#las #jesień #krzakiwarmii
polska złota jesień>przedwiośnie>zima>wiosna>lato


12

Sowy nie są tym czym się wydają, a czasami inne rzeczy też są sobą tylko pozornie.
Jeżdżąc po warmińskich bezdrożach i łażąc po krzakach w poszukiwaniu nieoczywistych miejsc, czasami można przeoczyć rzecz interesującą, choć na pierwszy rzut oka zupełnie nie rzucającą się w oczy. I tak wczoraj po raz kolejny odwiedziłem z blokhauzy w Tomarynach.


Przy okazji taka krótka historia związana z ochroną zabytków w Polsce:
Na środku dachu były umieszczone (…) działka Grusona, po jednym na wieżę. Niestety, gdy je wypatrzył w 1996 r. pewien miłośnik fortyfikacji z Belgii, sprawy potoczyły się szybko. Pomimo że nie posiadały armat i nie były całkiem kompletny, przyszło zamówienie na nie z Niemiec. 18 sierpnia 1997 r., za zgodą dyrekcji (!) kolei w Grudziądzu, Maciej Kęszycki z ekipą zdemontowali dwa Grusony w Tomarynach. Twierdził on, że potrzebuje ich jako makiety do filmu (!!), a w zamian zobowiązał się usunąć rośliny rozsadzające cegły, posmołować dach i wstawić metalowe atrapy (!!!). W miarę możliwości wywiązał się z tego zadania. Jedna z kopuł trafiła do Militarhistorischen Museum w Dreźnie, a druga do Dreicklandmuseum w Heitersheim. W międzyczasie złomiarze ukradli dwie metalowe atrapy z Tomaryn, bo było [je] łatwiej odkręcić niż szaprać się oryginałami.
Można? Można.
Ale nie o tym. Wspomniane blokhauzy stoją przy moście kolejowym nad Pasłęką. Jakieś 300m dalej nad tą rzeką jest sobie kładka.


Kładka jak to kładka - nic specjalnego. Ale jeśli wytężyć wzrok można dostrzec jakieś wystające elementy po bokach. Co to jest? Tajemnicę można łatwo rozwikłać przeskakując przez drut kolczasty z jednej, lub skacząc w pokrzywy z drugiej strony. Ktoś po prostu, w myśl popularnego kiedyś hasła (nie do końca) "miecze na lemiesze" jako podkładu pod kładkę wykorzystał... wagon kolejowy.

#warmia #krzakiwarmii #infrastruktura

9

Oj zwodnicze to słonko, zwodnicze. Słabo grzeje, do tego zimny wiatr i zimno ciągnące od ziemi dość szybko mnie przegoniło. Jeszcze trzeba te kilka tygodni poczekać. Tak czy tak kilkanaście kilometrów po lesie zrobione.
A wy co? Cały dzień przed komputerem, a historia wyszukiwania ogranicza się do fraz onet/wp/ukraine war webm/funny looking chicks with dicks? Nawet mi was sami wiecie co. W ramach pokuty zadaję obowiązek zapoznania się z ofertą lokalnej strzelnicy i rozważenie zapisania się na kurs. Wysoce prawdopodobne, że takie doświadczenie przyda się w ciągu następnych 5 lat.
#las #warmia #krzakiwarmii

7

#rower #warmia #mazury #historia #opuszczone #krzakiwarmii
I cyk kolejna stukilometrowa trasa zrobiona. Niestety postępująca skleroza nie ułatwiła zadania - zapomniałem pieniędzy, a zrobienie 100km na 0,7l wody to nie jest rozsądny pomysł. Skończyła mi się po jakichś 70km. Myślałem, że zdechnę.
Kiedyś jeździłem sobie tak, żeby zrobić kilometry, pokręcić, wrzucić na stravę/endo i zapomnieć. A potem mi się takie jeżdżenie znudziło. Zacząłem łączyć to z tym co mnie zawsze interesowało - z historią regionu. I tak czytając książki i ślęcząc nad mapami starymi i nowymi zbudowałem (i nadal buduję) zbiór ponad tysiąca miejsc potencjalnie wartych odwiedzenia: stare, zapomniane cmentarze, dwory, grodziska, wały podłużne, bunkry, zabytki techniki, pomniki przyrody i co tylko uznam za warte zobaczenia.
Dziś na rozkładzie były dwa interesujące miejsca: opuszczony dwór z drugiej połowy XIXw, przyległy cmentarz rodowy oraz miejsce, które na LIDARze wyglądało jak kurhan.
Dwór, na skutek mocno rozbuchanej roślinności okazał się jednak niedostępny. Nie widać co ma się pod nogami, wolałem nie ryzykować wpadnięcia do jakiegoś dołu.


Po chwili okazało się, że okoliczna żulia przytargała drabinę, dzięki czemu można się było dostać do środka - ale tylko jednego pokoju, dodatkowo niemożliwie zawalonego śmieciami. Może na jesieni uda się lepiej spenetrować budynek.


