Ukraińcy już dostają polskie emerytury. Teraz dostaną... Hindusi!

Rząd Donalda Tuska skierował właśnie do Sejmu projekt ratyfikacji umowy z Indiami o zabezpieczeniu społecznym (druk 1173), który jest jak kopia tej fatalnej umowy z Ukrainą. Wiecie, co to oznacza? Polskie emerytury minimalne dla Hindusów, nawet jeśli przepracują u nas ledwie rok, a resztę w Indiach!

Wystarczy, że:

- mieszkają w Polsce,

- osiągną nasz wiek emerytalny,

- opłacą JEDNĄ składkę ZUS,

- i mają łącznie 25 lat pracy (w Polsce i Indiach razem).

I co? ZUS im dopłaci do ich indyjskiej emerytury, żeby mieli naszą minimalną!

Indie to 1,4 miliarda ludzi – jak choćby 2% z nich skorzysta, to polski system emerytalny padnie.

W ten sposób rząd podkłada bombę pod przyszłość systemu emerytalnego, przyszłość naszą i naszych dzieci, które nie udźwigną kosztów finansowania kolejnego narodu. Bo nawet jeśli dzisiaj Hindusów-emerytów nie ma w Polsce wielu, to dzięki PO-PiSowej polityce masowej imigracji z każdym rokiem będzie ich przybywać. A raz przyznanych "przyszłych" praw emerytalnych już nie da się łatwo odebrać.

Tusk mówi, że to „motywacja” dla Indusów, żeby tu pracować, bo mamy za mało imigrantów!

Tymczasem nasz przyrost naturalny to 1,26 urodzeń na kobietę – daleko od 2,1, co daje zastępowalność pokoleń. Ale zamiast wspierać Polaków, rząd woli fundować emerytury obcokrajowcom. Umowy z innymi krajami, np. z USA, dotyczą unikania podwójnego opodatkowania, a nie dawania minimalnych emerytur.

Polska od 2004 roku, od wejścia do UE, stała się krajem imigracji – najpierw Ukraińcy, teraz Hindusi, bo procedury na pozwolenia na pracę są banalne. Ale to, co robi Tusk, to podkładanie bomby pod nasze emerytury i finansową przyszłość Polaków. I jeszcze jedno – praw nabytych nie da się łatwo cofnąć, więc jak to przejdzie, to już po nas. #migranci #politykaspoleczna #polityka

18

Polska uzależniona od dostaw leków z zagranicy

Mniej niż jedna czwarta leków krytycznych z krajowej listy jest wytwarzana w Polsce, a unijnej jedynie 32 spośród 270 – alarmuje Business Insider. Krzysztof Kopeć, prezes Krajowych Producentów Leków ocenia, że nasza samowystarczalność w produkcji leków krytycznych jest dramatyczna.

W Polsce produkuje się mniej niż 25 proc. leków uznanych za krytyczne według krajowej listy – dokładnie 74 z 301 pozycji. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w przypadku unijnej listy leków krytycznych – w naszym kraju wytwarza się tylko 32 z 270 wskazanych preparatów – podaje w niedzielę Business Insider.

Co więcej, Polska zrezygnowała z 139,5 mln euro z unijnego Funduszu Odbudowy, które miały wspomóc rozwój produkcji leków krytycznych. Oficjalnym powodem było niezadowolenie branży farmaceutycznej – narzekano na zbyt krótkie terminy rozliczeń oraz formę wsparcia w postaci pożyczek zamiast dotacji. W rzeczywistości jednak środki te zostały przeznaczone na inne, bardziej nośne medialnie potrzeby – ocenia serwis.

Choć Polska należy do największych konsumentów leków w Europie – zajmując piąte miejsce – to w kwestii samowystarczalności w produkcji farmaceutyków wypadamy bardzo słabo. Wartość produkowanych w kraju leków pokrywa jedynie 32 proc. zapotrzebowania naszego rynku, co plasuje nas na jednym z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej. Gorszą sytuację mają tylko nieliczne państwa naszego regionu.

Ministerstwo Zdrowia zapowiada zmiany prawne, które miałyby wspierać rozwój krajowej produkcji leków, ale obecnie brakuje na ten cel środków w budżecie państwa.

„Rozmawiamy z innymi resortami, jednostkami podległymi i instytucjami, by wypracować rozwiązania, które przyczynią się do poprawy możliwości produkcyjnych w Polsce” – deklaruje wiceminister zdrowia Marek Kos.

„Mając na uwadze, że aktualnie duża część surowców i substancji czynnych potrzebnych do wytworzenia leków pochodzi z fabryk ulokowanych na terytoriach państw trzecich, oparcie bezpieczeństwa lekowego na globalnych łańcuchach dostaw jest niebezpieczne i może prowadzić do niedoborów leków” – przyznaje.

