SKANDAL! Polacy nie wpuszczeni na obchody wyzwolenia obozu w Ravensbrück!youtu.be

O szczegółach bezczelnych działań władz Muzeum – Miejsca Pamięci Ravensbrück, w rozmowie z dr Anną Mandrelą opowiada uczestnik delegacji ZŻ NSZ – Bogumił Szojda.

Zdjęcie

http://youtu.be/WTtSYMTPceY

#historia #historiapolski #niemcy #ryngraf #polska #nsz #propaganda #ravensbruck #policja #skandal #antifa #antysemityzm

18

Antoni Szacki „Bohun” – bohater polskiego nacjonalizmunacjonalista.pl

https://www.nacjonalista.pl/2022/09/03/antoni-szacki-bohun-bohater-polskiego-nacjonalizmu/
#zsrr #niemcy #polityka #polska #iiwojnaswiatowa #nsz
Jednym z naszych zadań jest pamięć o naszych poprzednikach ideowych, polskich nacjonalistach, którzy całe swoje życie poświęcili walce o Wielką Polskę – Katolickie Państwo Narodu Polskiego. Antoni Szacki ps. „Bohun”, „Dąbrowski”, legendarny dowódca Brygady Świętokrzyskiej NSZ, na zawsze pozostanie w panteonie wybitnych narodowych radykałów.

“Z Niemcami walczy dziś cały świat. Niemcy wojnę już przegrały. Z Rosją Sowiecką walczą tylko Niemcy. Dlatego też zlikwidowanie w Polsce agentur sowieckich, choćby stroiły się z najpiękniejsze patriotyczno-polskie piórka, to obowiązek, to konieczność. Tego wymaga polska racja stanu” – można przeczytać w jednym numerów związanego z narodowcami pisma “Szaniec” z grudnia 1943 r.

10

Znalazłem bardzo ciekawą rozprawę doktorską pt
"Narodowe Siły Zbrojne w walce o utworzenie Narodowego Państwa Polskiego". Polecam. Ponad 800 stron opisujących kształtowanie się formacji narodowych od czasów Ligi Narodowej aż do IIWŚ
https://megawrzuta.pl/download/7f9df2a15855fc5804911f9581331222.html
https://muzeum-niepodleglosci.pl/wp-content/uploads/2021/10/plakat-Liga-Narodowa-scaled.jpg
#historia #nsz #dmowski

14

Tak się kończyły praktycznie każde kontakty z bolszewikami - albo zdradzali, albo wyciągali od razu karabiny. "Sojusznicy naszych sojuszników"…...
4 maja „Cień” i jego oddział szturmowy Armii Ludowej (uprzednio grupa BCh z Chruśliny) oraz podkomendni nieobecnego w tym czasie „Przepiórki” wraz z grupą partyzantów radzieckich Gruzina „Wani” (NN), łącznie około 100 partyzantów, zaatakowali w Owczarni pod Opolem Lubelskim zaprzyjaźniony z „Cieniem” 47-osobowy oddział wydzielony 3 kompanii 15 pułku piechoty AK pod dowództwem por. Mieczysława Zielińskiego („Krych”, „Moczar”).

AK-owcy nic dali się zaskoczyć przeprowadzanym z trzech stron atakiem i otworzyli ogień, zabijając i raniąc kilku napastników. Jednak poznawszy, że mają do czynienia z grupami proradzieckimi a nie z proniemieckimi, AK-owcy przerwali ogień. AL-owcy wmaszerowali
do wsi, gdzie „Cień” powitał swoich starych znajomych, twierdząc, że zaszła pomyłka. Następnie oba oddziały ustawiły się w dwuszeregu równolegle do siebie. Miano oddać sobie honory wojskowe. Zamiast honoru „Cień” z bezpośredniej bliskości wypalił w głowę „Krychowi”, a jego ludzie otworzyli ogień do reszty zdezorientowanych AK-owców. Zastrzelono w ten sposób 18 żołnierzy i 13 raniono. Po dokonaniu masakry, „cieniowcy” przystąpili do obdzierania zabitych z ubrań, zegarków, pierścionków i obrączek. Jeśli któraś z ofiar dawała oznaki życia, była bezlitośnie dobijana.
https://pch24.pl/wp-content/uploads/2013/04/14511.jpg
#nsz #ak #iiwojnaswiatowa

