Kibic na wyjeździe ruszył po tęczową flagę. Interweniowała policja [VIDEO]nczas.info

Przy okazji meczu eliminacyjnego między Finlandią a Polską w Helsinkach wiele mówi się nie tylko o fatalnej postawie polskich piłkarzy, ale też o zachowaniu pewnego kibica. W stolicy Finlandii, przy akompaniamencie braw zgromadzonych przechodniów, ściągał on z masztów tęczowe flagi. Do akcji szybko wkroczyła policja.

Zdjęcie

Na nagraniu, które pojawiło się w mediach społecznościowych, widać polskiego kibica energicznie zajmującego się tęczową flagą wiszącą na maszcie w Helsinkach. Mężczyzna najwyraźniej uznał, że warto zrobić coś konstruktywnego dla estetyki miejskiego krajobrazu.

Za swoje działania otrzymał brawa od fińskich mieszkańców. Jeden z użytkowników platformy X skomentował sytuację następująco: „Polscy kibice robią porządki w Finlandii. Ściągają tęczowe flagi, a miejscowi biją brawo”.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że kibic mógł czerpać inspirację z bogatego dorobku polskiego posła do Parlamentu Europejskiego Grzegorza Brauna, który w ostatnim czasie zasłynął z wielu podobnych akcji.

Można powiedzieć, że kibic w Helsinkach wykazał się kreatywnością, przenosząc sprawdzone metody działania na grunt międzynarodowy. Szkoda tylko, że jego artystyczna wizja została przerwana przez fińską policję, która odzyskała tęczową flagę i powstrzymała mężczyznę przed ściągnięciem kolejnej.

http://nczas.info/2025/06/13/nasladowca-brauna-kibic-na-wyjezdzie-ruszyl-po-teczowa-flage-interweniowala-policja-video/

#finlandia #lpg #lgtb

15

Lewacka patologia. Austria. Nauczyciel zwolniony z pracy za sprzeciw wobec LGBT i odrzucanie covidowych bzdurnczas.info

Nelsi Pelinku to były nauczyciel z Austrii którego rodzice pochodzą z Albanii. Jest katolikiem. W wywiadzie dla LifeSiteNews wyznał, że został wyrzucony z pracy za to, że odrzucał narrację o śmiertelnej pandemii zabójczego koronawirusa oraz nie zgadzał się z agendą LGBT.

Zwolnienie z pracy za normalność

Pelinku został zwolniony i otrzymał dwuletni zakaz pracy jako nauczyciel za to, że brał udział w prorodzinnych oraz antylockdownowych manifestacjach. Pracował w szkole w kraju związkowych Salzburg.

Zdjęcie

Wyrzucono go z pracy w sierpniu 2023 roku. Stało się to po tym, gdy władze szkoły dowiedziały się, że w latach 2019-2022 brał udział w kilku wiecach.

Nelsi Pelinku wymienia, że chodzi o Marsz dla Rodziny oraz protesty przeciwko restrykcjom wprowadzonym pod pretekstem pandemii koronawirusa. Protestował także przeciwko masowej migracji murzynów i Arabów do Europy.

Pelinku podkreśla, że był na tych wszystkich wydarzeniach zanim rozpoczął pracę w szkole. Uważa, że to właśnie udział w tych wydarzeniach był powodem jego zwolnienia.

Lewackie wpływy

Zwrócił uwagę na utrzymywanie silnej, lewackiej agendy w instytucjach publicznych. Zaznaczył, że on sam jest katolikiem.

W 2022 roku trafił na jakąś lewacką stronę internetową, gdzie był potępiony przez jej administratorów. Udostępniono tam jego dane, w tym zdjęcie i wzywano do zwolnienia z pracy w Liceum Muzycznym św. Michała w Lungau w Salzburgu.

Szkolne „dochodzenie”

Informacje o tym dotarły do dyrektorki szkoły. Ta zleciła Archiwum Dokumentacji Austriackiego Ruchu Oporu (DÖW) – lewackiej organizacji finansowanej z państwowych pieniędzy – sporządzenie raportu na temat Nelsi Pelinku. Poproszono też o wydanie orzeczenia, czy publicznie okazywał „faszystowskie, antysemickie lub rasistowskie idee”.

DÖW w raporcie podało, że Marsz dla Rodziny oraz protest przeciwko „Drag queen story hour” to „jawna homofobia”. Sugerowano też, że Pelinku to „skrajnie prawicowy ekstremista”, gdyż brał udział w „licznych antyimigracyjnych wiecach” organizowanych przez identarian.

Co ciekawe, organizacja zaznaczyła, iż Nelsi Pelinku nie naruszył w żaden sposób wolności słowa i opinii w Austrii. Mimo tego kilka miesięcy później stracił pracę.

„Zarzuty” i kłamstwa

W piśmie o wypowiedzeniu umowy, do którego dotarła redakcja LifeSiteNews wymieniono kilka powodów zwolnienia. Wśród nich było skrytykowanie przez nauczyciela „team teachingu”, czy też „nauczania zespołowego”.

Innym powodem było podarcie wywieszonej w szkole ulotki o „inicjatywie homoseksualnej”. Potem za to przeprosił, ale podkreślił, że nie zmienia zdania na temat akcji.

Chodziło o spotkanie przedstawiciela organizacji LGBT do szkoły, który „uczyłby”, tj. indoktrynował dzieci na temat LGBT. Chciałby przebywać też z dziećmi sam na sam, bez obecności nauczyciela, co w Austrii byłoby nielegalne.

W piśmie też stwierdzono, że nauczyciel miał powiedzieć uczniom, że promieniowanie słoneczne „uczyni ich gejami”. Nelsi Pelinku stwierdza, że to kłamstwo. Świadczy o tym fakt, że uczniowie zeznający to przed sądem mieli sprzeczne zeznania, przez co sąd uznał je za niewiarygodne.

Zarzucono mu też „publiczną pogardę dla wolności prasy”, ponieważ użył parasola na jednym z wieców, by zasłonić swoją twarz przed „lewackimi fotografami”.

„Zdjęcia robione przez tych lewicowych działaczy są często wykorzystywane do potępiania i 'doxxowania’ [chodzi o wrzucanie danych na potępiające strony internetowe – red.] uczestników, jak miało to miejsce w przypadku Pelinku” – czytamy na lifesitenews.com.

Zarzucono mu też pokazywanie ręką znaku „Białej Siły”, która wygląda jak „okejka”. Pelinku stwierdził, że po pierwsze jest to często forma żartu. A po drugie – on sam ma ciemny kolor skóry, zaś jego rodzice są imigrantami z Albanii.

Pozew i austriacki absurd biurokratyczny

Nauczyciel pozwał kraj związkowy Salzburg za bezprawne pozbawienie go pracy. 11 lipca 2024 roku zapadł wyrok. Sąd uznał, że Pelinku nie łamał prawa i korzystał z tych, które mu przysługują, w szczególności prawo do wolności słowa oraz wolności zgromadzeń, co wynika z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz austriackiej konstytucji. Jako nauczyciel nie naruszył też w istotnym stopniu swoich obowiązków. W związku z czym zwolnienie go było bezpodstawne.

Władze kraju Salzburg odwołały się od wyroku. II instancja uznała z przyczyn technicznych, że jednak Pelinku nie może się skarżyć. Powodem było to, że w podaniach do dwóch szkół, gdzie chciał pracować, napisał, że „jego zatrudnienie w Liceum Muzycznym im. Św. Michała zakończyło się z dniem 31 sierpnia 2023 r”.

Sąd uznał, że nauczyciel w ten sposób uznał jego zwolnienie za słuszne. I zrzekł się w ten sposób prawa do roszczeń w związku z tym zwolnieniem.

Pelinku musi teraz pokryć koszty opłat sądowych oraz prawnych. Chodzi o zawrotną kwotę 24 tys. euro. Nie może ponadto pracować w szkołach w Austrii jako nauczyciel przez dwa lata.

http://nczas.info/2025/01/05/lewacka-patologia-nauczyciel-zwolniony-z-pracy-za-sprzeciw-wobec-lgbt-i-odrzucanie-covidowych-bzdur/

#zboczency #lgtb #lpg #gender #lewactwo #plandemia #covid #austria

13

Nowy obowiązkowy przedmiot szkolny pomimo protestów. „Nowacka została ministrem właśnie po to” [VIDEO]nczas.info

Nie po to pani minister Nowacka od tylu lat jest politykiem, żeby teraz inni mówili jej, czego dzieci mają się uczyć. Pani minister Nowacka została ministrem właśnie po to, żeby to ona mówiła rodzicom, czego ich dzieci mogą się uczyć – powiedział w najnowszym odcinku swojego programu publicysta „Najwyższego Czas-u!” Radosław Piwowarczyk.

– Minister edukacji Barbara Nowacka była gościem TVN24, gdzie zapowiedziała, że będzie wprowadzony do szkół nowy obowiązkowy przedmiot edukacja zdrowotna, który ma zastąpić wychowanie do życia w rodzinie – zaczął Piwowarczyk.

– Na antenie TVN24 niezwykle dociekliwy redaktor Konrad Piasecki zauważył, że Ordo Iuris przekonuje, że jeśli zostanie wprowadzona edukacja zdrowotna i rodzice nie będą chcieli, żeby ich dzieci uczestniczyły w zajęciach dotyczących edukacji seksualnej, to będzie wspierało tych rodziców i broniło ewentualnie ich przed sądem – kontynuował publicysta.

– No i tutaj pani minister Nowacka zareagowała bardzo stanowczo, jak na minister przystało, czy tam na ministrę, ciężko teraz powiedzieć, bo to taka reakcja stanowcza, nie wiem, czy ona bardziej do ministra, czy do ministry pasuje, to państwo sami będą musieli ocenić – kpił z lewicowej nowomowy Piwowarczyk.

