Mroczna strona LGBTyoutu.be

http://youtu.be/rnGLVoT2CP0?si=8MNvq-UO8_ATyzGZ Dziś o tym czego środowisko LGBT nie chciałoby abyście zobaczyli.

Część nieocenzurowanych materiałów znajdziecie na moim profilu X: http://x.com/KotPrzyKawie #lgbt #gender #tolerancja #narkotyki #polityka

13

Tęczowa (nie)tolerancjayoutu.be

Tęczowa (nie)tolerancja

http://youtu.be/GrzrqnltZ-M

W tym odcinku o tolerancji albo raczej nietolerancji, przemocy, szowiniźmie i... LGBT.

Jeśli spodobał Ci się mój materiał, będę wdzięczny za jego udostępnianie w socjal mediach. Nie wrzucaj na wykop bo wyłapiesz bana. #tolerancja, #lgbt, #gender, #pieklokobiet #pieklomezczyzn #feminizm

Zapraszam również na mój profil na X: http://x.com/KotPrzyKawie

5

Aktywiści gender chcą ocenzurować polskie medianczas.info

Polscy aktywiści gender atakują wolność słowa! Jedna z najbardziej wpływowych grup transseksualnego lobby opublikowała bowiem wytyczne dla mediów, które nakłaniają dziennikarzy do promowania skrajnie lewicowej ideologii. Autorami rekomendacji są zwolennicy transowania dzieci i zwalczania konserwatywnych mediów, natomiast autorytety, na które powołują się wytyczne, to na przykład organizacja znana ze sterylizowania najmłodszych i współpracy z pedofilami. Przyjęcie lewicowych dyrektyw oznaczałoby ostateczny koniec wolności słowa. Niestety: ich kopie już zostały rozesłane do wpływowych dziennikarzy głównego nurtu w całej Polsce!

Zdjęcie

„Transpłciowość w mediach. Wytyczne dotyczące odpowiedzialnej pracy dziennikarskiej” jest już dostępna online na naszej stronie!” – głosi wpis zamieszczony w mediach społecznościowych grupy działającej pod nazwą „tranzycja.pl”. Na głównej stronie projektu dowiadujemy się natomiast, że istnieje on po to, by adorować zaburzenia tożsamości płciowej i doprowadzić do (anty)płciowej rewolucji:

„Powstaliśmy (…) w odpowiedzi na brak aktywnych projektów zapewniających ugruntowane naukowo treści dotyczące transpłciowości, przedstawionych w sposób nie powielający medialnych narracji o cierpieniu czy chorobie, lecz zakorzeniony w idei celebracji naszych tożsamości i trans wyzwolenia”.

Dokładny skład zespołu, który tworzy propagandowe repozytorium, nie jest znany, wiadomo jednak częściowo, kto pisze znaczną porcję jego materiałów. Autorem wielu tekstów na stronie jest transseksualista identyfikujący się jako „Nina Kuta” – zagorzały zwolennik „zmieniania płci” dzieciom oraz odbierania rodzicom praw rodzicielskich, jeżeli ci sprzeciwiają się „tranzycji” potomstwa.

„…slogan tranzycji w publicznej opiece zdrowia nie wystarcza – trzeba poluzowania władzy rodzicielskiej nad dziećmi, trzeba demedykalizacji, zniesienia diagnostyki, trzeba kompletnego przeformułowania relacji między osobą trans a specjalistą”

– postulował całkiem niedawno Kuta w mediach. „Poluzowanie władzy rodzicielskiej nad dziećmi” miałoby przypominać to, co już dzieje się w Niemczech. Od listopada minionego roku dzieciom można za Odrą zmieniać płeć bez względu na wiek przy zgodzie opiekunów, jeżeli jednak ci na tranzycję się nie zgadzają, to o „zmianie płci” u nastolatków od 14 r. ż. będą decydowali urzędnicy. Podobne zmiany prawne doprowadziły już w innych krajach (np. w Szwajcarii) do odbierania rodziców dzieciom, jeżeli opiekunowie okazali się niechętni transowej ideologii, a w niektórych stanach Ameryki (np. w Waszyngtonie) tęczowe organizacje mogą ukrywać informacje o nieletnich, którzy uciekli z domu, jeżeli aktywiści LGBT uznają rodziców za wrogów transseksualizmu.

Oddzielenie ojca i matki od dziecka nie jest jednak jedynym szalonym pomysłem Kuty. Transseksualista polecał również wielokrotnie, by dzieci stosowały tzw. selfmed, czyli nielegalnie nabyte substancje chemiczne, przyjmowane bez wiedzy lub wbrew zaleceniom lekarzy.

„DIY jest często jedynym ratunkiem dla trans dzieciaków” – czytamy więc w wypowiedziach Kuty. DIY to właśnie selfmed, samomedykacja, do it yourself – zrób to sam! W swoich komentarzach na Facebooku transseksualista podawał natomiast nieletnim kontakty do osób, które mogą załatwić dzieciom groźne dla zdrowia substancje (np. hormony), kasując szybko potem własne wypowiedzi, by nie pozostawić śladu po potencjalnym przestępstwie. Nie tylko jednak do dzieci Kuta ma specyficzne podejście – jego wizja świata jest podobnie odklejona:

„Heteroseksualność jako orientacja seksualna powstała w XX wieku i jest często niekompatybilna z rozumieniem seksualności z wieków poprzednich – jako taka jest wmuszana społeczeństwu przy pomocy ogromnych ilości przemocy…”

– fantazjuje online Kuta.

To właśnie jednak on jest głównym autorem wytycznych, rekomendowanych obecnie polskim mediom i dziennikarzom. Do powstania instruktażu przyczyniła się obok niego „niebinarna” kobieta, działająca pod pseudonimem Dag Fajt (psia walka?), a konsultantami doradzającymi w pisaniu dokumentów były jedne z najbardziej barwnych postaci polskiej lewicy. Są wśród nich m.in. kobieta identyfikująca się jako mężczyzna, pracownik PAP znany z pytania katolickich księży, czy są w ciąży, transseksualista promujący okaleczanie dzieci i demonizujący obronę polskich granic, aktor, który pomógł stransować własne dziecko, kulturoznawca badający genderowe fantazje o gwałtach oraz ekspertka medyczna pomagająca zdobyć recepty na „teścia i estrusia”.

Kastracja, świadoma zgoda, pedofile

Zanim jednak dokument zaproponuje nam uciszanie tych, którzy z ideologią gender się nie zgadzają, wprowadza nas w założenia leżące u podstaw tego światopoglądu. Wytyczne podkreślają zatem, że chęć sztucznego modyfikowania swojego ciała i niechęć do jego naturalnego wyglądu, są poprawnym elementem człowieczeństwa. Już nawet dzieci są więc – według wytycznych – transseksualistami i najbardziej etycznym sposobem pomocy im jest promowanie modelu „świadomej zgody” i „afirmacji” zaburzeń tożsamości płciowej. Jeżeli ktoś nie akceptuje swojej płci, to powinno się takiej osobie pomóc w kastracji, amputacji piersi i zmianie danych metrykalnych – nawet jeżeli jest to osoba nieletnia. Według autorów wytycznych nawet już dzieci mogą bowiem wyrazić poinformowaną zgodę.

Dla umocnienia tak szalonych przekonań wytyczne powołują się na rzekomy autorytet WPATH – Światowej Organizacji Zdrowia Transseksualistów, „stowarzyszenia zrzeszającego tysiące specjalistów i specjalistek na całym świecie”. Wytyczne jednak dziwnym trafem pomijają fakt, że WPATH jest organizacją kompletnie skompromitowaną, a do upadku jej autorytetu doprowadził w 2024 roku wyciek prywatnych rozmów członków grupy, piszących „Standardy Opieki” promujące tranzycję.

Z ujawnionych w 2024 roku plików i rozmów wynika, że eksperci z organizacji mieli świadomość, że tranzycja krzywdzi nieletnich oraz osoby chore psychicznie. Członkowie stowarzyszenia między sobą przyznawali, że dzieci nie są w stanie świadomie wyrazić zgody na tranzycję, na zewnątrz jednak nalegając, by najmłodsi mieli prawo do okaleczania własnego ciała. Wytyczne pomijają również, że WPATH w swojej działalności odnosiło się do forum fetyszystów współzałożonego przez skazanego pedofila Thomasa Pidela podczas opracowywania najnowszych Standardów Opieki. Instruktaż pomija również skandaliczne pomysły WPATH, promujące bycie eunuchem jako jedną z normalnych „tożsamości płciowych”.

Zasugerowawszy, że za ideologią gender stoi nauka, jesteśmy jednak wprowadzani w wytyczne mające wprost promować cenzurę w Polsce. Dokument „tranzycja.pl” informuje nas bowiem w swojej głównej części, że nie można wobec skrajnej lewicy zgrzeszyć ni myślą, ni uczynkiem, ni zaniedbaniem.

Genderowa cenzura

„W przypadku opisywania przeszłości osoby transpłciowej zawsze używaj obecnego (…) rodzaju gramatycznego, nawet jeśli opisujesz wydarzenia sprzed tranzycji”, „w przypadku historii niedotyczących transpłciowości nie zawieraj informacji o tym, że dana osoba jest transpłciowa”, „używaj poprawnych (sic!) form językowych nawet w przypadku osób trans, które są sprawcami i sprawczyniami przestępstw”, „w materiałach poświęconych transpłciowości opieraj się przede wszystkim na wypowiedziach osób transpłciowych”, „nie przyznawaj pierwszeństwa perspektywie bliskich”, „w przypadku publikacji internetowych porozmawiaj z redakcją o możliwości moderacji lub wyłączenia komentarzy”, „wspieraj transpłciowe osoby dziennikarskie”, „usuwaj nekronim (pierwotne imię transseksualisty; przyp. red.) z materiałów audio”, unikaj „transfobicznych nawiązań, nawet jeśli przemycane są pod pozorem »wolnej debaty« czy »zdrowego rozsądku«”.

Tak właśnie brzmią wytyczne, które chcą wprowadzić aktywiści gender. Według nich trzeba więc gwałcić polski język, by dopasować się do genderowej fikcji. Trzeba zakłamywać historię i unikać rozmów na temat prawdziwej tożsamości transseksualistów – nawet w przypadku zbrodniarzy! Nie powinno się też stawiać na jakość opinii, a przede wszystkim kierować się tym, czego życzą sobie zaburzeni. Należy spychać też na dalszy plan rodzinę, cenzurować niepoprawne reakcje otoczenia, promować w mediach jedyny i jedynie słuszny światopogląd, i nawet manipulować nagraniami. Najlepiej pewnie kompletnie skasować wolność słowa, bo ta może okazać się „transfobiczna”!

„Jeśli pracujesz w redakcji, prowadzisz popularnego bloga czy w jakikolwiek inny sposób zajmujesz się mediami i narracjami, które mogą dotyczyć osób transpłciowych, napisz do nas (…). Chętnie wyślemy Ci fizyczny egzemplarz na nasz koszt!”

– czytamy we wpisie reklamującym cenzorskie wytyczne. Wpis podały już wiele dni temu wpływowe osoby z polskich mediów mainstreamowych, zachęcając do stosowania się do genderowej ideologii.

Zacofana Polska

Nasza Ojczyzna zdaje się więc obierać kierunek przeciwny do takich krajów, jak Wielka Brytania i USA. Na Wyspach w minionym roku opublikowany został tworzony przez wiele lat i zlecony przez państwową służbę zdrowia raport, który udowadniał szkodliwość tranzycji u dzieci. Na jego podstawie Wielka Brytania zakazała też ostatecznie podawania dzieciom hormonów i ich blokerów, odradzając nawet promowanie w mediach tzn. społecznej tranzycji, czyli akceptacji dla fikcyjnych zaimków i transwestytyzmu.

20 stycznia Donald Trump powrócił też do Białego Domu, spełniając jedną ze swoich najważniejszych obietnic: dawny i ponowny prezydent podkreślił bowiem, że Ameryka będzie od teraz uznawała istnienie tylko dwóch płci, a finansowanie ideologii gender z federalnych pieniędzy niedługo się skończy. Skrajna lewica definitywnie przegrała więc za Oceanem.

W Polsce natomiast promowane są właśnie zasady niszczące wolność słowa – wytyczne „tranzycja.pl” nie są wszak niczym innym jak zamykaniem oponentom ust. Jeżeli dodatkowo nasz obecny rząd ułatwi transseksualistom tranzycję (w komisjach sejmowych trwają nad tym intensywne prace), a przyszły prezydent podpisze ustawę penalizującą „mowę nienawiści”, to w naszym kraju zawita prawdziwie „postępowy” terror. Genderowe wytyczne to, niestety, pewnie dopiero początek!

http://nczas.info/2025/02/12/aktywisci-gender-chca-ocenzurowac-polskie-media/

#zboczency #pedofile #gender #lgtb #lewactwo

15

Z maila:



Piotr K., były wiceprezydent Gdańska ds. edukacji, który wdrażał w gdańskich szkołach program "edukacji seksualnej", został we wtorek 21 stycznia prawomocnie skazany za pedofilię. Sąd drugiej instancji potwierdził, że Piotr K. wykorzystał seksualnego małoletniego.

