Tym razem przyjaciele z ali zawiedli mnie i pasty polerskie trafiły w podróż statkiem. Nie mogłem się doczekać i wykończyłem ręcznie, papierami. Czas brać się za następne kamyczki.
Aby poznać Panią Puszkową, historię należałoby rozpocząć od małej dziewczynki i jej gadającego psa. Podobno każdy pies potrafi mówić po ludzku, ale niektóre się tylko wstydzą. Nasz pewnego dnia przemówił. Do mowy wykorzystuje aparat mowy innych domowników, poprzez fale mózgowe (przynajmniej tak twierdzi). Często wygaduje też inne głupoty, na przykład to, że jest "wilkiem prawdziwym"; że nocami chodzi do "psioły" - jak nazywa szkołę dla psów (o ile nie idzie na wagary szukać pola psiukurydzy, której jeszcze nie zeżarł Pimpek - pies mieszkający po sąsiedzku).
W owej szkole uczy między innymi Pani Puszkowa, psiucicielka starej daty, która chyba jako jedyna potrafi bez szczerzenia kłów wytrzymać z tą watahą.
"Pani Puszkowa"
krzemień, 34 x 31 x 18 mm, 14 g
http://www.youtube.com/shorts/FhV2Fl3uFLQ#rzemioslo #rekodzielo #rzezba #gliptyka #tworczoscwlasna #kinkistones