Następnie redaktor przytoczył wypowiedź Nowackiej. Minister edukacji w TVN24 powiedziała, że „nie obchodzi ją, co boli Ordo Iuris”, ale „obchodzi ją, żeby dziecko, które chodzi do szkoły dostawało kompleksową wiedzę o swoim zdrowiu”.

– Kompleksowa wiedza to jest wiedza, którą zatwierdzą urzędnicy. To nie jest byle jaka wiedza, którą każdy może komuś przekazać, dowiedzieć się. To jest wiedza, która będzie zatwierdzona przez polityków, będzie odpowiednio ustawiony program, jeden dla całej Polski i żeby tam żadnych wyłomów w tym nie było, żeby każdy wiedział dokładnie to samo – wyjaśnił Piwowarczyk.

W dalszej części programu Nowacka dodała, że „będzie to przedmiot obowiązkowy bez względu na to, co jedna czy druga organizacja będą uważały”. – No a jakżeby inaczej. Będzie obowiązkowy, bez względu na to, co inni będą uważali. Nie po to pani minister Nowacka od tylu lat jest politykiem. Musiała wchodzić w różne koalicje, układy, układziki, żeby się w końcu dochrapać do tego ministerstwa, żeby objąć fuchę, żeby teraz inni jej mówili, co tutaj dzieci mają się uczyć, a czego nie i może jeszcze rodzice by tam wskazywali jakieś oczekiwania swoje, jakieś pomysły, jakieś zażalenia. No przecież nie po to pani minister Nowacka została ministrem. Pani minister Nowacka została ministrem właśnie po to, żeby to ona mówiła rodzicom, czego ich dzieci mogą się uczyć – powiedział publicysta.

Sprzeciw Ordo Iuris

– Ordo Iuris, o którym wspomniał redaktor Piasecki, na swojej stronie internetowej wypunktowało zastrzeżenia, jakie ma do nowego przedmiotu wprowadzanego przez ministerstwo pod wodzą pani Nowackiej – zauważył Piwowarczyk. Na stronie organizacji możemy przeczytać m.in., że:

„dzieci, które ukończyły 9 lat, niezależnie od woli rodziców, mają być oswajane z tematyką seksualności”;

„uczniowie szkoły podstawowej będą uczyć się m.in. o masturbacji jako »normie medycznej”«, o tym, »co wpływa na libido«, o szeroko rozumianej »orientacji psychoseksualnej« (w tym homoseksualnej, biseksualnej, aseksualnej) oraz o »tożsamości płciowej, cispłciowości, transpłciowości«, a także»opisywać zaburzenia i dysfunkcje seksualne«”.

– Przyznają Państwo, że od samego czytania tego, czego mają się uczyć dzieci w ramach edukacji tzw. zdrowotnej, można dostać zawrotu głowy. No ale niezależnie od tego, jak to dokładnie będzie, tutaj trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na jedną sprawę, bo część rodziców powie: tak, super, edukacja seksualna to szkół, część powie: nie, absolutnie, nasze dzieci mają się tego nie uczyć – wskazał Piwowarczyk.

– W Polsce mamy obecnie taką sytuację, że kiedy rządzi Prawo i Sprawiedliwość, to taka edukacja nie będzie wprowadzana i zamiast tego na przykład będzie przedmiot HiT, który się nie będzie podobał dużej części rodziców. Kiedy rządzi uśmiechnięta koalicja,to tylnymi drzwiami pod nieco inną nazwą będzie wprowadzana edukacja seksualna, co z kolei nie będzie podobało się konserwatywnym rodzicom. Jedna i druga sitwa chce mieć kontrolę nad edukacją, bo to jest kontrola nad przyszłym pokoleniem, możliwość wpływania na wychowywanie przyszłych wyborców – podkreślił publicysta.

Piwowarczyk zwrócił uwagę, że gdyby nie istniał jeden państwowy program nauczania, to rodzice konserwatywni mogliby posyłać dzieci do szkół, gdzie wykładany jest HiT i religia, a ci bardziej postępowi do szkół, w których uczono by genderyzmu. – W ramach takiej wolnej konkurencji zobaczylibyśmy, który model edukacyjny przynosi lepsze rezultaty – wskazał.

http://nczas.info/2024/11/20/nowy-obowiazkowy-przedmiot-szkolny-pomimo-protestow-nowacka-zostala-ministrem-wlasnie-po-to/

#usmiechnietapolska #zboczency #lpg #lgtb #gender #lewactwo #dzieci

7

Powrót normalności w USA. Spiker Izby Reprezentantów wydał zakaz dla zmiennopłciowcównczas.info

Mike Johnson zdecydował we środę, że łazienki przeznaczone dla kobiet i mężczyzn na Kapitolu mogą być używane tylko przez osoby tej płci biologicznej. To reakcja na wybór Sary McBride, która w styczniu zostanie pierwszą transseksualistką zasiadającą w Kongresie.

„Wszystkie pomieszczenia przeznaczone wyłącznie dla jednej płci w budynkach Kapitolu i budynkach biurowych Izby Reprezentantów — jak toalety, przebieralnie i szatnie — są zarezerwowane dla osób tej płci biologicznej” – napisał przewodniczący Izby Reprezentantów. „Kobiety zasługują na przestrzenie przeznaczone wyłącznie dla kobiet” – dodał Mike Johnson.

Oświadczenie Johnsona to wynik debaty, którą wywołał wybór do Izby Reprezentantów Demokratki z Delaware Sarah McBride. To pierwsza osoba transseksualna w historii Kongresu. W odpowiedzi deputowana Republikanów z Karoliny Południowej, Nancy Mace zgłosiła projekt ustawy zakazującej transseksualnym kobietom korzystania z kobiecych łazienek na Kapitolu. Mace przykleiła też do znaków przed drzwiami łazienek kartki z informacją, że są dla „biologicznych” kobiet.

„Powinniśmy skupić się na obniżeniu kosztów mieszkań, opieki zdrowotnej i opieki nad dziećmi, a nie na tworzeniu wojen kulturowych” – napisała w reakcji McBride.

Zasady korzystania z pomieszczeń na Kapitolu i tych, które należą do Izby Reprezentantów, są w gestii spikera izby. W swoim oświadczeniu Mike Johnson zaznaczył, że osoby transseksualne mogą korzystać z łazienek unisex, a biura wszystkich członków Kongresu mają osobne toalety.

http://nczas.info/2024/11/20/powrot-normalnosci-w-usa-spiker-izby-reprezentantow-wydal-zakaz-dla-zmiennoplciowcow/

#lpg #lgtb #transseksualizm #gender #usa

16

Ciekawe czy polscy zboczeńcy pakują manatki....nczas.info

Rozbito liczącą 10 tys. osób sieć pedofilów, która działała w 50 krajach

Francuska policja rozbiła sieć pedofilów. Zidentyfikowano 10 000 członków, zamieszkałych w 50 krajach. Aresztowano m.in. 4 Francuzów, którzy mieli dopuścić się gwałtu i wykorzystywania seksualnego nieletnich i komunikować się za pośrednictwem Telegramu.

OFMIN, francuskie Biuro ds. Nieletnich, informuje, że rozbiło rozległą siatkę przestępczości dokonywanej wobec dzieci. Ponad 10 000 osób korzystających z tej sieci mieszka w około pięćdziesięciu krajach. Najstarsza ofiara ma 8 lat, najmłodsza zaledwie półtora miesiąca.

Śledczym udało się włamać do zamkniętych do grup dyskusyjnych w zaszyfrowanym serwisie komunikacyjnym Telegram po aresztowaniu dwóch osób. Podejrzani podróżowali po całej Francji, gdzie wykorzystywali seksualnie nieletnich i dzielili się takimi „treściami” z innymi zboczeńcami.

Rawa jest poważna, bo wśród podejrzanych są m.in. były kandydat na posła lewicowej partii La France Insoumise i radny z departamentu Haute-Garonne. Po przeanalizowaniu blisko 73 000 wiadomości i przestudiowaniu ponad 23 000 zdjęć i filmów o charakterze dziecięcej pornografii, policja zidentyfikowała 73 zamieszanych w proceder obywateli Francji, w wieku od 37 do 73 lat.

Czterech z nich zostało aresztowanych, w Finistère, w Bordeaux, w regionie Lille i w Bourg-en-Bresse. Każdemu z ich postawiono zarzut o gwałty i napaść na tle seksualnym wobec nieletnich w wieku poniżej 15 lat oraz posiadanie i rozpowszechnianie zdjęć z pornografią dziecięcą.

Śledczy z Urzędu ds. Nieletnich przekazali też dane odnalezionych sprawców molestowania dzieci do policji w ponad 30 krajach na całym świecie. Kolejne aresztowania spodziewane są niemal na wszystkich kontynentach.

http://nczas.info/2024/11/17/rozbito-liczaca-10-tys-osob-siec-pedofilow-ktora-dzialala-w-50-krajach/

#zboczency #lpg #pedofile #dzieci

13

Utnij sobie piersi, a potem zrób nowe. Naukowiec próbowała ukryć publikacje niewygodne dla ideologii gendernczas.info

Kończący się rok nie był szczęśliwy dla aktywistów gender. Najpierw do Internetu wyciekły rozmowy ekspertów z wpływowej organizacji WPATH – rozmowy, które udowadniały, że zwolennicy „zmieniania płci” dzieciom wiedzieli, iż krzywdzą najmłodszych. Eksperci z międzynarodowego forum przyznawali bowiem za zamkniętymi drzwiami, że dzieci nie są w stanie wyrazić świadomej zgody na tzn. „tranzycję”, która bezpowrotnie okalecza ciała.

