Lubicie historię? Bo ja nie za bardzo. Sądzę jednak, że gdybym w czasach mej młodości mógł zapoznać się z twórczością pani Elżbiety Cherezińskiej, to chyba byłbym historycznym olimpijczykiem.

Szanowne Lurcjanny, drudzy Lurcy, w dzisiejszym odcinku #czytajzlurkiem przedstawiam wam powieść historyczno-fantastyczną pod tytułem „Korona śniegu i krwi”, pierwszy tom cyklu „Odrodzne Królestwo”.


Zadam Wam pytanie: czy bez szperanie w Internetach jesteście w stanie odpowiedzieć, kto był pierwszym królem Polski po okresie rozbicia dzielnicowego? Założę się, że osób, które odpowiedziałyby poprawnie, jest niezmiernie mało. Ja również nie wiedziałem. Cóż - ale teraz już wiem
Będziecie zatem wiedzieć, kto był owym pierwszym królem. Będziecie wiedzieć, jak nazywały się jego kobiety i czyim był synem. Będziecie wiedzieć, kto w tym czasie panował w Czechach, a kto w Niemczech. Jeżeli skupicie się choć trochę, poznacie również imiona przybrane przez panujących ówcześnie papieży. Kim była Ryksa zza morza. Dlaczego Leszek Biały nosił długie włosy. I jaką rolę w odrodzeniu królestwa odegrał niejaki Jakub Świnka. Wymieniłem może z 10% postaci historycznych, z którymi się zetkniecie, ale nie chciałem przynudzać…
…Książka ma bowiem również drugą warstwę, która sprawia, że pochłania się ją jednym tchem. Historia bowiem spotyka się z mitem. W tle oficjalnej polityki swoje misje prowadzą Dzieci Lasu, służebnice Matek i bogini Mokosz. Arturiańskie smoki, pomorskie gryfy czy piastowskie orły chowają się na herbowych tarczach, a gdy zachodzi potrzeba - walczą u boku swoich panów. Co znajdziemy w podwawelskiej pieczarze chyba nie muszę Wam mówić.

Serdecznie polecam.

9

Tym razem na tapetę poszedł Joe Abercrombie i jego trylogia „Pierwsze prawo”, na którą składają się tomy „Ostrze”, „Nim zawisną” oraz „Ostateczny argument”.


Muszę przyznać, że zostałem miło zaskoczony. Po powieściach z gatunku fantasy spodziewałem się zwykle Bohatera przez duże „B”, który przezwycięża Przeszkody przez duże „P”, by ocalić Świat, przeżywając Przygody. Tutaj mamy kapkę inny konglomerat. Abercrombie rozpoczyna od wyprowadzenia równolegle kilku wątków, z pomocą których zaznajamiamy się z głównymi postaciami powieści.
Mamy więc Logena Dziewięciopalcego, barbarzyńcę z Północy, który właśnie w myślach pochował swoich kompanów, zapewne rozszarpanych przez zwierzęcych Płaskogłowych. Logen ma za sobą nieciekawą przeszłość, a w sobie mroczną tajemnicę, przez którą znany jest szerszej publiczności jako „Krwawa Dziewiątka”. Odkrycie źródła tego przydomku było jedną z większych niespodzianek tego cyklu.
Następny w kolejce jest Jezal dan Luthar, wymuskany oficerek ze szczęściem do kart i kobiet, którego ojciec z nieznanych powodów uparł się, by syn uczestniczył w corocznym turnieju szermierczym, a zaraz za nim Sand dan Glokta, dawny zwycięzca tegoż turnieju, obecnie zaś kaleki strzęp człowieka w służbie Inkwizycji Jego Królewskiej Mości.
Dodajmy do tego Bayaza, Pierwszego Wśród Magów, oraz tajemniczą Ferro, zbiegłą niewolnicę z południowych, zamorskich krain, i będziemy mieli komplet. W samą porę, gdyż Bethod, samozwańczy Król Północnych, rzucił właśnie wyzwanie Unii…

Akcja poprowadzona jest wartko, wątki splatają się i rozplatają, a całość jest spięta zgrabnie w kompletną historię, jednak z możliwością kontynuacji, czego sobie i Wam życzę. Amen.
#czytajzlurkiem

6

Zgodnie z zapowiedzią sięgnąłem po kolejny tom opisujący przygody drużyny do zadań specjalnych pod dowództwem Edmunda zwanego „Kociołkiem”, pod tytułem „Głodna Puszcza”, i nie zawiodłem się.

