To tak odnośnie wszelkiej maści ćpuństwa
https://www.youtube.com/watch?v=O2gKsL0rZko
I nie ma się co oszukiwać - gdyby nie amerykańska propaganda, gdyby nie "muzyka" zza oceanu, gdyby nie wytatuowani murzyni zachwalający palenie zielska, gdyby nie "idole" młodzieży robiący z tego powód do chwalenia się, to spożycie tego świństwa spadłoby o 99% i ograniczyło się jedynie do fanów Vavamuffin
Czysta krew - czysty umysł. Używki to zło, pod każdą postacią.
#jfe #muzyka #ćpuny

6

Cat Mackiewicz w roku 1937 o napiętej sytuacji międzynarodowej
Czy w jakimkolwiek z artykułów oskarżałem żydów, że nienawidzą Hitlera? - Przeciwnie, twierdzę, że rozumiem doskonale, że muszą go nienawidzieć. Pisałem nawet, że zrozumiałym jest, że żydzi, którzy dotychczas nie czuli się żydami, pod wpływem propagandy rasistowskiej poczuli się żydami. Pisałem, że gdybym był żydem, półżydem, lub miał babkę żydówkę czyniłbym to samo. Ale, na miłość Boską, mam prawo powiedzieć swemu narodowi, że nasz narodowy interes, jest w danym wypadku inny, niż interes narodu żydowskiego. Żydom jest potrzebna interwencja wszystkich państw przeciw Hitlerowi zaraz, natychmiast. Polakom, jeśli w ogóle wojna z Niemcami jest potrzebna, to w każdym razie im później tym lepiej, bo każdy rok przesuwa cyfry ludnościowe na naszą korzyść (…)
Jednego mogę wymagać od Żydów: tego, aby wtedy gdy namawiają nas do wojny z Hitlerem podpisywali się jako żydzi. Aby nie tłumaczyli, że czynią to li tylko jako gorący patrioci polscy i li tylko z powodu uczucia boleści, że jakieś plugawe pisemko w Niemczech obraziło Matkę Boską Częstochowską.
#jfe #żydzi #polska #mackiewicz

20

"Ziemia gromadzi prochy" - książka opisująca w formie reportażu dwie podróże Józefa Kisielewskiego po Niemczech w roku 1937 oraz lipcu 1938 roku, ciekawa pamiątka z kart historii.
https://marucha.files.wordpress.com/2014/06/jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy.pdf
https://static3.tezeusz.pl/recommended_big/images/6d/0f/a8//ziemia-gromadzi-prochy-10.jpeg
#ksiazka #jfe #trzeciarzesza

9

Cat Mackiewicz: Brytyjska intryga
Anglia nie potrzebuje istnienia Polski, nigdy jej nie potrzebowała. Czasami leży w jej interesie pchnąć nas przeciwko Rosji – jak przed epoką Sejmu Wielkiego – czasami przeciwko Niemcom, czasami, jak w 1939, skierować na nas atak Hitlera, aby w ten sposób odwrócić uderzenie Hitlera od siebie, a zwrócić je na Rosję. Ale po daniu nam «gwarancji» w 1939 r. Anglia nie interesowała się naszymi zbrojeniami, nie pomagała nam ani groszem w przygotowaniach wojennych, a potem nie miała najmniejszego zamiaru nam pomóc w czasie inwazji Hitlera na Polskę, nie rzuciła w tym czasie ani jednej bomby na Niemcy.

Przeciwnie, Anglia buduje swoją politykę zagraniczną na antagonizmach wielkich państw europejskich między sobą. Potrzebne są jej tarcia między Rosją i Niemcami. Istnienie wielkiej Polski osłabiałoby te tarcia. Toteż w interesie Anglii leży, aby Polski całkiem nie było, albo aby była możliwie najmniejsza. Przecież każdy wiedział, że Hitler zlikwidował Austrię i zlikwidował Czechy, jako przedpola wojny z Zachodem, dlatego, aby w czasie tej wojny z Zachodem nikt nie uderzył go z flanki. Teraz, skoro Hitler się dowie, że Polska wiąże się z Zachodem, to oczywiście uderzy na Polskę. Wielka Brytania z łatwością, z radością udzieliła tych oszukańczych «gwarancji». Dlaczego? Ano właśnie dlatego, że w całej korespondencji dyplomatycznej angielskiej od tej chwili powtarza się ciągle jeden wyraz: Rosja, Rosja i Rosja.

