Obcowanie Świętych

Bp. Józef Sebastian Pelczar - Religia Katolicka, jej podstawy, jej źródła i jej prawdy wiary.
nakład z 1923 roku.
Rozdział XXIX - Obcowanie Świętych
I. Jest ścisły związek między członkami Kościoła tryumfującego, walczącego i cierpiącego.
Królestwem Bożem w szerszem słowa znaczeniu jest wszechświat cały ze wszystkiemi stworzeniami, bo wszystkie zawdzięczają swoje istnienie Bogu, jako Stwórcy, wszystkie też podlegają rządom Bożym i mają za ostateczny cel uwielbienie Boga. W ściślejszem znaczeniu królestwem Bożem jest zbiór istot, w sposób nadprzyrodzony przez łaskę poświęcającą z Bogiem i między sobą złączonych; a ponieważ Chrystus Pan tę łaskę dla ludzi wysłużył i władzę nad nimi odzierżył, przeto królestwo Boże jest i nazywa się królestwem Chrystusowem.
To królestwo, nabyte drogocenną krwią Chrystusa Pana, obejmuje Kościół walczący, tryumfujący i cierpiący, a poddani tego królestwa mają ścisły związek nie tylko z królestwem Chrystusowem, ale także między sobą, tak, że uczestniczą we wspólnych dobrach i pomagają sobie w celu uwielbienia Boga i zbawienia własnego. Ta właśnie łączność członków Kościoła wojującego, tryumfującego i cierpiącego, jakoteż uczestnictwo w dobrach duchownych nazywa się obcowaniem Świętych.
Trafnie przyrównywa pewien pisarz tę łączność między trzema częściami Kościoła do przejścia żydów przez Morze Czerwone. Lud cały podzielony był na trzy części: pierwsza jeszcze nie weszła do morza i była naciskana przez Egipcjan ścigających, druga już była w morzu i pragnęła czemprędzej dojść do brzegu, trzecia wreszcie przeszła już morze i cieszyła się, że uszła rąk nieprzyjacielskich i znajduje się w miejscu bezpiecznem. Oto obraz Kościoła św. wojującego, cierpiącego i tryumfującego. Pierwsza część, to Kościół św. Zmuszony staczać walkę tu na ziemi, — druga będąca w morzu i tęskniąca za osiągnięciem brzegu, to dusze w czyścu cierpiące, — ostatnia część wreszcie już bezpieczna, to święci w niebie. Jak te trzy części ludu żydowskiego, choć oddzielone od siebie, stanowiły naród jeden, tak te trzy części Kościoła św. Stanowią jeden Kościół, jeden związek, jedno braterstwo. Żydzi stanowili jedność dlatego, że byli jednego pochodzenia, mieli jedną głowę i jedno prawo i dążyli do celu jednego; podobnie dzieje się z trzema częściami Kościoła św. Wszystkie one mają jedno pochodzenie, — Kościół św. katolicki, jedną głowę, — Chrystusa P., jedno prawo — Ewangelję św., jeden cel, — wieczną szczęśliwość w niebie.
Związek między trzema częściami Kościoła nazywa się obcowaniem „Świętych“, dlatego, że wszyscy członkowie tegoż, mając za głowę Świętego Świętych, — Jezusa Chrystusa, są uświęceni przez chrzest i powołani do świętości, a wielu z nich osiągnąwszy tę świętość, dostało się do przybytku Błogosławionych.

II. Przeciwnicy tego dogmatu
Dogmat o obcowaniu Świętych wyznajemy odmawiając w Składzie Apostolskim: wierzę w Świętych obcowanie; a tak też wierzył zawsze Kościół katolicki, i na tej podstawie potępił Helwidjusza i Wigilancjusza w wieku IV i V, którzy zanegowali cześć i wstawiennictwo Świętych, — jakoteż nowatorów XVI wieku, którzy odrzucili nadto ofiarę Mszy św., czyściec i modlitwy za zmarłych. Chociaż skład Apostolski w tej formie, jaką ma dzisiaj, nie pochodzi z czasów apostolskich, to jednak już wczesne tegoż egzemplarze, jakie n. p. zawierają się w pismach IV i V wieku, wymieniają ten artykuł wiary.

