WIĘCEJ NIŻ CHCIAŁBYŚ WIEDZIEĆ: UTYLITARYZM VS SZTUKI I PRZEDMIOTY HUMANISTYCZNE
Część 1/?

>>> #wiecejnizchcialbyswiedziec <<<

Wpis powiązany: Literatura - jak ucznić swój umysł piękniejszym https://lurker.land/post/p-AHdGwhp

Mam świadomość, że niektórzy nie mają czasu czytać tego wszystkiego, a chciałbym abyście w pewnym stopniu nabrali zrozumienia i pokory wobec nauk humanistycznych, więc podlinkuje wypowiedź Jordana Petersona.

Dodatkowo odwołuje się tym na etos Petersona.
https://www.youtube.com/watch?v=cG4HtXS0jlk
Szczęście
Jedną z miar tego, jak trudno jest przedstawić argumenty za wartością edukacji wyższej, jest to, że musisz wykorzystać założenia tych, którzy jej nie cenią, aby przekonać ich, że ma ona wartość. Wiem, że to za dużo powiedziane. chcę przez to powiedzieć, że ilekroć prosi się was o podanie powodu, dla którego ktoś potrzebuje wykształcenia w zakresie sztuk i nauk humanistycznych, oczekuje się od was podania wyjaśnienia na wskroś utylitarnego, wyjaśnienia, które ktoś z wyższym wykształceniem natychmiast dostrzegłby jako nie tylko nieistotne, ale wręcz wywrotowe w stosunku do samych celów tego rodzaju nauki. Pomyśl o tym przez chwilę: wierzysz w edukację, która uczy uczniów rozróżnienia pomiędzy rzeczami wyższymi i niższymi - pomiędzy celami i środkami - pomiędzy tym, co jest ważniejsze i mniej ważne - i co to pociąga za sobą dla porządku naszego życia. A jednak masz wyjaśnić to ludziom w sposób, który ignoruje to rozróżnienie i to, co ono za sobą pociąga.

Założenie stojące za utylitarnym sposobem myślenia jest takie, że najważniejsze w życiu są rzeczy materialne, takie jak pieniądze, wiedza techniczna i doświadczenie lub umiejętności rynkowe. Te rzeczy z pewnością są bardzo ważne w życiu - w końcu musisz jeść, żeby w ogóle myśleć o tym, co jest w życiu ważne, a żeby jeść, musisz mieć pieniądze (i przypuszczalnie pracę).
Jedną z rzeczy, które mam nadzieję, ludzie otrzymują z przedmiotów humanistycznych jest sposób, aby uniknąć kłopotów Paula Orbersona, to człowiek, który był na szczycie piramidy Excel w latach 90-tych.

Orberson był z małego miasteczka, pewnego dnia przyszedł i przemawiał w kościele. Mówił o swoim sukcesie finansowym i o tym, co mu to przyniosło. Ale był tam również po to, aby podkreślić to, czego mu to nie przyniosło. Mówił o tym, że w końcu osiągnął to, do czego dążył przez całe życie, i jak pewnego dnia, siedząc w swoim dużym drogim domu na Florydzie z dokiem i kilkoma łodziami, zadał sobie pytanie: "I co teraz?…".
Ten, kto naprawdę odnajduje swoje szczęście w samym zdobywaniu pieniędzy, może być szczęśliwy, ale w sposób płytki. Jest on szczęśliwy tylko w tym sensie, że wyczerpał swoją niewystarczającą zdolność do bycia szczęśliwym. Jego szklanka może być pełna dobrych rzeczy, ale jego szklanka jest bardzo mała. Jedną z rzeczy, którą właściwy rodzaj edukacji robi dla ciebie, jest poszerzenie twojej zdolności do szczęścia - poszerzenie liczby i rodzaju rzeczy, które sprawiają, że jesteś szczęśliwy. To właśnie czyni dla ciebie kształcenie uczuć - jeden z istotnych aspektów edukacji. Poprzez kultywowanie smaku w wyższych rzeczach, których inaczej nie byłbyś w stanie docenić, nie tylko zdobywasz więcej rzeczy, z których możesz być szczęśliwy, ale poszerzasz swoją zdolność do bycia szczęśliwym.

Tak może być w przypadku literatury lub muzyki. Osoba może znaleźć natychmiastową satysfakcję w tandetnej powieści, ale nie być w stanie docenić "Anny Karenina" Tołstoja, ponieważ nigdy nie przygotowała się odpowiednio, by docenić jej wielkość. Może też lubić natychmiastowe przyjemności płynące z jakiejś formy mdłej muzyki pop, ale z powodu braku doświadczenia i znajomości jakiegokolwiek innego rodzaju muzyki, nie tylko nie lubi bardziej wyrafinowanych form muzycznych, ale nie jest w stanie polubić niczego innego - ponieważ jej gust w odniesieniu do bardziej subtelnych rzeczy nie był kultywowany.

Jak piszę w moim wpisie o "anty-ciekawości" ( https://lurker.land/post/H8Rx7LoJp ):
[…]Aby bardziej rozjaśnić co mam na myśli weźmy przykład trudnych i złożonych gier. Miałem przyjaciela, który ma przegrane tysiące godzin w grach strategicznych typu total war czy hearts of iron, jest nimi zafantazjowany i niezwykle głęboko wciąga się grając w nie (osiąga tzw. "efekt flow"). Niestety złożone gry (Polecam EVE online) mają wysoki próg wejścia, byłem przytłoczony ilością opcji, zasad i wiedzy, która trzeba posiadać, aby czerpać przyjemność z gier tego typu. I to właśnie podwyższało we mnie poziom anty-ciekawości, potrzebowałem wkładać intelektualny wysiłek, aby zdobywać doświadczenie w grze, która nieustannie mnie przytłaczała, lecz prawdopodobnie dokładnie tak samo czuł mój przyjaciel. Dzięki cierpliwości i wytrwałości teraz cieszy się każdą minutą gry.
Są rzeczy, które są głębsze i bogatsze, których moja wrażliwość po prostu nie jest w stanie docenić, ponieważ nigdy nie kultywowałem swojego uznania dla nich.