18

Historyk żydowski Reubcn Ainsztein podkreślając „bliski związek między Żydami a zbiegłymi jeńcami czerwonoarmijcami w tworzeniu polskiego ruchu partyzanckiego”, twierdzi, że „właściwie zawsze Żydzi oraz oficerowie i żołnierze Armii Czerwonej tworzyli jądro a często nawet większość członków oddziałów Gwardii Ludowej”. Dla poparcia argumentu Ainsztein podaje, że Polacy stanowili większość w zaledwie dwóch z dziesięciu istniejących oddziałów GL (Gwardia Ludowa) na Lubelszczyźnie: w oddziale im. Tadeusza Kościuszki i oddziale Franka”. Potwierdza to raport GL z 27 lutego 1943 r. określając stan oddziału im. Tadeusza Kościuszki jako „niejednolity”. Grupa liczyła 11 czerwonoarmistów (z tego 3 partyjnych), 3 komsomolców, 7 Żydów (3 kobiety), 10 młodziaków nowo zrekrutowanych, reszta to stare wygi partyzanckie”

Od zimy 1942/43 komuniści, którzy zaczęli wtedy tworzyć swoje oddziały leśne, zaczęli stosować fizyczną likwidację członków innych organizacji. Na zachodniej Lubelszczyźnie zabito około dwudziestu osób związanych z podziemiem niepodległościowym. I tak, na przykład prawdopodobnie w styczniu 1943 r. GL-owiec Stefan Kilianowicz vel Grzegorz Korczyński („Grzegorz”) wraz z podkomendnym (prawdopodobnie) Ryszardem Postowiczem („Murzyn”) zastrzelili trzech członków placówki NSZ w Kozinie wraz z jej komendantem Henrykiem Wojewodą. Na wiosnę 1943 r. wypadówka GL zastrzeliła Wincentego Frączaka ("Zaolziak”) z NSZ i komendanta posterunku policji granatowej w Polihnie, sierż. Wiśniewskiego z AK. Konspirator NSZ z powiatu kraśnickiego twierdzi „z całą stanowczością, że do tego czasu żaden z członków ugrupowania komunistycznego nic zginął z wyroku Narodowych Sił Zbrojnych”

Oprócz tego dokumenty komunistyczne podają, że 15 lipca GL-owcy zastrzelili działacza ONR Kaczorowskiego, konspiratora grupy podziemnej „Miecza i Pługa”, wraz z synem, członkiem ZWZ. W tym też czasie były komendant Pacyna („Bartosz”) grupy rabunkowej Liska działając z bazy w Dzierzkowicach, wspólnie ze swoim kuzynem, członkiem GL o pseudonimie „Lew” (NN) zastrzelili Hofmana, żołnierza NSZ z Zakrzówka oraz 5 sierpnia 1943 r. starszego wachm./ppor. NSZ Skibińskiego („Chrabąszcz”). Parę dni potem pod wsią Skorczyce ci sami sprawcy zastrzelili dwóch Niemców eskortujących mleko. Z zemsty żandarmeria rozstrzelała 19 chłopów z najbliższej miejscowości.
https://s.twojahistoria.pl/uploads/2018/11/zydokomuna_mini.jpg
#nsz #jfe #żydostwo #iiwojnaswiatowa

16

Sowieckie aresztowania żołnierzy i działaczy Polski Podziemnej rozpoczęły się już w sierpniu 1944 r. Wywożono ich i osadzano na III polu obozu na Majdanku, który teraz służył nowym okupantom do więzienia żołnierzy Armii Krajowej. W końcu sierpnia 1944 r. dużą część więźniów wywieziono do obozu w Riazaniu, w ZSRR.
Wczesną jesienią 1944 r. na Zamku w Lublinie zaczęto wykonywać pierwsze wyroki śmierci na żołnierzach Armii Krajowej. Byli wśród nich wybitni oficerowie Lubelskiego Okręgu AK, z których każdy zapisał piękną kartę służby i walki. M.in. inspektor Inspektoratu Rejonowego „Lublin” ppłk Stefan Jasiński „Nurt”, inspektor Inspektoratu Rejonowego „Puławy” mjr Stanisław Kowalski „Konrad”, komendant Obwodu Lublin, a później dowódca zgrupowania oddziałów partyzanckich 8 pp Leg. AK kpt. Konrad Schmeding „Młot”, żołnierz „Wachlarza”, później d-ca oddziału dyspozycyjnego Kedywu Komendy Obszaru Lwowskiego por. art. cc Aleksander Kułakowski „Rywal”.

