Mam w końcu czas, to napiszę historię z mojej dzisiejszej „zmiany” z uchodźcami z Ukrainy. Chociaż nie będzie o uchodźcach, bo tu nic ciekawego się nie działo. Ot, standardowe zapytania.
Ale jednak coś się stało. W „pracy” oczywiście robię sobie przerwy na szluga. No i kiedy jaram obok mnie przechodzi starszy pan o kuli i podtrzymujący się drugą ręką o ścianę. Wyszedł, oparł się o ścianę obok mnie i stoi. Pytam „ça va?” -„Ça va.” No to Ok, skończyłem szluga i wracam. Ale po jakichś 45 min wychodzę znowu na szluga, a on tam cały czas stoi. No to już na poważnie
- Na pewno wszystko Ok bo już tu pan długo stoi.
- Tak, tak. Ja na tramwaj idę tylko muszę odpocząć
(Tramwaj, dosłownie 25 metrów)
- To może panu pomogę
- Naprawdę?
No i poszliśmy, 25 metrów zajęło dobre 5-7 minut, w czasie których doszło do mnie ze przystanek to na bank nie koniec jego podróży. Ale dowiedziałem się gdzie jedzie, spytałem wszystkich kto tam jedzie i czy mu pomogą, dodatkowo dałem znać motorniczego i mam nadzieje ze dojechał tam gdzie chciał.
I fakt,
#czujedobrzeczlowiek ale ja nie o tym.
Czemu ten człowiek nie poprosił kogoś wcześniej, czy nawet mnie, kiedy spytałem pierwszy raz. Przecież gdyby nie głupi zbieg okoliczności ze widziałem go tam dwa razy, to koleś mogły tam stać do rana.
#takietam