Rozkosze w Polsacie w latach 90-tych) i nieco też za sprawą przypadku odkrył w Malborku zaniedbane zakłady produkcji makaronu.
Dysponując kapitałem ok 100 tys. dolarów i lewarując to kredytem z francuskiego banku, dokonał w 1991 roku pierwszej w Polsce prywatyzacji. Zaraz po przejęciu zakładu zaczęły się inwestycje, wymieniono sprzęt, postawiono nowe hale. Michel łącznie zainwestował 50 milionów Euro, czyli dwa razy tyle niż obiecał w Umowie Prywatyzacyjnej.
Jak się jednak okazało, najważniejszymi decyzjami były te związane z pracownikami. Już w pierwszym miesiącu Michel podniósł pensje wszystkim pracownikom o 100% oraz każdemu z nich obiecał, że jeżeli zostanie zwolniony to dostanie odszkodowanie w wysokości 2 letniego wynagrodzenia.
Michel Marbot był pionierem naszej Polskiej przedsiębiorczości. Jako pierwszy pracodawca w Polsce ubezpieczył prywatnie wszystkich swoich pracowników. Z dumą pokazuje polisę ubezpieczeniową z numerem 1. Wtedy ubezpieczało się tylko pracowników elitarnych urzędów, żadna firma nie ubezpieczała robotników.
Nie tylko był on przyjaznym pracownikom przedsiębiorcą, ale był prawdziwym rewolucjonistą jeżeli chodzi o zarządzanie w postkomunistycznej Polsce. To On wypuścił pierwsze reklamy telewizyjne w TVP. Wziął w nich udział Wiesław Michnikowski, który zachwalał makrony słowami – „Nie ma jak u Malmy”.
Ponad to Michel przywiązywał ogromną uwagę do produktu. W tamtych czasach rynek chłonął wszystko. Michel mógł wsadzić „gówno” w ładne opakowanie i ludzie by je kupili. On jednak chciał stworzyć w Polsce najlepszy makaron na świecie. Aby to osiągnąć ściągnął do Polski pierwsze profesjonalne, szwajcarskie linie produkcyjne oraz stał się pierwszym importerem najszlachetniejszego surowca dla makaronu: pszenicy Amber Durum z Kanady.
W Polsce w latach 1990-1991 makarony z pszenicy Durum były prawie całkowicie importowane z Włoch i reprezentowały aż 30% rynku. Michel stworzył znak towarowy Malma, który szybko zdobył 25% rynku zostawiając dla Włochów zaledwie 5%.
Włoski gigant makaronowy Barilla, widząc jak taka mała firma z zacofanego kraju odbiera im rynek próbował nawet odkupić Malmę. Michel jednak nie zgodził się na to i planował dalsze inwestycje.Nic więc dziwnego, że Malma ciągle rosła w siłę. Michel kupił kolejny zakład we Wrocławiu (ratując go przed bankructwem) i ciągle zwiększał sprzedaż.
W 2003 roku Polskie makarony Malma zostały okrzyknięte najlepszymi makaronami na świecie, co wywołało burzę w Neapolu, stolicy makaronu.
W najlepszych restauracjach włoskich, w tym u słynnego Don Alfonso, podawano makarony Malma, a szefowie kuchni tych restauracji głośno o tym mówili. Nawet neapolitańska gwiazda Sophia Loren reklamowała Malmę. To tak jakby jakiś Polski znany aktor głośno mówił, że najlepszą wódką na świecie jest wódka z Włoch. Coś zupełnie niewyobrażalnego. Nic więc dziwnego, że w swojej największej świetności Michel zatrudniał 800 osób i planował kolejne inwestycje.
Wyzwania na 2004 rok.
W 2004 roku Polska przygotowywała się do wstąpienia do Unii Europejskiej. Otwierało to przed Malmą szansę dużego zwiększenia sprzedaży w Europie i nowych krajach członkowskich.
Jak donosi Newsweek, po wejściu do UE w większości nowych państw, również w Polsce, nie było można już używać do produkcji makaronów tzw. barwników. Bez tych barwników nie bardzo da się wytwarzać makaronu z rosnącej w naszej części świata miękkiej pszenicy. Nasza pszenica jest wspaniała do produkcji chleba, ale do makaronu nie bardzo. Tworzy blady kleisty makaron, który musi być specjalnie barwiony.
Po wejściu do UE, producenci w nowych krajach musieli po wolutku zastąpić naszą pszenicę, na jej twardą odmianę Durum, którą uprawia się w bardziej kontynentalnych częściach naszej szerokości geograficznej – Kanada, Kazachstan itp.
Wtedy w Polsce około 700 firm wytwarzało makarony z miękkiej pszenicy. Aby przejść na pszenicę Durum nie trzeba zmieniać maszyn ani procesu technologicznego. Trzeba jednak tę pszenicę sprowadzić, magazynować, a to wiązało się z zamrożeniem dużych pieniędzy w surowiec i jego magazynowanie.
Po wejściu Polski i innych krajów do UE miała pojawić się więc duża, licząca około 25% rynku luka na rynku makaronów i to we wszystkich nowych krajach członkowskich. Wielu przedsiębiorstw nie było stać na sprowadzenie odpowiedniej pszenicy i zamykali produkcję. Zapowiadał się więc pojedynek dużych firm o zagospodarowanie tej luki. Nikt lepiej niż Malma nie był gotowy do przejęcia tego rynku.
W samej tylko Polsce oceniano wartość tej luki na 400 milionów złotych rocznie, a w całej nowej Unii na 1,2 miliarda zł. Z tego Malmie miało przypaść od 10 do 25%, zakładając oczywiście, że ten „nowy rynek” rozłoży się proporcjonalnie do obecnego udziału w rynku.
Malma potrzebowała funduszy, aby przystąpić do „pojedynku”. Trzeba było zwiększyć moce przerobowe, sprowadzić więcej surowca oraz przygotować potężną kampanię promocyjną. Inwestycje oceniono na około 50 milionów złotych. Michel Marbot i jego pracownicy zaczęli szukać pieniędzy.
Wejście Polski do Unii miało także inny ważny dla historii Malmy efekt. Bardzo szybki wzrost cen nieruchomości. Okazuje się, że Michel miał piękne tereny w centrum Wrocławia i Malborka. To dało mu nową szansę i nową siłę. Stało się jednak inaczej.
Kredyt i wprowadzenie Malmy na giełdę
Sytuacja finansowa Malmy w latach 2001-2003 była bardzo dobra, spółka przynosiła wysokie zyski. Pomimo tego, że Michel miał już spłacony w połowie dług wzięty na kupno i inwestycje w zakład, to jednak spółka była nadal bardzo obciążona odsetkami bo właśnie wtedy, NBP (pod naciski lobby bankowego) prowadził politykę wysokich stóp procentowych (aż 20%) i silnej złotówki (co faworyzowało importerów makaronu).
Skoro wzięcie kolejnych kredytów nie było możliwe, Michel szukał możliwości wejścia na Warszawską giełdę i pozyskania pieniędzy z rynku.
W tym momencie na scenę wszedł bank PeKaO SA (ten z żubrem w logo) z byłym premierem Janem Krzysztofem Bieleckim jako prezesem. Tym samym, który jako premier brał udział w otwarciu zakładów po prywatyzacji w 1991 roku.
Bank zaproponował Malmie takie oto wyjście. W pierwszej fazie zrefinansuje wszystkie kredyty Malmy. Inaczej mówiąc da Malmie, na lepszych warunkach kredyt, który pozwoli spłacić natychmiast wszystkie inne kredyty. Dzięki temu, PeKaO SA będzie jedynym wierzycielem zakładów.
