Ok. Potrzebuję rady.
W skrócie:
Brat ma 18lat i zaczyna odwalać. Moi rodzice są w separacji, pół roku temu mama się wyprowadziła i zabrała brata ze sobą. Jako iż nie utrzymuję żadnych kontaktów z moim ojcem, brat jest jego oczkiem w głowie i jesteśmy chowani w zupełnie inny sposób. Tzn.
Ja: po 18 wypi****** i do roboty, nic ode mnie nie dostaniesz, prawko sobie funduj sam, auta ci nie kupię. Na studia nie, bo nie będę cię utrzymywał. Jesteś bydlakiem, śmieciem etc. Regularne bicie i tresura.
Brat: Na wszystko ma przyzwolenie. Idź na studia, opłacę ci prawko, kupię auto. Kochany synuś.
Krótko o ojcu: Dostał pracę po znajomości i zalicza się do klasy średniej, ale przez 20 lat mieszkania u teściów nie dokładał się na rachunki, jeździł sam na wakacje, a matka poszła do pracy za minimalną i za to dokładała się rodzicom do rachunków i zostawiała sobie grosze. Ojciec nie kupował jedzenia, bo wszystko robili dziadkowie. Sterroryzował całą rodzinę i ogólnie jest dla mnie [cenzura]. Odpowiedzialny za większość moich wpisów i siedzenie na tagu
#przegryw oraz utworzenie smiecizglowy.
Brat ma z ojcem dobry kontakt i dużo razem siedzą, rozmawiają.
Buntuje go przeciwko mnie, mojej partnerce, matce, dziadkom etc. Z braku czasu, rzadko z nim rozmawiam, jednak uważam, że jestem w stanie go trochę sprowadzić na ziemię i utemperować.
Matka sama z chudej pensji utrzymuje siebie, jego, dom i dostaje od ojca trochę kasy.
Po 18 mojego brata, stwierdził, że od teraz będzie mu przelewał całą kasę na konto. Tylko że matka ledwo koniec z końcem wiąże i to byłby dla niej olbrzymi cios, zresztą mój 18nastoletni brat jest idiotą i całą kasę jaką ma potrafi przepić na alkohol z kolegami, albo skiny do cs-a czym się chwali i na jego koncie steam przekroczył chyba kilka tysięcy.
Po rozmowach z matką, brat sobie zostawia z tego 30% jako kieszonkowe, a resztę dostaje matka. Wszystko ok, tylko brat pojechał do ojca i nagle mu się odwidziało i stwierdził, że całą kasę sobie zatrzyma, bo to jego pieniądze. Oczywiście nie dokładając się do rachunków, jedzenie matka ma mu kupować, a i nie zapominajmy o kieszonkowym, bo co on sobie kupi za tą kasę, którą ojciec mu daje

Tatuś zarabia 4x więcej od matki. Nie ma żadnych zobowiązań, a i tak żyje od 10 do 10. Matka potrafiła z minimalnej zrobić sobie poduszkę finansową, podczas gdy stary ledwo dotrwa do 10.
Stwierdziłem, że w takim razie niech brat ma tę kasę, ale niech się utrzyma, kupuje sobie żarcie, ciuchy etc. Jestem pewien że po tygodniu przewali te 1000zł i niech idzie mieszkać z tatusiem, bo nie będzie miał kasy. Matka nie da rady go utrzymać tylko ze swojej pensji i skoro cały hajs zatrzymuje dla siebie to niech sam się ogarnia. Nie będzie stać go na jedzenie, to tatuś go przyjmie.
Tylko, że mój stary jest [cenzura] i brat o tym dobrze wie i on do niego nie pójdzie

ale najlepsza jest hipokryzja:
- on do ojca nie pójdzie, bo jak będzie u niego mieszkał to mu nie da kasy, bo musi go utrzymywać
- Tata ma wydatki i ledwo go na wszystko stać i nie ma pieniędzy

I siedzi taki naburmuszony nastolatek, który ledwo dostał dowód i zaczyna tak odwalać.
Matka nie chce się zgodzić na mój pomysł z tym żeby sam się utrzymywał, bo wie że mam rację i pójdzie do ojca, a potem będzie mu gadał: Zobacz synek, matka kasy nie dostaje i ma cię w dupie, tyle jest warta.
I brat to łyknie, bo jest młodym idiotą

Nie wiem. Doradźcie mi coś, będę z nim rozmawiał, ale potrzebuję też spojrzenia na tę sprawę osób postronnych. Może macie jakieś pomysły co zrobić?
Na moje, te rozwiązanie jest dobre i długofalowo przyniesie efekty, bo tatuś długo nie potrafi się hamować i zacznie się na nim wyżywać i wróci z podkulonym ogonem i z większą pokorą.
#anonimowelurkowyznania #wyznanie #pomoc #pytanie