Wino jest jedną z naturalnych rzeczy na świecie, która została doprowadzona do największej perfekcji, i oferuje sobą spory zakres przyjemności i uznania. Można uczyć się o winach i realizować edukację swojego podniebienia z wielką przyjemnością przez całe życie, podniebienie staje się bardziej wykształcone i zdolne do uznania i masz stale rosnącą przyjemność i uznanie dla wina.

Wiem wystarczająco dużo o winie, aby wiedzieć, co mi się podoba. Ale mam przyjaciół, którzy kultywowali swój smak w winie i ich wiedzy na temat kunsztu i produkcji wina. Potrafią je docenić w sposób, w jaki ja nie potrafię. Potrafią się nim cieszyć na poziomie, na którym ja nie potrafię. Rzeczy, które wcześniej by mnie znudziły, rzeczy, które nie miałyby dla mnie żadnego uroku, rzeczy, które wymagają pewnego wysiłku, a nawet edukacji, aby je odpowiednio docenić, mogą później stać się środkiem do głębszej radości lub spełnienia. Podchodząc w ten sposób do ważnych rzeczy nie tylko staniesz się szczęśliwszy, ale też będziesz potrafił być szczęśliwy głębiej. To tak jak z każdą umiejętnością czy siłą - im więcej z niej korzystasz, tym większa się staje.
Tego typu uznanie nie różni się od uznania wobec literatury, muzyki, czy sztuki
Łatwo jest nam - czasami przez zwykłe lenistwo - być zadowolonymi z nieistotnych rzeczy. To nie jest tylko problem z rzeczami, ale z nieadekwatnością naszego zadowolenia. Potrzeba trochę pracy, aby być naprawdę szczęśliwym.
Mądrość
Jednym z głównych celów wyższej nauki jest zdobycie mądrości, którą można definiować jako zdolność do "właściwego porządkowania rzeczy". Ale żeby dobrze uporządkować rzeczy, trzeba znać ich względną wartość, a żeby znać względną wartość rzeczy, trzeba znać ich prawdziwą lub ostateczną wartość. Nie można powiedzieć, że coś jest "lepsze" lub "gorsze", jeśli nie ma się jakiegoś ostatecznego standardu, który nadaje znaczenie tym terminom. Coś jest "lepsze", jeśli zbliża się do dobra, do którego się odnosi, lepiej niż rzecz, która jest "gorsza".

To jest wiedza, którą dają sztuki i przedmioty humanistyczne. Wiedza o ostatecznej wartości rzeczy, abyś mógł wszystko inne właściwie uporządkować. Ten rodzaj nauki uczy was nie tylko odróżniania prawdy od fałszu, lecz także odróżniania prawd ważniejszych od mniej ważnych; uczycie się nie tylko różnicy między dobrem a złem, lecz także odróżniania dóbr ważniejszych od mniej ważnych. Uczysz się nie tylko różnicy między tym, co piękne i brzydkie, ale jak określić różnicę między tym, co bardziej i mniej piękne.

Pamiętam moment jak ktoś powiedział mi, że "piękno jest w oku patrzącego", zapytałem go, "Jeśli to prawda, jak w takim razie, moglibyśmy powiedzieć, że Hamlet Szekspira jest większym dziełem artystycznym niż, powiedzmy, książki o Gęsiareczce?".

Grzech nie jest wyborem zła nad dobrem. Nigdy nie wybieramy zła dobrowolnie: zawsze wybieramy coś, co wydaje nam się lepsze od czegoś innego. Cenić siebie jest dobrze, jeśli cenimy siebie słusznie. Ale cenić siebie ponad Boga jest złem (pychą), ponieważ cenić Boga jest większym dobrem niż cenić siebie. Chęć posiadania czegoś nie jest zła, ale chęć posiadania danej rzeczy kosztem innej (Zazdrość) jest przedkładaniem własnych materialnych pragnień nad większe dobro, jakim jest dobro drugiego człowieka. Pożądanie seksu nie jest złe samo w sobie, ale pożądanie go poza jego przeznaczeniem jest przedkładaniem mniejszej rzeczy (naszej zmysłowej satysfakcji) nad większą (intymność w związku lub wychowanie dzieci w prawdziwej tradycyjnej rodzinie). To samo dotyczy wszystkich grzechów.

Jeśli to prawda, to znajomość względnej wartości rzeczy jest niezbędna nawet do prowadzenia prostego moralnego życia.
W praktyce
Oczywiście - ludzie o niewielkim wykształceniu (ale o dużej mądrości nabytej przez doświadczenie i kultywowanie) mogą być nieraz mądrzejsi od tych, których życiorysy są przyozdobione zaawansowanymi stopniami naukowymi. Jest wielu ludzi, którzy są niezwykle inteligentni, ale po prostu nie pojmują względnej wartości rzeczy. Oni nie są mądrzy.

Pamiętam, że wypowiadałem się niegdyś na ten temat i w czasie pytań i odpowiedzi znajomy powiedział, że chce bronić edukacji zawodowej przed moim twierdzeniem - że szeroka edukacja jest lepsza niż ta czysto zawodowa. Najpierw zwróciłem uwagę, że to nie było dokładnie to, co powiedziałem (nie ma nic złego w edukacji zawodowej, o ile jest ona prawidłowo priorytetowana), ale on i tak próbował argumentować swoje stanowisko. Niefortunnie dla niego, nie posiadał umiejętności, aby kompetentnie to zrobić. A powodem, dla którego nie miał umiejętności, by to zrobić, był brak odpowiedniego wykształcenia (czy chociażby zrozumienia) w przedmiotach humanistycznych. Edukacja zawodowa może nauczyć cię wielu dobrych i przydatnych rzeczy, ale niestety obrona edukacji zawodowej (lub czegokolwiek innego) nie jest jedną z nich. Gdyby posiadał zrozumienie wykształcenia, mógłby o wiele sprawiej i merytoryczniej bronić szkolnictwa zawodowego.

Edukacja w dziedzinie sztuki i nauk humanistycznych nie uczy, że praktyczne, utylitarne rzeczy nie są ważne, ale uczy, gdzie te rzeczy pasują do naszego życia i jak możemy uporządkować rzeczy w naszym życiu, aby odzwierciedlić wiedzę o tym, co jest bardziej lub mniej ważne.