Przestępca najprawdopodobniej uniknie jednak kary więzienia, gdyż dostał wyrok w zawieszeniu. Piotr K. brał udział w akcji złożenia zawiadomienia do prokuratury, po którym zostałem skazany za organizację akcji "Stop pedofilii" w Gdańsku. W ramach tej akcji ostrzegaliśmy rodziców przed skutkami "edukacji seksualnej". Sądy w Gdańsku uznały, że ostrzeganie przed „edukacją seksualną” i jej skutkami stanowi zniesławienie „osób LGBT” i skazały mnie na rok ograniczenia wolności i grzywnę. Tak właśnie wygląda w praktyce walka z pedofilią - walczy się przede wszystkim z mówieniem prawdy o pedofilii, a nie z pedofilami. Teraz taką samą "edukację seksualną", jaką Piotr K. wdrażał w Gdańsku, rząd Tuska planuje wprowadzić do szkół w całej Polsce.


#pedofile #lgtb #edukacja #gender #lewactwo #usmiechnietapolska

11

Z maila:

Co się stanie, jeśli nie powstrzymamy w Polsce postępujących planów systemowej deprawacji dzieci oraz całego społeczeństwa?

Czeka nas to samo, co spotkało już "wyedukowane seksualnie" społeczeństwa Europy Zachodniej - ogromna fala pedofilii oraz innych przestępstw seksualnych. Statystyki dotyczące liczby przypadków pedofilii w krajach takich jak Francja, Niemcy czy Anglia budzą przerażenie. Dla przykładu - we Francji średnio co 3 minuty (!) dziecko pada ofiarą przemocy seksualnej. W Wielkiej Brytanii szacuje się, że co roku 500 000 dzieci to ofiary przemocy seksualnej. Agencje policyjne takie jak Europol i Interpol bez przerwy rekwirują miliony kolejnych filmów i zdjęć pedofilskich. Dlatego trzeba mobilizować Polaków, w szczególności wszystkich rodziców, do walki o bezpieczeństwo swoich dzieci.

Rząd Tuska planuje objąć wszystkie dzieci w szkołach przymusową "edukacją seksualną" już od 1 września tego roku. Jednym z propagandowych argumentów podawanych za obowiązkiem takiej "edukacji" jest konieczność przeciwdziałania ryzykownym zachowaniom seksualnym, przemocy seksualnej itp. "Wyedukowane seksualnie" dzieci mają rzekomo być świadome rozmaitych zagrożeń i mają potrafić właściwie na nie reagować.

Tymczasem jest odwrotnie. "Edukacja seksualna" to oswajanie dzieci i młodzieży z patologiami seksualnymi i rozwiązłością seksualną. Przerażające efekty tej "edukacji", prowadzonej od dziesięcioleci zarówno w szkołach jak i za pomocą masowych mediów głównego nurtu, obserwujemy na Zachodzie. Oto kilka przykładów.

Francja:

Co roku we Francji 160 000 dzieci pada ofiarą przemocy seksualnej. Średnio jedno dziecko co 3 minuty - powiedziała Gabrielle Hazan, szefowa komórki francuskiej policji zajmującej się zwalczaniem przemocy wobec nieletnich. Francuska policja otrzymuje 700 zgłoszeń dziennie na temat treści o charakterze przestępczym dotyczącym dzieci wymienianych w internecie. Każdego dnia prawie 440 dzieci staje się ofiarami przemocy seksualnej, ale policja podejmuje faktyczne interwencje tylko w małej części przypadków - przyznaje Gabrielle Hazan.

Niemcy:

Wedle oficjalnych statystyk niemieckiej policji, w 2022 roku ofiarą pedofilów padło w Niemczech ponad 17 000 dzieci poniżej czternastego roku życia. To 46 ofiar pedofilów dziennie. W 2022 roku niemiecka policja odnotowała ponad 42 000 przypadków związanych z pornografią dziecięcą. Jak oficjalnie przyznał Johannes-Wilhelm Roerig, Pełnomocnik rządu Niemiec do spraw seksualnego wykorzystywania dzieci, publikowane dane dotyczą jedynie przypadków zgłoszonych na policję bądź przez nią wykrytych. "W rzeczywistości liczby są znacznie wyższe. Myślę, że należy je pomnożyć przez 10" – powiedział Roerig (liczby pomnożone przez 10 dają szacunkowo podobną skalę zjawiska pedofilii co we Francji).

Anglia:

W okresie 2022/2023 policja w Anglii i Walii oficjalnie zarejestrowała ponad 105 000 przypadków przemocy seksualnej wobec dzieci, w tym gwałtów, napaści seksualnych i nakłaniania do dziecięcej prostytucji. Są to oczywiście dane oficjalne dotyczące zaraportowanych przypadków. Wedle opublikowanego na stronach brytyjskiego rządu raportu, szacuje się, że każdego roku 500 000 dzieci pada ofiarą jakiejś formy przemocy seksualnej.

W całej Europie lawinowo rośnie również zjawisko dziecięcej pornografii. Kilka lat temu w Hiszpanii aresztowano członków największej w tym kraju grupy pedofilskiej. Pedofilom skonfiskowano komputery, telefony i twarde dyski z 16 terabajtami pedofilskich materiałów zawierającymi 2 400 000 (!) zdjęć i filmów dokumentujących gwałty na dzieciach w wieku 0-8 lat. Tego typu akcje regularnie organizowane są przez służby takie jak Interpol i Europol, a w trakcie kolejnych zatrzymań konfiskuje się setki tysięcy pedofilskich materiałów. Wedle danych brytyjskiej organizacji IWF, w ciągu dwóch lat od 2020 do 2022 r. liczba nielegalnych zdjęć i filmów przedstawiających wykorzystywanie seksualne dzieci wzrosła dziesięciokrotnie.

Wedle stworzonych w Niemczech "Standardów Edukacji Seksualnej w Europie", zgodnie z którymi ma przebiegać także przymusowa "edukacja seksualna" polskich dzieci w szkołach, każde dziecko już od urodzenia jest istotą seksualną i ma prawa seksualne. Dlatego dzieci już od wieku 0-4 lat należy oswajać z masturbacją, homoseksualizmem oraz "różnymi rodzajami związków". Nieco starsze dzieci mają wiedzieć o pierwszych doświadczeniach seksualnych, przyjemności seksualnej i antykoncepcji oraz posiąść umiejętność wyrażania zgody na seks. W trakcie "edukacji seksualnej" oswaja się także uczniów z oglądaniem pornografii przekazując im, że jest to coś moralnie właściwego i dobrego, należy tylko "rozsądnie" z pornografii korzystać. "Edukacja seksualna" oswaja także uczniów z patologicznymi, wulgarnymi i pełnymi przemocy praktykami seksualnymi takimi jak sadomasochizm.

Tak "wyedukowany seksualnie" człowiek staje się niewolnikiem własnych popędów i namiętności, nie odróżnia dobra od zła oraz ma zdestabilizowaną psychikę. Jakie społeczeństwo mogą tworzyć tak "wyedukowane" osoby?

Wedle danych Europolu, średnio co 2 minuty w Unii Europejskiej na policję zgłaszane jest przestępstwo o charakterze seksualnym, takie jak gwałt, napaść lub molestowanie. W tym wszystkim zwraca uwagę niezwykle wysoki odsetek pedofilów wśród dzieci i nastolatków oraz dzieci uwikłanych w oglądanie i dystrybucję dziecięcej pornografii. Zdaniem szefa niemieckiego Federalnego Urzędu Kryminalnego blisko 41% osób, które wymieniają treści pornograficzne i pedofilskie w internecie, to osoby niepełnoletnie. Z kolei brytyjskie statystyki mówią o tym, że nawet 52% przypadków przestępców seksualnych to nieletni w wieku 10-17 lat.

"Wyedukowane seksualnie" dzieci gwałcą i krzywdzą inne dzieci.

Nie możemy dopuścić do tego, aby Polska wyglądała tak samo, jak zdeprawowana moralnie Europa Zachodnia. Jeśli nic nie zrobimy, również w Polsce będą setki tysięcy ofiar pedofilów. Tymi ofiarami będą dzieci, dlatego w sposób szczególny musimy mobilizować do działania rodziców. Rewolucja anty-moralna i deprawacja została wprowadzona na Zachodzie przy bierności społeczeństwa, o czym przekonały się najbardziej katolickie kraje takie jak Irlandia, których obywatele byli całkowicie uśpieni i nie reagowali wobec promocji rozwiązłości, homoseksualizmu, "edukacji seksualnej" i aborcji. Opowiadali nam o tym ze szczegółami nieliczni irlandzcy wolontariusze, których szkoliliśmy w trakcie kampanii referendalnych w tym kraju - większość społeczeństwa Irlandii była całkowicie nieświadoma zagrożeń, a ludzie, którzy byli ich świadomi, nie reagowali. Szczególnie bierne były elity i osoby posiadające wpływ na innych.



#zboczency #lgbt #pedofile #dzieci #lewactwo #ue #gender #edukacjaseksualna

5

Z maila

Przymusowa "edukacja seksualna", którą rząd Tuska planuje objąć wszystkie dzieci w szkołach, ma być oparta na wynikach "badań naukowych". Jakie to "badania"?

Zbigniew Izdebski, koordynator podstawy programowej do nowego przedmiotu, jest od lat powiązany z Instytutem Kinseya. Założyciel tego Instytutu Alfred Kinsey współpracował z hitlerowskim zbrodniarzem Friedrichem von Balluseckiem, komendantem okupowanych przez Niemców w trakcie II wojny światowej miast Tomaszów Mazowiecki i Jędrzejów. Balluseck odpowiada za liczne zbrodnie na Polakach, w szczególności za seryjne gwałty na polskich dzieciach, opisane ze szczegółami w dziennikach przekazanych następnie do "badań" Kinseyowi. Balluseck wybierał sobie schwytane polskie dzieci do gwałtów dając im wcześniej "wybór" - seks albo komora gazowa. Wspomnienia zbrodniarzy takich jak Balluseck Alfred Kinsey przekształcił następnie w "dane naukowe" na temat seksualności dzieci. Właśnie tego typu "badania" stoją za współczesną "edukacją seksualną".

Seksuolog prof. Zbigniew Izdebski, którego rząd Tuska mianował koordynatorem zespołu tworzącego podstawę programową do obowiązkowej "edukacji seksualnej" w szkołach, jest nazywany "polskim Kinseyem". Sam Izdebski to długoletni współpracownik Instytutu Kinseya - seksuologicznej instytucji "naukowej". W 2010 roku Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł pod tytułem "Nasz człowiek w Instytucie Kinseya", w którym napisano:

"Wyróżnienie to zostało przyznane Profesorowi jako wyraz uznania dla jego pracy badawczej oraz wkładu w rozwój naukowy Instytutu Kinsey'a. Prof. Izdebski jest jedynym Polakiem, którego zaproszono do tego grona badaczy."

Co to za Instytut i kim był Alfred Kinsey?

Kinsey to amerykański biolog, który prowadził badania nad owadami, a następnie zajął się "badaniami seksuologicznymi". Kinsey znany był z licznych homoseksualnych relacji ze swoimi studentami i współpracownikami. W trakcie wyjazdów ze studentami organizował m.in. "sesje grupowego onanizmu". Kinsey ożenił się z kobietą, z którą pozostawał w "otwartym związku" - zarówno on jak i ona wchodzili w seksualne relacje z innymi osobami.

Jego najbardziej znanymi publikacjami są tzw. Raporty Kinseya opublikowane w latach 1948 i 1953. Wedle "badań" Kinseya, ponad połowa Amerykanów zdradza swoje żony, a 26% Amerykanek mężów. Kinsey twierdził też, że 10% Amerykanów to homoseksualiści, a 37% miało w swoim życiu przynajmniej jedno doświadczenie homoseksualne. Z "badań" wynikało też, że wielu młodych Amerykanów utrzymuje stosunki seksualne ze zwierzętami.

Skąd Kinsey wziął te liczby, które nawet dzisiaj wydają się radykalnie zawyżone, a co dopiero gdy odnieść je do społeczeństwa lat 30-40 XX wieku?

Alfred Kinsey na swoją grupę "badawczą" wybrał przede wszystkim... przestępców seksualnych, do których miał łatwy dostęp w więzieniach, homoseksualistów, prostytutki płci obojga i ochotników, którzy chętnie opowiadali o swoim życiu seksualnym. Nic dziwnego, że przy tak dobranych respondentach, raporty stworzyły obraz zakłamanej i rozwiązłej Ameryki. Wyniki "badań" przeprowadzone na takiej właśnie grupie przełożono następnie na całe społeczeństwo amerykańskie. Na tej podstawie ogłoszono konieczność dalszego "wyzwolenia seksualnego", a Raport Kinseya dostarczył paliwa rozpętanej wkrótce obyczajowej rewolucji seksualnej.

