Francuski proces stulecia. Francuzi dowiadują się prawdy o sowieckich obozach
W 1944 roku inżynier Wiktor Krawczenko uciekł swoim opiekunom podczas sowieckiej misji handlowej w Stanach Zjednoczonych, a następnie opublikował wspomnienia pod tytułem Wybrałem wolność. Książka stała się jednym z największych powojennych bestsellerów i została przetłumaczona na dwadzieścia dwa języki. Była to pierwsza tak szeroko upubliczniona relacja bezpośredniego świadka kolektywizacji przeprowadzanej siłą przez Stalina, prześladowań kułaków i głodu na Ukrainie, która dodatkowo przedstawiała również obraz sowieckich obozów pracy dwadzieścia pięć lat przed publikacją powieści Aleksandra Sołżenicyna – Archipelag Gułag.
Publikacja książki we Francji w 1947 roku wzbudziła sensację. Powieść sprzedała się w nakładzie 400 tysięcy egzemplarzy i zdobyła nagrodę Sainte Beuve, pomimo, że w świecie wydawniczym komuniści mieli tak potężne wpływy, że żaden z większych wydawców nie śmiał nawet się nią zainteresować. Partia zaprzeczyła wszelkim oskarżeniom zawartym w książce, zwłaszcza istnieniu w Związku Sowieckim obozów pracy.
Dnia 13 listopada 1947 roku gazeta „Les Lettres Françaises” przypuściła atak na Krawczenkę artykułem „Sima Thomasa”, byłego oficera amerykańskiego OSS. W tekście znalazła się informacja, że książkę napisali agenci amerykańskiego wywiadu, a nie Krawczenko, który przedstawiony został jako alkoholik i wierutny kłamca. Inne oskarżycielskie artykuły opublikował komunistyczny dziennikarz André Wurmser. Na wieść o tych atakach Krawczenko, przebywający ówcześnie w Stanach Zjednoczonych, wytoczył sprawę o zniesławienie przeciwko „Simow Thomasowi”, André Wurmserowi, gazecie „Les Lettres Françaises” oraz jej dyrektorowi Claude’owi Morganowi.
Kiedy 24 stycznia 1949 roku rozpoczął się proces, w Pałacu Sprawiedliwości pojawiły się tłumy dziennikarzy, fotografów prasowych i członków ekip z kronik filmowych. W celu zaprowadzenia porządku trzeba było sprowadzić oddział Gwardii Republikańskiej. Szybko stało się jasne, jakie znaczenie ma toczona w przepełnionej sali sądowej bitwa. Choć obrona usiłowała obrócić sprawę przeciwko osobie Krawczenki, proces pozostał tym, czego chciał autor Wybrałem wolność: trybunałem w sprawie Związku Sowieckiego i stalinizmu.
Kluczowym świadkiem okazała się Margarete Buber-Neumann. Zgodnie z relacją Galtier-Boissière’a, który uważnie śledził przebieg procesu, francuscy komuniści patrzyli w ziemię, kiedy kobieta opisywała sowieckie obozy pracy. Jej zeznania były przejrzyste, spójne i szczegółowe, biła z nich jej ogromna odwaga i wytrwałość. Tylko najbardziej fanatyczni staliniści mogli jej nie wierzyć.
Werdykt na korzyść Krawczenki ogłoszono 4 kwietnia, czyli tego samego dnia, kiedy podpisany został Sojusz Północnoatlantycki. Jakby na dowód słuszności wyroku, sowiecka prasa donosiła o czymś zupełnie przeciwnym: że cały proces zapadł się pod mocą sowieckiej prawdy. Po procesie i porażkach Partii Komunistycznej w latach 1947 i 1948, Francuzi zaczęli przekonywać się, że Związek Sowiecki nie jest wcale rajem dla robotników. Debaty, które odbyły się na sali sądowej, wzbudziły w społeczeństwie falę cynizmu i ludzie nie bali się już otwarcie krytykować komunizmu. Ostatniego dnia miesiąca antystalinowska lewica przeprowadziła w Sorbonie konferencję na temat wojny i dyktatury, co jeszcze dwa lata wcześniej wydawało się absolutnie niemożliwe.
https://warhist.pl/wp-content/uploads/2021/07/logowiktor_krawczenko.jpg #francja #komunizm #jfe