Pomimo braku wsparcia finansowego ze strony państwa, polscy producenci leków podejmują własne inicjatywy i inwestują w rozwój krajowej produkcji substancji czynnych (API), a także w badania laboratoryjne. Przykładem jest firma Adamed, która pod koniec 2024 roku uruchomiła nowe laboratoria badawczo-rozwojowe zajmujące się opracowywaniem leków wziewnych oraz laboratoria mikrobiologiczne.

Na poprawę sytuacji mogłoby wpłynąć poszerzenie listy leków objętych refundacją. Jednak każdorazowe próby jej zmiany wiążą się z trudnymi negocjacjami, w których dominującą pozycję mają duże zagraniczne koncerny – często oferujące niższe ceny, co daje im przewagę.

Krzysztof Kopeć, prezes Krajowych Producentów Leków ocenia, że nasza samowystarczalność w produkcji leków krytycznych jest dramatyczna, mimo że w Polsce działają nowoczesne firmy farmaceutyczne, które produkują nie tylko gotowe leki, ale też ich składniki oraz leki biologiczne. Oznacza to, że dysponujemy realnym potencjałem do zbudowania odporności lekowej i rozwijania wspólnej produkcji w ramach współpracy z innymi krajami Unii Europejskiej – przemysł farmaceutyczny w Polsce ma ku temu odpowiednie możliwości. #polska #politykamiedzynarodowa #politykaspoleczna

8

Od pomocy do napięcia: Ukraińcy są gośćmi czyli nowymi gospodarzami Polski?

Ostatnie wydarzenia na świecie pokazują, że żyjemy w świecie globalnych przekształceń i przewartościowań. Jeszcze wczoraj każdy polityk był gotów oddać ostatnie pieniądze, by pomóc Kijowowi. Ale w ostatnich dniach administracja prezydenta USA Donalda Trumpa zwiększa nacisk na jak najszybsze zakończenie albo zawieszenie działań bojowych na Ukrainie. Według doniesień agencji Reuters Biały Dom wstrzymał wsparcie wojskowe i wywiadowcze dla Kijowa. Gotowość do rozpoczęcia negocjacji pokojowych deklarują także Moskwa oraz Kijów, co sprawia, że pytanie o to, co zrobią migranci z Ukrainy w Polsce, dotyczy coraz bliższej przyszłości.

Liczba obywateli Ukrainy w Polsce gwałtownie wzrosła po rozpoczęciu działań bojowych w kraju w lutym 2022 r. Kwestią sporną jest, ilu dokładnie Ukraińców trafiło do Polski – różne oficjalne źródła podają różne wartości. Na koniec 2024 r. w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych zarejestrowanych było ponad 787 tys. Ukraińców, co oznacza 165 tys. więcej niż 31 grudnia 2021 r.

Z kolei według wyliczeń Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Polsce przebywa obecnie około 1,5 mln obywateli Ukrainy, z czego samych osób objętych ochroną czasową, czyli przybyłych do Polski po wybuchu działań bojowych – 980 tys. Ekonomiści z think tanku CenEA twierdzą jednak, że liczba uchodźców wynosi 600-700 tys., a różnica w szacunkach jest efektem częstego niedopełniania formalności przy wyjeździe. Pytanie, jak zmienią się te wartości w sytuacji zakończenia albo wstrzymania działań wojennych.

Według badań Narodowego Banku Polskiego z końca ubiegłego roku jedynie 21 proc. uchodźców planuje osiedlenie się w Polsce na stałe. Z kolei z raportu firmy Personel Service, która zajmuje się m.in. rekrutacją cudzoziemców, wynika, że po zakończeniu konfliktu z Rosją ponad milion Ukraińców może zdecydować się na emigrację do Polski. Najbardziej skłonne do opuszczenia kraju jest młodsze pokolenie, co natomiast może przestraszyć Polaków.

Jednym z najczęściej podnoszonych zarzutów wobec ukraińskich uchodźców jest ich brak szacunku dla polskich tradycji, kultury i samych Polaków. W raporcie Centrum Mieroszewskiego z 2024 roku 41% respondentów stwierdziło, że Ukraińcy nie integrują się wystarczająco z polskim społeczeństwem, a 30% określiło ich zachowanie jako „roszczeniowe” lub „aroganckie”. W 2025 roku odsetek ten wzrósł do 46%, co wskazuje na narastające napięcia. Polacy często podkreślają, że Ukraińcy nie wykazują wdzięczności za udzieloną pomoc, nie uczą się języka polskiego i nie przestrzegają lokalnych norm społecznych, takich jak szacunek dla świąt narodowych czy zasad współżycia społecznego.