III. Jaką podstawę ma ten dogmat w Piśmie św.?
Oto sam Zbawiciel nakazuje wiernym swoim, aby tkwili w Nim, jak winne latorośle tkwią w winnej macicy, — by strzegli jedności, o którą przy ostatniej wieczerzy się modlił, — by miłowali się społecznie, jako On nas umiłował, — by modlili się jedni za drugimi i pracowali dla królestwa Bożego.
Apostoł Paweł rozwija obszerniej naukę o obcowaniu Świętych, bo w listach swoich nie tylko nazywa Kościół „budowaniem Bożym“, powierzonem apostołom, prorokom, ewangelistom,
pasterzom i doktorom (Efez. IV, l2), ale o każdym wiernym mówi, że tenże „buduje Kościół Boży“, gdy na podstawie solidarności Świętych jakimś dobrym uczynkiem, jakby cegiełką, do wzniesienia tego gmachu się przyczynia.
Tenże Apostoł w liście do Rzymian przyrównywa Kościół do ciała ludzkiego:
„ Jako w jednem ciele wiele członków mamy, a wszystkie członki nie jedną sprawę m mają: tak wiele nas jednem ciałem jesteśmy w Chrystusie, a każdy z osobna jeden drugiego członkiem (VII, 46); z czego ten wysnuwa się wniosek, że jedni drugim winni nieść współczucie i pomoc, a wszyscy żyć w zgodzie i jedności. W listach do Efezów i Kolossan sw. Paweł wzywa wiernych do duchowego rośnięcia w Chrystusie, który jest Głową ciała mistycznego, ale rośnięcia takiego, które biorąc moc od Chrystusa, przyczynia się do „zbudowania samego siebie w miłości i do pomnożenia ciała”, (Efez. IV, 13—16), a ostrzega przed oderwaniem się od tej Głowy i utratą wiary czy miłości (Kol. II, 19).
Na tle tych i tym podobnych tekstów osnuwają teologowie naukę o łączności z ciałem i duszą Kościoła, wywodząc, że ta łączność może być albo tylko zewnętrzną, przez udział w zewnętrznej społeczności kościelnej (n. p. u tych, którzy mają wiarę, ale łaski poświęcającej nie mają) — albo tylko wewnętrzną (n. p. u tych, którzy mają łaskę poświęcającą, ale zewnętrznie do ciała — Kościoła nie należą), — albo zewnętrzną i wewnętrzną, jaka jest obowiązkiem wszystkich wiernych.

IV. Co jest spójnią tej łączności w Kościele wojującym?
Oto nie tylko związek z niewidomą Głową mistycznego ciała, ale także jedność w zarządzie Kościoła, czyli władza biskupów, którzy znowu podlegają Namiestnikowi Chrystusowemu i wraz z nim tworzą hierarchię z prawa Bożego, rozszerzoną przez dodanie urzędów pasterskich z prawa kościelnego. Taka jedność była od początku Kościoła. Spójnią jest jedność w wierze, czyli trzymanie się tej nauki, jaką najwyższy i nieomylny urząd nauczycielski w Kościele do wierzenia podaje. Taka jedność była również w Kościele od początku; a ktokolwiek przeciw jakiemuś dogmatowi występował, bywał przez ten urząd ekskomunikowany, czyli wykluczony ze społeczności kościelnej.
Spójnią jest jedność w zachowaniu prawa Boskiego i kościelnego, a na tej podstawie w pierwszych wiekach Kościoła tych, którzy się dopuszczali ciężkich i kanonami pokutnymi objętych grzechów, poddawano publicznej pokucie, czyli odłączano od społeczności kościelnej, dopóki nie dopełnili pokuty.
Spójnią jest uczestnictwo w Ofierze św., którą uważano zawsze jako najcenniejszy skarb Kościoła, niedostępny (prócz t. z. Mszy katechumenów) dla niewiernych, pokutników, katechumenów. Obcym chrześcijanom pozwalano uczestniczyć we Mszy św. i w Komunji św., jeżeli złożyli wyznanie wiary i wykazali się listami polecającymi od swojego biskupa.
Spójnią jest uczestnictwo w używaniu Sakramentów, sakramentaliów i innych dóbr Kościoła. Mianowicie chrzest czyni ludzi uczestnikami natury Bożej, członkami ciała Chrystusowego, dziećmi i świątyniami Bożemi, a między sobą braćmi i współobywatelami; Komunja zaś łączy ich jak najściślej z Chrystusem Panem, a przez to z całem Jego ciałem mistycznem. Nie dziw, że w pierwszych wiekach Komunja św. była szczególnym środkiem i godłem jedności, tak że nieraz pojedyncze kościoły posyłały sobie Hostję najświętszą, albo później zamiast Hostji chleb poświęcony, na znak, że jednoczą się w wierze i miłości.
Spójnią jest wreszcie uczestnictwo w pracach, zasługach i cierpieniach każdego z członków Kościoła, bo wszystko wychodzi na dobro ogólne, tak jak funkcje pojedynczych członków obracają się na pożytek całego ciała ludzkiego.

