Ukraina ostro krytykuje Szwajcarów. Powód? „Rosjanie na wojnie”nczas.info
Na festiwalu w Zurychu wyświetlony będzie film dokumentalny pt. „Rosjanie na wojnie”. Wywołało to krytykę i ostrą reakcję Ukrainy, która uznaje film za dokument rosyjskiej propagandy. Szwajcarzy na swoim festiwalu w Zurychu, który zacznie się 3 października, film jednak zaprezentują.
Reżyserem filmu jest posiadająca obywatelstwa Rosji i Kanady Anastasia Trofimowa, współpracująca także z rządowym kanałem rosyjskim RT. Wcześniej jej film został wycofany z pokazu w Toronto w Kanadzie. W tym kraju działa jednak silna ukraińska diaspora i protesty przyniosły skutek.
W Szwajcarii film zakwalifikowano do emisji na Festiwalu Filmowym w Zurychu (ZFF), chociaż władze Ukrainy mówiły o skandalu i promocji dzieła rosyjskiej „propagandy wybielającej zbrodnie wojenne”. Dokument „Rosjanie na wojnie” budzi kontrowersje od czasu jego premiery na festiwalu w Wenecji.
Film rosyjsko-kanadyjskiej reżyserki Trofimowej oddaje głos m.in. rosyjskim żołnierzom na froncie i pokazuje ich codzienność. Kierownictwo ZFF stwierdziło, że „rozumie niezadowolenie Ukraińców”, ale film zostanie zaprezentowany zgodnie z planem. Dyrektor ZFF Christian Jungen oświadczył na konferencji prasowej w Zurychu, że „filmy powinny wzbudzać dyskusję”, a on sam postrzega dokument „jako film antywojenny”.
Ministerstwo Kultury Ukrainy umieściło reżyser tego filmu dokumentalnego na liście „osób stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”. Rzecznik ukraińskiego MSZ dodał, że prezentacja tego dokumentu „rujnuje reputację festiwalu w Zurychu”. Jego zdaniem, „to film czysto propagandowy, który wybiela zbrodnie wojenne”. „Zatajanie ich oznacza współwinę” – dodał rzecznik.
http://nczas.info/2024/09/22/ukraina-ostro-krytykuje-szwajcarow-powod-rosjanie-na-wojnie/
#szwajcaria #ukraina #rosja #wojna
Reżyserem filmu jest posiadająca obywatelstwa Rosji i Kanady Anastasia Trofimowa, współpracująca także z rządowym kanałem rosyjskim RT. Wcześniej jej film został wycofany z pokazu w Toronto w Kanadzie. W tym kraju działa jednak silna ukraińska diaspora i protesty przyniosły skutek.
W Szwajcarii film zakwalifikowano do emisji na Festiwalu Filmowym w Zurychu (ZFF), chociaż władze Ukrainy mówiły o skandalu i promocji dzieła rosyjskiej „propagandy wybielającej zbrodnie wojenne”. Dokument „Rosjanie na wojnie” budzi kontrowersje od czasu jego premiery na festiwalu w Wenecji.
Film rosyjsko-kanadyjskiej reżyserki Trofimowej oddaje głos m.in. rosyjskim żołnierzom na froncie i pokazuje ich codzienność. Kierownictwo ZFF stwierdziło, że „rozumie niezadowolenie Ukraińców”, ale film zostanie zaprezentowany zgodnie z planem. Dyrektor ZFF Christian Jungen oświadczył na konferencji prasowej w Zurychu, że „filmy powinny wzbudzać dyskusję”, a on sam postrzega dokument „jako film antywojenny”.
Ministerstwo Kultury Ukrainy umieściło reżyser tego filmu dokumentalnego na liście „osób stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”. Rzecznik ukraińskiego MSZ dodał, że prezentacja tego dokumentu „rujnuje reputację festiwalu w Zurychu”. Jego zdaniem, „to film czysto propagandowy, który wybiela zbrodnie wojenne”. „Zatajanie ich oznacza współwinę” – dodał rzecznik.
http://nczas.info/2024/09/22/ukraina-ostro-krytykuje-szwajcarow-powod-rosjanie-na-wojnie/
#szwajcaria #ukraina #rosja #wojna
14
Gazeta ujawniła liczbę zabitych. Zełenski: „To kłamstwo!”nczas.info
„To kłamstwo” – powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski podczas spotkania z mediami o doniesieniach Wall Street Journal. Gazeta oszacowała ukraińskie straty aż na 80 tys. zabitych żołnierzy.
Jak powiadomiła w sobotę agencja Interfax-Ukraina, Zełenski podczas piątkowego spotkania z dziennikarzami zaprzeczył doniesieniom amerykańskiego dziennika.
„80 tysięcy? To kłamstwo” – oświadczył ukraiński prezydent. Dodał, że realna liczba jest „znacznie mniejsza”.

17 września WSJ opublikował materiał, w którym ocenił, że zsumowane całkowite straty (zabici i ranni) po stronie rosyjskiej i ukraińskiej mogły przekroczyć milion żołnierzy.
Liczbę zabitych ukraińskich żołnierzy gazeta oszacowała, opierając się na swoich źródłach, na 80 tys., a rannych – na 400 tys.
„Oceny zachodnich wywiadów co do rosyjskich strat różnią się. Część z nich ocenia, że liczba zabitych to prawie 200 tys., a rannych – blisko 400 tys.” – cytuje gazetę Ukraińska Prawda.
Portal odnotowuje również, że w lutym tego roku Zełenski informował o 31 tys. zabitych ukraińskich wojskowych
http://nczas.info/2024/09/21/gazeta-ujawnila-szokujace-dane-zelenski-to-klamstwo/
#ukraina #rosja #wojna
Jak powiadomiła w sobotę agencja Interfax-Ukraina, Zełenski podczas piątkowego spotkania z dziennikarzami zaprzeczył doniesieniom amerykańskiego dziennika.
„80 tysięcy? To kłamstwo” – oświadczył ukraiński prezydent. Dodał, że realna liczba jest „znacznie mniejsza”.

