Ponieważ pojawiaja się głosy krytyki, że mamy tutaj za dużo polityczki (z czym się zgodzę), prezentuję takiego oto gniota, wątpie żeby kogoś serio zaciekawił, ale może zastąpi lekturę etykiety domestosa na kiblu
Mianowicie, czym jest cholerstwo na moim awatarze:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/7d/Yamaha_YM3812_audio_IC_decapsulated.jpg/662px-Yamaha_YM3812_audio_IC_decapsulated.jpg
Jest to zdekapsulowany (pozbawiony obudowy DIP) układ YM3812 firmy Yamaha z roku 1985. Do czego toto służyło? Jako układ dźwiękowy do zastosowań w komputerach domowych, grach wideo i automatach do gier. Był to syntezator FM, zamknięty w jednym układzie.
Czym była synteza FM? (FM - frequency modulation - modulacja częstotilwości) Jest to metoda syntezy dźwięku, opracowana w latach 60-tych przez Johna Chowninga na uniwersytecie Stanforda. W dużym skrócie (dokładne wyjaśnienie na czym FM polega przerasta moje możliwości, polecam wikipedię) - mamy dwa oscylatory, najczęściej więcej. Jeden generuję falę sinusoidalną (falę nośną). Drugi zaś (modulator) zmienia w określony sposób jej częstotliwość setki razy na sekundę, zmieniając całą charakterystykę dźwięku. Dopasowując częstotliwość i "natężenie" modulatora, można uzyskać dźwięk naśladujący, co prawda z różnym skutkiem, brzmienie realnego instrumentu. Owa technologia została licencjonowana firmie Yamaha, która ją potem opatentowała. Pierwsze cyfrowe syntezatory FM Yamahy powstały już w latach 70-tych, ale elektryczne organy wykorzystujące tą technologię trafiły na rynek dopiero w roku 1980. Kolejnym przełomem był syntezator Yamaha DX7 z 1983 roku, najlepiej sprzedający się syntezator w historii. Sprzedanych zostało ponad 200 000 egzemplarzy. Charakterystyczne brzmienie DX7 wywarło ogromny wpływ na muzykę popularną w latach 80-tych. DX7-ki używali: Depeche Mode, Jean Michel Jarre, Kombi, Stevie Wonder, Whitney Houston i wielu innych artystów.
Yamaha wówczas zdała sobie sprawę z potencjału syntezy FM, ruszyła więc produkcja zminiaturyzowanych i uproszczonych syntezatorów dla typowego zjadacza trawy i producentów elektroniki dla typowego zjadacza trawy. Takim produktem był właśnie YM3812 (kod: [OPL2]). Był on znacznie skromniejszy od dwóch układów będących sercem DX7 - o ile DX7 miał 16 głosów (czyli tyle dźwięków mogło zostać odegranych jednocześnie) i na każdy głos składało się aż 6 oscylatorów FM, które mogły dowolnie łączyć się ze sobą, o tyle OPL2 miał tylko 9 głosów (bądź fachowo: kanałów), po 2 oscylatory każdy. Nie był to więc zbyt zaawansowany układ audio. Był on następcą jeszcze bardziej ograniczonego OPL1, wprowadzonego rok wcześniej. Miał jednak jeden bardzo znaczący ficzer, który go odróżniał od jego starszych braci i bardziej rozbudowanych kuzynów - 3 dodatkowe fale nośne do wyboru. Dzięki temu możliwe było trochę bardziej realistyczne odwzorowanie dźwięku przypominającego instrumenty smyczkowe, gitarę lub talerze perkusyjne. Oczywiście o żadnym super-realizmie nie było mowy, ale jak na rok 1985 wszystko było OK. Na tyle OK, że OPL2 zaczęto pakować do tanich keyboardów z serii PortaTone.
W 1987 na rynek komputerów IBM PC/AT wprowadzona został karta dźwiękowa Adlib. Zawierała ona właśnie OPL2. W czasach kiedy jedynym rozpowszechnionym żródłem dżwięku na pecetach był pikający PC speaker, OPL2 było przejściem w kompletnie inny wymiar. Bardzo szybko karty oparte na tym układzie stały się standardem wspieranym przez gry i inne narzędzia.
