O życiu szaraczka słów kilka.

Ostatnio widziałem wpis kogoś, kto jedynie wygłosił #gorzkiezale bo zarabia 2k netto miesięcznie, mieszka z rodzicami i nie ma żadnych perspektyw na rozwój. Kasa mu leci, nie ma z czego odłożyć i ogólnie opisał coś co wielu ludzi zna.

Różnie bywa w naszych życiach, może to jego wina, może nie, może powinien bardziej zaciskać pasa, a może zmienić pracę. Dużo tych może. Jednak większość nawet się nie zastanowi i są dla nich tylko dwa rozwiązania: Zaciskaj pas, albo zmień pracę. To prawie tak jak nasz były prezydent powiedział: Weź kredyt i zmień pracę. PROSTE!

Mam wrażenie, że większość tych osób nigdy nie doświadczyła tego co my, albo dopiero to przeżyje. Bo albo wypowiadają się osoby typu programista15k, albo dzieci, które tych pierwszych słuchają, a potem rzeczywistość jest dla nich okrutna. Wiem co mówię, bo sam tak miałem. Po wejściu na rynek pracy, szybko się wyleczyłem z porad internetowych ekspertów.

Większość rzeczy, które widać w internecie odnośnie pracy, jej zmiany i kształcenia się, piszą osoby, które mają na to czas. Są to osoby pracujące w biurze, przy komputerze itp. W każdym razie nie wykonują pracy fizycznej.

Okoliczności zmusiły mnie, żebym zamiast na studia, pójść do pracy. Nie ważne po co i dlaczego. Po prostu uwierzyłem ,,mądrzejszym” od siebie, że po pracy będę miał czas i siłę, żeby się uczyć, pójdę na studia zaoczne i chociaż w dłuższym czasie, to jednak poradzę sobie z nauką, pracą i jeszcze obowiązkami domowymi. Nie żebym im ufał w 100%, że wtedy olałem szkołę, po prostu okoliczności i tak mnie do tego zmusiły. Wyjechałem za granicę, znalazłem pracę, poszedłem na kursy na miejscu uczyć się języka i po roku, lub dwóch latach miałem iść na studia.

Kasę odkładałem, chodziłem na kursy językowe i tak to powoli się ciągnęło. Jednak bardzo szybko moja praca zaczęła mnie wykańczać. Niby robiłem osiem godzin, to jednak było to aż osiem godzin. Cały ten czas to była ciężka praca, z jedną przerwą w ciągu dnia i miałem zero czasu na przemyślenia, odpoczynek, lub żeby się zastanowić. Całe 100% mojego czasu, uwagi i energii lądowało w pracę, a dodając do tego fizyczny wysiłem, po ośmiu godzinach pracy nie miałem na nic siły. Poświęcić głupie pół godziny na naukę, graniczyło u mnie z cudem, nie dlatego, że mi się nie chciało, a dlatego, że po tym czasie i tak nic nie rozumiałem. Straciłem pół godziny, żeby zmusić się do jakiejś aktywności, z której nic nie miałem.

Szkoły wieczorowe? Kursy? Mam niby iść na studia zaoczne?

Nie mogę się skupić 30 min, żeby nauczyć się paru słówek, a ja mam iść na kilkugodzinne wykłady? Weekendy? Jedynie niedziele, bo w sobotę nic ze mnie nie było, bo schodziło ze mnie ciśnienie i miałem tylko jeden dzień na odpoczynek, naukę i załatwienie swoich spraw. Oczywiście robiłem to też w sobotę, ale wtedy nie odpoczywałem ani jednego dnia i następny tydzień kończył się dla mnie następująco: 8-16 w pracy, wracam do domu, zjem, umyję się i idę spać o 18.00 i wstaję następnego dnia przed 7 i póki nie odpocząłem jednego dnia to tak wyglądały wszystkie moje dni, a najdłuższy taki mój okres trwał 2 miesiące.