Alfred Kinsey uważał też, że maleńkie dzieci, już noworodki, są zdolne do "pełnych przeżyć seksualnych". Na jakiej podstawie doszedł do takich wniosków? Skąd uzyskał dane mówiące o tym, że dzieci już od pierwszych dni swojego życia są "gotowe na seksualną aktywność"? Współpracował z pedofilami, którzy gwałcili dzieci i opisali mu wszystko ze szczegółami.

Jednym ze współpracowników Alfreda Kinseya był Friedrich von Balluseck. To niemiecki prawnik i nazista, od 1930 roku członek Oddziałów Szturmowych NSDAP. W trakcie wojny Balluseck był komendantem okupowanego przez Niemców Tomaszowa Mazowieckiego, a następnie komendantem Jędrzejowa. Korzystając ze swojej funkcji dopuścił się licznych zbrodni na Polakach, w szczególności seksualnego wykorzystywania polskich dzieci. Friedrich von Balluseck z pedantyczną dokładnością prowadził dziennik, w którym szczegółowo opisał dokonane przez siebie gwałty na polskich dzieciach. Zgodnie z powojennymi doniesieniami prasowymi, Balluseck dawał schwytanym dzieciom "wybór" - "albo komora gazowa, albo ja".

Po wojnie Friedricha von Ballusecka okrzyknięto "najważniejszym pedofilem w kryminalnej historii Berlina", odpowiedzialnym za "seksualne wykorzystywanie dzieci przez ponad trzy ostatnie dziesięciolecia". Balluseck nawiązał kontakt z Alfredem Kinseyem, któremu przekazał swój dziennik. Kinsey prosił hitlerowca o dokumentacje pedofilskich zbrodni i sugerował mu, aby "był ostrożny" i "pilnował się", pomagając tuszować przestępstwa Ballusecka.

Kinsey współpracował także z innymi pedofilami. Zebrane od nich informacje przekształcił następnie w "dane naukowe" dotyczące seksualności dzieci. Jego współpracownicy i kontynuatorzy przyznali, że Kinsey zachęcał pedofilów do molestowania dzieci i przesyłania do Instytutu Kinseya informacji o pedofilskich zbrodniach. Właśnie to, razem z ankietami przeprowadzanymi wśród gwałcicieli, prostytutek i przestępców seksualnych, dało fundamenty dla współczesnej seksuologii i "edukacji seksualnej".

Stworzone w Niemczech Standardy Edukacji Seksualnej, wedle których ma być prowadzona "edukacja seksualna" w polskich szkołach, zakładają, że dziecko jest "istotą seksualną" od początku swojego życia, dlatego "edukację seksualną" trzeba prowadzić już od urodzenia, oswajając dzieci z masturbacją i homoseksualizmem. Standardy Edukacji Seksualnej zakładają również, że w dzieciach w wieku 6-9 lat należy rozwijać umiejętność wyrażania zgody na seks. Warto w tym momencie przypomnieć, że Zbigniew Izdebski to uczeń prof. Andrzeja Jaczewskiego, który opowiadał się za legalizacją seksu dorosłych z dziećmi. Zdaniem Jaczewskiego, dobrowolne i świadome kontakty seksualne dorosłych z dziećmi od 9 roku życia nie powinny być karalne, a pedofile są rzekomo często dobrymi wychowawcami. Pogląd ten zbiega się z niemieckimi wytycznymi mówiącymi, że 9-letnie dzieci powinny uczyć się o pierwszych doświadczeniach seksualnych i wyrażaniu zgody na seks. W tym kontekście istotna jest także informacja, że Zbigniew Izdebski jako pierwszy Polak w historii został uhonorowany medalem przez Niemieckie Towarzystwo Społeczno-Naukowych Badań nad Seksualnością (DGSS) za „szczególne zasługi w dziedzinie badań nad seksualnością człowieka i edukację seksualną”. Prezesem DGSS był homoseksualista Helmut Kentler, który w ramach „eksperymentu seksuologicznego” przez 30 lat przekazywał bezdomne dzieci do adopcji pedofilom.

Panie Marku, Andrzej Jaczewski nazwał Zbigniewa Izdebskiego, swojego ucznia i współpracownika, "polskim Kinseyem". Teraz, ten "polski Kinsey" odpowiada za stworzenie podstawy programowej do przymusowej "edukacji seksualnej", którą rząd Tuska chce objąć wszystkie dzieci w szkołach już od 1 września.

Wedle ujawnionej przez MEN podstawy programowej, powstałej pod kierunkiem Zbigniewa Izdebskiego, dzieci już od 4 klasy szkoły podstawowej mają uczyć się m.in. o masturbacji, LGBT, różnych "orientacjach seksualnych" i "tożsamościach" płciowych, rodzajach związków nieformalnych i homoseksualnych, rozwodach, aborcji, antykoncepcji, bezdzietności, popędzie seksualnym, wyrażaniu zgody na seks oraz różnych formach aktywności seksualnej.

Taka "edukacja" już po wakacjach ma być przedmiotem obowiązkowym. To, czy plany deprawatorów wejdą w życie, zależy od oporu społecznego i stopnia świadomości Polaków, przede wszystkim rodziców. Dlatego nasza Fundacja w całym kraju organizuje niezależne akcje i kampanie informacyjne, w trakcie których docieramy do społeczeństwa z prawdą na temat ogromnego zagrożenia, jakim jest systemowa "edukacja seksualna" polskich dzieci.


#usmiechnietapolska #koalicja13grudnia #zboczency #lgbt #gender #dzieci #hitler

10

Nikt nie zwróci jej już zdrowia. Skrzywdzona kobieta oskarża aktywistów gendernczas.info

Dr. Johanna Olson-Kennedy, uznawana za jedną z czołowych promotorek ideologii gender na świecie, stanie przed sądem. Jej metody leczenia, uważane już od lat za bulwersujące i sprzeczne z nauką, są teraz przedmiotem procesu o zaniedbania medyczne. Proces ten może zmienić bieg historii: coraz więcej krajów zaczyna bowiem widzieć, jak potwornym eksperymentem na dzieciach jest tzn. „tranzycja”, czyli „zmiana płci”. Olson działała głównie w USA, można więc mieć nadzieję, że Ameryka zakaże wreszcie podobnych praktyk. Zanim jednak każdy stan Ameryki ukróci genderową samowolkę (wiele stanów już się za to wzięło), transowanie dzieci skończy się w Irlandii: to bowiem kolejny kraj, który zakazał podawania dzieciom blokerów dojrzewania.

Zdjęcie

Olson-Kennedy, dyrektorka Centrum Zdrowia dla Młodzieży Transseksualnej w Szpitalu Dziecięcym w Los Angeles, zdobyła rozgłos dzięki swojemu zdecydowanemu wsparciu wobec chemicznej i operacyjnej tranzycji, która miała być błogosławieństwem dla transseksualistów.

Skandaliczna działalność

Tranzycja taka wiąże się z amputacją zdrowych części ciała, kastracją, a nawet ryzykiem nowotworów i śmierci. W takich barbarzyńskich praktykach, których nie powstydziłby się doktor Frankenstein, Olson widziała lek na dysforię płciową, czyli wstręt i nienawiść do własnego ciała. Jej metody, obejmujące szybkie wprowadzanie pacjentów w proces medycznej tranzycji bez dogłębnej oceny psychologicznej, wywołały więc słusznie niejedną burzę w środowisku medycznym. W wywiadach aktywistka broniła swoich praktyk, porównując stosowanie blokerów dojrzewania do podawania insuliny diabetykom i sugerując, że makabryczne okaleczanie ciała jest transseksualistom niezbędne do przeżycia.

Tranzycja była przez Olson polecana nie tylko dorosłym – kobieta wielokrotnie twierdziła, że amputacja piersi i narządów płciowych pomoże również dzieciom, które swojego ciała nie akceptują. Działaczka nie bała się też uciszać opozycji, która jej chore pomysły stawiała pod znakiem zapytania. Olson podjęła więc nawet decyzję o wstrzymaniu publikacji wyników badania finansowanego przez National Institutes of Health, które miało na celu ocenę skuteczności blokerów (anty)hormonalnych. Badanie nie dowiodło pozytywnych stron hamowania dojrzewania, aktywistka nie chciała więc takiej publikacji. Trudno o lepszy przykład opętania ideologicznego!

Zwolenniczka gender wielokrotnie była też krytykowana za promowanie przekonania, że terapia hormonalna jest odwracalna. Pomysł ten jest sprzeczny z wieloma badaniami pokazującymi, że wpływ blokerów dojrzewania na rozwój fizyczny i psychiczny może być trwały. Do trwałych, negatywnych zmian zalicza się wyniszczenie kości, obniżoną inteligencję, a nawet obrzęki w mózgu tych, którzy przyjmowali blokery. Olson wspierała również swoją działalnością wczesną tranzycję, czyli okaleczanie dzieci – według niej nawet kilkulatek mógł wyrazić świadomą, poinformowaną zgodę na deformację własnego ciała, bezpłodność i uzależnienie od sztucznych hormonów płci przeciwnej.

Zaniedbania medyczne

Samowolka aktywistki gender znalazła jednak chyba wreszcie swój koniec. Clementine Breen, obecnie 20-letnia studentka UCLA, złożyła pozew przeciwko Olson-Kennedy, oskarżając ją o medyczne zaniedbania. Breen twierdzi, że w wieku 12 lat została pod wpływem aktywistki wprowadzona w proces tranzycji, który obejmował blokery dojrzewania, terapię hormonalną i mastektomię – amputację zdrowych piersi – w wieku 14 lat, bez odpowiedniego wsparcia psychologicznego ani monitorowania skutków ubocznych. W swoim pozwie Breen podkreśla, że jako dziecko cierpiała na różne problemy psychiczne, w tym traumę spowodowaną przemocą i molestowaniem seksualnym, a trauma ta nie została uwzględniona w procesie decyzyjnym dotyczącym jej leczenia. Mimo że wiadomo, iż dramatyczne przeżycia mogą popychać chorych w kierunku „zmiany płci”, tranzycja 12-latki otrzymała zielone światło bez odpowiedniego oporu.

Breen zaczęła kwestionować swoją decyzję o tranzycji po latach, kiedy rozpoczęła psychoterapię i zrozumiała, że to właśnie wcześniejsza trauma motywowała ją do transseksualnej identyfikacji. Obecnie stoi jednak w obliczu nieodwracalnych zmian w swoim ciele, które nie były jej świadomym wyborem. Nikt nie jest w stanie zwrócić jej zdrowia, które utraciła.

Breen oskarżyła więc Olson o fałszywe przedstawienie historii jej tożsamości płciowej w liście wsparcia dla chirurga, w którym to liście stwierdzono (skłamano?), że Breen identyfikowała się jako chłopiec od dzieciństwa. To jednak nie zgadzało się z dokumentacją medyczną. Breen poinformowała również, że Olson-Kennedy nie powiedziała jej o ryzykach związanych z tranzycją, w tym o potencjalnej bezpłodności, problemach z kośćmi i wpływie blokerów na rozwój mózgu. Nastolatka nie znała więc innych opcji terapeutycznych, skupiając się na tranzycji medycznej jako jedynej drodze do rozwiązania swoich problemów.

Pozew Breen podkreśla również, że Olson-Kennedy chciała prawdopodobnie wprowadzić w błąd rodziców nastolatki, sugerując, że ich córka jest w stanie krytycznym: w przypadku braku tranzycji rzekomo groziło jej samobójstwo.

Oprócz aktywistki gender pozew obejmuje również dawnego terapeutę studentki, chirurga, który pozbawił ją piersi oraz 20 nieznanych jeszcze osób, które doprowadziły do „zmiany płci” skrzywdzonej kobiety. Jeśli Breen wygra sprawę, może to skłonić systemy opieki zdrowotnej w USA do ograniczenia tranzycji wśród dzieci. Breen domaga się rekompensaty pieniężnej, a nic tak chyba dobrze nie odstraszy od eksperymentów na dzieciach, jak ryzyko strat finansowych. Odszkodowanie finansowe może stanowić też precedens dla innych detranzycjonerów, czyli tych, którzy zaprzestali transować swoje ciało – im więcej takich przypadków, tym świadomość społeczna szkodliwości gender będzie większa.

Realne zmiany

W niektórych jednak krajach na realną walkę z ideologią okaleczania dzieci nie trzeba już czekać – wiele narodów w ostatnich latach ukróciło lub zdelegalizowało wczesną tranzycję.

Od 2020 roku Finlandia, po przeglądzie badań na temat skuteczności blokerów dojrzewania, znacząco ograniczyła stosowanie tych substancji, rekomendując je tylko w szczególnych przypadkach. Podobnie zrobiła Norwegia, wprowadzając bardziej rygorystyczne wymogi dotyczące użycia blokerów, choć niestety zakaz nie jest tam zupełny. Poza Skandynawią również Francuska Akademia Medyczna w 2022 roku opowiedziała się za ograniczeniem tranzycji medycznej u nieletnich, limitując nieodwracalne operacje na dzieciach i nastolatkach.