Miłą rzeczą w edukacji, która uczy o szczęściu, mądrości i różnicy między celami człowieka, jest to, że jest to najbardziej praktyczna edukacja, jaką można zdobyć. Wiedza i umiejętności, które zdobywasz dzięki takiej edukacji, czynią cię lepszym, cokolwiek robisz, niezależnie od tego, czy skończysz jako stolarz, mechanik czy profesor.

Jeśli położymy zbyt duży nacisk na STEM, możemy skończyć z pokoleniem, które wie, jak robić rzeczy, ale nie wie, co robić i w jakim celu.
Inwestujemy tak wiele w rozwój "prawej strony" naszego mózgu, że zapominamy, iż jest to tylko połowa tego, z czym mamy do czynienia.

Zamiast tego zaczęły tworzyć sztuczne środowiska, w których nauki ścisłe i humanistyczne są nie tylko podzielone, ale też stają się odwiecznymi przeciwnikami.

Studiując nauki humanistyczne, ma się możliwość lepszego poznania siebie i innych. Możliwość lepszego zrozumienia i zmagania się ze złożonymi kwestiami moralnymi, złożonością i zawiłością człowieczeństwa.

Konsekwencje radykalnego faworyzowania STEM i zniechęcania do nauk humanistycznych są szkodliwe zarówno dla społeczeństwa, jak i poszczególnych uczniów. społeczeństwo, które produkuje tylko socjologów, prawników czy psychologów jest skazane na porażkę. To samo dotyczy STEM - mając tylko matematyków i inżynierów, kto będzie zapisywał naszą historię? Kto zainspiruje naszą kreatywność? Rzucać wyzwania naszej polityce? Wspierać nasz język?

Oczywiście trudno będzie wyjaśnić to wszystko swojej rodzinie przy świątecznym stole lub twoim znajomym - ale powinieneś przynajmniej zrozumieć to dla swojego całokształtu.
#frgtn #edukacja #przemyslenia #humanistyka

10

Poniższy tekst to głównie spekulacje oparte na osobistych obserwacjach i wnioskach Laffy`ego.
Dlaczego dzielę się wiedzą? + Krótki zarys mojego algorytmu myślowego.

Zauważyłem, że ​​spisywanie myśli jest przydatne. Jest to przydatne do ich iteracji: zapisywanie pomysłów powoduje, że masz jeszcze więcej pomysłów. Podobnie jest ze snami - jeśli chcesz częściej pamiętać sny, fundamentalny i najbardziej efektywny sposób to zacząć je zapisywać. Myślę, że część tego polega na tym, że kiedy zapisujesz pomysły, może to samo w sobie być satysfakcjonujące, a jeśli je powtarzasz i czerpiesz przyjemność z postępu, to jest to również forma nagrody.

Społeczność intelektualna lub otwarta publiczność to też duży czynnik. Wystarczy komentarz "ciekawie napisane", jednak jeśli masz przyjemne rozmowy na temat swoich pomysłów, jest to satysfakcjonujące, a także daje wskazówki do nowych pomysłów. Na przykład jeśli ktoś nie zrozumiał twojego wyjaśnienia, satysfakcjonujące byłoby mieć pomysł, jak możesz to lepiej wyjaśnić; nawet bardziej, jeśli rzeczywiście uda się to wyjaśnić.

Osobiście zauważyłem, że jeśli jestem nagradzany za pomysły związane z czymś, to mój umysł automatycznie skanuje rzeczy w poszukiwaniu wszystkiego, co mogłoby się do tego przyczynić. Na przykład teraz pracuję nad kilkoma tematami, stopniowo szkicując to, co chcę w nich powiedzieć; Podoba mi się ta faza i podoba mi się, gdy wpadam na nowy pomysł, który mógłbym wykorzystać w jednym z tematów. W konsekwencji czuję, że mój umysł jest bardzo skłonny do zauważania nowych przykładów rzeczy, o których piszę. („Hej, zachowanie tej osoby to przykład zjawiska psychologicznego, o którym piszę/pisałem”). Kiedy to zapisuję, ten proces jest nagrodą i wzmacnia akt skanowania wszystkiego pod kątem użyteczności w tych konkretnych tematach. Więc nie chodzi tylko o to, że nagrody mogą ogólnie wzmocnić kreatywność; mogą również wzmocnić kreatywność związaną z konkretnym projektem.

Pomysły nie powstają z niczego, więc im większa pula danych (wspomnienia, doświadczenia, zainteresowania), tym więcej pomysłów zostanie wygenerowanych.
Przyziemny przykład to memy. Znając ogromną ilość rodzajów memów będziesz w stanie instynktownie skojarzyć konkretnego mema do danej sytuacji z życia, lub nawet na ich podstawie tworzyć nowe koncepcje memów, nie musisz nawet mieć w głowie "Chcę coś wymyślić, chcę coś wymyślić". Jednak problem jest, gdy znasz tylko kilka "generacji" memów.

Wygląda na to, że żyjemy w epoce hiperspecjalizacji; ludzie wiedzą bardzo dużo o stosunkowo niewielu rzeczach. I bardzo dobrze, to prowadzi do tego, że lekarze, programiści, inżynierowie i inni są naprawdę są ekspertami w swojej dziedzinie. Ogólnie rzecz biorąc, te obszary wiedzy są uzupełniające lub powiązane, czasami całkowicie się pokrywają. Życie jest ledwo wystarczająco długie, aby stać się dobrym w jednej dziedzinie, więc ludzie często mają za zadanie wybrać specjalizację wcześnie i trzymać się jednej, ustalonej ścieżki.

Nie jestem człowiekiem posiadającym obraną dziedzinę, nie jestem ekspertem w niczym. Ma to swoje plusy i minusy. Społeczeństwo wymaga ekspertów i zwykle dobrze płaci im za dokładanie cegiełki w lepsze jutro. Mógłbym zająć się jednym tematem, ale tego nie robię, ponieważ na ten moment nic nie wciągnęło mnie na tyle, aby stało się to moją obsesją. Z drugiej strony jestem osobą posiadającą bazę danych na wiele tematów. W ciągu dnia te dane na pozór niepowiązane ze sobą mają tendencję do zderzania i mieszania się ze sobą.

