Nie czytać przy jedzeniu Wschodni horyzont mienił się czerwienią porannego słońca, oświetlającego pierwszymi promieniami pustkowie stepu. Tymczasem Sepp wraz z Balduinem zajęli swe stanowisko, lustrując uważnie pozycje przeciwnika oraz szukając nieostrożnej ofiary, która zmrożona sennością lekkomyślnie wychyli się za brzeg okopu, wyrzucając puszkę z kałem lub moczem. Wystarczył zaledwie jeden refleks świetlny stojącego wysoko słońca na obiektywie zbytnio do przodu wysuniętej lornetki, aby przebiegły rosyjski snajper zorientował się, że stanowisko jest obsadzone. Zająwszy dobrze zamaskowaną pozycję, trzymał w pogotowiu broń, skierował krzyżak jej celownika w miejsce zauważonego refleksu światła. Cierpliwie zaczekał na następny błysk. Niemal natychmiast padł strzał, z pewnością był on słyszany przez obie strony.
W tym samym momencie Balduin, trzymając przed oczami lornetkę, szeptał następujące słowa: "Seppie, tam z przodu, dwa palce w prawo od tego cypelka coś się rusza….". Bezpośrednio po podobnym do smagnięcia biczem strzale Rosjanina obok Seppa dał się słyszeć drugi wyjący dźwięk oraz szelest przypominający klaśnięcie dłonią. Lewą część jego twarzy spryskała krew i fragmenty tkanek. Jego spojrzenie powędrowało w bok, aby ujrzeć straszny obraz.
Pocisk rosyjskiego strzelca, musnąwszy lornetkę, eksplodował w ustach Balduina, wyrywając mu przy tym wargi, siekacze, brodę i połowę języka. Jego pełen paniki wzrok spoczął na koledze - z rozszarpanych ust z upiornym bulgotaniem toczyła się krwista piana. Kilka sekund później pomiędzy nimi rozerwał się w ziemi pocisk. Sepp natychmiast cofnął się w bezpieczną głębie swej kryjówki, pociągając za sobą Balduina.
Opuszczenie schronienia przed zapadnięciem zmroku nie było możliwe, oznaczałoby bowiem pewną śmierć od kuli wrogiego snajpera. Byli zatem skazani na bezczynne wyczekiwanie, ranny zaś nie mógł liczyć na jakąkolwiek pomoc. W obliczu straszliwej rany kolegi Sepp czuł się zupełnie bezradny i wydany na pastwę losu. Tutaj już do niczego nie przydałby się zwykły opatrunek czy też opaska uciskowa; skuteczna byłaby jedynie szybka i fachowa pomoc wyszkolonego personelu medycznego. Ale ta była nieosiągalna. Kikut języka Balduina szybko powiększył się do rozmiarów dziecięcej piłeczki, powodując blokadę dróg oddechowych.
Sepp próbował sięgnąć ku ranie i odsunąć na bok obrzękniętą tkankę, co wywołało u Balduina wymioty, jeszcze bardziej utrudniając oddychanie. Strzelec mógł się tylko bezsilnie przyglądać walce ze śmiercią, toczonej przez przyjaciela. Umierający z coraz większym trudem łapał oddech, wciągając wraz z każdym rozpaczliwym wdechem więcej krwi do płuc. Powoli zaczął się dusić. Zacisnął mocno palce na ramieniu Seppa. Jego paznokcie drapały do krwi, lecz Sepp zupełnie tego nie czuł. Wydawało mu się, że minęły godziny, gdy Balduin spojrzał na niego po raz ostatni wzrokiem pełnym bezkresnego smutku, jeszcze raz zacisnął jakby na pożegnanie dłoń, jego oczy spojrzały ku śmierci, ciało, które przebiegł ostatni skurcz i które nie odczuwało już żadnych cierpień, zwiotczało w rękach kolegi.
Fragment książki "Snajper na Froncie Wschodnim"
#jfe #iiwojnaswiatowa #nsfw