Mimo to, pod koniec lat 90-tych syntezatory FM odeszły w niepamięć na rzecz kart odtwarzających dźwięk za pomocą uprzednio zsamplowanych próbek audio prawdziwych instrumentów (np. Gravis Ultrasound, Sound Blaster AWE), a potem także sprzętowych kodeków PCM zdolnych odtwarzać cyfrowe strumienie audio. Powodów dlaczego tak się stało, jest kilka:
- FM miało swoje zalety. Nie operowało na samplach, więc nawet kilkuminutowe muzyczki napisane w odpowiednim trackerze zajmowały maksymalne kilkadziesiąt kilobajtów, co w czasach, gdy każdy bajt miejsca na dyskietce miał znaczenie, było olbrzymią zaletą. Generowany dźwięk był bardzo charakterystyczny, metaliczny, co niektórym mogło się spodobać (np. mi) Po za tym, muzyk miał dużą swobodę w tworzeniu własnych instrumentów, ale tu trzeba się zatrzymać.
Paradoksalnie ta zaleta była największą wadą wszelkich generatorów FM, a dlaczego? Otóż, programowanie syntezatorów FM jest z natury bardzo trudne. Dziesiątki parametrów, podejście o wiele inne od znanych muzykom od lat 70-tych analogowych Moogów... W przypadku DX7, ze względu na kiepski interfejs użytkownika, praktycznie nikt nie tworzył własnych presetów, wszyscy korzystali z domyślnych instrumentów wbudowanych w syntezator. OPL2, mimo iż znacząco mniej skomplikowane pod tym względem nie rożniło się zbyt mocno, z tym że nie było żadnych domyślnych/demonstracyjnych instrumentów. Ani Yamaha, ani producenci kart audio z tym chipem nie dostarczali takich luksusów xD. Zresztą, o porządną dokumentację było ciężko. Były lata 80-te, czasy przed dobą internetu, gdzie zdobycie stosownego info jest łatwe i szybkie. Programiści i muzycy musieli sami rozkminić układ, co kończyło się…różnie. A przez "różnie", mam na myśli "przeważnie beznadziejnie". Cieniutkie basy, perkusja jak puszczenie chary na chodnik, pianina przypominające zabawki od chińczyka ze straganu na Stadionie Dziesięciolecia mogły zachwycać gejmerów tylko przez 2-3 lata. Potem pojawiły się Sound Blastery i podobne klony, mogące odtwarzać cyfrowe próbki audio w naprawdę niezłej jakości. Pamięć RAM i ROM potaniały, dyski twarde zaczęły robić się coraz większe i coraz szerzej dostępne, więc synteza oparta na samplach stała się sensowną alternatywą, a następnie standardem.
Pod koniec lat 80-tych Yamaha wypuściła na rynek chip YMF262 (kod: [OPL3](//en.wikipedia.org/wiki/Yamaha_YMF262)), będący następcą bohatera tego gniota. Trójka była dwójką po paru latach jebania sterydów i ostrej pompie na siłowni. Na papierze wyglądał imponująco (tryb czterech oscylatorów, więcej głosów, stereo, etc…) ale znowu - nikt nie ogarniał pełni jego potencjału, używany był głównie jako OPL2 w stereo, a ze względu na badziewne sterowniki, tworzenie kakofonicznych muzyczek było łatwiejsze niż kiedykolwiek
(%%%%%%%https://www.youtube.com/watch?v=t9IRWOzs0T0)
Mimo wszystko, układy dźwiękowe oparte na syntezie FM zdobyły zwolenników, którzy nauczyli się zręcznie omijać ich niedoskonałości i wady. Rzesza retromaniaków, demoscenerów, artystów reprezentujących gatunek chiptune pokazują po latach prawdziwe możliwości kart FM z lat 80-tych i wczesnych 90-tych. A sama technologia syntezy FM? Ma się nieźle, chociażby w high-endowych kombajnach Yamahy z rodziny Montage.
