Władza to tylko iluzja
W komnacie siedzi trzech wielkich ludzi, król, kapłan i bogacz, który ma złoto, a między nimi stoi najemnik, pozbawiony znaczenia człowiek o podłym pochodzeniu i niewielkim rozumie. Każdy z możnowładców rozkazuje mu zabić pozostałych dwóch. Król mówi: „Zrób to, albowiem jestem prawowitym władcą”, kapłan: „Zrób to, gdyż rozkazuje ci w imieniu bogów, a bogacz: „Zrób to, a całe złoto będzie należało do ciebie”. Powiedz mi, kto ocali życie, a kto zginie?
Ta zagadka z gry o tron, przewija się w sumie przez wszystkie jego sezony, aż do ostatniego i nie można znaleźć na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi i wszystko zmienia się w zależności od okoliczności. Najprostszą odpowiedzą Varysa było to:
Zastosuję skróty myślowe i coś przeinaczę, bo grę o tron oglądałem już dawno temu, a w moim wpisie chodzi mi o coś innego. Władzę przejął potem Tyrion jako namiestnik do czasu powrotu swojego ojca, król był już wtedy tylko marionetką, który nie miał wpływu na ważniejsze losy państwa. Po Tyrione przejął władzę Tywin, po nim Cersei, po niej Wróbel, a potem znów Cersei.
Tyriona pominę, bo teraz opisując Tywina i tak dojdę do tego samego. Władzę przejął bogacz. Przez całe życie króla robił sobie podwaliny, żeby po jego odejściu, jego rodzina przejęła władzę nad krajem. W sumie ludzi ma obsadzonych, gdzie nie spojrzy otaczają go Lanisterowie, komu w łapę miał dać to dał, a śmierć poprzedniego władcy sprawiła, że już w żaden sposób nic go nie ograniczało. Gdy Joffrey się buntował i twierdził, że to on tu rządzi to Tywin odesłał go, żeby poszedł spać, bo jest zmęczony. Załatwił kogoś kto w teorii sprawuje władzę na tym państwem i wysłał go spać jak dziecko, które nim było. Bo poza okrucieństwem, pochodzeniem i wpływami swojego dziadka to nie miał nic i mógł sobie tylko szczekać. Gdy ktoś przybył do stolicy z arystokracji to szedł do Tywina, a do króla tylko żeby zachować niezbędne maniery. Ukłonić się i pójść w swoją stronę do tego kto naprawdę ma tutaj władzę.
W tym momencie zabójca powinien oszczędzić bogacza, ale jak już mówiłem to zależy. My jako widz to widzieliśmy. Arystokracja wiedziała kto sprawuje władzę, a jeśli chodzi o zwykłych ludzi z tego uniwersum to czy oni byli świadomi, kto nad nimi sprawuje faktyczną władzę?
Chyba jeszcze na to kto przeżyje, znaczenie by miało pochodzenie zabójcy, które jest opisane wyżej: ,,pozbawiony znaczenia człowiek, o podłym pochodzeniu i niewielkim rozumie”
I w sumie tu się zatrzymałem, bo to nie jest teraz jednoznaczne kogo wybierze, mimo że Tywin sprawował władzę to jednak iluzja nadal się utrzymywała przy Joffrey’u. W sumie tutaj zostawię to pytanie dla was. Kogo by na ten moment zabił zabójca?
Po śmierci Tywina (najpierw zginął Joffrey i władzę przejął młodszy brat) nie było do końca dla mnie jasne, kto teraz sprawuje, faktyczną władzę. Lanisterowie działali z rozpędu, jednak ich wpływy i to co osiągnął ich ojciec nie były solidnym fundamentem i w każdej chwili ich potęga mogła się zawalić, bo inni gracze (gry o tron) zaczęli krążyć jak sępy i zaczynały podburzać te fundamenty. Wtedy na scenę zaczął wkraczać Wielki Wróbel (kapłan) który zaczynał powoli robić podwaliny pod swoją władzę. Cersei zamiast zobaczyć w nim wroga, ujrzała kogoś, kogo może wykorzystać, by utrzymać swoją władzę. Pozwoliła mu działać i nie powstrzymywała go, a on kroczek po kroczku, zdobywał coraz większe wpływy. Cersei nie widząc zagrożenia, pozwoliła mu działać i wykorzystywała go do pozbywania się swoich wrogów. Nie zauważyła że broń, którą używała przeciwko swoim wrogom, była obusieczna i ostatecznie wylądowała w lochu, zamknięta przez kapłana, któremu dała za dużo władzy.