Posłuchałem rad ,,ekspertów” idź pobiegać, aktywność fizyczna, dobrze działa na ciało. SUPER POMYSŁ! Łapałem się wtedy wszystkiego i różnych sposobów próbowałem, ale wtedy nie wiedziałem, że pisze to gość, który 8 godzin siedzi przy kompie i jemu po takim wysiłku umysłowym, siłownia, bieganie się przyda, ale nie mnie, gdzie pracuję ciężko fizycznie. Biegałem sobie spokojnie, przez kilka miesięcy, aż nogi mi odmówiły posłuszeństwa, bo stoję 8 godzin, biegam codziennie godzinę i jeszcze kupę innych rzeczy robię.

Zmiana pracy? Oczywiście! Były gorsze, były takie same, ale na pewno nie lepsze, niż to co miałem. Bez języka i bez umiejętności udało mi się trafić na stolarkę i jedynie na to mogłem liczyć.

Wykończony, bez perspektyw, z upadłym i tak już wcześniej zdrowiem psychicznym, skończyłem z depresją i na dwa lata zostałem wykluczony z życia społecznego, aby nie odjebać samobója, kiedy miałem na to okazję.

Wróciłem do Polski, dwa lata przeleżałem i przepiłem wszystko co odłożyłem, bo miałem taką traumę, że odkładałem powrót do pracy jak tylko mogłem. Dziś się nawet nie łudzę, że będzie lepiej, że pójdę na studia itp. Życie brutalnie pokazuje, że chcieć to sobie mogę. Szukałem potem pracy prawie pół roku i nikt nigdzie mnie nie chciał. Składałem na kasę do Lidla, na Orlen, produkcję itd. Cokolwiek, byle znowu nie wylądować w tej stolarce, ale jak w końcu stało się, że nie miałbym co jeść, bo na ten moment żarłem tylko naleśniki, bo były dosyć tanie w zrobieniu, to musiałem w to iść. Trzy lata w sumie miałem doświadczenia, więc szybko znalazłem wtedy pracę i skończyło się tak jak wtedy

Praca i do domu. Już nawet się nie łudzę jakimkolwiek rozwojem i zmianą, zaczynam akceptować swój los i nawet źle nie zarabiam jak na głupiego robola. Tylko że chuj mi z pieniędzy, skoro w tym kraju jest jak jest, a jak znów wyjadę to wrócę za pół roku z rozwaloną psychiką, albo w śmieciarce.

Jednak to moja wina, bo przecież jestem leniwy c’nie?

PS. Jak ktoś stwierdzi, że niby przez te dwa lata miałem czas na naukę, to odsyłam do tagu #depresja albo wstrzymajcie się z komentarzem. Kto tego nie doświadczył, nigdy nie zrozumie, co ta choroba robi ci w głowie, więc olej ten okres dwóch lat, albo nic nie pisz. Bo dla moich bliskich to była walka o moje życie, a mi było bez różnicy, o nauce nie wspominając, no bo po co? Ja już mam drzewo upatrzone, na co mi nauka, będę fajnym trupem, z jakąś tam wiedzą, która nic nie znaczy.
#smiecizglowy epizod 3
#przemyslenia #zaburzeniaosobowosci #zalesie

17

Czuję się, jakby mój mózg był wysypiskiem śmieci. Lecą do niego odpadki, które zbierałem przez całe życie i które już go nigdy nie opuszczą. Czuję się jak zbierasz, tylko zamiast rzeczy materialnych, zbieram rzeczy takie jak: wiedza, informacje, spostrzeżenia. Gdy czytałem Sherlocka Holmesa, zapadł mi w pamięć jeden dialog jaki prowadził z Watsonem.

Lekarz opowiadał mu o tym, że ziemia kręci się wokół słońca. Tłumaczył mu ruchy ciał niebieskich, spostrzeżenia naukowców itp. Holmes stwierdził jednak krótko: Fascynujące! Mam nadzieję, że jak najszybciej to zapomnę. Gdy Watson zapytał dlaczego ten mu odparł, że nie potrzebuje gromadzić nieistotnych informacji, które do niczego mu się nie przydadzą.