"Czy ty nie masz ważniejszych tematów do rozmyślań i zmartwień w ciągu dnia?"


Ludzie, którzy wydają się mieć najwięcej pomysłów, to ci, których zainteresowania są, że tak powiem, wszędzie na mapie. Zwykle (ale nie zawsze) są starsi i mają głębsze doświadczenie, z którego mogą czerpać. Ich zbiory wiedzy, zróżnicowane, a nie uzupełniające się, pozwalają im spojrzeć poza zamknięte systemy i wyciągać wnioski lub dostrzec wzorce, które ludzie zbyt pogrążeni w jednym temacie mogą łatwo przeoczyć.

Myślę, że patrząc na zewnątrz, zamiast skupiać się zbyt intensywnie wewnątrz, można odnieść potencjalną korzyść. Być może spędzanie pewnego procentu czasu na uczeniu się zupełnie nowych rzeczy, a nie tylko na próbach poznania nowych szczegółów na temat rzeczy, które już wiemy, może przynieść wzrost liczby nowych pomysłów. Nie ma nic złego w wyjściu z naszej strefy komfortu i kwestionowaniu naszych perspektyw.
Mój algorytm myślowy, tak jak go rozumiem.
Nawet gdy opracowuję koncepcje lub myślę za pomocą skomplikowanych procedur, większość mojego myślenia opiera się na tym samym podstawowym algorytmie: prawie wszystko to sprowadza się do „znalezienia pobliskich powiązanych pojęć” i „skierowania mojej uwagi na bardziej odległe skojarzone pojęcia”.

•Znajduje następną myśl „Wystarczająco dobrą”.
Moja podświadomość znajduje kilka pobliskich pojęć, które są związane z moim poprzednim kawałkiem myśli.

•Jeśli pojawi się myśl „wystarczająco dobra”, myślę o niej, a następnie powtarzam proces. „Wystarczająco dobry” oznacza „optymistycznie myślę o następnej myśli w łańcuchu prowadzącej do czegoś przydatnego”

•Jeśli pojawi się myśl "niewystarczająco dobra", potrzebuję skojarzyć to z pobliskimi koncepcjami, które pomagą skrystalizować wyjściową (naprawią nieścisłości).

•Jeśli żadna z pobliskich koncepcji nie wydaje się wystarczająco dobra, rezygnuje i zmieiam temat lub przeprowadzam wyczerpujące wyszukiwanie. Zwykle wiąże się to z uczuciem utknięcia na chwilkę. Ostatecznie:
a) znajduję wystarczająco dobrą koncepcję na moją następną myśl i kontynuuję
b) znajduję lepszy algorytm wyszukiwania. Zrobię listę możliwych hipotez, lub wyszukam w google.
c) sprawdzam, czy nie ma nieścisłości.

Podczas robienia tego wszystkiego następuje przetwarzanie uzupełniające, które okresowo sprawdza, czy ostatnia część myśli była w jakiś sposób zła - to znaczy czy w jakiś sposób nie klei się ze sobą, tak że gdybym zbudował całą serię koncepcji z tego kolejnego fragmentu myśli, wynikiem byłaby słaba konstrukcja.

Pozwolę sobie oznaczyć ten wpis wszystkimi moimi tagami.
#szeptyumyslu #frgtn #wiecejnizchcialbyswiedziec #prostepytania

5

WIĘCEJ NIŻ CHCIAŁBYŚ WIEDZIEĆ: CHAMSTWO W INTERNECIE

Każdy, kto spędził znaczną ilość czasu w internecie, w pewnym momencie doświadczył sytuacji w których jego poglądy polityczne zostały porównane z poglądami Hitlera, słyszał obelgi i wyzwiska, jego inteligencja została zakwestionowana, słyszał groźby przemocy fizycznej, zarówno wobec siebie, jak i jego rodziny itp. Internet ma sposób na wydobycie z ludzi tego, co najgorsze. Możesz pomyśleć, że internet po prostu pozwala ludziom powiedzieć to, o czym i tak myśleli. Ale nie zgadzam się. Nie chodzi o to, że ludzie już myśleli o tych rzeczach, ale o to, że nigdy nie mieli odwagi powiedzieć tego osobiście, a ich myśli są podsycane. Jest coś w internecie, co wypacza nasze wzajemne postrzeganie. W wielu przypadkach problemy i nieporozumienia pojawiające się w Internecie w magiczny sposób znikają w osobistej styczności. Myślę, że każdy doświadczył tej wściekłości czytając coś, co ktoś inny napisał. Naciskasz „Odpowiedz” i poirytowany zaczynasz pisać w odpowiedzi. To jest znane dla każdego. Ale jest w tym też coś uzależniającego. Nie można przestać. Klikasz „Wyślij” i promieniejesz dumą, czytając ponownie, następnie otrzymujesz podobną odpowiedź, w którą przeciwnik również zainwestował energię psychiczną i czas, aby usilnie pokazać ci, że to ty jesteś kretynem w dyskusji.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego różnice zdań stają się niemożliwymi do przekroczenia ideologicznymi przepaściami w Internecie?
Dopisujemy w głowie punkty widzenia lub postawy drugiej osoby - Odkąd zacząłem przesiadywać na forach i portalach jako dzieciak, powiedziano mi, że jestem rasistą, faszystą, komunistą, simpem, prawiczkiem, kłamcą bez sumienia, oszustem, lub zbyt młodym, by cokolwiek wiedzieć o czymkolwiek. O dziwo, nigdy nie zostałem oskarżony o którekolwiek z tych rzeczy w życiu osobistym.
Problem z Internetem polega na tym, że chociaż informacje są łatwo przekazywane, zamiar nie. Tu pojawia się wyobraźnia. W sieci fizyczna styczność - od mowy ciała po kontakt wzrokowy - znika. Solipsystyczna introjekcja to wyimaginowany głos, ton, znaczenie lub fizyczny obraz, który stosujemy wobec innych w środowisku online, ponieważ nie mamy pojęcia, jak ta osoba może wyglądać. Ponieważ czynniki te są zmyślone, łatwiej jest uwierzyć, że osoba która mnie krytykuje to pryszczaty nastolatek na utrzymaniu rodziców, który nie będzie mi narzucać swojego zdania. Jeśli czytamy coś napisanego przez anonimową osobę, bez względu na to, czy się z nią zgadzamy, czy nie, automatycznie przyjmujemy założenia dotyczące jej intencji. Jeśli podoba nam się to, co mówią, zakładamy, że są one zgodne z wieloma naszymi wartościami i naszym światopoglądem. Jeśli nie podoba nam się to, co mówią, przyjmujemy założenia dotyczące ich wartości i światopoglądu oraz wrzucamy do nich stereotypy grup, z którymi się nie zgadzamy.