Następnie w gruzach legła popularna na lewicy narracja, że hamowanie dojrzewania u dzieci jest odwracalne: światowej sławy ekspert profesor Sallie Baxendale opublikowała przegląd badań nt. wpływu blokerów hormonów na nastolatki. W swojej metaanalizie naukowiec pokazała, że substancje blokujące dojrzewanie mogą zaszkodzić ilorazowi inteligencji dzieci, obniżając IQ nawet o kilkanaście procent, szczególnie gdy chodzi o zdolności werbalne. Inni naukowcy początkowo odrzucili jej badania jako „stronnicze”, ale dowody były zbyt mocne, by je uciszyć – utrata 15 punktów w skali inteligencji (gdzie 100 punktów jest standardem) dla wielu osób może bowiem oznaczać poważne opóźnienie rozwojowe. Dane ostatecznie zostały więc opublikowane w odpowiednim żurnalu, zadając tym samym niegojącą się ranę genderowej ideologii.

Później było dla skrajnej lewicy tylko gorzej: Wielka Brytania zakończyła własne badania nad transowaniem dzieci i okazało się, że metody polecane przez ideologów nie mają podstaw w nauce. W kwietniu tego roku na Wyspach opublikowano bowiem Cass Review. Był to niezależny przegląd systemu opieki nad dziećmi i młodzieżą z dysforią płciową, przeprowadzony na zlecenie brytyjskiej służby zdrowia. Przegląd ten miał na celu analizę usług oferowanych w klinice Tavistock, która w ostatnich latach próbowała „zmienić płeć” u wielu tysięcy dzieci.

Wyniki Cass Review wykazały, że genderowy szpital borykał się z poważnymi problemami organizacyjnymi i brakiem spójnych procedur diagnostycznych: hormony i ich blokery rozdawano tam nieletnim, lekceważąc realne formy pomocy. W wyniku raportu klinika Tavistock została zamknięta, a niedługo potem Wielka Brytania zakazała eksperymentów na dzieciach w postaci zatrzymywania ich rozwoju i szprycowania najmłodszych hormonami płci przeciwnej.

W czerwcu tego roku ideologia gender oberwała kolejny raz: ujawnione wtedy online dokumenty pokazały, że Rachel Levine, transseksualny Zastępca Sekretarza ds. Zdrowia USA, popierał zniesienie minimalnych ograniczeń wiekowych dla dzieci ubiegających się o „tranzycję”. Levine próbował przeforsować wcześniejszy dostęp do procedur, takich jak amputacja piersi u dziewczynek i kastracja chemiczna młodych chłopców. Dodatkowo administracja Bidena, której częścią jest transseksualista, wraz z działaczami gender, próbowała zatrzymać publikację nowych badań naukowych, ponieważ nie zgadzały się one z „postępowym” podejściem do transseksualizmu. Badania wskazujące na potencjalne ryzyko i skutki uboczne „korekty płci” były marginalizowane lub ignorowane przez rząd, media i ekspertów.

W ostatnich dniach okazało się, że nie była to ostatnia próba ingerencji w naukę przez zwolenników ideologii gender.

Kontrowersyjna badaczka

Dr Johanna Olson-Kennedy, znana amerykańska lekarka i aktywistka trans (jej partnerka identyfikuje się jako mężczyzna) przyznała, że celowo opóźniła publikację wyników dziesięcioletniego badania finansowanego przez amerykańskich podatników. Prace te kosztowały miliony dolarów, a ich zadaniem była ocena wpływu blokerów dojrzewania na zdrowie psychiczne „trans-dzieci”. Wnioski jednak okazały się niespójne z oczekiwaniami badaczy: nie wykazały, że podawanie dzieciom blokerów dojrzewania wpływa pozytywnie na ich kondycję psychiczną. Decyzja o wstrzymaniu publikacji wzbudziła ogromne kontrowersje w środowisku naukowym oraz medialnym.

Olson, która od lat promowała transowanie dzieci, obawiała się, że negatywne wyniki badania mogą zostać wykorzystane przez krytyków lewicowej ideologii. Według ekspertki publikacja rezultatów mogłaby zostać wykorzystana w procesach sądowych, które w wielu stanach Ameryki już toczą się w sprawie zakazu stosowania blokerów u dzieci i młodzieży. „Chcę, aby nasze prace były precyzyjne i zwięzłe, a to wymaga czasu” – tłumaczyła lekarka w wywiadzie, sugerując, że wynik krytyczny wobec transowej narracji pojawił się z powodu błędów metodologicznych.

Decyzja o zablokowaniu publikacji spotkała się z ostrą krytyką, nawet ze strony współpracowników naukowych. Jeden z badaczy biorących udział w projekcie, psycholog kliniczny Amy Tishelman z Boston College, podkreśliła, że takie działanie Olson narusza podstawowe zasady etyki badawczej, w tym wymóg transparentności. Nietrudno się takiemu podejściu dziwić!

Alternatywne wyjaśnienie

Kiedy sprawa nabrała rozgłosu, ekspertka postanowiła przedstawić własne badania jako wadliwe, co miałoby wyjaśniać ich „niespodziewane” wyniki. Olson stwierdziła publicznie, że brak poprawy zdrowia psychicznego u uczestników badania można przypisać temu, iż badane dzieci już na starcie były w stosunkowo dobrej kondycji psychicznej. Nie jest to jednak jedyny sposób interpretacji wyników, zwłaszcza że według wcześniejszych raportów, około 25 proc. uczestników zmagało się z depresją lub myślami samobójczymi na początku terapii.

W trakcie badania podawano im więc blokery dojrzewania, mające na celu zahamowanie zmian fizycznych, takich jak rozwój piersi u dziewcząt czy mutacja głosu u chłopców. Terapia ta miała zapobiec nasilaniu się obrzydzenia wobec własnego ciała, zwanego dysforią płciową – alternatywne wyjaśnienie badaczki nie miało jednak sensu, skoro zdrowie psychiczne znacznej części badanych wcale nie było dobre, już na starcie.

Wyniki uzyskane przez Olson nadal więc podważały ideologię gender, gdyż po dwóch latach terapii nie zauważono znaczącej poprawy zdrowia psychicznego dzieci. Nawet jeżeli ekspertka sama zwątpiła w swoją pracę, to jej wyniki pokazywały jasno: blokery dojrzewania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów i nie redukują symptomów depresji u zaburzonych nieletnich.

Wiedza zmanipulowana

Sprawa dr Olson-Kennedy odbiła się szerokim echem w amerykańskich mediach oraz na portalach społecznościowych. Nawet J.K. Rowling, słynna pisarka krytykująca od lat ideologię gender, skomentowała zatrzymanie publikacji wyników badania. Rowling zarzuciła Olsen ignorowanie faktów z powodu obaw przed konsekwencjami politycznymi. „Nie możemy opublikować badań, które pokazują, że szkodzimy dzieciom, ponieważ ktoś mógłby to wykorzystać jako dowód, że faktycznie szkodzimy dzieciom” – ironizowała Rowling na X, dawnym Twitterze.

Jej niechęć do ideologii gender podziela większość ludzi na Zachodzie. Dla przykładu, według raportu przygotowanego przez „Washington Post”, aż 68 proc. dorosłych Amerykanów sprzeciwia się podawaniu blokerów dojrzewania młodzieży w wieku od 10 do 14 lat, a 58 proc. jest przeciwnych terapiom hormonalnym dla nastolatków od 15 do 17 roku życia. Tak wysoki poziom oporu wobec stosowania interwencji medycznych związanych z dysforią wynika między innymi z obaw o długoterminowe skutki zdrowotne. „Tranzycja” ma często nieodwracalne skutki, takie jak bezpłodność, zwiększone ryzyko prób samobójczych i uszkodzenia kośćca.

Olson próbowała jednak załagodzić temat i w wywiadzie dla „New York Times” ekspertka stwierdziła, że jednym z powodów niepublikowania wyników jej badań były także problemy z finansowaniem. To jednak zdaje się być również nieprawdą: NIH (National Institutes of Health; Narodowy Instytut Zdrowia) – źródło finansowania działaczki – zaprzeczył, jakoby miało miejsce jakiekolwiek obniżenie wsparcia finansowego dla projektu Olson.

Nie jest też tak, że badania nad transseksualizmem nie budzą zainteresowania w świecie medycyny – wprost przeciwnie! Jeżeli już, to brak jest prawdopodobnie rzetelnych danych na ten temat. Wiele wcześniejszych eksperymentów nie nadaje się do niczego, bo albo były przeprowadzane przez aktywistów o stronniczych nastawieniach, albo trwały zbyt krótko, opierając się tylko na punktowych ankietach, tzn. self report studies, czyli sondach, w których pacjent sam ma w niezweryfikowany sposób opowiedzieć o skutkach terapii. Eksperci, którym zależy na rzetelnych badaniach, są więc słusznie zawiedzeni zachowaniem dr Olson.

Na przykład Erica Anderson, psycholog kliniczna specjalizująca się w pracy z transseksualistami, wyraziła oburzenie z powodu wstrzymania publikacji wyników badań. „Jesteśmy głodni informacji na temat leczenia młodych osób z dysforią płciową” – powiedziała, dodając, że finansowanie badania z publicznych środków tylko wzmacnia obowiązek pełnej przejrzystości naukowej. Badania Olson otrzymały około 10 milionów dolarów wsparcia z publicznych środków.

Ideologia kontra nauka

Olson-Kennedy zasłynęła jako autorka badań, które promują „tranzycję” u dzieci i młodzieży identyfikujących się jako osoby trans. Ekspertka szokuje jednak nie pierwszy raz! Kontrowersje wywołała już wiele lat temu jej wypowiedź na temat operacji mastektomii u trzynastolatek, którą uzasadniała argumentem, że „jeśli w przyszłości zechcą mieć piersi, mogą je po prostu sobie zrobić”. Warto zrozumieć absurd tej sugestii: jeżeli dziewczynka ma problemy z dojrzewaniem, to powinna amputować sobie piersi, a potem – jeżeli zmieni zdanie – to sobie doprawi nowe!

