Po zwiedzeniu krain przepełnionych magią i piekielnymi potworami z trzewi Otchłani postanowiłem sięgnąć po żelazną klasykę fantastyki. Na tapetę poszedł „Niezwyciężony” Stanisława Lema.

O talencie Lema nie będę się rozpisywał, bo to tak jakby stwierdzać, że Stephen Hawking był zdolnym fizykiem. Przytoczę tylko anegdotę o tym, że jeden z najzagorzalszych krytyków Lema, równie wybitny pisarz Philip K. Dick twierdził, że Lem... nie istnieje. Zdaniem Dicka bowiem jeden człowiek nie mógł tworzyć tak wielu, aż tak świetnych dzieł. Według niego za twórczością Lema stał zespół pisarzy bloku wschodniego, którzy pisali i wydawali pod wspólnym pseudonimem.

Wracając jednak do „Niezwyciężonego”... Tytułowy krążownik ląduje na odległej planecie, prowadząc misję ratunkową, jaką jest wyjaśnienie losów załogi bliźniaczej jednostki, która odwiedziła tę planetę wcześniej. Załoga „Kondora” rozpoczęła eksplorację bez przeszkód, jednak po nadaniu kilku komunikatów kontakt się urwał. Nie informowali o zagrożeniu. Nie wysłali sygnału S.O.S. Po prostu przestali nadawać, jakby nagle przestali istnieć. Badając przyczyny ich zaginięcia załoga „Niezwyciężonego” odkrywa fascynującą, ale i śmiertelnie niebezpieczną tajemnicę.
#czytajzlurkiem

16

@zakowskijan72, z sf to czytałem ino Strugackich dużo i Vonneguta ale to już nie do końca sf;P

Wpis został usunięty przez moderatora

@Sol_Ziemi,
Zgadzam się.
Mam na półce, wydanie jeszcze z lat 70-tych. Sięgam co jakiś czas.
@zakowskijan72, Książka fantastyczna i przyłączem się do polecenia Nic a nic się nie postarzała. A nawet nabrała na aktualności.

Jak ktoś lubi audiobooki to polecam też wydanie Audioteki - na dobrych słuchawkach słucha się tego świetnie (a dzięki pseudo-przestrzennym efektom część scen nabiera fajnej głębi).

Pierwsze 40min: https://youtu.be/6PvSqvedgGs?t=160

(nie polecam od początku bo za dużo spoilerów w "trailerze")