Ponieważ pojawiaja się głosy krytyki, że mamy tutaj za dużo polityczki (z czym się zgodzę), prezentuję takiego oto gniota, wątpie żeby kogoś serio zaciekawił, ale może zastąpi lekturę etykiety domestosa na kiblu Mianowicie, czym jest cholerstwo na moim awatarze:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/7d/Yamaha_YM3812_audio_IC_decapsulated.jpg/662px-Yamaha_YM3812_audio_IC_decapsulated.jpg

Jest to zdekapsulowany (pozbawiony obudowy DIP) układ YM3812 firmy Yamaha z roku 1985. Do czego toto służyło? Jako układ dźwiękowy do zastosowań w komputerach domowych, grach wideo i automatach do gier. Był to syntezator FM, zamknięty w jednym układzie.

Czym była synteza FM? (FM - frequency modulation - modulacja częstotilwości) Jest to metoda syntezy dźwięku, opracowana w latach 60-tych przez Johna Chowninga na uniwersytecie Stanforda. W dużym skrócie (dokładne wyjaśnienie na czym FM polega przerasta moje możliwości, polecam wikipedię) - mamy dwa oscylatory, najczęściej więcej. Jeden generuję falę sinusoidalną (falę nośną). Drugi zaś (modulator) zmienia w określony sposób jej częstotliwość setki razy na sekundę, zmieniając całą charakterystykę dźwięku. Dopasowując częstotliwość i "natężenie" modulatora, można uzyskać dźwięk naśladujący, co prawda z różnym skutkiem, brzmienie realnego instrumentu. Owa technologia została licencjonowana firmie Yamaha, która ją potem opatentowała. Pierwsze cyfrowe syntezatory FM Yamahy powstały już w latach 70-tych, ale elektryczne organy wykorzystujące tą technologię trafiły na rynek dopiero w roku 1980. Kolejnym przełomem był syntezator Yamaha DX7 z 1983 roku, najlepiej sprzedający się syntezator w historii. Sprzedanych zostało ponad 200 000 egzemplarzy. Charakterystyczne brzmienie DX7 wywarło ogromny wpływ na muzykę popularną w latach 80-tych. DX7-ki używali: Depeche Mode, Jean Michel Jarre, Kombi, Stevie Wonder, Whitney Houston i wielu innych artystów.

Yamaha wówczas zdała sobie sprawę z potencjału syntezy FM, ruszyła więc produkcja zminiaturyzowanych i uproszczonych syntezatorów dla typowego zjadacza trawy i producentów elektroniki dla typowego zjadacza trawy. Takim produktem był właśnie YM3812 (kod: [OPL2]). Był on znacznie skromniejszy od dwóch układów będących sercem DX7 - o ile DX7 miał 16 głosów (czyli tyle dźwięków mogło zostać odegranych jednocześnie) i na każdy głos składało się aż 6 oscylatorów FM, które mogły dowolnie łączyć się ze sobą, o tyle OPL2 miał tylko 9 głosów (bądź fachowo: kanałów), po 2 oscylatory każdy. Nie był to więc zbyt zaawansowany układ audio. Był on następcą jeszcze bardziej ograniczonego OPL1, wprowadzonego rok wcześniej. Miał jednak jeden bardzo znaczący ficzer, który go odróżniał od jego starszych braci i bardziej rozbudowanych kuzynów - 3 dodatkowe fale nośne do wyboru. Dzięki temu możliwe było trochę bardziej realistyczne odwzorowanie dźwięku przypominającego instrumenty smyczkowe, gitarę lub talerze perkusyjne. Oczywiście o żadnym super-realizmie nie było mowy, ale jak na rok 1985 wszystko było OK. Na tyle OK, że OPL2 zaczęto pakować do tanich keyboardów z serii PortaTone.

W 1987 na rynek komputerów IBM PC/AT wprowadzona został karta dźwiękowa Adlib. Zawierała ona właśnie OPL2. W czasach kiedy jedynym rozpowszechnionym żródłem dżwięku na pecetach był pikający PC speaker, OPL2 było przejściem w kompletnie inny wymiar. Bardzo szybko karty oparte na tym układzie stały się standardem wspieranym przez gry i inne narzędzia.