V. Jakie obowiązki wkłada obcowanie Świętych względem ludzi?
Oto trzeba przedewszystkiem modlić się za ludźmi, zwłaszcza za tymi, którzy pomocy naszej szczególnie potrzebują, lub do niej mają prawo. Do tej modlitwy jesteśmy wszyscy obowiązani, a nawet — jak mówi O. Faber — jednym z celów, dla których na świecie żyjemy, jest orędownictwo za braćmi. Bóg tej modlitwy od nas wymaga, aby z niej uczynić środek miłosierdzia swego, jako rzekł do św. Katarzyny Seneńskiej: „Módl się i płacz, albowiem błaganiom i łzom kochających mię podaruję zbawienie świata“. Ludzie tej modlitwy potrzebują, aby, się zbawić za pośrednictwem innych; my sami jej potrzebujemy do wyjednania sobie łask obfitszych i pozyskania zasług; orędownictwo bowiem jest jakby apostolstwem i misją, a tem samem wielką ma wartość u Boga.
Trzeba z miłości ku Bogu dobrze czynić bliźnim i spełniać względem nich uczynki miłosierdzia co do ciała i co do duszy, a szczególnie ratować tych, którym wieczna zguba zagraża, oświecać nieumiejętnych, pomnażać liczbę Świętych w niebie.
Trzeba pomagać bliźnim, ofiarując za nich już to swe zasługi, by im wyjednać z tytułu łaskawości Bożej potrzebne łaski jużto swe zadosyćuczynienia, by zmniejszyć doczesną ich karę. Na mocy obcowania Świętych jest to dopuszczalne i było już w pierwszych wiekach wykonywane; wszakże Męczennicy dawali
pokutnikom listy pokoju, ofiarując za nich swe cierpienia, by ich od reszty kary uwolnić.
W ogóle na dnie nauki o obcowaniu Świętych tkwi ta prawda, że nietylko jesteśmy członkami ciała Chrystusowego, a stąd wzajemnie kochać i wspierać my się powinni, — ale że Chrystus w nas żyje, działa, walczy i cierpi, i że cokolwiek czynimy dobrego dla jednego z Jego członków, On tak poczytuje, jakbyśmy to Jemu samemu uczynili.
#religiakatolicka #święci #czyściec #świętychobcowanie #dogmatwiary