Według mnie, takie podejście ma zdecydowany sens, zwłaszcza gdy jesteś geniuszem jego pokroju. Wyobraźcie to sobie. Detektyw, który jednym spojrzeniem potrafi rozszyfrować zbrodnię, prześwietla od góry do dołu każdego człowieka, niemal bezbłędnie, ma olbrzymie doświadczenie i wiedzę w dziedzinach kryminalistyki i nagle dowiadujecie się, że nie wie o tym iż ziemia się kręci wokół słońca. Gdybyście go nie znali, nazwalibyście go idiotą, ale ponieważ znacie go, jesteście w szoku, że nie ma tak podstawowej wiedzy.

W sumie tylko po co mu ta wiedza? On zajmuje się czymś innym i bez reszty poświęcił się swojej pasji, pracy. Gdyby postawić mu to pytanie w milionerach i nie znałby odpowiedzi to większość ludzi by go wyśmiała i długo by się jeszcze mówiło o idiocie, który nie wie, że ziemia krąży wokół słońca. Jednak wielu z tych ludzi, nadal by wyglądała blado przy nim.

Nazwa mojego tagu nie wzięła się znikąd. Chciałem pozbyć się moich myśli, które zaśmiecały mój umysł przez kilkanaście lat. Jednak dalej siedzą mi w głowie i nie wiem nawet czy gdybym zapisał tych wpisów milion to bym się ich pozbył. Podczas jednej takiej sesji przy komputerze, odzywają się inne śmieci. Pisząc do tej pory już wpadłem na pomysł, że może bym mógł iść do 1z10, bo w sumie dużo małej wiedzy by się tam przydało. Myślałem nad Sherlockiem i jego pasji. Porównanie o zbieractwie odezwało się nagle i nawet nie miałem zamiaru tego pisać. Tak jabym zaczął wybierać śmieci z dołu, w rezultacie czego, obsunęła się na mnie reszta śmieci. I krok po kroku przy przygotowywaniu tego wpisu nagle wszystkie moje śmieci, potrzebne na ten moment przybyły, przyciągnięte jak magnes, a inne ustawiły się w kolejce, abym z nimi też zrobił porządek.

Za dużo myślę, ale gdy nie myślę wcale to wtedy dopiero zaczyna mi ciążyć ciężar mojego umysłu. Zaczynają się odzywać demony, przykryte całym tym syfem i miażdżą mnie swoim ciężarem.

Chciałbym aby moja wiedza, była przydatna dla mnie w jakiś sposób, aby nie była tylko niepotrzebnym balastem przez życie. Skoro nie mam z niej żadnej korzyści, to wolałbym się tego pozbyć. Mogę pogadać na temat ekonomii, historii, polityki, religii, psychologii, informatyki, stolarstwa itd. Jednak nie będę ekspertem w żadnej dziedzinie i zaciekawię jedynie osoby, które nic na ten temat nie wiedzą. Czego się nie podejmę to zawsze jestem mądrzejszy od przeciętnego Kowalskiego, ale nigdy nie będę mądrzejszy od kogoś, kto jest ekspertem w danej dziedzinie. Wiszę wtedy w próżni zdając sobie sprawę jak mało wiem i to co uzbierałem do tej pory, jest w sumie bezwartościowe. Z pisaniem jest tak samo, pojawi się jedna osoba, która stwierdzi, że mam talent, a druga mi powie, że jeszcze bardzo dużo pracy przede mną. I taka osoba ma rację, jednak jest pewien próg, którego przekroczyć nie mogę i zostaję na tym etapie, którym jestem.

Gdy byłem młodszy uprawiałem sport. Biegałem i sprawdzałem się w biegu na 3km. Bardzo łatwo było przeskoczyć z 25 minut na 20, potem 15, 14, 13, Jednak gdy pokonywałem 3km w czasie 12 minut to tak już nie mogłem tej bariery przekroczyć. Wymagało to ode mnie wysiłku, intensywniejszych treningów i tak w sumie po trzech latach nie mogłem dalej przekroczyć tej granicy. Po prostu po osiągnięciu pewnego poziomu się zatrzymuje i już tam pozostaje. Z drugiej jednak strony o wiele lepiej sobie radziłem w maratonach na tle reszty. Po prostu nigdy nie byłem krótkodystansowcem, a o biegu na 100m to już nawet nie mówię, bo tutaj było tragicznie.