17 września WSJ opublikował materiał, w którym ocenił, że zsumowane całkowite straty (zabici i ranni) po stronie rosyjskiej i ukraińskiej mogły przekroczyć milion żołnierzy.
Liczbę zabitych ukraińskich żołnierzy gazeta oszacowała, opierając się na swoich źródłach, na 80 tys., a rannych – na 400 tys.
„Oceny zachodnich wywiadów co do rosyjskich strat różnią się. Część z nich ocenia, że liczba zabitych to prawie 200 tys., a rannych – blisko 400 tys.” – cytuje gazetę Ukraińska Prawda.
Portal odnotowuje również, że w lutym tego roku Zełenski informował o 31 tys. zabitych ukraińskich wojskowych
http://nczas.info/2024/09/21/gazeta-ujawnila-szokujace-dane-zelenski-to-klamstwo/
#ukraina #rosja #wojna
11
#ukraina #rosja #ruskieonuce #interia
To już nawet na esencję z ruskich onuc się nie kwalifikuje. Jak tak można atakować wielkiego wodza nowoczesnego zachodu???
To już nawet na esencję z ruskich onuc się nie kwalifikuje. Jak tak można atakować wielkiego wodza nowoczesnego zachodu???
15
Hejto.pl to portal totalnie opanowany przez fajnopolaków.
Zrobiłem tam wpis o tym, że chwalę Tuska za to, że jest przeciwny działaniom, które mogłyby Polskę wepchnąć w wojnę z Rosją.
Zostałem mocno skrytykowany przez społeczność tamtego portalu, a z tej krytyki wynika, że oni chcieliby dołączenia Polski do wojny i zostałem zwyzywany od ruskich onuc
Fajnopolactwo to rak Polski.
#fajnopolacy #hejto #wojna #polska #rosja #niemcy #usa
Zrobiłem tam wpis o tym, że chwalę Tuska za to, że jest przeciwny działaniom, które mogłyby Polskę wepchnąć w wojnę z Rosją.
Zostałem mocno skrytykowany przez społeczność tamtego portalu, a z tej krytyki wynika, że oni chcieliby dołączenia Polski do wojny i zostałem zwyzywany od ruskich onuc

Fajnopolactwo to rak Polski.
#fajnopolacy #hejto #wojna #polska #rosja #niemcy #usa
24
Łotwa wyrzuci Rosjan. Stanowią nawet 25 proc. mieszkańcównczas.info
Rosjanie stanowią nawet 25 proc. wszystkich mieszkańców Łotwy. Duża część z nich może już nie długo zostać deportowana z kraju. Wszystko przez nowe przepisy.
Ogromna mniejszość rosyjska na Łotwie to spadek po ZSRR. Dziś dla władz w Rydze jest to problem, gdy nie tak daleko, na Ukrainie, mniejszość rosyjska stała się dla Moskwy pretekstem do inwazji.
Z drugiej jednak strony to nie wina mieszkających na Łotwie Rosjan, że sytuacja międzynarodowa jest, jaka jest. Tymczasem łotewskie władze od dawna podejmują różne kontrowersyjne decyzje, ograniczając prawa rosyjskich mieszkańców.
W 2022 roku łotewski parlament przyjął nowelizację prawa migracyjnego, które stanowią teraz, że aby mieszkać na stałe na Łotwie, trzeba znać język łotewski przynajmniej na poziomie A2.
Już ponad tysiąc Rosjan nie zdało obowiązkowego egzaminu. Co ich czeka? Będą mieć 30 dni na opuszczenie Łotwy, bo inaczej zostaną deportowani.
http://nczas.info/2024/09/11/lotwa-wyrzuci-rosjan-stanowia-nawet-25-proc-mieszkancow/
#lotwa #rosja
Ogromna mniejszość rosyjska na Łotwie to spadek po ZSRR. Dziś dla władz w Rydze jest to problem, gdy nie tak daleko, na Ukrainie, mniejszość rosyjska stała się dla Moskwy pretekstem do inwazji.
Z drugiej jednak strony to nie wina mieszkających na Łotwie Rosjan, że sytuacja międzynarodowa jest, jaka jest. Tymczasem łotewskie władze od dawna podejmują różne kontrowersyjne decyzje, ograniczając prawa rosyjskich mieszkańców.
W 2022 roku łotewski parlament przyjął nowelizację prawa migracyjnego, które stanowią teraz, że aby mieszkać na stałe na Łotwie, trzeba znać język łotewski przynajmniej na poziomie A2.
Już ponad tysiąc Rosjan nie zdało obowiązkowego egzaminu. Co ich czeka? Będą mieć 30 dni na opuszczenie Łotwy, bo inaczej zostaną deportowani.
http://nczas.info/2024/09/11/lotwa-wyrzuci-rosjan-stanowia-nawet-25-proc-mieszkancow/
#lotwa #rosja
12
UWAGA: Ujawniam kulisy zdjęcia z Braunem i Swiridowem w Moskwiepiwar.info
Na ten moment czekałam sześć lat. Tyle bowiem trwały prace nad najnowszym filmem Grzegorza Brauna pt. „Gietrzwałd 1877. Wojna Światów”. To właśnie przy okazji realizacji produkcji powstało słynne zdjęcie z Moskwy, na którym widać rosyjskiego dziennikarza Leonida Swiridowa.
Najwyższy czas opowiedzieć co się za tym faktycznie kryje, wszak funkcjonariusze medialni wymyślali na temat kulisów fotografii rozmaite teorie spiskowe. Polskojęzyczni dziennikarze głównego nurtu chętnie publikowali paszkwile oparte na kłamstwie, ale żaden z nich nie pofatygował się potem na pokaz filmu Brauna zorganizowany dla prasy.
Lawina ruszyła pod koniec 2018 roku, gdy znajomy Rosjanin pochwalił się fotografią na Facebooku. Zresztą, zdjęć z popularnymi Polakami Swiridow ma dziesiątki. Dla przykładu, pozował do wspólnych fotek z piosenkarką Marylą Rodowicz, aktorką Barbarą Brylską, a także z prezydentami Wojciechem Jaruzelskim, Lechem Wałęsą, Aleksandrem Kwaśniewskim i Bronisławem Komorowskim oraz z wieloma politykami m.in. Radosławem Sikorskim, Leszkiem Millerem i Januszem Korwin-Mikkem.
