Cat Mackiewicz o robieniu z Polaków antysemitów
Sowiety, poza posunięciami politycznymi w Warszawie, z utworzeniem Krajowej Rady Narodowej oraz intensyfikacją działalności PPR, a także w Londynie ze zręczną grą z Churchillem i Mikołajczykiem, nie zaniedbują trzeciego odcinka - rozwalania naszej armii od wewnątrz. Zaczynają się masowe dezercje żołnierzy Żydów z armii polskiej w Szkocji.
Pierwsza taka dezercja miała miejsce 6 stycznia 1944 roku, uciekło wtedy 68 żołnierzy, druga - w lutym, uciekło stu kilkudziesięciu, trzecia - w marcu, uciekło 23. Wszystkie te dezercje były organizowane przez agenturę, której pochodzenia łatwo było się domyślić; było to najformalniej stwierdzone przez nasze Ministerstwo Obrony Narodowej.
Liczby dezerterów były minimalne, chociażby w porównaniu z liczbą dezerterów z armii brytyjskiej, ale prasa angielska rozpoczęła dokoła tej sprawy hałas tak wielki, iż czytelnikowi angielskiemu mogło się zdawać, iż Żydzi w armii polskiej znoszą okrucieństwa, przy których bledną nawet okrucieństwa niemieckich obozów koncentracyjnych. Dosłownie: prasa angielska powtarzała oświadczenie jednego żołnierza polskiego, Żyda i dezertera, który powiedział, że woli być w niemieckim obozie koncentracyjnym niż w armii polskiej w Szkocji.
Należy tu z całą stanowczością stwierdzić, że cała sprawa była dęta i że we wszystkich tych oskarżeniach nie było słowa prawdy. Żołnierze Żydzi mogli się co najwyżej uskarżać na jakieś trywialne docinki ze strony kolegów szeregowych, ale na nic więcej.
Skandale na tle Żydów, rzekomo prześladowanych przez reakcyjnych polskich oficerów w faszystowskiej armii polskiej w Wielkiej Brytanii, zostały zsynchronizowane z gwałtownym atakiem na naczelnego wodza, generała Sosnkowskiego (sprzeciwiał się marnowaniu polskiej krwi, w celu realizowania brytyjskiej polityki). W tej akcji dopomagali propagandzie sowieckiej niektórzy politycy polscy, niektórzy urzędnicy naszego rządu i wreszcie niektórzy obywatele polscy.
Angielska gazeta - tygodnik „Observer”, ukazująca się w niedziele, numer w numer przynosiła nam paszkwil na Sosnkowskiego i wiadomości o wzburzeniu żołnierzy polskich narodowości żydowskiej, ukraińskiej lub białoruskiej. Autorem tych artykułów był p. Izaak Deutscher, trockista z Warszawy, który jako trockista nie powinien był popierać polityki Stalina, ale u którego nienawiść do Polski głuszyła inne uczucia.
Wśród oskarżeń, które wtedy na nas padały, były wręcz fantastyczne, a jednak Anglicy im wierzyli. Między innymi posłanka Rathbone, osoba czcigodna i przyjaciółka Polski, uwierzyła, że na propozycję teatrzyku angielskiego, iż odwiedzi oddział polski, nasze władze odpowiedziały warunkiem, aby w skład trupy tego teatrzyku nie wchodził żaden Żyd. Z winy naszej nieudolności i sabotażu Kota, któremu chodziło o podrywanie stanowiska Sosnkowskiego, przegrywaliśmy tę bitwę propagandową.
https://www.rdc.pl/wp-content/uploads/2019/06/Mackiewicz.jpg
#jfe #iiwojnaswiatowa #mackiewicz
Sowiety, poza posunięciami politycznymi w Warszawie, z utworzeniem Krajowej Rady Narodowej oraz intensyfikacją działalności PPR, a także w Londynie ze zręczną grą z Churchillem i Mikołajczykiem, nie zaniedbują trzeciego odcinka - rozwalania naszej armii od wewnątrz. Zaczynają się masowe dezercje żołnierzy Żydów z armii polskiej w Szkocji.
Pierwsza taka dezercja miała miejsce 6 stycznia 1944 roku, uciekło wtedy 68 żołnierzy, druga - w lutym, uciekło stu kilkudziesięciu, trzecia - w marcu, uciekło 23. Wszystkie te dezercje były organizowane przez agenturę, której pochodzenia łatwo było się domyślić; było to najformalniej stwierdzone przez nasze Ministerstwo Obrony Narodowej.
Liczby dezerterów były minimalne, chociażby w porównaniu z liczbą dezerterów z armii brytyjskiej, ale prasa angielska rozpoczęła dokoła tej sprawy hałas tak wielki, iż czytelnikowi angielskiemu mogło się zdawać, iż Żydzi w armii polskiej znoszą okrucieństwa, przy których bledną nawet okrucieństwa niemieckich obozów koncentracyjnych. Dosłownie: prasa angielska powtarzała oświadczenie jednego żołnierza polskiego, Żyda i dezertera, który powiedział, że woli być w niemieckim obozie koncentracyjnym niż w armii polskiej w Szkocji.
Należy tu z całą stanowczością stwierdzić, że cała sprawa była dęta i że we wszystkich tych oskarżeniach nie było słowa prawdy. Żołnierze Żydzi mogli się co najwyżej uskarżać na jakieś trywialne docinki ze strony kolegów szeregowych, ale na nic więcej.
Skandale na tle Żydów, rzekomo prześladowanych przez reakcyjnych polskich oficerów w faszystowskiej armii polskiej w Wielkiej Brytanii, zostały zsynchronizowane z gwałtownym atakiem na naczelnego wodza, generała Sosnkowskiego (sprzeciwiał się marnowaniu polskiej krwi, w celu realizowania brytyjskiej polityki). W tej akcji dopomagali propagandzie sowieckiej niektórzy politycy polscy, niektórzy urzędnicy naszego rządu i wreszcie niektórzy obywatele polscy.
Angielska gazeta - tygodnik „Observer”, ukazująca się w niedziele, numer w numer przynosiła nam paszkwil na Sosnkowskiego i wiadomości o wzburzeniu żołnierzy polskich narodowości żydowskiej, ukraińskiej lub białoruskiej. Autorem tych artykułów był p. Izaak Deutscher, trockista z Warszawy, który jako trockista nie powinien był popierać polityki Stalina, ale u którego nienawiść do Polski głuszyła inne uczucia.
Wśród oskarżeń, które wtedy na nas padały, były wręcz fantastyczne, a jednak Anglicy im wierzyli. Między innymi posłanka Rathbone, osoba czcigodna i przyjaciółka Polski, uwierzyła, że na propozycję teatrzyku angielskiego, iż odwiedzi oddział polski, nasze władze odpowiedziały warunkiem, aby w skład trupy tego teatrzyku nie wchodził żaden Żyd. Z winy naszej nieudolności i sabotażu Kota, któremu chodziło o podrywanie stanowiska Sosnkowskiego, przegrywaliśmy tę bitwę propagandową.
https://www.rdc.pl/wp-content/uploads/2019/06/Mackiewicz.jpg
#jfe #iiwojnaswiatowa #mackiewicz