Do tej pory Malmę finansowało 6 banków (w tym PeKaO) współpracowało z Malmą ponad 10 lat. Jest to normalna praktyka, aby rozłożyć ryzyko upadłości firmy na kilka banków.
W drugiej fazie Bank wprowadzi Malmę na giełdę. Zanim jednak Debiut giełdowy byłby możliwy zobowiązał się finansować Malmę. Po wejściu Malmy na giełdę i uzyskaniu kapitału, Malma miała spłacić kredyty do Pekao.
Jest to całkiem normalna praktyka. To tak jakby bank dał młodemu małżeństwu kredyt na 110% wartości nieruchomości, aby nie tylko mogli kupić mieszkanie, ale także wyremontować i podnieść jego wartość, a dzięki podniesieniu wartości kredyt nie będzie stanowił już 110%, a zaledwie 80%.
Sabotaż
Nagle po pół roku pan Jan Krzysztof Bielecki ciągle odraczał wprowadzenie firmy na giełdę. Malmie po wyczerpaniu się karencji na dodatkowy kredyt, przyszło spłacać duże raty, a pieniędzy z debiutu na giełdzie jak nie było, tak nie było. Co gorsza, bank zamiast adaptować koszt finansowania (odsetki, prowizje) do możliwości spółki, jak wymaga tego prawo, stawiał natychmiast odsetki karne. W ten sposób zamknął Malmę w tzw. pułapce kredytowej.
Bank miał zastaw hipoteczny na całej Malmie i wiedział, że wartość zakładu pokrywa, konserwatywnie licząc, tylko połowę wysokości udzielonych kredytów.
Jak się później okazało, aby móc takie kredyty przyznać i nie mieć problemu z Nadzorem Bankowym (NBP), Bank sztucznie dowartościował swoje zabezpieczenie. Na przykład teren w Malborku, który potem ekspert zatrudniony przez Michela oszacował na 3 miliony zł, Bank oszacował, jak się później okazało, w swoich księgach finansowych na 150 milionów!
Wówczas pan Bielecki, zobowiązał Malmę do zatrudnienia wskazanego przez siebie konsultanta, który okazał się Rewidentem Banku PeKaO. Sugeruje to wprost, że Bank „kupił”, za pośrednictwem Malmy łagodny „niezależny” raport roczny aby wprowadzić giełdę i swoich akcjonariuszy w błąd. Po publikacji raportu tych „niezależnych” rewidentów, który był pozytywny, zarząd banku płacił sobie nadzwyczajne premie.
Jednak zarząd Banku zablokował wszystkie inicjatywy, mające na celu oddłużenie Malmy. Działał aby powiększyć koszty (obsługa długu) i blokować funkcjonowania firmy, która była zadłużona na więcej, niż była warta. Był to jednak dług zgodny z planem, gdyż miał zostać spłacony poprzez wejście Malmy na giełdę, które to ciągle się odwlekało w czasie.
Fakt ten był sygnałem dla Michela, że jest on instrumentem nierzetelnego działania Zarządu Banku. Zaczął szukać nowego inwestora, aby zastąpić PeKaO. Poinformował o tym bank.
Dopiero wtedy Bank w ekspresowym tempie wypowiedział umowę kredytu i zażądał natychmiastowej (14 dni) jego spłaty. Wystarczyło okazać nieco dobrej woli i wydłużyć okres kredytowania o kilka lat lub obniżyć odsetki, aby raty były nieco mniejsze. Malma spokojnie by dług uciągnęła nawet nie wchodząc na giełdę, jednak Bank zażądał spłaty całego kredytu z dnia na dzień.
Sytuacja patowa
Bank, z winy własnego zarządu, znalazł się w trudnej sytuacji. Pożyczył spółce Malma więcej pieniędzy, niż ta była warta i doprowadził do niewypłacalności spółki. Mimo tego, Zarząd odrzucał każdą ofertę inwestorów, którzy chcieli odkupić działające przedsiębiorstwo. Najwyższa oferta inwestorów stanowiła równowartość ok 65% długu Malmy.
Po całkowitej blokadzie spółki (zajęcie kont bankowych), zarząd banku myślał sobie, że pracownicy i Michel pójdą do domu. A więc, że Bank przejmie puste nieruchomości.
Jednak historia Malmy się tutaj nie kończy. Pracownicy głosowali, że nie odpuszczą zakładów, będą ich pilnować, mimo braku możliwość zapłaty pensji (skoro bank blokował konta Malmy), i mimo że nie można było zapłacić także za prąd, wodę. Produkcja stanęła.
Bank zdecydował dopiero wtedy, że najlepszym rozwiązaniem będzie, aby jakiś syndyk zlikwidował Malmę i wniósł do sądu wniosek o upadłość. Sąd ustanowił syndyka masy upadłościowej. Zadaniem syndyka jest sprzedaż całego majtku firmy po najlepszej cenie i spłacenie wierzycieli upadłej firmy (w przypadku Malmy tylko bank), a jeżeli po spłaceniu długów coś zostanie, oddać te pieniądze wspólnikom.
Działalność zarządu banku na szkodę Banku
Działaniem banku przy złych kredytach powinno być ograniczenie strat, a więc sprzedaż majątku po najwyższej cenie. Jak wiemy, działająca firma, zatrudniająca ponad 100 osób, która ma 25% udział w rynku polskim jest więcej warta, niż same jej nieruchomości. W zasadzie sam znak towarowy Malmy był wyceniony przez Bank na 42 na miliony zł, czyli znacznie więcej niż wszystkie nieruchomości razem wzięte.
Bank odrzucił inwestora na 65% długu, dążąc do upadłości i zadowoleniem się tylko sprzedażą nieruchomości, których wartość nie wynosiła nawet 20% całego długu. Dlaczego Bank chciał stracić 80% zamiast 35% kwoty kredytu?
Tak samo nie jest zrozumiałe dlaczego bank przez 3 lata po zamknięciu zakładów i przejęcia konta bankowego Malmy nie dbał zupełnie o ochronę i ubezpieczenie majątku wartego według jego ksiąg 300 milionów zl, który stanowił jego zabezpieczenie, czyli de facto jej własności. Wyobraźcie sobie, że przejmujecie od kogoś za długi 12 hektarów pełne hal, budynków, maszyn, aut i nie zatrudniacie tam ani jednego ochroniarza, ani nie wykupujecie ubezpieczenia?
Niezrozumiałe tez jest dlaczego przez dwa lata, od 2005 do 2007 roku, bank nie przejmował całej spółki i jej majątku, skoro zależało to od jednego podpisu – banku – czyli Jana-Krzysztofa Bieleckiego. Jak się okazało majątek miał sobie przez 2 lata gnić i czekać na rozkradzenie.
Wniosek jest taki, że Bank nie chciał doprowadzić do zmniejszenia swojej straty i wyjść z twarzą z tej inwestycji, tylko za wszelką cenę chciał doprowadzić do zamknięcia zakładów, po czym sprzedać tylko jego nieruchomości, które są warte ok. 20% kredytu. Takim zachowaniem prezes banku jawnie działał na niekorzyść swojej firmy. Bo chyba lepiej odzyskać 65% niż 20%?
Tracą akcjonariusze
Bank na giełdę oczywiście Malmy nie wprowadził. Przejął ją za długi i stał się de facto jej właścicielem. Daleko mi od mówienia co kto ma robić ze swoją własnością. Jeżeli o mnie chodzi to Jan Krzysztof Bielecki mógłby nawet spalić zakłady, nic mi do tego. Mogliby to jednak zrobić, gdyby Malma lub PeKaO należało do nich osobiście, a tak nie jest.