Mimo to, pod koniec lat 90-tych syntezatory FM odeszły w niepamięć na rzecz kart odtwarzających dźwięk za pomocą uprzednio zsamplowanych próbek audio prawdziwych instrumentów (np. Gravis Ultrasound, Sound Blaster AWE), a potem także sprzętowych kodeków PCM zdolnych odtwarzać cyfrowe strumienie audio. Powodów dlaczego tak się stało, jest kilka:
- FM miało swoje zalety. Nie operowało na samplach, więc nawet kilkuminutowe muzyczki napisane w odpowiednim trackerze zajmowały maksymalne kilkadziesiąt kilobajtów, co w czasach, gdy każdy bajt miejsca na dyskietce miał znaczenie, było olbrzymią zaletą. Generowany dźwięk był bardzo charakterystyczny, metaliczny, co niektórym mogło się spodobać (np. mi) Po za tym, muzyk miał dużą swobodę w tworzeniu własnych instrumentów, ale tu trzeba się zatrzymać.

Paradoksalnie ta zaleta była największą wadą wszelkich generatorów FM, a dlaczego? Otóż, programowanie syntezatorów FM jest z natury bardzo trudne. Dziesiątki parametrów, podejście o wiele inne od znanych muzykom od lat 70-tych analogowych Moogów... W przypadku DX7, ze względu na kiepski interfejs użytkownika, praktycznie nikt nie tworzył własnych presetów, wszyscy korzystali z domyślnych instrumentów wbudowanych w syntezator. OPL2, mimo iż znacząco mniej skomplikowane pod tym względem nie rożniło się zbyt mocno, z tym że nie było żadnych domyślnych/demonstracyjnych instrumentów. Ani Yamaha, ani producenci kart audio z tym chipem nie dostarczali takich luksusów xD. Zresztą, o porządną dokumentację było ciężko. Były lata 80-te, czasy przed dobą internetu, gdzie zdobycie stosownego info jest łatwe i szybkie. Programiści i muzycy musieli sami rozkminić układ, co kończyło się…różnie. A przez "różnie", mam na myśli "przeważnie beznadziejnie". Cieniutkie basy, perkusja jak puszczenie chary na chodnik, pianina przypominające zabawki od chińczyka ze straganu na Stadionie Dziesięciolecia mogły zachwycać gejmerów tylko przez 2-3 lata. Potem pojawiły się Sound Blastery i podobne klony, mogące odtwarzać cyfrowe próbki audio w naprawdę niezłej jakości. Pamięć RAM i ROM potaniały, dyski twarde zaczęły robić się coraz większe i coraz szerzej dostępne, więc synteza oparta na samplach stała się sensowną alternatywą, a następnie standardem.

Pod koniec lat 80-tych Yamaha wypuściła na rynek chip YMF262 (kod: [OPL3](//en.wikipedia.org/wiki/Yamaha_YMF262)), będący następcą bohatera tego gniota. Trójka była dwójką po paru latach jebania sterydów i ostrej pompie na siłowni. Na papierze wyglądał imponująco (tryb czterech oscylatorów, więcej głosów, stereo, etc…) ale znowu - nikt nie ogarniał pełni jego potencjału, używany był głównie jako OPL2 w stereo, a ze względu na badziewne sterowniki, tworzenie kakofonicznych muzyczek było łatwiejsze niż kiedykolwiek (%%%%%%%https://www.youtube.com/watch?v=t9IRWOzs0T0)

Mimo wszystko, układy dźwiękowe oparte na syntezie FM zdobyły zwolenników, którzy nauczyli się zręcznie omijać ich niedoskonałości i wady. Rzesza retromaniaków, demoscenerów, artystów reprezentujących gatunek chiptune pokazują po latach prawdziwe możliwości kart FM z lat 80-tych i wczesnych 90-tych. A sama technologia syntezy FM? Ma się nieźle, chociażby w high-endowych kombajnach Yamahy z rodziny Montage.
https://www.youtube.com/watch?v=DV79XoEh228
https://www.youtube.com/watch?v=-Zl7lvQixIc
https://www.youtube.com/watch?v=fE48hm2s-rI
#wiedzabezuzyteczna #retrocomputing #yamaha #taihoucontent #elektronika

13

Teologia wyzwolenia - próba mariażu chrześcijaństwa i komunizmu pod parasolem KGBpl.wikipedia.org

TRIGGER WARNING - ten wpis nie ma na celu obrażenia katolików, chrześcijan ani innych wierzących - za stary jestem na to. Jeśli już koniecznie, to jest to odpowiedź na typowo boomersko-lewicowy argument pt. "HALYNA WIERZO W BOGA TO MUSZO BYĆ PRAWICE!!11" Niespecjalnie, co widać na przykładzie tak zwanej teologii wyzwolenia.