Łącznie w lubelskiej katowni od 20 listopada 1944 r. do roku 1951 wykonano co najmniej 1200 wyroków śmierci, w ogromnej większości na żołnierzach Polski Walczącej: AK, BCh, NSZ, WiN, NZW. Jak podawał Jerzy Ślaski w książce Skrobów. Dzieje obozu NKWD dal żołnierzy AK 1944-1945, o skali terroru „wyzwolicieli” niech świadczy to, że Okręg Lubelski Armii Krajowej, który przez cały okres okupacji niemieckiej stracił 37 oficerów ze swej kadry dowódczej, w pierwszych miesiącach po wejściu do Lublina Armii Czerwonej stracił ich około 100.
https://bi.im-g.pl/im/f5/f2/12/z19868405V,Zolnierze-Brygady-Swietokrzyskiej-.jpg
#komunizm #nsz #jfe #historia

13

Filosemityzm lewicy SZANIEC, Warszawa 16-31 maja, 1941 rok (numer 12)
(…) Cały tragikomizm sytuacji tkwi w tem, że zgorszenie naszych marksistów jest zupełnie szczere: oni naprawdę już samo wysunięcie postulatu przyszłej Polski jako państwa narodowego uważają za nieprzyzwoitość i ciężki kryminał, za rodzaj ekshibicjonizmu politycznego. Marksiści nasi to ludzie naprawdę chorzy i nieszczęśliwi. Naogół mężnie znoszą przeciwności losu. Wystarczy jednak podsunąć im przed oczy w druku albo szepnąć do ucha wyraz "naród" lub "Żyd", by zburzyć w nich odrazu najbardziej - zdawałoby się - ustaloną równowagę umysłową i przyprawić o ostry atak szału międzynarodowego.

Trudno oprzeć się zdumieniu, gdy w tymże numerze WRN (gazetka marksistów), z powodu śmierci w getto starego Żyda, adwokata Berensona, znajdujemy wybuch tak namiętnej rozpaczy, wylew tak nieutulonego żalu, że najwytrawniejsze płaczki z towarzystwa Ostatnia Posługa zzieleniałyby z zazdrości na widok tak artystycznej konkurencji…A oto próbki:
"Klasa robotnicza Polski była dumna, że człowiek ten z całem przekonaniem swej płomiennej duszy stał w jej przodowniczym socjalistycznym szeregu. Nawet najbliższym przyjaciołom okupant nie pozwolił oddać ostatniej posługi zmarłemu. Jeden z najpierwszych obywateli Rzeczypospolitej został przemocą okupanta oderwany od Polaków i zamknięty w getto…Odczuwał najboleśniej, że również część społeczeństwa polskiego poddała się potwornej zarazie szowinizmu i nawet głośno przytakiwała manifestacji największego barbarzyństwa, jakiem jest getto"
Istotnie. Dachau, Oranienburg, Oświęcim, egzekucje w Wawrze, Gostyniu, Bydgoszczy i w setkach innych miast, miasteczek i wsi, wysiedlania całych prowincji, śmierć z mrozu i głodu miljonów Polaków, - to drobiazg! Getto, w którem zamknięto "najpierwszych obywateli Rzeczypospolitej" - to dopiero kraniec bólu, to barbarzyństwo największe!

Doprawdy, smutny jest widok Polaków, których drażni i gorszy samo zestawienie wyrazów takich, jak Polska i narodowa, ale którzy nie znajdują słów dość patetycznych, zwrotów dość bałwochwalczych, gdy idzie o wysławienie jednego z wielu Żydów, wodzących za nos cały socjalizm polski…
"Oderwani" (jak pijawki) od Polaków ci "najpierwsi obywatele", nie tylko z za murów getta, lecz nawet z pod kamieni nadgrobnych na kirkucie - wciąż jeszcze są źródłem natchnień dla tych, niestety, polskich serc i umysłów, które zdeprawowała i wyjałowiła wieloletnią tresurą "płomienna dusza" żydowska.
https://s.twojahistoria.pl/uploads/2018/11/zydokomuna_mini.jpg
#nsz #jfe #żydostwo