Wiele zapłaciła za swoją głupotę, naprawdę dużo. Stała się marionetką i jej władza była tak samo iluzoryczna jak władza Joffrey’a (Rządził Tommen, ale stosuję uproszczenie, bo nawet jako postać był taki nijaki i jako widz nie czułem do niego nic, albo żeby miał jakiekolwiek znaczenie, a nawet w tym wpisie szkoda na niego czasu, może przy innej okazji).
Na ten moment nie mam wątpliwości, że nasz zabójca wybrałby kapłana, który królową mógł zamknąć w lochu, na ulicach byli jego żołnierze i zmuszono się ludzi do przestrzegania zasad wiary. Coś jak papież w średniowieczu.
Cersei wyszła z lochu, zorganizowała zemstę i doprowadziła do ludobójstwa, pozbywając się wszystkich swoich wrogów. Pozbyła się wszystkich graczy w walce o tron, a jej syn popełnił wtedy samobójstwo. Przejęła całkowitą kontrolę nad krajem.
Tutaj zabójca nawet nie miałby wyboru, jedynie taki czy zabić króla czy nie. Zabiłby?
Władza to tylko iluzja. Niepewna, chwiejna, na słabych fundamentach. Każdy kto ją zdobył, musiał poświęcić naprawdę dużo by przy niej zostać.
W każdym etapie naszej historii, w każdym kraju, mieście, wsi, pracy, rodzinie jest ktoś kto ma władzę. Zawsze tak to wygląda. Dziecko słucha bardziej jednego z rodziców, który ma według niego większą władzę. W pracy słuchasz się przełożonego, ale też nie do końca, jeśli twój przełożony daje sobie wejść na głowę to nie traktujesz jego słów poważnie, mimo że jest wyżej od ciebie. W teorii to działa inaczej, w praktyce przyjrzyj się swojemu otoczeniu, kto ma nad tobą władzę? Kogo słów nie olejesz? Szef cię może zwolnić, jeśli nie masz wyboru i musisz tam pracować to on ma nad tobą władzę i może kazać ci robić wszystko i to jego dobra wola czy cię wykorzysta czy nie. Rodzic ma władzę nad swoim dzieckiem, może dać szlaban, odciąć kieszonkowe, dać klapsa (kwestia sporna). Władzę może mieć nad tobą bank, gdy weźmiesz kredyt hipoteczny i musisz go spłacać 20 lat. Władzę może mieć nad tobą ktoś kto ci pomoże, bo możesz być zobowiązany potem wobec niego. Ty może masz nad kimś władzę?
Kto rządzi nami? Kto rządzi światem? Kto rządzi krajem?
Mam dwie zagadki:
Mogąc zabić dwie osoby, kogo zabijesz w takim zestawieniu:
Król (Jarosław Kaczyński), Bogacz (wstaw jakiegoś, którego uważasz, że ma największe wpływy), kapłan (niech będzie Rydzyk xd)
Król (Joe Bidden), Bogacz (Xi Jinping prezydent Chin), kapłan (Papież Franciszek)
PS. Król odnosi się do tego, kto iluzorycznie ma władzę, a nie faktyczną władzę, żeby nie było że ktoś się oburza na Jarosława Kaczyńskiego. Jak ktoś ma pomysł kogo zmienić w tym zestawieniu to niech powie.
PS2. Pomijam to, że równie dobrze zabójca może mieć władzę, bo jest ona najmniej stabilna ze wszystkich, jest chwilowa, tak samo jak gwałciciel ma kontrolę nad swoją ofiarą to jednak potem bardzo szybko ją traci.
#smiecizglowy epizod 9
#got #graotron #wladza #przemyslenia
W komnacie siedzi trzech wielkich ludzi, król, kapłan i bogacz, który ma złoto, a między nimi stoi najemnik, pozbawiony znaczenia człowiek o podłym pochodzeniu i niewielkim rozumie. Każdy z możnowładców rozkazuje mu zabić pozostałych dwóch. Król mówi: „Zrób to, albowiem jestem prawowitym władcą”, kapłan: „Zrób to, gdyż rozkazuje ci w imieniu bogów, a bogacz: „Zrób to, a całe złoto będzie należało do ciebie”. Powiedz mi, kto ocali życie, a kto zginie?