Wcześniej jakoś nikogo ten fakt specjalnie nie wzruszał. Dopiero zdjęcie z Grzegorzem Braunem wywołało istne szaleństwo. Szaleństwo, które pokazało – ni mniej, ni więcej – że komentujący zdjęcie Brauna ze Swiridowem to debile. Przesadziłam? Zajrzyjmy zatem do definicji pojęcia debilizm.
Słownik Języka Polskiego PWN: med. «najlżejsza forma niedorozwoju umysłowego». Wielki Słownik Języka Polskiego: «cecha czegoś, co świadczy o czyjejś bezmyślności lub ograniczoności umysłowej». Wikipedia: «Osoby takie są samodzielne i zaradne społecznie, nie powinny jednak wykonywać zawodów wymagających podejmowania decyzji, ponieważ nie osiągnęły etapu myślenia abstrakcyjnego w rozwoju poznawczym».
DOMNIEMANIE NIEWINNOŚCI
Ktoś tu jednak podjął decyzję, by ruszyć z medialną kampanią kłamliwych insynuacji na temat kulisów powstania zdjęcia pstrykniętego w Moskwie. Jako że to właśnie ja organizowałam plan zdjęciowy w Rosji, to czuję się upoważniona, by zaspokoić wreszcie ciekawość wiodących telewizji, gazet i portali oraz ich ograniczonych umysłowo odbiorców. Celowo poczekałam z tym do premiery filmu, gdyż jest on najlepszym dowodem na to, że nie kryją się za tym rosyjskie specsłużby.
Słynne zdjęcia z Moskwy obiegły niemal wszystkie redakcje w Polsce. Skąd takie zainteresowanie? Widoczny na fotografiach rosyjski dziennikarz przed laty został u nas persona non grata. O Swiridowie kolportowano dziwnej treści wieści, jakoby został wydalony z Polski za szpiegostwo na rzecz Rosji. Tymczasem jest to bzdura, co w trzech punktach wykażę.
Po pierwsze, gdyby nieposiadającego paszportu dyplomatycznego Swiridowa przyłapano na szpiegostwie w Polsce, to zostałby aresztowany, a następnie postawiony przed sądem i/lub wymieniony na jakiegoś zachodniego szpiega złapanego w Rosji. Tymczasem Swiridowa nikt w Polsce nie aresztował.
Po drugie, Leonid Swiridow nie został nawet wydalony za podejrzenie szpiegostwa, ponieważ wyjechał z Polski z innego powodu. Rosyjskiemu dziennikarzowi strona polska zdecydowała się anulować status rezydenta Unii Europejskiej, pod pretekstem zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa polskiego.
Po trzecie, gdyby Swiridow faktycznie stanowił zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa polskiego, to po wydaniu takiej opinii przez ABW, nie mieszkałby swobodnie w Polsce przez kolejnych piętnaście miesięcy.
Wynika z tego, że powyższa opinia bezpieki była jedynie wykonaniem zlecenia politycznego, by pod publiczkę „dowalić jakiemuś Ruskowi”, a nie faktycznym stanem rzeczy. Jeśli się mylę, to niech ktoś mi wyjaśni, dlaczego Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pozwalała na to, aby w ich mniemaniu „zagrożenie” swobodnie chodziło po ulicach Warszawy?
Sensacja wokół Swiridowa jest mocno wydumana. Rosjanin od 2003 roku był zagranicznym korespondentem akredytowanym w Polsce. W takim przypadku pozwolenie na pobyt wygasa, ale w związku z tym, że Siwirodw uzyskał oficjalnie kartę rezydenta UE dożywotnio, to już nie było potrzebne żadne przedłużenie. Swiridow musiał jedynie raz na dziesięć lat wymianiać kartę rezydenta na nową (podobnie jak wymienia się paszport).
Swiridow pozostał więc w Polsce do tego momentu jak Urząd ds. Cudzoziemców w Warszawie w listopadzie 2015 roku ostatecznie podjął decyzję o anulowaniu statusu rezydenta UE w Polsce. Wtedy dziennikarz był zmuszony wyjechać do Rosji. Gdyby nie zrobił tego dobrowolnie, zostałby deportowany. Obecnie sprawa Swiridowa jest rozpatrywana w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu (nr sprawy 3148/19), gdyż Rosjanin zaskarżył Polskę za powyższe działania.
Jestem zwolenniczką prawa rzymskiego, które zakłada domniemanie niewinności. Dopóki nikt nie udowodnił Leonidowi Swiridowoi szpiegostwa (ani nawet nie postawił aktu oskarżenia), to nie widzę powodu, abym pod wpływem nierzetelnych mediów głównego ścieku, miała uznać człowieka za winnego.
Co więcej, należę do dziennikarzy dociekliwych. Z tego też powodu w 2017 roku zagadałam do Swiridowa, dając mu możliwość przedstawienia swojego punktu widzenia na temat zamieszania wokół jego osoby. Wtedy też poznałam go osobiście. Zatem, to ja pierwsza zaczepiłam słynnego rosyjskiego dziennikarza. W ten sposób nie tylko zdobyłam interesujący wywiad do publikacji, ale otworzyłam sobie wiele drzwi w Federacji Rosyjskiej.
Tymczasem ćwierćinteligentom pracującym w polskojęzycznych mediach – którzy i mnie wyzywali potem od „ruskiej agentury” – nie przyszło do głowy, że jako wnuczka żołnierzy podziemnej Armii Krajowej (którzy mocno wpłynęli na moje wychowanie), mogę być na tyle zaradna i sprytna, że sama z własnej inicjatywy organizuję sobie siatkę międzynarodowych kontaktów.
