Zrelacjonuję pewien, może nawet interesujący incydent prosto z serca Kujaw, Bydgoszczy, podczas weekendowego wypoczynku.
Akcja: Wyspa Młyńska, centrum różnych wydarzeń natury kulturalno-obyczajowej, sobota, wieczór, festiwal piwa - impreza biletowana, scena.
Zgodnie z tym co widniało na harmonogramie imprezy zaczął się stand up.
Nawet nie pamiętam co za człowiek występował, słuchałem może co któreś tam zdanie. Gość szedł w jakiś temat zabiegów prenatalnych, leczenia bezpłodności, coś w tych klimatach, ale powtarzam szczegułów nie przywołam, z resztą moim zdaniem w kwestii meritum nie są one istotne. Stand up, jak stand up, wulgaryzmów masa, może dlatego mnie osobiście bardzo rzadko bawią takie występy. No ale nie muszą, taki człowiek występuje nie tylko dla mnie, a ja przecież nawet za specjalnie nie muszę się na nim koncentrować, co też zrobiłem.
Generalnie powiedziałbym, że audytorium było bardzo skromne, pod scenę podeszło powiedzmy z 20 osób, szerszy krąg - zewnętrzny, na leżakach to chyba już był średnio zaintersowany, chociaż ciężko to ocenić.
Ja będąc tak pomiędzy ludźmi pod sceną, a leżaczkami siedziałem sobie i bardziej byłem zajęty piwem niż tym stand upperem. Jednak nagle wydarzenia się zagęściły i zwróciły i tu się zaczyna clue programu.
Wchodzi ochroniarz na scenę i tak piąte przez dziesiąte słyszymy, że przekazuje on szczere jęki osób niezadowolonych z jakości występu i może poziomu słowa. Ten co występował robi pauzę, jest wybity z pantałyku. Pyta się potem tych pod sceną czy ma kontynuować, dostaje jasny sygnał wsparcia, więc jedzie dalej, nie bez problemów, bo zgubił wątek, no ale jakoś tam wrócił.
Raptem kilka minut później dwie panie, co był inicjatorkami protestu i wysłały pana ochroniarza jako swego emisarjusza zaczynają głośno jęczeć, trochę w jego kierunku, trochę w stronę tłumu. Słowo w słowo nie przytoczę, ale z grubsza chodziło o to, że to niskie, że wulgarne, że brzydkie, a tu są dzieci, a to tylko garstce się podoba [która jednak przeważa je masą znacznie co warto dodać]. Po chwili wchodzi na scenę jeden z organizatorów i zdejmuje tego Pana.
No i teraz pojawiły się w mojej głowie kluczowe pytania. Czy taki stan rzeczy jest w porządku? Czy to dobrze, że protest kilku może wstrzymywać zabawę większej grupy? Czy zabawa dla gminu jest zbyt niska, by można to było w ogóle uprawiać? Czy garstka może jakoś obiektywnie stwierdzić, czy coś jest odpowiedniego poziomu kulturalnego, by można było to prezentować? Czy osoby, które wchodzą na BILETOWANĄ imprezę, gdzie jest odgrodzony teren, gdzie jest znany harmonogram, gdzie jest łatwo przewidzieć takiej imprezy charakter nie są zobligowane do tego, by się spodziewać pewnych elementów takiej imprezy?
Ja osobiście byłem zniesmaczony i zachowaniem tych pań i zachowaniem organizatorów. Jego występ raczej specjalnie atrakcyjny nie był, może godził on mocno w dobry smak, może nawet upadlał. Nie przekraczał on jednak granic prawa, ot standardowy wulgarny stand up, wpisujący się w kanon tej nieciekawej dla mnie rozrywki.
Zapraszam do dyskusji i oceny sytuacji.
#rozrywka #standup #protest