Ta zagadka z gry o tron, przewija się w sumie przez wszystkie jego sezony, aż do ostatniego i nie można znaleźć na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi i wszystko zmienia się w zależności od okoliczności. Najprostszą odpowiedzą Varysa było to:
Władzę ma ten, kogo ludzie uważają za władce.
I gra o tron była dla mnie najlepszym tego przykładem, w zależności od tego w którym konkretnym odcinku postawić zabójcę, ten wybierze kogoś innego. Chociaż jak już mówiłem jest to nie do końca jasne, a ludzie, a to co my widzieliśmy wpływałoby inaczej na te decyzje. Załóżmy jednak, że to my będziemy zabójcą. Przez pierwszy sezon władzę miał król Robert, mimo że Lanisterowie, mieli wszędzie swoich ludzi, udzielili kredytu królestwu itp. To jednak póki Robert żył, to sprawował on największą władzę i każdy się z nim liczył. Lanisterowie zdobywali swoje wpływy, by przejąć władzę, jednak tak długo jak żył król. Nie mogli nic zrobić. O kapłanie się nawet wtedy nie myślało, bo był on całkowicie bez znaczenia. Po śmierci głowy państwa, jego syn zasiadł na tronie i miał on chwilową całkowitą kontrolę, którą dostał z rozpędu po swoim ojcu. Podjął wtedy głupie wybory doprowadzając do wojny domowej, jednak to szczegół i szybko to ucięto. Joffrey zajął się swoimi sprawami (znęcanie się nad ludźmi) i mało go obchodził los państwa. Za głupi był by rozumieć politykę, ekonomię i wszystkie te inne pierdoły, którymi zajmował się ktoś inny.Zastosuję skróty myślowe i coś przeinaczę, bo grę o tron oglądałem już dawno temu, a w moim wpisie chodzi mi o coś innego. Władzę przejął potem Tyrion jako namiestnik do czasu powrotu swojego ojca, król był już wtedy tylko marionetką, który nie miał wpływu na ważniejsze losy państwa. Po Tyrione przejął władzę Tywin, po nim Cersei, po niej Wróbel, a potem znów Cersei.
Tyriona pominę, bo teraz opisując Tywina i tak dojdę do tego samego. Władzę przejął bogacz. Przez całe życie króla robił sobie podwaliny, żeby po jego odejściu, jego rodzina przejęła władzę nad krajem. W sumie ludzi ma obsadzonych, gdzie nie spojrzy otaczają go Lanisterowie, komu w łapę miał dać to dał, a śmierć poprzedniego władcy sprawiła, że już w żaden sposób nic go nie ograniczało. Gdy Joffrey się buntował i twierdził, że to on tu rządzi to Tywin odesłał go, żeby poszedł spać, bo jest zmęczony. Załatwił kogoś kto w teorii sprawuje władzę na tym państwem i wysłał go spać jak dziecko, które nim było. Bo poza okrucieństwem, pochodzeniem i wpływami swojego dziadka to nie miał nic i mógł sobie tylko szczekać. Gdy ktoś przybył do stolicy z arystokracji to szedł do Tywina, a do króla tylko żeby zachować niezbędne maniery. Ukłonić się i pójść w swoją stronę do tego kto naprawdę ma tutaj władzę.
W tym momencie zabójca powinien oszczędzić bogacza, ale jak już mówiłem to zależy. My jako widz to widzieliśmy. Arystokracja wiedziała kto sprawuje władzę, a jeśli chodzi o zwykłych ludzi z tego uniwersum to czy oni byli świadomi, kto nad nimi sprawuje faktyczną władzę?
Chyba jeszcze na to kto przeżyje, znaczenie by miało pochodzenie zabójcy, które jest opisane wyżej: ,,pozbawiony znaczenia człowiek, o podłym pochodzeniu i niewielkim rozumie”
I w sumie tu się zatrzymałem, bo to nie jest teraz jednoznaczne kogo wybierze, mimo że Tywin sprawował władzę to jednak iluzja nadal się utrzymywała przy Joffrey’u. W sumie tutaj zostawię to pytanie dla was. Kogo by na ten moment zabił zabójca?