Akcja jest wartka, a opisy i dialogi zabawne. Mamy więc jak zwykle Dolinę, książęta (i księżną), Tajemnicę, Zadanie Główne i kilka wątków pobocznych. Z tych ostatnich moim zdaniem na uwagę zasługuje zgrabne wplecenie do historii plemienia Kłobuków - stworków zwinnych, śmiałych i obrotnych, zamieszkujących m.in. osady Grzmać i Przybebło, pomiędzy którymi znajduje się karczma Wujcia Kurzyślada, która kilka razy stanie się samym centrum wydarzeń…

Z żalem muszę stwierdzić, że póki co to drugi i ostatni tom cyklu, w związku z czym zdecydowałem się opuścić baśniowe i fantastyczne światy i zagłębić się w literaturę innego kalibru, ale o tym w następnym wpisie…
#czytajzlurkiem

8

Po solidnej porcji fantastyki z lekkim zacięciem filozoficznym postanowiłem sięgnąć po coś lżejszego. Wybór padł na twórczość rodzimą, a mianowicie na powieść fantasy „Nie ma tego złego” Marcina Mortki.

Mówiąc szczerze trochę się obawiałem, bo w przeszłości miałem nie najlepsze skojarzenia z „lekkimi” fantasy, w których humor w większości wypadków polegał na puszczaniu oka do czytelnika przy „przekręcaniu” w „humorystyczny” sposób klasycznych motywów. No bo czyż można coś więcej wyciągnąć ze schematu elfio-ludzko-krasnoludzkiej drużyny ruszającej w misję mającą na celu uratowanie świata? Okazuje się, że jednak można.

Można, począwszy od głównego bohatera, zwanego Kociołkiem, który czas wolny poświęca zarówno na ratowanie porwanych księżniczek, jak i kucharzowanie, i na obu tych polach przejawia zadziwiające talenty. Dalej mamy Rycerza Doli (najbardziej odpowiadałaby mu w RPG klasa „paladyn”, bo w przerwach od robienia mieczem zajmuje się śpiewaniem psalmów z Kociołkową teściową), milczącego Elfa-prawie-psychopatę, klasycznego Krasnoluda (takiego co tęgo pije, przeklina i buduje katapulty), guślarza z niejasną przeszłością i Goblina zwanego Zwierzakiem. A do tego całkiem zgrabnie napisaną historię z kilkoma zwrotami akcji i niezłą dawką humoru.

Powiem tak - zanim się zdecydowałem napisać ten opis pochłonąłem całość i nabyłem kolejną część pt. „Głodna puszcza”.
#czytajzlurkiem

7

Po zwiedzeniu krain przepełnionych magią i piekielnymi potworami z trzewi Otchłani postanowiłem sięgnąć po żelazną klasykę fantastyki. Na tapetę poszedł „Niezwyciężony” Stanisława Lema.

O talencie Lema nie będę się rozpisywał, bo to tak jakby stwierdzać, że Stephen Hawking był zdolnym fizykiem. Przytoczę tylko anegdotę o tym, że jeden z najzagorzalszych krytyków Lema, równie wybitny pisarz Philip K. Dick twierdził, że Lem... nie istnieje. Zdaniem Dicka bowiem jeden człowiek nie mógł tworzyć tak wielu, aż tak świetnych dzieł. Według niego za twórczością Lema stał zespół pisarzy bloku wschodniego, którzy pisali i wydawali pod wspólnym pseudonimem.