Anglia chce przede wszystkim spowodować to, aby Hitler w pierwszej linii zaatakował nie ich, Anglików, ale Rosjan. Anglia więc rozumuje: skoro Hitler się dowie, że Polska opowiedziała się po naszej stronie, to oczywiście Polskę zaatakuje. Polska jest słaba, jej armia na konikach jest nic niewarta, jej sztab generalny składa się z ludzi małej wartości intelektualnej, jej sprzęt wojenny jest ubogi, a my oczywiście grosza nie damy, aby polskie uzbrojenie w czymkolwiek wspomóc. Toteż Hitler prędko da sobie radę z wojskiem polskim i oto spotka się oczy w oczy z Rosjanami.

Musi z tego wyniknąć wojna rosyjsko-niemiecka, a więc spełnienie naszych marzeń, a więc odwrócenie pierwszego niebezpieczeństwa od nas, zwrócenie go przeciw Rosji. Gwarancja więc niepodległości Polski dana przez Anglię nie tylko nie była żadną gwarancją naszej niepodległości, lecz wręcz przeciwnie, była spekulacją na jak najprędsze zlikwidowanie tej niepodległości. Anglia nie tylko chciała, aby Polska poszła na pierwszy ogień wojny z Niemcami, ale chciała, jeszcze, aby Polska w tej wojnie była możliwie bezbronna, aby możliwie prędko tę wojnę przegrała
https://photoarchivenews.com/wp-content/uploads/2019/02/IMG_20190227_163938_resized_20190228_081513993.jpg
#jfe #mackiewicz #iiwojnaswiatowa

26

Francuski proces stulecia. Francuzi dowiadują się prawdy o sowieckich obozach

W 1944 roku inżynier Wiktor Krawczenko uciekł swoim opiekunom podczas sowieckiej misji handlowej w Stanach Zjednoczonych, a następnie opublikował wspomnienia pod tytułem Wybrałem wolność. Książka stała się jednym z największych powojennych bestsellerów i została przetłumaczona na dwadzieścia dwa języki. Była to pierwsza tak szeroko upubliczniona relacja bezpośredniego świadka kolektywizacji przeprowadzanej siłą przez Stalina, prześladowań kułaków i głodu na Ukrainie, która dodatkowo przedstawiała również obraz sowieckich obozów pracy dwadzieścia pięć lat przed publikacją powieści Aleksandra Sołżenicyna – Archipelag Gułag.

Publikacja książki we Francji w 1947 roku wzbudziła sensację. Powieść sprzedała się w nakładzie 400 tysięcy egzemplarzy i zdobyła nagrodę Sainte Beuve, pomimo, że w świecie wydawniczym komuniści mieli tak potężne wpływy, że żaden z większych wydawców nie śmiał nawet się nią zainteresować. Partia zaprzeczyła wszelkim oskarżeniom zawartym w książce, zwłaszcza istnieniu w Związku Sowieckim obozów pracy.

Dnia 13 listopada 1947 roku gazeta „Les Lettres Françaises” przypuściła atak na Krawczenkę artykułem „Sima Thomasa”, byłego oficera amerykańskiego OSS. W tekście znalazła się informacja, że książkę napisali agenci amerykańskiego wywiadu, a nie Krawczenko, który przedstawiony został jako alkoholik i wierutny kłamca. Inne oskarżycielskie artykuły opublikował komunistyczny dziennikarz André Wurmser. Na wieść o tych atakach Krawczenko, przebywający ówcześnie w Stanach Zjednoczonych, wytoczył sprawę o zniesławienie przeciwko „Simow Thomasowi”, André Wurmserowi, gazecie „Les Lettres Françaises” oraz jej dyrektorowi Claude’owi Morganowi.