W ewangelickich Prusach (na katolickiej Warmii sporadycznie) na przełomie XIX i XXw modne byłe cmentarze rodowe. Jeśli gdzieś był pałac, pałacyk czy zwykły dwór tam można być pewnym, że odległości nie większej niż 1km można znaleźć taki cmentarzyk. Zwykle położony na wzgórzu, w dość urokliwej okolicy, nawet dziś wprawne oko może wychwycić takie miejsce rozglądając się za starodrzewem. Tak i w tym przypadku - dwie rodziny, które były właścicielami dworku miały swój cmentarz rodowy na nieodległym wzgórzu.


Po czym poznać, że nikt tu od lat nie zaglądał? Po komplentym braku śmieci, starych zniczy czy sztucznych kwiatów. Kto i kiedy tu zaglądał na pewno? Hieny cmentarne. Czy byli to czerwonoarmiści, przesiedleńcy powojenni czy okoliczni mieszkańcy nie wiadomo. Z tego co udało mi się dostrzec w ciemności (zapisać: latarka! ta skleroza) komora była całkiem spora jak na tak niepozorny grób.


Ostatnim punktem był domniemany kurhan/grodzisko. Na LIDARze i niemieckich mapach wyglądał zachęcająco.


Po przebiciu się przez chaszcze rzeczywiście okazało się, że mam do czynienia z bardzo ładnie zachowanym nasypem, od zachodu niższym, od wschodu około 2,5 metrowym. Za teorią o średniowiecznym pochodzeniu dodatkowo przemawiało położenie na wzgórzu, z którego był doskonały widok na całą dolinę rzeki.


Już miałem się zwijać, kiedy dość przypadkiem zerknąłem w dół południowego zbocza, gdzie zobaczyłem wybrany piasek i trochę kamieni. Ktoś rozkopał kurhan? Zszedłem niżej i okazało się, że rozkopał, ale nie kurhan tylko komorę grobową. Szeroka, głęboka na jakieś 3,5m. Czy jest wtórna wobec grodziska czy tu żadnego grodziska nie było? Czy należała do właścicieli pobliskiego majątku? Nigdzie nie znalazłem informacji w tym temacie. Zdjęcie słabe, bo chciałem się jak najszybiej ewakuować z miejscówki - w środku leżał martwy lis i trochę śmierdziało, dodatkowo było mnóstwo owadów chyba zwabionych aromatem, widać je nawet na zdjęciu.

14

W końcu wiosnaaa. Najlepsza pora roku. Sucho, ciepło, wegetacja roślinna jeszcze nie nad wyraz bujna. Można ryć nosem w warmińskich krzaczorach szukając nieistotnych rowów, dołów, górek, kamieni, cegieł... Setki godzin spędzone na oglądaniu starych map i czytania regionaliów nigdy nie idą na marne. Co prawda dziś nie znalazłem najbardziej interesującego mnie kamienia z piktogramami z XIVw., ale jutro też jest dzień. A Wy co? Mam nadzieję, że w taką pogodę nie siedzieliście cały dzień w domu gapiąc się w ekran.
Pokaż spoilerEkstraklasa nie gra, więc i tak nie ma sensu włączać telewizora.
#rower #warmia #historia #wiosna #krzakiwarmii

10

Na pewno będąc kiedyś na wsi słyszeliście od dziadków lub okolicznych pijaczków opowieści o niemieckim czołgu utopionym w stawie. Wiecie: Niemcy się cofali, najkrótsza droga wiodła przez lód, zdesperowani postanowili z niej skorzystać, ale lód się pod nimi załamał i się potopili. A latem jak woda opadnie to wieżyczka wystawała z nad wody i okoliczna dzieciarnia skakała z niej na główkę. Mój nauczyciel historii z podstawówki (wyjątkowy fantasta) twierdził nawet, że on nurkował w jednym z jezior i w takim czołgu świeciły się reflektory… W większości przypadków to tylko bajania (choć z J.Luterskiego trochę sprzętu wyciągnięto), ale czasami coś jest na rzeczy. Np. we wsi Janikowo jest przepust nad niewielkim strumieniem, a w tym przepuście jest wmurowany… Jagdpanzer IV. To co wiadomo, to to że leży na plecach i że najprawdopodobniej został wysadzony. Czy to cały niszczyciel czy tylko jarzmo z działem – nie wiem, choć cały by się raczej pod drogą zmieścił, gdyż przepust jest dość wysoki w tym miejscu. Czy jest szansa jego wydobycia? Pewnie dopiero przy okazji przebudowy drogi, a że jest to droga totalnie uboczna, to raczej nie nastąpi to szybko.

Fotka z pod przepustu moja, z izby pamięci w Górowie Iławeckim z netu (widoczne części znalezione przez pasjonatów, działo, do którego dorwał się złomiarz, a którego nie dał rady zabrać, też tam jest).
Opis
Opis
#ciekawostki #historia #warmia #krzakiwarmii

16