Komunizm, a także szerzej pojmowana myśl lewicowa i chrześcijaństwo mogą się wydawać konceptami skrajnie odmiennymi i wrogimi. W końcu, bolszewia zwalczała cerkiew wyjątkowo brutalnymi metodami, w większości państw komunistycznych panował ateizm na poziomie państwowym, a już sam Marks odrzucał jakąkolwiek religię. Tymczasem idee podobne do marksistowskiego komunizmu i chrześcijaństwo łączyły się między sobą od wielu wieków. Przykładowo - anabaptyści - protestanccy sekciarze z XVI wieku, między innymi głosili zniesienie różnic społecznych i wspólną własność na wzór pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej. Udało im się doprowadzić do wybuchu ogromnego antyfeudalnego powstania chłopskiego w Niemczech w 1524r. Podobnie spawa się miała z amerykańskimi szejkersami (wystarczy przytoczyć tu jeden z ich dogmatów "każdy szejkers powinien przejawiać Cztery Cnoty: dziewiczą czystość, komunizm chrześcijański, wyznanie grzechów i oddzielenie od świata." Notabene - była to nieźle posrana sekta, polecam lekturę: https://pl.wikipedia.org/wiki/Szejkersi

Każda sekciarska komuna papla coś na temat "pierwotnego komunizmu chrześcijańskiego", gdzie chrześcijanie na początku istnienia tej religii, mieliby żyć w bezklasowych komunach bez własności prywatnej. Wielu uznaje to za bzdurę - wcześni chrześcijanie nie mieli nic przeciwko własności prywatnej per se.
Oprócz fringe'owych sekt, w XIX wieku socjaluchy w ramach nurtu socjalizmu utopijnego, głosili koncepcję socjalizmu chrześcijańskiego. Cytując wiki:
"W duchu chrześcijańskim krytykował efekty kapitalizmu. Domagał się sprawiedliwego społecznie podziału zysków, m.in. dzielenia się majątkiem z najuboższymi warstwami ludności." Socjalizm chrześcijański odrzucał ideę walki klas i postulował solidaryzm społeczny. Na szczęście żaden wierzący nie przyjął tej degeneracji. Sekty również wymarły, ich komuny są muzeami, względnie zostały zburzone dekady temu.

Niestety, hydra marksizmu ponownie zaatakowała Kościół Chrystusowy po soborze watykańskim w 1962r. Wszystko za sprawą Rady Biskupów Ameryki Łacińskiej, którzy próbowali przepchnąć podczas soboru trochę wcale nie lewackich urojeń. Byli oni forpocztą teologii wyzwolenia - doktryny łączącej aktywizm społeczny i chrześcijaństwo.
Kolebką teologii wyzwolenia jest Ameryka Łacińska, bardzo ciekawe miejsce. Po II wojnie światowej tamtejszą sytuację można opisać jako niekończącą się wojnę pomiędzy prawicowymi juntami a komuszymi partyzantkami. Sytuacja zaczęła się uspokajać dopiero na początku lat 90-tych (no ciekawe czemu, hmmm ¯_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯)
Katokomuchy trafiły więc na podatny grunt. Ich ideologia - SJW-izm, prawo człowieczyzm, równość ekonomiczna, apoteoza biedy. Nic strasznego? Spokojnie, ta banda rozmodlonych antifiarzy wyheglowała sobie, że walka zbrojna z wojskowymi rządami, kapitalizmem, prawicowością i normalnością w imię marksizmu-leninizmu i walki klas jest zgodna z Biblią. I zaczęło się - kapłani głoszący teologią wyzwolenia wspierali, również bezpośrednio komunistyczne partyzantki w Nikaragui, Kolumbii (ELN, liderem był…ksiądz Camilo Torres, który udzielał komunii tylko i wyłącznie tym, którzy walczyli zbrojnie ) i Brazylii. Popularny stał się symbol "Jezusa rewolucjonisty" z KARABINEM NA PLECACH…