Kiedy 24 stycznia 1949 roku rozpoczął się proces, w Pałacu Sprawiedliwości pojawiły się tłumy dziennikarzy, fotografów prasowych i członków ekip z kronik filmowych. W celu zaprowadzenia porządku trzeba było sprowadzić oddział Gwardii Republikańskiej. Szybko stało się jasne, jakie znaczenie ma toczona w przepełnionej sali sądowej bitwa. Choć obrona usiłowała obrócić sprawę przeciwko osobie Krawczenki, proces pozostał tym, czego chciał autor Wybrałem wolność: trybunałem w sprawie Związku Sowieckiego i stalinizmu.

Kluczowym świadkiem okazała się Margarete Buber-Neumann. Zgodnie z relacją Galtier-Boissière’a, który uważnie śledził przebieg procesu, francuscy komuniści patrzyli w ziemię, kiedy kobieta opisywała sowieckie obozy pracy. Jej zeznania były przejrzyste, spójne i szczegółowe, biła z nich jej ogromna odwaga i wytrwałość. Tylko najbardziej fanatyczni staliniści mogli jej nie wierzyć.

Werdykt na korzyść Krawczenki ogłoszono 4 kwietnia, czyli tego samego dnia, kiedy podpisany został Sojusz Północnoatlantycki. Jakby na dowód słuszności wyroku, sowiecka prasa donosiła o czymś zupełnie przeciwnym: że cały proces zapadł się pod mocą sowieckiej prawdy. Po procesie i porażkach Partii Komunistycznej w latach 1947 i 1948, Francuzi zaczęli przekonywać się, że Związek Sowiecki nie jest wcale rajem dla robotników. Debaty, które odbyły się na sali sądowej, wzbudziły w społeczeństwie falę cynizmu i ludzie nie bali się już otwarcie krytykować komunizmu. Ostatniego dnia miesiąca antystalinowska lewica przeprowadziła w Sorbonie konferencję na temat wojny i dyktatury, co jeszcze dwa lata wcześniej wydawało się absolutnie niemożliwe.
https://warhist.pl/wp-content/uploads/2021/07/logowiktor_krawczenko.jpg
#francja #komunizm #jfe

18

Rozbraja mnie hipokryzja lewackiego bydła - na każdym kroku porównują Polaków do zwierząt, Polskę do kupy śmieci, dzień w dzień zasrywają internet "śmiesznymi" memami albo screenami z profilu NIE i jemu podobnych, ale tylko spróbuj w ironiczny sposób przedstawić Ukraińca, bądz jego kraj, wtedy w ciągu sekundy leci łatka o sowieckim trollu i pytają ile za wpis, ale jak takiego kleszcza zapytasz ile sam bierze za nieustanne atakowanie Polaków, to odpowie, żeś troll, tym razem pisowski i zakończy w stylu
"oj, jak prawaczka dupa zapiekła bo hurr durr bolzge szkalujo XDDD"
absolutne zwierzęta
#rosja #ukraina #jfe

35

W RFN osoby skazane za działalność polityczną uchodziły po 1945 roku w dalszym ciągu za element kryminalny. W ten sposób nowa władza ponownie skazywała dawnych przeciwników reżimu hitlerowskiego na społeczny ostracyzm i eliminację. Okazywano im pogardę i brak zrozumienia. Szykanowano również rodziny pomordowanych dysydentów jako krewnych osób okrytych hańbą. W Bawarii dawni członkowie NSDAP odzyskali swoje poprzednie stanowiska w 98%. W 1950 roku koło 66% dawnych członków Izb Orzekających pozostawało ciągle bez pracy. W służbie publicznej prawie nikt nie znalazł zatrudnienia.

Jednym z fundamentów dyskryminacji dysydentów III Rzeszy było uznanie za niepodważalne prawodawstwa hitlerowskiego w interpretacjach Federalnego Trybunału Sprawiedliwości RFN. Dobrym przykładem skutków tej wykładni był wyrok, jaki zapadł 26 marca 1947 roku w Sądzie Okręgowym w Kilonii. Spawa dotyczyła dziennikarza o nazwisku Garbe, który w 1943 roku został skazany na karę śmierci z przyczyn politycznych. Aby uniknąć egzekucji, zdecydował się na ucieczkę. Próbie tej przeciwstawił się pilnujący go policjant, który w wyniku szamotaniny został pobity przez dziennikarza.