Tak sam mam z nauką. Nie potrafię przekroczyć pewnej granicy i się zatrzymuje, nie wiem co jest przyczyną, a ja zebrałem kolejne doświadczenie, które zaśmieca mój umysł. Niektórzy mogą powiedzieć: Trzymaj się jednego i przy tym zostań! No dobrze. Tylko podałem wyżej jeden przykład z moim bieganiem. Podam jeszcze jeden przykład. Pracuję 5 lat jako stolarz i też nie robię postępów i zatrzymałem się na pewnym poziomie. Mój czas pracy, dokładność została na tym samym poziomie. Pracuję w takim samym tempie jak po pół roku i staram się być tak samo dokładny jak wtedy, wiedza jedynie mi się poszerza, która nieutrwalona, po prostu przepada.

A tak w ogóle to nie lubię tego zawodu, po prostu się na to uparłem, bo mam za krótkie życie by próbować wszystkiego i może w wieku 65 lat znajdę swoją prawdziwą pasję i powołanie, po drodze tracąc kupę czasu na inne aktywności, z których nic nie będę miał za te parę lat.

Chciałbym się realizować w czymś bardziej wymagającym, albo czymś co przyniesie mi większą satysfakcję, niekoniecznie materialną. Drażni mnie to gdy ktoś mi mówi że jestem inteligenty, bo skoro tak jest to dlaczego zarabiam niewiele więcej niż najniższa krajowa, liczę każdy grosz, a ostatnio jak prawdziwy polak spędziłem urlop na remoncie. Rozumiem to, ale nie akceptuję. Wydaje mi się, że rozumiem swoje błędy, jednak brak mi sił, czasu i chęci by to zmienić, a nawet gdy mam coś z tych trzech rzeczy to nie mam pozostałych dwóch. Gdy nie mam czasu, mam siły i chęci. Gdy mam siłę i czas, brakuje mi chęci. Gdy mam chęci i czas to brakuje mi siły. I nie jest to okres cykliczny. Dziś tak, jutro tak. Często to występuje w ciągu dnia. Rano mam siły i chęci, ale pracuję i brak mi czasu. Wracam do domu, mam czas i chęci, ale brakuje mi siły. Przychodzi niedziela, to nawet jak nie mam nic do załatwienia to brakuje mi chęci, bo cała moja motywacja została zabrana w ciągu tygodnia, a nawet jeśli się do tego zmuszę to konsekwencje odczuwam przez najbliższe tygodnie. Niekończące się błędne koło, brak perspektyw.

Mam teraz kilka dni wolnego. Odżywam i zaczynam coś robić. Nawet napisanie tego wpisu to jest dla mnie wyczyn. Tylko, że wolne się skończy, a ja wyląduje znowu w błędnym kole. I moje plany, zapał i dobry humor pryśnie jak bańka mydlana, a nawet jeśli bym uwolnił się od pracy i mógł się całkowicie czemuś poświęcić to nie wiem nawet jak wykorzystać mój potencjał.

Raczej nie widzę perspektyw i szansy na jakąś zmianę. Inteligencja, wiedza to nie jest atut, jeśli nie umie się jej wykorzystać. Może kiedyś moje wysypisko będzie puste i będę w końcu zadowolony z mojego życia?
#smiecizglowy epizod 1
#depresja #gorzkiezale #zalesie #zaburzeniaosobowosci #tworczoscwlasna

12

jest sobie stłuczka. normalna standardowa stłuczka, trochę blachy się zgięło, ale nikomu nic się nie stało, wszyscy ubezpieczeni. no więc w czym problem? a no kurwa w tym, że zamiast usunąć się z drogi wzywają lawetę, policję i ten kabaret się ciągnie tyle, że pół miasta spóźnia się do roboty, a w radiu pierdolą o utrudnieniach. dlaczego do kurwy nędzy nie można zrobić kilku zdjęć i usunąć się na pobocze tylko trzeba blokować przejazd dla setek samochodów przez tyle czasu. ja naprawdę kurwa tego nie rozumiem co to zmienia, że przyjedzie policja, będą odtwarzać cały przebieg zdarzenia i dochodzić winnego żeby przypadkiem jeden jebany pasożytniczy ubezpieczyciel nie wzbogacił się kosztem drugiego? a co ze stratami poniesionymi przez zablokowanych kierowców i ich pasażerów? #polskiedrogi #gorzkiezale
https://www.uniqa.pl/files/processed/9/9/csm_stluczka_93507c613a.jpg