Co na to Watykan? Nadwyraz RiGCz-owo: całkowicie potępiając ten lewacki cyrk. Papież Jan Paweł II podczas pielgrzymki w Meksyku w 1979 roku rzekł "Ta koncepcja Chrystusa jako polityka, rewolucjonisty, jako wywrotowca z Nazaretu, nie zgadza się z nauczaniem Kościoła". W latach 80-tych teologia wyzwolenia była ostro masakrowana, nie tyle przez ówczesnego kardynała Josepha Ratzingera (który notabene szczególnie zaciekle potępiał katokomunę) , ale przez szwadrony śmierci, które nie cackały się ze zbirami zasłaniającymi się krzyżem. Koniec końców, teologia wyzwolenia zdobyła uznanie głownie laikatu, co nie dziwi
I tak przenosimy się do 2013 roku, kiedy papieżem został Jorge Maria Bergoglio. Jaki jest Franciszek, każdy kumaty wie. Skąd się wywodzi - od argentyńskich jezuitów, również przesiąkniętych teologią wyzwolenia. Nie dziwi więc, że od początku pontyfikatu Franek dążył do formalnego pojednania z klerem głoszącym teologię wyzwolenia. W 2015 uchylił suspensę wobec Miguela d'Escoto, który w latach 80-tych ściśle współpracował ze skrajnie lewicowym, sandinistowskim rządem Nikaragui. Ostatnio udzielił poparcia dla par homoseksualnych, więc wkrótce fagoty będą stawać przed ołtarzami. Mówiąc całkiem serio, IMO bardzo prawdopodobnym jest dodanie Manifestu Komunistycznego do kanonu ksiąg ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Teraz najciekawszy aspekt - w 1978 z Rumunii zwiał Ion Pacepa. Kim był - byłym dwugwiazdkowym generałem w komunistycznej Rumunii i najwyższym rangą oficerem wywiadu bloku wschodniego, który wywołał popłoch w razwiedkach bloku wschodniego, gdy przeszedł na stronę USA. Natychmiastowo rozpoczął współpracę z CIA, stając się jednym z najważniejszych współpracowników zachodniego wywiadu. (a wy co? dalej spusty nad bezmienowem?) Pacepa stwierdził, iż teologia wyzwolenia… to wytwór KGB. Według Pacepy w 1968 roku KGB nakłoniło grupę biskupów do zwołania konferencji w Medellin w Kolumbii, której, na prośbę KGB, DIE (Departamentul de Informaţii Externe, Zarząd Wywiadu Zewnętrznego komunistycznej Rumunii, którego szefem był Pacepa) zapewnił wsparcie logistyczne. Po konferencji delegaci przedłożyli ją Światowej Radzie Kościołów – organizacji z siedzibą w Genewie kontrolowanej przez sowieckie służby wywiadowcze, a ta uczyniła „teologię wyzwolenia” jednym ze swoich priorytetów. Według kardynała Lópeza Trujillo, organizatora konferencji, polemika „była dziełem osiemdziesięciu zwolenników marksizmu i nowej teologii spoza konferencji biskupów”. Pacepa twierdzi, że rumuński DIE otrzymał wcześniej gratulacje od KGB za wsparcie logistyczne dla tych działaczy.

Teraz pomyślmy. Pacepa raczej nie kłamie, bo i po co? Bezmienow też raczej nie kłamał. A jeśli nie kłamał, no to jest ostro przejebane - kościół rzymskokatolicki jest całkowicie, dogłębnie przejęty, zinfiltrowany, skompromitowany przez marksistów-leninistów działających na zlecenie ruskiej razwiedki.
#taihoucontent #religia #komunizm #polityka
Tekst autorski. Możecie go profanować do woli.

10

Somalia - przykład totalnego obumarcia państwowościen.wikipedia.org

Czy anarchizm jest utopią? Niemal każdy powie że tak. Ale historia, nawet najnowsza, zna przypadki, gdzie instytucja państwa kompletnie się rozpadła. Jednakże, prawie nigdy nie kończyło się to dobrze. I tak też było w przypadku Somalii.

Somalia to mega przesrane miejsce do życia. Klimat skrajnie gorący i dość suchy przez cały rok. Pustynie przeplatają się ze skalistymi górami. Ludność tubylczą, Somalijczyków, można spokojnie określić jako lud wojowników, co jest ważną wzmianką. Struktura tej nacji jest oparta na rodach/klanach, wzajemnie skonfliktowanych ze sobą. Islam (praktycznie jedyna religia w Somalii) dotarł na te tereny w VIII wieku n.e., a na wybrzeżu zaczęły powstawać ośrodki cywilizacji na modłę arabską bądź perską. Po ukończeniu budowy Kanału Sueskiego, Somalią zaczęły się interesować europejskie mocarstwa. Koniec końców, owa część świata została podzielona między Francję (dzisiejsze Dżibuti), Włochy i Wielką Brytanię. W czasach rządów Mussoliniego, włoska część Somali była zamieszana w wojnę z Etiopią, a później również z Wielką Brytanią (Włochy zajęły Somali Brytyjskie, które wkrótce i tak utracili). W 1960r. Somalia uzyskała pełną niepodległość. Wtedy też zaczęła się zabawa w spory graniczne - a to z Etiopią (z która notabene, Somalia zawsze miała spinę), a to z Kenią, również z wówczas francuskim Dżibuti. Było to trochę zrozumiałe - 62% mieszkańców Dżibuti to właśnie Somalijczycy… Mimo wszystko, nieciekawie zrobiło się dopiero w roku 1969.