5

Po przystąpieniu do wojny ZSRR, Anglicy i Amerykanie zaczęli Polaków....nienawidzić!! Polacy nagle stali się "bloody Poles"

W Wielkiej Brytanii Polacy spotkali się z bardzo życzliwym przyjęciem szczególnie na początku, gdy Brytyjczycy samotnie, nie licząc Polaków jako jedynych aliantów, musieli stawiać czoło Niemcom. Serdeczność brytyjską wzmocniły jeszcze wyczyny bojowe polskich lotników w bitwie o Anglię. Niestety, wszystko zmieniło się po ataku Niemiec na ZSRR 22 czerwca 1941 r. Według jednego z polskich wojskowych:
Fala odpływu uczuć propolskich pozostawała w prostym stosunku do krzepnięcia oporu sowieckiego w wojnie z Niemcami... Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stawaliśmy się nagle „bloody Poles”, niepożądanymi cudzoziemcami.
W miarę jak Rosjanie zaczęli odnosić zwycięstwa nad Niemcami, akcje Polaków zaczęły bardzo szybko spadać. Rozmachu temu spadkowi dodawała, według działacza socjalistycznego Bundu Lucjana Blita, radziecka propaganda. Blit twierdzi, że:
Radziecka dyplomacja starała się przedstawić większość Polaków jako ślepych wrogów Rosji, jako ludzi o prawie faszystowskim nastawieniu, których zadania z tego powodu nie powinny otrzymać poparcia ludzi o liberalnych i demokratycznych poglądach.
I odnieśli oni [dyplomaci radzieccy] wielki sukces na tym polu, o czym może się przekonać każdy, kto poczyta Iiansard [zapis debat w parlamencie brytyjskim] z późniejszego okresu wojny, lub wiele brytyjskich gazet z tego czasu. Nie było wielu na Zachodzie, którzy chcieliby, aby im przypominano cierpienia Polaków po wrześniu 1939, gdy radziecka N.K.Y.D. przejęła polityczną administrację wschodniej części Polski i wprowadziła swoje metody okrutnego prześladowania w stosunku do milionów obywateli polskich zamieszkujących Galicję, Wołyń i Polesie

Do radzieckiej kampanii propagandowej przyłączyła się z ochotą lewicowa i liberalna prasa zachodnia. Polska i prozachodni Polacy byli systematycznie szkalowani. Nagonka zaszła tak daleko, że główna gazeta armii amerykańskiej „Stars and Stripcs”, pozwoliła sobie zamieścić
karykaturę polskiego oficera, który „rzekomo” miał zginąć w Katyniu.
Nie przegapiono żadnej okazji do zaatakowania polskich problemów, tak że więcej się słyszało w gazetach angielskich o polskich antysemitach, jak wspomina Cat-Mackiewicz, „niż później o zwycięskich żołnierzach spod Monte Cassino”.
Naturalnie żołnierze polscy w Wielkiej Brytanii, w tym Leonard Zub-Zdanowicz, śledzili ze smutkiem i złością ową antypolską kampanię, nabierając przekonania, że na poparcie zafascynowanego Rosją Zachodu trudno będzie liczyć — zwłaszcza w razie radzieckiego
#nsz #jfe #iiwojnaswiatowa
Fragment książki "Narodowe Siły Zbrojne 1942-1947"

36

Tak to w Czechach wyglądało. Dlatego Churchill wysłał do nich w końcu agentów, aby zabili Heydricha, w celu ożywienia tamtejszego ruchu oporu
Następnego dnia członkowie czeskiego podziemia dostarczyli dowództwu BŚ dokładne piany i informacje na temat 200-osobowej załogi obozu koncentracyjnego kobiet w Holysovie, prawdopodobnie filii KL Ravensbriick. W obozie znajdowało się od 1000 do 2000 kobiet, a w tym prawie 280 Żydówek izolowanych w osobnych barakach śmierci.
Już poprzednio NSZ-owcy byli zdecydowani uwolnić więźniarki, a dostarczone przez wywiad czeski materiały tylko ułatwiły im zadanie. Gdy ludność okoliczna dowiedziała się o planach ataku na obóz jej przedstawiciele zgłosili się do „Zęba”, a następnie do „Bohuna” prosząc o zrezygnowanie z akcji ze względu na możliwość niemieckiego odwetu na Czechach. Dowództwo brygady kategorycznie odrzuciło prośbę cywilów, argumentując, że straż obozowa może w każdej chwili wymordować więźniarki. Atak na obóz i podległą mu fabrykę amunicji w Holyśovie wyznaczono na 5 maja na godz. 11.30.
https://trybun.org.pl/wp-content/uploads/2017/07/szacki1.jpg
#iiwojnaswiatowa #nsz