Ludzie słusznie odrzucają takie pomysły, a Olson-Kennedy i inni eksperci są krytykowani za praktyki, które nie są oparte na twardych danych naukowych, lecz na interpretacji stereotypów płciowych. Przykładowo, przy interpretacji tożsamości płciowej dzieci, genderyści powołują się na zachowania takie jak zdejmowanie spinek z włosów przez niemowlę – co według Olson-Kennedy i jej współpracowników jest rzekomo oznaką tożsamości płciowej. Jeżeli chłopiec zdejmuje spinkę, to jest „tak naprawdę” dziewczynką w ciele chłopca.

Warto więc na przyszłość zastanowić się nad wartością wielu badań, które szumnie wspierają skrajne treści. Szczególnie może warto wątpić w te badania, które są przedstawiane jako zamknięty rozdział wiedzy i absolutna pewność – prawdziwa nauka wszak pełna jest niespodzianek, ciągle oferuje nowe dane i powinna być koniec końców wolna od wpływów politycznych.

http://nczas.info/2024/11/14/utnij-sobie-piersi-a-potem-zrob-nowe-naukowiec-probowala-ukryc-publikacje-niewygodne-dla-ideologii-gender/

#gender #lpg #lgtb #lewactwo #transseksualizm

12

Chiny. Kara śmierci za gwałty na nieletnich. Stracono trzech mężczyzn, w tym nauczycielanczas.info

W Chinach stracono w środę trzech mężczyzn, w tym nauczyciela szkoły podstawowej, którzy zostali skazani za gwałty na nieletnich dziewczynkach – poinformowały chińskie media rządowe. Najwyższy Sąd Ludowy podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że pokazuje to „zerową tolerancję” kraju wobec osób krzywdzących dzieci.

Zachowanie trzech przestępców, którzy przez długi czas lub wielokrotnie napastowali seksualnie i gwałcili dziewczynki poniżej 14. roku życia, znacznie zaszkodziło zdrowiu fizycznemu i psychicznemu ofiar oraz miało bardzo negatywne konsekwencje dla chińskiego społeczeństwa – podała rządowa agencja Xinhua, cytując oświadczenie Najwyższego Sąd Ludowego (NSL).

Z doniesień medialnych nie wynika jasno, czy kary zostały wykonane w jednym miejscu. We wszystkich przypadkach NSL podtrzymał wyroki skazujące wydane przez sądy niższych instancji.

Jeden ze straconych, nauczyciel szkoły podstawowej o nazwisku Guo, został uznany za winnego dopuszczenia się ponad 100 gwałtów na sześciu uczennicach w latach 2013-19. Wszystkie ofiary miały mniej niż 14 lat, kiedy po raz pierwszy zostały wykorzystane przez Guo – przekazała agencja Xinhua.

„Chińskie sądy zawsze przywiązywały wagę do ochrony nieletnich, stosując zasadę «zerowej tolerancji» i (wymierzając) surowe kary osobom krzywdzącym dzieci” – podkreślił wymiar sprawiedliwości.

Sąd zaznaczył, że wyrok śmierci ma na celu odstraszenie potencjalnych przestępców. Jednocześnie wezwał do podjęcia działań uświadamiających nieletnich i wykształcenia u nich umiejętności samoobrony oraz szukania pomocy, jeśli padną ofiarą napastowania.

Cytowany przez Xinhua sędzia poinformował, że w ostatnich latach zauważalny jest wzrost liczby tego typu przestępstw, a blisko 90 proc. ich sprawców stanowią krewni ofiar, nauczyciele, sąsiedzi i osoby poznane w internecie.

Zgodnie z chińskim prawem karnym osoby odbywające stosunki seksualne z nieletnim lub nieletnią poniżej 14. roku życia są uznawane za sprawców gwałtu i podlegają surowej karze.

http://nczas.info/2024/11/13/kara-smierci-za-gwalty-na-nieletnich-stracono-trzech-mezczyzn-w-tym-nauczyciela/

#chiny #zboczency #lpg #pedofile #pedofilia #dzieci #gwalt #karasmierci

16

tvn. Różalski wypalił o Wojewódzkiego. „To są choroby psychiczne”nczas.info

Marcin „Różal” Różalski był we wtorek gościem w programie Kuby Wojewódzkiego. Fighter wypalił prosto z mostu, co sądzi o osobach zmiennopłciowych. Stanowisko popularnego Różala jest w tym temacie od dawna znane.

Kilka lat temu Różalski wziął udział w kontrmanifestacji wobec parady LGBT, która wówczas po raz pierwszy odbywała się w Płocku. – To jest nasze miasto i my tego sobie nie życzymy. Dlaczego oni to robią w naszym mieście? – powiedział wówczas na antenie Polsat News.

Różal u Wojewódzkiego

We wtorek 24 września Różal, obok prof. Antoniego Dudka, był jednym z gości Kuby Wojewódzkiego. Na antenie TVN pięściarz powiedział: „Też bym wolał, żebyś do mnie zwracał się »profesor«. Ja w dzisiejszych czasach, w modzie identyfikowania się jako na przykład jako hipopotamy, ja się identyfikuję jako profesor. Profesor Różalski. Ale co, mowa nienawiści? Nie jestem profesorem? Identyfikuję się jako profesor”.

Prowadzący program zapytał, czy jest to „podjazd do wielopłciowości”. – Tak. (…) Nie lubię debilizmu. Podam ci przykład, wstaję rano, patrzę w lustro: „O k***a, ale jestem za*****ą d**ą” – brawo! Kocham twoją seksualność, że się tego nie wstydzisz! Ale, k***a, ty wstajesz rano, patrzysz w lustro, mówisz tak: „Jestem k***a Napoleon Bonaparte”. Okej, proszę o przyjazd karetkę, tu mamy Napoleona… – odparł szczerze Różalski.

Na pytanie o płeć zewnętrzną, psychiczną albo genotypową, Różalski stwierdził, że uważa, „że to są choroby psychiczne”. – Ty nie mów o ludziach LGBT. Są homoseksualiści, są lesbijki, tak? Są ludzie transpłciowi, którzy zmieniają płeć, ale płeć masz stałą, ty możesz zrobić z siebie faceta czy kobietę, ale ty jesteś mężczyzną czy kobietą, rozumiesz? Nie można zmienić płci, nie można zmienić biologii, nie można – powiedział Różalski.

http://nczas.info/2024/09/25/widzowie-tvn-przezyli-szok-rozalski-wypalil-o-wojewodzkiego-to-sa-choroby-psychiczne-video/

#takaprawda #lpg

6

Niemcy. Kary za transfobię.nczas.info

Niemcy są już oficjalnie krajem przejętym przez ideologię gender. Nowe prawo, znane jako Selbstbestimmungsgesetz (ustawa o samostanowieniu), które zostało niedawno przyjęte przez niemiecki Bundestag, wejdzie w pełni w życie 1 listopada tego roku i znacznie ułatwi proces zmiany płci w dokumentach państwowych. Teraz każdy – poprzez prostą deklarację w urzędzie stanu cywilnego – będzie mógł sobie zmienić płeć metrykalną raz do roku za darmo i bez żadnych zaświadczeń od lekarza! Płeć w dokumentach będzie też można zmieniać kilkuletnim dzieciom!

Takie zwycięstwo jednak nie wystarcza niemieckim aktywistom gender: ci na czele z transseksualnym posłem domagają się teraz, by rodzice, którzy nie zgadzają się na transowanie własnego potomstwa, lądowali w więzieniu. I żeby w więzieniach dla kobiet lądowały transkobiety – pedofile i gwałciciele.

Furtka do Nadużyć

Zmiana płci na pstryknięcie palca była dla transaktywistów marzeniem – lewicowi działacze za Odrą starali się o nią od dekad. Selbstbestimmungsgesetz oprócz zwolenników ma jednak wielu wrogów: to ci, którzy rozumieją ludzką biologię i ci, którzy widzą, do jakich absurdów nowe prawo prowadzi.

Oczywiście jednym z głównych zarzutów wobec prawa do samostanowienia jest obawa przed nadużyciami, które ono umożliwia. Zniesienie obowiązku przedstawiania zaświadczeń medycznych sprawia bowiem, że osoby o złych zamiarach mogą łatwo zmienić swoją płeć w dokumentach, aby uzyskać dostęp do przestrzeni zarezerwowanych wyłącznie dla kobiet, takich jak schroniska, więzienia, sauny czy kobiece szatnie. Krytycy argumentują, że nowe ułatwienia dla transseksualistów to zagrożenie dla bezpieczeństwa kobiet, zwłaszcza w miejscach publicznych i instytucjach, gdzie istnieje ryzyko przemocy seksualnej lub nękania.

Kolejnym istotnym problemem jest wpływ Selbstbestimmungsgesetz na sport kobiet. Krytycy ustawy przypominają, że umożliwienie mężczyznom rywalizacji w kobiecych zawodach (transseksualista po zmianie płci uważany jest w pełni za kobietę) zagraża zasadom uczciwej konkurencji i bezpieczeństwu zawodniczek. Obawy te są uwypuklane przykładami z innych krajów, gdzie udział „transpłciowych kobiet” w kobiecym sporcie już jest banalnie prosty.

Implementacja nowych zasad może również prowadzić do licznych konfliktów prawnych i administracyjnych. Prawo do samostanowienia wchodzi bowiem z zakazem mówienia prawdy, a dokładnie z karą za ujawnianie poprzedniej płci i tożsamości transseksualisty. Jeżeli ktoś powie na przykład w mediach społecznościowych, jak dana transkobieta nazywała się jako mężczyzna i że nim była (jest), to czeka go kara do 10 tysięcy euro!

To jednak nie koniec problemów, które stwarza nowe prawo. Selbstbestimmungsgesetz ma również potencjalne konsekwencje dla sektora medycznego i prawa pracy. Jak bowiem lekarze mają traktować tożsamość transseksualisty, nie ujawniając jego biologicznej natury i jednocześnie go lecząc? Jak pracodawca ma traktować transseksualistów, którzy będą chcieli pracować z klientami? Czy grupa docelowa danej firmy ma bać się, że przypadkiem nazwie rzeczy po imieniu i spotka się z wysoką grzywną?