Wtedy to doszło do wojskowego zamachu stanu, a dyktatorską władzę objął Mohammed Siad-Barre. Powtórzę - gościu został dyktatorem.
W kraju zamieszkałym przez dość wojowniczą, pół koczowniczą nację. Nację, która obok szariatu i prawa cywilnego wykształciła własny, policentryczny system prawny zwany "xeer" (polecam poczytać na ten temat, bardzo ciekawa kwestia - https://en.wikipedia.org/wiki/Xeer). Jeśli wziąć jeszcze pod uwagę to, że Barre był marksistowska kanalią, zakochaną z ZSRR, to mamy przepis na katastrofę. Znacjonalizowano prywatne przedsiębiorstwa, ustanowiono monopartię (Somalijska Rewolucyjna Partia Socjalistyczna), przejęto kontrolę nad meczetami a pismo arabskie zastąpiono alfabetem łacińskim. Dzięki temu Somalia otrzymała pokaźną pomoc od ZSRR. Na tyle pokaźna, że w 1977r. Somalia najechała Ogaden, znajdujący się pod kontrolą Etiopii. Był to duży błąd - Etiopia również była krajem socjalistycznym, a Breżniew ewidentnie traktował ją bardziej poważnie niż jakąś pipidówę w Rogu Afryki. Ruska pomoc od razu ustała, a Barre zwrócił się o pomoc do USA. Wojna, koniec końców, została przegrana, a Amerykanie nijak nie byli w stanie pomóc Somalii, która wpadła w olbrzymi kryzys gospodarczy. Wkrótce potem, w wyniku suszy, nastał głód. Wówczas odżyły konflikty między poszczególnymi klanami/rodami/plenieniami, mimo iż dyktatura aktywnie zwalczała przejawy plemienności. W kraju zapanowały nastroje antyrządowe - i co typowe dla Afryki - wojna domowa
Barre bronił się na wszelkie możliwe sposoby, ustanawiając system wielopartyjny, zapowiadając reformy… na próżno. Zbiegł z Mogadiszu w 1991r., po czym zamieszkał w Nigerii, gdzie zmarł.

Dezintegracji państwa nie dało się zatrzymać. Przedstawiciele poszczególnych rodów zaczęli zbrojnie walczyć o stołek prezydenta, a części składowe Somalii odłączały się od macierzy. W kraju zapanowała prawdziwa anarchia. Centralny rząd przestał istnieć (de iure, de facto kontrolował jakieś tam skrawki terytorium). Xeer wróciło do łask, mediatorzy znów mogli rozwiązywać spory (tak to tam działało ( ͡° ͜ʖ ͡°)). W obliczu chaosu, tylko jedno odłączone państwo - Somaliland, zasługuje na miano stabilnego, z działającymi, demokratycznymi strukturami państwa. U wybrzeży Morza Czerwonego zapanowało piractwo, rodem z XVII wieku, a kto nie pamięta reportaży o somalijskich piratach?

Co na to świat zachodni? Niezwykłe - najbardziej zbędna i bezużyteczna organizacja w historii naszego gatunku - (((ONZ))) wysłała misje wojskową celem ogarnięcia katastrofy humanitarnej. I o ile klęskę głodu udało się na chwilę opanować, o tyle próba poskromienia wojny domowej zakończyła się totalna kompromitacją cwela #pdk. W istocie - przygłodniała banda mudżynów w rozklekotanymi kałachami w ręku i odrzutami z pomocy z czasów zimnej wojny rozniosła wojska ONZ. Podczas bitwy w byłej stolicy upadłego państwa, 3 października 1993 zmarło ponad 2000 wojskowych i cywili… ONZ wycofało się z Somalii w 1995 roku, by wrócić do wyrażania głębokiego zaniepokojenia. Nic z wartości nie zostało stracone ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Niestety, na terytorium byłej Somalii pojawiło się większe zagrożenie - fundamentalizm islamski i Al-Kaida. Kozoje***m udało się przejąć część terytorium, przez co wojna domowa weszła w nową fazę.
Mimo to, po 15 latach od obalenia Barre, udało się stworzyć Tymczasowy Rząd Federalny, zalążek zcentralizowanej władzy. Przy pomocy wojsk Etiopii, udało się rozjechać dżihadystów, którzy na dzień dzisiejszy nadal okupują skrawki terytorium Somalii. Udało się nawet dogadać z niektórymi zbuntowanymi prowincjami i złączyć się w jedno państwo z okręgami autonomicznymi.