Bank PeKaO s.a. jest spółką publiczną, której współwłaścicielami są różnego rodzaju akcjonariusze. Większościowy pakiet ma włoski Bank UniCredit, którego prezesem był wtedy Allesandro Profumo. Kilka procent miał do 2009 roku Skarb Państwa, czyli naród Polski, a resztę stanowią drobni akcjonariusze.
Drobni akcjonariusze widząc poczynania prezesa Banku, który za wszelką cenę chce doprowadzić do straty przez bank kilkudziesięciu milionów zł, złożyli do prokuratury serię podejrzeń o popełnieniu przestępstwa działania na szkodę banku.
Wszystkie doniesienia zostają uchylone, gdyż jak się okazuje, były premier, a obecnie doradca premiera jest nietykalny i żaden prokurator nie chce wytoczyć przeciwko niemu sprawy.
O co tak naprawdę chodziło bankowi?
Władze banku jawnie działały na niekorzyść akcjonariuszy na siłę forsując upadłość Malmy, zamiast ograniczenia swojej własnej straty. Chyba lepiej odzyskać 65% inwestycji, niż zaledwie 20%? Trudno uwierzyć, że zarząd tak dużego banku oraz właściciele większościowego pakietu akcji to idioci. Musieli więc mieć swoje własne cele.
Jak się okazuje Pan Aleksandro Profumo (Prezes UniCredit, większościowego udziałowca PeKaO) był też w zarządzie największego włoskiego dewelopera, firmy Pirelli! Ten sam człowiek pełnił też funkcję dyrektora zarządu w największym na świecie potentacie makaronowym – firmie Barilla. Barilla jest także jednym z największych klientów korporacyjnych banku UniCredit, ma w nim zaciągnięte zobowiązania na blisko 500 mln euro.
Interes Pana Profumo, nie był więc tożsamy z interesem banku.
Interes banku PeKaO polegał na sprzedaniu zakładu najdrożej jak się da i odzyskanie jak największej części pożyczonych pieniędzy. Natomiast osobistym interesem Pana Profumo, było doprowadzenie do zamknięcia zakładów pomimo wielkiej straty dla PeKaO. Jego ukrytym celem było odzyskanie terenów Malmy dla włoskich przyjaznych interesów (Pirelli) bez funkcjonującego zakładu, unikając nawet odszkodowania dla pracowników, a przy okazji oddać Włochom znów palmę pierwszeństwa na polskim rynku makaronu. Gdyby Malma była zamknięta (co w ciągu roku stało się faktem) to 25% udział Malmy w rynku zostałby uwolniony i firmy włoskie (w tym głównie Barilla) przejęłaby ten rynek w niemal 100%, gdyż inne polskie firmy produkujące makarony nie potrafiłyby natychmiast zastąpić Malmy w produkcji makaronu z pszenicy Durum.
Udział 25% rynku polskiego makaronu i dodatkowe około 25% związanego z wejściem Polski do UE okazał się dużym kąskiem dla Włochów. Chodzi o rynek warty około 1,2 miliarda złotych.
Działania Pana Profumo i jego interesy zmierzały więc do likwidacji Malmy, sprzedania jej nieruchomości do Pirelli, a rynku oddania Barilli. Co prawda PeKaO straci kilkadziesiąt, może nawet powyżej 100 milionów złotych. Ale inne firmy, z którymi Pan Profumo był powiązany zarobią jeszcze więcej.
Na całej tej transakcji stracą jednak mniejsi udziałowcy banku PeKaO, Polacy posiadający fundusze emerytalne, prywatni inwestorzy i Skarb Państwa.
Warto dodać, że dwa lata później, Pan Alessandro Profumo, który skazał Malmę na śmierć, wypłacił sobie premie i bonusy, mimo że wartość jego Banku Unicredit na giełdzie spadła o 90% (tak 90%!!! z 8 € do 0,8 €!) a wartość Pekao o spadła o 70%.
Umowa Chopin
Przypadek Malmy nie jest odosobniony, jednak jest najbardziej nagłośniony. W podobnej sytuacji w konflikcie z bankiem PeKaO znajduje się wiele osób. Jest to efekt tzw. umowy Chopin, której zadaniem jest wyprowadzenie po cichu kapitału z Polski w celu uratowanie pozycji UniCredit, wykorzystując ogromny potencjał hossy rynku nieruchomości w Polsce.
W ogólnym skrócie, Pirelli oraz UniCredit podpisali z PeKaO umowę (tzw. umowa Chopin) na podstawie której PeKaO zobowiązało się do ekskluzywnej współpracy z firmą Pirelli na okres 25 lat!
Umowa dotyczy wszystkich nieruchomości Banku, ale nie tylko. Umowa narusza interesy prawie każdego klienta kredytowego PeKaO, który posiada nieruchomość.
Gdy, przez najbliższe 25 lat kredytobiorca nie wywiązywał się ze spłaty kredytu (a są to sytuacje, które sam Bank mógłby prowokować), i bank chciał je sprzedać, to Bank musiałby dać najpierw znać firmie Pirelli, która otrzymywała prawo pierwokupu, nawet bez sprawdzenie ofert konkurencji, czyli na bardzo preferencyjnych warunkach.
Przykładowo budynki mieszkalne w centrum Warszawy zostały wycenione na 200 euro / m2, a więc przynajmniej 10 razy niżej niż jej wartość rynkowa. Jest to działalność na niekorzyść akcjonariuszy polskiego banku i wyprowadzanie zysków z Polski do Włoch do większościowego udziałowca.
Znowu powiem, że mi nic do tego, co bank robi ze swoimi nieruchomościami. Ale jeżeli mój wspólnik miałby większościowy pakiet akcji i sprzedał mieszkanie należące do naszej spółki za 10% wartości innej jego spółce, stając się 100% właścicielem to ja bym go nazwał złodziejem. Jeżeli to by było jego mieszkanie to proszę bardzo, może oddać za darmo, a jeżeli jest nasze to znaczy, że mnie okradł.
To w ramach umowy Chopina do włoskiego developera miały powędrować nieruchomości Malmy, tak samo jak powędrowały już inne aktywa. W ramach “Projektu Chopin” 1,4 mld euro (ok 6 miliardów złotych) znikło z Banku Pekao i trafiło do Pirelli.
Michel Marbot podobnie jak inni akcjonariusze mniejszościowi zainteresował się sprawą i złożył doniesienie do prokuratury o możliwość popełnienia przestępstwa działania na niekorzyść banku przez jego zarząd. Sprawa została oddalona. Potem ponownie została skierowana do rozpatrzenia przez rzecznika, jednak prokuratura ponownie oddaliła zarzuty. Teraz sąd rozpatruje sprawy prokuratorskie.
25 lutego b.r., po trzech latach walki i notorycznych odmów, Sąd Apelacyjny w Warszawie zobowiązał Sąd Cywilny pierwszej instancji do rozpoznania afery związanej z umową Chopin. Sąd zażądał od banku wydania wszystkich umów wiążących Jana Krzysztof Bieleckiego z bankiem w Polsce i we Włoszech. Bank odmówił wydania!
Michel kupił akcje banku Pekao oraz UniCrdit i brał udział w walnych zgromadzeniach akcjonariuszy. Przygotowywał się do składania także pozwu we włoskich sądach. Jednak jego adwokat, który specjalizował się w przestępczości zorganizowanej i był nawet członkiem komisji ds. przestępczości zorganizowanej, został zabity. Nie wiadomo czy miało to związek z zaangażowaniem w sprawę Malmy, umowy Chopina czy w związku z inną sprawą którą prowadził w swoim bujnym życiu prawnika specjalisty od mafii. Fakt jednak pozostaje faktem.
Bank przejmuje pełnomocnictwo od Michela i na bazie tego pełnomocnictwo podpisuje ze stroną trzecią umowę o zachowania tajemnica wobec Michela!