Jest to leniwe intelektualnie, ale jest naturalną funkcją poznawczą. Kiedy brakuje nam wystarczających informacji o poglądach danej osoby, tworzymy ich stereotypy. A samo medium, jakim jest internet, sprawia, że stale brakuje nam wystarczających informacji o poglądach ludzi.
Konfrontacja nie ma negatywnych konsekwencji społecznych - jeśli nie zgadzam się z kimś w prawdziwym życiu, eskalacja tego sporu w konfrontację lub osobiste zniewagi może mieć potencjalne konsekwencje. Po pierwsze, ktoś mógłby skopać mi tyłek. Mógłbym zostać wyrzucony z grupy społecznej/pracy. Mogłbym czuć się zawstydzony przed wszystkimi moimi rówieśnikami.
Ludzie mówią w Internecie idiotyczne i obraźliwe rzeczy po prostu z tego powodu, że mogą i nie ma to znaczenia. Często są anonimowi. A nawet jeśli nie są, rzadko zdarza się, by ktokolwiek przejmował się na tyle, by śledzić ich prymitywne wypowiedzi i wyciągać społeczne konsekwencje.
Często postrzegamy interakcje online jako fikcję. Osoba jest nierealna, cała sceneria staje się fantazją. Dzięki temu użytkownicy mogą postrzegać Internet jako grę, a nie rzeczywiste otoczenie.

Wiele miejsc wymaga rejestracji, a następnie poświęcenia czasu na wypisanie swoich myśli. W rezultacie jedynymi ludźmi, którzy mają tendencję do wyrażania swoich poglądów, są osoby, które czują się szczególnie zaangażowane pozytywnie lub negatywnie w konkretnym temacie. Wszyscy ludzie, którzy czują się neutralni lub tylko nieznacznie wychylają się w tę lub przeciwną stronę, gubią się, ponieważ dzielenie się swoimi opiniami nie jest dla nich warte zainwestowania czasu i wysiłku (Z tego powodu Laffey nie udziela się w politycznych wątkach). Debata zostaje najczęściej zdefiniowana przez skrajne mniejszości z obu stron, podczas gdy milcząca większość pośrodku obserwuje. Czasami się zdarza, że obstają za osobą, która z jakiegoś powodu wywołała u bezstronnej osoby sympatię.
Wszystko jest publiczne - to jest sprzeczne z intuicją. Można by pomyśleć, że komunikowanie się w mediach publicznych spowodowałoby, że ludzie byliby bardziej ostrożni w kwestii tego, co mówią, ale jest odwrotnie.
Wyobraź sobie, że jesteś na spotkaniu rodzinnym i nie zgadzasz się z kimś, z kim rozmawiasz. Są szanse, że może to być trochę denerwujące, ale nie jest to wielka sprawa. Teraz wyobraź sobie, że masz ten sam spór, z wyjątkiem tego, że spora grupa kolegów stoi wokół, słuchając każdego słowa, które wypowiada każda ze stron. Jest szansa, że ​​poczujesz się znacznie zobowiązany do udowodnienia swojej racji, będziesz czuł obowiązek bronić swoich poglądów i znacznie bardziej prawdopodobne jest, że zaatakujesz przeciwnika. Światopogląd to cześć naszej tożsamości, dlatego reagujemy na to tak osobiście, dlatego czujemy się personalnie zaatakowani kiedy ktoś kwestionuje nasze poglądy.

Ludzie są wrażliwi nie tylko na to, jak są postrzegani przez innych, ale także na naszą reputację w określonych grupach społecznych. Kiedy nie zgadzamy się prywatnie, nie zagraża to naszej pozycji społecznej w oczach nikogo z wyjątkiem osoby, z którą się nie zgadzamy. Ale kiedy jesteśmy online, jest to nieodłączny rozgłos. Setki, jeśli nie tysiące ludzi mogą zobaczyć, jak ktoś w dowolnym momencie odrzuca Twoje pomysły. W rezultacie znacznie bardziej prawdopodobne jest, że będziemy bronić naszycy przekonań i będziemy bardziej agresywni.

Czy zauważyłeś, że prywatne rozmowy online są prawie zawsze uprzejme i spokojne? Jednak duże wątki na forum lub sekcje komentarzy zamieniają się w kompletne gówniane przedstawienie?

Trolle niepotrzebnie prowadzą walki. Memy to sposób na dzielenie się śmiechem na tematy, które czasami są traktowane zbyt poważnie. Media społecznościowe pozwalają nam wymieniać się ogromem pomysłów i wiedzy w krótkim czasie, ale jednocześnie wszyscy jesteśmy narażeni na więcej dialogów i myśli, niż w jakimkolwiek innym momencie historii. Chociaż dobrze, że komunikacja międzyludzka osiągnęła nieskończone możliwości, jako jednostki musimy również dostosować się do tych nowych rzeczywistości. Musimy zacząć przyjmować odpowiedzialność za to, jak reagujemy na to, co czytamy. Musimy zaakceptować, że zawsze będziemy przez kogoś urażeni w jakiś sposób. Oto ukryty koszt połączenia wolności słowa i nieograniczonej zdolności komunikowania się: więcej irytujących troglodytów. I chociaż internet daje nam wszystkim prawo do komunikowania się, czym chcemy i ile chcemy, musimy uzbroić się w ideały ludzkości. Musimy nauczyć się być trochę bardziej odporni, trochę bardziej cierpliwi, trochę bardziej mądrzejsi. I musisz zrozumieć, że głupek po drugiej stronie ekranu to czasami ta sama osoba, z którą chciałbyś osobiście wypić piwo.
#wiecejnizchcialbyswiedziec #mediaspolecznosciowe #frgtn #spoleczenstwo #psychologia