Ingerencja w rodzinę

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów nowego prawa jest jednak kwestia dotycząca dzieci i młodzieży. Zgodnie z przepisami osoby od 14. roku życia będą mogły samodzielnie zmieniać płeć za zgodą rodziców. Jeśli jednak rodzice odmówią zgody, decyzję w tej sprawie podejmie sąd rodzinny. To oznacza, że państwo może de facto odebrać rodzicom prawo do decydowania o tak istotnych kwestiach jak zdrowie ich dziecka.

Dla wielu matek i ojców jest to niedopuszczalne. Obawiają się oni, że ich dzieci, które przechodzą trudny okres dojrzewania, mogą podejmować pochopne decyzje pod wpływem chwilowych emocji czy presji rówieśników, a nowe przepisy sprawią, że takie decyzje będą nieodwracalne. Zmiana danych metrykalnych jest jeszcze do cofnięcia, prowadzi ona jednak często to tzw. tranzycji, czyli medycznej „zmiany płci”. Blokery, terapie hormonalne czy amputacje części ciała – to często kroki, które następują po fazie społecznej, którą niemieckie prawo tak ułatwiło. I tych cofnąć się już nie da.

Niemcy, którzy zostali przy zdrowym rozsądku, zwracają również uwagę na fakt, że organizacje promujące ideologię gender mogą mieć wpływ na dzieci, co w efekcie będzie prowadziło do presji na rodziców i dalszej instytucjonalizacji tego zjawiska. Transaktywiści, działając jako doradcy, będą mieli realny wpływ na losy najmłodszych. W praktyce może to oznaczać, że dzieci będą miały dostęp do jednostronnych porad, które popchną je w stronę zmiany płci bez odpowiedniego wsparcia psychologicznego i możliwości gruntownego przemyślenia takiej decyzji.

To już się dzieje

Najgorsze obawy o to, że nowe prawo do samostanowienia w Niemczech uderzy w tradycyjne rodziny i ich prawa, są potwierdzane przez działania jednego z posłów obecnego rządu koalicyjnego, transseksualisty, którego totalitarne zapędy zdają się nie mieć końca.

Markus Ganserer to kontrowersyjny polityk z niemieckiego Bundestagu, który od 2019 roku identyfikuje się jako kobieta o imieniu „Tessa”. Ganserer wywołał burzę w niemieckiej debacie publicznej swoimi radykalnymi planami dotyczącymi „ochrony praw osób trans”, w tym wprowadzenia surowych sankcji wobec rodziców, którzy sprzeciwiają się tranzycji płciowej swoich dzieci.

W niedawnym wystąpieniu skierowanym do społeczności queer (anarchiści i działacze tęczy) w Karlsruhe, Ganserer proponował, aby prawo umożliwiało młodzieży podejmowanie decyzji o tranzycji płciowej, w tym o poddaniu się operacjom zmiany płci, bez konieczności uzyskiwania zgody rodziców. Jego zdaniem opiekunowie, którzy nie akceptują „tożsamości płciowej” swoich dzieci”, powinni ponosić odpowiedzialność karną za swoje działania – za „transfobię”.

W Karlsruhe Ganserer argumentował, że obecne przepisy, które chronią rodziców przed odpowiedzialnością prawną za odmowę wsparcia tranzycji swoich dzieci, są niewystarczające. Kto bowiem odmawia dziecku hormonów i ich blokerów, ten dokonuje na nieletnim „terapii konwersyjnej”, a ta jest torturą. Jeżeli więc rodzic uważa, że jego syn to syn, a córka to córka, to torturuje własne potomstwo. Penalizacji takich „tortur” domaga się właśnie poseł.

Nie jest to też pierwszy raz, kiedy Ganserer budzi kontrowersje swoimi przemyśleniami. Transseksualista, który sam „ostatecznej” operacji zmiany płci na sobie nie przeprowadził, wygłaszał już wiele miesięcy temu, że „penis nie jest z natury męskim narządem płciowym”, i że istnieją niby kobiety, które mają członka, oraz mężczyźni, którzy mogą rodzić dzieci. Poseł samemu ma też dwóch synów i mimo że ich spłodził, to uważa się za matkę. Jedną z dwóch w tym przypadku, bo przecież prawdziwa kobieta jego dzieci urodziła.

Przyszłość jest trans

Jednym z najważniejszych elementów genderowej debaty za Odrą jest pytanie, czy rząd federalny Niemiec zdecyduje się na wprowadzenie kolejnych, lewicowych zmian w prawie przed nadchodzącymi wyborami, które odbędą się w przyszłym roku. Aktywiści LGBT naciskają wszak na rząd, aby wywiązał się z wcześniejszych obietnic i wprowadził nowe przepisy, ale obecne partie, które rządzą w kolacji, chciałyby też pewnie wygrać kolejne wybory i ich działania nie mogą zrazić zbyt wielu wyborców. A oprócz karania rodziców za ochronę swoich dzieci, obecne władze podjęły też wiele innych decyzji, które miały przypodobać się nielicznej grupie transseksualistów, nie zdobywając jednocześnie poparcia u reszty społeczeństwa. Przykładem takiej decyzji jest…

…przenoszenie skazanych mężczyzn, którzy identyfikują się jako płeć przeciwna, do więzień dla kobiet, pomimo że prawo dotyczące samookreślenia płci nie weszło jeszcze w pełni życie. Wśród przenoszonych znajdują się pedofile i inni niebezpieczni przestępcy seksualni, tacy jak Ömer „Laura” K., który podając się za policjantkę popełnił gwałt, napad rabunkowy, kilka wymuszeń i do tego zbierał pornografię dziecięcą.

Z doniesień medialnych wynika też, że mężczyźni osadzeni w więzieniach dla kobiet, nie są izolowani od więźniarek: transkobiety, przestępcy, są więc realnym zagrożeniem dla swojego otoczenia.

Takie wiadomości szokują jeszcze w Niemczech, pokazując przeciętnemu obywatelowi, że w nadchodzących wyborach warto może jednak zagłosować na opcje mniej postępowe. Pod warunkiem oczywiście, że ktoś nie chce płacić grzywny za poprawne nazwanie płci transseksualisty, mieć odebranych dzieci, albo – jako kobieta – wylądować na stałe w jednym pomieszczeniu z gwałcicielem.

http://nczas.info/2024/09/21/kary-za-transfobie-sady-odbiora-dzieci-rodzicom/

#lewackiespierdolenie #lpg #lgtb #gender

15

Propaganda LGBT+, plucie na chrześcijan i degeneracja. To on odpowiada za to, jak wyglądała ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskichnczas.info

Ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich pokazała Paryż jako miasto upadłe i stolicę zboczeń. Zamiast przedstawienia tego, co we Francji piękne, mieliśmy do czynienia z nachalną, ideologiczną propagandą. Odpowiedzialny za kształt tego wydarzenia był francuski reżyser teatralny Thomas Jolly.

Choć sama ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich była pilnie strzeżoną tajemnicą, to wszystko było ustalone już od kilku miesięcy. Będący szefem artystycznym tego wątpliwego spektaklu Jolly podkreślał, że „od połowy marca wszystko jest już konkretnie znane”.

Zdjęcie

O tym, że to właśnie Jolly będzie odpowiadał za ceremonię otwarcia oraz zamknięcia (która niestety dopiero przed nami), wiadomo było od dwóch lat. Reżyser chciał rzekomo stworzyć widowisko, „w którym każdy może czuć się reprezentowany jako część tego wielkiego związku”. To, że ów związek faktycznie jest wielki dało się odczuć, podczas promocji dość osobliwego „trójkącika”.

W praktyce jednak widzowie otrzymali nachalną, obrzydliwą propagandę ideologii LGBT+. Obrażony został gust każdego normalnego człowieka, a także chrześcijanie, co spotkało się z reakcją Konferencji Episkopatu Francji. Kto by się tam jednak przejmował we Francji katolikami, najważniejsze, że zrobiono ukłon wobec sportowców, z których podobno wielu jest zmiennopłciowcami.

W czasie wydarzenia wiele miejsca zajęły rozmaite utwory muzyczne. Szef artystyczny wydarzenia nie oszczędził między innymi arystokratów, o wieszaniu których zaśpiewano podczas jednego z wieczornych występów. Francuski dziennik „Le Monde” uważa, iż Jolly chciał „celebrować nowoczesność, różnorodność, poszanowanie dla różnic i inkluzywności”, a także „uwypuklona została społeczność LGBT+”.

Przesłanie zawarte przez organizatorów w ceremonii otwarcia od początku było przesiąknięte marksizmem kulturowym, co wyrażono chęcią promowania „inkluzywności” oraz „różnorodności”. Pod hasłami równościowymi i tolerancyjnymi ukrywa się jednakże nic innego, jak stary, dobrze znany komunizm.

Najbardziej uwidoczniło się to, kiedy jedna z artystek zaśpiewała utwór „Imagine” Johna Lenona. W Polsce wywołało to zaskakujące reperkusje, gdyż Przemysław Babiarz, który celnie zauważył, że zawarta w piosence wizja świata jest wizją komunizmu, został zawieszony przez TVP.

Taki wygląd ceremonii otwarcia nie może dziwić, gdyż sam Jolly jest aktorem queer, który „w swojej pracy wykorzystuje własne doświadczenia”. Co to dokładnie oznacza, boimy się nawet pytać.

http://nczas.info/2024/07/27/propaganda-lgbt-plucie-na-chrzescijan-i-degeneracja-to-on-odpowiada-za-to-jak-wygladala-ceremonia-otwarcia-igrzysk-olimpijskich/

#lpg #lgtb #lewactwo #antychrzescijanstwo #zboczency

20

Piard parada dziwolongów z bajek w #poznan

Przejrzałem raka, ze spędu bajkowych stworów i dziwolongów.

Jak z dziećmi... dać kolorowych kredek, flamastrów, porobić naklejek i jest frajda.