https://www.youtube.com/watch?v=DV79XoEh228
https://www.youtube.com/watch?v=-Zl7lvQixIc
https://www.youtube.com/watch?v=fE48hm2s-rI
#wiedzabezuzyteczna #retrocomputing #yamaha #taihoucontent #elektronika

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/7d/Yamaha_YM3812_audio_IC_decapsulated.jpg/662px-Yamaha_YM3812_audio_IC_decapsulated.jpg
Jest to zdekapsulowany (pozbawiony obudowy DIP) układ YM3812 firmy Yamaha z roku 1985. Do czego toto służyło? Jako układ dźwiękowy do zastosowań w komputerach domowych, grach wideo i automatach do gier. Był to syntezator FM, zamknięty w jednym układzie.
Czym była synteza FM? (FM - frequency modulation - modulacja częstotilwości) Jest to metoda syntezy dźwięku, opracowana w latach 60-tych przez Johna Chowninga na uniwersytecie Stanforda. W dużym skrócie (dokładne wyjaśnienie na czym FM polega przerasta moje możliwości, polecam wikipedię) - mamy dwa oscylatory, najczęściej więcej. Jeden generuję falę sinusoidalną (falę nośną). Drugi zaś (modulator) zmienia w określony sposób jej częstotliwość setki razy na sekundę, zmieniając całą charakterystykę dźwięku. Dopasowując częstotliwość i "natężenie" modulatora, można uzyskać dźwięk naśladujący, co prawda z różnym skutkiem, brzmienie realnego instrumentu. Owa technologia została licencjonowana firmie Yamaha, która ją potem opatentowała. Pierwsze cyfrowe syntezatory FM Yamahy powstały już w latach 70-tych, ale elektryczne organy wykorzystujące tą technologię trafiły na rynek dopiero w roku 1980. Kolejnym przełomem był syntezator Yamaha DX7 z 1983 roku, najlepiej sprzedający się syntezator w historii. Sprzedanych zostało ponad 200 000 egzemplarzy. Charakterystyczne brzmienie DX7 wywarło ogromny wpływ na muzykę popularną w latach 80-tych. DX7-ki używali: Depeche Mode, Jean Michel Jarre, Kombi, Stevie Wonder, Whitney Houston i wielu innych artystów.
Yamaha wówczas zdała sobie sprawę z potencjału syntezy FM, ruszyła więc produkcja zminiaturyzowanych i uproszczonych syntezatorów dla typowego zjadacza trawy i producentów elektroniki dla typowego zjadacza trawy. Takim produktem był właśnie YM3812 (kod: [OPL2]). Był on znacznie skromniejszy od dwóch układów będących sercem DX7 - o ile DX7 miał 16 głosów (czyli tyle dźwięków mogło zostać odegranych jednocześnie) i na każdy głos składało się aż 6 oscylatorów FM, które mogły dowolnie łączyć się ze sobą, o tyle OPL2 miał tylko 9 głosów (bądź fachowo: kanałów), po 2 oscylatory każdy. Nie był to więc zbyt zaawansowany układ audio. Był on następcą jeszcze bardziej ograniczonego OPL1, wprowadzonego rok wcześniej. Miał jednak jeden bardzo znaczący ficzer, który go odróżniał od jego starszych braci i bardziej rozbudowanych kuzynów - 3 dodatkowe fale nośne do wyboru. Dzięki temu możliwe było trochę bardziej realistyczne odwzorowanie dźwięku przypominającego instrumenty smyczkowe, gitarę lub talerze perkusyjne. Oczywiście o żadnym super-realizmie nie było mowy, ale jak na rok 1985 wszystko było OK. Na tyle OK, że OPL2 zaczęto pakować do tanich keyboardów z serii PortaTone.
W 1987 na rynek komputerów IBM PC/AT wprowadzona został karta dźwiękowa Adlib. Zawierała ona właśnie OPL2. W czasach kiedy jedynym rozpowszechnionym żródłem dżwięku na pecetach był pikający PC speaker, OPL2 było przejściem w kompletnie inny wymiar. Bardzo szybko karty oparte na tym układzie stały się standardem wspieranym przez gry i inne narzędzia.