19

WIĘCEJ NIŻ CHCIAŁBYŚ WIEDZIEĆ: NAIWNY REALIZM

Każdy z nas myśli, że widzimy świat bezpośrednio, takim, jaki jest w rzeczywistości; ponadto wierzymy, że fakty, jakie widzimy, są widoczne dla wszystkich, dlatego inni powinni się z nami zgodzić. Jeśli się nie zgadzają oznacza to, że nie zostali jeszcze narażeni na istotne fakty lub że są zaślepieni przez swoje interesy i ideologie. Ludzie przyznają, że ich własne pochodzenie ukształtowało ich poglądy, ale takie doświadczenia są niezmiennie postrzegane jako pogłębianie własnych spostrzeżeń.

Problem bierze się z braku wglądu w proces generowania naszego doświadczenia i ponieważ nie „widzimy” procesu tworzenia, to wydaje nam się, że nic nie jest tworzone, że po prostu wiemy „co jest”. W związku z tym zakładamy, że widzimy świat takim, jakim jest, że to, co myślimy, nasze opinie i preferencje są naturalne i wynikają z obiektywnego oglądu spraw. Skoro tak, to inne osoby, o ile nie jest z nimi coś nie w porządku – nie są irracjonalni, zaślepieni własnym interesem czy ideologią – będą widzieć sprawy tak jak my. Takie przekonanie nazywane jest naiwnym realizmem i wydaje się być powszechne.

Uważasz się za tak liberalnego politycznie, jak jest to rozsądne. W większości kwestii postrzegasz ludzi, którzy są bardziej lewicowi niż ty, jako trochę naiwnych, jako idealistów, a nie realistów, ponadto nadmiernie skłonnych do politycznej poprawności. W tym samym czasie widzisz tych, którzy są bardziej prawicowi od ciebie, jako raczej samolubnych i nieczułych, mających wąską perspektywę, nieprzystosowaną do realiów dzisiejszego świata.

Jeśli zasadniczo zgadzasz się z tym opisem (wziętym z książki "Najmądrzejszy w pokoju"), to po prostu dlatego, że pasuje on do każdego, niezależnie od czyjejś orientacji politycznej. Po prostu jeśli ktoś uznawałby, że poglądy bardziej lewicowe/prawicowe od obecnie wyznawanych są tymi słusznymi, to zmieniłby poglądy. Tutaj leży problem, ponieważ każdemu z nas wydaje się, że jego aktualne przekonania o świecie są tymi obiektywnie właściwymi. Łatwo zapominamy, że przecież nie od zawsze myśleliśmy, jak myślimy, a jeśli już jesteśmy w stanie przyznać, że nasze przekonania nie są niewzruszonym punktem powstałym u zarania naszego życia, to uznajemy, że nasze wcześniejsze przekonania były po prostu punktem na drodze w kierunku właściwych przekonań, były mniej dojrzałe od tych, które posiadamy obecnie, które są już ostateczne.

Cytując Marka Aureliusza: „Wszystko, co słyszymy, jest opinią, nie faktem. Wszystko, co widzimy, jest punktem widzenia, nie prawdą”.

To, jak doświadczamy świata, różni się również między osobami. Kilka osób, wchodząc do tego samego pomieszczenia, zwróci uwagę na inne elementy, co innego wyda im się ważne, ciekawe, co innego wywoła różne wspomnienia. Po wyjściu z pomieszczenia będą pamiętali różne rzeczy, dlatego, że ich doświadczenia były różne. Nie tylko kamera zmysłów była zwrócona w różnych kierunkach, ale ich indywidualne scenariusze się różniły, byli różnymi pierwszoplanowymi aktorami, w scenach swoich własnych filmów.
https://youtu.be/u2svv1B87tE

Dlatego wydaje się, że właściwym podejściem do tego, co myślimy o świecie, co uznajemy za prawdziwe i słuszne, co nazywamy rzeczywistością, jest podejście: „mylę się i nie mam racji, tak samo jak wszyscy inni”. Arogancją jest myśleć, że jest inaczej. Niestety, trudno jest nam przyjąć takie podejście. Chcemy mieć poczucie, że rozumiemy, co się dzieje, chcemy móc powiedzieć "wiem, co robię", chcemy mieć rację. Nawet niekoniecznie musi to wynikać z naszego rozbuchanego ego, ale z fundamentalnej potrzeby pewności.
Wydaje się, że od urodzenia jesteśmy uwarunkowani, by walczyć o swój kawałek tortu, przekonywać ludzi lub przynajmniej bronić, że nasze poglądy są „słuszne”. Robimy to z naszymi rodzinami, w szkole, w pracy i na spotkaniach towarzyskich. Jeśli udowodniono nam, że się mylimy, czujemy się jakoś osłabieni, pokonani lub upokorzeni. W niektórych przypadkach udowodnienie, że się mylimy, może zepsuć cały nasz światopogląd, który jakby jest częścią naszej tożsamości, dlatego traktujemy niektóre sprawy tak osobiście.

Subiektywna pewność naszej wizji rzeczywistości jest nam potrzebna, żeby móc skutecznie działać, a skuteczne działanie jest tym, co jest szczególnie cenione. Wątpliwości zaś paraliżują działanie. Jednak z tego, że ktoś sprawnie działa i skutecznie realizuje swoje cele, nie wynika, że nie błądzi. Błądzi każdy, bez wyjątku, a pokładanie wiary w tych, którzy twierdzą, że posiadają ostateczne odpowiedzi, jest naiwne. Wydaje się, że warto o tym pamiętać, szczególnie w realiach współczesnego świata

Potrafimy dostrzegać błędy innych, ignorując własne. Gdyby ktoś poinformował cię o twoich uprzedzeniach, czy myślisz, że zmieniłbyś swoją wypowiedź? Raczej nie. Nawet jeśli wiemy o naszych uprzedzeniach i jesteśmy pytani „czy chcesz zmienić to, co właśnie powiedziałeś”, wyniki są takie same.
Chętnie dowiadujemy się o uprzedzeniach, a nawet wykorzystujemy tę wiedzę, aby lepiej przewidywać zachowanie innych. Jednak jeśli chodzi o nas samych, jesteśmy niewzruszeni. Z tego samego powodu psychologia (poza brakiem wymogu nieprzeciętnej inteligencji) jest tak popularna.