Po śmierci Tywina (najpierw zginął Joffrey i władzę przejął młodszy brat) nie było do końca dla mnie jasne, kto teraz sprawuje, faktyczną władzę. Lanisterowie działali z rozpędu, jednak ich wpływy i to co osiągnął ich ojciec nie były solidnym fundamentem i w każdej chwili ich potęga mogła się zawalić, bo inni gracze (gry o tron) zaczęli krążyć jak sępy i zaczynały podburzać te fundamenty. Wtedy na scenę zaczął wkraczać Wielki Wróbel (kapłan) który zaczynał powoli robić podwaliny pod swoją władzę. Cersei zamiast zobaczyć w nim wroga, ujrzała kogoś, kogo może wykorzystać, by utrzymać swoją władzę. Pozwoliła mu działać i nie powstrzymywała go, a on kroczek po kroczku, zdobywał coraz większe wpływy. Cersei nie widząc zagrożenia, pozwoliła mu działać i wykorzystywała go do pozbywania się swoich wrogów. Nie zauważyła że broń, którą używała przeciwko swoim wrogom, była obusieczna i ostatecznie wylądowała w lochu, zamknięta przez kapłana, któremu dała za dużo władzy.
Wiele zapłaciła za swoją głupotę, naprawdę dużo. Stała się marionetką i jej władza była tak samo iluzoryczna jak władza Joffrey’a (Rządził Tommen, ale stosuję uproszczenie, bo nawet jako postać był taki nijaki i jako widz nie czułem do niego nic, albo żeby miał jakiekolwiek znaczenie, a nawet w tym wpisie szkoda na niego czasu, może przy innej okazji).
Na ten moment nie mam wątpliwości, że nasz zabójca wybrałby kapłana, który królową mógł zamknąć w lochu, na ulicach byli jego żołnierze i zmuszono się ludzi do przestrzegania zasad wiary. Coś jak papież w średniowieczu.
Cersei wyszła z lochu, zorganizowała zemstę i doprowadziła do ludobójstwa, pozbywając się wszystkich swoich wrogów. Pozbyła się wszystkich graczy w walce o tron, a jej syn popełnił wtedy samobójstwo. Przejęła całkowitą kontrolę nad krajem.
Tutaj zabójca nawet nie miałby wyboru, jedynie taki czy zabić króla czy nie. Zabiłby?
Władza to tylko iluzja. Niepewna, chwiejna, na słabych fundamentach. Każdy kto ją zdobył, musiał poświęcić naprawdę dużo by przy niej zostać.
W każdym etapie naszej historii, w każdym kraju, mieście, wsi, pracy, rodzinie jest ktoś kto ma władzę. Zawsze tak to wygląda. Dziecko słucha bardziej jednego z rodziców, który ma według niego większą władzę. W pracy słuchasz się przełożonego, ale też nie do końca, jeśli twój przełożony daje sobie wejść na głowę to nie traktujesz jego słów poważnie, mimo że jest wyżej od ciebie. W teorii to działa inaczej, w praktyce przyjrzyj się swojemu otoczeniu, kto ma nad tobą władzę? Kogo słów nie olejesz? Szef cię może zwolnić, jeśli nie masz wyboru i musisz tam pracować to on ma nad tobą władzę i może kazać ci robić wszystko i to jego dobra wola czy cię wykorzysta czy nie. Rodzic ma władzę nad swoim dzieckiem, może dać szlaban, odciąć kieszonkowe, dać klapsa (kwestia sporna). Władzę może mieć nad tobą bank, gdy weźmiesz kredyt hipoteczny i musisz go spłacać 20 lat. Władzę może mieć nad tobą ktoś kto ci pomoże, bo możesz być zobowiązany potem wobec niego. Ty może masz nad kimś władzę?
Kto rządzi nami? Kto rządzi światem? Kto rządzi krajem?
Mam dwie zagadki:
Mogąc zabić dwie osoby, kogo zabijesz w takim zestawieniu:
Król (Jarosław Kaczyński), Bogacz (wstaw jakiegoś, którego uważasz, że ma największe wpływy), kapłan (niech będzie Rydzyk xd)
Król (Joe Bidden), Bogacz (Xi Jinping prezydent Chin), kapłan (Papież Franciszek)
PS. Król odnosi się do tego, kto iluzorycznie ma władzę, a nie faktyczną władzę, żeby nie było że ktoś się oburza na Jarosława Kaczyńskiego. Jak ktoś ma pomysł kogo zmienić w tym zestawieniu to niech powie.
PS2. Pomijam to, że równie dobrze zabójca może mieć władzę, bo jest ona najmniej stabilna ze wszystkich, jest chwilowa, tak samo jak gwałciciel ma kontrolę nad swoją ofiarą to jednak potem bardzo szybko ją traci.
#smiecizglowy epizod 9
#got #graotron #wladza #przemyslenia
7