Teraz do listy krajów, które stanęły w obronie swoich najmłodszych obywateli, dołącza również Irlandia, gdzie zakazane zostanie sztuczne hamowanie dorastania. Lekarze przepisujący blokery młodzieży mogą spodziewać się teraz w Irlandii surowych konsekwencji.

Szkoda tylko, że te pozytywne zmiany pojawiają się tak późno. Nie trzeba być bowiem lekarzem czy naukowcem, by zrozumieć oczywistą szkodę, jaką wyrządza dewastacja ludzkiego ciała. Ci jednak, którzy potrzebują naukowych argumentów, powinni znać fakty, które czynią wczesną tranzycję pomysłem nie do obronienia.

Blokery dojrzewania zatrzymują bowiem produkcję estrogenów i testosteronu, co uniemożliwia lub opóźnia procesy dorastania. Choć niektórzy argumentują, że daje to czas na przemyślenie swojej tożsamości, liczne raporty wskazują na poważne, nieodwracalne skutki zdrowotne transowych terapii.

Jednym z najbardziej niepokojących efektów ubocznych jest wpływ blokerów na kości: długotrwała terapia blokerami może prowadzić do osteoporozy. Zaburzony jest również wzrost pacjenta, który zdecydował się (którego popchnięto?) w kierunku tranzycji.

Poza tym metaanalizy z naukowych żurnali sugerują, że blokery wpływają negatywnie na rozwój mózgu, utrudniając myślenie i ograniczając umiejętności społeczne. Szkodliwy wpływ blokerów na mózg obserwowany jest nawet międzygatunkowo! U owiec, które poddano (anty)hormonalnej terapii, dochodzi do trwałych problemów z orientacją w terenie, a angielskie badania na ludziach wykazały, że u dziewcząt przyjmujących blokery IQ spadało od 10 do 15 punktów w skali 100. To ogromna strata!

Przyjmowanie blokerów hormonów związane jest także z nieuleczalną bezpłodnością i niebezpiecznym nadciśnieniem śródczaszkowym, podobnym w swoich symptomach do guza mózgu.

Irlandzki ban na blokery oznacza więc wyłącznie rozpoznanie wagi prawdziwej nauki, która długo uciszana była krzykiem aktywistów gender, bełkoczących coś o prawach człowieka. Irlandia ze swoim zakazem transowania dzieci znajdzie się również w dobrym towarzystwie: w Anglii już wcześniej wprowadzono całkowity zakaz stosowania blokerów dojrzewania u dzieci z dysforią płciową. Była to odważna decyzja mająca na celu ochronę zdrowia psychicznego młodych ludzi, poparta przez rząd po szczegółowych analizach medycznych i podtrzymana mimo zmiany władzy na nową.

Zmiana podejścia do problemów młodzieży w Irlandii jest też wyważona: ban na hamowanie dorastania obejmie tylko stosowanie blokerów w kontekście „zmiany płci” u dzieci. W innych przypadkach medycznych, takich jak leczenie przedwczesnego dojrzewania, blokery pozostaną dozwolone. Taki był też ich pierwotny cel: spowolnienie przedwczesnych zmian płciowych u dzieci cierpiących z powodu zbyt nagłej burzy hormonów.

Irlandzkie prawo nie będzie się też patyczkować z tymi, którzy spróbują je obejść: lekarze, którzy będą przepisywać blokery z zamiarem zmiany płci u nieletnich, stracą prawo do wykonywania zawodu i zapłacą wysokie grzywny. Nowe recepty na zmianę płci nie będą też wystawiane: irlandzkie władze pozwolą jedynie na wyczerpanie tych już wypisanych.

Czy jednak na podobne zmiany można liczyć także w Polsce, gdzie najmłodsze, transowane dzieci są w identycznym wieku, jak skrzywdzona Amerykanka? Niestety nie! W Polsce bowiem komisje obecnego rządu współpracują z radykalnymi aktywistami gender, którzy domagają się nie tylko „tranzycji na żądanie”, czyli operacji i zastrzyków bez opinii psychologa, psychiatry i endokrynologa, ale również „zmieniania płci” bez względu na wiek. Polska zdaje się niestety podążać w kierunku Niemiec, gdzie od listopada tego roku płeć metrykalną można zmienić już noworodkom, a o tym, czy dziecko powyżej 14 roku życia może sobie zmienić płeć, będą decydowali nie rodzice, lecz urzędnicy. W naszym i w niemieckim zakątku świata ideologia gender dopiero się rozkręca!

http://nczas.info/2025/01/07/nikt-nie-zwroci-jej-juz-zdrowia-skrzywdzona-kobieta-oskarza-aktywistow-gender/

#gender #ideologia #kgtb #zboczency #plec #transseksualizm

20

Lewacka patologia. Austria. Nauczyciel zwolniony z pracy za sprzeciw wobec LGBT i odrzucanie covidowych bzdurnczas.info

Nelsi Pelinku to były nauczyciel z Austrii którego rodzice pochodzą z Albanii. Jest katolikiem. W wywiadzie dla LifeSiteNews wyznał, że został wyrzucony z pracy za to, że odrzucał narrację o śmiertelnej pandemii zabójczego koronawirusa oraz nie zgadzał się z agendą LGBT.

Zwolnienie z pracy za normalność

Pelinku został zwolniony i otrzymał dwuletni zakaz pracy jako nauczyciel za to, że brał udział w prorodzinnych oraz antylockdownowych manifestacjach. Pracował w szkole w kraju związkowych Salzburg.

Zdjęcie

Wyrzucono go z pracy w sierpniu 2023 roku. Stało się to po tym, gdy władze szkoły dowiedziały się, że w latach 2019-2022 brał udział w kilku wiecach.

Nelsi Pelinku wymienia, że chodzi o Marsz dla Rodziny oraz protesty przeciwko restrykcjom wprowadzonym pod pretekstem pandemii koronawirusa. Protestował także przeciwko masowej migracji murzynów i Arabów do Europy.

Pelinku podkreśla, że był na tych wszystkich wydarzeniach zanim rozpoczął pracę w szkole. Uważa, że to właśnie udział w tych wydarzeniach był powodem jego zwolnienia.

Lewackie wpływy

Zwrócił uwagę na utrzymywanie silnej, lewackiej agendy w instytucjach publicznych. Zaznaczył, że on sam jest katolikiem.

W 2022 roku trafił na jakąś lewacką stronę internetową, gdzie był potępiony przez jej administratorów. Udostępniono tam jego dane, w tym zdjęcie i wzywano do zwolnienia z pracy w Liceum Muzycznym św. Michała w Lungau w Salzburgu.

Szkolne „dochodzenie”

Informacje o tym dotarły do dyrektorki szkoły. Ta zleciła Archiwum Dokumentacji Austriackiego Ruchu Oporu (DÖW) – lewackiej organizacji finansowanej z państwowych pieniędzy – sporządzenie raportu na temat Nelsi Pelinku. Poproszono też o wydanie orzeczenia, czy publicznie okazywał „faszystowskie, antysemickie lub rasistowskie idee”.

DÖW w raporcie podało, że Marsz dla Rodziny oraz protest przeciwko „Drag queen story hour” to „jawna homofobia”. Sugerowano też, że Pelinku to „skrajnie prawicowy ekstremista”, gdyż brał udział w „licznych antyimigracyjnych wiecach” organizowanych przez identarian.

Co ciekawe, organizacja zaznaczyła, iż Nelsi Pelinku nie naruszył w żaden sposób wolności słowa i opinii w Austrii. Mimo tego kilka miesięcy później stracił pracę.

„Zarzuty” i kłamstwa

W piśmie o wypowiedzeniu umowy, do którego dotarła redakcja LifeSiteNews wymieniono kilka powodów zwolnienia. Wśród nich było skrytykowanie przez nauczyciela „team teachingu”, czy też „nauczania zespołowego”.

Innym powodem było podarcie wywieszonej w szkole ulotki o „inicjatywie homoseksualnej”. Potem za to przeprosił, ale podkreślił, że nie zmienia zdania na temat akcji.

Chodziło o spotkanie przedstawiciela organizacji LGBT do szkoły, który „uczyłby”, tj. indoktrynował dzieci na temat LGBT. Chciałby przebywać też z dziećmi sam na sam, bez obecności nauczyciela, co w Austrii byłoby nielegalne.

W piśmie też stwierdzono, że nauczyciel miał powiedzieć uczniom, że promieniowanie słoneczne „uczyni ich gejami”. Nelsi Pelinku stwierdza, że to kłamstwo. Świadczy o tym fakt, że uczniowie zeznający to przed sądem mieli sprzeczne zeznania, przez co sąd uznał je za niewiarygodne.

Zarzucono mu też „publiczną pogardę dla wolności prasy”, ponieważ użył parasola na jednym z wieców, by zasłonić swoją twarz przed „lewackimi fotografami”.

„Zdjęcia robione przez tych lewicowych działaczy są często wykorzystywane do potępiania i 'doxxowania’ [chodzi o wrzucanie danych na potępiające strony internetowe – red.] uczestników, jak miało to miejsce w przypadku Pelinku” – czytamy na lifesitenews.com.

Zarzucono mu też pokazywanie ręką znaku „Białej Siły”, która wygląda jak „okejka”. Pelinku stwierdził, że po pierwsze jest to często forma żartu. A po drugie – on sam ma ciemny kolor skóry, zaś jego rodzice są imigrantami z Albanii.

Pozew i austriacki absurd biurokratyczny

Nauczyciel pozwał kraj związkowy Salzburg za bezprawne pozbawienie go pracy. 11 lipca 2024 roku zapadł wyrok. Sąd uznał, że Pelinku nie łamał prawa i korzystał z tych, które mu przysługują, w szczególności prawo do wolności słowa oraz wolności zgromadzeń, co wynika z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz austriackiej konstytucji. Jako nauczyciel nie naruszył też w istotnym stopniu swoich obowiązków. W związku z czym zwolnienie go było bezpodstawne.

Władze kraju Salzburg odwołały się od wyroku. II instancja uznała z przyczyn technicznych, że jednak Pelinku nie może się skarżyć. Powodem było to, że w podaniach do dwóch szkół, gdzie chciał pracować, napisał, że „jego zatrudnienie w Liceum Muzycznym im. Św. Michała zakończyło się z dniem 31 sierpnia 2023 r”.

Sąd uznał, że nauczyciel w ten sposób uznał jego zwolnienie za słuszne. I zrzekł się w ten sposób prawa do roszczeń w związku z tym zwolnieniem.

Pelinku musi teraz pokryć koszty opłat sądowych oraz prawnych. Chodzi o zawrotną kwotę 24 tys. euro. Nie może ponadto pracować w szkołach w Austrii jako nauczyciel przez dwa lata.

http://nczas.info/2025/01/05/lewacka-patologia-nauczyciel-zwolniony-z-pracy-za-sprzeciw-wobec-lgbt-i-odrzucanie-covidowych-bzdur/

#zboczency #lgtb #lpg #gender #lewactwo #plandemia #covid #austria

13

Nowy obowiązkowy przedmiot szkolny pomimo protestów. „Nowacka została ministrem właśnie po to” [VIDEO]nczas.info

Nie po to pani minister Nowacka od tylu lat jest politykiem, żeby teraz inni mówili jej, czego dzieci mają się uczyć. Pani minister Nowacka została ministrem właśnie po to, żeby to ona mówiła rodzicom, czego ich dzieci mogą się uczyć – powiedział w najnowszym odcinku swojego programu publicysta „Najwyższego Czas-u!” Radosław Piwowarczyk.

– Minister edukacji Barbara Nowacka była gościem TVN24, gdzie zapowiedziała, że będzie wprowadzony do szkół nowy obowiązkowy przedmiot edukacja zdrowotna, który ma zastąpić wychowanie do życia w rodzinie – zaczął Piwowarczyk.

– Na antenie TVN24 niezwykle dociekliwy redaktor Konrad Piasecki zauważył, że Ordo Iuris przekonuje, że jeśli zostanie wprowadzona edukacja zdrowotna i rodzice nie będą chcieli, żeby ich dzieci uczestniczyły w zajęciach dotyczących edukacji seksualnej, to będzie wspierało tych rodziców i broniło ewentualnie ich przed sądem – kontynuował publicysta.

– No i tutaj pani minister Nowacka zareagowała bardzo stanowczo, jak na minister przystało, czy tam na ministrę, ciężko teraz powiedzieć, bo to taka reakcja stanowcza, nie wiem, czy ona bardziej do ministra, czy do ministry pasuje, to państwo sami będą musieli ocenić – kpił z lewicowej nowomowy Piwowarczyk.

Następnie redaktor przytoczył wypowiedź Nowackiej. Minister edukacji w TVN24 powiedziała, że „nie obchodzi ją, co boli Ordo Iuris”, ale „obchodzi ją, żeby dziecko, które chodzi do szkoły dostawało kompleksową wiedzę o swoim zdrowiu”.