W jakim celu? Ano choćby po to, aby zdobywać ciekawe materiały do publikacji o jakich zniewoleni dziennikarze głównego nurtu mogą tylko pomarzyć. Przede wszystkim jednak po to, aby prewencyjne szukać przestrzeni do dialogu, na przekór złowrogim siłom, które dokonują wszelkich starań, aby wepchnąć Polskę do wojny.
Zresztą, mój śp. Przyjaciel rozmawiając ze mną na łożu śmierci pozostawił mi niespisany testament o treści: „Trzeba zrobić wszystko, aby Polacy nie dali się wciągnąć do wojny z Putinem”. Czyż to nie wystarczająca motywacja do działania na odcinku rosyjskim?
INTRYGUJĄCE DZIAŁANIA
Czasem z tych międzynarodowych kontaktów wychodzą też inne korzyści. Dla przykładu, na prośbę reżysera Grzegorza Brauna i producenta Włodzimierza Skalika, zorganizowałam w Moskwie i Sankt Petersburgu plan zdjęciowy. Wyprawa do Rosji była niezbędna do powstania filmu „Gietrzwałd 1877. Wojna Światów”, wszak dokument skupia się na okresie, w którym Carska Rosja z czasów Aleksandra II miała swój istotny udział.
Historia opowiedziana w filmie Brauna jest szalenie ciekawa. Oto bowiem, wiele wskazuje na to, że już w 1877 roku miała wybuchnąć pierwsza wojna światowa. Jako podpałkę zewnętrzni podżegacze chcieli użyć Polaków. Nasz naród miał pójść do kolejnego powstania przeciwko Rosjanom. Gdyby wtedy Polacy ulegli, skończyłoby się niewyobrażalną katastrofą.
Swoją wizję tamtych wydarzeń Braun opowiedział w Moskwie Swiridowowi (to ja ich wtedy ze sobą poznałam). Podczas wspólnej kolacji przysłuchiwałam się całej rozmowie. Jeśli ktoś tu kogoś „werbował”, to prędzej polski reżyser rosyjskiego dziennikarza, niż na odwrót. Tymczasem debilom z Polski taki scenariusz nawet nie przemknął przez szare komórki.
Pracownicy polskojęzycznych mediów są tak ograniczeni i zakompleksieni, że ich niedorozwinięte umysły nie są w stanie założyć innego scenariusza, niż taki, że Rosjanie werbują Polaków. Debile nie rozumieją, że Polacy mogą być na tyle sprawni w kontaktach z Rosjanami, by kulturalnie i bez prymitywnego wywyższania się opowiadać im o swojej wizji historii.
Z takiego poczucia niższości pseudodziennikarzy, kilka lat temu wzięła się nagonka medialna przeciwko Międzynarodowemu Motocyklowemu Rajdowi Katyńskiemu. Pracownikom mediów nie przyszło nawet do głowy, że polscy motocykliści edukowali Rosjan w sprawie zbrodni katyńskiej. Manipulatorzy skupiali się na wspólnych zdjęciach polskich i rosyjskich motocyklistów przy ognisku i na tym budowali zakłamane opowieści.
Tymczasem media zatrudniające debilnych dziennikarzy i skierowane do debilnych odbiorców, dorobiły do fotografii Brauna ze Swiridowem narrację, jakoby polski reżyser potajemnie spotykał się w Moskwie z rosyjskim szpiegiem, który go miał rzekomo werbować. Od kiedy to szpiedzy wrzucają na Facebooka fotki z tajnych spotkań? Kurtyna!
Kilka miesięcy po zrobieniu w Moskwie słynnego zdjęcia – gdzie było wiadomym, iż organizowałam tę wyprawę – otrzymałam propozycję pracy w archiwum Telewizyjnej Agencji Informacyjnej TVP. Nagła oferta totalnie mnie zaskoczyła. Jako że z pracą na ogół u mnie ciężko, przystałam na propozycję, która wydawała mi się neutralna.
Teraz moi drodzy Czytelnicy uruchomię Waszą wyobraźnię. Pracę w siedzibie TVP (przy placu Powstańców Warszawskich, gdzie mieści się też redakcja „Wiadomości”) miałam zacząć od czerwca 2019 roku. Kilka dni wcześniej, w głównym wydaniu „Wiadomości” – ostanie godziny przed ciszą wyborczą – wyemitowano materiał uderzający w Konfederację, gdzie pokazano słynne zdjęcie Brauna ze Swiridowem, na którym jestem także ja (choć moje nazwisko zostało przemilczane).
Materiał „Wiadomości” to część zorganizowanej kampanii, mającej przedstawiać Konfederację jako środowisko powiązane z „ruską agenturą”. Cel został osiągnięty. Mimo wcześniejszych sondaży wskazujących na przekroczenie progu wyborczego, Konfederacja ostatecznie poległa w tamtejszych wyborach i nie dostała się do Parlamentu Europejskiego.
Zastanawiające, że z propozycji pracy w archiwum, Telewizja Polska nie wycofała się. Nie przeszkadzała im dziennikarka Agnieszka Piwar pozująca w Moskwie do zdjęcia z Leonidem Swiridowem, ale reżyser Grzegorz Braun na tej samej fotografii już tak. Dziwne, prawda?
Co znamienne, po emisji wspomnianego materiału „Wiadomości”, red. Leonid Swiridow wytoczył proces za zniesławienie (funkcjonariusze TVP twierdzili, że został wydalony z Polski za szpiegostwo). Rosjanin podał do sądu autora paszkwilu oraz Danutę Holecką, która była wtedy wydawcą głównego wydania „Wiadomości”.
Po jakimś czasie proces ostatecznie został oddalony przez sąd w Warszawie, bo pełnomocnik Swiridowa nie dopełnił jakichś tam formalności. Jednak nie to jest w tym wszystkim najciekawsze. Przez kilka następnych lat spotykałam w windzie red. Holecką. Zawsze uprzejmie mówiła mi „dzień dobry”, a kiedyś nawet puściła do mnie oczko. Daje do myślenia, nieprawdaż?