6

Przerażająca wizja rządów antychrysta na Ziemiyoutube.com

https://www.youtube.com/watch?v=5YQVZWob0qw

1. Nikt nie wie, kiedy zajaśnieje ten dzień, w którym niebo pomści wszystkie zbrodnie ziemi, w którym wyjdzie na jaw wszystko, co było ukryte przed oczyma ludzi, co działo się w największej tajemnicy. Jakiż lęk i jakie zawstydzenie ogarnie wtenczas tych, co dopuszczali się ciężkich występków i wmawiali w siebie, że nikt ich nie widzi, nikt ich nie ukarze! „Bo oto dzień przyjdzie pałający jako piec – mówi prorok – a będą wszyscy pyszni i wszyscy czyniący bezbożność słomą, i zapali je dzień, który przyjdzie” (Mt 4, 1). Cała ziemia będzie zalana ogniem, i wszystko, co na niej jest, obróci się w popiół: „Niebiosa – mówi Apostoł – z wielkim szumem przeminą, a żywioły od gorąca rozpuszczą się, a ziemia i dzieła, które na niej są, popalone będą” (2 P 3, 10). „Słońce się zaćmi, księżyc też nie da swego blasku, a gwiazdy z nieba spadać będą i moce niebios zostaną wstrząśnięte” (Mt 24, 29). Ludzie przerażeni będą biegali jakby w obłędzie, będą szukali kryjówek, ale na próżno, nigdzie nie znajdą schronienia przed potęgami przyrody, wszystko niszczącej na rozkaz Boży w dniu ostatecznej zagłady.
A potem zagrzmi głos trąby, wołając: „Wstańcie, umarli, i przyjdźcie na sąd!” I zadrży ziemia i morze, i czyściec, i piekło, i oddadzą swoich umarłych. „Powstańcie, umarli! Otwórzcie się wy groby, wy pomniki, wy trumny zamknięte, wy pyszne budowle i stare piramidy i oddajcie życiu powierzone wam zastawy!” Co to za widok przejmujący grozą! Gdziekolwiek są kości obnażone z ciała, albo już zamienione w popiół, odzywa się przeraźliwe echo tych słów: „Powstańcie, umarli!”. Wyobraźcie sobie, to powszechne zmartwychwstanie, wyobraźcie sobie jak kamienie grobowe nagle wylecą w powietrze, jak kości zaczną się poruszać i spajać, i okrywać się ciałem, i podnosić z grobów, a całą ziemię zapełnią wracający do życia umarli.
2. Ale jakaż to różnica będzie między tymi ciałami! Jedne będą jaśniały przedziwną niebiańską pięknością, drugie zaś będą budziły obrzydzenie swoją szkaradą. I znowu zagrzmi trąba, i wezwie wszystkie dusze na sąd, i każda z nich połączy się na nowo ze swoim ciałem. Dusze zbawionych uczynią to z radością, bo wszakże ciała ich były drogimi towarzyszami ich trudów, i otrzymają nagrodę za swoje prace i umartwienia. Ale dusza potępiona ujrzy ze zgrozą i największym wstrętem swego dawnego towarzysza i zawoła z wściekłością: „jak to? Ja mam połączyć się z tym ciałem? Mam połączyć się znowu z tymi oczyma, co spoglądały tak bezwstydnie na rzeczy, o jakich nie powinnam była nawet myśleć? Mam z tymi oczyma stanąć przed stolicą Boga? Mam znów wziąć te ręce, które pozwalały sobie na dotknięcia występne, a nie chciały otwierać się dla ubogich i spełniać dobrych uczynków, z tymi rękami mam stanąć przed stolicą Bożą? Mam ożywić na nowo ten język, który prowadził tak niegodziwe i gorszące rozmowy, takie miotał bluźnierstwa przeciwko niebu i pozwalał sobie na takie obelgi i oszczerstwa przeciwko bliźnim, z tym językiem mam stanąć przed stolicą Bożą? Na nowo mam przyoblec te ciało, które było towarzyszem i świadkiem moich występków, które nosi na sobie sromotne ślady wszystkich moich zmaz i mojej rozwiązłości? I z tym przeklętym ciałem mam okazać się Sędziemu?” Jakże taka nieszczęsna dusza będzie wtedy żałowała, że schlebiała temu ciału, że dostarczała mu zakazanych rozkoszy! Będzie jednak za późno, już za późno…
3. A kiedy już wszystkie dusze wejdą z powrotem w swe ciała, wtedy zabrzmi znowu trąba, wołając: „na sąd, wy wszyscy, władcy i poddani, duchowni i świeccy, młodzi i starzy!”. Wszyscy musimy z odsłoniętym obliczem stanąć przed trybunałem Chrystusa, bez żadnych obrońców i pomocników! Miejscem tego sądu będzie, według tradycji Starego Testamentu, dolina Jozafata, która znajduje się między Jerozolimą i Górą Oliwną.