Gdy Michel został postawiony pod ścianą. Działając w dobrych intencjach, aby odroczyć zamknięcie zakładu, Michel poszedł na układ z bankiem i wystawił bankowi upoważnienie dla Banku do znalezienia inwestora. Celem wystawienia pełnomocnictwa było ratowanie zakładów.
Przejmując takie pełnomocnictwo, bank w sposób głęboko nieuczciwy, ukrył fakt podpisania umowy Chopina. Bank dysponował zatem pełnomocnictwem do sprzedaż zakładu (znalezienia inwestora) oraz dał do Pirelli, po cichu ekskluzywność na zakup nieruchomości.
Banku przejmując pełnomocnictwo nie chciał uratować swoich wierzytelności i zakładów Malma poprzez znalezienie nowego inwestora, lecz grał na czas. Blokował każdą ofertę Michela i innych firm. Bank podpisał z pewnymi kandydatami na inwestorów umowę o zachowania tajemnic wobec pana Marbot w imieniu którego bank negocjował!
Upoważnienie mogło skutecznie zablokować sprzedaż firmy, jednak nie mogło prawnie zabronić dzierżawy całego przedsiębiorstwa. Michel Marbot, aby uratować Malmę przed niejasnymi poczynaniami banku, znalazł firmę, która chciała wydzierżawić zakład Malma i podpisał z nią umowę dzierżawy na 25 lat, to uratowało firmę, która pomimo trudności działa do dzisiaj.
Dobremu przedsiębiorcy związki zawodowe sprzyjają
Jak wiemy w 1991 roku po przejęciu zakładów, Michel Marbot podniósł wypłaty pracownikom oraz zagwarantował odszkodowanie w wysokości 2 letnich pensji , w przypadku zwolnienia. Każdy w Malborku potwierdzi, że w Malmie bardzo dobrze płacili. Podwyżki i gwarancje rosły w miarę rozwoju firmy.
Syndyk nie może bez procesu sądowego rozwiązać umowy dzierżawy całego przedsiębiorstwa Malma i zlicytować jego majątek. Jeżeli jednak tak zrobi to musiałby wypłacić bardzo wysokie odszkodowanie dla zwalnianych pracowników.
Na chwilę obecną, wysokość hipotetycznych odszkodowań znacznie przekracza wartość nieruchomości Malmy, dlatego też syndyk nie ma interesu w jej wypowiadaniu. Jak się okazuje, warto być dobrym dla swoich pracowników. Malma funkcjonuje tylko i wyłącznie dzięki podpisanym 20 lat wcześniej gwarancjom pracowniczym.
Poważne uprzykrzanie
Syndyk skoro nie może wypowiedzieć umowy dzierżawy to chce zniszczyć dzierżawcę. Wspólnie z Sędzią Komisarzem systematycznie ignorują nie tylko prawa pracowników, ale ich straszą zwolnieniami i naruszają ich godność. Robią wszystko, aby to nie syndyk zwalniał pracowników, ale aby sami odchodzili z pracy oraz tak uprzykrzają działanie, aby Pan Marbot sam rozwiązał umowę dzierżawy.
Pracownicy nigdy nie poddali się i stoją murem za Michelem. W okresie ustania produkcji, pomimo braku wypłat organizowali się i na zmiany pilnowali zakładów 24 godziny na dobę, aby żaden złodziej nie rozkradł maszyn. Za własne pieniądze kupili broń i gaz do przenośnych grzejników. W zamkniętym zakładzie, bez ogrzewania i prądu organizowali wigilię. Kto by ich nie spotkał jest pod wrażeniem ich optymizmu i solidarnej walki. Sentymentalnie mówią, że nigdy się nie poddadzą niemoralnemu dyktatowi banku i syndyka.
Walki prawne, ogromne inwestycje dzierżawcy na ponowny rozruch (10 milionów złotych), wierność klientów, strategicznych dostawców oraz odbiorców, a także działania medialne prezesa (np. program Elżbiety Jaworowicz) doprowadzały do tego, że Malma wróciła na rynek, co w historii gospodarki jest bardzo rzadko spotykane.
Partnerzy Malmy także się z nią solidaryzują. Dostawcy z własnej inicjatywy zwiększają terminy płatności, a odbiorcy z własnej inicjatywy starają się płacić Malmie z góry. Stara przyjaźń i wspólnie zarobione pieniądze na sprzedaży makaronu teraz procentują. Przyjaciele Malmy stawiają ją na nogi. Michel podkreśla nawet ogromny fairplay polskich konkurentów Malmy. Początkowo pracy jest niewiele, jednak z biegiem czasu produkcja zwiększa się. Obecnie Malma po raz drugi zdobywa rynek. Odbudowała już 1/4 swojej wcześniejszej pozycji. Ciągle jednak pozostaje w konflikcie z bankiem i jego mało profesjonalnym syndykiem.
Zniechęcanie pracowników
Przedsiębiorstwo Malma jest dzierżawione w całości na rzecz amerykańskiego inwestora, który płaci czynsz dzierżawny. W umowie o dzierżawę jest między innymi zapis o tym, że to przedsiębiorca amerykański jest zobowiązany do ochraniania majątku oraz, że to on odpowiada za każdą stratę czy kradzież. Pomimo tego faktu, a więc bezprawnie, syndyk wynajął firmę ochroniarską, która pilnuje zakładu, utrudniając tak naprawdę jego funkcjonowanie.
Każdy wjeżdżający i wyjeżdżający samochód jest przeszukiwany i zapisywane są informacje, kto co przewozi itp. Każda wchodząca i wychodząca osoba jest przeszukiwana, kobiety proszone są przez ochroniarzy syndyka do okazania zawartości torebek. Niektóre osoby też nie są na teren zakładu wpuszczane. Ochrona nie wpuściła między innymi gości na uroczystość 20-lecia zakładu. Wśród gości oprócz pracowników byli m.in. ksiądz, euro posłowie oraz inne ważne osoby.
Ta sama ochrona nie chciała wypuścić mnie wraz z operatorami kamer, gdy w Malborku realizowaliśmy reportaż. Musiała interweniować policja i tylko dzięki jej interwencji nagrania nie zostały nam zabrane.
Zachowanie ochrony jest niemoralne, narusza prawa i godność człowieka i jest na granicy legalnego wywiadu gospodarczego, gdyż ochrona skrupulatnie pilnuje pracowników, spisuje co w Malmie się dzieje, kto z nią współpracuje, gdzie jakie paczki są wysyłane. A ochronę tę wynajmuje syndyk, który zarządza majątkiem de facto w imieniu Banku.
Zmiana prawa przez PeKaO
Michel wraz z żoną był 100% właścicielem Malmy. Dodatkowo cały jego i żony majątek prywatny był zastawiony pod kredyt bankowy. Michel Marbot uważa, że bank działa nieuczciwie i wraz z żoną, jako osoby fizyczne wytaczają proces o 200 milionów zł. odszkodowania. Sąd jednak uznaje, że państwo Marbot nie mają legitymacji, aby w ogóle wytoczyć pozew. Sąd traktuje ich jakby nie byli stroną. Pomimo, że to oni stracili cały majątek.
Prezesem sądu, który wydał taką, sprzyjającą bankowi interpretacje przepisów był Piotr Zimmerman, który pół roku później został prawnikiem banku w sporze PeKaO przeciwko Malmie i rodzinie Marbot.
Zamknięcie Malmy wiązałoby się z wypowiedzeniem umowy dzierżawy, a to skutkowałoby wielomilionowymi odszkodowaniami dla pracowników Malmy.
