14 stycznia w rejonie stacji Tunel koło Pogwizdowa oddziałom BŚ udało się odeprzeć, po ciężkiej walce i przy dużych stratach, uderzenie silnej jednostki Wehrmachtu. Następnie nocą NSZ-owcy kontynuować marsz na zachód. Po kilku nieudanych próbach sforsowania Pilicy. „Bohunowi” udało się wreszcie uzyskać pozwolenie, w zamian za wypuszczenie kilkunastu jeńców niemieckich prowadzonych przez BŚ na przejście przez obsadzony przez Niemców most na rzece koło Żarnowca. 15 stycznia o godzinie 15.30 NSZ-owcy rozpoczęli przeprawę przez Pilicę pod ogniem właśnie przybyłych radzieckich czołgów.
Kolumna marszowa BŚ nic zatrzymała się w Żarnowcu, a podążyła do Solczy, gdzie w nocy z 15 na 16 stycznia przeprowadzono rozmowy z dowództwem miejscowego garnizonu niemieckiego. Niemcy zaproponowali wspólną walkę przeciw Armii Czerwonej; NSZ-owcy ofertę tę zdecydowanie odrzucili. Mimo to Niemcy wydali im glejt umożliwiający dalszy marsz BŚ na zachód „pod warunkiem, iż brygada nie będzie atakować oddziałów niemieckich i w swym marszu będzie unikać większych miast”
16 stycznia, zaopatrzona w niemiecką przepustkę, BŚ znów pod ogniem radzieckich czołgów, opuściła Solczę kierując się do Błanowic. Podczas dalszego marszu patrol oficerski brygady ponownie musiał negocjować pod Koziegłowami pozwolenie na przejście przez umocnienia
niemieckie. Po uzyskaniu prawa do przemarszu NSZ-owcy podążyli do Kamieńca i Babienie, gdzie zanocowali. 17 stycznia rano, ponownie pod radzieckim obstrzałem, BŚ wyruszyła
przez Koszęcin w stronę przedwojennej granicy polsko-niemieckiej.
Przez następne dwa dni i dwie noce NSZ-owcy maszerowali właściwie bez przerwy, zatrzymując się jedynie na krótko w okolicy Solami i Dziewiczej Góry, a 19 stycznia, już po przejściu dawnej granicy, w miejscowości Łazisk. Następnie, odskakując od nadciągających Rosjan i korzystając
z zamieszania wśród wycofujących się Niemców, Brygada Świętokrzyska używając fortelu, przeszła Odrę. Potem, wspomina „Bohun”:
"W ciągu tygodnia od 20.1.45 r. do 27.1.45 wykonywaliśmy forsowne marsze mijając miejscowości: Komorniki, Eigut, Feldhcira, Grunwald, Kaubitz. Maszerując dniem i nocą prawie bez dłuższego odpoczynku, oderwaliśmy się od frontu niemiecko-sowieckiego na odległość około 100 kilometrów."
W następne dziesięć dni Brygada Świętokrzyska przemierzyła trasę przez Peterswald, Seifersdorf, Altlaessig oraz Petersdorf, aby 8 lutego dotrzeć na południe od Jeleniej Góry do Kottwitz pod Arnau, przy granicy czeskiej. Tam NSZ-owcy zatrzymali się na prawie dwa tygodnie. Podczas tego przemarszu wraz ze stałym zagrożeniem ze strony czołówki frontu radzieckiego brygada miała też kłopoty z Niemcami.
I tak, 17 stycznia w Lubińcu placówka Volkssturmu usiłowała bezskutecznie zagrodzić drogę NSZ-owcom. Niemcy postanowili Polaków po prostu rozbić, organizując w tym celu następnego dnia w lasach na południe od Lubióca, zasadzkę na BŚ. Najpierw jednak zażądali zdania broni.
Aby zapobiec rozbrojeniu zastępca dowódcy BŚ „Jaxa”, udał się do Katowic na rozmowy z tamtejszą komendanturą niemiecką. Rozmowy dały wynik pozytywny. „Jaxa” nie tylko wynegocjował u Niemców zgodę na zachowanie uzbrojenia, ale również pozwolenie na przejście do Czech.