Wtedy ukaże się „Syn Człowieczy” na tronie z obłoków, „w chwale swojej i wszyscy Aniołowie z Nim”. Wyobraźmy sobie tę scenę. Z jednej strony będzie jaśniał krzyż święty w blasku promiennym. Ten krzyż to nie będzie znak krzyża ze światła na niebie, lecz prawdziwy drewniany krzyż, na którym cierpiał Syn Boży w swoim Ciele. Ten krzyż jest teraz podzielony na relikwie przechowywane i czczone w różnych kościołach na całym świecie. W dniu sądu ostatecznego, Aniołowie zbiorą wszystkie jego części w całość oraz ukażą go całej ludzkości. Jak nasze ciało zmartwychwstanie przez połączenie rozproszonego prochu, tak „zmartwychwstanie” i Krzyż św. Z drugiej strony ujrzymy Bogarodzicę, Królową niebios, ale już wtedy nie będzie Ona Matką miłosierdzia i Ucieczką grzeszników. Aniołowie oddzielą na rozkaz Sędziego dobrych od złych, „jako pasterz odłącza owce od kozłów”, i dobrzy staną po Jego prawicy, a źli po lewicy.
Jakież to wstrząsające będą rozgrywały się sceny przy tym rozłączaniu! Oto ten był wielkim panem i uchodził za bardzo czcigodnego, a teraz stanąć musi w szeregach zabójców i morderców. I jego małżonkę weźmie Anioł za rękę i pociągnie na stronę lewą. „O święty Aniele – zawoła ona – zgrzeszyłam, to prawda, ale w ukryciu i nikt nie wiedział o moim występku!” „Tak – odpowie Anioł – ale teraz wiedzą o nim wszyscy!” Po prawicy stanie ów dobry ojciec, a po lewicy jego nieposłuszny i złośliwy syn; po prawicy owa pobożna matka, po lewicy jej rozpustna córka. Grzeszni mężowie będą rozłączeni od żon, a grzeszne żony od mężów, i to na zawsze. Rozłączeni tak daleko od siebie, jak grzech oddalony jest od świętości, jak zły duch od Boga, piekło od nieba. Odrzuceni będą, jak czytamy w Objawieniu św. Jana (Ap 22, 15), „czarownicy, i niewstydliwi, i mężobójcy, i bałwochwalcy, i każdy, który miłuje i czyni kłamstwo”.
4. A jakże bolesne będzie zawstydzenie grzeszników, gdy wszystkie ich uczynki będą odsłonięte przed całym światem! Wszechmoc Boża sprawi, że te niezliczone rzesze, zebrane w dolinie Jozafata, ujrzą od razu jakby w olbrzymim zwierciadle wszystko, co każdy z ludzi kiedykolwiek zrobił, czym obraził Boga, wszystkie lubieżne spojrzenia, mowy i uczynki i zaniedbania, które dotychczas znane były tylko samemu Bogu.
Zaprawdę! Gdyby nie było innych kar za grzech, już sama ta obawa strasznego zawstydzenia w obliczu całego świata powinna by nas powstrzymywać od znieważania Stwórcy! Wtedy nie pomogą nam żadne wymówki. Na próżno będziemy się starali uniewinnić przed wszystkowiedzącym Sędzią, na próżno będziemy wołali: „O Panie, ja nie wiedziałem, co robię; byłem nierozumny, nie pouczono mnie, że trzeba było postępować inaczej!” „Kłamco! – odpowie Sędzia – Jakże wielu pouczało cię, upominało i dawało ci dobry przykład! Ile zbawiennych natchnień użyczałem Ja sam twojemu sercu! Ile razy słyszałeś w szkole i w kościele, jak masz żyć, jak czuwać nad sobą, jak się modlić o łaskę Bożą i czego unikać!” „Ach, Panie, powiesz, ja byłem słaby, ja nie mogłem”. „Nieszczęśniku! Spojrzyj tu na twoich krewnych, twoich przyjaciół i znajomych, oni byli jeszcze słabsi, jeszcze wątlejsi od ciebie, a patrz, jak są czyści, jak umieli wystrzegać się złego!”
Więc chyba wówczas zaczniemy prosić o miłosierdzie. Ale na to możemy usłyszeć tylko jedną odpowiedź: „Minął czas miłosierdzia! Przez całe swoje życie szydziłeś moich sakramentów i moich sług, znieważałeś moje kościoły, nie miałeś litości nad twoim bliźnim, nadużywałeś tylu moich dobrodziejstw, zdrowia, bogactwa, życia i wszystkich innych, i ze wszystkiego korzystałeś tylko na to, żeby Mnie obrażać, a teraz prosisz o miłosierdzie? Minął czas łaski, czas pokuty i miłosierdzia!” Więc ratujmy się wszyscy, póki jeszcze mamy czas, żeby żaden z nas nie usłyszał w owym dniu sądu takiej odpowiedzi!
5. A wreszcie nastąpi ogłoszenie wyroku, który napełni radością serca wiernych sług Bożych i pokutników, a dusze potępionych rozpaczą! Z miłosnym spojrzeniem zwróci się wszechmocny Sędzia do wybranych, wzywając ich słowami: „pójdźcie, błogosławieni Ojca mego!”. Przyciśnie ich do swojej piersi i powie do nich: „drogie moje dusze! Wyście mnie dużo kosztowały, ale teraz raduję się z wami, że was zdobyłem swoim krwawym trudem i tymi oto ranami! Wyście strzegli mojego Zakonu, cenili moją łaskę, wyrzekali się dla Mnie owych rozkoszy i zabaw, bronili mojej czci w domu i w stosunkach ze światem, a kiedyście zbłądzili, obmywaliście duszę z grzechowych plam łzami pokuty! W każdym ze swoich bliźnich widzieliście swego brata i Mnie samego, przyodziewaliście nagich, karmiliście łaknących, nawiedzaliście chorych, pocieszaliście strapionych, coście uczynili jednemu z tych najmniejszych, Mnie uczyniliście. Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, posiądźcie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata!” Na prawdę, niczym wówczas nie wydadzą się tym szczęśliwym wszystkie cierpienia i trudy, które ponosili w służbie Chrystusowej, i błogosławić będą to wszystko, co uczynili dla zbawienia swej duszy!
