#wojsko #gównowpis Byłem w błędzie zakładając, że dałem się złapać na ten propagandowy program "Trenuj z wojskiem". Idąc tam nie wiedziałem nic. Ale prowadząca pani porucznik trochę to naświetliła.
Było to jedno z dwóch takich jednodniowych szkoleń. I w planach mają jedno czternastodniowe szkolenie rezerwy.
Ale od początku. Może ktoś się wybiera, może kogoś to interesuje.
Jak każe obyczaj armii, najważniejsza jest biurokracja. Dwie i pół godziny spędziłem na wypełnianiu formularzy, siedzeniu w kolejce i czekaniu. Samo "wcielenie" to pomiar ciśnienia i wywiad przez dwóch lekarzy. Drugie stanowisko, administracja. Od razu dostałem kartę powołania na następne szkolenie w grudniu. Przy trzecim stanowisku odebrali wypełnione wcześniej formularze i "wciągnęli na listę płac". Czwartym przystankiem była "poczekalnia" aż zbierze się grupa.
Tutaj zmienię temat na chwilę. Zadziwiające jak się ludzie zmienili po wejściu na teren jednostki. Przed rejestracją, każdy był jak obcy. Po przejściu za bramę wszyscy zaczęli się zachowywać jakby się znali od lat. Dziwne jak dla mnie.
Wracając do tematu. Na pierwszy ogień poszła pogadanka o prawach i obowiązkach żołnierza rezerwy. Po pogadance, Q&A z kardą, która nas tam prowadziła. Następnym etapem był garaże. Tam zapoznali nas ze sprzętem i uzbrojeniem jednostki do której jestem przypisany na przydziale mobilizacyjnym.
Później obowiązkowy obiad. I na kompanii to co armia lubi najbardziej, znów biurokracja, która zajęła coś około godziny.
Ogólnie to szkolenie miało trwać 24h ale dowództwo powiedziało, jebać skracamy to.
No i to chyba tyle.
@MEGAZU0 oznaczam Cię bo pytałeś w poprzednim wpisie