Bank postanowił więc zmienić prawo upadłościowe tak, aby syndyk mógł wypowiedzieć umowę dzierżawy pomiędzy bez wypłaty odszkodowań pracownikom. Jeżeli więc prawo broni w tym przypadku Malmę, to tym gorzej dla prawa.
W luty 2009 roku Sejm zmienił ustawę Prawo Upadłościowe i Naprawcze. Pracownicy i rolnicy spadli z pierwszej do drugiej kategorii w kolejność wypłaty pieniędzy wierzycielom wbrew regułom przejęty przez większość Państw europejskich.
Na komisję, która doradzała Rządowi w tej sprawie nie był zaproszony żaden związek zawodowy ani rolniczy! Był jednak zaproszony przedstawiciel lobby bankowego oraz przedstawiciel Syndyków oraz Komorników. Doradcą premiera w tej sprawie był także Piotr Zimmerman, adwokat Banku.
Należy też dodać, że obecny minister finansów Jacek Rostowski był wcześniej doradcą Jana Krzysztofa Bieleckiego w PeKaO.
Dziennikarze wyrzucani z pracy
W czasie, gdy produkcja ustała, a pracownicy pilnowali zakładu, sprawą zainteresowała się Elżbieta Jaworowicz, która nakręciła o tym program. Jak przystało na profesjonalnego dziennikarza, zaprosiła do programu także obrońców banku, którym miał być dziennikarz ekonomiczny Jan Fijor, którego rola jako wolnorynkowego myśliciela miała być taka, aby pozwolić upadłej firmie upaść i bronić prawa banku do zarządzania swoim zastawem kredytu.
Podczas programu okazało się, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana i dziennikarz zaczął bronić Malmę, a następnie postanowił zrobić z tej sprawy materiał. Po zbadaniu sprawy umówił się na spotkanie z Janem Krzysztofem Bieleckim, prezesem Pekao.
Kilkadziesiąt minut po spotkaniu z prezesem, do dziennikarza piszącego dla jednego z najważniejszych czasopism w Polsce, zadzwonił jego redaktor naczelny i wyrzucił go z pracy. Taką władzę ma Bank, którego wydatki na reklamy w mediach plasują się w krajowej czołówce. I choć afera i nadużycia związane z Malmą jest kilka razy większa, to nie ma szans na jej nagłośnienie tak jak została nagłośniona sprawa np. Pana Romana Kluski. Mafia urzędnicza nie daje pieniędzy na media. Mafia bankowa, a i owszem. Od tego czasu nikt nie chciał zainteresować się tematem Malmy, ani umową Chopina.
Przetrzymywanie zboża i więzienie
Jednym z wyrazistych wątków jest sprawa związana z przywłaszczeniem przez Michela Marbot’a zboża kupionego za blisko 6 milionów zł.
Jak wiemy, syndyk i bank robią wszystko, aby firma upadła. Jednym z takich radykalnych kroków było zamknięcie znajdującej się w spichlerzach pszenicy, kupionej jesienią, zaraz po zbiorach, która ma wystarczyć na ponad roczną produkcję.
Pszenica oczywiście należała do banku, gdyż została przejęta tytułem niespłaconych kredytów. Zmagazynowana była jednak w elewatorach Malmy, a Malma wydzierżawiona zewnętrznej firmie.
Michel kilkanaście razy wysyłał do banku informacje, aby bank zabrał swoją pszenicę, gdyż nie tylko nie będzie on za darmo magazynował w swoich silosach czyjejś pszenicy, ale co więcej pszenica mogła w każdej chwili się popsuć. Bank odpisał Malmie, że tę pszenicę zabierze, jednak skutecznie zwlekał z tym przez blisko rok.
Pojawia się tutaj taka oto logika. Jeżeli magazyny są pełne pszenicy to Dzierżawca nie może w nich magazynować swojej własnej pszenicy, a skoro nie może magazynować, to nie może produkować i jak na ironię, rzeczywiście produkcję blokowały pełne magazyny.
Pszenica jak wiemy, nie może być przechowywana nie wiadomo jak długo. Jest to organizm żywy, potrzebuje odpowiedniej wentylacji. Trzymana w silosach wydziela gaz, który może ulec samozapłonowi. Jest to bardzo kaloryczna substancja, istnieją piece centralnego ogrzewania, które jako paliwo wykorzystują zboże.
Tymczasem bank nie zgodził się nawet na to, aby tę pszenicę przemieszać z jednego silosu do drugiego, aby ją w ten sposób przewentylować i uratować. Magazyny Malmy z wolna stawały się cykającą bombą w centrum Wrocławia. A w razie pożarów, cała odpowiedzialność spadłaby na Michela Marbota, jako prezesa zarządu spółki, która pszenicę dla banku składowała, nie mając nawet do niej dostępu i nie mogąc badać jej stanu.
Wraz z końcem roku kończyło się ubezpieczenie na pszenicę, co zwiększało ryzyko dla dzierżawcy magazynowania pszenicy, a nadchodząca wiosna i wysokie temperatury zwiększały ryzyko samozapłonu i zepsucia. Bank pomimo nalegań dzierżawcy nie udostępnił mu wyników badań jakości pszenicy. Zgodnie z normami pszenica mogła być trzymana w takich warunkach do 2 tygodni, leżała już ponad pół roku, a właściciel magazynów nie wiedział w jakim jest stanie.
Michel Marbot, który pełnił funkcję prezesa zarządu w związku z niemożnością prowadzenia przedsiębiorstwa, zdecydował się sprzedać pszenicę należącą do Banku dzierżawcy przedsiębiorstwa Malma. Jak się okazało sprzedaż nastąpiła w ostatniej możliwej chwili, jeżeli rzeczywiście ktoś miałby tę pszenicę uratować.
Bank mimo wezwań, nie przekazał nowemu właścicielowi pszenicy nawet numeru konta, na który należy przelać zapłatę za pszenicę. W zamian za to złożył doniesienie do prokuratury. Złożył je jednak, dopiero trzy miesiące później.
Ironią losu jest to, że Michel Marbot przywłaszczając pszenicę Banku i sprzedając ją w jego imieniu nie spowodował żadnej straty dla Banku. Tak naprawdę uratował majątek Banku przed zepsuciem. Dzięki tej transakcji, bank nie musiał ponosić kosztów utylizacji, które by musiał ponieść, gdyby pszenica się zepsuła. Kwestia tygodni, bo wiosna była gorąca.
Dodatkowo Malma mogła ruszyć na nowo z produkcją makaronów. Wartość spółki Malma, której właścicielem jest bank, znacząco wzrosła. Jak wiemy działające przedsiębiorstwo jest więcej warte niż jego nieruchomości. Na rynek powrócił znak towarowy Malma, który zyskuje znowu na wartości. Jak było wspomniane Malma obecna to już 1/4 tego co kiedyś.
Każdego dnia Malma zdobywa od nowa rynek i robi to bardzo skutecznie. A ponieważ ciągle jest własnością Banku to im większa jest Malma, tym bank notuje mniejsze straty, ceny akcji banku rosną, zarabiają akcjonariusze.
Za przywłaszczenie pszenicy, które w naszym rozumowaniu należy uznać jako czyn na rzecz banku, Michel Marbot został skazany w pierwszej instancji na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat, zakaz prowadzenia spółek handlowych na lat 10 oraz nakaz zwrotu bankowi blisko 6 mln złotych tytułem utraconej pszenicy.
Sąd apelacyjny we Wrocławiu jednak przyznał więcej racji Malmie i znacznie złagodził wyrok. Zmniejszył zakaz prowadzenia spółek na 3 lata oraz uznał, że pszenica w momencie sprzedaży była warta ok 3 mln (nie 6 mln), i cofnął obowiązek wypłaty jakichkolwiek pieniędzy na rzecz banku.