Tylko KURWA w większości to nie są dzieci, tylko - wydawać by się mogło - dorosłe faceci i dziewczyny.

Ale nie, nie są.

"W tym roku dzielimy się na dwie strefy: w parku Wieniawskiego znajdziecie NGOsy, wystawców i stoiska partnerów oraz strefę dla dzieci. Natomiast na dziedzińcach Masztalarni i Różanym czekają na Was foodtrucki i piwko i napoje z Lokum Stonewall. W obu miejscach grać będzie muzyczka do potupania nóżką albo pełnowymiarowych tańców" - zapowiadali organizatorzy


strefę dla dzieci

Na zdjęciach, - strasznie ich skąpo, taki cyrk a zdjęć raptem 9 w galerii - na szczęście nie zanotowałem ani jednego dziecka, takiego prawdziwego zdarzenia. Z przedziału wiekowego 0,5 - 12 lat. Można mieć tylko nadzieję że strefa przeznaczona dla dzieci nie zmarnowała się i dziwolongi zrobiły z niej użytek i wyskakały się do woli.

znajdziecie NGOsy, wystawców i stoiska partnerów

Wniosek snuje taki że każda szanująca się normalna rodzina, szanująca siebie i prawo naturalne nie zdecydowała się zabrać swojej "małej gąbki" na kolorowy freakshow w plenerze.

Szacuje że dziwolongów zjechało jakieś 300 osób.

Z tego co zanotował fotograf widać że przybysze to głownie kobiety, często z poważną nadwagą - tak zwane otoczaki - chociaż wieszakowate alternatywki również nie zawiodły i przybyły tłumnie. Okoliczne miasteczka i wsie powróciły do pierwotnego stanu ciemnogrodu i zaściankowosi a ludzie odetchnęli z ulgą od przesytu nadmiernej głupoty młodych ludzi. Często ich pociech, które niestety na jakimś etapie życia zotały spaczone ideologią, która wywróciła im mózgi na drugą stronę. Dopisali również chłopcy, ciepli, fatalnie ubrani, i zawsze skłonni aby zagrzać wodę na herbatę w małym czajniczku.

czekają na Was foodtrucki i piwko i napoje

esa esa grubasy będzie piwko i napoje i fastruki i napoje i piwko i esa esa

#pedaly

lesby

#psychiczniechorzyludzie

#lgbtagdrtv

#lpg

#dziwolagi

#stworyzbajek

10

Z maila

Ujawniono treść manifestu terrorystki LGBT

do mediów wyciekła wstrząsająca treść ukrywanego przez amerykańskie służby manifestu napisanego przez Audrey Hale - "transpłciową" kobietę, która wtargnęła do chrześcijańskiej szkoły w USA i zamordowała sześć osób, w tym troje 9-letnich dzieci. Pisaliśmy o tej sprawie rok temu. Opublikowany teraz manifest wskazuje na to, że przyczyną masakry było zaczadzenie umysłu kobiety ideologią LGBT, która zdestabilizowała jej psychikę. Z notatek terrorystki wynika, że im bardziej angażowała się w aktywizm LGBT, tym bardziej rosło w niej przekonanie, że odpowiedzią na istnienie normalności jest przemoc i nienawiść.

Poniżej publikujemy fragmenty zapisków tęczowej terrorystki aby pokazać, do czego prowadzi ideologia LGBT i obudzić Polaków do działania przeciwko deprawacji dzieci i młodzieży w naszym kraju.

Ujawniono manifest terrorystki LGBT [foto]

W marcu ubiegłego roku 28-letnia Audrey Hale wtargnęła z bronią do chrześcijańskiej szkoły podstawowej w Nashville. Za ofiary wybrała sobie bezbronne dzieci i ich nauczycieli. Na miejscu zamordowała troje 9-letnich dzieci i trzech pracowników szkoły. Hale została zastrzelona przez policjantów. Krótko po zamachu służby przeszukały jej dom znajdując zapiski Audrey Hale, w tym napisany przez nią manifest. Dokument ten został od razu utajniony przez amerykańskie służby i nie został udostępniony opinii publicznej.

Wszystko zmieniło się kilka dni temu, gdy za sprawą dziennikarzy z magazynu The Tennessee Star manifest terrorystki ujrzał światło dzienne. Audrey Hale okazała się aktywistką LGBT i "transpłciową" kobietą, która pod wpływem propagandy LGBT uważała, że jest chłopcem. Co znalazło się w jej zapiskach?

"Mój penis istnieje w mojej głowie. Przysięgam… jestem mężczyzną.”

Pisała Audrey Hale, wbrew swojej naturze, biologii i oczywistemu faktowi, że była kobietą. Hale przez lata nienawidziła swoich chrześcijańskich rodziców za to, że traktowali ją jak córkę, a nie jak chłopca. Hale dowiedziała się o istnieniu tzw. "blokerów hormonalnych", czyli preparatów hamujących proces dojrzewania szeroko reklamowanych wśród dzieci przez aktywistów LGBT. Dowiedziała się jednak o nich "za późno", tzn gdy przeszła już okres dojrzewania. Jak napisała w swoim pamiętniku, gdyby wcześniej wiedziała o istnieniu tego typu preparatów, to:

"Zabiłbym, żeby mieć takie środki."

Hale pisała także o tym, że symulowała sceny seksualne między lalkami płci męskiej, a pluszowymi zabawkami oraz robiła im zdjęcia. Jak sama przyznała:

„Jestem takim zboczeńcem. Za dużo czasu marnuję na takie fantazje."

Rano, w dniu ataku na szkołę, Audrey Hale zapisała w swoim pamiętniku:

"Dziś jest ten dzień. Wreszcie nadszedł. Nie mogę uwierzyć, że to już dzisiaj. Nie wiem jak to się stało, ale byłam w stanie dotrzeć do tego momentu. Jestem trochę zdenerwowana ale również podekscytowana, byłam podekscytowana przez ostatnie dwa tygodnie. Jestem gotowa. Mam nadzieję, że moje ofiary nie są gotowe. Niech Bóg pozwoli, aby mój gniew pokonał mój strach. Wszystko potrwa najwyżej 10 minut. Może potrwa 3-7 minut. To pójdzie szybko. Mam nadzieję, że zamorduje jak najwięcej osób. Jestem gotowa na śmierć."

Zaraz potem, Hale pojechała do chrześcijańskiej szkoły i zamordowała 6 osób, w tym troje 9-letnich dzieci.

Panie Marku, zamach przeprowadzony przez Audrey Hale na szkołę nie był spontaniczny. Był to planowany od tygodni akt terroru. To nie pierwszy tego typu przypadek. Informowaliśmy już o innych krwawych zamachach przeprowadzanych w USA przez "transpłciowe" osoby zainfekowane ideologią LGBT. Skąd biorą się tego typu przerażające wydarzenia?

Aktywiści i politycy radykalnej lewicy twierdzą, że całą winę za takie ataki ponosi... łatwy dostęp do broni palnej. Tyle tylko, że w USA dostęp do broni palnej od zawsze był łatwy (kiedyś nawet jeszcze łatwiejszy niż dzisiaj), a jeszcze kilkadziesiąt lat temu tego typu sytuacje jak masowa strzelanina, której celem jest zamordowanie jak największej liczby niewinnych osób w miejscu takim jak szkoła czy kościół, zdarzały się niezwykle rzadko. Coś musiało się zatem zmienić w społeczeństwie, moralności i kulturze. Co takiego?

„Nie wiadomo kim jesteś” – mówi człowiekowi propaganda LGBT. Może mężczyzną? Może kobietą? Może każdym po trochu? A może… nikim? Albo przedstawicielem jakiejś zupełnie innej „płci” (w ideologii LGBTQ+ jest ich już kilkadziesiąt, a ich liczba wciąż rośnie)? Jak w związku z tym powinieneś się zachowywać? Jak ubierać? Co powinieneś robić? Z kim się spotykać? Co czuć i co myśleć?

Człowiek, szczególnie młody, poddany tego typu indoktrynacji, zaczyna cierpieć na poważne zaburzenia tożsamości płciowej, co powoduje jego rozregulowanie psychiczne. Media od wielu lat donoszą o pladze samobójstw, depresji i chorób psychicznych wśród osób zainfekowanych propagandą LGBT. Zdaniem tęczowych aktywistów, jest to spowodowane takimi czynnikami jak brak tolerancji, „homofobia” czy brak akceptacji społecznej. Tyle tylko, że najwięcej problemów psychicznych u osób LGBT notowanych jest w tych rejonach świata, które już dawno przyjęły i wdrożyły u siebie postanowienia ideologii LGBT, gdzie większość społeczeństwa popiera i akceptuje „różnorodność” oraz gdzie w mediach można usłyszeć same pochwały na temat LGBT i homoseksualnego stylu życia.

Skąd więc zaburzenia, problemy, samobójstwa, depresje i rozchwianie emocjonalne? To konsekwencja odrzucenia podstawowych faktów biologicznych i antropologicznych na temat człowieka, porzucenia wiary i moralności, zainfekowania swojego umysłu ideologią LGBT oraz oddawania się sprzecznym z ludzką naturą praktykom homoseksualnym i transseksualnym. Do tego wszystkiego dochodzi odrzucenie moralności oraz prowadzenie trybu życia lansowanego przez media i rozmaitych celebrytów - konsumpcyjny styl życia, niechęć do obowiązków, "bezstresowe wychowanie" oraz liczne uzależnienia (od pornografii, technologii, internetu, smartfonów itp.). Dzieci i młodzież całymi godzinami wpatrują się w ekrany swoich smartfonów, karmiąc się propagandą i ideologią.

To wszystko jest przyczyną grzechów głównych. Zaczyna się od lenistwa, nieumiarkowania w jedzeniu i piciu oraz nieczystości. Właśnie temu pod wpływem propagandy ulegają społeczeństwa Zachodu, a w szczególności dzieci i młodzież. To wszystko prowadzi w konsekwencji do klęsk życiowych i zazdrości wobec tych, którym powodzi się lepiej, potem do gniewu aż w końcu do najważniejszego grzechu - pychy (ang. "pride).

