Społeczne debaty na temat mordowania dzieci (aborcji) potwierdzają tylko w jak chorych czasach przyszło nam żyć. Moim zdaniem zaognienie konfliktu jest nieuniknione, wszak trudno w tak integralnej dla życia i przyszłości narodu sprawie, znaleźć satysfakcjonujący obie strony kompromis; jedna strona chce to życie utrzymać, a druga po prostu zniszczyć. Tak, jak ryba psuje się od głowy, tak każdy rząd, który legalizuje w świetle prawa podobne ludobójstwo, po prostu psuje nas wszystkich. Na jakich fundamentach opiera się cywilizacja dopuszczająca mordowanie dzieci?
Moim zdaniem, to jedna z najokrutniejszych zbrodni. Zaplanowana na zimno, ofiara nie ma żadnych szans na obronę, a unicestwiona zostaje w bezeceński sposób. Skoro za zabójstwo można wyłapać 25 lat, to dlaczego taka "matka" oraz wszyscy, którzy jej pomogli, nie zasiadają na ławach oskarżonych?
Mam tylko nadzieję, że gdy te mroczne czasy odejdą do historii, to wszyscy ci poplecznicy Sanhedrynu zostaną rozliczeni. Coś na wzór Norymbergi. Procesy zarówno dla wykonawców (kliniki aborcyjne), ustalających prawo (sejm, senat) oraz całej maści podżegaczy (aktywiści społeczni, ruchy feministyczne, dziennikarze, ogólnie przedstawiciele mediów).
Lewactwu trzeba zorganizować coś na wzór Gileadu, aby zrozumiało, o jaką stawkę toczy się gra. Serena Joy i ciocia Lydia szybko wytłumaczyłyby Spurkiniom, że aborcja to zło
#aborcja #4konserwy #bekazlewactwa