Garbemu udało się zbiec do Szwajcarii. Kiedy jednak w 1946 roku powrócił do Niemiec, został aresztowany pod zarzutem próby zabójstwa policjanta. Sąd w Kilonii skazał dziennikarza na pięć miesięcy więzienia, ponieważ uznał, że ten nie miał prawa sprzeciwiać się w 1943 roku policjantowi. Zachowanie policjanta uznano za prawidłowe, ponieważ sumiennie wykonywał swoje obowiązki, nawet jeśli służyły zbrodniczej wojnie. W 1947 roku sędziowie napisali w uzasadnieniu wyroku:
„Nawet jeśli wyrok kary śmierci nałożony na oskarżonego był niesłuszny, to w żaden sposób nie dawało mu to prawa, aby uderzyć pilnującego go strażnika. Państwo ma prawo do wydawania niesprawiedliwych wyroków, jeśli wymaga tego jego interes. Tę kardynalną zasadę trzeba zaakceptować, a oskarżony tego nie uczynił”
W podobnej sytuacji znajdowały się ofiary sądownictwa wojskowego. Więźniowie obozów karnych w Emsland, jednostek karnych i więzień Wehrmachtu byli w dalszym ciągu postrzegani jako kryminaliści. W związku z tym nikt dobrowolnie nie przyznawał się do wojennej przeszłości przed swoimi kolegami z pracy ani nawet własnymi dziećmi. Wcześniejsze prześladowanie w III Rzeszy było tylko powodem dalszych dyskryminacji przez urzędy Republiki Federalnej. Nałożone wyroki były przeszkodą nie tylko w otrzymaniu bardziej atrakcyjnej pracy, ale nawet elementarnych świadczeń socjalnych. A wszystko to działo się przy szerokiej akceptacji społecznej.

Poszkodowani z podaniami o uchylenie wyroków musieli się zwracać do sądów, gdzie urzędowali ci sami ludzie, którzy zaledwie kilka lat wcześniej, w innym porządku społecznym, sami je wydali. Sędziowie hitlerowscy z założenie nie mogli się na to zgodzić, ponieważ sami podważyliby swoją wiarygodność. Ponadto uchylenie takiego wyroku stanowiłoby podejrzenie, że w III Rzeszy kierowali się ideologią, a nie elementarną sprawiedliwością. Sędziowie nie byli też zainteresowani umacnianiem pozycji środowiskowej swoich dawnych politycznych przeciwników.

Fragment książki "Trudny spadek dysydentów III Rzeszy w Republice Federalnej Niemiec"
#niemcy #iiwojnaswiatowa #jfe

19

Już sobie wyobrażam, po której stronie ten Kohut stałby w czasie Powstań Śląskich
Nie jestem Polakiem
Cóż, nawet nie podejrzewałbym o to polityka z następującą historią:
Ruch Palikota (2012–2013)
Twój Ruch (2013–2018)
Wiosna (2019–2021)
Nowa Lewica (od 2021)
#polityka #4konserwy #jfe

17

20 marca 1976 roku Aleksander Sołżenicyn, zaskoczony łatwością życia w Hiszpanii, powiedział w wywiadzie dla telewizji hiszpańskiej:
„Wasi postępowcy nazywają ustrój panujący w Hiszpanii dyktaturą. Od dziesięciu dni jeżdżę po Hiszpanii (…) i nie mogę się nadziwić. Czy Państwo wiedzą, co to jest dyktatura? (…) Podam tylko kilka przykładów, jakie widziałem na własne oczy (…). We własnym kraju Hiszpanie mogą mieszkać w jakimkolwiek miejscu i przenosić się dokądkolwiek. Pod tym względem cieszą się całkowitą wolnością. My, ludzie sowieccy, nie możemy tak robić w naszym kraju. Jesteśmy przypisani do miejsca zamieszkania przez tzw. propiskę (milicyjne księgi meldunkowe). To władze decydują, czy mam prawo wyjechać z takiej czy innej miejscowości (…). Przekonałem się też, że Hiszpanie mogą nieskrępowanie wyjechać z kraju za granicę. Zapewne czytali Państwo w prasie, że wskutek silnych nacisków światowej opinii publicznej oraz Stanów Zjednoczonych pozwolono wyjechać ze Związku Sowieckiego (po wielu trudnościach) pewnej liczbie Żydów. Ale pozostali Żydzi i ludzie innych narodowości nie mogą wyjeżdżać za granicę. W naszym kraju siedzimy jak w więzieniu.