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Trwa właśnie czerwiec, który w ideologii LGBT świętowany jest jako "miesiąc dumy gejowskiej". Słowo "duma" w języku angielskim tłumaczy się dokładnie tak samo jak "pycha" - słowem "pride". "Gay pride", czyli gejowska duma, to tak naprawdę "gejowska pycha", czyli wywyższenie się nad innych oraz nienawiść do wszystkiego, co normalne, dobre, piękne i zgodne z naturą. Przypadek Audrey Hale trafnie podsumował publicysta Grzegorz Górny:

„Do ojca i matki miała żal o to, że w dzieciństwie nie podali jej blokerów dojrzewania, czyli farmaceutyków hamujących rozwój płciowy. Proces jej radykalizacji zaczął narastać po zetknięciu się z ideologią gender. Wtedy pojawiła się w niej nienawiść. Z czasem zaczęła coraz bardziej nienawidzić siebie jako kobiety, swoich rodziców oraz całego świata, w którym istniały normy oparte na prawie naturalnym.”



#lpg #gender #lgtb

17

„Terror LGBT” i „homoadopcja”. Kaja Godek bez ogródek w Sejmienczas.info

Kaja Godek mówiła w Sejmie o „terrorze LGBT” i nadchodzącej „homoadopcji”. Jej wystąpienie było wielokrotnie przerywane, a marszałek Sejmu Szymon Hołownia nie zezwolił na głosowanie w sprawie projektu ustawy złożonego przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop LGBT”.

Zaostrzone prawo o zgromadzeniach? Czego chce „Stop LGBT”

Obywatelski projekt nowelizacji ustawy Prawo o zgromadzeniach oraz niektórych innych ustaw złożył Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop LGBT”. W Sejmie reprezentowali go Krzysztof Kasprzak i Kaja Godek.

W projekcie zamieszczono wykaz działań zabronionych w trakcie zgromadzenia i jego niedopuszczalne cele zgromadzenia. Niedopuszczalne byłyby m.in. zgromadzenia, których celem jest kwestionowanie małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny.

Projekt przewiduje zakaz propagowania: rozszerzenia instytucji małżeństwa na osoby tej samej płci, związków osób tej samej płci lub związków składających się z więcej niż dwóch osób i traktowania takich związków w sposób uprzywilejowany, rozwiązań prawnych mających na celu uprzywilejowanie związków osób tej samej płci, możliwości przysposabiania dzieci przez osoby tej samej płci, orientacji seksualnych innych niż heteroseksualizm, płci jako bytu niezależnego od uwarunkowań biologicznych oraz aktywności seksualnych dzieci i młodzieży przed ukończeniem 18. roku życia.

Jeżeli cel zgromadzenia dotyczyłby co najmniej jednego z zagadnień określonego w projekcie ustawy, organ gminy miałby obowiązek wydać decyzję o zakazie zgromadzenia nie później niż na 96 godzin przed planowaną datą zgromadzenia.

W trakcie zgromadzenia zabronione byłoby np. posiadanie materiałów nawiązujących do zakazanych ustawowo celów zgromadzenia, wykorzystywania symboli religijnych w sposób mogący obrazić uczucia religijne innych osób, posiadania przedmiotów o erotycznym lub seksualnym charakterze, posiadania artystycznie przetworzonych symboli narodowych w związku z zakazanymi celami zgromadzenia oraz wszelkie zachowania i działania godzące w moralność publiczną. W projekcie podkreślono, że symbole Rzeczypospolitej Polskiej pozostają pod szczególną ochroną prawa, przewidzianą w odrębnych przepisach, w tym ustawie regulującej zasady organizowania i odbywania zgromadzeń.

Burza w Sejmie, Hołownia przekłada głosowanie

Sejm ostatecznie nie głosował nad tym projektem. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia stwierdził, że są za duże opóźnienia w obradach Sejmu (w końcu nadciąga weekend) i skreślił z porządku obrad ten punkt posiedzenia. Podobnie postąpił w przypadku projektu ustawy „Tak dla rodziny, nie dla gender”. Głosowanie ma się odbyć na kolejnym posiedzeniu Sejmu.

Wcześniej Hołownia dwukrotnie przerwał posiedzenie Sejmu. Zrobił to w trakcie wystąpienia Krzysztofa Kasprzaka z Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stop LGBT”. Podczas przedstawiania obywatelskiego projektu nowelizacji Prawa o zgromadzeniach, Kasprzak mówił m.in. o dzieciach, „które na skutek działania środowisk LGBT straciły zdrowie i życie”.

Hołownia nie chciał jednak, by tak mówić o środowiskach LGBT. – Jeżeli przyszedł pan tutaj po to, by raczyć nas drastycznymi szczegółami wydarzeń z kronik kryminalnych, a następnie wysnuć tezę, że mają one związek z orientacją seksualną osób, które je popełniły, to rozumiem, że starczy panu intelektualnej odwagi, aby stwierdzić, że wszystkie przestępstwa, które mają miejsce w związkach heteroseksualnych, również są zawinione przez heteroseksualizm tych osób – powiedział Hołownia.

Kasprzak pozostawał nieugięty. – Nie zamierzam ważyć słów i nie zamierzam ukrywać zabijania i gwałcenia dzieci przez lobby LGBT i będę właśnie o tym mówił – kontynuował.

Hołownia wyłączył mu mikrofon, zarządził przerwę jedną, a potem drugą. Gdy wreszcie na dobre wznowiono obrady, głos zabrała Kaja Godek. Mówiła m.in. o „terrorze LGBT”, o tym, że „wielu członków LGBT to mitomani”, wskazywała ponadto, iż „parady LGBT są narzędziem rekrutacji dzieci i młodzieży do tego ruchu”.

– Wiele ludzi buntuje się na to, co jest im nachalnie, namolnie wciskane, w jaki sposób chce się psuć ich dzieci. Nie życzą sobie, aby pewne osoby zbliżały się w ogóle do ich dzieci. Odgórnie jesteśmy blokowani, hamowani, cenzurowani, traktuje się nad gorzej niż innych, wynosi się na piedestał środowiska, które są w gruncie rzeczy patologiczne. My jesteśmy prześladowani, ciemiężeni i mamy prawo do buntu – mówiła Godek.

Wypowiedź Godek była kilkukrotnie zakłócana przez okrzyki zwolenników środowisk lesbijek, homoseksualistów, biseksów i zmiennopłciowców, a także przerywana przez prowadzącą obrady wicemarszałek Monikę Wielichowską.

Godek w odpowiedzi do Katarzyny Kotuli, minister ds. równości, stwierdziła, że ta słusznie przerywa jej wypowiedzi, bo dla Kotuli „oczkiem w głowie jest doprowadzenie do homoadopcji”, a akcja środowisk przeciwnym LGBT może temu zapobiec.

Całość debaty dostępna poniżej, a przerywane raz po raz wystąpienie Kai Godek zaczyna się od 7:19:00.

http://nczas.info/2024/02/09/terror-lgbt-i-homoadopcja-kaja-godek-bez-ogrodek-w-sejmie-foto/

#marszalekrotacyjny #lpg #lgtb

29

„Tak dla rodziny, nie dla gender”. Hołownia blokuje obywatelski projektnczas.info

Sejm przeprowadził w piątek pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy „Tak dla rodziny, nie dla gender” dotyczącego wypowiedzenia tzw. konwencji stambulskiej. Podczas dyskusji złożono m.in. wniosek o jego odrzucenie w pierwszym czytaniu. Głosowanie odbędzie się na następnym posiedzeniu Sejmu.

Sejm przeprowadził w piątek pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy „Tak dla rodziny, nie dla gender” dotyczącego wyrażenia zgody na wypowiedzenie przez Prezydenta RP Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja stambulska) i zobowiązania rządu do zainicjowania prac nad międzynarodową konwencją praw rodziny.

W czasie dyskusji głoszono dwa wnioski – jeden o odrzucenie projektu ustawy w pierwszym czytaniu, a drugi o niezwłoczne przystąpienie do drugiego czytania, bez odsyłania projektu do komisji. Głosowanie na nimi odbędzie się na następnym posiedzeniu Sejmu w pierwszym bloku głosowań.

Przedstawiciel Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Marek Jurek powiedział, że „konwencja stambulska tworzy poważne zagrożenie dla suwerenności Rzeczypospolitej jako najważniejszej wartości politycznej, ale również stwarza zagrożenie dla wychowania dzieci w każdej polskiej rodzinie”.

Zwrócił uwagę, że art 14. konwencji nakłada administracyjny, międzynarodowy nadzór nad polską edukacją publiczną. „Nie chcemy wdrażania młodych dziewcząt i chłopców do tzw. niestereotypowych ról płciowych. (…) Nie zgadzamy się, by Polska musiała spowiadać się przed Międzynarodowym Komitetem GREVIO” – oświadczył sprawozdawca.

Jak zaznaczył, „nie zgadzamy się na unieważnianie wychowawczych praw rodziny, na zawieszanie praw obywatelskich, najbardziej podstawowych swobód należnych rodzinie, które może być konsekwencją art. 4 tej konwencji, który mówi, że nic, co zostanie zrobione, w jej imię, nie może być traktowane jako dyskryminacja”.

Powiedział, że „art. 12 konwencji wskazuje, że należy wykorzeniać tradycję”. „Natomiast art. 17. dokumentu nakazuje wykorzeniania „najbardziej patologicznych, nacechowanych pogardą, wykorzystywaniem seksu dla przemocy, wzorów społecznych obecnych w kulturze masowej”, tylko nakazuje „przygotować dzieci, żeby sobie z nimi radziły.