Prawdopodobnie myślisz, że jesteś ponadprzeciętnym kierowcą.
Teraz mogę ci powiedzieć, że większość ludzi ma o sobie zawyżony pogląd. Mogę ci powiedzieć, że jesteś stronniczy. Mogę powiedzieć, żebyś był realistą.
I nadal będziesz patrzeć na mnie i mówić „Inni ludzie mogą być stronniczy, ale ja naprawdę jestem ponadprzeciętnym kierowcą”.

Wszyscy mamy jakąś formę nieświadomych uprzedzeń. To część tego, co czyni nas ludźmi. Nie jest nam łatwo zaakceptować nasze uprzedzenia. Większość ludzi nie ma pojęcia, jak bardzo są stronniczy. Czują, że większość ludzi wokół nich jest bardziej stronnicza niż oni sami.
Wszyscy nie zauważamy własnych uprzedzeń i błędów poznawczych. Faktem jest, że każdy może zostać pociągnięty do określonego stylu lub sposobu działania, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Na przykład zwykle zaprzyjaźniamy się z ludźmi, którzy pasują do naszego sposobu widzenia świata i nie jesteśmy świadomi, że to robimy.

W Stanach Zjednoczonych większość obywateli spiera się o kontrolę posiadania broni; ludzie są przekonani, że więcej broni prowadzi do większej przemocy. Z drugiej strony, ludzie kupują broń, aby się chronić, ponieważ są przekonani, że istnieje większe prawdopodobieństwo, że zostaną skrzywdzeni, jeśli nie mają broni, więc kupują i przechowują broń. "Jestem na tyle odpowiedzialny, aby posiadać broń, a inni ludzie? Nie wiadomo co im wpadnie do głowy!"
@wordpressowiec
#wiecejnizchcialbyswiedziec #spoleczenstwo #umysl #filozofia #frgtn

15

WIĘCEJ NIŻ CHCIAŁBYŚ WIEDZIEĆ: EDUKACJA A MYŚLENIE

Ludzie bardziej zaspokajają swoje umysły, gdy dowiadują się czegoś od siebie, niż gromadząc rzeczy, które odkrył ktoś inny. Możesz iść i zbierać wiedzę przez całe życie, a przy całym swoim gromadzeniu nie nadążasz nawet za swoimi czasami. Możesz wypełnić swoją głowę wszystkimi faktami ze wszystkich epok, a twoja głowa może być po prostu przeładowaną skrzynką faktów. Chodzi o to, że wielkie stosy wiedzy w głowie to nie to samo, co aktywność umysłowa. Człowiek może być bardzo uczony i bardzo bezużyteczny. Z drugiej strony, człowiek może być nieuczony i bardzo pożyteczny. Celem edukacji nie jest wypełnienie umysłu człowieka faktami; to nauczyć go, jak używać swojego umysłu w myśleniu. I zdarza się, że człowiek może myśleć lepiej bez znajomości przeszłości.


Szachy uczą nas wiele rzeczy o życiu. Prawda, możesz nauczyć się na pamięć wszystkich otwarć, schematów, technik, pułapek itd. możesz zostać chodząca encyklopedią wiedzy o szachach, ale stań na przeciw człowiekowi myślącemu, inteligentnemu a przekonasz się, że ta osoba dzięki prawdziwemu myśleniu ma zdolność do wyjścia poza twoje wyuczone schematy gry.
NAUKA MYŚLENIA, MYŚLENIE W CELU NAUKI.

Wykształcony człowiek to nie ten, którego pamięć jest wyszkolona do przenoszenia kilku dat z historii - jest tym, który może dokonać pewnych rzeczy. Człowiek, który nie myśli lub przestał myśleć, nie jest wykształconym człowiekiem, bez względu na to, jak wiele tytułów naukowych zdobył. Myślenie to najtrudniejsza praca, jaką każdy może wykonać - i prawdopodobnie jest to powód, dla którego mamy tak niewielu myślicieli. Należy unikać dwóch skrajności: jedna to pogarda wobec edukacji, druga to snobizm zakładania, że ​​marsz przez system edukacyjny jest pewnym lekarstwem na ignorancję i przeciętność. Nie możesz nauczyć się w żadnej szkole, co świat będzie robił w przyszłych latach, ale możesz nauczyć się niektórych rzeczy, które świat próbował robić w poprzednich latach, gdzie to się udało, a gdzie nie. Historia polega na ostrzeżeniu młodego studenta przed niektórymi fałszywymi rzeczami, które ludzie próbowali budować, aby zaoszczędzić mu czasu i cierpień na dowiadywanie się na podstawie gorzkiego doświadczenia.

Najlepsze, co edukacja może dać człowiekowi, to dać mu w posiadanie jego moce, dać mu kontrolę nad narzędziami, którymi obdarowało go przeznaczenie, i nauczyć go myślenia. Uczelnia najlepiej świadczy usługi jako intelektualna siłownia, w którym rozwijane są mięśnie psychiczne, a student wzmacnia się, by robić cokolwiek co zechciałby robić. Jednak stwierdzenie, że gimnastykę umysłową można uprawiać tylko w szkołach, nie jest prawdą, o czym wie każdy pedagog. Główną edukację zdobywa się poprzez dyscyplinę życia. Ale aby te życie było wartościowe i barwne najpierw trzeba obrać kierunek, który jest cholernie trudny do obrania. I myślę, że to jedno z celów szkoły - przechodząc przez nią masz osiągnąć świadomość możliwych dróg i odpowiednio rozwinięty intelekt, aby wybrać tą, która będzie dla ciebie najlepsza.