8

Tak właśnie wyglądała ta "straszna" kolaboracja Brygady Świętokrzyskiej z Niemcami

14 stycznia w rejonie stacji Tunel koło Pogwizdowa oddziałom BŚ udało się odeprzeć, po ciężkiej walce i przy dużych stratach, uderzenie silnej jednostki Wehrmachtu. Następnie nocą NSZ-owcy kontynuować marsz na zachód. Po kilku nieudanych próbach sforsowania Pilicy. „Bohunowi” udało się wreszcie uzyskać pozwolenie, w zamian za wypuszczenie kilkunastu jeńców niemieckich prowadzonych przez BŚ na przejście przez obsadzony przez Niemców most na rzece koło Żarnowca. 15 stycznia o godzinie 15.30 NSZ-owcy rozpoczęli przeprawę przez Pilicę pod ogniem właśnie przybyłych radzieckich czołgów.

Kolumna marszowa BŚ nic zatrzymała się w Żarnowcu, a podążyła do Solczy, gdzie w nocy z 15 na 16 stycznia przeprowadzono rozmowy z dowództwem miejscowego garnizonu niemieckiego. Niemcy zaproponowali wspólną walkę przeciw Armii Czerwonej; NSZ-owcy ofertę tę zdecydowanie odrzucili. Mimo to Niemcy wydali im glejt umożliwiający dalszy marsz BŚ na zachód „pod warunkiem, iż brygada nie będzie atakować oddziałów niemieckich i w swym marszu będzie unikać większych miast”

16 stycznia, zaopatrzona w niemiecką przepustkę, BŚ znów pod ogniem radzieckich czołgów, opuściła Solczę kierując się do Błanowic. Podczas dalszego marszu patrol oficerski brygady ponownie musiał negocjować pod Koziegłowami pozwolenie na przejście przez umocnienia
niemieckie. Po uzyskaniu prawa do przemarszu NSZ-owcy podążyli do Kamieńca i Babienie, gdzie zanocowali. 17 stycznia rano, ponownie pod radzieckim obstrzałem, BŚ wyruszyła
przez Koszęcin w stronę przedwojennej granicy polsko-niemieckiej.

Przez następne dwa dni i dwie noce NSZ-owcy maszerowali właściwie bez przerwy, zatrzymując się jedynie na krótko w okolicy Solami i Dziewiczej Góry, a 19 stycznia, już po przejściu dawnej granicy, w miejscowości Łazisk. Następnie, odskakując od nadciągających Rosjan i korzystając
z zamieszania wśród wycofujących się Niemców, Brygada Świętokrzyska używając fortelu, przeszła Odrę. Potem, wspomina „Bohun”:
"W ciągu tygodnia od 20.1.45 r. do 27.1.45 wykonywaliśmy forsowne marsze mijając miejscowości: Komorniki, Eigut, Feldhcira, Grunwald, Kaubitz. Maszerując dniem i nocą prawie bez dłuższego odpoczynku, oderwaliśmy się od frontu niemiecko-sowieckiego na odległość około 100 kilometrów."
W następne dziesięć dni Brygada Świętokrzyska przemierzyła trasę przez Peterswald, Seifersdorf, Altlaessig oraz Petersdorf, aby 8 lutego dotrzeć na południe od Jeleniej Góry do Kottwitz pod Arnau, przy granicy czeskiej. Tam NSZ-owcy zatrzymali się na prawie dwa tygodnie. Podczas tego przemarszu wraz ze stałym zagrożeniem ze strony czołówki frontu radzieckiego brygada miała też kłopoty z Niemcami.

