#smiecizglowy epizod 37
Uwaga, wpis zawiera treści domyślnie uważane za szkodliwe dla społeczeństwa i jednostki. Jeśli jesteś podatny na sugestie i nie potrafisz wyciągać własnych wniosków to lepiej tego nie czytaj.
Znowu będzie o uzależnieniach. Tym razem jednak rozważę to czy są one tak naprawdę szkodliwe i jeszcze raz zwrócę uwagę na przyczynę i skutki oraz ich pomyloną kolejność.
Czasami jest tak, że jakieś zdanie, czy jeden komentarz zmobilizuje mnie do napisania czegoś dłuższego. Jedna iskra, która rozpala cały mój wpis. Nie inaczej było tutaj. Rzuciłem palenie i podałem pod wątpliwość to czy rzucenie faktycznie jest mi potrzebne i co ono mi wnosi. Napisałem także, że więcej zalet widzę w paleniu niż wad. I oczywiście usłyszałem o moim wyparciu, ciężkim uzależnieniu i padł komentarz, który był iskrą:
,,Zrozum – gdybyś nigdy nie palił potrafiłbyś skupić swoje myśli bez problemu i nie potrzebowałbyś do tego szluga. Każdy kto nigdy nie był w to wjebany może to zrobić.”
I bym się może z tym zgodził, gdybym się nie zgadzał. Bo jednak objawy, które opisałem i na które pomogły mi papierosy są ze mną od 12 lat, a palę od 2.
I w sumie dla wielu jest to wygodne. Zwalić winę na coś, a nie na osobę, okoliczności itp. Uświadomiłem sobie, że mój ojciec był alkoholikiem i winą za wszystko mogę obwinić alkohol, bo symptomy, objawy i wszystko inne wskazują na to, że miał z tym problem, jest tylko jeden szkopuł. Nie widziałem żeby pił więcej niż dwa razy w roku…
Ja miałem zawsze problem z nawałnicą myśli i pierwszy epizod mojego tagu pojawił się na długo zanim zacząłem palić. Stres i problemy z rozmawianiem z ludźmi miałem od dawna. Leczyłem się, chodziłem na terapię, brałem leki, które wyrządziły mi więcej szkody niż pożytku, a potem zacząłem palić…
Stres się zmniejszył, byłem bardziej rozluźniony w towarzystwie, łatwiej mi się rozmawiało i stałem się bardziej towarzyski. Odstawiłem leki i głupia nikotyna pomogła mi bardziej niż 10 lat ,,zdrowego” podejścia do tematu. Jednak potrafię usłyszeć, że fajki są problemem, ale jak tłumaczą tę prostą zależność:
Objawy odstawienia mam od 12 lat, a palę od 2.
To jest to ignorowane, bo nie pasuje w ogóle do narracji drugiej strony i każdy patrzy na mnie jak na idiotę.
Inny przykład. Od podobnego okresu czasu, mniej więcej w tym samym okresie bolała mnie głowa. Zaczęło się to 12 lat temu, a wtedy ćwiczyłem intensywnie, zdrowo się odżywiałem, nigdy nie miałem papierosa w ustach (podkreślam: NIGDY!) nie piłem alkoholu. Ból głowy był uciążliwy, ale mijał, chociaż z każdym rokiem był gorszy. Dopiero w tym roku przebadałem się na to, bo ból był uciążliwy, ale ktoś z mojego otoczenia stwierdził, że to wina fajek.
No fajnie, tylko że palę dwa lata, a ból mam tak samo 12 lat…
Pogadamy jak rzucisz… -.-
Oczywiście to ja się wypieram, gadam głupoty i mam problem, a każdy ignoruje to co mówię, więc oczywistym jest, że nie mam ochoty na ten temat dyskutować, a jak ktoś chce mnie przekonać to niech odniesie się do moich argumentów, a nie po raz kolejny mi będzie rzucał puste hasła i cytaty z innych artykułów i porównywanie mnie do ciężko uzależnionych osób, bo niby sobie tłumaczę. Odnieście się do tego co napisałem do tej pory, w przeciwnym razie nie będzie mi się chciało dyskutować na ten temat. Zlewasz mnie i traktujesz z góry. Nie mam zamiaru rozmawiać i przyjmować twoich argumentów. Proste.
I naszła mnie taka myśl, odnośnie uzależnień. Tak naprawdę od wszystkiego możesz się zniewolić i uzależnić. Od wszystkiego. Od swojej partnerki/partnera, od porno, masturbacji, seksu, zakupów, jedzenia, siłowni, joggingu, czytania, kradzieży w sklepie, adrenaliny etc. Etc.
We wszystkim tak naprawdę musisz znaleźć balans i wiedzieć ile możesz robić konkretnej rzeczy, żeby nie przesadzić. Jeść musisz, ale jak będziesz jadł za dużo to przytyjesz i będziesz podatny na choroby, a także ciężko będzie ci się opanować, żeby jeść mniej. Alkohol raz na jakiś czas jest dobry, jednak picie na umór prowadzi do poważnych konsekwencji zdrowotnych i psychicznych. Masturbacja jest dobra, ale jak bijesz niemca po kasku 5 razy dziennie to masz problem. To samo ze wszystkim.
I w sumie tak sobie myślę, że żyjemy w ciekawych czasach, gdzie każda potrzeba może zostać zaspokojona szybko i sprawnie i nie zajmuje ci to myśli. Oczywiście z jednej strony jest to złe, ale jednak nie każdy może zaspokoić swoją potrzebę w inny sposób i musi osiągnąć ten substytut, bo inaczej mózg cię zniszczy domagając się tego.