"Trzy są sposoby zdobywania mądrości. Pierwszy to refleksja - to najbardziej szlachetny, następnie naśladowanie - jest on najłatwiejszy, a trzeci to doświadczenie - najbardziej gorzki ze wszystkich." ~Konfucjusz

Podejrzewam, że najniebezpieczniejszym nawykiem myślenia nauczanym w szkołach jest to, że nawet jeśli czegoś nie rozumiesz, i tak powinieneś to papugować. Jedną z najbardziej fundamentalnych umiejętności życiowych jest uświadamianie sobie, kiedy jesteś zdezorientowany, a szkoła aktywnie ją niszczy - uczy uczniów, że „rozumieją”, kiedy potrafią z powodzeniem odpowiadać na pytania na egzaminie, co jest bardzo, bardzo dalekie od przyswajania wiedzy jako część siebie. Uczniowie uczą się nawyku, że jedzenie polega na wkładaniu pokarmu do ust; egzaminy nie sprawdzają żucia ani połykania, więc uczniowie umierają z głodu.
Wielu uczniów, którzy przeszli przez ten proces, nawet nie zdaje sobie sprawy, że coś ich dezorientuje, nie zauważa luki w ich zrozumieniu. Zostali wyszkoleni w wstrzymywaniu myślenia.

"Jeśli powiemy, że celem edukacji jest po prostu lepsze ustawienie się w życiu i bycie bardziej produktywnym członkiem społeczeństwa, to płacenie dzieciom za czytanie może mieć sens. Jeśli jednak prawdziwym celem nie jest tylko umożliwienie zdobycia dobrej pracy, lecz także rozwinięcie właściwych istocie ludzkiej zdolności do refleksji, myślenia krytycznego, kontemplacji sztuki, to czytanie staje się celem samym w sobie, którego nie powinno się wypaczać gratyfikacją pieniężną." ~Michael Sandel

Więc co możesz zrobić? Naucz uczniów historii fizyki, w jaki sposób każdy pomysł został zastąpiony nowym, poprawnym? „Oto stary pomysł, tutaj nowy pomysł, oto eksperyment - nowy pomysł wygrywa!” Powtórz tę lekcję dziesięć razy i jaki jest nawyk myśli? „Nowe pomysły zawsze wygrywają; każdy nowy pomysł w fizyce okazuje się słuszny”. Nadal nie nauczyłeś krytycznego myślenia, ponieważ pokazałeś im tylko historię widzianą z perspektywy czasu. Nauczyłeś ich nawyku, że odróżnianie prawdziwych pomysłów od fałszywych jest całkowicie jasne i proste, więc jeśli nowy, błyszczący pomysł ma coś do powiedzenia, prawdopodobnie jest to prawda.

Istnieje różnica między zwykłym zdobywaniem faktów a prawdziwym uczeniem się. Programy komputerowe i papugi można nauczyć, aby udzielały określonych odpowiedzi na określone bodźce. Ale tylko dlatego, że program komputerowy może poprawnie odpowiedzieć na pytanie „Paryż” na pytanie „Jaka jest stolica Francji?” nie oznacza, że ​​ma jakiekolwiek zrozumienie informacji. Uczenie się i rozumienie wymaga od ucznia umiejętności umieszczenia informacji w kontekście innej wiedzy i zastosowania jej na różne sposoby.
Rodzaj uczenia się na pamięć jest zwykle tymczasowy i efemeryczny. Jeśli nie jest połączona w ramach większej struktury lub schematu, mózgowi trudniej jest sobie przypomnieć. Co ważniejsze, uczeń nie będzie w stanie wykorzystać tych informacji do zbudowania bardziej złożonego i dokładnego zrozumienia świata lub zastosowania ich w nowych kontekstach. Edukacja to coś więcej niż tylko zapamiętanie zestawu niepowiązanych faktów i wyplucie ich na żądanie. Chcemy, aby nasi uczniowie byli elastycznymi myślicielami rozwiązującymi problemy. Kiedy uczniowie naprawdę rozumieją materiał, są w stanie:
•Umieścić go w kontekście innych rzeczy, które już znają i zintegrować go z większym schematem.
•Używać go, aby zaktualizować swoje rozumienie i poprawić błędne wyobrażenia. Wyciągnąć najważniejsze informacje i podsumować je własnymi słowami.
•Rozpoznać ograniczenia do ich zrozumienia i zadawać znaczące pytania.
•Zastosować to w nowy sposób i w nowej sytuacji.
Taksonomia Blooma
Taksonomia Blooma to zestaw hierarchicznych modeli używanych do klasyfikowania edukacyjnych celów nauczania według poziomów złożoności i szczegółowości. Taksonomia Blooma została opracowana w celu promowania wyższych form myślenia w edukacji, takich jak analiza i ocena koncepcji, procesów, procedur i zasad, zamiast po prostu zapamiętywać fakty. Jest to ramy dla osiągnięć edukacyjnych, w których każdy poziom zależy od tego poniżej, często narysowany w formie piramidy.


Pierwszy poziom taksonomii Blooma to zapamiętywanie. Przykładowe działania: zapamiętywanie wiersza, przywoływanie stolic państw europejskich, zapamiętywanie formuł matematycznych.

Drugi poziom to zrozumienie. Przykładowe działania: zorganizuj królestwo zwierząt w oparciu o określone ramy, zilustruj różnicę między prostokątem a kwadratem, podsumuj fabułę prostej historii.

Trzeci poziom to zastosowanie. Przykładowe działania: użyj wzoru, aby rozwiązać problem, zrekonstruuj przejście nowego prawa przez dany rząd/system.

Czwarty poziom to Analiza. Przykładowe działania: zidentyfikuj „części” demokracji, zidentyfikuj, dlaczego maszyna nie działa.

Piąty poziom to ewaluacja. Przykładowe działania: dokonanie oceny dotyczącej dylematu etycznego, zinterpretowanie znaczenia danego prawa fizyki, zilustrowanie względnej wartości innowacji technologicznej w określonym otoczeniu.

Szósty i ostatni poziom to tworzenie. Przykładowe działania: zaprojektuj nowe rozwiązanie "starego" problemu, które uwzględnia poprzednie niepowodzenia, usuń najmniej przydatne argumenty w przekonującym eseju, napisz swoje przemyślenia na podstawie danego tematu/problemu.
#edukacja #madrosc #wiedza #wiecejnizchcialbyswiedziec #frgtn

14