Pracę w archiwum Telewizyjnej Agencji Informacyjnej TVP ostatecznie straciłam w pierwszym kwartalne 2022 roku. Powodu rozwiązania umowy nie podano. Jednak domyśleć się można, wszak zbiegło się to w czasie z pewnymi wydarzeniami.
Jako niezależna dziennikarka (poza godzinami pracy w archiwum nadal pisałam artykuły) nie podporządkowałam się pod narrację głównego ścieku nt. wojny na Ukrainie. A wcześniej nie szczekałam jak większość w sprawie fałszywej pandemii. Po prostu, w przeciwieństwie do wielu innych osób, nie dało się mnie przekupić (uciszyć) pensją, ani niczym innym.
I wreszcie, wytoczyłam w tym czasie proces karny Agnieszce Romaszewskiej, ówczesnej dyrektor Biełsat TV, kanału będącego częścią Telewizji Polskiej. Romaszewska zniesławiła mnie na swoim Facebooku nazywając „opłacaną moskiewską najmitką”. W wyniku procesu musiała publicznie mnie przeprosić.
Agnieszka Piwar

http://piwar.info/uwaga-ujawniam-kulisy-zdjecia-z-braunem-i-swiridowem/
#bekazlewactwa #braun #polska #rosja
Najwyższy czas opowiedzieć co się za tym faktycznie kryje, wszak funkcjonariusze medialni wymyślali na temat kulisów fotografii rozmaite teorie spiskowe. Polskojęzyczni dziennikarze głównego nurtu chętnie publikowali paszkwile oparte na kłamstwie, ale żaden z nich nie pofatygował się potem na pokaz filmu Brauna zorganizowany dla prasy.
Lawina ruszyła pod koniec 2018 roku, gdy znajomy Rosjanin pochwalił się fotografią na Facebooku. Zresztą, zdjęć z popularnymi Polakami Swiridow ma dziesiątki. Dla przykładu, pozował do wspólnych fotek z piosenkarką Marylą Rodowicz, aktorką Barbarą Brylską, a także z prezydentami Wojciechem Jaruzelskim, Lechem Wałęsą, Aleksandrem Kwaśniewskim i Bronisławem Komorowskim oraz z wieloma politykami m.in. Radosławem Sikorskim, Leszkiem Millerem i Januszem Korwin-Mikkem.
Wcześniej jakoś nikogo ten fakt specjalnie nie wzruszał. Dopiero zdjęcie z Grzegorzem Braunem wywołało istne szaleństwo. Szaleństwo, które pokazało – ni mniej, ni więcej – że komentujący zdjęcie Brauna ze Swiridowem to debile. Przesadziłam? Zajrzyjmy zatem do definicji pojęcia debilizm.
Słownik Języka Polskiego PWN: med. «najlżejsza forma niedorozwoju umysłowego». Wielki Słownik Języka Polskiego: «cecha czegoś, co świadczy o czyjejś bezmyślności lub ograniczoności umysłowej». Wikipedia: «Osoby takie są samodzielne i zaradne społecznie, nie powinny jednak wykonywać zawodów wymagających podejmowania decyzji, ponieważ nie osiągnęły etapu myślenia abstrakcyjnego w rozwoju poznawczym».
DOMNIEMANIE NIEWINNOŚCI
Ktoś tu jednak podjął decyzję, by ruszyć z medialną kampanią kłamliwych insynuacji na temat kulisów powstania zdjęcia pstrykniętego w Moskwie. Jako że to właśnie ja organizowałam plan zdjęciowy w Rosji, to czuję się upoważniona, by zaspokoić wreszcie ciekawość wiodących telewizji, gazet i portali oraz ich ograniczonych umysłowo odbiorców. Celowo poczekałam z tym do premiery filmu, gdyż jest on najlepszym dowodem na to, że nie kryją się za tym rosyjskie specsłużby.
Słynne zdjęcia z Moskwy obiegły niemal wszystkie redakcje w Polsce. Skąd takie zainteresowanie? Widoczny na fotografiach rosyjski dziennikarz przed laty został u nas persona non grata. O Swiridowie kolportowano dziwnej treści wieści, jakoby został wydalony z Polski za szpiegostwo na rzecz Rosji. Tymczasem jest to bzdura, co w trzech punktach wykażę.
Po pierwsze, gdyby nieposiadającego paszportu dyplomatycznego Swiridowa przyłapano na szpiegostwie w Polsce, to zostałby aresztowany, a następnie postawiony przed sądem i/lub wymieniony na jakiegoś zachodniego szpiega złapanego w Rosji. Tymczasem Swiridowa nikt w Polsce nie aresztował.
Po drugie, Leonid Swiridow nie został nawet wydalony za podejrzenie szpiegostwa, ponieważ wyjechał z Polski z innego powodu. Rosyjskiemu dziennikarzowi strona polska zdecydowała się anulować status rezydenta Unii Europejskiej, pod pretekstem zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa polskiego.
Po trzecie, gdyby Swiridow faktycznie stanowił zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa polskiego, to po wydaniu takiej opinii przez ABW, nie mieszkałby swobodnie w Polsce przez kolejnych piętnaście miesięcy.
Wynika z tego, że powyższa opinia bezpieki była jedynie wykonaniem zlecenia politycznego, by pod publiczkę „dowalić jakiemuś Ruskowi”, a nie faktycznym stanem rzeczy. Jeśli się mylę, to niech ktoś mi wyjaśni, dlaczego Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pozwalała na to, aby w ich mniemaniu „zagrożenie” swobodnie chodziło po ulicach Warszawy?
Sensacja wokół Swiridowa jest mocno wydumana. Rosjanin od 2003 roku był zagranicznym korespondentem akredytowanym w Polsce. W takim przypadku pozwolenie na pobyt wygasa, ale w związku z tym, że Siwirodw uzyskał oficjalnie kartę rezydenta UE dożywotnio, to już nie było potrzebne żadne przedłużenie. Swiridow musiał jedynie raz na dziesięć lat wymianiać kartę rezydenta na nową (podobnie jak wymienia się paszport).