6. Ale któż wypowie, jak okropna będzie boleść potępionych! Jeżeli święci, jak Hieronim, Bernard, Jan Złotousty drżeli na wspomnienie Sądu ostatecznego, to czyż my, którzy tyle razy ciężko obraziliśmy Boga, możemy czuć się całkiem bezpiecznymi i pewnymi zbawienia? Czy my nie powinniśmy przypominać sobie codziennie, a zwłaszcza w chwilach pokusy, przepowiedni Chrystusowej, że w owym dniu grozy i gniewu Pańskiego odepchnie On od siebie swoich nieprzyjaciół i powie do nich: „Precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, który przygotowano dla szatana i aniołów jego! Albowiem łaknąłem, a nie daliście mi jeść; czułem pragnienie, a nie daliście mi pić; byłem gościem, a nie przyjęliście mnie; nagim, a nie odzialiście mnie; chorym i więźniem, a nie odwiedziliście mnie”. Wówczas oni spytają: „Panie, kiedyż to widzieliśmy Cię łaknącym lub spragnionym, lub gościem, lub w więzieniu, a nie usłużyliśmy Ci?” Wtedy On im odpowie tymi słowy: „Zaprawdę, powiadam wam, czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tego mnie nie uczyniliście”. I pójdą ci na mękę wieczną, a sprawiedliwi do żywota wiecznego. Tak zapowiedział nam Ten, który mógł rzec o sobie: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą!” (Mt 24, 35). Daremnie będą szukali nieszczęśni jakiegoś ratunku, daremnie będą prosili swoich świętych patronów, swego Anioła Stróża, samą Matkę Najświętszą o wstawienie się za nimi. Jedną tylko usłyszą odpowiedź: „Za późno! Minął czas miłosierdzia, przyszedł czas zasłużonej kary! Trzeba wam było udawać się do nas o pomoc, dopóki mogliście odmienić swoje życie, odpokutować swoje grzechy, wynagrodzić krzywdy wyrządzone bliźnim, naprawić dane zgorszenie! Teraz musimy was przekląć, jak was przeklęła sprawiedliwość Boska!”
7. Miejmy litość nad sobą samymi i korzystajmy z tego czasu – może już bardzo krótkiego, – który nam jeszcze jest użyczony do poprawy życia! Prośmy ze serdeczną skruchą o miłosierdzie, módlmy się słowami św. Augustyna: „Tu pal, o mój Boże, tu siecz, bylebyś tylko nie kazał mi cierpieć przez całą wieczność!” Posłuchajmy głosu swojego sumienia, które nam mówi, żeśmy zasłużyli na karę, na śmierć, ale nie traćmy otuchy i nadziei przebaczenia!
Bo cóż mówi nam dziś jeszcze Bóg? Czy nas potępił i odrzucił na zawsze? Nie! On mówi przez proroka Ezechiela: „Nie chcę śmierci bezbożnego, ale żeby się nawrócił bezbożny od drogi swej, a żył!” (Ez 33, 11). Słyszymy, jak bardzo niewiele żąda od nas Bóg? Tyle tylko żąda, żebyśmy zeszli z drogi, co wiedzie na zatracenie, żebyśmy przestali odwiedzać ów dom, gdzie grzeszyliśmy i moglibyśmy znowu zgrzeszyć; żebyśmy jeszcze dziś oddalili ową osobę z którą grzesznie żyjemy, zwrócili obcą własność, pojednali się z owym nieprzyjacielem, pośpieszyli do trybunału pokuty i wyznali ze szczerą skruchą wszystkie swoje przewinienia. Nie lękajmy się, że spowiednik będzie nas gromił, zawstydzał, że nawet nam odmówi rozgrzeszenia! On raczej będzie litował się nad nami tym więcej, im cięższe są nasze zbrodnie, jeżeli tylko będzie widział, że chcemy naprawdę pojednać się z Bogiem i rozpocząć nowe życie. Nie zrażajmy się żadnymi trudnościami, prośmy Świętych Pańskich o wyjednanie nam łaski nawrócenia, polećmy się Najświętszemu Sercu Jezusowemu i Matce Najświętszej, która jest naszą nadzieją, naszym żywotem i naszą pociechą! A wtedy możemy bez trwogi oczekiwać sądu i możemy mieć nadzieję, że i my wszyscy staniemy po prawicy Sędziego i usłyszymy owo, radością niebiańską darzące, wezwanie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, i posiądźcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata!”
#religia #katolicyzm #apokalipsa #antychryst #armagedon #religiakatolicka #trzydniciemnosci #swiatyniajerozolimska