12

@RYLU na wtorkowym grillu zapaliłem jednego papierosa a dzisiaj już spaliłem całą paczkę... I w pizdu dwa miesiące katorgi bez fajek
#zalosne #gorzkiezale

10

Dzisiaj niedziela więc wstałem o 8 a nie jak co dzień o 6. Śniadanko i kawa przy rozpalaniu w piecu i do roboty na gospodarstwo. Skończyłem o 11 resztę brat ogarnie bo tak się dogadaliśmy. Szczęśliwy wracam do domu bo na sanki pójdę z dzieciakami spędzę trochę z nimi czasu:) żona z dziećmi wstali o 10 więc zrobiłem śniadanie ubrałem ich i JAZDA! Przez 2.5h z nimi biegałem super zabawa:) wróciliśmy i powiedziałem żonie że chciałbym się na chwilę położyć i odpocząć... No i się zaczęło... "tylko byś cały dzień spał!" "nic nie robisz tylko w pracy jesteś!" "może byś chociaż posprzątał albo obiad zrobił" nawet nie zauważyła że wczoraj wieczorem zrobiłem rosół i upiekłem karkówkę jak ona pojechała do koleżanki... Komuś chyba zbliża się okres…
#gownowpis #rolnictwo #gorzkiezale

15

walka z kierowcami trwa w najlepsze. władza szturmuje ostatni bastion względnej niezależności jakim jest samochód osobowy. ciągłe wzrosty opłat związanych z utrzymaniem samochodu, szaleńcze zaostrzanie przepisów, drakońskie kary za przekroczenie prędkości, a poza tym widzę, że pieszy staje się ważniejszym uczestnikiem ruchu drogowego niż sam kierowca:
-nadawanie pieszemu pierwszeństwa na pasach (co oczywiście spowoduje więcej wtargnięć na pasy czyli więcej ofiar śmiertelnych wśród pieszych-pretekst do jeszcze większego zaostrzania przepisów)
-kosmiczne ograniczenia prędkości (jak tak dalej pójdzie wszędzie będziemy się wlec 50km/h bo tak najbezpieczniej)
-budowanie drogich, bezsensownych wysepek co jakieś 100m(?) na jezdniach dwupasmowych co tamuje ruch i skutecznie uniemożliwia wyprzedzanie, a co więcej powoduje, że wyprzedzanie przestaje mieć sens.
wszystko stoi na głowie w tym jebanym antyludzkim państwie.
https://moto.rp.pl/wp-content/uploads/2019/12/przejscie.jpg
#polskiedrogi #polska #samochody #gorzkiezale #negative

5

Ech, gdzie znaleźć loszkę w tych dziwnych, lockdownowych czasach?

Chciałbym taką szarą myszkę - katoliczkę.
Szkoda że teraz prym w Kościele wiedzie tzw. otwarty katolicyzm, który tworzy progresywne dziewczyny jak np. Jola Szymańska (picrel).
#przegryw #tfwnogf #zwiazki #katolicyzm #zalesie #gorzkiezale

6

Ten uczuć kiedy Bitcoin prawie zalicza ATH, a wartość twojego shitcoina spada
#kryptowaluty #zalesie #gorzkiezale #bitcoin

6

No i chuj, w następnym tygodniu mam 4 dni po 13h do pracy.
52h w nastepnym tygodniu do wypracowania na UoP
o 12h więcej niż przewiduje prawo pracy…

Niech mi ktoś odpowie na moje CV bo już nie mogę siedzieć w tym obozie pracy…
#pracbaza #gorzkiezale

5

A tak było fajnie na Lurku.
Wszyscy teraz muszą iść w infinite scroll i jak chcesz człowieku znaleźć coś co było kilka stron dalej to już przepadło bo nie masz opcji kliknięcia w stronę 7 by znaleźć to co chciałeś, tylko musisz przewijać i przewijać i przewijać.

To tyle na poranne poniedziałkowe gorzkie żale.
#lurker #gorzkiezale

10