– Kompleksowa wiedza to jest wiedza, którą zatwierdzą urzędnicy. To nie jest byle jaka wiedza, którą każdy może komuś przekazać, dowiedzieć się. To jest wiedza, która będzie zatwierdzona przez polityków, będzie odpowiednio ustawiony program, jeden dla całej Polski i żeby tam żadnych wyłomów w tym nie było, żeby każdy wiedział dokładnie to samo – wyjaśnił Piwowarczyk.

W dalszej części programu Nowacka dodała, że „będzie to przedmiot obowiązkowy bez względu na to, co jedna czy druga organizacja będą uważały”. – No a jakżeby inaczej. Będzie obowiązkowy, bez względu na to, co inni będą uważali. Nie po to pani minister Nowacka od tylu lat jest politykiem. Musiała wchodzić w różne koalicje, układy, układziki, żeby się w końcu dochrapać do tego ministerstwa, żeby objąć fuchę, żeby teraz inni jej mówili, co tutaj dzieci mają się uczyć, a czego nie i może jeszcze rodzice by tam wskazywali jakieś oczekiwania swoje, jakieś pomysły, jakieś zażalenia. No przecież nie po to pani minister Nowacka została ministrem. Pani minister Nowacka została ministrem właśnie po to, żeby to ona mówiła rodzicom, czego ich dzieci mogą się uczyć – powiedział publicysta.

Sprzeciw Ordo Iuris

– Ordo Iuris, o którym wspomniał redaktor Piasecki, na swojej stronie internetowej wypunktowało zastrzeżenia, jakie ma do nowego przedmiotu wprowadzanego przez ministerstwo pod wodzą pani Nowackiej – zauważył Piwowarczyk. Na stronie organizacji możemy przeczytać m.in., że:

„dzieci, które ukończyły 9 lat, niezależnie od woli rodziców, mają być oswajane z tematyką seksualności”;

„uczniowie szkoły podstawowej będą uczyć się m.in. o masturbacji jako »normie medycznej”«, o tym, »co wpływa na libido«, o szeroko rozumianej »orientacji psychoseksualnej« (w tym homoseksualnej, biseksualnej, aseksualnej) oraz o »tożsamości płciowej, cispłciowości, transpłciowości«, a także»opisywać zaburzenia i dysfunkcje seksualne«”.

– Przyznają Państwo, że od samego czytania tego, czego mają się uczyć dzieci w ramach edukacji tzw. zdrowotnej, można dostać zawrotu głowy. No ale niezależnie od tego, jak to dokładnie będzie, tutaj trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na jedną sprawę, bo część rodziców powie: tak, super, edukacja seksualna to szkół, część powie: nie, absolutnie, nasze dzieci mają się tego nie uczyć – wskazał Piwowarczyk.

– W Polsce mamy obecnie taką sytuację, że kiedy rządzi Prawo i Sprawiedliwość, to taka edukacja nie będzie wprowadzana i zamiast tego na przykład będzie przedmiot HiT, który się nie będzie podobał dużej części rodziców. Kiedy rządzi uśmiechnięta koalicja,to tylnymi drzwiami pod nieco inną nazwą będzie wprowadzana edukacja seksualna, co z kolei nie będzie podobało się konserwatywnym rodzicom. Jedna i druga sitwa chce mieć kontrolę nad edukacją, bo to jest kontrola nad przyszłym pokoleniem, możliwość wpływania na wychowywanie przyszłych wyborców – podkreślił publicysta.

Piwowarczyk zwrócił uwagę, że gdyby nie istniał jeden państwowy program nauczania, to rodzice konserwatywni mogliby posyłać dzieci do szkół, gdzie wykładany jest HiT i religia, a ci bardziej postępowi do szkół, w których uczono by genderyzmu. – W ramach takiej wolnej konkurencji zobaczylibyśmy, który model edukacyjny przynosi lepsze rezultaty – wskazał.

http://nczas.info/2024/11/20/nowy-obowiazkowy-przedmiot-szkolny-pomimo-protestow-nowacka-zostala-ministrem-wlasnie-po-to/

#usmiechnietapolska #zboczency #lpg #lgtb #gender #lewactwo #dzieci

7

Powrót normalności w USA. Spiker Izby Reprezentantów wydał zakaz dla zmiennopłciowcównczas.info

Mike Johnson zdecydował we środę, że łazienki przeznaczone dla kobiet i mężczyzn na Kapitolu mogą być używane tylko przez osoby tej płci biologicznej. To reakcja na wybór Sary McBride, która w styczniu zostanie pierwszą transseksualistką zasiadającą w Kongresie.

„Wszystkie pomieszczenia przeznaczone wyłącznie dla jednej płci w budynkach Kapitolu i budynkach biurowych Izby Reprezentantów — jak toalety, przebieralnie i szatnie — są zarezerwowane dla osób tej płci biologicznej” – napisał przewodniczący Izby Reprezentantów. „Kobiety zasługują na przestrzenie przeznaczone wyłącznie dla kobiet” – dodał Mike Johnson.

Oświadczenie Johnsona to wynik debaty, którą wywołał wybór do Izby Reprezentantów Demokratki z Delaware Sarah McBride. To pierwsza osoba transseksualna w historii Kongresu. W odpowiedzi deputowana Republikanów z Karoliny Południowej, Nancy Mace zgłosiła projekt ustawy zakazującej transseksualnym kobietom korzystania z kobiecych łazienek na Kapitolu. Mace przykleiła też do znaków przed drzwiami łazienek kartki z informacją, że są dla „biologicznych” kobiet.

„Powinniśmy skupić się na obniżeniu kosztów mieszkań, opieki zdrowotnej i opieki nad dziećmi, a nie na tworzeniu wojen kulturowych” – napisała w reakcji McBride.

Zasady korzystania z pomieszczeń na Kapitolu i tych, które należą do Izby Reprezentantów, są w gestii spikera izby. W swoim oświadczeniu Mike Johnson zaznaczył, że osoby transseksualne mogą korzystać z łazienek unisex, a biura wszystkich członków Kongresu mają osobne toalety.

http://nczas.info/2024/11/20/powrot-normalnosci-w-usa-spiker-izby-reprezentantow-wydal-zakaz-dla-zmiennoplciowcow/

#lpg #lgtb #transseksualizm #gender #usa

16

Utnij sobie piersi, a potem zrób nowe. Naukowiec próbowała ukryć publikacje niewygodne dla ideologii gendernczas.info

Kończący się rok nie był szczęśliwy dla aktywistów gender. Najpierw do Internetu wyciekły rozmowy ekspertów z wpływowej organizacji WPATH – rozmowy, które udowadniały, że zwolennicy „zmieniania płci” dzieciom wiedzieli, iż krzywdzą najmłodszych. Eksperci z międzynarodowego forum przyznawali bowiem za zamkniętymi drzwiami, że dzieci nie są w stanie wyrazić świadomej zgody na tzn. „tranzycję”, która bezpowrotnie okalecza ciała.

Następnie w gruzach legła popularna na lewicy narracja, że hamowanie dojrzewania u dzieci jest odwracalne: światowej sławy ekspert profesor Sallie Baxendale opublikowała przegląd badań nt. wpływu blokerów hormonów na nastolatki. W swojej metaanalizie naukowiec pokazała, że substancje blokujące dojrzewanie mogą zaszkodzić ilorazowi inteligencji dzieci, obniżając IQ nawet o kilkanaście procent, szczególnie gdy chodzi o zdolności werbalne. Inni naukowcy początkowo odrzucili jej badania jako „stronnicze”, ale dowody były zbyt mocne, by je uciszyć – utrata 15 punktów w skali inteligencji (gdzie 100 punktów jest standardem) dla wielu osób może bowiem oznaczać poważne opóźnienie rozwojowe. Dane ostatecznie zostały więc opublikowane w odpowiednim żurnalu, zadając tym samym niegojącą się ranę genderowej ideologii.

Później było dla skrajnej lewicy tylko gorzej: Wielka Brytania zakończyła własne badania nad transowaniem dzieci i okazało się, że metody polecane przez ideologów nie mają podstaw w nauce. W kwietniu tego roku na Wyspach opublikowano bowiem Cass Review. Był to niezależny przegląd systemu opieki nad dziećmi i młodzieżą z dysforią płciową, przeprowadzony na zlecenie brytyjskiej służby zdrowia. Przegląd ten miał na celu analizę usług oferowanych w klinice Tavistock, która w ostatnich latach próbowała „zmienić płeć” u wielu tysięcy dzieci.

Wyniki Cass Review wykazały, że genderowy szpital borykał się z poważnymi problemami organizacyjnymi i brakiem spójnych procedur diagnostycznych: hormony i ich blokery rozdawano tam nieletnim, lekceważąc realne formy pomocy. W wyniku raportu klinika Tavistock została zamknięta, a niedługo potem Wielka Brytania zakazała eksperymentów na dzieciach w postaci zatrzymywania ich rozwoju i szprycowania najmłodszych hormonami płci przeciwnej.

W czerwcu tego roku ideologia gender oberwała kolejny raz: ujawnione wtedy online dokumenty pokazały, że Rachel Levine, transseksualny Zastępca Sekretarza ds. Zdrowia USA, popierał zniesienie minimalnych ograniczeń wiekowych dla dzieci ubiegających się o „tranzycję”. Levine próbował przeforsować wcześniejszy dostęp do procedur, takich jak amputacja piersi u dziewczynek i kastracja chemiczna młodych chłopców. Dodatkowo administracja Bidena, której częścią jest transseksualista, wraz z działaczami gender, próbowała zatrzymać publikację nowych badań naukowych, ponieważ nie zgadzały się one z „postępowym” podejściem do transseksualizmu. Badania wskazujące na potencjalne ryzyko i skutki uboczne „korekty płci” były marginalizowane lub ignorowane przez rząd, media i ekspertów.

W ostatnich dniach okazało się, że nie była to ostatnia próba ingerencji w naukę przez zwolenników ideologii gender.

Kontrowersyjna badaczka

Dr Johanna Olson-Kennedy, znana amerykańska lekarka i aktywistka trans (jej partnerka identyfikuje się jako mężczyzna) przyznała, że celowo opóźniła publikację wyników dziesięcioletniego badania finansowanego przez amerykańskich podatników. Prace te kosztowały miliony dolarów, a ich zadaniem była ocena wpływu blokerów dojrzewania na zdrowie psychiczne „trans-dzieci”. Wnioski jednak okazały się niespójne z oczekiwaniami badaczy: nie wykazały, że podawanie dzieciom blokerów dojrzewania wpływa pozytywnie na ich kondycję psychiczną. Decyzja o wstrzymaniu publikacji wzbudziła ogromne kontrowersje w środowisku naukowym oraz medialnym.

Olson, która od lat promowała transowanie dzieci, obawiała się, że negatywne wyniki badania mogą zostać wykorzystane przez krytyków lewicowej ideologii. Według ekspertki publikacja rezultatów mogłaby zostać wykorzystana w procesach sądowych, które w wielu stanach Ameryki już toczą się w sprawie zakazu stosowania blokerów u dzieci i młodzieży. „Chcę, aby nasze prace były precyzyjne i zwięzłe, a to wymaga czasu” – tłumaczyła lekarka w wywiadzie, sugerując, że wynik krytyczny wobec transowej narracji pojawił się z powodu błędów metodologicznych.

Decyzja o zablokowaniu publikacji spotkała się z ostrą krytyką, nawet ze strony współpracowników naukowych. Jeden z badaczy biorących udział w projekcie, psycholog kliniczny Amy Tishelman z Boston College, podkreśliła, że takie działanie Olson narusza podstawowe zasady etyki badawczej, w tym wymóg transparentności. Nietrudno się takiemu podejściu dziwić!

Alternatywne wyjaśnienie

Kiedy sprawa nabrała rozgłosu, ekspertka postanowiła przedstawić własne badania jako wadliwe, co miałoby wyjaśniać ich „niespodziewane” wyniki. Olson stwierdziła publicznie, że brak poprawy zdrowia psychicznego u uczestników badania można przypisać temu, iż badane dzieci już na starcie były w stosunkowo dobrej kondycji psychicznej. Nie jest to jednak jedyny sposób interpretacji wyników, zwłaszcza że według wcześniejszych raportów, około 25 proc. uczestników zmagało się z depresją lub myślami samobójczymi na początku terapii.

W trakcie badania podawano im więc blokery dojrzewania, mające na celu zahamowanie zmian fizycznych, takich jak rozwój piersi u dziewcząt czy mutacja głosu u chłopców. Terapia ta miała zapobiec nasilaniu się obrzydzenia wobec własnego ciała, zwanego dysforią płciową – alternatywne wyjaśnienie badaczki nie miało jednak sensu, skoro zdrowie psychiczne znacznej części badanych wcale nie było dobre, już na starcie.

Wyniki uzyskane przez Olson nadal więc podważały ideologię gender, gdyż po dwóch latach terapii nie zauważono znaczącej poprawy zdrowia psychicznego dzieci. Nawet jeżeli ekspertka sama zwątpiła w swoją pracę, to jej wyniki pokazywały jasno: blokery dojrzewania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów i nie redukują symptomów depresji u zaburzonych nieletnich.