Swiridow pozostał więc w Polsce do tego momentu jak Urząd ds. Cudzoziemców w Warszawie w listopadzie 2015 roku ostatecznie podjął decyzję o anulowaniu statusu rezydenta UE w Polsce. Wtedy dziennikarz był zmuszony wyjechać do Rosji. Gdyby nie zrobił tego dobrowolnie, zostałby deportowany. Obecnie sprawa Swiridowa jest rozpatrywana w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu (nr sprawy 3148/19), gdyż Rosjanin zaskarżył Polskę za powyższe działania.
Jestem zwolenniczką prawa rzymskiego, które zakłada domniemanie niewinności. Dopóki nikt nie udowodnił Leonidowi Swiridowoi szpiegostwa (ani nawet nie postawił aktu oskarżenia), to nie widzę powodu, abym pod wpływem nierzetelnych mediów głównego ścieku, miała uznać człowieka za winnego.
Co więcej, należę do dziennikarzy dociekliwych. Z tego też powodu w 2017 roku zagadałam do Swiridowa, dając mu możliwość przedstawienia swojego punktu widzenia na temat zamieszania wokół jego osoby. Wtedy też poznałam go osobiście. Zatem, to ja pierwsza zaczepiłam słynnego rosyjskiego dziennikarza. W ten sposób nie tylko zdobyłam interesujący wywiad do publikacji, ale otworzyłam sobie wiele drzwi w Federacji Rosyjskiej.
Tymczasem ćwierćinteligentom pracującym w polskojęzycznych mediach – którzy i mnie wyzywali potem od „ruskiej agentury” – nie przyszło do głowy, że jako wnuczka żołnierzy podziemnej Armii Krajowej (którzy mocno wpłynęli na moje wychowanie), mogę być na tyle zaradna i sprytna, że sama z własnej inicjatywy organizuję sobie siatkę międzynarodowych kontaktów.
W jakim celu? Ano choćby po to, aby zdobywać ciekawe materiały do publikacji o jakich zniewoleni dziennikarze głównego nurtu mogą tylko pomarzyć. Przede wszystkim jednak po to, aby prewencyjne szukać przestrzeni do dialogu, na przekór złowrogim siłom, które dokonują wszelkich starań, aby wepchnąć Polskę do wojny.
Zresztą, mój śp. Przyjaciel rozmawiając ze mną na łożu śmierci pozostawił mi niespisany testament o treści: „Trzeba zrobić wszystko, aby Polacy nie dali się wciągnąć do wojny z Putinem”. Czyż to nie wystarczająca motywacja do działania na odcinku rosyjskim?
INTRYGUJĄCE DZIAŁANIA
Czasem z tych międzynarodowych kontaktów wychodzą też inne korzyści. Dla przykładu, na prośbę reżysera Grzegorza Brauna i producenta Włodzimierza Skalika, zorganizowałam w Moskwie i Sankt Petersburgu plan zdjęciowy. Wyprawa do Rosji była niezbędna do powstania filmu „Gietrzwałd 1877. Wojna Światów”, wszak dokument skupia się na okresie, w którym Carska Rosja z czasów Aleksandra II miała swój istotny udział.
Historia opowiedziana w filmie Brauna jest szalenie ciekawa. Oto bowiem, wiele wskazuje na to, że już w 1877 roku miała wybuchnąć pierwsza wojna światowa. Jako podpałkę zewnętrzni podżegacze chcieli użyć Polaków. Nasz naród miał pójść do kolejnego powstania przeciwko Rosjanom. Gdyby wtedy Polacy ulegli, skończyłoby się niewyobrażalną katastrofą.
Swoją wizję tamtych wydarzeń Braun opowiedział w Moskwie Swiridowowi (to ja ich wtedy ze sobą poznałam). Podczas wspólnej kolacji przysłuchiwałam się całej rozmowie. Jeśli ktoś tu kogoś „werbował”, to prędzej polski reżyser rosyjskiego dziennikarza, niż na odwrót. Tymczasem debilom z Polski taki scenariusz nawet nie przemknął przez szare komórki.
Pracownicy polskojęzycznych mediów są tak ograniczeni i zakompleksieni, że ich niedorozwinięte umysły nie są w stanie założyć innego scenariusza, niż taki, że Rosjanie werbują Polaków. Debile nie rozumieją, że Polacy mogą być na tyle sprawni w kontaktach z Rosjanami, by kulturalnie i bez prymitywnego wywyższania się opowiadać im o swojej wizji historii.
Z takiego poczucia niższości pseudodziennikarzy, kilka lat temu wzięła się nagonka medialna przeciwko Międzynarodowemu Motocyklowemu Rajdowi Katyńskiemu. Pracownikom mediów nie przyszło nawet do głowy, że polscy motocykliści edukowali Rosjan w sprawie zbrodni katyńskiej. Manipulatorzy skupiali się na wspólnych zdjęciach polskich i rosyjskich motocyklistów przy ognisku i na tym budowali zakłamane opowieści.
Tymczasem media zatrudniające debilnych dziennikarzy i skierowane do debilnych odbiorców, dorobiły do fotografii Brauna ze Swiridowem narrację, jakoby polski reżyser potajemnie spotykał się w Moskwie z rosyjskim szpiegiem, który go miał rzekomo werbować. Od kiedy to szpiedzy wrzucają na Facebooka fotki z tajnych spotkań? Kurtyna!
Kilka miesięcy po zrobieniu w Moskwie słynnego zdjęcia – gdzie było wiadomym, iż organizowałam tę wyprawę – otrzymałam propozycję pracy w archiwum Telewizyjnej Agencji Informacyjnej TVP. Nagła oferta totalnie mnie zaskoczyła. Jako że z pracą na ogół u mnie ciężko, przystałam na propozycję, która wydawała mi się neutralna.
Teraz moi drodzy Czytelnicy uruchomię Waszą wyobraźnię. Pracę w siedzibie TVP (przy placu Powstańców Warszawskich, gdzie mieści się też redakcja „Wiadomości”) miałam zacząć od czerwca 2019 roku. Kilka dni wcześniej, w głównym wydaniu „Wiadomości” – ostanie godziny przed ciszą wyborczą – wyemitowano materiał uderzający w Konfederację, gdzie pokazano słynne zdjęcie Brauna ze Swiridowem, na którym jestem także ja (choć moje nazwisko zostało przemilczane).