Sylwia Bielawska (KO) złożyła wniosek formalny o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Zwróciła uwagę, że „co roku ponad 700 tys. kobiet doświadcza przemocy, a co gorsze ma ona charakter strukturalny i systemowy”. „Jest ona jednym z narzędzi dyskryminacji i wykluczenia społecznego, która uniemożliwia pełny rozwój” – powiedziała posłanka.

Oceniła, że powodem odrzucenia konwencji przez prawicę, jest dostrzeżenie w niej terminu gender, „który rzekomo podważa prawa przysługujące rodzinom”. Jako drugi powód wskazała wprowadzenie przez państwa, które ratyfikowały dokument edukacji seksualnej w szkołach, której zadaniem będzie przeciwdziałanie przemocy. Zastrzegła, że „nikt nie chce niszczyć ról w rodzinie, tym bardziej teraz, kiedy świat tak szybko się zmienia i nie ma tak wielu dobrych punktów odniesienia jakim jest właśnie rodzina”.

Anna Milczanowska (PiS) wnioskowała w imieniu klubu o skierowanie projektu do dalszych prac parlamentarnych w komisji. Zaznaczyła, że brak możliwości sprawdzenia zgodności tekstu konwencji z Konstytucją RP może prowadzić do wielu sporów i dyskusji. Zwróciła uwagę, że konwencja zawiera niejednoznaczne pojęcia, podważa tradycyjne wartości naszej narodowej tożsamości, w tym aksjologii prawa, a jego zapisy są nieskuteczne. Stwarza także „nadmierne ryzyko nadużywania procedur azylowych”.

„W polskim systemie prawnym, niezależnie od przepisów Konwencji Stambulskiej, istnieją mechanizmy zapewniające skuteczną walkę o prawa kobiet i umożliwiające przeciwdziałanie przemocy domowej” – powiedziała Milczanowska.

Podkreśliła, że zgodnie z najnowszymi danym Polska jest najbezpieczniejszym dla kobiet krajem w Europie.

Do tego twierdzenia odniosła się Ewa Schädler (Polska 2050) zwracając uwagę, że w naszym kraju istnieje problem przemocy wobec kobiet, natomiast z powodu tzw. +zmowy milczenia+ nie jest ona zgłaszana. Powołując się na dane resortu rodziny powiedziała, że „osoby doświadczające przemocy w rodzinie w większości przypadków nie szukają pomocy, a jeśli już to robią, to ofiary przemocy fizycznej, psychicznej i ekonomicznej i jest to maksymalnie 31 proc., zaś tylko 11 proc. ofiar przemocy seksualnej”.

Nazwała projekt „symbolem obłudy i podziałów”. Zapowiedziała, że jej klub wnosi o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.

Jolanta Zięba-Gzik (PSL-Trzecia Droga) powiedziała, że „Polakom nie są potrzebne dyskusje światopoglądowe, ponieważ niszczą wspólnotę i zabierają czas potrzebny na rozwiązanie ważnych problemów”. Jak zaznaczyła, „prawa kobiet i prawa dzieci i ochrona przed przemocą są prawami fundamentalnymi, z którymi się nie dyskutuje”.

Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica) oświadczyła, że „gender to nauka”. „Zmieniają się nauki społeczne, zmienia się stan prawa, nasza wiedza socjologiczna. Prawo kiedyś legalizowało możliwość zabójstwa człowieka, a dziś wyklucza taką sytuację.(…) „Kiedyś kobiety i dzieci, tak jak zwierzęta – wchodziły w skład majątku mężczyzny” – zwróciła uwagę posłanka Lewicy.

„Nie wiem, czy Marta Lempart nadal nie może mówić, że Ordo Iuris jest finansowane z Moskwy, czy już może. (…) Sprzeciw wobec Konwencji Stambulskiej to sprzeciw kultury moskiewskiej, putinowskiej, kultury Wschodniej, której przykład mamy na Ukrainie, gdzie gwałt traktowany jest jako metoda wojenna” – powiedziała Kucharska-Dziedzic.

Zwróciła uwagę, że w polskim prawie istnieje coś takiego, jak +gwałt małżeński+”. Zgoda na obcowanie nie jest zgodą dożywotnią, tylko zgodą wyrażaną w każdej chwili od nowa” – powiedziała posłanka Lewicy.

Wspomniała, że w Norwegii nie ginie ani jedno dziecko w ciągu roku z rąk swoich rodziców, tymczasem w naszym kraju – do 50 dzieci”. Zastrzegła, że wbrew temu, co mówi prawica w Polsce, „w Skandynawii nie jest więcej przemocy wobec kobiet, tylko jest ona zgłaszana, bo kobiety czują się bezpiecznie”.

Oceniła, że „polskie rozwiązania są nieskuteczne”. „Niebieska karta nie jest obowiązkowa ani dla sprawcy przemocy ani dla osoby pokrzywdzonej, więc nie spełnia swojej roli” – stwierdziła posłanka Lewicy.

Zwróciła także uwagę, że „Fundusz Sprawiedliwości przejęty przez Zbigniewa Ziobrę wykluczył organizacje kobiece pomagające ofiarom przemocy domowej”. „W moim województwie zamiast 1800 kobiet – ofiar przemocy domowej z funduszu skorzystało tylko 200” – powiedziała Kucharska-Dziedzic. Jak zaznaczyła, „prawica ukrywa skalę przemocy wobec kobiet i dzieci”.

Michał Wawer (Ruch Narodowy) zapowiedział, że klub Konfederacji opowie się za wypowiedzeniem Konwencji Stambulskiej. Zaznaczył, że „są tylko dwie płcie biologiczne. Każdy człowiek rodzi się kobietą lub mężczyzną i nie da się tego zmienić”. Ocenił, że „chirurgiczna zmiana płci jest jedynie okaleczeniem człowieka, która nie zmienia jego płci”.

Powiedział, że pojęcie gender wykorzystywane jest do wprowadzenia lewicowej ideologii. „Jest wytrych do forsowania kolejnych zmian prawnych i kolejnych decyzji finansowych” – powiedział poseł.

Jarosław Sachajko (Kukiz’15) pytał, czy mamy wykluczyć stereotypy matki, stereotyp macierzyństwa? Ocenił, że „Europa wymiera w wyniku braku afirmacji małżeństwa i macierzyństwa”.

Marek Jakubiak zwrócił uwagę, że „także mężczyźni podlegają przemocy domowej, ale 90 proc. z nich tego nie zgłasza”.

Minister równości Katarzyna Kotula podkreśliła, że „walka z przemocą powinna łączyć posłów ponad podziałami politycznymi”. Przyznała, że wiele dobrych zmian zostało wprowadzonych w tym zakresie za rządów PiS. Zastrzegała, że „mogło do tego dojść, ponieważ obowiązywała konwencja stambulska, która była konsekwentnie wdrażana”.

„Tak dla rodziny. Tak dla kobiet. Tak dla ochrony osób doświadczających przemocy – kobiet, dzieci i mężczyzn. Natomiast jesteśmy Nie dla przemocy; Nie dla dyskryminacji. Nie dla skrajnie ideologicznych i niebezpiecznych propozycji wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej” – zaznaczyła. Powiedziała, że zapisy dokumentu nastawione są m.in. „na politykę równościową względem kobiet i mężczyzn”.

„Jako +rząd 15 października+ potępiamy wszelkie formy przemocy wobec kobiet i przemocy domowej” – zaznaczyła. Zapowiedziała, że „w ramach rządowego programu przeciwdziałania przemocy konsekwentnie w kolejnych latach będziemy zwiększać budżet i finansowanie, tak aby móc postawić diagnozę, jakich rozwiązań w systemie brakuje, kierować dobre kampanie społeczne i stworzyć całościowy systemem wsparcia”.

Zwróciła uwagę, że jednym z elementów przyczyniających się do przemocy domowej jest alkohol. „Dlaczego nie zrobiliście nic przez ostatnie osiem lat, żeby walczyć z nadmiernym spożyciem alkoholu, żeby walczyć z reklamami alkoholu w internecie?” – zapytała obecną opozycję Kotula.

Zaapelowała także, aby „nie używać sformułowania +ofiara+, ponieważ stawia to osoby mające za sobą trudne doświadczenia w roli niższej, słabszej”.

Projekt ten wpłynął do Sejmu w grudniu 2020 r. Podpisało się pod nim 150 tys. obywateli.

W przygotowanie projektu zaangażowane były Chrześcijański Kongres Społeczny oraz Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

Konwencja Rady Europy z 2011 r. o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja stambulska) ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Konwencja zakłada, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.

Konwencję podpisało 45 państw i UE, ratyfikowały ją 34 kraje. Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r., a ratyfikowała w 2015 r.

W lipcu 2020 r. ówczesny premier Mateusz Morawiecki skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności konwencji stambulskiej z konstytucją uzasadniając, że „w dyskusji publicznej wiele osób formułuje poważne zarzuty w stosunku do konwencji stambulskiej (…) że godzi ona w nasz porządek prawny, że ma ideologiczne podłoże, niewłaściwie definiuje realne źródła przemocy wobec kobiet i nie dostarcza skutecznych narzędzi do walki z przemocą domową”.

#lpg #gender #rodzina #lgbt #lewactwo

http://nczas.info/2024/02/09/tak-dla-rodziny-nie-dla-gender-sejm-blokuje-obywatelski-projekt/

20

3,4 mln kierowców zostanie bez pomocy państwa. Resort rozwiewa nadziejemoney.pl

Właściciele samochodów z LPG mają powody do zmartwień. Wkrótce wejdzie w życie unijne embargo na import skroplonego gazu petrochemicznego z Rosji. Rząd jednak nie ma planów wprowadzenia "tarcz ochronnych" dla posiadaczy aut na to paliwo. Tak wynika z odpowiedzi resortu klimatu na interpelację poselską.

#polska #gospodarka #uniaeuropejska #lpg #motoryzacja

http://www.money.pl/gospodarka/3-4-mln-kierowcow-zostanie-bez-pomocy-panstwa-resort-rozwiewa-nadzieje-6990368158538720a.html

13