I tak, 17 stycznia w Lubińcu placówka Volkssturmu usiłowała bezskutecznie zagrodzić drogę NSZ-owcom. Niemcy postanowili Polaków po prostu rozbić, organizując w tym celu następnego dnia w lasach na południe od Lubióca, zasadzkę na BŚ. Najpierw jednak zażądali zdania broni.
Aby zapobiec rozbrojeniu zastępca dowódcy BŚ „Jaxa”, udał się do Katowic na rozmowy z tamtejszą komendanturą niemiecką. Rozmowy dały wynik pozytywny. „Jaxa” nie tylko wynegocjował u Niemców zgodę na zachowanie uzbrojenia, ale również pozwolenie na przejście do Czech.

Następnym razem, gdy pod groźbą rozbrojenia, Niemcy usiłowali ponownie zmusić Brygadę Świętokrzyską do podjęcia walki z Armią Czerwoną, sytuację uratował „Ząb”. Podczas rozmowy przeprowadzonej w nocy z 26 na 27 stycznia z trzema niemieckimi oficerami-emisariuszami
w Ząbkowicach Śląskich (Frankenstein) Zub-Zdanowicz stwierdził przebiegle, że żołnierze brygady, jako partyzanci nie są wyszkoleni w walce konwencjonalnej, stąd powierzenie im pozycji obronnych nad Odrą, jak proponowała strona niemiecka, byłoby błędem taktycznym.

Zub-Zdanowicz argumentował najprawdopodobniej, że NSZ-owcy powinni wpierw przejść odpowiednie przeszkolenie, nim będzie można ich użyć przeciw armii radzieckiej. Dzięki tej argumentacji, zapewne gorąco podtrzymywanej przez obecnego na rozmowie „Bohuna”, BŚ ponownie otrzymali pozwolenie na marsz do Czech — prawdopodobnie pod niemiecką
eskortą

Pozytywne stanowisko niemieckie co do przemarszu brygady potwierdziły trzy kolejne spotkania z Niemcami 28 stycznia w Kaubitz, 5 lutego w Peterswald oraz 12 lutego w Kottwitz. Za każdym razem Niemcy starali się namówić NSZ-owców do podjęcia walki z Armią Czerwoną; za każdym razem spotkali się z odmową. Jednakże zapewne po rozmowach w Peterswald dowództwo Brygady Świętokrzyskiej zmuszone było do ustępstw. Wydaje się, że pozornie
wyrażono zgodę na współpracę wywiadowczą z Niemcami, gdyż już 7 lutego dowództwo BŚ odkomenderowało grupę żołnierzy pod komendą kpt. NSZ Stefana Celichowskiego („Andrzej”, „Skalski”) na szkolenie wywiadowcze w ośrodku niemieckim znajdującym się zapewne pod Pragą czeską.

Podczas pierwszego dłuższego postoju dwutygodniowego w Kottwitz w połowie lutego, sztab jednostki NSZ musiał dać sobie radę z dwoma problemami. Po pierwsze dowództwo BS było zmuszone bezustannie znajdować wymówki na stale ponawiane propozycje lokalnego dowództwa niemieckiego zachęcającego Polaków do wspólnej walki przeciw komunistom. Po drugie, do brygady zaczęli dołączać masowo Polacy: NSZ-owcy, żołnierze kieleckiej AS, AK-owcy (zbiegli jeńcy z Powstania Warszawskiego) oraz cywile wywiezieni na roboty przymusowe do Niemiec. Zachęty Wehrmachtu zbyto jak zwykle argumentami o braku wyszkolenia, a z około 150 ochotników utworzono nowy oddział Brygady Świętokrzyskiej: pułk
Poznański

20 lutego BŚ rozpoczęła niezwykle ciężki marsz przez Sudety, najprawdopodobniej z niemieckimi przewodnikami i eskortą, aby po przybyciu na terytorium Moraw kontynuować przesuwanie się na zachód przez miejscowość Pećky w stronę Blanska. W tym okresie dowództwo niemieckie pozornie nie interesowało się brygadą, a tylko utrzymywało z nią łączność przez „Toma”, który nieoczekiwanie zjawił się w BŚ. Okres bezczynności i postojów żołnierze BŚ wykorzystali na rozrywki, jak chodzenie do kina oraz „na wyjazdy do pobliskich miasteczek, a nawet do Pragi, ale nigdy nie rozstając się z uzbrojeniem”.
Fragment ksiązki "brygada-swietokrzyska-nsz-w-fotografiach-i-dokumentach"
#jfe #polska #nsz

20