Poniższy tekst to głównie spekulacje oparte na osobistych obserwacjach i wnioskach Laffy`ego.
Dlaczego dzielę się wiedzą? + Krótki zarys mojego algorytmu myślowego.
Zauważyłem, że spisywanie myśli jest przydatne. Jest to przydatne do ich iteracji: zapisywanie pomysłów powoduje, że masz jeszcze więcej pomysłów. Podobnie jest ze snami - jeśli chcesz częściej pamiętać sny, fundamentalny i najbardziej efektywny sposób to zacząć je zapisywać. Myślę, że część tego polega na tym, że kiedy zapisujesz pomysły, może to samo w sobie być satysfakcjonujące, a jeśli je powtarzasz i czerpiesz przyjemność z postępu, to jest to również forma nagrody.
Społeczność intelektualna lub otwarta publiczność to też duży czynnik. Wystarczy komentarz "ciekawie napisane", jednak jeśli masz przyjemne rozmowy na temat swoich pomysłów, jest to satysfakcjonujące, a także daje wskazówki do nowych pomysłów. Na przykład jeśli ktoś nie zrozumiał twojego wyjaśnienia, satysfakcjonujące byłoby mieć pomysł, jak możesz to lepiej wyjaśnić; nawet bardziej, jeśli rzeczywiście uda się to wyjaśnić.
Osobiście zauważyłem, że jeśli jestem nagradzany za pomysły związane z czymś, to mój umysł automatycznie skanuje rzeczy w poszukiwaniu wszystkiego, co mogłoby się do tego przyczynić. Na przykład teraz pracuję nad kilkoma tematami, stopniowo szkicując to, co chcę w nich powiedzieć; Podoba mi się ta faza i podoba mi się, gdy wpadam na nowy pomysł, który mógłbym wykorzystać w jednym z tematów. W konsekwencji czuję, że mój umysł jest bardzo skłonny do zauważania nowych przykładów rzeczy, o których piszę. („Hej, zachowanie tej osoby to przykład zjawiska psychologicznego, o którym piszę/pisałem”). Kiedy to zapisuję, ten proces jest nagrodą i wzmacnia akt skanowania wszystkiego pod kątem użyteczności w tych konkretnych tematach. Więc nie chodzi tylko o to, że nagrody mogą ogólnie wzmocnić kreatywność; mogą również wzmocnić kreatywność związaną z konkretnym projektem.
Pomysły nie powstają z niczego, więc im większa pula danych (wspomnienia, doświadczenia, zainteresowania), tym więcej pomysłów zostanie wygenerowanych.
Przyziemny przykład to memy. Znając ogromną ilość rodzajów memów będziesz w stanie instynktownie skojarzyć konkretnego mema do danej sytuacji z życia, lub nawet na ich podstawie tworzyć nowe koncepcje memów, nie musisz nawet mieć w głowie "Chcę coś wymyślić, chcę coś wymyślić". Jednak problem jest, gdy znasz tylko kilka "generacji" memów.
Wygląda na to, że żyjemy w epoce hiperspecjalizacji; ludzie wiedzą bardzo dużo o stosunkowo niewielu rzeczach. I bardzo dobrze, to prowadzi do tego, że lekarze, programiści, inżynierowie i inni są naprawdę są ekspertami w swojej dziedzinie. Ogólnie rzecz biorąc, te obszary wiedzy są uzupełniające lub powiązane, czasami całkowicie się pokrywają. Życie jest ledwo wystarczająco długie, aby stać się dobrym w jednej dziedzinie, więc ludzie często mają za zadanie wybrać specjalizację wcześnie i trzymać się jednej, ustalonej ścieżki.
Nie jestem człowiekiem posiadającym obraną dziedzinę, nie jestem ekspertem w niczym. Ma to swoje plusy i minusy. Społeczeństwo wymaga ekspertów i zwykle dobrze płaci im za dokładanie cegiełki w lepsze jutro. Mógłbym zająć się jednym tematem, ale tego nie robię, ponieważ na ten moment nic nie wciągnęło mnie na tyle, aby stało się to moją obsesją. Z drugiej strony jestem osobą posiadającą bazę danych na wiele tematów. W ciągu dnia te dane na pozór niepowiązane ze sobą mają tendencję do zderzania i mieszania się ze sobą.
"Czy ty nie masz ważniejszych tematów do rozmyślań i zmartwień w ciągu dnia?"

Ludzie, którzy wydają się mieć najwięcej pomysłów, to ci, których zainteresowania są, że tak powiem, wszędzie na mapie. Zwykle (ale nie zawsze) są starsi i mają głębsze doświadczenie, z którego mogą czerpać. Ich zbiory wiedzy, zróżnicowane, a nie uzupełniające się, pozwalają im spojrzeć poza zamknięte systemy i wyciągać wnioski lub dostrzec wzorce, które ludzie zbyt pogrążeni w jednym temacie mogą łatwo przeoczyć.
Myślę, że patrząc na zewnątrz, zamiast skupiać się zbyt intensywnie wewnątrz, można odnieść potencjalną korzyść. Być może spędzanie pewnego procentu czasu na uczeniu się zupełnie nowych rzeczy, a nie tylko na próbach poznania nowych szczegółów na temat rzeczy, które już wiemy, może przynieść wzrost liczby nowych pomysłów. Nie ma nic złego w wyjściu z naszej strefy komfortu i kwestionowaniu naszych perspektyw.
Mój algorytm myślowy, tak jak go rozumiem. Nawet gdy opracowuję koncepcje lub myślę za pomocą skomplikowanych procedur, większość mojego myślenia opiera się na tym samym podstawowym algorytmie: prawie wszystko to sprowadza się do „znalezienia pobliskich powiązanych pojęć” i „skierowania mojej uwagi na bardziej odległe skojarzone pojęcia”.
•Znajduje następną myśl „Wystarczająco dobrą”.
Moja podświadomość znajduje kilka pobliskich pojęć, które są związane z moim poprzednim kawałkiem myśli.
•Jeśli pojawi się myśl „wystarczająco dobra”, myślę o niej, a następnie powtarzam proces. „Wystarczająco dobry” oznacza „optymistycznie myślę o następnej myśli w łańcuchu prowadzącej do czegoś przydatnego”
•Jeśli pojawi się myśl "niewystarczająco dobra", potrzebuję skojarzyć to z pobliskimi koncepcjami, które pomagą skrystalizować wyjściową (naprawią nieścisłości).
•Jeśli żadna z pobliskich koncepcji nie wydaje się wystarczająco dobra, rezygnuje i zmieiam temat lub przeprowadzam wyczerpujące wyszukiwanie. Zwykle wiąże się to z uczuciem utknięcia na chwilkę. Ostatecznie:
a) znajduję wystarczająco dobrą koncepcję na moją następną myśl i kontynuuję
b) znajduję lepszy algorytm wyszukiwania. Zrobię listę możliwych hipotez, lub wyszukam w google.
c) sprawdzam, czy nie ma nieścisłości.
Podczas robienia tego wszystkiego następuje przetwarzanie uzupełniające, które okresowo sprawdza, czy ostatnia część myśli była w jakiś sposób zła - to znaczy czy w jakiś sposób nie klei się ze sobą, tak że gdybym zbudował całą serię koncepcji z tego kolejnego fragmentu myśli, wynikiem byłaby słaba konstrukcja.
Pozwolę sobie oznaczyć ten wpis wszystkimi moimi tagami.
#szeptyumyslu #frgtn #wiecejnizchcialbyswiedziec #prostepytania