Emil Czeczko nie żyje. Czyli stało się to co było do przewidzenia. Z jednej strony bez wątpienia był on zdrajcą narodu Polskiego, z drugiej postacią tragiczną. Chcąc wymigać się od odpowiedzialności karnej w Polsce, wpakował się w jeszcze większe bagno.
Oczywiście, nie można wykluczać samobójstwa. Ale opcja neutralizacji zbędnego ciężaru wydaje się być najbardziej prawdopodobna. Emil Czeczko nie był wysoko postawionym oficerem, więc nie miał dostępu do wrażliwych danych. Był to zwykły szeregowy, który śpiewał to, co mu kazano.
Po swoim show przestał być tamtejszemu KGB potrzebny. Dla Polski nie stanowił już żadnego zagrożenia. Ale mógł stanowić dla Białorusi. Pewnie zdołał poznać metody operacyjne tamtejszych służb, wraz z poszczególnymi osobistościami. To mogło być zbyt ryzykowne, by pozostawić żywym sprzedawczyka.
Obstawiam, że Białoruś będzie starała się teraz przerzucić odpowiedzialność za jego śmierć na polskie służby, w celu uwiarygodnienia jego wcześniejszych zeznań.
#bialorus #polska #polityka