Ale kolorowo i spokojnie nadal nie jest. Wojna domowa nadal trwa - umiarkowani muzułmanie leją się z fundementalami, klany między sobą zresztą też, w kraju ze względu na susze panuje głód. I o ile jest stabilniej niż ~15 lat temu, Somalia nadal jest uznawana za jedno z najtrudniejszych państw do życia. Na szczęście sytuacja gospodarcza poprawia się z roku na rok, wzrost PKB oscyluje w okolicach 3%. A Somalijczycy? 2 miliony światowej sławy lekarzy, inżynierów i artystów żyje poza granicami kraju, szczególnie upodobali sobie taki gównokraik słynący z eksportu mebli, cegieł na kółkach i pederastii.( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Poniżej - mapa przestawiająca sytuację polityczną w Somalii.

Tekst autorski. Możecie go profanować do woli.
#afryka #somalia #wakanda #anarchia #geopolityka #taihoucontent

10

Francisco Macias Nguema [Gwinea Rónikowa] - ponieważ dekolonializacja była błędem

Kolejny chory pojeb – typowy czarnu… -Afrykańczyk z BLM? Taki Raz Simone na miarę lat 70-tych? Tak średnio bym powiedział. Kim był ten troglodyta?

Najpierw należy przedstawić zadupie Afryki – Gwineę Równikową. Leży toto na zachodzie Afryki w okolicach równika [lel] nad Oceanem Atlantyckim. Składa się z niewielkiego kawałka ziemi (raptem 20 tysięcy km2) i kilku wysepek, na największej znajduje się stolica tej pipidówy. A raczej znajdowała się – nowa jest w budowie, już na kontynencie. Historia mało ciekawa – byli sobie Pigmeje, potem zjawili się Portugalczycy, którzy następnie przekazali Gwineę Hiszpanom. Dalej typowo dla Afryki w XIX wieku – plantacje, niewolnictwo, schyłek niewolnictwa, import chrześcijaństwa, mix wszelkich kultur z innych kolonii…

W 1963r. Gwinea dostała autonomię, a w 1968 stała się w pełni niepodległa. I tu dochodzimy do naszego watażki:

Nguema urodził się w 1924r., jego ojciec był czarownikiem (xDDDDD) Próbował oczarować hiszpańskich urzędasów celem zwiększenia płac – nie wyszło, został zatłuczony na śmierć na oczach 9-letniego Francisco. Matka również zmarła niedługo później, chłopiec i jego rodzeństwo w liczbie sztuk 10 musiało radzić sobie samo.

Co ciekawe, Nguema w pewien sposób wyszedł na ludzi.Pomimo trzykrotnego oblania egzaminów wstępnych do służby cywilnej (xD) został burmistrzem przygranicznego miasta podlegając hiszpańskiemu rządowi kolonialnemu, a następnie stał się ministrem w już autonomicznym rządzie. Reprezentował dość populistyczną i prawicową partię MONALIGE. W 1968, z racji uzyskania niepodległości, odbyły się wybory, gdzie rzutem na taśmę pokonał swojego przeciwnika. I się zaczęło, z początku dość niewinnie – jest liberalnie, wolne społeczeństwo. Niestety, już po roku mu odjebało. I to konkretnie. #narkotykizawszespoko ? Chuja tam.

Spore ilości konopi i ibogi narkotycznej skutecznie zaburzyły osąd Maciasa. Kto mu zagrażał został odjebany, m.in. w Wigilię 1969r. na stadionie w Santa Isabel 150 osobistych oponentów Nguemy zostało rozstrzelanych przez oficerów w strojach Św. Mikołaja, podczas gdy w tle leciało "Those Were The Days" Mary Hopkin (psychodelicznie, co nie?) Dalej było tylko gorzej:

– wszyscy biali zostali wydaleni z kraju

– obraza rządu/prezydenta? 30 lat w obozie

– wszystkie partie politycznie zostały połączone w jedną monopartie

– konstytucja z 1968 została zaorana

– przejął wszelkie prawa i kompetencje wszystkich instytucji państwowych jako dożywotni prezydent

– aparat terroru znajdował się w rękach przyjaznych lub podległych mu plemion i klanów

– oficjalne tytuły? począwszy od "Wielki Czarownik", przez "Wielki Mistrz Nauki, Edukacji i Kultury" skończywszy na "Syn Boga"