Wracając jednak do „Niezwyciężonego”... Tytułowy krążownik ląduje na odległej planecie, prowadząc misję ratunkową, jaką jest wyjaśnienie losów załogi bliźniaczej jednostki, która odwiedziła tę planetę wcześniej. Załoga „Kondora” rozpoczęła eksplorację bez przeszkód, jednak po nadaniu kilku komunikatów kontakt się urwał. Nie informowali o zagrożeniu. Nie wysłali sygnału S.O.S. Po prostu przestali nadawać, jakby nagle przestali istnieć. Badając przyczyny ich zaginięcia załoga „Niezwyciężonego” odkrywa fascynującą, ale i śmiertelnie niebezpieczną tajemnicę.
#czytajzlurkiem

16

I stało się. Oba tomy „Otchłani” za mną. Cały „Cykl demoniczny” skończony…

Muszę przyznać, że „Otchłań” w moim odczuciu jest dosyć nierówna. Startujemy z mnóstwem rozpoczętych wątków, które autor z jednej strony brutalnie kończy, jakby się bał, że nie zdąży przed końcem książki, a z drugiej strony zawiązuje nowe, jakby się wahał, czy jednak nie dopisać do cyklu jeszcze kilku tomów. Summa summarum jednak po słabszym środku Peter V. Brett finiszuje w eleganckim stylu.

Towarzyszymy zatem Arlenowi Belesowi oraz Ahmannowi Jardirowi w ich wędrówce do Otchłani, w której przewodnikiem jest pojmany Książę Ciemności, Alagai Ka. Ich jedyną nadzieją jest potajemne przekradnięcie się do wnętrza Roju i zgładzenie Królowej, Matki Demonów, Alagai'ting Ka. Tymczasem na powierzchni Otchłańce szykują się do ostatecznej rozgrywki.

Sharak Ka już się rozpoczęła…
#czytajzlurkiem

8

Ani się człowiek obejrzał, a kolejna część „Cyklu demonicznego”, czyli „Tron z czaszek” za mną.

Nie będę za dużo pisał, żeby nie spoilerować, ale powiem tyle - kto sieje wiatr, ten zbiera burze.

Intrygi wiązane w poprzednich częściach powoli znajdują rozwiązanie. Uczynki, których byliśmy świadkami, teraz przynoszą konsekwencje. Postaci nabierają jeszcze większych kolorów. Dobry-zły-jednak dobry-jednak od początku zły-jednak miał motywy. Na taką huśtawkę nastrojów się przygotujcie.

Wojna w blasku dnia się toczy, i jak to wojna - pociąga za sobą ofiary…

Pozostała ostatnia część... „Otchłań”.
#czytajzlurkiem

6

A propos poniższego wpisu @KwarcPL, właśnie przyszła paczka, dzisiaj sobie poczytam i podyskryminuje nieczytających

#sleevecontent #książki #ksiazki #czytajzlurkiem

12

Po serii o Nocarzach jak zwykle ciężko mi było wybrać coś dobrego. Szukałem, wybierałem, przebierałem, grymasiłem, aż wreszcie zacisnąłem zęby i kupiłem (nietanie, jak na objętość) dwa pierwsze tomy "Cyklu demonicznego" Petera V. Bretta "Malowany człowiek".
Szanowne Lurcjanny i szanowni Lurcy, tak dobrze się nie bawiłem od "Drogi królów" Brandona Sandersona.
W skrócie, żeby nie przynudzać: mamy świat, mamy bohatera i mamy potwory. Potwory atakują, bohater ponosi dotkliwą stratę, ale nie załamuje się i pracuje nad srogim rewanżem. W międzyczasie mamy pogonie i ucieczki, miłości i rozstania, przymierza i zdrady, a w antraktach (no, ale to trochę później) srogie łomoty przy błyskach magii, spuszczane przybyszom z otchłani.

Polecam. Żanet Kaleta.

Do głównego cyklu należy jeszcze osiem książek (nie licząc kilku pobocznych opowiadań) i mam zamiar zapoznać się z nimi wszystkimi, tak więc stay tuned!
#czytajzlurkiem

12

Lurcy i Lurcjanny, na dniach skończę "Viriona" i poszukuję nowej czytanki. Co polecacie?
#czytajzlurkiem

5