Materiał „Wiadomości” to część zorganizowanej kampanii, mającej przedstawiać Konfederację jako środowisko powiązane z „ruską agenturą”. Cel został osiągnięty. Mimo wcześniejszych sondaży wskazujących na przekroczenie progu wyborczego, Konfederacja ostatecznie poległa w tamtejszych wyborach i nie dostała się do Parlamentu Europejskiego.
Zastanawiające, że z propozycji pracy w archiwum, Telewizja Polska nie wycofała się. Nie przeszkadzała im dziennikarka Agnieszka Piwar pozująca w Moskwie do zdjęcia z Leonidem Swiridowem, ale reżyser Grzegorz Braun na tej samej fotografii już tak. Dziwne, prawda?
Co znamienne, po emisji wspomnianego materiału „Wiadomości”, red. Leonid Swiridow wytoczył proces za zniesławienie (funkcjonariusze TVP twierdzili, że został wydalony z Polski za szpiegostwo). Rosjanin podał do sądu autora paszkwilu oraz Danutę Holecką, która była wtedy wydawcą głównego wydania „Wiadomości”.
Po jakimś czasie proces ostatecznie został oddalony przez sąd w Warszawie, bo pełnomocnik Swiridowa nie dopełnił jakichś tam formalności. Jednak nie to jest w tym wszystkim najciekawsze. Przez kilka następnych lat spotykałam w windzie red. Holecką. Zawsze uprzejmie mówiła mi „dzień dobry”, a kiedyś nawet puściła do mnie oczko. Daje do myślenia, nieprawdaż?
Pracę w archiwum Telewizyjnej Agencji Informacyjnej TVP ostatecznie straciłam w pierwszym kwartalne 2022 roku. Powodu rozwiązania umowy nie podano. Jednak domyśleć się można, wszak zbiegło się to w czasie z pewnymi wydarzeniami.
Jako niezależna dziennikarka (poza godzinami pracy w archiwum nadal pisałam artykuły) nie podporządkowałam się pod narrację głównego ścieku nt. wojny na Ukrainie. A wcześniej nie szczekałam jak większość w sprawie fałszywej pandemii. Po prostu, w przeciwieństwie do wielu innych osób, nie dało się mnie przekupić (uciszyć) pensją, ani niczym innym.
I wreszcie, wytoczyłam w tym czasie proces karny Agnieszce Romaszewskiej, ówczesnej dyrektor Biełsat TV, kanału będącego częścią Telewizji Polskiej. Romaszewska zniesławiła mnie na swoim Facebooku nazywając „opłacaną moskiewską najmitką”. W wyniku procesu musiała publicznie mnie przeprosić.
Agnieszka Piwar

http://piwar.info/uwaga-ujawniam-kulisy-zdjecia-z-braunem-i-swiridowem/
#bekazlewactwa #braun #polska #rosja
14
#gru #rosja #polska #usmiechnietapolska
Rupcow, agent GRU witany osobiście na lotnisku przez Putina tuż przed wysłaniem go do Rosji w ramach wymiany szpiegów dostał dostęp do części tajnej akt z którymi przez 2 tygodnie zapoznawał się tajnej kancelarii w siedzibie ABW. Mógł się dowiedzieć kto go rozpracowywał, jacy agencji byli zainstalowani w jego otoczeniu a nawet jakimi technikami przechwytywano jego korespondencję z GRU, a być może były też materiały z innych krajów oraz od agentów poza granicami. Greneralnie mógł się w te 2 tygodnie więcej dowiedzieć więcej niż niejeden agent zainstalowany w służbach. Dostępu mieć nie musiał, a dostał tuż przed wyjazdem - pewnie przypadek i konicydencja. W zwykłym świecie i normalnym kraju byłoby co najmniej trzęsienie ziemi kadrowe i poleciało by kilku ministrów, kilku notabli by zostało zdegradowanych a w bardziej cywylizowanym kraju w podobniej sytuacji jak nasza (wojna przy granicy) poleciał by rząd za zdradę. Oczywiście można snuć teorię spiskową, że Tusk chciał zwiększyć wartość Rupcowa w geście dobrej woli wobec USA ale to raczej szuria - choć ostatnio takie czasy, że ostatnia szuria staje się za chwilę faktem.
Rupcow, agent GRU witany osobiście na lotnisku przez Putina tuż przed wysłaniem go do Rosji w ramach wymiany szpiegów dostał dostęp do części tajnej akt z którymi przez 2 tygodnie zapoznawał się tajnej kancelarii w siedzibie ABW. Mógł się dowiedzieć kto go rozpracowywał, jacy agencji byli zainstalowani w jego otoczeniu a nawet jakimi technikami przechwytywano jego korespondencję z GRU, a być może były też materiały z innych krajów oraz od agentów poza granicami. Greneralnie mógł się w te 2 tygodnie więcej dowiedzieć więcej niż niejeden agent zainstalowany w służbach. Dostępu mieć nie musiał, a dostał tuż przed wyjazdem - pewnie przypadek i konicydencja. W zwykłym świecie i normalnym kraju byłoby co najmniej trzęsienie ziemi kadrowe i poleciało by kilku ministrów, kilku notabli by zostało zdegradowanych a w bardziej cywylizowanym kraju w podobniej sytuacji jak nasza (wojna przy granicy) poleciał by rząd za zdradę. Oczywiście można snuć teorię spiskową, że Tusk chciał zwiększyć wartość Rupcowa w geście dobrej woli wobec USA ale to raczej szuria - choć ostatnio takie czasy, że ostatnia szuria staje się za chwilę faktem.
9
#polska #rosja #usmiechnietapolska
Przez 2 tygodnie lipca, przed wymianą szpiegów Rupcow siedział w kancelarii tajnej i czytał tajne akta by w końcu lipca wyjechać z pełnią wiedzy.