Wynika z tego, że sprzedając pszenicę Michel Marbot umożliwił produkcję przez spółkę, która wydzierżawiła firmę i uratował Malmę oraz 160 miejsce pracy.
Zakończenie
Sprawa posiada więcej wątków i nie jest sprawą prostą. Przedstawiłem ją wam, tak jak ja to widzę po spędzeniu nad nią ładnych kilkuset godzin czasu i przeprowadzając dziesiątki wywiadów.
Warto odnotować z kim walczy Malma. Pan Profumo był odwołany z funkcji prezesa UniCredit przez radę nadzorczą UniCredit we wrześniu 2010 w związku z niejasnościami w księgach banku oraz z powodu burzy wokół wzrostu udziałów strony libijskiej w tym banku.
Jan Krzysztof Bielecki, jest szarą eminencją rządu Tuska, obecnie jego doradcą i osobiście podpisał Umowa Chopina, a bank odmówił wydania do Sądu jego osobistej umowy z bankiem.
Adwokat Banku, w sprawie Malmy, stał się doradca rządu by zmienić prawo upadłościowe.
Razi w oczy to, że w naszym kraju do sądu ciągnie się kobietę za nie nabicie paragonu za 20 groszy, a nikt nie chce wszcząć postępowania w sprawie okradzionych na setki milionów złotych akcjonariuszy PeKaO.
Zapraszam do zapoznania się ze źródłami. Nie wiem jak wy, ale ja od dzisiaj jem tylko i wyłącznie makaron Malma i każdego kogo spotkam będę namawiał do zlikwidowania rachunku w Banku PeKaO.
27
Covidowe finansowe eldorado. Miażdżący raport. Zawiadomienie do prokuratury na Jacka Sasina
Zmarnowane miliardy złotych pod pretekstem walki z koronawirusem i bezprawne działania. Najwyższa Izba Kontroli złożyła dziewięć zawiadomień do prokuratury. W tym na Jacka Sasina.
Zmarnowanie nawet 16 miliardów złotych podczas covidowego szaleństwa – taki główny zarzut wobec PiS-u wysunął NIK.
Aż 9 mld zł przeznaczono na dodatki covidowe, a 7 mld zł na samą gotowość do udzielania świadczeń pacjentom ze zdiagnozowanym covidem. Dodatki z tytułu walki z covidem dostawali nawet hydraulicy, archiwiści, magazynierzy czy kapelani.
Kontrola wskazała też na bezsens stawiania tylu tymczasowych szpitali covidowych. Polska miała ich więcej niż cała Europa razem wzięta. NIK wskazuje, że szpitale tymczasowe były tworzone ad hoc, bez żadnej analizy, która wykazywałaby potrzebę ich budowy. W sumie powołano 33 takie placówki, z czego 32 ruszyły.
NIK przypomniał też o stworzonym systemie, w którym lekarze covidowi za kilkadziesiąt minut pracy inkasowali nawet 15 tysięcy złotych. To wyniki kontroli sprzed kilkunastu miesięcy, o których pisaliśmy w artykułach 15 tys. zł dodatku covidowego za PÓŁ GODZINY pracy. Szokujące wnioski z kontroli NIK-u oraz Gigantyczne covidowe złodziejstwo! Pieniądze podatników płynęły strumieniami. Niedzielski MUSI za to odpowiedzieć.
#plandemia #sasin #nik #zlodzieje #niedzielski #pis
http://nczas.com/2023/09/12/covidowe-finansowe-eldorado-miazdzacy-raport-zawiadomienie-do-prokuratury-na-jacka-sasina-video/
Zmarnowane miliardy złotych pod pretekstem walki z koronawirusem i bezprawne działania. Najwyższa Izba Kontroli złożyła dziewięć zawiadomień do prokuratury. W tym na Jacka Sasina.
Zmarnowanie nawet 16 miliardów złotych podczas covidowego szaleństwa – taki główny zarzut wobec PiS-u wysunął NIK.
Aż 9 mld zł przeznaczono na dodatki covidowe, a 7 mld zł na samą gotowość do udzielania świadczeń pacjentom ze zdiagnozowanym covidem. Dodatki z tytułu walki z covidem dostawali nawet hydraulicy, archiwiści, magazynierzy czy kapelani.
Kontrola wskazała też na bezsens stawiania tylu tymczasowych szpitali covidowych. Polska miała ich więcej niż cała Europa razem wzięta. NIK wskazuje, że szpitale tymczasowe były tworzone ad hoc, bez żadnej analizy, która wykazywałaby potrzebę ich budowy. W sumie powołano 33 takie placówki, z czego 32 ruszyły.
NIK przypomniał też o stworzonym systemie, w którym lekarze covidowi za kilkadziesiąt minut pracy inkasowali nawet 15 tysięcy złotych. To wyniki kontroli sprzed kilkunastu miesięcy, o których pisaliśmy w artykułach 15 tys. zł dodatku covidowego za PÓŁ GODZINY pracy. Szokujące wnioski z kontroli NIK-u oraz Gigantyczne covidowe złodziejstwo! Pieniądze podatników płynęły strumieniami. Niedzielski MUSI za to odpowiedzieć.
#plandemia #sasin #nik #zlodzieje #niedzielski #pis
http://nczas.com/2023/09/12/covidowe-finansowe-eldorado-miazdzacy-raport-zawiadomienie-do-prokuratury-na-jacka-sasina-video/
10
Nie mamy pana cennika i co nam pan zrobi? - ENEA ⚡youtu.be
ENEA leci sobie w kulki.
Wyobraź sobie sytuację. Wchodzisz do sklepu, bierzesz towar, ale jest bez ceny. Cenę możesz się dowiedzieć przy kasie, ale dopiero po wystawieniu rachunku. Okazuje się że towar jest przeszacowany ale polityka sklepu to "Gwarancja do bramy i się nie znamy". Tak działa rynek polskich monopolistów energetyki.

Oczywiście jest to zachowanie bezprawne. Można liczyć że sprawą zajmie się Rzecznik Praz Konsumenckich... tylko czy będzie w stanie coś zrobić.
Jak wspomniałem, polska energetyka to monopol. Korporacje robią co im się podoba i śmieją się w twarz konsumentowi. Rachunki za prąd też rosną i nie będą mniejsze. Co gorsza pod pretekstem dostosowania rynku energetyki do "norm unijnych" będzie wprowadzone rozliczenie godzinne.
Jak myślisz? Dla czyjego dobra? Twojego czy firmy która opchnie Ci prąd po cenie jaką sobie wymyśli?
Jedynym ratunkiem może się okazać off-grid. Ceny baterii nadal są wysokie ale w stosunku czasu już teraz mocno potaniały. Najłatwiej będą mieć inwestorzy w domach prywatnych (z fotowoltaiką czy innymi formami odzysku energii), jednak można przypuszczać, że nawet w blokach jedna z szafek kuchennych zamiast garnków będzie mogła mieć magazyn doładowywany w godzinach gdy prąd będzie najtańszy.
-----------------------------------------
http://youtu.be/IsKvvqWjVJM
-----------------------------------------
#energia #afera #monopol #polska #enea #offgrid #oszukujo #zlodzieje
Wyobraź sobie sytuację. Wchodzisz do sklepu, bierzesz towar, ale jest bez ceny. Cenę możesz się dowiedzieć przy kasie, ale dopiero po wystawieniu rachunku. Okazuje się że towar jest przeszacowany ale polityka sklepu to "Gwarancja do bramy i się nie znamy". Tak działa rynek polskich monopolistów energetyki.