Wiedza zmanipulowana

Sprawa dr Olson-Kennedy odbiła się szerokim echem w amerykańskich mediach oraz na portalach społecznościowych. Nawet J.K. Rowling, słynna pisarka krytykująca od lat ideologię gender, skomentowała zatrzymanie publikacji wyników badania. Rowling zarzuciła Olsen ignorowanie faktów z powodu obaw przed konsekwencjami politycznymi. „Nie możemy opublikować badań, które pokazują, że szkodzimy dzieciom, ponieważ ktoś mógłby to wykorzystać jako dowód, że faktycznie szkodzimy dzieciom” – ironizowała Rowling na X, dawnym Twitterze.

Jej niechęć do ideologii gender podziela większość ludzi na Zachodzie. Dla przykładu, według raportu przygotowanego przez „Washington Post”, aż 68 proc. dorosłych Amerykanów sprzeciwia się podawaniu blokerów dojrzewania młodzieży w wieku od 10 do 14 lat, a 58 proc. jest przeciwnych terapiom hormonalnym dla nastolatków od 15 do 17 roku życia. Tak wysoki poziom oporu wobec stosowania interwencji medycznych związanych z dysforią wynika między innymi z obaw o długoterminowe skutki zdrowotne. „Tranzycja” ma często nieodwracalne skutki, takie jak bezpłodność, zwiększone ryzyko prób samobójczych i uszkodzenia kośćca.

Olson próbowała jednak załagodzić temat i w wywiadzie dla „New York Times” ekspertka stwierdziła, że jednym z powodów niepublikowania wyników jej badań były także problemy z finansowaniem. To jednak zdaje się być również nieprawdą: NIH (National Institutes of Health; Narodowy Instytut Zdrowia) – źródło finansowania działaczki – zaprzeczył, jakoby miało miejsce jakiekolwiek obniżenie wsparcia finansowego dla projektu Olson.

Nie jest też tak, że badania nad transseksualizmem nie budzą zainteresowania w świecie medycyny – wprost przeciwnie! Jeżeli już, to brak jest prawdopodobnie rzetelnych danych na ten temat. Wiele wcześniejszych eksperymentów nie nadaje się do niczego, bo albo były przeprowadzane przez aktywistów o stronniczych nastawieniach, albo trwały zbyt krótko, opierając się tylko na punktowych ankietach, tzn. self report studies, czyli sondach, w których pacjent sam ma w niezweryfikowany sposób opowiedzieć o skutkach terapii. Eksperci, którym zależy na rzetelnych badaniach, są więc słusznie zawiedzeni zachowaniem dr Olson.

Na przykład Erica Anderson, psycholog kliniczna specjalizująca się w pracy z transseksualistami, wyraziła oburzenie z powodu wstrzymania publikacji wyników badań. „Jesteśmy głodni informacji na temat leczenia młodych osób z dysforią płciową” – powiedziała, dodając, że finansowanie badania z publicznych środków tylko wzmacnia obowiązek pełnej przejrzystości naukowej. Badania Olson otrzymały około 10 milionów dolarów wsparcia z publicznych środków.

Ideologia kontra nauka

Olson-Kennedy zasłynęła jako autorka badań, które promują „tranzycję” u dzieci i młodzieży identyfikujących się jako osoby trans. Ekspertka szokuje jednak nie pierwszy raz! Kontrowersje wywołała już wiele lat temu jej wypowiedź na temat operacji mastektomii u trzynastolatek, którą uzasadniała argumentem, że „jeśli w przyszłości zechcą mieć piersi, mogą je po prostu sobie zrobić”. Warto zrozumieć absurd tej sugestii: jeżeli dziewczynka ma problemy z dojrzewaniem, to powinna amputować sobie piersi, a potem – jeżeli zmieni zdanie – to sobie doprawi nowe!

Ludzie słusznie odrzucają takie pomysły, a Olson-Kennedy i inni eksperci są krytykowani za praktyki, które nie są oparte na twardych danych naukowych, lecz na interpretacji stereotypów płciowych. Przykładowo, przy interpretacji tożsamości płciowej dzieci, genderyści powołują się na zachowania takie jak zdejmowanie spinek z włosów przez niemowlę – co według Olson-Kennedy i jej współpracowników jest rzekomo oznaką tożsamości płciowej. Jeżeli chłopiec zdejmuje spinkę, to jest „tak naprawdę” dziewczynką w ciele chłopca.

Warto więc na przyszłość zastanowić się nad wartością wielu badań, które szumnie wspierają skrajne treści. Szczególnie może warto wątpić w te badania, które są przedstawiane jako zamknięty rozdział wiedzy i absolutna pewność – prawdziwa nauka wszak pełna jest niespodzianek, ciągle oferuje nowe dane i powinna być koniec końców wolna od wpływów politycznych.

http://nczas.info/2024/11/14/utnij-sobie-piersi-a-potem-zrob-nowe-naukowiec-probowala-ukryc-publikacje-niewygodne-dla-ideologii-gender/

#gender #lpg #lgtb #lewactwo #transseksualizm

12

Choroby psychiczne lewactwanczas.info

Minister ds. równości płci ma… bananofobię. Specjalnie przygotowują odwiedzane przez nią miejsca

Zdjęcie

Szwedzka minister ds. równości płci i zatrudnienia cierpi na bardzo specyficzną fobię. Media twierdzą, że Paulina Brandberg boi się… bananów.

O sprawie pisze tabloid „Expressen”, który, powołując się na maile, informuje, że wszystkie miejsca odwiedzane przez Brandberg muszą być „wolne od bananów – ze względu na jej silną fobię przed żółtymi owocami”.

Szwedzkie media dotarły do maili, w których pracownicy minister proszą organizatorów, by usunęli z odwiedzanych przez nią miejsc banany.

„Paulina Brandberg ma silną alergię na banany, więc byłoby mile widziane, aby w miejscach, w których będzie przebywać, nie było bananów” – czytamy w jednym z maili z ministerstwa skierowanych do Norweskiej Agencji Sądowej.

W innym mailu, skierowanym do zarządu powiatu, poinstruowano organizatorów, by „na teren obiektu nie wolno wnosić bananów”.

W kolejnej ujawnionej wiadomości, przekazanej przewodniczącemu szwedzkiego parlamentu Andreasowi Norlenowi, poinformowano, że w miejscach, w których Brandberg będzie przebywać podczas spotkania, nie powinno być „żadnych śladów bananów”.

Na pytania o tę sprawę, Brandberg powiedziała dziennikarzom, że „można powiedzieć, że to rodzaj alergii”. Kilka lat temu przyznała się jednak, że to raczej fobia.

„Mam fobię na punkcie bananów” – napisała Brandberg 11 września 2020 r. A 6 sierpnia 2020 r. przyznała, że jest to „najbardziej szalona fobia na świecie”.

http://nczas.info/2024/11/15/minister-ds-rownosci-plci-ma-bananofobie-specjalnie-przygotowuja-odwiedzane-przez-nia-miejsca/

#szwecja #gender #lewactwo #chorobypsychiczne

6

Wikipedia broni gwałcicieli dziecinczas.info

Grooming to termin odnoszący się do procesu manipulacji i kontroli, który prowadzi do wykorzystywania seksualnego dzieci. Tzn. groomerzy często działają w grupach przypominających mafię i taka właśnie mafia gwałcicieli – głównie imigrantów – powstała dawno temu w UK.

Przez ostatnie dekady setki tysięcy nieletnich dziewcząt w Anglii padły ofiarą systematycznego wykorzystywania seksualnego przez grooming gangs. Skala tego zjawiska była długo ignorowana, a ostateczne dane mogą być znacznie wyższe od oficjalnych szacunków.

Teraz jednak lewicowi edytorzy Wikipedii postanowili przedstawić artykuł, który opisywał imigranckie napaści na lokalne dzieci jako „panikę moralną” wymyśloną przez skrajną prawicę.

Skala Nadużyć

Trudno jest ocenić skalę cierpienia, przez którą przeszły tysiące brytyjskich ofiar groomingowych gangów – a sprawa ciągnie się od wielu lat. Już raport przeprowadzony w 2012 roku w Wielkiej Brytanii, który starał się określić liczbę ofiar, wykazał, że w ciągu zaledwie ostatnich 14 miesięcy przed powstaniem badania aż 2 409 dziewcząt padło ofiarami wykorzystywania seksualnego przez gangi groomerów. Co gorsza, rządowe dane sugerują, że w tym samym okresie aż 20 tys. dzieci mogło być zagrożonych podobnymi nadużyciami. Jednak prawdziwa liczba ofiar zdaje się być znacznie wyższa, ponieważ wiele przypadków nigdy nie zostało zgłoszonych. Powodem tego jest zastraszanie ofiar, opieszałość policji i innych instytucji publicznych w reagowaniu na te tragedie oraz poprawność polityczna.

Gangi działały też w całym kraju i w każdym z największych miast przejętych po części przez imigrantów z Bliskiego Wschodu szacowane liczby ofiar są zatrważające. Jednym z najsłynniejszych miast, w którym policja w końcu zajęła się sprawą – w Rotherham – lokalny raport administracyjny ujawnił, że około 1 400 dziewcząt było wykorzystywanych seksualnie w latach 1997–2013. Ofiary i ich rodziny mówią, że te dane mogą być drastycznie zaniżone, co prowadzi do wniosku, że prawdziwa liczba skrzywdzonych w tym okresie mogła wynosić nawet 7 tys., jeśli uwzględni się niezgłoszone przypadki. Podobne incydenty miały miejsce w innych miastach Anglii – problem ma charakter ogólnokrajowy. W całej Anglii i Walii obecnie pod nadzorem policji znajdują się aż 54 podejrzane gangi zajmujące się groomingiem dzieci. Każdy gang liczy od kilku do kilkuset przestępców.

W skali kraju szacuje szacuje się, że od 1997 roku liczba ofiar gangów groomerów w całej Wielkiej Brytanii może wynosić od 75 tys. do 380 tys. To przerażająca liczba, która wskazuje na ogromny zasięg zjawiska. Mimo to, wciąż nie wszyscy zrozumieli skalę tragedii, a ofiary często pozostają bez wsparcia, podczas gdy sprawcy pozostają na wolności.

Techniki manipulacji

Wykorzystywanie ofiar w przypadku groomingu nie ogranicza się jedynie do wykorzystywania seksualnego. Ofiary często doświadczają brutalnej przemocy fizycznej, psychicznej i emocjonalnej, a także długotrwałych upokorzeń. W wielu przypadkach dziewczęta były wielokrotnie gwałcone przez różne osoby, sprzedawane do prostytucji, a także zmuszane do zażywania narkotyków, co czyniło je jeszcze bardziej bezbronnymi.

Przykłady te są szczególnie widoczne w historii Rotherham, gdzie ofiary były regularnie upokarzane i brutalnie gwałcone w miejscach publicznych lub w mieszkaniach wynajmowanych przez sprawców, a czasami nawet w samochodach zaparkowanych na ulicach. Dziewczęta były traktowane jak przedmioty, a ich oprawcy często nagrywali swoje brutalne ataki, aby jeszcze bardziej je upokorzyć. Ofiary często opisywały uczucie bezsilności, gdy ich krzyki i prośby o pomoc były ignorowane zarówno przez władze, jak i społeczeństwo. Nagrania z wymuszonych stosunków były potem wykorzystywane do szantażu. Groomerzy najpierw zbliżali się do ofiar, potem wykorzystywali je, a następnie grozili, że upublicznią drastyczne materiały online.

W większości przypadków ofiarami były białe, angielskie dziewczęta, podczas gdy sprawcami byli imigranci pochodzący z mniejszości etnicznych, głównie z Pakistanu i innych krajów Azji Południowej. Niektórzy urzędnicy bali się reagować na krzywdę autochtonów w obawie przed oskarżeniami o rasizm lub islamofobię.

Wielu polityków i urzędników ignorowało też doniesienia o wykorzystywaniu dzieci przez gangi, ponieważ obawiali się, że podejmowanie działań wobec sprawców może wywołać napięcia na tle rasowym.

Polityczna poprawność jako przykrywka

Poniżenie ofiar gangów groomerów nie skończyło się jednak ze stopniowym ujawnianiem informacji – największe media nadal próbują bowiem tuszować sprawę. Jednym z tych mediów jest najpopularniejsza w sieci encyklopedia.

W ostatnich tygodniach na nowo rozgorzała debata dotycząca tzw. „skandalu grooming gangów” w Wielkiej Brytanii – bo edytorzy Wikipedii zaczęli manipulować głównym artykułem, który dla wielu był wprowadzeniem do tematu przestępczości seksualnej imigrantów. Zmiany na stronie Wikipedii dotyczące tego tematu wzbudziły oburzenie zarówno wśród ofiar, jak i opinii publicznej. Główny artykuł, wcześniej zatytułowany „Muzułmańskie gangi groomingowe w Wielkiej Brytanii”, został przemianowany na „Moralną panikę wokół gangów groomingowych w Wielkiej Brytanii”. Jak wynika z tekstów źródłowych, zmiana ta spotkała się z falą krytyki, szczególnie ze strony osób, które same doświadczyły przemocy w ramach tej przerażającej przestępczości zorganizowanej.