Jeśli na przykład mamy przedstawiciela klasy robotniczej zwanej
#przegryw który hipotetycznie poza pracą nie ma nic i podjął działania, które miały na celu mu pomóc wyrwać się z tego dołka. Na przykład poszedł na siłownię, nofapchallenge już 100 dni, próbował rozmawiać z ludźmi, założył tindera, poszedł do psychiatry, na terapię i w ogóle obrócił swoje życie o 180 stopni. Poświęcił dużo czasu, wysiłku i robił to co dokładnie mu tutaj polecali.
BTW. Ja się słuchałem tych rad i nie polecam, bo wszystkie się gówno warte okazywały, a potem tylko słuchałem, że za mało się staram

a jak zacząłem robić na odwrót i przestałem słuchać dobrych duszek to znalazłem swoją równowagę.
A teraz wracając do tematu i mimo wszystko (a bardzo prawdopodobne, że tak było) nie przyniosło to rezultatów to co taka osoba ma zrobić? Oczywiście usłyszy że za mało się starała i to może potrwać nawet tyle, że całe życie mu nie starcza, więc życie to będzie nieustanna walka o coś czego nigdy nie będzie miał. To może czas podejść do tematu trochę inaczej?
Uważam, że nie nauczysz głodnego zasad przy stole. Jak ktoś jest głodny, a ty go uczysz zasad. TJ. Ubierasz go, sadzasz, tłumaczysz mu co i jak, a on ledwo cię słucha, bo nie jadł już trzy dni i aż się trzęsie z głodu, a ty mu tłumaczysz jak ma się zachować, który widelec wziąć w którą rękę, a jak przychodzi jedzenie to nie potrafi się opanować i rzuca się z rękoma na to i zaczyna pożerać zawartość talerza.
Patrzysz z dezaprobatą, ale nie potrafisz zrozumieć jego sytuacji. Wystarczyłoby nie jeść kilka dni, żeby zrozumieć jego położenie. Wolisz jednak patrzeć z góry i nabijać się, że on nawet nie chce poprawy swojej sytuacji.
Jak można komuś powiedzieć, że jak nie będzie pałować wiplera to znacznie to wpłynie na poprawę jego sytuacji. Tak jakby ten najedzony, który uczy zasad tego głodnego powiedział mu, że post dobrze mu zrobi. Nie ma nic lepszego jak koleś, któremu sperma uderza do mózgu i niemal ślini się na widok kobiety. Strasznie to pociągające i wróżę wielu sukcesów takim ludziom, którzy nie potrafią trzeźwo myśleć i tylko myślą o tym, żeby zamoczyć kija, bo ich problemy wtedy magicznie znikną.
Nie znikną, ale dobrze jest mieć cel, którego nigdy się nie osiągnie i słuchać najedzonych ludzi, którzy proponują ci pokutę. Świetnie!
Napisałem to w jednym z moich wpisów:
https://lurker.land/post/hLhz5ZJEY (Uzależnienia to skutek, a nie przyczyna problemów), więc jak ktoś chce się dowiedzieć więcej, albo chce zrozumieć mój punkt widzenia to niech leci i przeczyta, inaczej cały wydźwięk tego wpisu może nie mieć sensu.
Nie każdy z nas jest w stanie zaspokoić swoje potrzeby. Niektórzy nawet nigdy nie zaznali żadnej bliskości od drugiej osoby, nawet swojej matki i ciężko takiej osobie zbudować zdrowe relacje. Jednak gdy taka osoba nie potrafi sobie poradzić i na przykład gra w jakieś mmo i rozmawia na ts z obcymi osobami, żeby choć trochę zaspokoić swoje potrzeby interakcji z ludźmi. To nie uważam tego za coś złego. Złe jest wmawianie mu, że to jego wina i jak przestanie to nagle wszystko się poprawi. Alkoholik przestanie pić, a rzeczywistość nadal będzie okropna i wróci do tego. To samo z narkotykami, papierosami etc.
To problemy powodują uzależnienia. Jedyny sposób, żeby móc sobie z nimi poradzić i jakoś złagodzić ból. Samo rzucenie nałogu nie pomoże gdy zakrywają one problemy, bo one po prostu wychodzą. Jakoś osoby, które mają dobre życie i nie mają większych problemów raczej nie myślą, żeby popadać w używki, nawet im to do głowy nie przychodzi, a im ktoś ma większy bagaż emocjonalny tym bardziej w uzależnienia popada.
I może te uzależnienia, w odpowiednich ilościach nie są złe? Skoro nie możesz zaspokoić popędu seksualnego to ulżyj sobie? Ciężko ci nawiązywać relacje to wejdź i pogadaj z randomami, żeby mieć tę cząstkę kontaktu z innymi? Zapal sobie na odstresowanie. Zrób wszystko, żeby móc w miarę normalnie funkcjonować, żeby twoje braki i niemożność zaspokojenia pragnień cię nie paraliżowała. Zrób co musisz, żeby żyć i móc chociaż wstać i iść do pracy, a z uzależnieniami sobie poradzisz jak już będziesz wstał i szedł.
Bo nie sztuką jest wstać i się przewrócić. Sztuką jest iść.
#wychodzimyzprzegrywu #depresja #palenie #nofapchallenge #zaburzeniaosobowosci