Przez 2 tygodnie lipca, przed wymianą szpiegów Rupcow siedział w kancelarii tajnej i czytał tajne akta by w końcu lipca wyjechać z pełnią wiedzy.
20
5
Rosja - 8 lat więzienia dla wydawcy za krytykowanie wojnynczas.info
Rosyjski wydawca gazet został skazany na 8 lat więzienia przez sąd na Syberii za publikowanie „fake newsów” o rosyjskiej armii – poinformował w piątek portal Meduza.
Gazeta „Listok” wydawana w Gornoałtajsku przez Siergieja Michajłowa informowała m.in. o rosyjskich atakach na cywilów na Ukrainie.
Michajłowowi zakazano także na 4 lat zajmowania się dziennikarstwem i działalnością wydawniczą.
Wydawca został zatrzymany w kwietniu 2022 r., gdy jego gazeta poinformowała o mordowaniu przez żołnierzy rosyjskich cywilów w Buczy, a na kanale gazety w Telegramie powiadomiono o rosyjskich atakach na szpital i teatr w Mariupolu.
Teatr dramatyczny w Mariupolu, strategicznie ważnym mieście portowym na południowym wschodzie Ukrainy, został zaatakowany 16 marca 2022 r. Według agencji AP w wyniku ataku mogło zginąć ok. 600 osób; wcześniejsze szacunki podawane przez stronę ukraińską mówiły o ok. 300 ofiarach. 9 marca na skutek rosyjskiego ataku zniszczony został natomiast oddział położniczy szpitala w tym mieście.
W ostatnim słowie Michajłow powiedział w środę, że celem tych publikacji było ujawnianie Rosjanom prawdy o wojnie i chronienie ich przed wyszukanymi kłamstwami rosyjskiej propagandy państwowej. „Przez wszystkie te lata pisałem to, co uważam za prawdę, choć jest ona gorzka” – oznajmił.
Według portalu OWD-Info, monitorującego wyroki polityczne w Rosji, już przeciw ponad 1000 osób wszczęto w Rosji sprawy karne za antywojenne wypowiedzi.
http://nczas.info/2024/08/30/8-lat-wiezienia-dla-wydawcy-za-krytykowanie-wojny/
#rosja #prawo #dziennikarstwo #cenzura
Gazeta „Listok” wydawana w Gornoałtajsku przez Siergieja Michajłowa informowała m.in. o rosyjskich atakach na cywilów na Ukrainie.
Michajłowowi zakazano także na 4 lat zajmowania się dziennikarstwem i działalnością wydawniczą.
Wydawca został zatrzymany w kwietniu 2022 r., gdy jego gazeta poinformowała o mordowaniu przez żołnierzy rosyjskich cywilów w Buczy, a na kanale gazety w Telegramie powiadomiono o rosyjskich atakach na szpital i teatr w Mariupolu.
Teatr dramatyczny w Mariupolu, strategicznie ważnym mieście portowym na południowym wschodzie Ukrainy, został zaatakowany 16 marca 2022 r. Według agencji AP w wyniku ataku mogło zginąć ok. 600 osób; wcześniejsze szacunki podawane przez stronę ukraińską mówiły o ok. 300 ofiarach. 9 marca na skutek rosyjskiego ataku zniszczony został natomiast oddział położniczy szpitala w tym mieście.
W ostatnim słowie Michajłow powiedział w środę, że celem tych publikacji było ujawnianie Rosjanom prawdy o wojnie i chronienie ich przed wyszukanymi kłamstwami rosyjskiej propagandy państwowej. „Przez wszystkie te lata pisałem to, co uważam za prawdę, choć jest ona gorzka” – oznajmił.
Według portalu OWD-Info, monitorującego wyroki polityczne w Rosji, już przeciw ponad 1000 osób wszczęto w Rosji sprawy karne za antywojenne wypowiedzi.
http://nczas.info/2024/08/30/8-lat-wiezienia-dla-wydawcy-za-krytykowanie-wojny/
#rosja #prawo #dziennikarstwo #cenzura
8
Zełeński zakazał Cerkwi rosyjskiej, no nie wytrzymam. Upadł Rzym, potem upadło Bizancjum i cała duchowa moc chrześcijaństwa, czy się to komuś podoba czy nie, zawędrowała do Moskwy, która najpierw uważała się za dziedziczkę Grecji a później, wobec roztapiania się cesarstwa wschodniego, sama uznała, że jest Trzecim Rzymem (polecam doskonałą książkę o tym właśnie tytule). No i powiedzcie mi, kim jest wobec tego procesu dziejowego ten wypierdek kijowski? no chyba, że to jakiś jego skecz
http://dorzeczy.pl/opinie/624867/zelenski-likwiduje-cerkiew-podlegla-moskwie-co-z-wolnoscia-wyznania.html
#religia
#ukraina #rosja #historia
http://dorzeczy.pl/opinie/624867/zelenski-likwiduje-cerkiew-podlegla-moskwie-co-z-wolnoscia-wyznania.html
#religia
#ukraina #rosja #historia
7
Rosyjski dron kamikadze Shahed rozbił się w Polsce!!! 💥🔥dorzeczy.pl
Rosyjski dron kamikadze Shahed leciał nie niepokojony przez ponad pół godziny nad polskim terytorium aż sam spadł i rozbił w lesie - obecnie trwają jego poszukiwania w gminie Tuszowce. Minister wiedział i nic nie zrobił. To jest rażąca nieodpowiedzialność i igranie z bezpieczeństwem Polski! To jest dyskwalifikujące! Do dymisji!

http://dorzeczy.pl/kraj/626652/nieoficjalnie-do-polski-wlecial-rosyjski-dron-kamikadze-shahed.html
#wojna #wojnahybrydowa #rosja #ukraina #polska #tusk #kosiniak #drony #shahed #wojsko #wojskopolskie

http://dorzeczy.pl/kraj/626652/nieoficjalnie-do-polski-wlecial-rosyjski-dron-kamikadze-shahed.html
#wojna #wojnahybrydowa #rosja #ukraina #polska #tusk #kosiniak #drony #shahed #wojsko #wojskopolskie
14