Ale pojebana akcja mi się dzisiaj w psim parku przytrafiła.
Mianowicie przyszła laska malamutem, który praktycznie od razu po wejściu do parku rzucił się na mojego psa biegnącego za swoją piłką. W sumie nic dziwnego w zachowaniu psów, szczególnie od razu po wejściu do parku i spuszczeniu ze smyczy. I w sumie nic się nie stało (przynajmniej mojemu) bo moje bydlę w kaszę sobie dmuchać nie daje i wręcz lubi zadymy. Gwizdnąłem, więc zabrał piłkę i wrócił.
Zamierzam rzucić znowu piłkę a tu laska zaczyna gestykulować i krzyczeć po portugalsku ze nie. Znalazł się tłumacz i mi wytłumaczył ze ona sobie nie życzy abym rzucał piłkę mojemu psu, bo jej pies tego nie lubi.
Odpowiedziałem ze chyba ją pojebało i zawsze może pójść w inne miejsce parku, bo jest spory. I niby poszła, ale jej głupi pies non stop przebiegał do nas. No i w końcu się wkurwiłem i pozwoliłem mojemu psu załatwić sprawę (znaczy nie zawołałem go od razu, tylko po krótkim czasie). Znowu wygrał. Laska zawinęła psa i sobie poszła z parku.
Tu
#psiakreflexa x2 już zmęczone.