Oczywiście jest to zachowanie bezprawne. Można liczyć że sprawą zajmie się Rzecznik Praz Konsumenckich... tylko czy będzie w stanie coś zrobić.
Jak wspomniałem, polska energetyka to monopol. Korporacje robią co im się podoba i śmieją się w twarz konsumentowi. Rachunki za prąd też rosną i nie będą mniejsze. Co gorsza pod pretekstem dostosowania rynku energetyki do "norm unijnych" będzie wprowadzone rozliczenie godzinne.
Jak myślisz? Dla czyjego dobra? Twojego czy firmy która opchnie Ci prąd po cenie jaką sobie wymyśli?
Jedynym ratunkiem może się okazać off-grid. Ceny baterii nadal są wysokie ale w stosunku czasu już teraz mocno potaniały. Najłatwiej będą mieć inwestorzy w domach prywatnych (z fotowoltaiką czy innymi formami odzysku energii), jednak można przypuszczać, że nawet w blokach jedna z szafek kuchennych zamiast garnków będzie mogła mieć magazyn doładowywany w godzinach gdy prąd będzie najtańszy.
-----------------------------------------
http://youtu.be/IsKvvqWjVJM
-----------------------------------------
#energia #afera #monopol #polska #enea #offgrid #oszukujo #zlodzieje
13
#polityka #zlodzieje pisiorstwo nadal okrada posła Brauna z należnych hajsów
Mniej, bo tylko 66 tysięcy złotych, Braun dostał z tytułu wykonywania mandatu posła. W oświadczeniu zaznaczył, że to tylko część należnych mu pieniędzy. "Z pozostałej części uposażenia i całości tzw. diet byłem systematycznie okradany przez Prezydium Sejmu" - napisał Braun w oświadczeniu.
Rzeczniczka Konfederacji Korony Polskiej Marta Czech wyjaśnia w rozmowie z WP, że nałożone na posła kary to jeszcze pokłosie "niestosowania się do reżimu maseczkowego". - Pierwsza kara została nałożona w 2020 roku, potem w 2021, a następnie pan poseł otrzymał całkowity zakaz wchodzenia na mównicę - mówi Czech. I dodaje, że mimo że w tej chwili posłowie nie muszą już używać maseczek w Sejmie, to kary finansowe wciąż obowiązują i będą obowiązywać do końca kadencji.
http://wiadomosci.wp.pl/braun-w-oswiadczeniu-majatkowym-napisal-ze-jest-okradany-6903567420476096a
Mniej, bo tylko 66 tysięcy złotych, Braun dostał z tytułu wykonywania mandatu posła. W oświadczeniu zaznaczył, że to tylko część należnych mu pieniędzy. "Z pozostałej części uposażenia i całości tzw. diet byłem systematycznie okradany przez Prezydium Sejmu" - napisał Braun w oświadczeniu.
Rzeczniczka Konfederacji Korony Polskiej Marta Czech wyjaśnia w rozmowie z WP, że nałożone na posła kary to jeszcze pokłosie "niestosowania się do reżimu maseczkowego". - Pierwsza kara została nałożona w 2020 roku, potem w 2021, a następnie pan poseł otrzymał całkowity zakaz wchodzenia na mównicę - mówi Czech. I dodaje, że mimo że w tej chwili posłowie nie muszą już używać maseczek w Sejmie, to kary finansowe wciąż obowiązują i będą obowiązywać do końca kadencji.
http://wiadomosci.wp.pl/braun-w-oswiadczeniu-majatkowym-napisal-ze-jest-okradany-6903567420476096a
13
No Lurki. A wy pamiętacie?

Co 4 lata przestają obowiązywać złożone deklaracje o rezygnacji z dokonywania wpłat do Pracowniczych Planów Kapitałowych.
Pracownik który NIE jest zainteresowany dokonywaniem wpłat do PPK powinien się udać do działu HR swojej firmy w celu ponownego złożenia deklaracji odstąpienia w terminie do 24 lutego 2023r.
Wszystkie osoby, które NIE złożą w w/w terminie deklaracji odstąpienia, już z wynagrodzenia za miesiąc luty 2023r. będą miały naliczone i potrącone wpłaty na PPK.
'''Co 4 lata (w 2023 r., w 2027 r. itd.), od 1 marca, przestają obowiązywać deklaracje o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK złożone zarówno przez uczestników PPK, jak i przez osoby zatrudnione, w imieniu których - na skutek złożenia tej deklaracji – nie została zawarta umowa o prowadzenie PPK. Jeżeli uczestnicy PPK nie ponowią deklaracji o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK, od wypłacanego im wynagrodzenia będą obliczanie i pobierane wpłaty do PPK. Wpłaty do PPK obliczone i pobrane z wynagrodzenia wypłaconego w marcu zostaną dokonane od 1 kwietnia. Dotyczy to także osób zatrudnionych, które do końca lutego nie stały się uczestnikami PPK. W ich przypadku, jeżeli w marcu nie ponowią deklaracji o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK, obliczanie, pobieranie i dokonywanie wpłat do PPK będzie poprzedzone zawarciem w ich imieniu umowy o prowadzenie PPK (art. 16 ust. 1 zdanie drugie, art. 23 ust. 6 ustawy o PPK).
Podmiot zatrudniający nie dokona wpłat za uczestnika PPK, jeżeli uczestnik PPK po złożeniu deklaracji o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK, a przed 1 kwietnia ukończył 70. rok życia (art. 23 ust. 8 ustawy o PPK). Podmiot zatrudniający będzie dokonywać wpłat za uczestnika PPK, który po złożeniu deklaracji o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK, a przed 1 kwietnia, ukończył 55. rok życia, wyłącznie na wniosek tego uczestnika PPK złożony do ostatniego dnia lutego (art. 23 ust. 9 ustawy o PPK). W przypadku złożenia wniosku o dokonywanie wpłat do PPK w marcu lub później, wniosek ten zostanie uwzględniony na zasadach ogólnych.
Przekazanie tej informacji uczestnikowi PPK jest obowiązkiem podmiotu zatrudniającego na podstawie art. 23 ust. 5 ustawy z dnia 4 października 2018 r. o pracowniczych planach kapitałowych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1342'''
A tak to będzie wyglądać przy emeryturze.

#polska #prawo #finanse #ppk #emerytura #oszukujo #zlodzieje

Co 4 lata przestają obowiązywać złożone deklaracje o rezygnacji z dokonywania wpłat do Pracowniczych Planów Kapitałowych.
Pracownik który NIE jest zainteresowany dokonywaniem wpłat do PPK powinien się udać do działu HR swojej firmy w celu ponownego złożenia deklaracji odstąpienia w terminie do 24 lutego 2023r.
Wszystkie osoby, które NIE złożą w w/w terminie deklaracji odstąpienia, już z wynagrodzenia za miesiąc luty 2023r. będą miały naliczone i potrącone wpłaty na PPK.
'''Co 4 lata (w 2023 r., w 2027 r. itd.), od 1 marca, przestają obowiązywać deklaracje o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK złożone zarówno przez uczestników PPK, jak i przez osoby zatrudnione, w imieniu których - na skutek złożenia tej deklaracji – nie została zawarta umowa o prowadzenie PPK. Jeżeli uczestnicy PPK nie ponowią deklaracji o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK, od wypłacanego im wynagrodzenia będą obliczanie i pobierane wpłaty do PPK. Wpłaty do PPK obliczone i pobrane z wynagrodzenia wypłaconego w marcu zostaną dokonane od 1 kwietnia. Dotyczy to także osób zatrudnionych, które do końca lutego nie stały się uczestnikami PPK. W ich przypadku, jeżeli w marcu nie ponowią deklaracji o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK, obliczanie, pobieranie i dokonywanie wpłat do PPK będzie poprzedzone zawarciem w ich imieniu umowy o prowadzenie PPK (art. 16 ust. 1 zdanie drugie, art. 23 ust. 6 ustawy o PPK).