Mimo to, pod koniec lat 90-tych syntezatory FM odeszły w niepamięć na rzecz kart odtwarzających dźwięk za pomocą uprzednio zsamplowanych próbek audio prawdziwych instrumentów (np. Gravis Ultrasound, Sound Blaster AWE), a potem także sprzętowych kodeków PCM zdolnych odtwarzać cyfrowe strumienie audio. Powodów dlaczego tak się stało, jest kilka:
- FM miało swoje zalety. Nie operowało na samplach, więc nawet kilkuminutowe muzyczki napisane w odpowiednim trackerze zajmowały maksymalne kilkadziesiąt kilobajtów, co w czasach, gdy każdy bajt miejsca na dyskietce miał znaczenie, było olbrzymią zaletą. Generowany dźwięk był bardzo charakterystyczny, metaliczny, co niektórym mogło się spodobać (np. mi) Po za tym, muzyk miał dużą swobodę w tworzeniu własnych instrumentów, ale tu trzeba się zatrzymać.
Paradoksalnie ta zaleta była największą wadą wszelkich generatorów FM, a dlaczego? Otóż, programowanie syntezatorów FM jest z natury bardzo trudne. Dziesiątki parametrów, podejście o wiele inne od znanych muzykom od lat 70-tych analogowych Moogów... W przypadku DX7, ze względu na kiepski interfejs użytkownika, praktycznie nikt nie tworzył własnych presetów, wszyscy korzystali z domyślnych instrumentów wbudowanych w syntezator. OPL2, mimo iż znacząco mniej skomplikowane pod tym względem nie rożniło się zbyt mocno, z tym że nie było żadnych domyślnych/demonstracyjnych instrumentów. Ani Yamaha, ani producenci kart audio z tym chipem nie dostarczali takich luksusów xD. Zresztą, o porządną dokumentację było ciężko. Były lata 80-te, czasy przed dobą internetu, gdzie zdobycie stosownego info jest łatwe i szybkie. Programiści i muzycy musieli sami rozkminić układ, co kończyło się…różnie. A przez "różnie", mam na myśli "przeważnie beznadziejnie". Cieniutkie basy, perkusja jak puszczenie chary na chodnik, pianina przypominające zabawki od chińczyka ze straganu na Stadionie Dziesięciolecia mogły zachwycać gejmerów tylko przez 2-3 lata. Potem pojawiły się Sound Blastery i podobne klony, mogące odtwarzać cyfrowe próbki audio w naprawdę niezłej jakości. Pamięć RAM i ROM potaniały, dyski twarde zaczęły robić się coraz większe i coraz szerzej dostępne, więc synteza oparta na samplach stała się sensowną alternatywą, a następnie standardem.
Pod koniec lat 80-tych Yamaha wypuściła na rynek chip YMF262 (kod: [OPL3](//en.wikipedia.org/wiki/Yamaha_YMF262)), będący następcą bohatera tego gniota. Trójka była dwójką po paru latach jebania sterydów i ostrej pompie na siłowni. Na papierze wyglądał imponująco (tryb czterech oscylatorów, więcej głosów, stereo, etc…) ale znowu - nikt nie ogarniał pełni jego potencjału, używany był głównie jako OPL2 w stereo, a ze względu na badziewne sterowniki, tworzenie kakofonicznych muzyczek było łatwiejsze niż kiedykolwiek

Mimo wszystko, układy dźwiękowe oparte na syntezie FM zdobyły zwolenników, którzy nauczyli się zręcznie omijać ich niedoskonałości i wady. Rzesza retromaniaków, demoscenerów, artystów reprezentujących gatunek chiptune pokazują po latach prawdziwe możliwości kart FM z lat 80-tych i wczesnych 90-tych. A sama technologia syntezy FM? Ma się nieźle, chociażby w high-endowych kombajnach Yamahy z rodziny Montage.
https://www.youtube.com/watch?v=DV79XoEh228
https://www.youtube.com/watch?v=-Zl7lvQixIc
https://www.youtube.com/watch?v=fE48hm2s-rI
#wiedzabezuzyteczna #retrocomputing #yamaha #taihoucontent #elektronika