Następnym razem, gdy pod groźbą rozbrojenia, Niemcy usiłowali ponownie zmusić Brygadę Świętokrzyską do podjęcia walki z Armią Czerwoną, sytuację uratował „Ząb”. Podczas rozmowy przeprowadzonej w nocy z 26 na 27 stycznia z trzema niemieckimi oficerami-emisariuszami
w Ząbkowicach Śląskich (Frankenstein) Zub-Zdanowicz stwierdził przebiegle, że żołnierze brygady, jako partyzanci nie są wyszkoleni w walce konwencjonalnej, stąd powierzenie im pozycji obronnych nad Odrą, jak proponowała strona niemiecka, byłoby błędem taktycznym.
Zub-Zdanowicz argumentował najprawdopodobniej, że NSZ-owcy powinni wpierw przejść odpowiednie przeszkolenie, nim będzie można ich użyć przeciw armii radzieckiej. Dzięki tej argumentacji, zapewne gorąco podtrzymywanej przez obecnego na rozmowie „Bohuna”, BŚ ponownie otrzymali pozwolenie na marsz do Czech — prawdopodobnie pod niemiecką
eskortą
Pozytywne stanowisko niemieckie co do przemarszu brygady potwierdziły trzy kolejne spotkania z Niemcami 28 stycznia w Kaubitz, 5 lutego w Peterswald oraz 12 lutego w Kottwitz. Za każdym razem Niemcy starali się namówić NSZ-owców do podjęcia walki z Armią Czerwoną; za każdym razem spotkali się z odmową. Jednakże zapewne po rozmowach w Peterswald dowództwo Brygady Świętokrzyskiej zmuszone było do ustępstw. Wydaje się, że pozornie
wyrażono zgodę na współpracę wywiadowczą z Niemcami, gdyż już 7 lutego dowództwo BŚ odkomenderowało grupę żołnierzy pod komendą kpt. NSZ Stefana Celichowskiego („Andrzej”, „Skalski”) na szkolenie wywiadowcze w ośrodku niemieckim znajdującym się zapewne pod Pragą czeską.
Podczas pierwszego dłuższego postoju dwutygodniowego w Kottwitz w połowie lutego, sztab jednostki NSZ musiał dać sobie radę z dwoma problemami. Po pierwsze dowództwo BS było zmuszone bezustannie znajdować wymówki na stale ponawiane propozycje lokalnego dowództwa niemieckiego zachęcającego Polaków do wspólnej walki przeciw komunistom. Po drugie, do brygady zaczęli dołączać masowo Polacy: NSZ-owcy, żołnierze kieleckiej AS, AK-owcy (zbiegli jeńcy z Powstania Warszawskiego) oraz cywile wywiezieni na roboty przymusowe do Niemiec. Zachęty Wehrmachtu zbyto jak zwykle argumentami o braku wyszkolenia, a z około 150 ochotników utworzono nowy oddział Brygady Świętokrzyskiej: pułk
Poznański
20 lutego BŚ rozpoczęła niezwykle ciężki marsz przez Sudety, najprawdopodobniej z niemieckimi przewodnikami i eskortą, aby po przybyciu na terytorium Moraw kontynuować przesuwanie się na zachód przez miejscowość Pećky w stronę Blanska. W tym okresie dowództwo niemieckie pozornie nie interesowało się brygadą, a tylko utrzymywało z nią łączność przez „Toma”, który nieoczekiwanie zjawił się w BŚ. Okres bezczynności i postojów żołnierze BŚ wykorzystali na rozrywki, jak chodzenie do kina oraz „na wyjazdy do pobliskich miasteczek, a nawet do Pragi, ale nigdy nie rozstając się z uzbrojeniem”.
Fragment ksiązki "brygada-swietokrzyska-nsz-w-fotografiach-i-dokumentach"
#jfe #polska #nsz