Co ciekawe, zmian w artykule dokonał redaktor o pseudonimie Spectre, który został zidentyfikowany jako Sarah Noble, były działacz Liberalnych Demokratów, identyfikujący się jako „trans kobieta”. Transseksualista jest znany z postów nawołujących do przemocy wobec mężczyzn, co doprowadziło do jego zawieszenia w partii. Po fali krytyki zablokował on również swoje konto na platformie X (dawniej Twitter). Jego zmiany jednak zostały zatwierdzone przez wyżej postawionego administratora Wikipedii, który następnie zablokował możliwość dalszej edycji strony.

Również wielu internautów oraz dziennikarzy wyraziło zbulwersowanie po tym, jak strona Wikipedii dotycząca skandalu została zmieniona. Wprowadzenie określenia „moralna panika” oraz wskazanie na prawicowe i skrajnie prawicowe środowiska jako propagatorów tej narracji spotkało się z ostrą krytyką. Bo jeżeli to była tylko panika, to ofiary mówiące o swoim prześladowaniu zwyczajnie przesadzają, prawda? Dodatkowo, jeżeli była to panika moralna, to mówimy tu o subiektywnych problemach etycznych, a nie o brutalnych faktach.

Ofiary przestępstw oraz ich obrońcy słusznie zwracają więc uwagę, że takie przedstawienie sprawy jest próbą relatywizacji tragedii i zanegowania rzeczywistych tysięcy ofiar.

Jedna z ocalałych z Rotherham, wypowiadając się anonimowo, wyraziła swoje oburzenie wobec zmiany artykułu: „To był skandal, w którym ponad 1400 dzieci zostało zgwałconych w całej Anglii. Jak można to określić jako »moralną panikę«, gdy każda instytucja nie chciała działać z obawy przed napięciami rasowymi?”. Kolejna ofiara, znana pod pseudonimem Elizabeth, dodała: „To wyparcie jest odrażające. Nieustannie dopasowujemy się do ludzi, którzy są bardziej zainteresowani promowaniem poprawności politycznej niż prawdą o tym, co się wydarzyło”.

Polityka a prawda

Zmiana tytułu i narracji artykułu na temat gangów groomingowych wzbudziła podejrzenia o celowe zacieranie faktów na rzecz poprawności politycznej. Wielu krytyków, w tym dziennikarz Charlie Peters, który nakręcił dokument „Grooming Gangs: Britain’s Secret Shame”, zwraca uwagę, że ta zmiana jest elementem szerszej strategii manipulacji narracją. Jak mówi Peters: „Skandal gangów groomingowych jest przedstawiany jako mit prawicowych ekstremistów, co pomaga utrzymać społeczeństwo i polityków w niewiedzy na temat tego, co naprawdę się wydarzyło i co należy zrobić”.

Przemianowania w artykule Wikipedii wydają się być częścią szerszej tendencji do kontrolowania informacji, jakie docierają do szerokiej opinii publicznej. Jak zauważył dziennikarz Ashley Rindsberg, który badał zjawisko manipulacji na największej internetowej encyklopedii: „Wikipedia stała się polem bitwy nie tylko dla idei, ale dla tego, kto ma prawo decydować o tym, co stanowi rzeczywistość”.

Wykorzystane w centrum debaty

Ofiary, które przetrwały te okrucieństwa, podkreślają, że ich cierpienia nie mogą być relatywizowane. Jedna z nich – kolejna dziewczyna, która wolała pozostać anonimowa – mówi wprost: „To nie jest moralna panika, to realny skandal, który dotknął tysiące dzieci”. W podobnym tonie wypowiadają się osoby związane z ofiarami, takie jak np. Maggie Oliver, była detektyw z Greater Manchester Police, która została sygnalistką po tym, jak sama z przerażeniem odkryła, jak ignorowane są raporty o przestępstwach seksualnych popełnianych przez grupy mężczyzn pochodzenia pakistańskiego.

Oliver podkreśla, że zmiana narracji na Wikipedii stanowi próbę „wybielania” prawdy i zepchnięcia na margines rzeczywistych ofiar tej przestępczości. „To, co się stało, to nie prawicowy mit, to realne zbrodnie, które rząd i służby próbowały ukryć” – mówi.

W obliczu takich działań nasuwa się pytanie: czy ochrona dzieci i ofiar przemocy seksualnej jest rzeczywistym priorytetem społeczeństwa, czy też staje się ofiarą politycznej walki o kontrolę narracji? To pytanie jest kluczowe, ponieważ odpowiedź na nie zadecyduje o tym, czy kolejne pokolenia będą mogły czuć się bezpieczne, a sprawcy zbrodni będą odpowiednio ukarani. Ofiary domagają się prawdy i sprawiedliwości – nie ideologicznych wojen.

http://nczas.info/2024/11/02/wikipedia-broni-gwalcicieli-dzieci/

#zboczency #nachodzcy #gwalt #lgbt #teczowazaraza #lewactwo #gender #dzieci

13

Proaborcyjna impreza „halloweenowa” w klubie gejowskim w Warszawienczas.info

Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina informuje o dziwnej imprezie z okazji „halloween” w nocnym klubie gejowskim „Galeria” w budynku warszawskiej Hali Mirowskiej. Odbyła się tutaj impreza z okazji otwarcia prywatnej przychodni aborcyjnej ABOTAK.

Wydaje się, że kwestia zabijania dzieci nienarodzonych nie powinna leżeć nie ma nic wspólnego ze środowiskiem gejowskim, ale okazuje się, że ideologia literek LGBTQ wspiera wszystko, co może zaszkodzić rodzinie, kobietom dzieciom i wartościom.

Jak podaje Kaja Godek, za otwarciem tej kliniki stoi Aborcyjny Dream Teamu, który swoją przychodnię nazwał ABOTAK i wyjaśnia, że chodzi tu o grę słów, że „nie ma lepszych i gorszych powodów do aborcji, bo każdy jest dobry”.

To właśnie pomysłodawcy tej kliniki zorganizowali imprezę z okazji otwarcia „Abotaku”. Swoją imprezę zapowiadali w taki sposób: „To będzie najbardziej aborcyjna noc roku – pełna mocy, przebieranek i wspaniałej energii. Każdy bilet, każda koszulka i każdy grosz przybliża nas do otwarcia pierwszej przychodni aborcyjnej w Polsce! (…) Dress Code: Aborcyjny Halloween – odważnie, kreatywnie, pełna fantazja!”.

Godek podaje, że w klubie Galeria śpiewano karaoke, było aborcyjne bingo, a jeden z drag queens stawiał tarota dla aborcji. Był striptiz mężczyzn przebranych za kobiety, „radosne wymienianie się tabletkami dzień po”.

Halloween uzyskał tutaj poniekąd swój prawdziwy wymiar. Zabawa śmiercią była realna, bo wspierano przecież wprost zabijanie dzieci nienarodzonych. Kaja Godek ostrzega, że sprzedawanie tej ideologii w kolorowym opakowaniu zabawy i śmiechu jest podwójnie niebezpieczne. Zaciera prawdziwy wymiar aborcji, ale też realizuje stałą taktykę tego środowiska – „akceptacja, potem popularyzacja, w końcu pełna legalizacja”.

http://nczas.info/2024/11/01/proaborcyjna-impreza-halloweenowa-w-klubie-gejowskim-w-warszawie/

#chorobypsychiczne #pedaly #geje #homoseksualizm #aborcja #lewactwo #gender

12

Niemcy. Kary za transfobię.nczas.info

Niemcy są już oficjalnie krajem przejętym przez ideologię gender. Nowe prawo, znane jako Selbstbestimmungsgesetz (ustawa o samostanowieniu), które zostało niedawno przyjęte przez niemiecki Bundestag, wejdzie w pełni w życie 1 listopada tego roku i znacznie ułatwi proces zmiany płci w dokumentach państwowych. Teraz każdy – poprzez prostą deklarację w urzędzie stanu cywilnego – będzie mógł sobie zmienić płeć metrykalną raz do roku za darmo i bez żadnych zaświadczeń od lekarza! Płeć w dokumentach będzie też można zmieniać kilkuletnim dzieciom!

Takie zwycięstwo jednak nie wystarcza niemieckim aktywistom gender: ci na czele z transseksualnym posłem domagają się teraz, by rodzice, którzy nie zgadzają się na transowanie własnego potomstwa, lądowali w więzieniu. I żeby w więzieniach dla kobiet lądowały transkobiety – pedofile i gwałciciele.

Furtka do Nadużyć

Zmiana płci na pstryknięcie palca była dla transaktywistów marzeniem – lewicowi działacze za Odrą starali się o nią od dekad. Selbstbestimmungsgesetz oprócz zwolenników ma jednak wielu wrogów: to ci, którzy rozumieją ludzką biologię i ci, którzy widzą, do jakich absurdów nowe prawo prowadzi.

Oczywiście jednym z głównych zarzutów wobec prawa do samostanowienia jest obawa przed nadużyciami, które ono umożliwia. Zniesienie obowiązku przedstawiania zaświadczeń medycznych sprawia bowiem, że osoby o złych zamiarach mogą łatwo zmienić swoją płeć w dokumentach, aby uzyskać dostęp do przestrzeni zarezerwowanych wyłącznie dla kobiet, takich jak schroniska, więzienia, sauny czy kobiece szatnie. Krytycy argumentują, że nowe ułatwienia dla transseksualistów to zagrożenie dla bezpieczeństwa kobiet, zwłaszcza w miejscach publicznych i instytucjach, gdzie istnieje ryzyko przemocy seksualnej lub nękania.

Kolejnym istotnym problemem jest wpływ Selbstbestimmungsgesetz na sport kobiet. Krytycy ustawy przypominają, że umożliwienie mężczyznom rywalizacji w kobiecych zawodach (transseksualista po zmianie płci uważany jest w pełni za kobietę) zagraża zasadom uczciwej konkurencji i bezpieczeństwu zawodniczek. Obawy te są uwypuklane przykładami z innych krajów, gdzie udział „transpłciowych kobiet” w kobiecym sporcie już jest banalnie prosty.

Implementacja nowych zasad może również prowadzić do licznych konfliktów prawnych i administracyjnych. Prawo do samostanowienia wchodzi bowiem z zakazem mówienia prawdy, a dokładnie z karą za ujawnianie poprzedniej płci i tożsamości transseksualisty. Jeżeli ktoś powie na przykład w mediach społecznościowych, jak dana transkobieta nazywała się jako mężczyzna i że nim była (jest), to czeka go kara do 10 tysięcy euro!

To jednak nie koniec problemów, które stwarza nowe prawo. Selbstbestimmungsgesetz ma również potencjalne konsekwencje dla sektora medycznego i prawa pracy. Jak bowiem lekarze mają traktować tożsamość transseksualisty, nie ujawniając jego biologicznej natury i jednocześnie go lecząc? Jak pracodawca ma traktować transseksualistów, którzy będą chcieli pracować z klientami? Czy grupa docelowa danej firmy ma bać się, że przypadkiem nazwie rzeczy po imieniu i spotka się z wysoką grzywną?

Ingerencja w rodzinę

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów nowego prawa jest jednak kwestia dotycząca dzieci i młodzieży. Zgodnie z przepisami osoby od 14. roku życia będą mogły samodzielnie zmieniać płeć za zgodą rodziców. Jeśli jednak rodzice odmówią zgody, decyzję w tej sprawie podejmie sąd rodzinny. To oznacza, że państwo może de facto odebrać rodzicom prawo do decydowania o tak istotnych kwestiach jak zdrowie ich dziecka.

Dla wielu matek i ojców jest to niedopuszczalne. Obawiają się oni, że ich dzieci, które przechodzą trudny okres dojrzewania, mogą podejmować pochopne decyzje pod wpływem chwilowych emocji czy presji rówieśników, a nowe przepisy sprawią, że takie decyzje będą nieodwracalne. Zmiana danych metrykalnych jest jeszcze do cofnięcia, prowadzi ona jednak często to tzw. tranzycji, czyli medycznej „zmiany płci”. Blokery, terapie hormonalne czy amputacje części ciała – to często kroki, które następują po fazie społecznej, którą niemieckie prawo tak ułatwiło. I tych cofnąć się już nie da.

Niemcy, którzy zostali przy zdrowym rozsądku, zwracają również uwagę na fakt, że organizacje promujące ideologię gender mogą mieć wpływ na dzieci, co w efekcie będzie prowadziło do presji na rodziców i dalszej instytucjonalizacji tego zjawiska. Transaktywiści, działając jako doradcy, będą mieli realny wpływ na losy najmłodszych. W praktyce może to oznaczać, że dzieci będą miały dostęp do jednostronnych porad, które popchną je w stronę zmiany płci bez odpowiedniego wsparcia psychologicznego i możliwości gruntownego przemyślenia takiej decyzji.