– zakaz prywatnej edukacji

– najskrajniejszy antyintelektualizm w dziejach: czapę można było dostać za samo noszenie okularów (!!) a samo słowo "intelektualista" zostało zakazane

– ekonomia? co to? dawaj, likwidujemy bank centralny Zawartość skarbca trafiła do jego prywatnej posiadłości

– nowoczesne, zachodnie leki? zło wcielone, zakazać, leczcie się po afrykańsku

– wszyscy muszą zmienić swoje nazwiska z hiszpańskich na rdzenno afrykańskie

– dewiza państwa: "Nie ma Boga prócz Maciasa Nguemy"

– Kościół Katolicki stał się głównym ośrodkiem kultu, wierzący musieli się żegnać "w imię ojca Maciasa, Syna Bożego i Ducha Świętego". Kto się przeciwstawiał, trafiał do obozu, a kościół był niszczony

Zresztą, na ten moment Gwinea Równikowa była określana jako Dachau Afryki. Nguema nie pierdolił się w tańcu, palił całe miasteczka. Każdy, kto mógł, uciekał z tego piekła na ziemi, do czasu obalenia Maciasa w 1979r. zbiegło ponad 40% populacji tego kraju. Kolejne 20% zmarło. Nguema, żeby zatrzymać drenaż mózgów i exodus ludności, zaminował jedyną drogę umożliwiająca wyjazd z kraju, po czym… zakazał rybołówstwa, niszcząc łodzie (których rybacy, swoją drogą, mogliby użyć do obalenia reżimu).

I rzeczywiście, po którejś z rzędu masowej egzekucji doszło do wojskowego przewrotu pod wodzą bratanka Maciasa. Po szybkim procesie dyktator został rozstrzelany. Nic z wartości nie zostało utracone (。◕‿‿◕。)

A jak tam dzisiaj? Gwinea Równikowa zamieniła się w Wakandę? LOL NO cytując Wojciecha Jagielskiego, pogrubienie moje:
Zyski z ropy stały się szybko jedynymi dochodami republiki [b](rzeczywiście, Gwinea Równikowa jest głównym producentem tego surowca w Afryce Subsaharyjskiej)[/b]. Podzielone po równo między wszystkich mieszkańców dawałyby 40 tys. dolarów rocznego dochodu. Ale naftowy skarb został zagarnięty przez prezydenta, rodzinę i dworzan. Teodoro stał się jednym z najbogatszych ludzi w Afryce. Najzupełniej oficjalnie lokuje rządowe pieniądze na własnych kontach bankowych (…) Trzy czwarte Gwinejczyków żyje za mniej niż dolara dziennie. Statystyczny mieszkaniec umiera przed pięćdziesiątką, a co piąte dziecko nie dożywa piątych urodzin. 乁ツ[/i]ㄏ
tekst autorski, możecie go profanować do woli
#swiat #afryka #dyktator #wakanda #gwinearownikowa #taihoucontent

6

Saparmurat Nijazow - turkmeński Stalin lat 90-tych

Prezentuję dość średni wpis obrazujący skutki połączenia islamu z komunizmem w stylu stalinowskim na przykładzie **Turkmenistanu[/b].

Turkmenistan to totalne zadupie świata. Z jednej strony Morze Kaspijskie, z drugiej Iran, z trzeciej reszta poradzieckich satrapii, prawie cały kraj to pustynia. Historia dość nieciekawa – tamtejsi tubylcy prawie zawsze byli rozjeżdżani – a to Aleksander Wielki, a to Persowie, a to Arabowie (oni zaszczepili islam), a to Czyngis-Chan, w końcu Imperium Rosyjskie. W czasach ZSRR dalej było nieciekawie – islam został koncesjonowany, ateistyczna indoktrynacja na pełnej, zamykanie meczetów, rusyfikacja, rabunkowa eksploatacja surowców naturalnych, zapierdol na polach bawełny… niezależny islam uchował się głownie na wsiach.

