Ale umówmy się, że kawiarnie w Polsce to już nawet nie jest parodia westernu, tylko obraz nędzy i rozpaczy bez ramy.
Każde wnętrze wygląda inaczej, ale na swój sposób i tak do bezguścia brakuje tylko czarno-białych zdjęć Manhattanu, portretu Audrey Hepburn i napisów na ścianie typu „Nie odzywaj się do mnie przed pierwszą kawą". Za ladą osoba w kryzysie bycia BARISTĄ (czyt. odróżnia robustę od arabiki i potrafi zrobić liścia z pianki), na stolikach cukier, na ścianie z wypisanym kredą menu drobnym druczkiem info, że kubek dopłata 2 zł, na scenie Hamlet lamentuje nad tym, że chciał KAWĘ, nie matcha molte volte frappe d'Annunzio. Możesz dostać mleko sojowe, migdałowe, owsiane i generowane przez AI, ale o dobrej latte czy cappuccino zapomnij, bo na to nie ma przepisów na pintereście czy Ania Baristuje. A co jest najgorsze?
CENY! (I wiatr). Ja rozumiem, że naród polski był w stanie zarobić na wszystkim i niczym od kamyczków wyrzucanych przez morze przez zboże po (IPN zalecił mi nie dawać pointy), tak kawiarnie w tym kraju to pralnie pieniędzy na skalę światową. Espresso we Włoszech gania euro-półtora, wliczając w to miejsca turystyczne (póki nie jesteś turystą idiotą), a u nas w cenie jednocyfrowej to rzadkość. Kawa z mlekiem, cukrem i syropem (czyli cukrem), kosztuje tyle, co całodzienne wyżywienie, a i tak jest wywyższanym pod niebiosa milkszejkiem z shotem espresso. O pretensjonalności takich miejsc, nazywaniu się HEAVEN'S ROASTERY COFFEE LABORATORY EST 2023 i pensjach pracowników to już szkoda strzępić ryja. Ludzie ludziom nawarzyli takiego lekko kwaśnego blenda z delikatnym aromatem czekolady, a jeśli nie masz pomysłu na prezent, kupuj śmiało kawiarkę / makinetkę / ten śmiszny dzbanek kanciasty z amelinum i kubek termiczny: obronisz go przed polskimi kawiarniami i dasz mu pod choinkę godność.

#kawa #zajebanezpejsa #pasta
Każde wnętrze wygląda inaczej, ale na swój sposób i tak do bezguścia brakuje tylko czarno-białych zdjęć Manhattanu, portretu Audrey Hepburn i napisów na ścianie typu „Nie odzywaj się do mnie przed pierwszą kawą". Za ladą osoba w kryzysie bycia BARISTĄ (czyt. odróżnia robustę od arabiki i potrafi zrobić liścia z pianki), na stolikach cukier, na ścianie z wypisanym kredą menu drobnym druczkiem info, że kubek dopłata 2 zł, na scenie Hamlet lamentuje nad tym, że chciał KAWĘ, nie matcha molte volte frappe d'Annunzio. Możesz dostać mleko sojowe, migdałowe, owsiane i generowane przez AI, ale o dobrej latte czy cappuccino zapomnij, bo na to nie ma przepisów na pintereście czy Ania Baristuje. A co jest najgorsze?
CENY! (I wiatr). Ja rozumiem, że naród polski był w stanie zarobić na wszystkim i niczym od kamyczków wyrzucanych przez morze przez zboże po (IPN zalecił mi nie dawać pointy), tak kawiarnie w tym kraju to pralnie pieniędzy na skalę światową. Espresso we Włoszech gania euro-półtora, wliczając w to miejsca turystyczne (póki nie jesteś turystą idiotą), a u nas w cenie jednocyfrowej to rzadkość. Kawa z mlekiem, cukrem i syropem (czyli cukrem), kosztuje tyle, co całodzienne wyżywienie, a i tak jest wywyższanym pod niebiosa milkszejkiem z shotem espresso. O pretensjonalności takich miejsc, nazywaniu się HEAVEN'S ROASTERY COFFEE LABORATORY EST 2023 i pensjach pracowników to już szkoda strzępić ryja. Ludzie ludziom nawarzyli takiego lekko kwaśnego blenda z delikatnym aromatem czekolady, a jeśli nie masz pomysłu na prezent, kupuj śmiało kawiarkę / makinetkę / ten śmiszny dzbanek kanciasty z amelinum i kubek termiczny: obronisz go przed polskimi kawiarniami i dasz mu pod choinkę godność.

#kawa #zajebanezpejsa #pasta