To już się dzieje

Najgorsze obawy o to, że nowe prawo do samostanowienia w Niemczech uderzy w tradycyjne rodziny i ich prawa, są potwierdzane przez działania jednego z posłów obecnego rządu koalicyjnego, transseksualisty, którego totalitarne zapędy zdają się nie mieć końca.

Markus Ganserer to kontrowersyjny polityk z niemieckiego Bundestagu, który od 2019 roku identyfikuje się jako kobieta o imieniu „Tessa”. Ganserer wywołał burzę w niemieckiej debacie publicznej swoimi radykalnymi planami dotyczącymi „ochrony praw osób trans”, w tym wprowadzenia surowych sankcji wobec rodziców, którzy sprzeciwiają się tranzycji płciowej swoich dzieci.

W niedawnym wystąpieniu skierowanym do społeczności queer (anarchiści i działacze tęczy) w Karlsruhe, Ganserer proponował, aby prawo umożliwiało młodzieży podejmowanie decyzji o tranzycji płciowej, w tym o poddaniu się operacjom zmiany płci, bez konieczności uzyskiwania zgody rodziców. Jego zdaniem opiekunowie, którzy nie akceptują „tożsamości płciowej” swoich dzieci”, powinni ponosić odpowiedzialność karną za swoje działania – za „transfobię”.

W Karlsruhe Ganserer argumentował, że obecne przepisy, które chronią rodziców przed odpowiedzialnością prawną za odmowę wsparcia tranzycji swoich dzieci, są niewystarczające. Kto bowiem odmawia dziecku hormonów i ich blokerów, ten dokonuje na nieletnim „terapii konwersyjnej”, a ta jest torturą. Jeżeli więc rodzic uważa, że jego syn to syn, a córka to córka, to torturuje własne potomstwo. Penalizacji takich „tortur” domaga się właśnie poseł.

Nie jest to też pierwszy raz, kiedy Ganserer budzi kontrowersje swoimi przemyśleniami. Transseksualista, który sam „ostatecznej” operacji zmiany płci na sobie nie przeprowadził, wygłaszał już wiele miesięcy temu, że „penis nie jest z natury męskim narządem płciowym”, i że istnieją niby kobiety, które mają członka, oraz mężczyźni, którzy mogą rodzić dzieci. Poseł samemu ma też dwóch synów i mimo że ich spłodził, to uważa się za matkę. Jedną z dwóch w tym przypadku, bo przecież prawdziwa kobieta jego dzieci urodziła.

Przyszłość jest trans

Jednym z najważniejszych elementów genderowej debaty za Odrą jest pytanie, czy rząd federalny Niemiec zdecyduje się na wprowadzenie kolejnych, lewicowych zmian w prawie przed nadchodzącymi wyborami, które odbędą się w przyszłym roku. Aktywiści LGBT naciskają wszak na rząd, aby wywiązał się z wcześniejszych obietnic i wprowadził nowe przepisy, ale obecne partie, które rządzą w kolacji, chciałyby też pewnie wygrać kolejne wybory i ich działania nie mogą zrazić zbyt wielu wyborców. A oprócz karania rodziców za ochronę swoich dzieci, obecne władze podjęły też wiele innych decyzji, które miały przypodobać się nielicznej grupie transseksualistów, nie zdobywając jednocześnie poparcia u reszty społeczeństwa. Przykładem takiej decyzji jest…

…przenoszenie skazanych mężczyzn, którzy identyfikują się jako płeć przeciwna, do więzień dla kobiet, pomimo że prawo dotyczące samookreślenia płci nie weszło jeszcze w pełni życie. Wśród przenoszonych znajdują się pedofile i inni niebezpieczni przestępcy seksualni, tacy jak Ömer „Laura” K., który podając się za policjantkę popełnił gwałt, napad rabunkowy, kilka wymuszeń i do tego zbierał pornografię dziecięcą.

Z doniesień medialnych wynika też, że mężczyźni osadzeni w więzieniach dla kobiet, nie są izolowani od więźniarek: transkobiety, przestępcy, są więc realnym zagrożeniem dla swojego otoczenia.

Takie wiadomości szokują jeszcze w Niemczech, pokazując przeciętnemu obywatelowi, że w nadchodzących wyborach warto może jednak zagłosować na opcje mniej postępowe. Pod warunkiem oczywiście, że ktoś nie chce płacić grzywny za poprawne nazwanie płci transseksualisty, mieć odebranych dzieci, albo – jako kobieta – wylądować na stałe w jednym pomieszczeniu z gwałcicielem.

http://nczas.info/2024/09/21/kary-za-transfobie-sady-odbiora-dzieci-rodzicom/

#lewackiespierdolenie #lpg #lgtb #gender

15

Irlandzki nauczyciel nie chciał nazywać chłopca dziewczynką. Trafił do więzienia [VIDEO]x.com

Irlandzki nauczyciel Enoch Burke został kolejny raz uwięziony. Powodem jest fakt, że odmówił używania w szkole zaimków neutralnych płciowo. Dwa lata temu irlandzki sąd zabroni mu zbliżania się do szkoły, w której pracował.

W ostatnich dniach sąd zadecydował o aresztowaniu nauczyciela. To już trzeci taki przypadek w ciągu ostatnich lat. Stało się tak rzekomo w reakcji na skargę dyrekcji szkoły.

– Zarząd szkoły domagał się nakazów, które mogłyby doprowadzić do uwięzienia nauczyciela po raz trzeci z powodu rzekomej ciągłej odmowy pana Burke’a do zastosowania się do nakazów Sądu Najwyższego wymagających od niego trzymania się z dala od szkoły.

Zdjęcie

Erich Burke trafi do więzienia już po raz trzeci w ciągu dwóch lat. Jak podaje dziennik „Skynews”: – Enoch Burke został aresztowany przez irlandzką policję w Wilson’s Hospital School w hrabstwie Westmeath w poniedziałek po odmowie podporządkowania się nakazowi sądowemu nakazującemu mu trzymanie się z daleka od budynku szkoły.

Burke’a postawiono przed Sądem Najwyższym w Dublinie w poniedziałek wieczorem, gdzie sędzia orzekł, że naruszył on obowiązujące wcześniejsze postanowienie sądowe i ma zostać odesłany do więzienia Mountjoy, w Dublinie.

Burke oskarżył sąd o pozbawienie go przysługujących mu praw, w tym wiary w dwie płcie: męską i żeńską. – To kpina ze sprawiedliwości — powiedział sędziemu.

Enoch Burke został zawieszony przez Wilson’s Hospital School w sierpniu 2022 r. po publicznej konfrontacji z ówczesnym dyrektorem. Głęboko religijny nauczyciel sprzeciwił się używaniu nowego imienia i zaimka „oni” wobec ucznia, który chciał zmienić płeć.

Pomimo formalnego zawieszenia Burke nadal uczęszczał do szkoły.

W chwili kolejnego aresztowania nauczyciela zgromadziła się wokół niego grupa sympatyków, w tym rodziców dzieci, w której uczył Enoch Burke. Ich reakcja była bardzo gwałtowna. Pod adresem funkcjonariuszy wznoszono okrzyki wyrażające solidarność z nauczycielem

– Pan Burke nie złamał żadnego prawa

– Wstydźcie się – jesteście pohańbieni

http://x.com/BGatesIsaPyscho/status/1830631031419838910

http://nczas.info/2024/09/03/irlandzki-nauczyciel-nie-chcial-nazywac-chlopca-dziewczynka-trafil-do-wiezienia-video/

#irlandia #lewackiespierdolenie #gender #lgtb #prawo

23

Biały Dom naciskał na promocję „zmiany płci” u dzieci? Jest śledztwonczas.info

W Stanach Zjednoczonych wszczęto śledztwo ws. nacisków, jakich mieli się dopuszczać urzędnicy administracji Joe Bidena i Kamali Harris. Chodzi o promocję preparatów hormonalnych oraz tzw. tranzycję u nieletnich.

Komisja specjalna ds. Nadzoru i Odpowiedzialności Izby Reprezentantów wszczęła dochodzenie w tej sprawie, po tym jak pojawiły się zawiadomienia o rzekomych naciskach ze strony Białego Domu. Chodzi o promocję operacji „zmiany płci” oraz stosowanie preparatów hormonalnych u nastolatków w procesie tzw. tranzycji.

Zdjęcie

Z sądowych dokumentów wynika, że zastępca sekretarza ds. zdrowia admirał Rachel Levine – mężczyzna podający się za kobietę – wywierał naciski na dużą organizację opieki zdrowotnej. Chodzi o wytyczne ws. osób, które chcą się poddać procedurze „zmiany płci”.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że Światowe Stowarzyszenie Zawodowe ds. Zdrowia Transpłciowych (WPATH) planowało wydać wytyczne, w których zniechęcałoby lekarzy do proponowania preparatów hormonalnych i operacji „zmiany płci” u małych dzieci. Po zewnętrznej presji ze strony Levine’a Stowarzyszenie miało jednak całkowicie wyeliminować sugestie dot. wieku.

– Urzędnicy wywierali tę niewłaściwą presję, domagając się usunięcia ograniczeń wiekowych, które zwiększają pulę dzieci i nastolatków rekomendowanych do nieodwracalnych zabiegów chirurgicznych zmiany płci – powiedziała przewodnicząca podkomisji ds. opieki zdrowotnej i usług finansowych Izby Reprezentantów Lisa McClain.

– Jesteśmy zaniepokojeni, że urzędnicy HHS (Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej – przyp. red.), działając w ramach swoich oficjalnych uprawnień, niewłaściwie wywierali presję na rzecz zmian w międzynarodowych pediatrycznych standardach medycznych – stwierdziła.

– Orędownictwo administracji Bidena na rzecz rozszerzenia grupy bezbronnych dzieci poddawanych zmieniającym życie zabiegom, których później mogą żałować, jest naganne – wskazała.

http://nczas.info/2024/09/02/szokujace-ustalenia-bialy-dom-naciskal-na-promocje-zmiany-plci-u-dzieci-jest-sledztwo/

#zboczency #lewactwo #usa #gender #lgbt

15

Sparingpartnerka Imane Khelif przerwała milczenie. Mówi o płci. „Ja i mój trener stwierdziliśmy, że to niemożliwe”nczas.info

Sparingpartnerka kontrowersyjnej pięściarki Imane Khelif, która podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu wywalczyła złoty medal, zabrała głos ws. płci tej osoby. Słowa zawodniczki, która mogła w tym roku trenować z Khelif, nie pozostawiają wątpliwości.

Zdjęcie

Przypomnijmy, że na igrzyskach olimpijskich w Paryżu dopuszczono do rywalizacji dwie kontrowersyjne pięściarki, w tym Imane Khelif z Algierii, która wywalczyła złoty medal. Khelif w ubiegłym roku została wykluczona z mistrzostw świata federacji IBA, po tym jak nie przeszła testu kwalifikowalności płci.

Kiedy sprawa stała się medialna, głos zabrał ojciec Khelif. – Oskarżenia pod jej adresem są niemoralne i niesprawiedliwe. Imane jest dziewczyną, która kocha sport od szóstego roku życia. Wtedy grała w piłkę nożną – powiedział.

– Krytyka i plotki mają na celu zdekoncentrowanie Imane. Nie chcą, aby była mistrzynią świata. Cały czas jej mówię, by udowodniła wszystkim, że się mylą i mam nadzieję, że ona uhonoruje Algierię, kraje arabskie i zdobędzie złoty medal. Jest naszym wzorem do naśladowania i chcemy być tacy, jak ona – dodał. Ojciec Khelif pokazał dziennikarzom akt urodzenia zawodniczki.

Teraz do kontrowersji wokół płci Khelif odniosła się Joana Nwamerue, bułgarska zawodniczka pochodząca z Nigerii. Pięściarka w tym roku była sparingpartnerką Khelif i miała okazje obserwować ją z bliska podczas treningów.

– Khelif ma jakieś wewnętrzne problemy. Ale jest mężczyzną. Będę się trzymać swoich słów, dopóki on/ona nie przeprowadzi testu, aby udowodnić światu, że on/ona jest kobietą. Ale wszyscy wiemy, że to się nie stanie – powiedziała Nwamerue.

Jak dodała zawodniczka, podczas kilku walk sparingowych Khelif zachowywała się bezczelnie. Poza tym Nwamerue nie ma wątpliwości, co do płci rywalki. – Dla mnie jest to mężczyzna. Męska siła. Męska technika, wszystko – dodała.

– Członkowie jej drużyny przyszli do mnie i powiedzieli: „Imane nie jest mężczyzną. Jest kobietą, po prostu mieszka wysoko w górach ze swoimi krewnymi, więc mogły nastąpić zmiany w jej testosteronie, chromosomach i tym podobnych rzeczach”. Ja i mój trener stwierdziliśmy, że to niemożliwe. Wszędzie są ludzie mieszkający w górach. To absurd – podkreśliła Nwamerue.

http://nczas.info/2024/08/16/sparingpartnerka-imane-khelif-przerwala-milczenie-mowi-o-plci-ja-i-moj-trener-stwierdzilismy-ze-to-niemozliwe/

#gender #sport #patologia #lgtb #transseksualizm

16