Wśród Polaków narastają obawy, że ukraińscy uchodźcy mogą stworzyć w Polsce społeczeństwo równoległe, co grozi pogłębieniem społecznych podziałów. Przykładem takiego zjawiska jest polska diaspora w Stanach Zjednoczonych, gdzie w dzielnicach takich jak Greenpoint Polacy korzystają z usług polskich lekarzy, robią zakupy w polskich sklepach i tworzą własne wspólnoty. Obecnie podobny trend zauważalny jest wśród Ukraińców w Polsce. Coraz częściej wybierają oni ukraińskich lekarzy, śledzą swoje media społecznościowe, a zakupy robią w sklepach oferujących produkty z Ukrainy. W dużych miastach coraz głośniej słychać opinie, że zamożni Ukraińcy kupują mieszkania za gotówkę – na co wielu Polaków nie może sobie pozwolić – jednocześnie zamykając się w swojej własnej społeczności i unikając integracji. Dla niektórych drażniące stają się drogie samochody na ukraińskich tablicach rejestracyjnych oraz wszechobecny język ukraiński, który rozbrzmiewa na ulicach, potęgując poczucie obcości.

Szczególnym źródłem niepokoju jest postawa ukraińskiej młodzieży, która – jak wskazują niektórzy obserwatorzy – wychowywana jest na Ukrainie w duchu nacjonalistycznych i nazistowskich poglądów, w tym kultu Stepana Bandery, przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), odpowiedzialnych za masowe zbrodnie na Polakach podczas II wojny światowej, w tym rzeź wołyńską. W badaniach Uniwersytetu Warszawskiego z 2025 roku 51% respondentów wskazało „inną kulturę” i „brak akceptacji polskich tradycji” jako główne problemy związane z obecnością Ukraińców, a część z nich spontanicznie wspominała o obawach związanych z promowaniem nacjonalistycznych ideologii przez Ukraińców wśród polskiej młodzieży. Przykładem konfliktów kulturowych są sytuacje związane z obchodami polskich świąt narodowych, takich jak 11 listopada czy 3 maja, kiedy Ukraińcy nie tylko rzadko uczestniczą w wydarzeniach patriotycznych i próbują, co jest odbierane jako lekceważenie polskiej historii.

Odsetek osób negatywnie nastawionych wzrósł z 29,5% w 2023 roku do 33% w 2025 roku. W badaniu Uniwersytetu Warszawskiego z 2025 roku Wskaźnik Społecznej Percepcji Migrantów (SPMI) wobec Ukraińców spadł z 43 punktów w 2024 roku do 38 punktów. Respondenci wskazują na incydenty związane z niewłaściwym zachowaniem Ukraińców, takie jak głośne imprezy, zaśmiecanie przestrzeni publicznych czy konflikty z sąsiadami, jako powody swojej niechęci.

Kolejnym problemem jest wpływ ukraińskich uchodźców na poziom przestępczości w Polsce. W latach 2024–2025 odnotowano wzrost przestępstw popełnianych przez cudzoziemców, głównie przez Ukraińców. Według raportu Komendy Głównej Policji za 2024 rok cudzoziemcy byli sprawcami 5% wszystkich przestępstw, co stanowi wzrost w porównaniu z 2,5% w 2023 roku. W 2024 roku Polska Policja zatrzymała 16437 cudzoziemców. Prawo w Polsce spośród obcokrajowców najczęściej łamali Ukraińcy, zatrzymano ich 9753 razy – 2943 razy za jazdę po alkoholu, 930 razy za kradzieże, 461 razy za oszustwa.

Najbardziej kontrowersyjnym aspektem obecności ukraińskich uchodźców jest fakt, że żyje im się w Polsce lepiej niż Polakom, co wynika z polityki państwa preferującej ich potrzeby kosztem własnych obywateli. W latach 2024-2025 rząd przeznaczył na pomoc dla Ukraińców 6,5 miliarda złotych w 2024 roku i 7,2 miliarda w 2025 roku. Obejmuje to świadczenia 800+ dla 350 000 ukraińskich dzieci, darmowy dostęp do opieki zdrowotnej, programy mieszkaniowe, a także ulgi podatkowe i wsparcie w znalezieniu pracy. W efekcie wielu Ukraińców korzysta z przywilejów, których Polacy są pozbawieni.

Przykładem jest dostęp do mieszkań. W 2024 roku w ramach programu „Mieszkanie dla Uchodźcy” władze Warszawy przekazały 200 lokali komunalnych ukraińskim rodzinom, podczas gdy polscy obywatele czekają na mieszkania socjalne latami. W tym samym czasie polscy rodzice borykają się z brakiem miejsc w żłobkach i przedszkolach, a Ukraińcy mają zagwarantowany darmowy dostęp do tych placówek.