Przechadzając się po Madrycie i po ponad tuzinie innych hiszpańskich miast (…) widziałem, że w kioskach sprzedaje się główne dzienniki zagraniczne. Wydało mi się to niewiarygodne! Gdyby w ZSRS swobodnie sprzedawano zagraniczne dzienniki, zobaczylibyśmy natychmiast dziesiątki rąk wyciągniętych i walczących o nie. A w Hiszpanii po prostu się je sprzedaje. Zauważyłem też, że w Hiszpanii człowiek może ot tak po prostu korzystać z kserokopiarek. Każdemu wolno skopiować dowolny dokument, wystarczy wrzucić do automatu pięć peset za kopię. W moim kraju żaden obywatel Związku Sowieckiego nie może zrobić nic takiego. Każdy, kto użyje kserokopiarki w celu innym niż służbowy i bez polecenia przełożonego, będzie oskarżony o działalność kontrrewolucyjną. W waszym kraju - co prawda, obowiązują w tej dziedzinie ograniczenia,- ale jednak toleruje się strajki. U nas, przez sześćdziesiąt lat trwania socjalizmu, nigdy nie pozwolono na ani jeden strajk. Uczestnicy ruchów strajkowych z pierwszych lat władzy sowieckiej zostali rozstrzelani z karabinów maszynowych, mimo że domagali się tylko lepszych warunków pracy (…).

Gdybyśmy cieszyli się taką wolnością, z jakiej wy korzystacie, pootwieralibyśmy gęby ze zdumienia (…). Niedawno w Hiszpanii ogłoszono amnestię. Nazywa się ją tutaj „amnestią ograniczoną”. Zmniejszono o połowę kary bojownikom politycznym, którzy walczyli z bronią w ręku (chodzi o terrorystów ). Mogę tylko tyle powiedzieć: gdyby nam przyznano chociaż raz na dwadzieścia lat amnestię ograniczoną jak wasza! (…). Nas wsadzają do więzienia po to, byśmy tam umarli. Bardzo niewielu z nas udało się wyjść, by to opowiedzieć”.
A taka brzmiała odpowiedz w wykonaniu Juana Beneta, marksisty i przeciwnik Franco:
„A wszystko to dlaczego? Dlatego, że napisał cztery powieści (najbardziej banalne, najbardziej zacofane, literacko dekadenckie i szczeniackie, jakie ukazały się w ostatnich latach)? Ponieważ przyznano mu Nobla? Ponieważ zniósł na własnym ciele - i dobrze na tym wyszedł - potworność obozu koncentracyjnego? (…). Święcie wierzę, że dopóki istnieć będą ludzie tacy, jak Aleksander Sołżenicyn, obozy koncentracyjne też będą istnieć i muszą istnieć. Być może należałoby ich trochę lepiej strzec, by ludzie tacy jak Aleksander Sołżenicyn nie mogli ich opuszczać dopóty, dopóki się czegoś nie nauczą.
Ale jeśli już popełniono błąd i wypuszczono go na wolność, to z punktu widzenia władz sowieckich (których gusta i zdanie o wywrotowych pisarzach rosyjskich często podzielam), najbardziej higienicznym rozwiązaniem jest to, co robią starając się uwolnić od podobnej zarazy (pozbywać się niewygodnych ludzi z kraju)
https://i.wpimg.pl/450x0/i.wp.pl/a/f/jpeg/29244/0068871.jpeg
#hiszpania #franco #jfe #4konserwy

21