Podmiot zatrudniający nie dokona wpłat za uczestnika PPK, jeżeli uczestnik PPK po złożeniu deklaracji o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK, a przed 1 kwietnia ukończył 70. rok życia (art. 23 ust. 8 ustawy o PPK). Podmiot zatrudniający będzie dokonywać wpłat za uczestnika PPK, który po złożeniu deklaracji o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK, a przed 1 kwietnia, ukończył 55. rok życia, wyłącznie na wniosek tego uczestnika PPK złożony do ostatniego dnia lutego (art. 23 ust. 9 ustawy o PPK). W przypadku złożenia wniosku o dokonywanie wpłat do PPK w marcu lub później, wniosek ten zostanie uwzględniony na zasadach ogólnych.
Przekazanie tej informacji uczestnikowi PPK jest obowiązkiem podmiotu zatrudniającego na podstawie art. 23 ust. 5 ustawy z dnia 4 października 2018 r. o pracowniczych planach kapitałowych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1342'''
A tak to będzie wyglądać przy emeryturze.

#polska #prawo #finanse #ppk #emerytura #oszukujo #zlodzieje
15
❗❗❗Nawet 20 000 zł KARY za "duże zużycia energii" - za którą i tak płacisz. ❗❗❗youtube.com
Dobrodzieje wprowadzili nowe wspaniałe prawo. (Honk! Honk!
)
W normalnym stanie ekonomii istnieje coś takiego jak zjawisko popytu i podaży.
Jeżeli jakiegoś surowca zaczyna brakować to jego cena rośnie. Z kolei wolny rynek wymusza konkurencję i dostawcy starają się by cena była osiągalna dla jak największej grupy klientów.
W ekonomii tworzonej przez rząd, surowca zaczyna brakować... dlatego ustawą zmusza się klienta do ograniczenia popytu pod groźbą kar finansowych. A cena surowca i tak będzie rosnąć.
Czego nie rozumiesz?
Najśmieszniejsze (tragiczne) jest to, że nie wszyscy mogą ograniczyć zużycie energii, która jest wymagana do działania niektórych usług i instytucji.
Ergo i tak zapłacą kary.
https://youtu.be/p87tYMAakAo
#ekonomia #prawo #polska #energia #ciekawostki #mnieciekawi #złodzieje


W normalnym stanie ekonomii istnieje coś takiego jak zjawisko popytu i podaży.
Jeżeli jakiegoś surowca zaczyna brakować to jego cena rośnie. Z kolei wolny rynek wymusza konkurencję i dostawcy starają się by cena była osiągalna dla jak największej grupy klientów.
W ekonomii tworzonej przez rząd, surowca zaczyna brakować... dlatego ustawą zmusza się klienta do ograniczenia popytu pod groźbą kar finansowych. A cena surowca i tak będzie rosnąć.
Czego nie rozumiesz?
Najśmieszniejsze (tragiczne) jest to, że nie wszyscy mogą ograniczyć zużycie energii, która jest wymagana do działania niektórych usług i instytucji.
Ergo i tak zapłacą kary.
https://youtu.be/p87tYMAakAo
#ekonomia #prawo #polska #energia #ciekawostki #mnieciekawi #złodzieje

16
Dlaczego ekozłodziejom zależy na podatku od CO2youtube.com
To dla naszego dobra. Bo to zdrowe. Chyba chcesz oddychać świeżym powietrzem. Uratujemy ziemie. Nie będzie globcia. Bo lud topnieje. Przecież nie jesteś faszystom. Zrób to dla mamy.
Płać i płacz.
NIE.
O tym jak pod przykrywką CO2 ekoterroryzm próbuje okraść ludzi.
https://youtu.be/j1midOdSIjQ
#podatki #ekoterroryzm #mafia #klimat #co2 #zlodzieje #ciekawostki #mnieciekawi

Płać i płacz.
NIE.
O tym jak pod przykrywką CO2 ekoterroryzm próbuje okraść ludzi.
https://youtu.be/j1midOdSIjQ
#podatki #ekoterroryzm #mafia #klimat #co2 #zlodzieje #ciekawostki #mnieciekawi

20
Kurjer Wileński wraz z Kurjerem Wileńsko-Nowogródzkim. 1937, nr 278.
#ciekawostkihistoryczne #zlodzieje #rower #kiedystobylo #prasa #iirzeczpospolita
#ciekawostkihistoryczne #zlodzieje #rower #kiedystobylo #prasa #iirzeczpospolita
8
Jak kolejne rządy "ukrywają" wydatki? Kolosalne kwoty poza budżetem300gospodarka.pl
Już 126 instytucji będzie w przyszłym roku realizować zadania zlecane przez rząd, ale poza centralnym budżetem państwa. Od 2010 r. liczba agencji, funduszy celowych, państwowych osób prawnych i instytucji gospodarki budżetowej wzrosła dwuipółkrotnie.
Według projektu budżetu na 2023 r. liczba tzw. jednostek pozabudżetowych będzie w przyszłym roku większa o dwie kolejne instytucje. Łączne wydatki wszystkich 126 instytucji przekroczą 487 mld zł.
Czym są jednostki pozabudżetowe
Jednostki pozabudżetowe powołuje się po to, żeby realizować jakieś zadania, jakie państwo ma do wykonania. Ale wydatki takich jednostek nie są bezpośrednio ujmowane w wydatkach budżetu. Instytucje mogą być z budżetu dotowane – i tak się dzieje w większości przypadków – ale bezpośrednio ich koszty nie powiększają deficytu budżetowego.
I tu pierwsze zastrzeżenie: agencje i fundusze, których plany finansowe możemy wygrzebać z ustaw budżetowych to tylko część obrazu wydawania pieniędzy poza centralnym budżetem. Do tego ta bardziej przejrzysta część. Nie ma wśród nich np. Funduszu Przeciwdziałania Covid-19, który formalnie nie jest nawet zaliczany do finansów publicznych, ani nowo powołanego Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych.
więcej:
https://300gospodarka.pl/news/budzet-wydatki-agencje-fundusze-celowe-ile-wynosza-deficyt
#polska #gospodarka #ekonomia #kreatywnaksięgowość #budżet #złodzieje
Według projektu budżetu na 2023 r. liczba tzw. jednostek pozabudżetowych będzie w przyszłym roku większa o dwie kolejne instytucje. Łączne wydatki wszystkich 126 instytucji przekroczą 487 mld zł.
Czym są jednostki pozabudżetowe
Jednostki pozabudżetowe powołuje się po to, żeby realizować jakieś zadania, jakie państwo ma do wykonania. Ale wydatki takich jednostek nie są bezpośrednio ujmowane w wydatkach budżetu. Instytucje mogą być z budżetu dotowane – i tak się dzieje w większości przypadków – ale bezpośrednio ich koszty nie powiększają deficytu budżetowego.
I tu pierwsze zastrzeżenie: agencje i fundusze, których plany finansowe możemy wygrzebać z ustaw budżetowych to tylko część obrazu wydawania pieniędzy poza centralnym budżetem. Do tego ta bardziej przejrzysta część. Nie ma wśród nich np. Funduszu Przeciwdziałania Covid-19, który formalnie nie jest nawet zaliczany do finansów publicznych, ani nowo powołanego Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych.
więcej:
https://300gospodarka.pl/news/budzet-wydatki-agencje-fundusze-celowe-ile-wynosza-deficyt
#polska #gospodarka #ekonomia #kreatywnaksięgowość #budżet #złodzieje
9