W badaniu Openfield z 2025 roku 55% respondentów stwierdziło, że pomoc dla Ukraińców jest lepsza niż dla Polaków, a 60% wyraziło frustrację z powodu nierówności w traktowaniu. Polacy zmagają się z rosnącymi kosztami życia, inflacją i brakiem wsparcia państwa, podczas gdy Ukraińcy otrzymują kompleksową pomoc. W efekcie narasta poczucie niesprawiedliwości, które prowadzi do wzrostu napięć społecznych i przekonania, że państwo polskie bardziej troszczy się o cudzoziemców niż o własnych obywateli.

Obecność ukraińskich uchodźców w Polsce, mimo pewnych korzyści gospodarczych, takich jak wsparcie rynku pracy, stanowi poważne wyzwanie dla stabilności społecznej i bezpieczeństwa państwa. Niechęć polskiego rządu na czele z Tuskiem do rozwiązania konsekwencji problemów z ukraińskimi uchodźcami, ich asymilacji, szacunku do polskiego narodu i tradycji, można uznać za zdradę narodu polskiego.. Niestety dla naszych władz ważniejsze jest kreowanie wizerunku „zbawcy i dobroczyńcy świata” niż dbanie o bezpieczeństwo własnych obywateli. Perspektywa zakończenia kryzysu ukraińskiego i potencjalny napływ ukraińskich imigrantów tylko te problemy pogłębia. Brak zdecydowanych działań może skutkować dalszym pogorszeniem sytuacji społecznej i osłabieniem polskiej suwerenności. Ostatecznie taka polityka może doprowadzić do tego, że Polacy staną się mniejszością w Polsce, a Ukraińcy będą nami rządzić.

#ukraińcy #polska #politykamiedzynarodowa #politykaspoleczna

9

Przedsiębiorcy będą wyliczać metabolizm pracowników. Czy to ten słynny realny socjalizm?

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, którym kieruje Dziemianowicz-Bąk z Lewicy, przygotowuje właśnie biurokratyczny koszmar. Nowe rozporządzenie sprawi, że pracodawcy zostaną zmuszeni do ustalania metabolizmu pracowników i dostosowania do tego temperatury pracy.

W dokumentach dołączonych do projektu możemy znaleźć skomplikowane wzory na ustalenie wydatku energetycznego człowieka oraz tempo metabolizmu. Ustawa przewiduje cztery klasy tempa metabolizmu pracowników. Od tego tempa zależeć ma temperatura utrzymywana w pomieszczeniach pracy.

Proponowane przepisy mają zmienić rozporządzenie w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy. Choć brzmią one śmiesznie, to dla wielu przedsiębiorców okazałyby się prawdziwym problemem. Zacznijmy od tego, że przedsiębiorcy będą zobowiązywani do wyliczania tempa metabolizmu dla każdego stanowiska pracy, co oznacza konieczność zatrudnienia nowych pracowników lub skorzystania z usług zewnętrznych firm. Ponadto, projekt wprowadza ograniczenia dla przemysłu, jak również wymaga od wielu przedsiębiorców montowania na halach produkcyjnych olbrzymich klimatyzatorów. Ciekawe jak Dziemianowicz-Bąk godzi to z troską o klimat.

Żeby w rozporządzenie było inkluzywne i zrozumiałe dla wszystkich miary temperatur podano nie tylko w stopniach Celsjusza, ale również Kelwina. Szkoła legislacyjna z filmów Stanisława Barei. #polska #polityka #politykaspoleczna #tusk

5

Robert Gwiazdowski kandydatem Konfederacji i PSL na RPObusinessinsider.com.pl

Robert Gwiazdowski jest kandydatem PSL i Konfederacji na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO). "Kandydatura prof. Roberta Gwiazdowskiego może zażegnać kryzys konsytutycyjny" - ocenia Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
https://businessinsider.com.pl/polityka/robert-gwiazdowski-kim-jest-kandydat-na-rzecznika-praw-obywatelskich-rpo/l09xvj0
#polska #polityka #politykaspoleczna

20

USA podzieliły się klasowo, rasowo i płciowo. Elity udają, że winni są biedni, głupi mężczyźni [WYWIAD]forsal.pl

Stany Zjednoczone rozjechały się na linii klasy, rasy i płci. Ale część elit dalej woli mówić, że cały problem to głupi, biedni, biali mężczyźni #ciekawostki #ludzie #swiat #USA #politykaspoleczna

7