W 1985 na sekretarza generalnego turkmeńskiej sekcji KPZR wybrany został [b]Saparmurat Nijazow**. Nie była to jakaś wybitna kreatura – ot, taki kacyk po polibudzie, niezbyt inteligentny, matka zmarła jak miał 8 lat (to akurat ważna informacja). Nikt nie zawracał sobie głowy niepodległością Turkmenii (sam Nijazow popierał nawet pucz Janajewa), lecz gdy stało się oczywiste że ruski sojuz zdycha, Turkmenistan proklamował niepodległość 27 października 1991. I zaczęło się robić ciekawie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Świadomość społeczeństwa Turkmenistanu była zerowa. Panowała okrutna bieda, choć, mimo największych starań kacapów, muzułmanie stanowili ponad 90% populacji. Opozycja nie istniała. W żadnym kształcie. Przy braku innych kandydatów, Nijazow został pierwszym prezydentem niepodległego Turkmenistanu. Zacząl z grubej rury – odnawiamy narodową kulturę, islam wraca do szkół i instytucji państwowych. Koran staje się święta księgą. Cyrylica zostaje zaorana i zastąpiona zmodyfikowanym alfabetem łacińskim. Podobno, ludność pochodzenia rosyjskiego, zostaje niemal w całości deportowana. Turkmeńska sekcja KPZR zmienia nazwę na "Demokratyczna Partia Turkmenistanu" (xDDDDDD)

Turkmenistan leży na niewyobrażalnych złożach gazu, co robimy? Przekupujemy ludność darmowym prądem, wodą i gazem (nie żeby to coś zmieniło w ich życiu). Wszystko to na pokaz, aby uwierzytelnić się, i stworzyć jedną z najbardziej posranych dyktatur w historii świata. Nijazow nie był tak morderczy jak Kim Ir Sen i jego skurwiałe potomstwo, nie był tak szalony jak Macias Nguema i Idi Amin (o nich kiedy indziej) ale mimo to:

– obwołał się przywódcą Turkmenów (Turkmenbaszy) i tym samym, wiecznym Prezydentem

– pierdolił coś, że jest potomkiem Aleksandra Wielkiego

– zaorał prasę i TV (poziom i cenzura dokładnie jak w Korei Północnej)

– obsadził wszystkie kluczowe stanowiska swoimi krewniakami

– w każdym urzędzie obowiązkowo portret z jego mongolskim ryjem

– policja na każdym kroku

– zakaz działalności oper, cyrków i baletu (pod pretekstem ochrony kultury)

– zakaz noszenia brody i długich włosów przez mężczyzn

– zakaz posiadania psów w stolicy

– zakaz posiadania złotych zębów (zalecał gryzienie kości, serio)

– nakaz zamknięcia większości szpitali poza stolicą ("zawsze możecie leczyć się w stolicy xD")

– w 2002 zmienił nazwy dni tygodnia, miesięcy na jakieś pseudo-symbole narodowe (kwiecień przyjął nazwę "Gurbansoltan", tak miała na imię matka Nijazowa…)

No właśnie, matka Nijazowa. Typ ewidentnie nigdy się nie pozbierał po jej śmierci, jej osoba również została otoczona kultem, Turkmeńskie słowo określające chleb również zostało zmienione na jej imię, etc..

– nakaz zamknięcia wszystkich bibliotek poza stolicą (jedyne co musicie czytać na Koran i Ruhnama)

No właśnie, Ruhnama, z turkmeńskiego ("Księga Ducha"). Coś jak książeczka Mao Zedonga, tylko otoczona jeszcze większym kultem. Niemal święta księga, była podstawą nauczania w szkołach i uczelniach wyższych, znajomość była wymagana niemal na każdym kroku (nawet podczas egzaminu na prawko). W meczetach był stawiany obok Koranu, imamowie którzy się sprzeciwili, kończyli marnie (meczety BUM) więcej info [o tutaj](https://en.wikipedia.org/wiki/Ruhnama)

Jakimkolwiek degeneratem Nijazow by nie był, miał pozytywną stronę: był 100% neutralny. Nie wymachiwał szabelka na lewo i prawo i choć tkwił w izolacji od reszty świata, próbował, poprzez negocjacje z UE, uniezależnić się od Gazpromu (głównego fundatora cyrku zwanego Turkmenistanem). Niestety nie zdążył – zdechł w 2006r w wieku 66 lat.

Następcą został Gurbanguly Berdimuhamedow, zwykły toudi i frajerska chmura. Niby cofnął co bardziej absurdalne przepisy (Ruhnama poszła w odstawkę m. in.) ale liberalizacja nadal słabo postępuje, nowo powstałe partie polityczne to figuranci, a sam kiep na fotelu prezydenta próbuje budować kult jednostki tym razem wokół siebie. Dostawy gazu i prądu już nie są darmowe, kobiety nie mogą prowadzić samochodów, wszystkie miasta poza pokazowo urządzona stolicą to trzeci świat… bida była i będzie jeszcze przez najbliższe 15 lat [cool]
Po więcej info odsyłam to wujka gugla. Tekst autorski, możecie go kopiować i profanować do woli
#swiat #turkmenistan #islam #dyktator #taihoucontent

6