6

Te zasady powinny i dziś obowiązywać małżonków - przykazania z lat 30 ubiegłego wiekuwielkahistoria.pl

Przykazania dla męża:

1. Nie wydalaj się z domu bez powiadomienia żony dokąd idziesz.

2. Nie gań jej w obecności obcych.

3. Stawaj zawsze po stronie żony przy ludziach, nawet gdy nie ma racji.

4. Powiedz jej, co masz do zarzucenia, uprzejmymi słowy i w cztery oczy.

5. Nie składaj na żonę odpowiedzialności za wszystko, co się w domu dzieje.

6. Nie pozwól jej czekać daremnie na swój powrót, lecz zawiadom ją, jeśli masz się spóźnić.

7. Miej co najmniej te same względy dla niej, jakie masz dla kolegów i współpracowników.

8. Zezwalaj jej na pewne sprawunki i rozrywki, które jej radość sprawiają.

9. Pozostań miłym, rycerskim towarzyszem, mimo że upłynęło wiele lat od ślubu.

10. Ofiaruj jej często chwile swego wolnego czasu, aby miała przekonanie, że jest ci odpoczynkiem i osłodą życia.

Przykazania dla żony:

1. Pamiętaj nie mieć żadnych przyjaciół, oprócz męża.

2. Nie nadużywaj twego męża i nie rób długów na jego rachunek.

3. Nie zakłócaj spokoju domowego o lada drobnostkę.

4. Schodź mężowi z drogi, gdy zły i jeżeli się go nie boisz, udawaj strach przed jego gniewem.

5. Nie rozbijaj talerzy i garnków, a nigdy na głowie męża.

6. Nie wypowiadaj nigdy słów obniżających powagę męża.

7. Nie okradaj siebie i męża ze zdrowia przez kłótnie i swary.

8. Nie mów nigdy źle o mężu, nawet przed najbliższymi.

9. Nie pożądaj kosztownych i coraz to nowych sukien, jeżeli nie chcesz, aby mąż twój zubożał.

10. Otrząśnij się z panieńskich zachcianek i nie pragnij bawić się nad miarę.

źródło:
https://wielkahistoria.pl/schodz-mezowi-z-drogi-gdy-zly-dziesiec-przykazan-dla-zon-wedlug-przewodnika-katolickiego-z-1931-roku/
https://wielkahistoria.pl/wyjatkowo-postepowe-przykazania-dla-mezow-z-1936-roku-nie-wydrukowalo-ich-katolickie-pismo/
#religiakatolicka #małżeństwo #malzenstwo #tygodnikkatolicki #przewodnikkatolicki

10